Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

Mam nadzieję [B]Bonsai[/B] - po prostu zbyt często odnoszę wrażenie,że kopanie psa przestaje "robic wrażenie"...:roll:
Na zasadzie - "podbiegł, więc kopnąłem, zostałem zmuszony, to nie moja wina, dlaczego mam miec wyrzuty sumienia, podbiegł, więc dostał z buta..."

Nie wszyscy ludzie są tak kulturalni jakbyśmy chcieli...
Ale to nie jest powód, by kopac cudze psy, czy drzec twarz na każdego, kto zachowuje się inaczej, niż byśmy chcieli....
Jest takie fajne powiedzenie - choc oczywiście "działa" w obie strony...:evil_lol:

"Nasza wolnośc kończy się tam, gdzie zaczyna się wolnośc drugiego człowieka"....


[B]Zmierzchnica [/B]- co do "pana z labkiem", to na jego złośliwości nic nie możesz poradzic niestety...
Jeśli chodzi natomiast o atak na ciebie, czy twojego psa, jeśli obydwa psy są na smyczy, to najlepiej dowiedz się w SM, jakie przepisy u was obowiązują...
W moim mieście wygląda to tak,że właściciele psów mają obowiązek prowadzic je na smyczy i W KAGAŃCACH...
Kiedy podpytywałam dlaczego aż takie rygorystyczne kryteria, pan odpowiedział mi,że to dla nich ułatwienie, bo jeśli dwa psy się pogryzą, to oni nie dochodzą który zawinił, tylko karzą obydwu właścicieli...za brak kagańca... Nie ma to jak pójśc po najprostrzej linii oporu....:/

  • Replies 10k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted

Arwilla, ja nie kopnela bym psa, ktory po prostu do nas podbiegl, ale zdarzylo mi sie raz jeden kopnac psa ktory bez ostrzezenia zaatakowal mojego (szczeniaka) i to w zaden sposob nie byla zabawa. Nie wiem jak go kopnelam, generalnie nie zrobilo to na nim wrazenia, ale zrobila bym to jeszcze raz. Jesli sie cos takiego dzieje to wlacza mi sie blokada i mysle tylko o tym aby psy rozdzielic. W momencie w ktorym tamten pies odpuszcza odpuszczam i ja. Nigdy w zyciu nie skrzywdzilabym psa dla zabawy i nie sprawia mi to zadnej przyjemnosci. Mialam tez pozniej wyrzuty sumienia ale sa sytuacje w ktorych nie da sie inaczej. Bo sorry, ale atakujacego stafforda nie bede odciagac gola reka.

Posted

I kolejna osiedlowa "mądra psiarka" zabraniająca oduczania psów ciągnięcia, poprzez metodę krótkich "szarpnięć" smyczą (tak na prawdę to nie są szarpnięcia, tylko krótkie napięcie i poluzowanie smyczy), którą ja i moi rodzice stosujemy, gdy pies nas pociągnie.:shake:

Idę sobie z psem, luźna smycz, dopóki Łowca nie wypatrzył psa- i dawaj ciągnąć do niego! Ja- krótkie napięcie smyczy i Łowca już spokojnie przechodzi koło babki z tym psem( bez obroży i smyczy, nawet w ręku właścicielki)
Babka do mnie:
-Nie ciąg go!
Ja: (jeszcze spokojnie)
- Muszę go oduczyć ciągnięcia.:roll:
Ona:
- Ale nie ciąg go! Jak ty idziesz do koleżanki to też ciągniesz ( chyba nie zauważyła, że nie jestem psem), a on jest na smyczy.
I z łapskami do niego:
- Moja, moja psinka...
Nie dokończyła, bo Łowca postanowił iść dalej, a ja go popędziłam, a babka znów swoje::crazyeye:
-Nie ciąg go!
Ja: (już w tedy wkurzona)
- Muszę go oduczyć ciągnięcia, bo jak dorośnie i 40 kg. będzie ważył, to mi rękę wyrwie!
Ona:
- Ale nie ciąg go! Trzeba grzecznie "noga" powiedzieć, a nie ciągnąć! (My nie używamy komendy "noga" jako zapobieganie ciągnięciu, a z resztą Łowca przy nodze szedł i po lewej, jak zawsze na osiedlu:roll:) Bo ty też do koleżanki ciągniesz. a on nie może bo na smyczy!
Ja: (Pomyślałam, że mój to przynajmniej na smyczy i nie podbiega do każdego psa, jak jej:diabloti:)
- A wie pani, że psy na osiedlu na smyczy powinny chodzić?:angryy:
Ona: (ja już w tedy odchodziłam)
- Nie pyskuj mi tu, bo mogę tak zrobić, że ci go zabiorą!


Nie wiedziałam, że za oduczanie psa ciągnięcia na smyczy odbiera się zwierzaka!:lol: Wiem, że nie powinnam tak babce nagadać, ale... :shake:
Próbowałam grzecznie, ale mi cały czas "nie ciąg go" nawijała, więc wyskoczyłam tak nagle " co ma piernik do wiatraka".:-( (nie jestem z tego dumna) . Nie lubię jak mi takie malućkie psy latają pod nogami bez smyczy i psa rozpraszają, a jeszcze takie jakże "mądre " właścicielki mają!

Sorki za rozpisanie się, wiem, że głupio się zachowałam w stosunku do babki, ale jak nie wie to po co głupio gada.:shake: Musiałam się wyżalić! :D

Posted

[quote name='wilczanda']I kolejna osiedlowa "mądra psiarka" zabraniająca oduczania psów ciągnięcia, poprzez metodę krótkich "szarpnięć" smyczą (tak na prawdę to nie są szarpnięcia, tylko krótkie napięcie i poluzowanie smyczy), którą ja i moi rodzice stosujemy, gdy pies nas pociągnie.:shake:

Idę sobie z psem, luźna smycz, dopóki Łowca nie wypatrzył psa- i dawaj ciągnąć do niego! Ja- krótkie napięcie smyczy i Łowca już spokojnie przechodzi koło babki z tym psem( bez obroży i smyczy, nawet w ręku właścicielki)
Babka do mnie:
-Nie ciąg go!
Ja: (jeszcze spokojnie)
- Muszę go oduczyć ciągnięcia.:roll:
Ona:
- Ale nie ciąg go! Jak ty idziesz do koleżanki to też ciągniesz ( chyba nie zauważyła, że nie jestem psem), a on jest na smyczy.
I z łapskami do niego:
- Moja, moja psinka...
Nie dokończyła, bo Łowca postanowił iść dalej, a ja go popędziłam, a babka znów swoje::crazyeye:
-Nie ciąg go!
Ja: (już w tedy wkurzona)
- Muszę go oduczyć ciągnięcia, bo jak dorośnie i 40 kg. będzie ważył, to mi rękę wyrwie!
Ona:
- Ale nie ciąg go! Trzeba grzecznie "noga" powiedzieć, a nie ciągnąć! (My nie używamy komendy "noga" jako zapobieganie ciągnięciu, a z resztą Łowca przy nodze szedł i po lewej, jak zawsze na osiedlu:roll:) Bo ty też do koleżanki ciągniesz. a on nie może bo na smyczy!
Ja: (Pomyślałam, że mój to przynajmniej na smyczy i nie podbiega do każdego psa, jak jej:diabloti:)
- A wie pani, że psy na osiedlu na smyczy powinny chodzić?:angryy:
Ona: (ja już w tedy odchodziłam)
- Nie pyskuj mi tu, bo mogę tak zrobić, że ci go zabiorą![/QUOTE]

Mnie osobiście bardzo irytują osoby (zwłaszcza) obce które mi mówią jak mam psa wychowywać. DO jasnej cholery nie katuje ich, karmie dbam szkole wychowuje ale znajdzie sie jedna taka glista której to będzie wadzić:angryy::mad:
Drugie co mnie bulwersuje to cmokanie:shake:

Dzisiaj miałam taką sytuację:
Idę z Abra na spacer a za nami idzie grupka chłopaków (wiek przybliżony 17-18 ) i cmoka na nią z komentarzami "patrz to amstaff ale dlaczego nie jest groźny?!" ręce opadają zwłaszcza, że podobne sytuacje są z osobami dorosłymi:angryy:

Posted

Jest jeszcze jeden mój ulubiony typ-złośliwe pańcie. Mam taką jedną co w tym celuje. Podchodzi i mówi -"pani puści pieska to się z moim pobawi". Nasze psy się lubią więc nie mam powodu aby nie puszczać. Pieski zataczają kółeczka, bawią się wesoło a pańcia nagle "No to idę, dowidzenia."Nie czeka aż zapnę psa na smycz tylko odchodzi szybkim krokiem. Moja biegnie za jej psem a pańcia z oddali "Chyba będzie musiała nas pani gonić". Całe szczęście nie muszę bo moja robi w tył zwrot i grzecznie wraca do mnie.
Dla mnie to jasne, że jak mój pies bawi się z innym to zanim się zawinę to mówię, że muszę już iść i może przywołamy pieski. Szczególnie jeśli drugi to niezbyt posłuszny szczeniak i jeśli się oddalę to może pobiec za mną i odbiec od właściciela.
A co do "pouczającego" typu to większość tych mądrali nawet smyczy dla psa nie ma bo uważają, że pies na smyczy się męczy. Większość tych"wolnych" bezsmyczowych psów nie widziało jednak więcej niż skrawek trawnika pod domem.:diabloti:

Posted

Och, ja to słyszałam już cały wykład o tym, jak to nie wolno mi wychodzić z psami bo jest chłodno i wieje wiatr! I "nie ciąg" też było, bo jakim prawem uczę psa chodzić na smyczy, skoro on na niej JUŻ chodzi (co z tego, że ciągnie jak koń:diabloti:). Nie dało się kobiecinie przetłumaczyć, że psy mają sierść, zimno im nie jest i na spacer muszą iść :cool3:

[B]Arwilla[/B] - u mnie też są takie przepisy. To znaczy, nie jestem pewna - na klatce schodowej w pobliskim bloku wiszą 3 zawiadomienia. Te, na których jest pieczątka, więc uznaję je za "słuszne", piszą tylko o smyczy. Ale jest jedno, tylko wypunktowane, gdzie pisze się o kagańcu. Ale ono jest wypisane tylko tak "na odwal" chyba, nie wg obowiązującego prawa. U mnie nie ma SM, nie mam u kogo się dowiedzieć... Ale zauważyłam, że pan od laba boi się policji. Poza tym mam nagrany atak jego psa na mojego i jego groźby wobec mnie. Raczej to on miałby problem, a nie ja, gdyby doszło do bójki...

Kopać psów nienawidzę. Raz taki jeden natręt lazł za mną i próbował pokryć moją sukę, wtedy 5miesięczną :roll: Odganiałam go jak mogłam, moje psy miały dość i aż piszczały... Ale nie było na niego rady. Nie kopnęłam go, ale kiedy lazł za mną już 2 kilometr, przywiązałam psy do drzewa i psa pogoniłam przez kilka metrów :oops: Nie jestem z tego dumna, ale nie dało się inaczej. Raz tylko tak serio kopałam psy - kiedy 3 zaatakowały moje zasmyczowane suki. Ale i tak nie trafiłam :razz: Używam tego w ostateczności i kiedy widzę, że własciciel ma niezły ubaw z tego, że jego pies atakuje moje...

Posted

[quote name='zmierzchnica']Raz tylko tak serio kopałam psy - kiedy 3 zaatakowały moje zasmyczowane suki. Ale i tak nie trafiłam :razz: Używam tego w ostateczności i kiedy widzę, że własciciel ma niezły ubaw z tego, że jego pies atakuje moje...[/quote]
Bo trafić w psa wcale nie jest tak łatwo.. dobrze wycelowany kopniak ma być na milimetr przed psim nosem, tak żeby go wystraszyć i żeby sam uciekł :diabloti:.

Posted

[quote name='badmasi']"No to idę, dowidzenia."Nie czeka aż zapnę psa na smycz tylko odchodzi szybkim krokiem. Moja biegnie za jej psem a pańcia z oddali "Chyba będzie musiała nas pani gonić". Całe szczęście nie muszę bo moja robi w tył zwrot i grzecznie wraca do mnie.
[/QUOTE]
Ja miałam wręcz przeciwnie. Pod koniec zabawy pan/pani mówił no to my idziemy, łapał psa i kazał mi łapać. Jak słyszał "Ona i tak nie pójdzie za psem" to często były tylko wielkie oczy i "Zobaczymy". Hexa miała i ma wiele wad, ale to akurat miałyśmy wypracowane od początku- jednego zmęczyła to zaraz następny się pewnie nawinie tylko trzeba z pańcią iść ;). Albo było kilku właścicieli którzy tylko z Hexą psa puszczali, bo "Ona wróci to i mój pies wróci za nią". Gorzej było jak się inny dołączył i pies tracił zainteresowanie Hexą.
Tak sobie myślę, że kiedyś miałam zupełnie inne podejście do psów podbiegających i biegających luzem. Od kilku poważniejszych ataków zmieniło się moje nastawienie i nawet jak mi samiec do niej biegnie to nie dopuszczam do kontaktów jak psa nie znam. Kilka niespodziewanych ataków samców na Hexę mamy za sobą i już mam zero zaufania do podbiegaczy :shake:. A jak idzie na nas pies w metalowym kagańcu to uciekam w drugą stronę również z obawy o siebie :roll:. I pomyśleć, że kiedyś wszystkie psy mi po szczeniaku skakały w imię socjalizacji, a ja spokojnie to znosiłam :oops:

Posted

Nie jest to może idealne miejsce na ten post bo akurat specjalne chamstwo tej pani mnie nie poraziło... ale NIGDY czegoś takiego nie widziałam... :angryy:

Od psiego fryzjera wychodzi pani z psem w typie cockera, czarny podpalany. Podchodzi do nich powoli łagodny labek, od tyłu więc pani zauważa go w ostatniej chwili. Jej pies nie zdążył zareagować bo minęły dwie sekundy i... spaniel wisiał na smyczy w powietrzu...! Na obroży! Ta kretynka (bo inaczej nie powiem) podniosła psa tej wielkości i wagi na obroży w powietrze zeby "uchronić"przed tym labkiem. Wiecie czemu...? Bo podobno spaniel "rzuca się na psy". K.....a, ja też bym sie rzucała gdybym przy każdym spotkaniu była podwieszana na obrozy... Strasznie to wyglądało, brrr...

Posted

[quote name='yamayka']Nie jest to może idealne miejsce na ten post bo akurat specjalne chamstwo tej pani mnie nie poraziło... ale NIGDY czegoś takiego nie widziałam... :angryy:

Od psiego fryzjera wychodzi pani z psem w typie cockera, czarny podpalany. Podchodzi do nich powoli łagodny labek, od tyłu więc pani zauważa go w ostatniej chwili. Jej pies nie zdążył zareagować bo minęły dwie sekundy i... spaniel wisiał na smyczy w powietrzu...! Na obroży! Ta kretynka (bo inaczej nie powiem) podniosła psa tej wielkości i wagi na obroży w powietrze zeby "uchronić"przed tym labkiem. Wiecie czemu...? Bo podobno spaniel "rzuca się na psy". K.....a, ja też bym sie rzucała gdybym przy każdym spotkaniu była podwieszana na obrozy... Strasznie to wyglądało, brrr...[/quote]
Ja ostatnio widze często scenkę jak babka niesie za obroże przez całe podwurko bo warknął na innego

Posted

Miałam teraz miłą wycieczkę rowerową z Hexoliną. Jak już byłyśmy niedaleko domu zobaczyłam pana z goldenem, więc Hexa wylądowała na trawniku i kazałam jej siedzieć karmiąć smaczkami. Golden był na flexi i co pan zrobił na nasz widok? Oczywiście pozwolił psu iść prosto na nas i nie potrafił zablokować smyczy, a mieli cały chodnik do dyspozycji :shake:. Ale w miarę jak się pies zbliżał to zasłaniałam Hexę przednim kołem i pan chyba stwierdził, że nie ma co psu dać podejść bo go rozjadę :diabloti: i go przyciągnął. A już miałam cudowną wizję leżenia z rowerem :cool1:. Jak ruszałam to tylko myślałam czy golden dotknie Hexolinę w tyłek (nie mam oczy z tyłu) i czy na nią z rowerem nie polecę :roll:. [SIZE=1]Jak by ją szturchnął nosem to by odskoczyła, a ja bym wylądowała. A do właściciela mam 'ale' od jakiegoś czasu bo ten pies sra nam pod ogrodzeniem :angryy:. Ostatnio widziałam, ale nie zdążyłam z torebką wylecieć. Goowno mam pięknie przy bramie rozsmarowane, bo widocznie ktoś wdepnął :shake:. U nas od niedawna jest nakaz sprzątania po psach, nawet śmietnik jest ;).[/SIZE]

Posted

[quote name='*Monia*']. [SIZE=1]Jak by ją szturchnął nosem to by odskoczyła, a ja bym wylądowała. A do właściciela mam 'ale' od jakiegoś czasu bo ten pies sra nam pod ogrodzeniem :angryy:. Ostatnio widziałam, ale nie zdążyłam z torebką wylecieć. Goowno mam pięknie przy bramie rozsmarowane, bo widocznie ktoś wdepnął :shake:. U nas od niedawna jest nakaz sprzątania po psach, nawet śmietnik jest ;).[/SIZE][/quote]

Największy dowcip... U nas nakaz jest a koszy nie ma :roll:

My każdy chce na chama socjalizować szczeniaka...
Sytuacja z wczoraj... Jestem z samą Mendą w parku i bawimy się piłeczką patykami itp... ogólnie zaznajamiamy się z otoczeniem... Nagle widzę jakieś bydle biegnące w naszą stronę to wzięłam małą na ręce... A pan krzyczy z oddali: Niech się pani nie martwi szczenior musi poznawać sie z psami... Nom i mnie cholera wzęła... Jak wykrzyczałam mu co sadze o tym jego poznaniu z psami to az zapiął psa i poszedł:angryy:

Posted

No normalnie cos mnie kiedys trafi. Ja rozumiem Fiona jest fajna i w ogole, ale to co wyczynia moj wujek to pojecie ludzkie przechodzi.

Przyszedl do nas, najpierw zaczal draznic psa, mowie zeby nie draznil bo fionie sie to nie podoba. Raz, drugi, trzeci mowie. Nie dociera :angryy: Zaprowadzialm psa do innego pokoju, zeby sie uspokoil. Za chwile wujek mowi, ze nie bedzie juz tak robil. No wiec, wypuszcczam Fione, ale i tak sie z nia draznil. W koncu po ktoryms powtarzaniu, ze ja sobie nie zycze (ktore i tak nie docieralo), poszlam razem z psem do swojego pokoju i zamknelam drzwi. W przelcoie uslyszalam jeszcze, ze jestem dziwna i powinnam sie leczyc. A dlaczego? Bo nie rozumiem zabawy wujka z psem. No faktycznie nia ma co rozumiec: Fiona zmarszczona, zeby na wierzchu i warczy ze zlosci, zeby dac jej spokoj. CO tu nie jest do zrozumienia? :mad:

Posted

[quote name='Okamia']Największy dowcip... U nas nakaz jest a koszy nie ma :roll:[/QUOTE]
U nas jest jeden specjalny na psie kupy, i to na takim zadoopiu :-o. Koszy na śmieci też kilka postawili. Do tego tabliczki (2 na pewno widziałam), że po psie trzeba sprzątać i na smyczy prowadzać. Normalnie cywilizacja zaczyna docierać ;).

[quote name='aina155']W przelcoie uslyszalam jeszcze, ze jestem dziwna i powinnam sie leczyc. A dlaczego? Bo nie rozumiem zabawy wujka z psem. No faktycznie nia ma co rozumiec: Fiona zmarszczona, zeby na wierzchu i warczy ze zlosci, zeby dac jej spokoj. CO tu nie jest do zrozumienia? :mad:[/QUOTE]
Nie wiedziałaś, że jak pies się szczerzy to znaczy że się uśmiecha? Przerywasz wujkowi i psu najlepszą zabawę i się dziwisz, że uważa Cię za nienormalną :shake:. Ja mam jednego niezbyt mądrego wujka i Hexa z nim kontaktów nie ma. Podobno raz ją uderzył (chwalił się :angryy:) i od tamtej pory ani ona do niego nie podchodzi ani on jej nie rusza.

Dzisiaj bardzo fajną dziewczynkę spotkałyśmy. Jest w wieku mojego chrześniaka (ponad 2 lata) i mnie zadziwiła delikatnością w stosunku do Hexy. Mój nie lubiący dzieci pies dał się przytulać obcemu dziecku bez żadnego ale, nawet centymetra się nie odsunęła :crazyeye:. Mój chrześniak szalał i Hexi od niego się odsuwała, a ta mała mogła swobodnie ją głaskać. Psisko postępy robi, i mimo wcześniejszego incydentu z rzucającym się dzieckiem nie ma urazu :lol:.

Posted

[quote name='*Monia*']
Nie wiedziałaś, że jak pies się szczerzy to znaczy że się uśmiecha? Przerywasz wujkowi i psu najlepszą zabawę i się dziwisz, że uważa Cię za nienormalną :shake:. Ja mam jednego niezbyt mądrego wujka i Hexa z nim kontaktów nie ma. Podobno raz ją uderzył (chwalił się :angryy:) i od tamtej pory ani ona do niego nie podchodzi ani on jej nie rusza.[/quote]

No dowiedzialam sie jeszcze, ze nie umiem psa wychowac. Bo pies powinien mnie bronic. Powiedzialam, ze dziekuje ale ja sie sama obronie i pies mi do tego nie potrzebny :diabloti: A poza tym wujek mial kilka psow i on wie, ze pies sie na zartach zna. No wiec, Fiona chyba nie ma poczucia humoru, bo na szczesliwa w cale nie wygladala :cool1:

I jeszcze sporo rzeczy sie dowiedzialam: lacznie z tym, ze od psa nie powinno sie nic wymagac bo psa stresuje :shake: Za to jak pies zebrze to powinnam mu dac to co w danej chwili jem.

A na koniec wujek zaproponowal zebym mu Fione oddala :angryy:

Posted

[quote name='aina155']A poza tym wujek mial kilka psow i on wie, ze pies sie na zartach zna. No wiec, Fiona chyba nie ma poczucia humoru, bo na szczesliwa w cale nie wygladala :cool1:
[/QUOTE]
Kocham znawców, którzy mi uświadamiają, że się nie znam bo mam pierwszego psa, a oni już któregoś tam z kolei :diabloti:. Ale ja jestem ogólnie bardzo miła i kłócić się nie lubię, więc uśmiecham się pięknie i robię w tył zwrot :razz: (nie ważne czy rodzina, znajomi czy obcy).

[quote name='aina155']I jeszcze sporo rzeczy sie dowiedzialam: lacznie z tym, ze od psa nie powinno sie nic wymagac bo psa stresuje[/QUOTE]
Ja wiele razy słyszałam to od taty :roll:. Teraz tata już się doedukował (na własnych błędach) i czasem nawet Hexolinie jakąś komendę wyda, nawet zanim coś do jedzenia jej da :cool3:.

[quote name='aina155']A na koniec wujek zaproponowal zebym mu Fione oddala :angryy:[/QUOTE]
Hexolindy nikt kto ją dobrze poznał nie chciał :diabloti:

Posted

Dawno temu, kiedy mnie nie było na świecie ciocia miała psa, jeszcze bardziej, hmm... nietypowego niż Piesia (Z [URL]http://www.dogomania.pl/forum/f25/najdziwniejsze-komentarze-dotyczace-waszych-psow-2-a-122495/index50.html[/URL] Piesia to ta: [IMG]http://1.1.1.1/bmi/img97.imageshack.us/img97/6848/10dw2.jpg[/IMG] [URL]http://1.1.1.1/bmi/img97.imageshack.us/img97/6848/10dw2.jpg[/URL] ). Pewnego dnia, kiedy szła na spacer ze swoim hmmm.... nietypowym psem zaczepił ją niezbyt trzeźwy pan i powiedział:
,, Jaki brzydki pies!"
Ciocia nie zastanawiając się powiedziała:
,, Ale TRZEŹWY"

Pijoczek (chodzi o nietrzeźwego facia) musiał mieć bardzo głupią minę[IMG]http://1.1.1.4/bmi/www.dogomania.pl/forum/images/smilies/evil_lol.gif[/IMG][IMG]http://1.1.1.3/bmi/static.dogomania.pl/forum/images/smilies/evil_2.gif[/IMG][IMG]http://1.1.1.5/bmi/static.dogomania.pl/forum/images/smilies/diablotin.gif[/IMG]. Zataczając się po całym chodniku - oddalił się, zapewne w stronę domu.[IMG]http://1.1.1.3/bmi/static.dogomania.pl/forum/images/smilies/icon_lol.gif[/IMG]

Opowiedziała mi to mama[IMG]http://1.1.1.1/bmi/static.dogomania.pl/forum/images/smilies/icon_wink.gif[/IMG]





Myślę, że to przykład chamstwa. Bo nie było miłe zaczepienie z zamiarem powiedzenia, że psiak cioci jest brzydki. Każdy pies jest fajny:)

Posted

No bo ogolnie to moja rodzina twierdzi, ze Fiona to szczyt lagodnosci. No po czesci to prawda, ale tylko dlatego, ze ja jestem w stanie nad nia zapaniwac. Natomiast normalnie taka lagodna nie jest.

Wiem co sie dzialo, jak wrocilam w zeszlym roku z wakacji. Pies byl tak rozpuszczony, ze nawet komende do mnie zapomnial. Ogolnie mial wszystkich w nosie.

Posted

Oj, u mnie też tak było jak miałam jedną, łagodną (tylko) w domu suczkę. Jestem psim Hitlerem, za dużo wymagam, jestem okropna, jak ja mogę tak psa traktować... Bo wymagałam wykonywania komend, nie ustępowałam i uczyłam właściwego zachowania - pozytywnie! :roll: Dopiero jak wzięliśmy drugiego psa i moja mama zaczęła czasem z nami wychodzić... A teraz jak mamy trzeciego na tymczasie... Moja rodzina zrozumiała, że psy nieszkolone są z leksza kłopotliwe i nie da się nad nimi zapanować :diabloti: I że jednak trzeba coś wymagać, bo potem ma się problem, kiedy psy słuchają mnie, a innych to już nie bardzo...;)

Posted

No wlasnie.... :cool1: Jakbym wiedziala, jak mojego psa drazni, to bym nie poszla z nim do schronu (moze i dobrze sie stalo, ze zaden pies do niego nie trafil?sama juz nie wiem). Czasem to sie mozna na wlasnej rodzinie najbardziej zawiesc i to na osobach, po ktorych czlowiek by sie tego najmniej spodziewal :roll:

Posted

Niedawno mi opowiadała znajoma ze dostała sznaucerka miniaturke ale nie mogła go zatrzymac wiec oddała go siostrze. Sznaucerek kiedy zamieszkał u jej siostry był nauczony niektórych komend i był bardzo fajnym psem ale siostra znajomej stwierdziła ze ona nie chce psa cyrkowego niech piesek bedzie szczesliwy i niech robi co chce. I robił co chciał a chciał miedzy innymi wskakiwac na stół kuchenny i zjadac stamtad jedzenie. Po jakims czasie nie mozna było gosci zapraszac z powodu psa bo sie zrobił nieznosny. A gdyby to był sznaucer olbrzym?

Posted

[quote name='Bogarka']A gdyby to był sznaucer olbrzym?[/quote]
Olbrzymy podobno (bo zadnego nie miałam) nie sa takie... hm.... szurnięte :p
Mnie zawsze zastanawia fakt, jak to jest, ze te duze psy są na ogół bardziej zrównowazone, a małe wręcz przeciwnie :roll: Niemożliwe, ze to tylko od wychowania zależy, bo ja moją mini mix krótko trzymam, a i tak diaboł tasmański straszny :mad: Oczywiście ja też jestem straszna, bo wymagam i nie pozwalam ujadać bez opamiętania :placz:

Posted

[quote name='zerduszko']Olbrzymy podobno (bo zadnego nie miałam) nie sa takie... hm.... szurnięte :p
Mnie zawsze zastanawia fakt, jak to jest, ze te duze psy są na ogół bardziej zrównowazone, a małe wręcz przeciwnie :roll: Niemożliwe, ze to tylko od wychowania zależy, bo ja moją mini mix krótko trzymam, a i tak diaboł tasmański straszny :mad: Oczywiście ja też jestem straszna, bo wymagam i nie pozwalam ujadać bez opamiętania :placz:[/quote]


Bo te małe muszę czymś nadrabiać prawda?? No sama miałam sznaucerkę miuniaturę i wiem co to znaczy :)

Guest
This topic is now closed to further replies.

×
×
  • Create New...