Guest L'or Posted January 3, 2009 Posted January 3, 2009 U mnie Cezar nie wychodzi poza bramę, granicę tą uważa za świętą :diabloti: Jak wyprowadzamy samochód, czy brama akurat musi być przez jakiś czas otwarta to on nigdy, przenigdy nie wyjdzie, nawet jak idzie sfora bezdomnych psów, albo kot (nienawidzi kotów ;d) przechodzi przez ulicę. Ale takie rzeczy mają miejsce tylko pod naszym nadzorem, ogrodzenie oczywiście jest, brama nie jest otwarta cały czas, tylko gdy my jesteśmy w pobliżu i mamy możliwość jakiejkolwiek reakcji. Ale nie bramka otwarta na oścież, właściciela nie ma i pies niech sobie robi co chce. To to już jest co najmniej dziwne ;)
Jagoodkaxd Posted January 3, 2009 Posted January 3, 2009 Wracam rano z psem , patrze idzie jakaś babka z husky'im na lince . Skręcam w drugą ścieżka ,żeby pies mógł sobie jeszcze troche swobodnie pobiegać , i żeby nie spotkać się z tą babką . Od niej oddziela nas pole i takie krzaki z wysoką trawą . Mój pies przebiegł przez pole w ich strone , staną przed ta trawą i sobie stoi . Zawołałam "Chester chodź" . Pies się odwrócił w moją strone i jeszcze raz spojrzał na tą babke , a ona zaczeła w niego kamieniami :mad::mad: :angryy: Jakim prawem? Jak podleciałam do niej i jej wygarnełam to i owo , to ona się tylko odwróciła sobie poszła. :roll:
PapryczkaChili Posted January 3, 2009 Posted January 3, 2009 [quote name='Jagoodkaxd']Wracam rano z psem , patrze idzie jakaś babka z husky'im na lince . Skręcam w drugą ścieżka ,żeby pies mógł sobie jeszcze troche swobodnie pobiegać , i żeby nie spotkać się z tą babką . Od niej oddziela nas pole i takie krzaki z wysoką trawą . Mój pies przebiegł przez pole w ich strone , staną przed ta trawą i sobie stoi . Zawołałam "Chester chodź" . Pies się odwrócił w moją strone i jeszcze raz spojrzał na tą babke , a ona zaczeła w niego kamieniami :mad::mad: :angryy: Jakim prawem? Jak podleciałam do niej i jej wygarnełam to i owo , to ona się tylko odwróciła sobie poszła. :roll:[/QUOTE] przydałoby się też nie odezwać do niej słowem tylko za kamień i w nią.... :mad: nie wiem, czy tak można, ale chyba czasem bez zniżenia się do poziomu przeciwnika nic się nie wskura, bo on nas NIEZROZUMIE... ja ostatnio byłam świadkiem, jak facet stwierdził, że ma prawo zabić, a wogóle to gdzie on ma kopnąć psa, który go zaczepił, bo on sobie tego nie życzy... i faktycznie go kopnął, bo to był młody przyjacielki psiak i nie miał jeszcze okazji doświadczyć ludzkiej podłości... ciężkie są takie sytuacje, bo można conajwyżej zwrócić uwagę albo zrobić awanturę... z policją raczej nic się nie wskura... ja kiedyś swojego psiaka nie izolowałam od ludzi, zwł, ze to mała włochata maskotka, ale ostatnio coraz częściej to robię, aby unikać sytuacji nieprzyjemnych. no ale ten kraj nie jest przychylny zwierzakom, z jakiegoś powodu panuje u nas przekonanie, że to ludzie są najważniejsi, najmądrzejsi itd...
moon_light Posted January 3, 2009 Posted January 3, 2009 [quote name='Jagoodkaxd']Wracam rano z psem , patrze idzie jakaś babka z husky'im na lince . Skręcam w drugą ścieżka ,żeby pies mógł sobie jeszcze troche swobodnie pobiegać , i żeby nie spotkać się z tą babką . Od niej oddziela nas pole i takie krzaki z wysoką trawą . Mój pies przebiegł przez pole w ich strone , staną przed ta trawą i sobie stoi . Zawołałam "Chester chodź" . Pies się odwrócił w moją strone i jeszcze raz spojrzał na tą babke , a ona zaczeła w niego kamieniami :mad::mad: :angryy: Jakim prawem? Jak podleciałam do niej i jej wygarnełam to i owo , to ona się tylko odwróciła sobie poszła. :roll:[/quote] Jakby ktoś rzucił w mojego psa kamieniem, to przysięgam, ukamienowała bym chama na miejscu:roll:
Jagoodkaxd Posted January 3, 2009 Posted January 3, 2009 Rozumiem ją gdyby mój pies podbiegł do niej, albo gdyby zaczął zaczepiać jej psa . Tą babke widziałam pierwszy raz w życiu , nigdy jeszcze nie widziałam ,zeby ktoś szedł na wał z husky'im(mam dobry widok, wystarczy jak spojrzę przez okno) a u mnie w okolicy tyle ich :placz:
bonsai_88 Posted January 3, 2009 Posted January 3, 2009 [B]Papryczka[/B] a postaw się na moim miejscu - mam sporą sukę, która potrafi być agresywna [zwłaszcza jak pies biegnie i na chama chce się z nią zapoznać]... już dawno stwierdziłam, że w takim wypadku lepszy kop ode mnie niż chwycenie przez Birmę :roll:. Chociaż inna sprawa, że zawsze ludzi ostrzegam, że ona nie jest miłym psem [głównie dlatego, że wolę SAMA dobierać jej psiaki do towarzystwa :diabloti:] i jak widzę, że właściciel próbuje złapać psa to staram się mu pomóc. Kopniaki dostają tylko psy nachalne i... olane przez właścicieli :roll:
an1a Posted January 3, 2009 Posted January 3, 2009 [quote name='bonsai_88']już dawno stwierdziłam, że w takim wypadku lepszy kop ode mnie niż chwycenie przez Birmę :roll:.:roll:[/quote] Pomijając fakt, że Birma chwytać nie powinna :diabloti:
AngelsDream Posted January 3, 2009 Posted January 3, 2009 Jakby dziś Baaj kopa od kogoś zarobił, to sama bym mu doprawiła drugim... Widać każdy pies miewa dzień, kiedy najlepiej zamknąć go w domu i nigdzie nie zabierać. :p
bonsai_88 Posted January 3, 2009 Posted January 3, 2009 [B]An1a[/B] inne psy też nie powinny do niej lecieć z mordą albo mieć ochotę po niej bezkarnie poskakać :shake:. Ja jestem w stanie zapanować nad psem, żeby nie chwycił, ale jak ktoś ma głęboko i daleko moje starania to ja też się przestaję przejmować jego psem :diabloti:. Nauczyłam się tego, jak miałam ciekącą sukę - jeden pies przez tydzień spał mi pod klatką, próbował pokryć również Birmę [nieciekącą] i moje nogi, aż się wkurzyłam i zaczęłam go kopami odganiać, bo nie miałam jak chodzić [nawet bez suk] :mad:. Pies głupi nie był i zaczął pilnować, żeby się trzymać daleko od moich nóg :diabloti:
*Monia* Posted January 3, 2009 Posted January 3, 2009 Mi wczoraj ciśnienie skoczyło na spacerze i jeszcze zła jestem jak o tym myślę :angryy:. Byłam z Hexą u TZa i wyszłam na ostatni spacer (po 23), byłam sama, Hexi miała tylko siusiu zrobić, ale że się nie spieszyła to szłyśmy sobie parkingiem między takim dużym sklepem a krzakami. Nagle słyszę wołanie Gufi (czy Gofi:roll:) i lampka mi się zapaliła, chociaż po imieniu sądziłam że mały piesek. Nagle z krzaków wyskoczył wielki mix ONa w metalowym kagańcu. Ja trochę spanikowana, ale pomyślałam że jak bez smyczy, samiec, to sobie wąchnie i pójdzie. Nic bardziej błędnego, pies wąchnął i zaczął okładać Hexi kagańcem :angryy:, no to ja nóżki w ruch, właściciel się produkował 50 metrów od nas, a pies nacierał na moją delikatną sucz. Hexa wrzasku narobiła (kurde metalowym kagańcem dostawać to nie jest miło :mad:), ja kopałam na oślep (psa nie trafiłam) i to go odstraszyło. Gdy zaczął się oddalać Hexolina mu się zaczęła odgrażać darciem mordy i młyn na nowo :angryy::angryy:. Jak pies w końcu poszedł to facet na niego nawrzeszczał, chyba przylał i rzucił tak od niechcenia 'przepraszam' (takim tonem z wyrzutem :shake:). Odpowiedziałam tylko 'spoko' i wściekła i przerażona poszłam do domu. Jak dotarłam do domu to byłam taka roztrzęsiona, że mi TZ melisę zaparzył i fajka musiałam zapalić :cool1:. Hexa się nie wysikała i za pół godziny z TZem poszłam bo sama się najzwyczajniej bałam :roll:. Tak właśnie sobie rozważam co by było gdybym w takiej sytuacji się z Aresem znalazła. Cało byśmy napewno nie wyszli :shake:.
WŁADCZYNI Posted January 3, 2009 Posted January 3, 2009 [quote name='Papryczka'] ja kiedyś swojego psiaka nie izolowałam od ludzi, zwł, ze to mała włochata maskotka, ale ostatnio coraz częściej to robię, aby unikać sytuacji nieprzyjemnych. no ale ten kraj nie jest przychylny zwierzakom, z jakiegoś powodu panuje u nas przekonanie, że to ludzie są najważniejsi, najmądrzejsi itd...[/QUOTE] Pokaż mi kraj gdzie pieski sobie kicają po obcych ludziach i psach, bez względu na to czy człowiek/właściciel psa po którym radosny pieseczek skacze się zgadza, oraz pokaż mi kraj gdzie agresywne pieseczki latają sobie luzem tak często jak w PL. Bo cały szeroko rozumiany 'zachód' ma dużo większą kontrolę, dużo mniej psów bezdomnych oraz karani są bezmyślni ludzie mający zwierzęta. I nie jest tak że wszystkie psy są na smyczy i w kagańcu, a na spacerze wyciągane w klatce - tam ludzie zwierzaki kontrolują. A w PL się nie da?!:mad: Nie interesuje mnie czy Twój pies to maskotka, nie życzę sobie skaczących po mnie, po moim psie czy przeszkadzających nam w zabawie maskoteczek. I nie jestem przekonana że ludzie są najważniejsi i najmądrzejsi bo patrząc na ilość palantów z psami wnioski mam odwrotne.
karjo2 Posted January 4, 2009 Posted January 4, 2009 [quote name='Jagoodkaxd']Wracam rano z psem , patrze idzie jakaś babka z husky'im na lince . Skręcam w drugą ścieżka ,żeby pies mógł sobie jeszcze troche swobodnie pobiegać , i żeby nie spotkać się z tą babką . Od niej oddziela nas pole i takie krzaki z wysoką trawą . Mój pies przebiegł przez pole w ich strone , staną przed ta trawą i sobie stoi . Zawołałam "Chester chodź" . Pies się odwrócił w moją strone i jeszcze raz spojrzał na tą babke , a ona zaczeła w niego kamieniami :mad::mad: :angryy: Jakim prawem? Jak podleciałam do niej i jej wygarnełam to i owo , to ona się tylko odwróciła sobie poszła. :roll:[/quote] Skoro widzisz kogos z psem na lince, a masz psa nieodwolywalnego, to bierz z tej drugiej osoby przyklad. Byc moze babka probowala zniechecic obcego psa do podchodzenia i ratowala jego futro, nie wzielas tego pod uwage? Zastanawiajace, ile osob tak beztrosko naraza swojego pupilka na niemile sytuacje :roll:. An1a, tez juz po xxx razy bylo walkowane, jak potrafi sie zmienic nastawienie podbiegajacego bez kontroli psa, robi sie dym, a nie zawsze uda sie opanowac i swojego i obcego futrzaka...
WŁADCZYNI Posted January 4, 2009 Posted January 4, 2009 Wyobraź sobie dym jak haszczak przerobił by Chestera na kupkę kłaków:evil_lol: I do kogo były by pretensje? Do kobiety z psem na lince bo jak inaczej:evilbat: odkryłam talent pedagogiczny w sobie - od czasu zaryczenia na spanielka i cichutkiej rozmowy z właścicielem (tylko pół osiedla w oknach:diabloti:) pan nauczył się odwoływać psa. Jestem pod wrażeniem:evil_lol: Spanielek też jakoś nie ma ochoty podbiegać do mnie i Su:diabloti: Za to rude coś, dalej bez smyczy i kontroli za to mnie omija łukiem:cool3:
Vectra Posted January 4, 2009 Posted January 4, 2009 Pisałam jak mi nawiała azjatka ? no , ale nauka na wsi nie poszła w las , od tamtej pory ani jednego wałęsającego się luzem puszczonego boorka - nagle wszyscy nauczyli się furtki i bramki zamykać :evil_lol: Muszę to wypróbować u moich rodziców na osiedlu :diabloti: a tak wracając .... dzień po sylwestrze , mój tato do mnie dzwonił .... no , mimo że nie gadamy ze sobą , to w sprawach psich , pełna solidarność. Wyszedł sobie ze swoimi uroczymi , cukiereczkami - chłopaczkami , foksikami na spacerek , wieczorem to było ... i taka jakaś lekkomyślna dama , która puściła swojego maskotka by pobiegał , maskotek taki ze 30 kilo :) łagodny jak keczup słodka ania. Tato mój człowiek trochę po chorobach , no jakąś siłe ma , ale te brodate łajzy są silne dość ... no i maskotek mimo iż tato PROSIŁ o zabranie bo one są złe i gryzą i jedzą i nie lubią maskotek - a może lubią ? one właśnie lubią - bawić się maskotkami , jeden łapie za gardło , drugi za tyłek - bo oni tak razem , bo to rodzina ojciec i syn .... solidarnie wszystko ..... ciągną sobie .... no i pani , ale jej kocha wszystko , się tylko przywita W sumie foksy też się przywitały , tylko tak po swojemu , jak to z maskotkami w domu robią - i tak miał ten maskotek szczęście , że mu wnętrzności nie wyszły ... bo w tych domowych maskotkach , rodem z lumpexów , to szybko wychodzą flaki .... I o co pretensja tej pani była ? przywitał się maskotek ? przywitał , troche sierści stracił , to fakt , ale nikt nie mówił że życie jest lekkie ... Ale mój tato prosił ? prosił :diabloti: a najfajniej jest , jak ktoś tak na siłe próbuje swojego pieska z foksikami zaprzyjaźnić. Nie że one od razu się miotają , rzucają - nie , one są MIŁE , słodkie - i jest patrz pusiu jakie fajne chłopaki , no pobaw się z nimi ( tu słowa lepiej nie bo one się nie bawią) ale pan głupoty gada , pan zobaczy jak się cieszą do pusi , pusiu no zobacz jacy fajni koledzy - koledzy fakt - ryje uchachane dookoła , maskotka , maskotka będziemy się bawić :multi: oć pusiu będzie fajnie , ja cię potrzymam za gardło , a mój tatuś zobaczy co masz w środku :evilbat: i oburzenie pani pusi - o boże one ją zagryzą , ojej , one są agresywne .... No nikt nie twierdził inaczej , prawda ? Dlaczego jak idą sobie dwa wypicowane białe pieski w czarno brązowe łatki , z eleganckim panem , na czerwonych smyczkach i obróżkach - to damy z pusiami , od razu lecą i krzyczą - ohhh jakie one słiiit są , omdlenie jest jak owe damy zapytają o imiona piesków - Tomasz i Denis - słodko ojej .... Na szczeście pół osiedla , już wie , że te dwie białe łajzy ... nie są miłe .. część to jeszcze pamięta naszgo pierwszego foksika - no ale tamten to chory był bardziej i mocniej na główkę :evil_lol: ale też tak miał , że im bardziej chciał kogoś zeżreć , to się do niego mocniej cieszył ...
bonsai_88 Posted January 4, 2009 Posted January 4, 2009 Tak, najlepiej jest jak pies nie ostrzega WARCZENIEM, że nie ma ochoty na kontakty - ilu ludzi się ze mną kłóciło, że Birmulka chce się przywitać z ich psiaczkami, bo nie warczy i taką radosną minkę ma :diabloti:... za nic nie dało im się wytłumaczyć, że ona się tak na mięsko cieszy :diabloti:
marmara_19 Posted January 4, 2009 Posted January 4, 2009 [SIZE=2]Monia- za bardzo histeryzujesz, jakbys miala Samca ze soba byloby latwiej. Ja nie sikam w gacie jak mi jakis bullowaty samiec, czy ogromny bernardyn zrywa z lancucha i leci z zamiarem zjedzenia mojego ONka- sam sobie radzil do tej pory i bez zebow. Ojj ta:) slodkie peiseczki som to napewno nie gryzom. buhaha Cek na dzielnicy nie ma dobrej opini bo kiedys ruszyl na nieog czarny lab i on od nastepnego spotkania ostrzegawczo na laba warczy. i jak to teraz wyglada? idzie ktos od laba plus dodatkowe towarzystwo z psami i "idzie Cekin, piekny jest, szkoda, ze taki agresywny"- w tym momencie Cek na luznej smyczy przechodzi luczkiem razem ze mna a lab pieni sie na flexi i kolcatce;p Ostatnio na polach mielismy kilka niemilych spotkan. Najpierw duzy kundel, samiec bez obrozy. Podbiegl ale pod pysk mojego nie podszedl a zainteresowal sie zapaszkiem suki. Nastepnie przybiegl do na sniewiadomo skad husky-samiec gdy bawilismy sie na lace pilka;/ Husky dosyc bojowy byl a ja swojego zluzowalam do 1m na lince(tak tak, laiz na lince bo sa zajace i chce mu tez pokazac, ze pilke to sie zawsze przynosi bo miewamy z tym co pare mies problemy;p). Cek bez zebow zawalczyl o swoje, trzymal psa na luznej lince na dystans i jednoczesnie pozwolil mu sie dokladnie obwachac nie zjadajac go. Pan husky'ego szedl ale bardzo powoli, jak juz zlapal pieska przeprosil, ze nas nie zauwazyl i odszedl. Innym razem maly bojowy kundelek ktory przeboegl ok 150m aby zjesc mi Cekina. Dziewczynki ktore z nim byly 5-8 lat klocily sie meidzy soba ktora ma psa zabrac. Oczywiscie mlodsza przyszla i sie mnie pyta czy moj peis jest na smyczy:[. Odp jej, ze jej pies to napewno smycz powinien miec jesli sie nie slucha! [/SIZE]
nathaniel Posted January 4, 2009 Posted January 4, 2009 Ty Vectra, a może tym paniusią nie rozchodzi się o słiiitaśne pieski, tylko o eleganckiego pana? :eviltong:
*Monia* Posted January 4, 2009 Posted January 4, 2009 [quote name='marmara_19'][SIZE=2]Monia- za bardzo histeryzujesz, jakbys miala Samca ze soba byloby latwiej. Ja nie sikam w gacie jak mi jakis bullowaty samiec, czy ogromny bernardyn zrywa z lancucha i leci z zamiarem zjedzenia mojego ONka- sam sobie radzil do tej pory i bez zebow.[/SIZE][/QUOTE] Hexa to nie ONek, bronić się nie umie, ja muszę skakać żeby jej coś nie zagryzło/pogryzło/poturbowało, ona nie zrobi nic w tej kwestii bo jest totalną ciamajdą :roll:. Hexi atakuje tylko jak czegoś broni przed psem a tak to jest bezbronna. Ares (ON) za to jest psem który rzuca się na wszystko co się zbliży do niego jak jest na smyczy (z właścicielką to nawet na ludzi). Już nie raz mi inny pies podchodził jak miałam go na smyczy i rączki mnie bolały no i wściekłość mnie brała bo nie po to się drę żeby brali psy i nie po to łażę na drugi koniec łączki żeby mi się pies jakiś wtryniał w zabawę. Jak by było ślisko to bym się połamała pewnie trochę przy walce Resiaka z podbiegaczem. Ares nie ustąpi i nie popuści żadnemu samcowi, chyba że ten pokaże uległość to wtedy nawet może sobie biegać przed nosem Aresa a ten ma gdzieś (no dopuki kijek się nie pojawi za blisko innego psa). I powiem ci marmara że ja nigdy nie panikowałam jak podbiegał inny pies (jakiejkolwiek rasy czy wielkości), ale po kilku incydentach już wolę dmuchać na zimne. Nie uśmiecha mi się któregokolwiek psa pod moją opieką widzieć pogryzionego, obcego psa swojemu też pogryźć nie dam. Hexę od początku atakowały wszelkie psy i mam teraz co mam, czyli średniej wielkości strachliwą i bezbronną kluskę. Jak by ją tak z Aresem połączyć i wziąć od każdego po trochu tych dobrych cech to by wyszedł pies idealny ;).
marmara_19 Posted January 4, 2009 Posted January 4, 2009 [SIZE=1]Moj awanturniczy z natury ONek wlansie powanzych awantur unika, sam sobie radzi, ja mu nie przeszkadzam swoja panika! Zanim zawital u mnie ONek mialam 2 male psiaki. Suke mam do teraz. Nie robilam paniki, nie histeryzowalam jak zostala napoczeta przez suke dobka, bullka, czy jak znalazla sie w paszczy CAO bo pan sobie ze swoim psem nie poradzil. Suka tez nie sieje paniki an widok duzych psow. Teraz ma w domu duuuziego psa z ktoryms wietnie sobie radzi. Ooo bylam przed chwila z sukami w parku. Pies w typie boksera "kolce+flexi" wyrwal sie panu na suke, suka w pisk, ja stanelam, pies nie tknal suki suce powiedzialam tlyko "spokojnie" i dalej brykala radosnie(byla na 5 m lince skroconej bardzo jak mijalismy psa). Druga suka MOJA ktora byla pare razy przyatakowana przez wielkie psy olala sytuacje. Dodam, ze ten "boksio" jest z ogromna trudnoscia trzymany jak ide z Cek. A przeciez ma kolczatke a moj nie:[. Naprawde smiesza mnie ludzie ktorzy sami robia ze swoich peiskow biedne lekliwe stworzenia badz straszne agresory. Mozna to wszystko wyposrodkowac! Z rozsadkiem! Jak widac po niektorych wypowiedziach tutaj nie wszyscy to potrafia. Cek nie moze przemielic kazdego psa ba zadnego psa tylko dlatego, ze keidys zostal kilkakrotnie zaatakowany juz jako sczenie i chcialby sie teraz tak zapobiegawczo obronic. To jego male paskudy gryza po lapach gdzie on na luznej smyczy stoi i czeka razem ze mna zeby pieska wlasciciel odebral albo zbeym ja potraktowala pieska niemilo. Trzeba tlyko troche popracowac a nie sie wyzalac na forum.(sytuacje z pieskami napozcetymi przez wielkie mialy miejsce kilka lat temu gdzie ja "mala" bylam, ale odpyskowac potrafilam. i teraz idac tylko z malymi sukami oceniam sytuacje znaim cos zrobie.) [/SIZE]
zmierzchnica Posted January 4, 2009 Posted January 4, 2009 marmara_19, to że Twoje psy są takie, jak opisujesz, to Twoje szczęście. Moją sukę jak coś napadnie, to potem atakuje to zajadle i potrafi wywinąć się z szelek (ostatnio wymyśliła sposób na wyjście i z szelek i z obroży, bo chodzi na obu). Ja nie panikuję, ale gdybym pozwoliła suce "samej załatwić sprawę", to od agresywnego psa by zaczęła uciekać (a to prowokuje pogoń) lub miotać się wokół mnie na smyczy, a potem na widok takiego psa by szarpała się zajadle przez resztę życia. Z drugą suką nie mam w ogóle takich problemów, też jest strachliwa, ale podobnie jak Twoje psy, nie robi tragedii z ataków. Każdy pies jest inny, więc nie można uogólniać. Dodam, że pracuję ze swoimi psami, wiele wypracowałam ze starszą sunią, ale np. rzuca się nadal na sukę husky, która z rok temu napadła na nią (poszczuta od tyłu wskoczyła jej na grzbiet). Dalej z nią pracuję, ale kiedy ona NAPRAWDĘ się boi (a tej suki bardzo) to nie da się do niej dotrzeć, jest w amoku...:roll: I nie robię z niej biednej sierotki, jednak dla mnie jest dużym problemem, kiedy podchodzą do nas duże psy - ona się ich bardzo obawia. A potem kiedy widzi takiego delikwenta na smyczy to chce go odstraszyć szczekaniem i znowu muszę ją odczulać na taki typ psów. Da się to wypracować, ale po co robić sobie problem? Zazwyczaj staję między obcym psem a suczką i młodsza suczka go "zabawia" (ona kocha duże psy), a ja się drę do właściciela, żeby psa zabrał. Nie panikuję, jednak nie mam zamiaru pozwalać straszyć mojego psa. A suka strasza lękliwa jest genetycznie (rodzice też są tacy), poza tym była "socjalizowana" w pijackim domu, więc nie jest łatwo zapanować nad jej strachem, choć się staram cały czas :roll:
an1a Posted January 4, 2009 Posted January 4, 2009 [quote name='karjo2'] An1a, tez juz po xxx razy bylo walkowane, jak potrafi sie zmienic nastawienie podbiegajacego bez kontroli psa, robi sie dym, a nie zawsze uda sie opanowac i swojego i obcego futrzaka...[/quote] Może dlatego, że mam psa jakiego mam, nie chciałabym, żeby był prowodyrem tej bójki, a jakby było najczęściej - zmiętosił by każdego psa, który podchodzi. On też ma oczka szczęśliwe, jak coś podchodzi, nawet ogonkiem macha. Tylko staram się jak najdłużej unikać spięcia i coraz lepiej to wychodzi. W bloku mieszka taka bezstresowa pani... Ma dość sporego kundla, ok 30kg, szczęśliwy, skoczny, przyjaciel wszystkich - bez smyczy. Szłam z Nerem - podleciał szczęśliwy, ominął w odległości 30cm i stanął za moim psem. Wyszłam ze szczeniakiem i znowu spotkanie z kundlem, który go mało nie staranował, zaczęłam coś mówić, ale przekrzyczała mnie kobieta z dzieckiem w wózku - pies skoczył bokiem w zabawie (na chodniku przy ulicy) i wpadłby prosto na dzieciaka w wózku. A pani co? Idzie szczęśliwa, uśmiechnięta od ucha do ucha. Zero wyobraźni.
marmara_19 Posted January 4, 2009 Posted January 4, 2009 [quote name='zmierzchnica'] Moją sukę jak coś napadnie, to potem atakuje to zajadle i potrafi wywinąć się z szelek (ostatnio wymyśliła sposób na wyjście i z szelek i z obroży, bo chodzi na obu). [/quote] to obroza zaciskowa, cwiczenia, unikanie sytuacji, obrona suki jak trzeba! albo niemile potraktowanie jej uniemozliwiajace panike itp. wszystko trzeba dobrac indywidualnie. moj tez po "ataku" chce pozniej zesc kazdego napotkanego psa. ale nie moze, ma isc przy nodze i tyle a dodam, ze to ON37kg wagi i duuza sila z ktora nie poradzili sobie dorossli faceci jak misiu "lekko" ciagnal. edit:To nie pozwalaj duzym psom do niej podchodzic-uzywaj zelu, lancucha. ja swojego na loooz nie puszczam w takich sytuacjach bo roznie mogloby sie skonczyc. ale nie napinam tez smyczy. jak trzebabylo to i moj pies oberwal i mial dalej warowac bo mnie g. obchodzi, ze samca ktory sie do niego zblizyl za bardzo mzona by zjesc... moje psy wiedza, ze ja je obronie! daje im wpasrcie i schronienie nic wiecej. nie blokuje ich, nie chowam. nie unikam tez sytuacji stresujacych.
*Monia* Posted January 4, 2009 Posted January 4, 2009 Każdy pies jest inny i np wytrzymałość na różne bodźce nie musi zależeć od wielkości. Hexa jest delikatna, socjalizacja była od początku ze wszystkimi psami i jak widzę nie wyszło jej to na dobre.. Nigdy jej na ręce nie brałam, nawet jak wielki lab skakał mi po chyba 5 może 6 kilogramowym wtedy psie. Skończyło się wtedy tylko na skręceniu łapy i wielkim wrzasku (aż sąsiedzi wyglądali co się dzieje). Oparcie we mnie miała zawsze ale nie ingerowałam w sprawy psio-psie. I teraz mam psa 23,5 kg którego ratlerek pogryźć nawet może, a ona uciekać w panice będzie :roll:. Ma agresora do jednego psa, powodów widzę kilka tego 1. kiedyś wyżeł się na nią rzucił i może jakiś uraz ma 2. do wózka pies się zbliżył i Hexi go znielubiła (najbardziej porawdopodobne) 3. duży jest więc w razie czego odgonić trzeba (mało prawdopodobe bo i z większymi się dogauje). Ale spotkania dosyć częste psy miały (tamten bez smyczy gania po polach) więc wzięłam się za nią. Wynik dzisiaj miałam- pies podbiegł a Hexa do zabawy go zapraszać zaczęła :lol:. Chłopiec biegł po psa, ale mu powiedziałam że Hexa już dała sobie spokój i już się pogodziła z nim. Oczywiście i tak chłopiec przeprosił (grzeczny dzieciak, zagapił się i nas poprostu z daleka nie zauważył ;)). Z Aresem kolorowo nie było bo on jest nerwus. I tak wiele udało mi się z nim wypracować, bo mogliśmy iść po tej samej stronie ulicy co inny pies i Resiak go nie próbował zjeść. Jak na 5 spacerów w tygodniu z nim to i tak się cieszę (z właścicielami się tak nie zachowywał spokojnie), moim zdaniem moja cierpliwość, konsekwencja i upór dały rezultaty. U niego problem jest z agresją na smyczy, bez niej Ares tylko psa pogoni z rykiem i tyle. No chyba że pies się postawi to wtedy walka jest, ale taką sytuację miałam ze dwa razy bo nas psy nagle podeszły z krzaków. Teraz Ares sobie jest na wakacjach i ciekawa jestem co będzie do odkręcania :roll::shake:. Pewnie ja się odkręcaniem będę trochę zajmować :roll:.
Jagoodkaxd Posted January 4, 2009 Posted January 4, 2009 [quote name='karjo2']Skoro widzisz kogos z psem na lince, a masz psa nieodwolywalnego, to bierz z tej drugiej osoby przyklad. Byc moze babka probowala zniechecic obcego psa do podchodzenia i ratowala jego futro, nie wzielas tego pod uwage? Zastanawiajace, ile osob tak beztrosko naraza swojego pupilka na niemile sytuacje :roll:. An1a, tez juz po xxx razy bylo walkowane, jak potrafi sie zmienic nastawienie podbiegajacego bez kontroli psa, robi sie dym, a nie zawsze uda sie opanowac i swojego i obcego futrzaka...[/quote] Pies nie podleciałby do obcego psa .. i nie narażałam jego życia !! I jak go zawołałam , to od razu przyleciał!
Recommended Posts