Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy?


Gosia>>>

Recommended Posts

Darunia bardzo mi Ciebie żal :-( życze Ci żeby uraz (ten psychiczny) szybciutko minął.

Co do ostaniego tematu to jak człowiek chce dobrze to po tyłku dostaje, ja jak chciałam być kulturalna i paru delikwentom zeszłam z drogi to się tyle doczekałam że uznali to za mój zasr....ny obowiązek i już spokojnie przejść nie mogłam bo oni królewicze i królewny jedne nawet w najśmielszych wyobrażeniach nie dopuścili do siebie sytuacji kiedy to oni by mi umożliwili spokojne przejście z psem. Zatem powiem tak chamstwo chamstwem się leczy :diabloti: i jest to bardzo skuteczna metoda a jaki ubaw przy okazji :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 10k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

No i jestem po spacerze i oczywiscie napatoczyl sie taki co psa spuscil i sobie idzie z rodzinka nie interesujac sie owym psem, pies zaczol na nas szczekac i dopiero zaczol sie rozgladac gdzie jego pupilek:cool3: ja powiedziam tylko ze jesli jego pies w tej chwili odemnie nie odejdzie bede pokolei spuszczała swoje psy:evil_lol:. Biegiem ruszył po psa i wolal go z przerazeniem w głosie:loveu:

Link to comment
Share on other sites

Pisałam tu już kiedyś o pannie, która mieszka na moim osiedlu i ma 2 ONki - psa i sukę. Oba psy w 99 przypadkach na 100 biegają luzem, bez kagańca. O ile suka wszystko olewa i nie stanowi większego problemu, to pies interesuje się innymi psami, podbiega, stawia się. Z panną miałam już kilka starć, bo nie mam zamiaru stresować się na każdym spacerze czy jej pie nie podbiegnie do mojego. A pies naprawdę jest nachalny. Panna oczywiście olewa wszystko i wszystkich, a do tego jest maksymalnie chamska. Przy mojej pierwszej, naprawdę bardzo spokojnej rozmowie dowiedziałam się, że jak zaraz się nie zamknę, to dostanę w ryj kagańcem, który trzyma w ręku... :shake: :roll:. Każde nasze kolejne spotkanie było coraz mniej miłe. A psy oczywiście nadal spuszczone, bez kagańców i co więcej nieodwoływalne (bo jak coś zobaczą to mają laskę gdzieś). Pies pogryzł już kilka razy inne psy, a dziś dowiedziałam się, że niedawno pogryzł również człowieka, tylko facet niestety nie zgłosił tego na policję.
Dziś, będąc z TZtem na spacerze z psem, spotkaliśmy pannę. Psy oczywiście spuszczone, niezabezpieczone. Ja się usunęłam z Bazylem, TZ poszedł jej walnąć kazanie - w ramach istotnej dygresji powiem, że panna jest malutka i drobniutka, a TZ duży i dobrze zbudowany - od razu na dzień dobry usłyszał, że ma spier... i potem już była eskalacja. Skończyło się tym, że wezwałam Straż Miejską, ale laska zwinęła się do domu, a SM przyjechała dopiero po pół godziny. Ponieważ nie byli świadkami zdarzenia jedyne co mogli, to pójść do niej i ją pouczyć, ale ona oczywiście drzwi nie otworzyła :shake:. Powiedzieli, że podjadą jeszcze kilka razy, aż na nią trafią. A ja mogę zgłosić sprawę na policję/SM, złożyć zeznanie i sprawa trafi do sądu grodzkiego. Oczywiście im więcej osób na pannę narzekających tym lepiej (jedną taką osobę już mam, bo przysłuchiwała się sytuacji i sama powiedziała, że chce zeznawać). Panna może dostać mandat i pouczenie.

No i teraz nie wiem co zrobić... Jak myślicie? Doprowadzić to do końca?
Z jednej strony mam ochotę to zrobić, żeby panna przekonała się, że nie jest bezkarna i że jest sporo osób, które są przeciwko niej i mają ją na oku. Nie wiem tylko czy to coś zmieni. Czy ona się tym przejmie... To taki typ pyskatej menelicy, która ma "super" towarzystwo (tego trochę się obawiam...) i trochę nierówno pod sufitem i się nie boi. Mam jakieś podstawy, żeby obawiać się tego, że będzie chciała się mścić. Ale z drugiej strony to wkurza mnie jeszcze bardziej. Tym bardziej, że właśnie z powodu takiego strachu wszyscy traktują ją jak śmierdzące jajo i ciągle jest bezkarna...

Chciałabym, żeby te psy chodziły na smyczy/w kagańcu. Nie tylko ze względu na mojego psa i mój spokój, ale również ze względu na nie same. Żal mi ich, bo jak dojdzie do spotkania pysk w pysk, one i mój Bazyl, to będę musiała użyć gazu...:shake:.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='maciaszek']
Jak myślicie? Doprowadzić to do końca?
Z jednej strony mam ochotę to zrobić, żeby panna przekonała się, że nie jest bezkarna i że jest sporo osób, które są przeciwko niej i mają ją na oku. Nie wiem tylko czy to coś zmieni.[/quote]
Nie zastanawiaj się. Zgłoś wykroczenie. Inaczej nigdy się nic nie zmieni i chamów, którzy przekonani sa o swoje bezkarności będzie przybywać. W razie pogróżek, poinformuj "panienkę", że nie zawahasz się uczynić to ponownie.

Link to comment
Share on other sites

Dzięki dziewczyny!
Mam zamiar zgłosić. Mam nadzieję, że inne osoby, które chcą świadczyć nie zrezygnują i nie zostanę sama...

[quote name='WŁADCZYNI']Ewentualnie przy rozmowie z SM/policją wspomniałabym że panienka się odgraża że coś zrobi:diabloti:[/quote]Właśnie taki mam zamiar :diabloti:.

Link to comment
Share on other sites

Ja ostatnio jestem chamem i nie łapię Aresa jak znów właściciel psa odwołać nie raczy :mad:. Zwracanie uwagi kilkakrotnie nie pomogło to teraz niech Resiak sobie pobiega za pieskiem jak będzie mu się pod nogi ładował :mad:. Dość wspaniałomyślności i dawania kilku/kilkunastu szans. Chyba niektórzy za bardzo się przyzwyczaili, że ja z drogi schodzę :shake:. Są tacy z którymi miło się mijamy, jest dzień dobry, każdy w swoją stronę i ok mimo że czasem pierwsze spotkanie psów było często niemiłe, ale niektórzy są do uduszenia odrazu :angryy:. Tych drugich już mniej, ale jeszcze się kultury/myślenia niektórzy nauczyli. Ale ostatnio mnie starszy pan zaskoczył jak szłam z dwoma suńkami i jego pies podleciał (nie pierwszy raz, ale pierwszy raz po moim pouczeniu jakiś czas temu). Pan mnie straszliwie zaczął przepraszać :-o. Byłam tak zaskoczona, że tylko się uśmiechnęłam i poszłam. Pan się zreformował ;).

Link to comment
Share on other sites

Ja odkąd Baaj chodzi na kolczatce i mu się zachowanie zmieniło wyluzowałam na spacerach - już się nie boję, że ręce stracę, więc pies ma 3 metry smyczy do dyspozycji i tylko przy samym mijaniu wraca do nogi. Nie uciekam, nie schodze z drogi - czyjś problem, jak pies podleci. Szczególnie, że młody przysposabiany jest też do kagańca, a fizjologiem ładnie się rozpłaszcza wszystko ;)

Link to comment
Share on other sites

[URL="http://www.dogomania.pl/forum/members/maciaszek/"][B][SIZE=3][COLOR=#000000]maciaszek[/COLOR][/SIZE][/B][/URL] , z jednej strony lepiej, zebys doprowadzila wszystko do konca, niech wie, ze nie moze byc bezkarna, ale z drugiej rzeczywiscie obawialabm sie jej towarzystwa, wiem, bo mialam podobna sytuacje...Docinki jak wychodze z psem, szczucie mojej malej itd., ale nie dlugo, teraz widze, ze labek czesciej jest na smyczy niz bez niej:cool3:Ze wszystkimi jednak tak sie nie da, a swiata nie nawrocimy:-(
Przygotowuje sie wlasnie z moja psica do egzaminu, bardzo mi zalezy na owocnej pracy i na dobrych treningach i szlak mie trafia, gdy pracujac z psem, nagle wbiega na nas jakies psisko pana, ktory prowadzi sacer ze swoja komorka, a nie z psem...:angryy::angryy::angryy:Myslalam, ze tak jest tylko w moim miescie, ale w Warszawie wcale nie lepiej, a nawet gorzej, bo ciezko znalezc dogodne miejsce... Takie sytuacje tak czesto sie powtarzaja, ze rece mi opadaja:placz:

Link to comment
Share on other sites

Maciaszek, to dziecko czy dorosła osoba?
A mnie denerwuja ludzie
-którzy mysla ze skoro ich pies nie jest agresywny to moze podchodzic do kazdego psa, bo nie przychodzi im do głowy ze drugi pies moze ich psa zaatakowac
-którzy spuszczaja suke z cieczka, i albo sie rozpływaja jak fajnie skacze pies na ich suke albo uwazaja ze samce maja sie wynosic nie wiadomo gdzie

Link to comment
Share on other sites

Wczoraj byłam świadkiem takiej sytuacji: facet woła psa , pies młody , obstawiam, że trochę ponad pół roku, nie słucha, biegnie. Wzdłuż ulicy. Facet go woła i goni, pies ma go głęboko, w końcu się zatrzymuje, żeby coś tam powąchać i facet go łapie i co? Oczywiście smyczą przez dupę :angryy: i teksty typu "nie wolno, jeszcze raz to zrobisz blablablabla", bierze go na smycz i szarpie żeby za nim szedł.

Oczywiście się zbulwersowałam i zaczęłam coś mówić typu 'jak będzie go pan bił za każdym razem jak go złapie/pies do pana przyjdzie to z pewnością nie będzie posłuszny'.

odpowiedź : "ale on jest głupi i w ogóle się nie słucha!" , ja: "może szkolenie ?" ,facet: "on jeszcze nie był szkolony to mogę go karać" :angryy:

no ręce mi opadły :shake:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Bzikowa']Oczywiście się zbulwersowałam i zaczęłam coś mówić typu 'jak będzie go pan bił za każdym razem jak go złapie/pies do pana przyjdzie to z pewnością nie będzie posłuszny'. [/quote]
Popełniłam ten bład w dziecinstwie słuchajac sie gópiej kolezanki ale potem przeczytałam w ksiazce ze to bład. Na szczescie pies po jakims czasie zaczał przychodzic.

[quote name='Bzikowa'] odpowiedź : "ale on jest głupi i w ogóle się nie słucha!" , ja: "może szkolenie ?" ,facet: "on jeszcze nie był szkolony to mogę go karać" :angryy:

no ręce mi opadły :shake:[/quote]
:crazyeye::crazyeye:

A w swoim poprzednim poscie zapomniałam wymienic ludzi którzy o agresji swoich psów uwazaja ze to zabawa

Link to comment
Share on other sites

Ja się dziś zgotowałam - Su aportuje (jak mi ten pies spieprzył aport to urwe jego właścicielce łeb) i podbiega szczeniur i zaczyna drzeć paszczę. Odebrałam zabawkę, tupnełam na psa, Su mu pokazała że sobie nie życzy takich zachowań od gówniarza (nie zrobi krzywdy szczeniakowi) pies uciekł, wziełam Su na ręce i poszłam rozmawiać z właścicielką. Opitoliłam ją, uświadomiłam że następnym razem SM itd,w tym czasie jej wnuczka lat y z 3 próbowała psa złapać. Pies się załatwił, więc pytam się tej baby czy sprzątnie i czy chce torebkę, na co ona na mnie z paszczą. Dzieciak pobiegł wraz z psem za blok. Ja zajełam się znowu Su, ona poszła szukać dziecka i psa (po za tym miala jeszcze jedno dziecko w podobnym wieku i drugiego psa). Słyszę pisk, wypadam zza bloku a to babsko tłucze psa. POwiedziałam co o tym myślę, odstawiłam mini pokaz z Su i odchodzę. Szczeniak jej się zerwał, pozwoliłam Su odejść, szczeniak uciekł do baby a baba mu znowu próbowała wprać. Więc ja znowu z paszczą że sobie powinna tą smyczą przyłożyć a nie psu. Odeszłam, poszłam dla uspokojenia porzucać zabawkę. Baba za mną z psami na smyczach i z pyskiem do mnie że kto mnie tak z dorosłymi nauczył rozmawiać, że ona ma dwoje dzieci i dwa psy, a wogóle to gdzie ja mam smycz.
Na co ja że przykro mi że muszę panią roczarować ale również jestem dorosła, oraz że jak nie umie zapanować nad dziećmi i psami to niech nie wychodzi z nimi razem. I że Su (siedząca przy mojej nodze jak posąg) jest bez smyczy bo się słucha, smycz owszem mam.
Więc baba z ryjem czemu mój pies jest luzem.
Więc ja z jeszcze większym żeby przeczytała przepisy dla Warszawy to się dowie, a jeśli nie zauważyła to mój pies jest wychowany i nie widzę sensu trzymania jej na smyczy. Babie z odsieczą nadeszła jakaś inna koleżanka moherowy beret i poszły oburzone opowiadając jak to całe osiedle mnie zna i bla bla bla. Owszem zna bo jestem dosyć charakterystyczna - mam irokeza i psa z cyrku:evil_lol:
I to nie koniec opowieści - wracam już z Su do domu i podeszła do mnie jakaś dziewczyna i pytała o co mi poszło z tą babą bo ona chce ją zgłosić do jakiegoś TOZu czy czegoś bo oni strasznie biją te psy. Pogadałyśmy chwilę i jak dobrze pójdzie to dzisiaj z mamą zgłoszą to do SdZ:multi:
Z tego wszystkiego pociesza mnie tylko to że są ludzie którzy reagują na okrucieństwo wobec zwierząt. Mam nadzieję że babę się uda ścignąć:mad:

Link to comment
Share on other sites

Ludzie nie mają mózgów... :-o
Władczyni - ona SZCZENIAKA lała smyczą?! :-o

Mi dzisiaj pies znowu spieprzył do suki w sekundzie mojej nieuwagi (jak jest zajęty czymś fajnym ze mną to nie spieprza). Z jednej strony miałam ochotę go wypatroszyć i rozrzucić zwłoki po okolicy a z drugiej strony się hamuje i wołam, piszczę... Wiem , moja wina, przepraszam właściciela suki (który ma to generalnie w dupie co za jego psem lata i utwierdził się już daaawno w przekonaniu, że jestem chora na głowę), uciekam w drugą stronę, żeby pies zwrócił na mnie uwagę. Pies odwraca się od suki, już chce do mnie biec , ja już zaczynam uciekać w drugą stronę a facet co? Podchodzi do mojego psa i zaczyna coś tam ciamkać do niego, głaskać itd :splat: AAA! Na szczęście na moją prośbę przestał i pies jakoś do mnie przybiegł... Ale kurna uwielbiam to, pracuję nad tym mocno na ile potrafię i tu taki wszystko potrafi zepsuć... :roll:
A najśmieszniejsze jest to, że jak pies do mnie przyszedł to nagrodziłam i wzięłam na równaj, zrobiliśmy kilka kółeczek wokół suki i pies jakby doznał olśnienia, nawet nie spojrzał na nią... I teraz już nie wiem jak mam nad tym pracować, chyba muszę zainwestować w linkę 10 metrów i jak mu odwali i spieprzy to przyciągnąć i nagrodzić... :roll:

Link to comment
Share on other sites

Władczyni ja tez robię takie interwencje jak widzę konieczność więc cię popieram ale ...

[QUOTE]tupnełam na psa, Su mu pokazała że sobie nie życzy takich zachowań od gówniarza [/QUOTE]

śmiem zauważyć że to ty wywołujesz w Su, no może nie agresje ale takie zachowanie, bo tupiąc pokazujesz jej że pies który podchodzi jest zły i ona reaguje na niego tak jak reaguje, a wątpię żeby tak samo się zachowała jeślibyś ty nie tupała, chyba że zawsze tak robisz i ma to już wpojone, troszkę mi się nie podoba takie zachowanie, bo jak byłam mała, miałam jamnika, bałam się innych psów jak z nim wychodziłam i tupałam na wszystkie później Najki był bardzo agresywny na smyczy i rzucał się na wszystkie psy, natomiast spuszczony bawił się z tymi samymi psami, także uważaj z tym tupaniem, to tak ostrzegawczo pisze ;)

Link to comment
Share on other sites

Zwykle nie tupie, a kopie takich podbiegaczy wyjątkiem są szczeniaki. Tupnełam świadomie, wiedząc jak Su zareaguje, jednocześnie wiedząc że go nie zje bo to szczeniak tylko pokaże że nie życzy sobie pewnych zachowań. Doszłam do wniosku że to lepiej jak skarci go Su, niż ja mu nakopie. Bo właścicielka niestety mózgu nie wzieła na spacer.
Szczerze mówiąc jest mi obojętne co robi dopóki wraca na komendę i wypluwa ewentualną ofiarę.

Bzikowa owszem pani lała szczeniaka smyczą, skórzaną, ja słyszałam zza bloku i pobiegłam zrobić jej aferę.

Link to comment
Share on other sites

Ja wczoraj myślałam, że dostanę szału :angryy: Podbiegł do mnie i moich suk może 6 miesięczny pies. Luka go olała, Chibi (ma ponad 5 miesięcy) najpierw chciała się bawić, potem miała go dość, kłapała na niego zębami... Pies cały czas się wspinał to nią, to na Lukę, nie mogłam nic zrobić - tupałam, krzyczałam nawet, kiedyś też się przyczepił do mnie, to jak wzięłam Chibi na ręce to dał spokój - teraz lazł za mną i mi się na nogi wspinał, na mój krzyk wesoło okrążał mnie i dalej próbował swoje. Cała ulica stała sobie w ogródkach i miała ubaw, wszyscy czekali tylko, aż kopnę tego psa - nie kopnęłam, musiałam iść do domu i poczekać, aż sobie pójdzie. Nie chcę mu zrobić krzywdy, jest biedny - należy do jakiegoś menela, który zmywa się, kiedy tylko jego pies podbiega do innych. Ale pies lata luzem cały dzień akurat w miejscu, które trzeba minąć, żeby iść na tereny spacerowe. Żadna z moich suk cieczki nie ma, chyba w tym psie hormony buzują :shake: Chyba będę musiała go odgonić agresywniej (mimo że wczoraj niezłą szopkę odstawiłam), bo przez niego nie jestem w stanie iść na spacer... Może macie jakiś pomysł, żeby odgonić go bez robienia mu krzywdy? Wykładu nikomu nie zrobię, bo jego właściciela nie da się spotkać :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

Radośnie - właśnie uprałam plecak, który wczoraj został podlany na polach mokotowskich - przez psy, a i owszem. Pomijam, że przeraszam nie usłyszałam, tylko jeszcze śmichy i chichy, bo faktycznie jest z czego się śmiać, jak pies zamierzył się trzeci raz do sikania: plecak leżał przy mnie na ziemi, bo mam tak wychowanego psa, że ani nie ruszy, ani tym bardziej nie obsika, to został przeze mnie odepchnięty z reprymendą głosową - reakcji właściciela jednego z siakfonów, bo w sumie było ich dwóch nie uświadczyłam, no bi i po co... To sama natura psia - lać po ludziach - widziałam na własne oczy, samochodach, elewacjach i cudzych rzeczach.

Link to comment
Share on other sites

Jak by mi jakiś pies obsikał mój sexi różowy plecaczek (jest jaśniutki i ładniutki :razz:), to jak bym dorwała właściciela to by mu uśmiech zniknął z twarzy :mad::mad:. Ares ma nawet zakaz obsikiwania słupów stojących na chodniku, bo żółta płynąca kałuża estetycznie nie wygląda, do samochodów nawet się nie przymierza. Za to Hexolina by podlewała wszystko i muszę ją często stopować przed nalaniem w dziwnych miejscach :shake:.

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.

×
×
  • Create New...