Vectra Posted June 29, 2008 Posted June 29, 2008 no przepraszam , jak ktoś nie potrafi zapanować / utrzymać własnego psa ... to dla mnie nie jest odpowiednia osoba do pracy z psem. Moje ważą razem 70 kg - 70 kg świń ... :diabloti: nie mam problemu by je utrzymać / odwołać / odwrócić / skrócić. A kupienie sobie gazu w takiej sytuacji , to nie rozwiązanie problemu. Ja rozumiem jak ktoś się boi , ma małego psa , łagodnego , nie wszczynającego bójki , odwoływalnego psa ... ale nie agresora nad którym nie panuje , a jeśli już , to niech wali gazem swojemu psu - może tak nad nim zapanuje.
sacred PIRANHA Posted June 29, 2008 Posted June 29, 2008 strach pomyslec w takim razie co sie stanie jak ktos bedzie mial wielkiego zalozmy hmm mastiffa i ten psiak nie bedzie mial "cierpliwosci"...wtedy to ratuj sie kto moze:D duze psy musza byc pod kontrola i tyle bo moga narobic duzych szkod... a jesli np bernardyn jest drazliwy na male ujadajace pieski i nie reaguje na komendy wlasciciela to chocby byl ostoja spokoju bez tych pieskow powinien chodzic niestety w kagancu...bo nigdy nie wiadomo kiedy sie taki piesek trafi a takiego cielaka to zaden wlasciciel nie podniesie do gory zeby przez ulamek sekundy nie zabil tego psiaka... mnie zawsze ludzie pytaja czemu ja ciągam Tima na smyczy nawet jak ide na pola u mnie na wsi, przeciez on nie ucieka, nei zaczepia innych ludzi ani zwierzat...a no dlatego ze jak sie trafi taki atakujacy i dojdzie do bojki to nie jest odwolywalny, musze miec go na smyczy zeby moc go kontrolowac i moc unikac wielu niepotrzebnych bojek, korygowac jego nastrajanie sie...a pieprz to ostatecznosc moim zdaniem w przypadku kiedy drugi pies po prostu jest bezpanski i nie ma szans zeby powstrzymac wojne...mialam taka sytuacje i moj pies prawie zostal zagryziony na moich oczach...zalowalam ze nie mialam wtedy pieprzu...
WŁADCZYNI Posted June 29, 2008 Posted June 29, 2008 ja się nie odwrócę plecami do atakującego/warczącego psa - bo nie mam żadnej możliwości działania wtedy jeżeli właściciel jest pacanem i psa nie zabierze. Jeśli chodzi o szczeniaki - zaatakował mi Su mały lab - miał w porywach z 9 miesięcy, ale podejrzewam że mnie bo był niski. Wiek w żaden sposób niestety nas nie chroni, chyba że jest to szczeniak kilkutygodniowy, wtedy fakt łatwo spacyfikować. po za tym co z tego że ja odejdę jak to coś pójdzie za mną? Ja wiem że bull jak ma zabić to jest cicho a nie warczy, ale od warczenia do ataku można przejść w ułamkach sekund. I nie chciałabym widzieć czyjegoś TTB na moim psie bo wiem jak paskudnie się takie pieski rozdziela.
Juliusz(ka) Posted June 29, 2008 Posted June 29, 2008 NIE odwrócę się plecami do obcego psa - nie mam oczu z tyłu głowy i NIE wiem co się może stać. Przepraszam bardzo! Nie utrzymam swojego psa?! Co za bzdury! Wyraźnie pisałam, że cały czas trzymałam linkę jedną ręką, ani na sekundę nie popuściłam! Mając świadomość możliwości siłowych, której niektórym Forumowiczom wyraźnie brakuje:diabloti:, nie zdecydowałabym się na psa, którego nie byłabym w stanie fizycznie opanować. Lata siłowego ujeżdżenia zrobiły swoje - nie puszczę i już!:mad: Ah, te teksty - 'ja mam x-psów i się nie boję'. Pewnie! Też bym się nie bała jakbym miała 3TTB - kto by do mnie podszedł? jakiś psi samobójca podleci? no faaakt - nie muszę się martwić, mogę się nawet na pięcie odwrócić! w razie ataku moje psy sobie poradzą:angryy:
zerduszko Posted June 29, 2008 Posted June 29, 2008 [quote name='Vectra']a to biegnący z wyszczerzonymi zębami - sorry , ale nie wierzę :diabloti: TTB tak nie atakuje :evilbat: i się tak nie zachowuje ;)[/quote] A może ten TTB też jest już popsuty, skoro reaguje w taki sposób?? Wiem, ze kochasz ponad wszystko, ale troszkę obiektywizmu. Załóżmy, że i on jest nienormalny i pies Juliusz(ki), to chyba wówczas oboje właściciele mają obowiązek zapanować nad swoim nienormalnym psem ;) Ja się zawsze zastanawiam, czemu mój pies reaguje na jedne psy ok, a na inne nie. I odpowiedź jest prosta: dla mojego, zachowania pewnych psów są nienormalne. I tu sie należy zastanowić czy atakiem na drugiego psa jest złapanie go czy już wysyłanie mu grożących sygnałów. Jeśli moje suka startuje do drugiego psa, który całą swoją postawą pokazuje jej, że nie ma przyjaznych zamiarów, to uważam, ze całkiem normalnie reaguje. Fakt, że mogłaby olać jesli drugi pies jest na smyczy i do tego dążymy, ale nigdy nie dotrzemy, jesli takie psy będą mogły naruszać naszą osobistą nietykalność ;) Na szczęście jeśli ja mówię: prosze nie podchodzić z tum astem, bo moja jest nienormalna, to ludzie, mi mówią, że małą i się po prostu boi. Ja rozumiem ich - nie wyzywam od morderców, oni mnie - nie dziwią się, ze moja małą wariatka boi się ich wyprężonych psów. Jest miło, bo każdy panuje nad swoim psem i wykazujemy choć cień zrozumienia.
Apbt_sól Posted June 29, 2008 Posted June 29, 2008 [QUOTE]A może ten TTB też jest już popsuty,[/QUOTE] tzn? jak popsuty?
sacred PIRANHA Posted June 29, 2008 Posted June 29, 2008 no wlasnie o to mi chodzilo ze w opisywanej sytuacji obydwa psy byly nie kontrolowane przez swoich wlascicieli tak naprawde...z ta roznica ze jeden byl na smyczy...i jesli rzuca sie do innych,nie potrafi olac warkotu innych i jest w takich sytuacjach nie odwolywalny to dzieki bogu byl na smyczy ;) a i nie podwazam braku odpowiedzialnosci tego pana, ktory mimo komizmu jaki widocznie w tej sytuacji widzial powinien zabrac psa i nie stresowac ani Ciebie ani psow...niestety nie liczmy na to ze kazdy czlowiek bedzie odpowiedzialny...zdarzaja sie rozne sytuacje na ktore my musimy byc przygotowani...pytanie czy pieprz w takiej sytuacji to dobre wlasciwe rozwiazanie? ...i tu kazdy bedzie mial inne zdanie w zaleznosci od tego jakiego psa maja, w jakich sytuacjach mieli swoj udzial i jak sobie opisywana sytuacje wyobrazaja:D
zerduszko Posted June 29, 2008 Posted June 29, 2008 [quote name='Apbt_sól']tzn? jak popsuty?[/quote] Nie był moim zdaniem do końca normalny, skoro się tak zachowywał, a nawet wiem jak atakuje ttb ;)
diabelkowa Posted June 29, 2008 Posted June 29, 2008 [quote name='LeCoyotte']w Białymstoku takie macie przepisy?:roll:[/QUOTE] w kato tez psy POWINNY byc na smyczy I w kagancu Sorry jakby do mnie podlecial pies z zebami i obojetnie czy by moj siedizal na dupie i nic nie robil czy bym byla bez psa czy moj by sie tez wpienial ale byl na smyczy a wielokrotnie odwolywanie jakiegokolwiek psa ktory warczy na mnie a wlasciciel nie reaguje potraktowalabym go gazem jezeli pies nie jest odwolywalny niech trzyma wlasciciel na smyczy albo na treningowce i cwiczy gdzies z nim a nie smieje sie. mnie ktos prosi o zapiecie psa wolam i zapinan bez niczego to oczekuje tego od innych.
oktawia6 Posted June 29, 2008 Posted June 29, 2008 [quote name='Vectra'] [B]skoro się koleś śmiał , to musiałaś po prostu śmiesznie wyglądać :) [/B] [B] Twoja złość potęguje w Twoim psie agresje .[/B].. nie rozumiesz tego ? jak chcesz nad tym pracować ? [/quote] :crazyeye:to powiem tak kiedyś pijak miał swojego Amstafa-szłam sobie z Grysiałkiem do domu-Grysio waży 6.500 mój nawet jego nie zdązył zauważyc-pijak ciągle z nim wystawał albo pił albo był już pijany Amstaf bez ostrzeżenia wyrwał mu się z ręki i podleciał do mnie-dziąsła na wierzchu, jak rwał się do nas rzęził do nie był szczek tylko charczenie wręcz-w ostatniej chwili zdąrzyłam wziąc w górę nie schylając się Gryfik na ręce-miał szelki więc było mi łatwiej obróciłam się bokiem by mnie nie ściągnał mi Gryfika-tamten się śmiał....śmiał się dopóki jak zszedł mój TZ:cool1:nie będę opowiadac co dalej-skończyło się tym że klękał mnie przepraszał-potem jak mnie spotkał to przechodził na drugą stronę ze swoim psem-zapamiętał sobie tę rozmowę tak bardzo że jak jego pies zalewał się pianą na mojego to dostawał po tyłku-byłam jedyną osobą na osiedlu na którą uważał-resztę ignorował-ludzie uciekali przed nim i jego psem który atakował każdego psa-na każdego się rzucał. wtedy ludzie z balkonów powychodzili i krzyczeli by zabrał tego psa....widzieli to wszystko on się śmiał...tak ale do czasu:razz::diabloti::cool1::cool1: ten pies zagryzł 2 psy-rzucał się do gardła-to był moment. Wszystko wyjaśnione i każdy szczęśliwy.
Bzikowa Posted June 29, 2008 Posted June 29, 2008 Ja dziś znowu wróciłam ze spaceru trzęsąc się. :mad: Wracamy już (a raczej pełzniemy bo pies takich upałów nie znosi za dobrze) do klatki kiedy nagle słyszę , że coś biegnie i charkot. Odwracam się a na nas szarżuje wielki ON, drąc japę. Mój wielki bohater oczywiście piana i rwiemy się a ja go na ręce. Zdążyłam tylko tupnąć i wrzasnąć na onka , kiedy pojawił się na horyzoncie właściciel. Pies zareagował za 3 razem i na szczęście się odwołał. Również na szczęście miał kaganiec - ale metalowy, wolałabym, żeby Bzik nim nie dostał po łebku :shake: Krzyknęłam do faceta oddalającego się (pies nie był przy nim , co prawda już się nie czaił na mojego psa ale latał sobie luzem gdzieś w obrębie 200 metrów...) tylko , że 'może smycz by się panu przydała!'. Nie miałam telefonu zeby zadzwonić do SM ale chyba nawet nie miałabym co powiedzieć bo przecież psiulek w kagańcu...:angryy::angryy::angryy:
Juliusz(ka) Posted June 29, 2008 Posted June 29, 2008 [quote name='sacred PIRANHA']no wlasnie o to mi chodzilo ze w opisywanej sytuacji [B]obydwa psy byly nie kontrolowane przez swoich wlascicieli tak naprawde[/B]...z ta roznica ze jeden byl na smyczy...i jesli rzuca sie do innych,nie potrafi olac warkotu innych i [B]jest w takich sytuacjach nie odwolywalny to dzieki bogu byl na smyczy[/B] ;) a i nie podwazam braku odpowiedzialnosci tego pana, ktory mimo komizmu jaki widocznie w tej sytuacji widzial powinien zabrac psa i nie stresowac ani Ciebie ani psow...niestety nie liczmy na to ze kazdy czlowiek bedzie odpowiedzialny...zdarzaja sie rozne sytuacje na ktore my musimy byc przygotowani...pytanie czy pieprz w takiej sytuacji to dobre wlasciwe rozwiazanie? ...i tu kazdy bedzie mial inne zdanie w zaleznosci od tego jakiego psa maja, w jakich sytuacjach mieli swoj udzial i jak sobie opisywana sytuacje wyobrazaja:D[/QUOTE] :crazyeye::crazyeye::crazyeye: Jak nie był kontrolowany? Był na smyczy - był. Nie dopuściłam do spięcia się psów - nie dopuściłam. Wyraźnie, kilkakrotnie żądałam zabrania psa - żądałam! Nieodwoływalny?! Pies na smyczy?! Przykro mi, ale najwyraźniej nie rozumiesz znaczenia słów, których używasz... Komizm sytuacji... boki można było zrywać:angryy: Śmiesznie się zrobiło jak suka dostała gazem po oczach i Pańcio z przerażeniem na facjacie rzucił się ją odciągać...:mad: [B]Bzikowa[/B] - to była Twoja wina!:evil_lol: Nie wiesz? To nic, że ON do Was podleciał! Twój pies miał czelność się zdenerwować - tego mu nie wolno:diabloti::mad:. Trzeba było go posadzić i czekać aż Ci go ON kagańcem zatłucze!
bonsai_88 Posted June 29, 2008 Posted June 29, 2008 No cóż... przyznam, że naprawdę was podziwiam - obrócić się plecami do obcego, atakującego psa, kiedy was pies jednocześnie siedzi na tyłku, jest cały najeżony i biegnie za wami machając ogonem... bo przynajmniej tyle udało mi się wywnioskować z waszych postów :razz:. Jakby do mnie taki pies biegł [Bi nie toleruje ŻADNEGO psa lecącego w moją stronę - łagodny czy nie młoda i tak będzie chciała bronić :shake:] to też odstawiałabym taniec z psem za plecami [pies zazwyczaj będzie się starał uniknąć pogryzienia człowieka, będzie atakował tylko psa]... I też musiałabym szarpać się z moim rozwścieczonym psiakiem, bo Birma spokojnie przejdzie obok psa, sama z siebie nie zaatakuje, ale jak pies biegnie szybko w jej stronę to Bi zaczyna bronić... Dlatego dla obrony własnego psa i siebie [mój pies na smyczy - jeśli psy się chwycą to mogą w ferworze walki pogryźć też mnie] użyłabym gazu.... i nie obchodziłoby mnie CO za pies mnie atakuje... może to być yorku, pudelek, TTB, owczarek czy bernardyn...
Alicja Posted June 29, 2008 Posted June 29, 2008 [FONT=Arial][COLOR=Red][B][U]Odwoływalny pies[/U] ....to taki który BEZ WZGLĘDU na to czy JEST na smyczy czy NIE reaguje tylko i wyłącznie na sygnały wysyłane przez przewodnika ....[/B][/COLOR][/FONT]
Bzikowa Posted June 29, 2008 Posted June 29, 2008 Ale uważam , że jeśli nie jest w 100% odwoływalny (nie wiem czy Wasze pieski prowokowane przez agresora potulnie machają ogonkiem i idą za Wami , mój terier jakoś nie chce :diabloti: :hmmmm:) to jak jest na smyczy - wszystko jest porządku. I właściciel takiego psa nie ponosi żadnej winy bo jego pies JEST pod kontrolą.
Alicja Posted June 29, 2008 Posted June 29, 2008 [quote name='Bzikowa']Ale uważam , że jeśli nie jest w 100% odwoływalny (nie wiem czy Wasze pieski prowokowane przez agresora potulnie machają ogonkiem i idą za Wami , mój terier jakoś nie chce :diabloti: :hmmmm:) to jak jest na smyczy - wszystko jest porządku. [I]I właściciel takiego psa nie ponosi żadnej winy bo jego pies JEST pod kontrolą.[/I][/quote] [FONT=Arial][COLOR=Red][B] [I]no tu Ci powiem ze nie masz racji ...niestety ...chociaż na logike wydawało by się ze być tak powinno a nie jest [/I] Co do prowakatorskich zachowań .....mój MORDERCZY terier, tak tak TTB ,kiedy do jajek doskakują mu jaszczące srajdy , czy nawet wyrywa się do niego inny pies na smyczy ...po moim sygnale ....z irokezem na plecach , ale idzie bez zmrużenia oka .....w jednym ....jedynym wypadku jeszcze nie opanowałam jak go uspokoić ale to jest przypadek skrajny ...........podczas spotkań z dobermanem który zaatakował go kiedy moj AST miał 6 miesięcy ....no cóż ja też pamiętliwa jestem :diabloti:....wtedy stajemy ....psa przywołuję niestety siłą do porządku ...no ale ja mam niereformowalnego ASTa :roll: i wg dogo jestem dresem bo mam TTB :grins:[/B][/COLOR][/FONT]
Juliusz(ka) Posted June 29, 2008 Posted June 29, 2008 [quote name='Alicja'][FONT=Arial][COLOR=Red][B][U]Odwoływalny pies[/U] ....to taki który BEZ WZGLĘDU na to czy JEST na smyczy czy NIE reaguje tylko i wyłącznie na sygnały wysyłane przez przewodnika ....[/B][/COLOR][/FONT][/QUOTE] Hmm... w takim razie w moim przypadku wcale o odwoływaniu mowy być nie mogło - ja swojemu psu żadnych komend słownych/optycznych nie wydałam:diabloti: Idąc twoim tropem myślowym, Alicjo - odwoływalny pies, z jakimś agresorem wczepionym w jego gardło, powinien zaglądać wyczekująco w oczy przewodnika i czekać na jakąś fajną komendę - np. aport! :evil_lol::roll: Choć dokładna definicja brzmi: skłonić kogoś(w tym przypadku psa) do odejścia skądś/wezwać do powrotu. Nie rozumiem jak można wezwać psa trzymanego na 40cm lince do powrotu?:crazyeye: Skąd? Dokąd? [B]Alicja[/B] - czy ja gdzieś tu napisałam, że problemem była rasa suki? Identyczne emocje/rakcja miałyby miejsce w przypadku każdego psa! Prawdopodobnie mniejszego psa potraktowałabym nie żelem, a np. butem. Dziś na spacerze zaliczyliśmy spokojną mijankę z astem. Pies szedł na smyczy przy nodze swojego Pana, młody usiadł przy mojej - tandem nas minął, poszliśmy dalej. O czym to świadczy? Że wszystkie asty są super? Że mój pies jest super? Nie. Po prostu miejsce miała poprawna sytuacja i tyle.
Bzikowa Posted June 29, 2008 Posted June 29, 2008 [quote name='Alicja'][FONT=Arial][COLOR=Red][B] [I]no tu Ci powiem ze nie masz racji ...niestety ...chociaż na logike wydawało by się ze być tak powinno a nie jest [/quote] [/I][/B][/COLOR][/FONT][LEFT][COLOR=Black][FONT=Arial]Możesz rozwinąć myśl... ? :roll: Uważasz, że jeśli na mojego psa rzuca się wieeeelki ON a mój pies się broni to nie powinien tego robić i jest to jego a także moja wina? Ciekawy sposób myślenia... :roll: [/FONT][/COLOR][/LEFT] [FONT=Arial][COLOR=Red][B] [quote] Co do prowakatorskich zachowań .....mój MORDERCZY terier, tak tak TTB ,kiedy do jajek doskakują mu jaszczące srajdy , czy nawet wyrywa się do niego inny pies na smyczy ...po moim sygnale ....z irokezem na plecach , ale idzie bez zmrużenia oka .....w jednym ....jedynym wypadku jeszcze nie opanowałam jak go uspokoić ale to jest przypadek skrajny ...........podczas spotkań z dobermanem który zaatakował go kiedy moj AST miał 6 miesięcy ....no cóż ja też pamiętliwa jestem :diabloti:....wtedy stajemy ....psa przywołuję niestety siłą do porządku [/quote] [/B][COLOR=Black]Mój pies też nie reaguje jakoś specjalnie jak coś jego wzrostu albo trochę większe go prowokuje , obszczekuje etc. Ale duże psy to co innego, jak się na niego rzucają/warczą (prowokują) to nie pozostaje dłużny. Cóż, przerost ego :cool3: [/COLOR][B] [quote]...no ale ja mam niereformowalnego ASTa :roll: i wg dogo jestem dresem bo mam TTB :grins:[/B][/COLOR][/FONT][/quote] [LEFT][COLOR=Black]Wiele osób na dogo ma TTB i jeszcze się nie spotkałam z objeżdżaniem kogokolwiek/nazywaniem dresem z tego powodu. Ja nie mam nic do TTB a wręcz je lubię:loveu: [/COLOR][/LEFT]
sacred PIRANHA Posted June 29, 2008 Posted June 29, 2008 hahaha po co ten bulwers i te wykrzykniki? ktos tu nie potrafi zniesc krytyki? podkreslalam kilkakrtonie ze to jest moje zdanie, ja to tak widze wyobrazajac sobie ta sytuacje tak jak sobie wyobrazilam...mialas psa na smyczy jakis inny podlecial i byl ewidentnie negatywnie nastawiony...obszczekiwal twojego (bo do gryzienia nie doszlo wiec to bylo obszczekiwanie) twoj w tym czasie nie pozostal mu dluzny...ty sie szarpiesz ze swoim, obcy lata dookola a pan ma wszytsko w doopsku...w miedzy czasie ty sie drzesz na faceta a on ma to jeszcze bardziej w doopsku...cos pominelam? fakty sa takie ze obydwa psy nie byly kontrolowane bo ty sie ze swoim szarpalas...nie moglas odwrocic sie i odejsc...moze dlatego ze jest za duzy i nie jestes w stanie go szarpiacego sie zabrac w inna strone jak obszczekuje go jakis burek a moze dlatego ze twoj sie za bardzo rzucal...nie wiem...a tamtem pies nawet w sumie nie wiadomo czy by zareagowal na komendy kolesia lub zwyczajne podejscie i zabranie go... nie powiesz mi ze mialas sytuacje pod kontrola chyba...bo prawda jest taka ze gdyby tamten pies byl bardziej rozwscieczony (jak na psa morderce ttb przystalo hehe) to twoje zaslanianie nic by nie dalo...podobnie gdybys nie miala pieprzu to pewnie by sie capnely zanim koles by ruszyl doopsko... pies w 100% odwolywalny to pies ktory gryzac sie...powtarzam gryzac sie a nie szczekajac na psa na komende odpusci...uwierzcie sa takie psy...wierze ze nie kazdy pies moze byc w 100% odwolywalny...prosty przyklad CAO;) nie rozumiem tylko jednego...na dogo jestesmy niby tacy fajni wszyscy milosnicy tolerancyjni...a krytyki nie znosimy...uzywamy potem paru wykrzyknikow i roznych cikawych emotek...widzieliscie cos takiego u mnie? bo ja jestem calkowicie spokojna:) dodam jeszcze ze owszem majac malego psa nie bede patrzec jak wielki go oklada tylko wezme go na rece... a majac nieodwolywalnego psa trzymam go na smyczy mimo ze w takiej sytuacji jak opisywana odwroci sie i pojdzie ze mna (nie merdajac ogonem bo bedzie napewno zjezony i wsciekly- wiec ironia w tym poscie byla zbedna- opisywalam inna sytuacje jesli ktos zdazyl zauwazyc pomiedzy swoim oburzeniem a wypluciem paru zdan z wykrzyknikami) pisalam tez ze znam takie sytuacje od roznych stron i wiem ze top nie jest proste...tylko po prostu nauczona rowwniez wlasnym doswiadczeniem bylabym bardziej oporna w wykorzystywaniu pieprzu...ciekawe czy ktos to wogole przeczyta czy postaracie sie tylko o powybieranie poszczegolnych zdan i skomentowanie z paroma wykrzyknikami (ps ironiczny kazdy potrafi byc tylko czemu to ma niby sluzyc?)
bonsai_88 Posted June 29, 2008 Posted June 29, 2008 Hmm... wiesz, że podobno wzięcie małego psa na ręce może oznaczać atak dużego psa [tzn. sprowokować go]? Ponieważ dla psa jest to sytuacja nienormalna... Czy ty w ogóle dopuszczasz do siebie wiadomość, że często pies NIE JEST superpryjazny i trzeba z nim najpierw dużo pracować, żeby zaczął tolerować inne psy... później uczy się psa, żeby był posłuszny przy innych psach... a dopiero później może rozmawiać o idealnie usłuchanym psie, który da się odwołać nawet w czasie walki. Pies [owczarek], który został zaatakowany jest dopiero uczony posłuszeństwa przy innych psach, niestety jeśli jest ryzyko walki to JESZCZE słuchać się nie chce... Tak przynajmniej wywnioskowałam czytając 1 post opisujący całą historię. Ja sama jestem na podobnym etapie i wiem ile pracy potrafi zniszczyć 1 spuszczony pies biegnący w moją stronę... ba, walka 2 psów [polegająca na opluciu się, nie pogryzieniu... ale to TEŻ jest walka] obok mnie sprawiła, że moja suka przez parę dni atakowała wszystko [nawet niektórych ludzi - cofnęłyśmy się do samego początku naszej pracy]. Dlatego jestem w stanie zrozumieć zdenerwowanie Juliusz(ki).
sacred PIRANHA Posted June 29, 2008 Posted June 29, 2008 tak zdaje sobie z tego sprawe...ale co innego jak duzy pies podchodzi w miare normalnie a wlasciciel panikuje i bierze go na rece bo jego jest malusi a co innego jak wielki leci z agresja wypisana na pysku a maly tez nie pozostaje dluzny...przyjazni z tego raczej nie bedzie...ja to rozumiem tylko staralam sie tutaj wutlumaczyc ze uzywanie pieprzu dla mnie jest ostatecznoscia...wedlug mnie w opisywanej sytuacji nie powinno miec miejsca, to jest moje zdanie ...kazdy moze miec inne tylko po co od razu ironiczne posty i wykrzykniki hehe ludziska bulwersujemy sie za szybko...to co dopiero nasze psy;)
Juliusz(ka) Posted June 29, 2008 Posted June 29, 2008 'Bulwers' i 'wykrzykniki' z prostego powodu - ja tej sytuacji za normalną nie uważam.:mad: Czytam każdy post, do którego się odnoszę, w całości. Wytłuszczyłam te elementy Twoich wypowiedzi, które wydają mi się wielce kontrowersyjne. Mojego psa, gdy się rzuca, mogę jedną ręką do ziemi przydusić - tylko co to da w takiej sytuacji? Co niby w taki sposób można osiągnąć? Puszczony ze smyczy, obskakujący nas, warczący, pokazujący zęby, obcy pies jest dla mnie kompletnie NIEPRZEWIDYWALNY=jest zagrożeniem, które MUSZĘ wyeliminować. Nigdy nie będę miała np. leonbergera, choć niesamowicie mi się te psy podobają, bo myślę realnie - gdyby taki pies 'postanowił' atakować/gonić kota/wyrwać - nie dałabym rady fizycznie nad nim zapanować(nie te gabaryty:evil_lol:). Wybór rasy, zwłaszcza dużej, wiąże się z prostym ryzykiem - można 'nie dać rady'. Kilka lat temu w psiej szkółce, do której chodziłam z poprzednim psem, pojawił się 2letni bernardyn z rodziną. Kolejność celowa - to on przyprowadził ojca, córkę i syna; cała trójka trzymała jedną smycz. Pies nie przejawiał cienia agresji ani do ludzi ani do psów. Problem w tym, że kiedy 'postanowił' gdzieś pójść/pobiec - cała rodzina nie dawała rady go zatrzymać. Wyobrażcie sobie co mogłoby się stać gdyby ten pies kogoś zaatakował? Wracamy ciągle do jednego - wyobraźnia, wyobraźnia i raz jeszcze WYOBRAŹNIA!
Juliusz(ka) Posted June 29, 2008 Posted June 29, 2008 [quote name='bonsai_88'] Czy ty w ogóle dopuszczasz do siebie wiadomość, że często pies NIE JEST superpryjazny i trzeba z nim najpierw dużo pracować, żeby zaczął tolerować inne psy... później uczy się psa, żeby był posłuszny przy innych psach... a dopiero później może rozmawiać o idealnie usłuchanym psie, który da się odwołać nawet w czasie walki. Pies [owczarek], który został zaatakowany jest dopiero uczony posłuszeństwa przy innych psach, niestety jeśli jest ryzyko walki to JESZCZE słuchać się nie chce... Tak przynajmniej wywnioskowałam czytając 1 post opisujący całą historię. Ja sama jestem na podobnym etapie i wiem ile pracy potrafi zniszczyć 1 spuszczony pies biegnący w moją stronę... ba, walka 2 psów [polegająca na opluciu się, nie pogryzieniu... ale to TEŻ jest walka] obok mnie sprawiła, że moja suka przez parę dni atakowała wszystko [nawet niektórych ludzi - cofnęłyśmy się do samego początku naszej pracy]. Dlatego jestem w stanie zrozumieć zdenerwowanie Juliusz(ki).[/QUOTE] Dokładnie tak pisałabym, gdyby nie trzęsły mną emocje. [B]bonsai_88[/B] - dobrze wywnioskowałaś! Nigdzie nie napisałam, że podobają mi się takie reakcje mojego psa! Odwalam ciężka harówkę żeby go odczulić/wyciszyć. Mam się cieszyć, że miesiące pracy biorą w łeb? Jeszcze trochę egzystowania w takich klimatach i zacznę żałować, że Jago nie jest podobny do Cezara(*) - ONa tak niezrównoważonego, agresywnego, że w ciągu 7lat jego życia nie spotkałam psa, który by w krzaki nie uciekał na sam jego widok... Szczęsliwi Ci, co mają 'idealne' psy! Mój taki nie jest. Dużo pracy za nami i jeszcze więcej - przed. Oby jak najmniej niefrasobliwych psiarzy na naszej drodze...
joanika Posted June 29, 2008 Posted June 29, 2008 [quote name='bonsai_88']Hmm... wiesz, że podobno wzięcie małego psa na ręce może oznaczać atak dużego psa [tzn. sprowokować go]? Ponieważ dla psa jest to sytuacja nienormalna...[/quote] Równie nienormalną sytuacją jest kiedy jeden pies jest na smyczy a drugi luzem i nie mają możliwości "poznać się", obwąchać jak należy. Jak narazie nie wpadłam na nic lepszego jak tylko brać na ręce małego psa w sytuacji kiedy to duży pies biegnie na nas. [B]sacred PIRANHA[/B] a kiedy Twoim zdaniem jest ta ostateczność? jak krew się poleje? Ja na miejscu Juliuszki zrobiłabym to samo.
Bzikowa Posted June 29, 2008 Posted June 29, 2008 Ja nie wyobrażam sobie sytuacji w której mojego psa atakuje inny pies a ja sobie odchodzę. To jest zwyczajnie niemożliwe, agresora trzeba w jakiś sposób odstraszyć a odwrócenie się w drugą stronę nie zmniejszy agresji tego atakującego. :shake: Jeśli chodzi o branie na ręce - ja robię to zawsze, co prawda to powoduje, że mój pies staje się bardziej waleczny i potem mam masę zadrapań i siniaków. Ale jak biegnie na nas wielki agresor to sorry ale ja wolę jak najbardziej oddalić od niego mojego niż bawić się wtedy w jakieś szkolenie. W takiej sytuacji liczy się tu i teraz. Mały piesek kontra wielki pies to jest moment, jedno chapnięcie i mogę już nie mieć pieska więc sorry nie będę się w takiej sytuacji pitoliła tylko ratowała swojego psa. I doskonale rozumiem użycie gazu w takiej sytuacji. Ja go nie mam i nie używam ale często zdarzają mi się zajścia w których czuję się bezradna i mam ochotę wtedy nabyć gaz jak najszybciej... A na miejscu Juliuszki zrobiłabym DOKŁADNIE TO SAMO!!!
Recommended Posts