Jump to content
Dogomania

Gamonius pospolitus i kotus bezmózgus do potęgi drugiej :D


Ty$ka

Recommended Posts

Morus suki akceptuje praktycznie wszystkie - te, które mu nie przypasują to to po prostu widać po jego zachowaniu i mowie ciała. Natomiast z samcami bywa gorzej, często ostrzega równocześnie atakując... Plus jest taki, że Morus uwielbia ze mną pracować, a do ludzi jest łagodny (pomijając tych, którzy się mu narazili) oraz uległy. Do galerii zajrzę w wolnej chwili, teraz idę się uczyć na WOS :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ty$ka']Oooo... a skąd Cygan się wziął? :D[/QUOTE]
Mój kolega to wymyślił , Vito chciał "wycyganić" od niego żarcie hehe poza tym stwierdził ze on z mordy i z koloru sierści i rozbieganych oczek wygląda jak cygan ehhe
Śmialiśmy sie że po domowemu jest Vito a jak idzie "na robote" to nazywa sie Cygan, portfeliki , komóreczki, małe przekręty hahahha cały Witek;]
Oczywiście nie obrażając cyganów. ;]
Siedzieliśmy na imprezie wiadomo % , teraz jak sie o tym mówi to nie brzmi śmiesznie ale wtedy to ryliśmy sie ze śmiechu chyba z pół godziny;]

Link to comment
Share on other sites

Skoro się tak o imionach zgadało to Morus dostał nowe - Heros :)

Wczorajszy spacer.
Zawsze psa spuszczam przy lesie, wczoraj było inaczej. Postanowiłam sobie, że pies będzie na lince - skoro u nas panuje wścieklizna, a myśliwi pozbywają się (wszyscy chyba wiemy jak) wolno biegających psów to po co kusić licho... Jak postanowiłam, tak zrobiłam. 15m smyczą nieco się oplotłam, a resztę zwinęłam w dłoni. Wyglądałam jak wariatka, no ale cóż zrobić :) . W ten sposób przynajmniej Morus oddalał się ode mnie nawet na ok. 12m. Wiedziałam, że Dziuniek nie jest zachwycony tym, iż jest zalinkowany, ale cóż zrobić... bezpieczeństwo ważniejsze. Nagrywałam nasz wypad.
W pewnym momencie Morus zaczął się dziwnie zachowywać. Jak zawsze ciągnął w głąb lasu, tak wczoraj w drogę przeciwną - do domu. Spuściłam go, gdy byliśmy na leśnej ścieżce, która jeszcze parę lat temu była ulicą. Niby do dzisiaj jest, ale niewiele osób o tym pamięta. Z jednej strony rozpościera się las, a z drugiej są domki. Nikt tutaj nie jeździ, ale dróżka jest szeroka tak, by spokojnie zmieściły się dwa przejeżdżające z przeciwnych stron samochody. Morus biegał wolno. Jednak cały czas pilnował się mnie i ewidentnie prowadził do domu... Nie było w tym paniki ani strachu (jak zawsze, gdy wyczuwa zagrożenie), ale wyglądało to tak, że on biegł z przodu, w pewnym momencie wracał po mnie, okrążał mnie, patrzył mi się głęboko w oczy i znów pruł do przodu, spoglądając się za mnie. Zrozumiałam, że coś chce mi pokazać, więc poszłam za nim.
Aby wyjść z lasu trzeba się wspiąć wyżej. I kiedy byłam już przy leśnej polance (zaraz koło niej jest ulica, a potem zaczyna się miasto - tą polanką schodzi się do lasu) zobaczyłam ogień. Pomyślałam, że ktoś coś pali. Ot, normalne o tej porze roku - ognisko, gdzie spala się liście to u nas jest normą. Tym bardziej, że ogień wyglądał jakby był w jednej z posesji przy lesie. Nawet skomentowałam owe zdarzenie: "O! Ognisko! Szkoda, że mnie nie zaprosili :D ".
Jednak Morus nie ustawał w prowadzeniu mnie GDZIEŚ. Gdzie? Tego nie wiedziałam. Wiedziałam tylko tyle, że zachowuje się dziwnie - wyprowadza mnie z lasu... Po chwili przypięłam go na smycz, bo wyszliśmy z terenów leśnych. Nadal prowadził mnie jak najdalej od lasu. Kiedy oddaliliśmy się znacznie, na jego pysku zauważyłam ulgę. Dosłownie. Spojrzałam się za siebie. Las płonął. I to w miejscu, gdzie przed momentem byłam. Przed chwilą tam byłam i nagrywałam... co by było, gdyby... Ciarki mnie przeszły, gdy pomyślałam sobie o tym. Straszne. Otrząsnęłam się. Spojrzałam na Morusa. On był spokojny i odprężony (właśnie! on w lesie był spięty jak nigdy, ale pomyślałam sobie, że to przez tą linkę!).
Gdy tak szliśmy sobie do domu, zastanawiałam się nad zachowaniem Niunia. Zawsze mnie bronił. Jednak zawsze wykazywał strach, widać było że się boi i chce mi pomóc. Pośpieszał, popędzał. Na pierwszy rzut oka było widać, że coś się dzieje niebezpiecznego. Tym razem nie siał paniki. Owszem, popędzał, ale dyskretnie. Całą akcję - rzec by można - przeprowadził spokojnie, z zimną krwią i b. cicho. Ona była ledwo dostrzegalna. To dziwne, niepodobne do Morusa... zawsze szukał wsparcia, tzn. teraz też szukał i ja o tym wiedziałam (dlatego też poszłam za nim), ale ja nawet nie spostrzegłam się, że coś mi zagraża.
Moje przemyślenia przerwał sygnał wozu strażackiego i wycie Morusa. On zawsze wyje, gdy jedzie coś na sygnale. Zawsze smętnie i wręcz żałobnie. Dzisiaj wydawało mi się (a może tak było, nie wiem... były to zbyt wielkie emocje), że wył nieco triumfalnie, mniej smutno. Zobaczyłam w jego oczach radość. Kucnęłam koło niego. Koło mojego Bohatera. On przecież uratował mi życie... Przytulił się najmocniej, najcieplej jak potrafił. A ja... się wzruszyłam: łzy poleciały jak koraliki. Że mam tak cudownego psa. I niech ludzie mówią swoje bajeczki o zapchlonych kundlach, ale ja swoje wiem.
Po chwili poszliśmy dalej.
Skierowałam się uliczką, którą zazwyczaj idę do lasu. Morus się wahał. Może myślał, że idę do lasu...? Nie wiem. Stawiał wyraźny opór. On nie chciał. On się bał. W jego oczach dostrzegłam strach. I znowu piszę o tych oczach. Tak. Bo w jego oczach widać to, co gnębi jego psie serduszko. Wybrałam inną trasę, na co Morus się uradował. Szedł blisko mnie, choć nie musiał. Idąc ciągle o tym myślałam, co się dzisiaj zdarzyło. Przed chwilą. Nawet dzisiaj nie mogę się otrząsnąć po tym, co się stało.
Brzmi pewnie jak bajka... jak scenariusz filmu s.c., ale to działo się naprawdę... Nie wiem, co by było, gdyby Morus nie był Morusem, nie był psem... to znaczy wiem, wszyscy zapewne wiemy, ale nie chcę nawet o tym myśleć. Aż ciarki przechodzą. I tylko tak mi żal Niunia, że musi mieszkać na dworze... mój Heros niestety musi prowadzi (nie)zwykłe życie psa podwórzowego, a szkoda. Za to, co zrobił gotowa bym była mu to wynagrodzić wszystkim. Bo czy to... o czym piszę... nie jest niesamowite?

Link to comment
Share on other sites

Wymiziam, wyczochram za wszystkie czasy... :)


[quote name='rashelek']
A czemu mały mieszka na podwórku? Rodzice?[/QUOTE]

Tak, niestety :(. Ma ocieplaną budę, sprzątam mu przynajmniej raz na 2 dni, w zimie i deszczowe dni częściej... chodzi także codziennie na spacery, ma dużo zajęć, ale jednak mieszka na dworze nad czym ubolewam (bo miał mieszkać w domu, ale Tacie się coś odmieniło). W zimie jak są większe mrozy lub w lecie, gdy jest upał powyżej 30*C to M. przychodzi do domu i jest bardzo grzeczny. Nic nie niszczy, nie psoci, nic nie obsikuje... no, ale Tatę się nie przekona.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Joann']Wielki bohater!. Mądry pies, Świetna historia![/QUOTE]
Dziękujemy bardzo... Z tej okazji, że jest Wielkim Bohaterem - nagroda mu się należy. Oprócz wielu miziaków, piekę jutro (to nic, że święto!) Małemu ciasteczka wątróbkowe, gdyż wątróbkę wielbi... w każdej postaci :D

[quote name='stokrotka.af']witanko i myrchanko na początek[/QUOTE]
Witamy serdecznie :)

[quote name='stokrotka.af']jaki słodki psiak i jaki mądrala[/QUOTE]
Ślicznie dziękujemy za miłe słowa :)

Link to comment
Share on other sites

Łał, faktycznie Morus jest niesamowity! :) Nie spanikował, doskonale wiedział co zrobić... Ale historia lekko przerażająca, sytuacja nie była zabawna. Tata nie ugiął się nawet słysząc o bohaterstwie Moruska? W sumie, myślę, że jak pies się przyzwyczaja do pewnego trybu życia, to mu źle nie jest, pies nie rozmyśla - co by było gdyby ;) Ma Twoją opiekę, czas i miłość, wiele psów zamykanych nawet na 12 godzin w mieszkaniu i wychodzących na piętnastominutowe spacery, tego nie ma :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zmierzchnica']Łał, faktycznie Morus jest niesamowity! :) Nie spanikował, doskonale wiedział co zrobić... [/QUOTE]
[quote name='Monika.D']Historia niesamowita, ale zachowanie psiaka... Tylko pogratulować takiego mądrali! [/QUOTE]

Dziękujemy bardzo :loveu:
Zawsze wiedziałam, że Morus jest niezwykły... Jednak teraz zaczęłam bardziej dostrzegać tę niezwykłość :).

[quote name='zmierzchnica']Tata nie ugiął się nawet słysząc o bohaterstwie Moruska? W sumie, myślę, że jak pies się przyzwyczaja do pewnego trybu życia, to mu źle nie jest, pies nie rozmyśla - co by było gdyby ;-) Ma Twoją opiekę, czas i miłość, wiele psów zamykanych nawet na 12 godzin w mieszkaniu i wychodzących na piętnastominutowe spacery, tego nie ma :smile:[/QUOTE]
Niestety się nie ugiął. Twierdzi, że pies się przyzwyczaił, a poza tym Jego psy zawsze były na dworze, a te w domu są rozpieszczone jak dziadowski bicz (przed M. była domowa suczka - rozpuszczona do granic możliwości). Na nic moje tłumaczenie, że wychować to i się wychowuje psy domowe ;). No, ale cóż. Za parę lat się przeprowadzę, więc na stare lata Mały trafi do domowego ciepełka :loveu:

[quote name='przeszlus']witam was moje dwie Kochane Mendy :loveu:[/QUOTE]
Ło ja nie wierzę?! Któż nas raczył odwiedzić?! :crazyeye: Gdzie byłeś, gdy Cię nie było? :D

Ale witamy, witamy prze pana :]

[quote name='przeszlus']łe.... wy to macie przygody :lol:[/QUOTE]
Nie przeczę, prze pana :razz:

Osoba ze świata zaprzęgowego zaraziła mnie chorobą zwaną różem. Jak kiedyś nie lubiłam różowego, tak teraz wszelkie gadżety są różowe. A na dodatek mam mały nałóg... ale to przez psa :p. Nie przeżyję, gdy nie kupię mu raz w miesiącu nowych szelek, obroży czy smyczy. I tak ma już parę kompletów. Muszę iść na odwyk, bo portfel dziwnie schudł... Ostatnio przyszedł komplet: obróżka, smycz i szelki... ale uwaga! różowe :evil_lol: Jak mój brat to zobaczył to się tylko za głowę złapał i zapytał z taką pewnością w głosie: "Ale Ty nie będziesz naszemu psiemu samcowi nakładać TO COŚ?!" :cool3: :lol: Smycz i obroża są uniwersalne: zmieszczą się i na Morusa, i na Bellę - hasiorkę, która też jest w mojej rodzinie, więc jakby co to zawsze mogę i jej nałożyć :eviltong: (Morus będzie miał wtedy albo niebieskie szelki, albo skórzany komplet, albo smycz i obróżkę niebieską w kwiatki, albo komplet w łapki, albo inne cuś :P).

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Nasza agresja do psów jest powoli opanowywana.

Kiedy pierwszy raz przywitał się z psami i psy się rozeszły, a nie zaczęła się jatka cieszyłam się jak dziecko :)
[video=youtube;R-SuHSZqys4]http://www.youtube.com/watch?v=R-SuHSZqys4[/video]

Stumilowym krokiem było natomiast, gdy M. zaczął z psem symulować zabawę! Po prostu pękałam z dumy :)
[video=youtube;d0WcNGKH7fY]http://www.youtube.com/watch?v=d0WcNGKH7fY[/video]

Jednak niedawno (w ubiegły czwartek) czekała go prawdziwa przeprawa. Zupełnie niespodziewanie, gdy sobie sztuczkowałam z Morusem nadleciało COŚ i uszczypnęło w zadek M. To COŚ nie wyhamowało i robiło wielkie kółka, powoli przybliżając się do Rusińskiego. W pewnym momencie zaczął szczekać, warczeć, piszczeć. A więc to PIES! Morus całkowicie zdezorientowany czekał na moje pozwolenie. Po moim "OK" zaczął bawić się z psem. Ale czy tylko? Nie. Spróbował ustalić hierarchię. Podkreślić, że to ON rządzi. Jednak Świr nic sobie z tego nie robił. A wręcz przeciwnie - podszczypywał, gryzł, warczał - jak to szczeniak z ADHD ;P. Zastanawiałam się kiedy M. wybuchnie i go ustawi do pionu. Czekałam dość długo. W końcu zaczęłam nagrywać filmik. I wiecie co? Ten Upierdliwiec nie zalazł za skórę Morusowi. Pierwszy raz od wieki wieków nie był taki cierpliwy. Nie mówiąc o tym, że zawsze bawiąc się z samcem wcześniej czy wcześniej wybuchał (o ile nie zdołałam go odwołać, zająć czymś innym). Ja już dawno bym Upierdliwcowi pokazałabym, gdzie jego miejsce. A M. nic. Później wręcz błagał mnie, żebym zabrała od niego TO COŚ. Kilka razy warknął ostrzegawcze, ale tylko tyle. Nie pokazał zębów. Nie wybuchnął. Był spokojny. Nie spodziewałam się tego po nim. Szybciej bym uwierzyła, że da spokój jakiemuś spokojnemu samcowi, ale nie tak energicznej pchle! Nawet nie wiecie jak pękam z dumy :D.

[video=youtube;6-0bK9CocVY]http://www.youtube.com/watch?v=6-0bK9CocVY[/video]

[video=youtube;HvgCXaRjH5s]http://www.youtube.com/watch?v=HvgCXaRjH5s[/video]

Link to comment
Share on other sites

nono brawo;]
witold juz też lepiej panuje nad swoim strachem przed większymi od siebie psami a jeszcze jakiś czas temu to na 10 psów 10 był przyatakowanych przez Witka ( na szczeście wszystkie zawsze uciekały a nie walczyły z nim) Chyba chłopak juz dorośleje nabiera siły pewności siebie;]
Z małymi psami zawsze odrazu chce sie bawić

Link to comment
Share on other sites

[quote name='stokrotka.af']Jejku jak ja bym chciała, żeby Rufi też już tak reagował :oops:[/QUOTE]
Trzymamy kciuki za to, aby się Twoje marzenie jak najszybciej spełniło ;)

[quote name='Joann']nono brawo;] [/QUOTE]
Dziękujemy :oops:

[quote name='Joann']witold juz też lepiej panuje nad swoim strachem przed większymi od siebie psami a jeszcze jakiś czas temu to na 10 psów 10 był przyatakowanych przez Witka ( na szczeście wszystkie zawsze uciekały a nie walczyły z nim) Chyba chłopak juz dorośleje nabiera siły pewności siebie;]
Z małymi psami zawsze odrazu chce sie bawić [/QUOTE]
Gratki :D

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...