Jump to content
Dogomania

Temat suni z jednostki wraca. Znów ciąża i znów szczeniaki...


yup

Recommended Posts

[quote name='gawronka']A tak w ogóle to dlaczego pies nie został wydany?[/QUOTE]
bo przyjechaliśmy za późno, gdy Moli już spała, a obudzona wykrzyczała nam tylko przez drzwi, że jest pora nocna i ona teraz śpi.
sprawdziłam połączenia, o 21.30 wracaliśmy już do domu, przyjechaliśmy dosłownie kilka minut po 21szej - jeśli już mamy się tak dokładnie rozliczać.
Wiarusek biegał z Sabą po podwórku, potem piszczał pod drzwiami. od nas uciekał, chował się po krzakach, bardzo się bał, niestety nie udało nam się go złapać, to wciąż mały dzikus.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 1.2k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='Vicky62']Moim zdaniem, nie jest ważne czy były połączenia czy ich nie było.Ale skoro jumanjiana jechała taki kawał drogi i nie zostały jej otworzone drzwi, a pora nie była aż tak późna 21.30. To tu Moli@ zachowala sie bardzo nie ładnie.Wystarczyło oddać psa i po sprawie.Tego kompletnie nie rozumiem :shake:Czy tu chodziło o jakąś zagrywkę czy zemstę ze strony Moli@?:roll:
Nie rozumiem skąd nagle taka zmiana Moli@ w stosunku do jumanjiany.Jeszcze nie dawno czytałam same pochwały co do niej na watku...że dawno nie spotkała tak kulturalnej młodzieży ect.[/QUOTE]

Pomyliłam się...bywa
Jeżeli jak mówi jumanjiana nie odebrałam w niedzielę telefonu to mogła zostawić wiadomość na DOGO, jestem codziennie rano - nie byłoby problemu, niedomówień wszystko jasne. Panna jumanjiana nie wiedziała czy jestem w domu czy nie - brak odpowiedzi na SMS - to po co jechała? Doskonale wiedziała, że mam ostatnio dużo spraw do załatwienia w Białym - pewności nie mogła mieć. Walenie w drzwi o takiej porze kojarzy mi się tylko z jakimś nieszczęściem, nikt z moich znajomych nigdy by się tak nie zachował bez powodu. Do głowy nie przyszło mi kto stoi za drzwiami, nim zbiegłam z góry, przeżyłam koszmar.

Link to comment
Share on other sites

problem w tym, że nie pracuję w domu i skoro nie weszłam i nie napisałam na forum, to widocznie naprawdę nie mogłam. odezwałam się po 17stej, bo właśnie wtedy kończę pracę.
Moli, plączesz się, raz piszesz, że obudziły Cię psy zbudzone waleniem, teraz, że samo walenie - co jest z resztą dziwne, bo Grześ PUKAŁ, nie walił. zanim doszliśmy pod drzwi jeszcze dobre kilka razy trąbiliśmy, co zasugerowała nam z resztą Iza.

panna jumanjiana przyjechała po Wiaruska i ma powody podejrzewać, że nie odbierałaś i nie odzywałaś się, bo po prostu nie chcesz nam go oddać, odradzałaś mi zabieranie go od Ciebie już w niedzielę.
panna jumanjiana, i nie tylko ona, uznała, że są powody do odebrania Ci psa i dlatego przyjechała w tej jak to określiłaś 'nocnej porze'.
przykro mi, że przeżyłaś tak ogromny koszmar, przygotuj się więc dziś, bo jak już kilkukrotnie zapowiadano oficjalnie na wątku - ponownie przyjedziemy po Wiaruska. proszę o przygotowanie jego zabawek, karmy, witamin, wapna i wszystkiego co było mu przez nas kupowane.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Moli@']Pomyliłam się...bywa
Doskonale wiedziała, że mam ostatnio dużo spraw do załatwienia w Białym - pewności nie mogła mieć. [/QUOTE]
od dłuższego czasu opowiadasz nam, że nie używasz zimą samochodu, bo Ci się akumulator niszczy, dlatego jeździliśmy z Grzesiem po Kerusa, dlatego woziliśmy Wiaruska i Kerusa do weta.
było po 20stej jak wyjeżdżaliśmy z Białegostoku - nie ma chyba żadnych autobusów o tej porze. masz rację, nie miałam żadnej pewności, miałam głupią nadzieję, że zachowasz się jak odpowiedzialna dorosła osoba.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Moli@']Ja mam się wstydzić, wolne żarty, Panna nie raczy poinformować co zamierza, w niedziele dzwonię - odpowiedź - nie wiem. W poniedziałek cisza przez cały dzień.

Przeprosić Pipi? za co?[/QUOTE]

A niedawno zachwycałaś się [B]Moli@[/B] kulturą [B]Jumanjiany[/B] jak szybko zmieniasz zdanie...... [B]PRZYKRE[/B]
Chyba nie warto pisać tu czegokolwiek bo i tak uważasz,że postąpiłaś słusznie w stosunku do [B]Pipi [/B]jak i [B]Jumanjiany [/B]i nie czujesz się w żaden sposób winna choć fakty mówią co innego [B]SMUTNA [/B]postawa......podkreślę jeszcze raz [B]WSTYD[/B]

Link to comment
Share on other sites

Pomine fakt, że nie wyobrażam sobie Grzesia WALACEGO do drzwi. Pomine, ze Moli@ placze się w " zeznaniach". Jumanjiana od początku była zaangażowana w sprawę Wiaruska, kupowała potrzebne rzeczy, wozila małego do weta, ale przede wszystkim umieściła go u Moli@ i ma prawo zażądać jego oddania. To, że pies nie został dla niej wydany (oraz sposób w jaki Natalka i Grzes zostali potraktowani) i późniejsze zachowanie Moli na wątku jest poniżej krytyki.

Mam nadzieję, ze dziś Wiarusek przyjedzie do Białegostoku. Trzymam kciuki.

Link to comment
Share on other sites

W niedzielę Pani pracowała? Z rozmowy wynikało że nie a nawet gdyby to po pracy można - dla chcącego nic trudnego.

Proszę nie kłamać, naprawdę nie chcę snuć domysłów dlaczego, z jakiego powodu Pani tak się zachowuje i usiłuje wmówić wszystkim, że chcę na siłę zostawić psa. Powiedziałam wyraźnie - decyzja należy do Pani, prosiłam tylko o info - jak jest i kiedy ktoś przyjedzie po psa. Wcześniej Pani pisała, kontaktowałyśmy się bez problemu, czyli można było.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='jumanjiana']od dłuższego czasu opowiadasz nam, że nie używasz zimą samochodu, bo Ci się akumulator niszczy, dlatego jeździliśmy z Grzesiem po Kerusa, dlatego woziliśmy Wiaruska i Kerusa do weta.
było po 20stej jak wyjeżdżaliśmy z Białegostoku - nie ma chyba żadnych autobusów o tej porze. masz rację, nie miałam żadnej pewności, miałam głupią nadzieję, że zachowasz się jak odpowiedzialna dorosła osoba.[/QUOTE]

W tej chwili przegiełaś, bo wiesz dokładnie w jakim celu jeżdżę do Białego i jaki samochód jest mi potrzebny - co przewożę. W tym momencie już wszystko jasne.

Link to comment
Share on other sites

Wiarusek podróż zniósł bardzo niefajnie - wymiotował ogromne ilości niestrawionego jedzenia, zsikał się mi na rękach. Był mocno wystraszony. W domu chował się pod krzesła, pod stół, widać, że jeszcze mocno zestresowany, teraz już jest trochę lepiej. Do Baszy podchodzi bardzo fajnie, na ten moment ciężko powiedzieć cokolwiek o jego dominacji, bo jaka by ona u niego nie była - Basza jest dominujący bardziej. Na jedzenie się rzuca, dosłownie rzuca, nie widziałam jeszcze psa, który tak je. Sępi strasznie, Grześ próbował zjeść przy nim zapiekankę z makaronu, to była prawdziwa psia rozpacz, że mu nie dają.
Jeszcze zamotany jest mocno, nie reaguje na imię, ale myślę, że to jeszcze za dużo wrażeń na raz. Nasiusiał na podłogę, zjadł, pobawił się z Baszą, a teraz śpi.
Cudny jest, taka futrzana klucha z niego.
Chciałam tu wrzucić zdjęcia z połączeniami do Moli, ale flesz wszystko rozmywa, Grześ później spróbuje bez flesza, przy dziennym świetle, to wkleję dla świętego spokoju.
Dziwnie mi tak o tym pisać, mały dostał od nas najpierw 3 kg karmy, potem jeszcze 15 kg worek, po 3 tygodniach wróciły z nim 3 kg. Z witamin, które miały mu wystarczyć na 100 dni zostały 2 tabletki.
Halina, ja już więcej nie będę odpisywać na Twoje posty, szarpać się, mimo tego wszystkiego co zaszło, co o mnie i o Grzesiu mówisz i myślisz - bardzo Ci dziękujemy, że zajęłaś się małym.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='jumanjiana']Halina, ja już więcej nie będę odpisywać na Twoje posty, szarpać się, mimo tego wszystkiego co zaszło, co o mnie i o Grzesiu mówisz i myślisz - bardzo Ci dziękujemy, że zajęłaś się małym.[/QUOTE]

To jest właśnie [B]kultura[/B] i [B]poziom [/B]wypowiedzi [B]BRAWO[/B]

Link to comment
Share on other sites

Piesek miał podawane witaminy od pierwszego dnia pobytu, powiedziałam, że ja podaję wszystkim psiakom – rozumiem, że wzięły się z powietrza. Kiedy Pani je kupiła?
Wapno w tabletkach
Oddałam też – gryzaki, ciasteczka wątrobowe – ciasteczka przywiezione razem z pieskiem.
Oddałam zabawki, jedna z zabawek z miękkich paseczków gumowych w środku z metalową kulką – nie nadaje się dla psa – może połknąć – Wiedza Pani w tym temacie jest ogromna.
Psiak je dużo, rośnie – ja zimą zwiększam porcje – jakie były temperatury?
Czy psiak jest zamorzony, chudy, sierść ma matową, czy to jest malutki piesek?
Wydając pieska – 5 osobom, zapytałam czy Wiarus wygląda źle, czy są zastrzeżenia – nie było.
Wiarus je bardzo łapczywie – jak świnka z miseczki. Do jedzenia jest zawsze chętny – ale tu już opiekun powinien wiedzieć ile i kiedy powinien dostać.
Wczoraj okazało się, że moje psy zachowały się inaczej – zareagowały na przyjazd samochodu – szczekały. Dlaczego? Bo mówiłam prawdę, za pierwszym razem spałam, psy też. Nie czekałam na gości w nocy, do głowy by mi nie przyszło jechać do kogoś o takiej porze beż zapowiedzi.!
Nie potrafiła Pani sensownie wytłumaczyć, dlaczego nie napisała na DOGO, że przyjedzie po nocy i w jakim celu doprowadziła do zadymy.
Jeżeli ma Pani pretensje, do TOZU – jak zrozumiałam do ich byłych pracowników to proszę to wyjaśnić, a nie wyżywać się na innych.

Link to comment
Share on other sites

Na koniec
Jeżeli są do mnie pretensje za to, że zdecydowałam się razem z Doris66 nie odwozić Stefci na ulicę, że za 30 zł miesięcznie postanowiłam utrzymywać sunię, opiekować się nią, a jeżeli nie znajdzie się chętny domek – w miarę szybko to sunia zostanie u nas.
Zabierając Kerusa nikt nie wiedział jak to się dalej potoczy, chętnych nie było. Jedna osoba która się zgłosiła zniknęła – wiek, stan małego zniechęcił.
Piesek nieadopcyjny…, za moment wszyscy o nim zapomną i Keruś będzie u nas żył jeszcze przez długie lata… ale tego już się nie bierze pod uwagę.

Jumanjiana ma pretensje, że sama opiekowała się znalezionym szczeniakiem, że TOZ jej nie wspierał…, ale dlaczego wyżywać się na mnie?

Link to comment
Share on other sites

Wreszcie wiadomo mniej więcej o co chodzi. Jasno z postów Moli@ to wynika. Ktoś tu komuś robi za plecami i to bardzo nie ładnie, że akurat skupiło się na Natalce, która jest osobą spokojną, wrażliwą i kulturalną. Proszę nie mieszać TOZ i nie wmawiać, że jest jakiś problem na linii Natalka - TOZ. Problem jest na linii Monika-Natalka i oczywiście TOZ- Monika. Dlaczego? Bo mimo tego, że TOZ zapewniał Natalkę, że szczenięta z jednostki mają zapewnione szczepienia, leczenie i karmę to Monika tego Natalce odmówiła. Żeby raz wreszcie skończyć temat Moniki - osoba ta ma postawione zarzuty prokuratorskie w związku z dużymi brakami finansowymi w kasie TOZu. Postępowanie w toku. Jest osobą nieuczciwą, fałszywą i rozpowszechniającą kłamstwa. Jak do tej pory nie nazwałam tego po imieniu ale teraz już chyba czas: to złodziejka i oszustka.
Wczoraj Halina napadłaś na wszystkich i tyle, nikt ci nie mówił, że pies jest zadbany czy zaniedbany. Tylko na twoje ataki i wrzaski sugerujące, że cię oskarżono o zaniedbanie psa padło stwierdzenie, że nikt nic takiego nie mówił. Czy ty uprzedziłaś Natalkę, że witaminami, które kupiła dla Wiarusa nakarmisz wszystkie psy? Karmą też? Bo 4 miesięczny szczeniak przez miesiąc nie zje 15 kg karmy. Wiesz mieć pretensję bo ktoś się z tobą nie skontaktował przez to, że nie odbierałaś telefonu? A może nie odbierałaś bo Natalka już w niedzielę powiedziała, że jej zdaniem psa trzeba zabrać i poczułaś się urażona? To możliwe przy twoich nerwach, sama wczoraj przyznałaś że ich nie wpuściłaś bo cię wkurw...

Myślę, że czas skończyć tę żałosną dyskusję bo ona do niczego nie prowadzi. Natalko wstaw koniecznie te zdjęcia telefonu z połączeniami a potem załóż Wiarusowi nowy wątek.

Link to comment
Share on other sites

Ja kończę swój aktywny udział na DOGO, myślę, że o to chodziło niektórym dogomaniakom.
Jeżeli uważacie Państwo, że dom tymczasowy, który rezygnuje z pieniędzy za opiekę, pielęgnację, miejsce, który pokrywa koszty przejazdów, który stara się zorganizować bezpłatne sterylki jest zły, to proszę korzystajcie z płatnych.

Opiekować się psami które są u mnie będę nadal, one na tym nie ucierpią!

Link to comment
Share on other sites

nie rozumiem jednego-jak pies po miesiącu czasu w domu tymczasowym może dalej rzucac się na jedzenie???????????????:crazyeye::crazyeye::crazyeye::crazyeye::crazyeye:
[B]TO JEST NIENORMALNE!!!!
N[/B]ie jeden pies przyjeżdżał do mnie zagłodzony wygłodzony-zjadający wszystko co się da...ostatnio-Pchełka...jednak po ok.dwóch tygodniach karmiona kilka razy dziennie makaronem z mięsem zaczęła zostawiać niedojedzone porcje;teraz dostaje dwa razy dziennie i już jest problem bo zaczyna wybrzydzać:razz:

Link to comment
Share on other sites

widzę, że się sporo rozjaśniło w 'zakulisowych gierkach':crazyeye:

witaminy, karma, wapno i wszystkie inne cuda, kupowane były dla Wiaruska - witaminy są z resztą w rozliczeniu na pierwszej stronie wątku.
Wiarus był w dt 3 tygodnie - wychodzi ok. 0,7 kilograma karmy dziennie na szczeniaka? mój Basza tyle nie je. nie jest zamorzony, to na pewno, już poprzednio wetka ostrzegała, że rośnie z niego bambaryłka, teraz jest jeszcze grubszy.

przespał całą noc, choć rano znalazłam przy nim kilka kałuż, nic nie zniszczył. zabrałam go rano na spacer - oszalał przypięty do smyczy, na podwórku szarpał się strasznie - raz, że wciąż się boi człowieka, a dwa, że nie ma jak uciec gdzieś dalej, bo smycz... dopiero przy Baszy się trochę uspokoił, wysiusiał i wróciliśmy do domu, po schodach nie chciał wejść, skulił się, przyległ do podłogi - wniosłam go na rękach.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='jumanjiana']

przespał całą noc, choć rano znalazłam przy nim kilka kałuż, nic nie zniszczył. zabrałam go rano na spacer - oszalał przypięty do smyczy, na podwórku szarpał się strasznie - raz, że wciąż się boi człowieka, a dwa, że nie ma jak uciec gdzieś dalej, bo smycz... dopiero przy Baszy się trochę uspokoił, wysiusiał i wróciliśmy do domu, po schodach nie chciał wejść, skulił się, przyległ do podłogi - wniosłam go na rękach.[/QUOTE]
To gdzie ta socjalizacja

Edited by gawronka
Link to comment
Share on other sites

Zapytam tak, czy jesteście teraz zadowoleni.? Nie zabierałam głosu w tej durnej, niepotrzebnej dyskusji , która nie powinna sie wogóle zdarzyć. Ja mam doświadczenia z dt u Moli@ w Królowym Moście, bo ostatnio kilka psów z Bielska skorzystało z opieki u Moli@. I powiem tylko tyle, żadnemu psu z Bielska, który był na dt u Moli@ nie stała się krzywda ale odwrotnie, wychodziły spod jej ręki pękne , wychowane i zadbane.
Przykład: Sunia Liza zabrana z budowy razem z trzema szczeniakami, trafiła do Moli@ jako rozwłóczona, niczego nie nauczona, w złej kondycji psychicznej i fizycznej suka, razem z trzema 5 tygodniowymi szczeniakami. Na całą gromadkę psów udało nam się zebrać tylko 200zł deklaracji ( cała czwórka korzystała z tych pieniędzy, zakupowane było jedzenie dla psów, tabletki na robaki, witaminy i inne potrzebne psom rzeczy, paliwo na transport na sterylkę też jesli wogóle na ten transport starczyło, a pewnie Moli@ zapłaciłą za to z własnych pieniędzy ). Pytam Was, czy to była za duża kwota pieniędzy na cztery w sumie pieski.? Ja śmiało mogę stwierdzić, że za mała, ale Moli@ nigdy nie powiedziałą, że jest jakiś problem. Szczeniaki znalazły cudowne domy, znalazłą je im Moli@ , z którymi jest kontakt na bieżąco. Liza też ma ds w Warszawie. Z domami stałymi psów jest kontakt na bieżąco, otrzymujemy zdjęcia, informacje o psach. Obecna włąścicielka Lizy podkreśla, ze Liza jest i taka do nie trafiła wspaniale wychowana i nauczona, to prawdzwy psi skarb. Nie mam zadnych zastrzeżeń do metod i sposobów wychowywania , socjalizali psów u Moli@ , fakty i przykłady psów, o których piszę mówią same za siebie. W tej chwili jest u Moli@ inna sunia z Bielska-Stefcia, na którą w momencie przyjęcia jej wpłaciłam tylko 30zł, bo tylko tyle miałam ( w tej chwili jest to suma 140zł dzięki pomocy Zachary, Buniaagi i Grzegorza C. ). Oddając Stefcię pod opiekę Moli@ zostałam przez nią zapewniona że sunia z głodu napewno nie umrze i dostanie dobrą opiekę. Tak też było. Prosiłąm Moli@ chociaz o miejsce w drewutni, dla Stefci ale suczka zamieszkałą w domu razem z innymi psami. Znalazł sie dla niej kąt, choć dom nie jest duży. Stefcia była po sterylce, wymagałą troskliwej opieki i taką pomoc znalazłą w Królowym Moście. Mało tego wstępnie Stefcia przyjęta była tylko na czas kuracji po sterylce i miałą wrócic pod swój sklep skąd zostałą zabrana jako suka bezdomna. Moli@ postanowiłą jednak że Stefcia na bruk nie wróci i za sume ( wtedy to było tylko te 30zł ) sunia może zostac u niej do czasu wyadoptowania. Podkreślam tu ze Stefcia to nie jest słodki yoreczek i wiadomo, że na domek bedzie musiałą poczekać byc może bardzo długo. Stefcia była półdzika, samowolna, nie uczona niczego bo od szczeniecia zyła jako bezdomna. W chwili obecnej ( po miesiącu u Moli@ ) to jest słodka przytulaszczka, gotowa w pełni do adopcji. To są fakty, bardzo wymowne i świadczące o tym , ze dom u Moli@ i Joi w Królowym Moście jest bardzo dobrym domem dla każdego psa a sama Moli@ troskliwą i odpowiedzialna opiekunką. Nie róbcie proszę z niej potwora bo tak nie jest.
Jest u Moli jeszcze Agusia - sunia tez z Bielska zabrana spod cmentarza gdzie ktos ją porzucił ze szczeniakmi. Agusia jest tam na stałe zaopiekowana przez Moli@

Link to comment
Share on other sites

Jedynym przewinieniem Moli@ jest, że chroniąc swoją prywatność i prawo do odpoczynku nie otworzyła niezapowiedzianym gościom drzwi. Jest w tym bardzo dużo mojej winy, bo to ja powiedziałam Jumanjianie żeby obudziła Moli@, bo ta zapewne po ciężkim dniu śpi
A wyszło z tego, że Moli@
1. nie chce oddać Wiarusa za żadne skarby
2. bierze udział w spisku
3. odgrywa się za wątek Stefci
4. zachowuje się nieracjonalnie i niepokojąco
5. roztrwoniła witaminy i karmę
6. głodzi psa, bo ten rzuca się na karmę
7. trzyma szczeniaka w betonowym pomieszczeniu
8. nie zsocjalizowała kompletnie dzikiego szczeniaka tak, że ten chowany na wsi kompletnie nie wie jak się zachować w mieście
i pewnie można by wyciągnąć jeszcze kilka zarzutów, ale już mi się nie chce zwyczajnie.
Bardzo fajne jest wpaść na końcówkę wątku nie czytając dokładnych relacji z przebiegu socjalizacji i święcie się oburzać.
To ja bardzo dziękuję, jak zwykle masa przypuszczeń, pomówień i bezpodstawnych ataków :(

Link to comment
Share on other sites

Mozna bylo tego wszystkiego uniknąć. Jeden post napisany nie po czyjejs mysli i sie zaczelo. W zlosci nie ma milosci, ktos powiedzial. Potoczylo sie blyskawicznie i zupelnie nie potrzebnie.
Jumanjiana chciala wyjasnic "pucowanie" sie moni3a, bo zwyczajnie w ten sposob nie chciala aby monia3a szukala sprzymierzencow kiedy mowila, ze dt u joi jest be i wiele innych brzydkich rzeczy. Stanela jakby w obronie. Doris z nonszalancja odniosla sie do tego, ja sie nie zgodzilam, ale mimo to zostalysmy "wyrzucone" na inny watek. Mnie ruszylo, i poszlam sobie.
Potem nagle Moli@ posypala posty z ktorych wynikalo ze ma problemy z Wiaruskiem. Jednoczesnie podkreslala jaki to on jest wspanialy i kochany. Jumanjiana, yup, czuly sie od poczatku pdpowiedzialne za malego i postanowily ze bedzie wszystkim lepiej jak Moli@odda psa. Jestem swiadkiem, ze Natalia denerwowala sie, ze Halinka nie odbiera tel i nie odpisala na sms. Dalej juz wiecie.
Uwazam, ze Moli@ jest sama, ma duzo spraw na glowie prywatnych, duzo zwierzakow i nie widze nic w tym zlego gdyby wprost napisala, ze jest za ciezko i zeby poszukac innego dt. Tak sie nie stalo i od slowa do slowa i awantura gotowa.
Przy tej okazji padly niepotrzebne slowa, lzy, nerwy.
Przykro, ze tak sie stalo i przykro to wszystko czytac.
Do Moil@ nic nie mam, bylam widzialam, podziwialam. Ktos ostatnio ma zly wplyw na nią i po prostu sie pogubila. Nie potrzebne to wszystko.
Szanuje kazdego, kto daje szanse zwierzeciu nie baczac na zasikane katy, czy nieprzespane noce. Gorzej jest z takimi co sypna groszem i slodzą, slodza.
Paniusie, wytrzasnijcie piach z rekawow, zmyjcie lakier z paznokci i wezcie sie do roboty. Od tego pomagania cudzymi rekoma w glowie sie kilku tu osobom pomieszalo. Nie potraficie odroznic dobra od zla.Pańciowac idzcie na czaty, tu robota ciezka.
Halina, Iza, nie chcialam nic zlego. O nic nie oskarzam, nie oceniam. Staralam sie byc sprawiedliwa. Natalia bardzo pomaga. Ma pelne prawo do pisania co ja" boli" .Jest tu krotko, a zrobila wiecej niz nie jedna z nas przez kilka lat. Szanuje jej pomoc i dziekuje za wszystko co zrobila. Jest mloda, wrazliwa, chetna do pomocy. Nie pomaga na 5 minut. Jest odpowiedzialna do konca. Nam, starszym juz, potrzebne sa takie kolezanki. Ja ciesze sie, ze sa mlodzi, ktorzy nie siedza w dyskotece, tylko w schroniskach, na forum i pomagają, Zarywaja noce, pieniadze, wolny czas. Po prostu lzej bedzie odchodzic na druga strone ze swiadomoscia, ze zwierzaki otrzymaja pomoc, ze nie zostanie tylko zlo.
Dajmy juz spokoj tej awanturze, bo szkoda zdrowia.Od siebie przepraszam. Nie chcialam nikogo urazic.
Halinko !
. . . po co klotnie, po co swary glupie, wszyscy wnet znikniemy w . . . . (czy jakos tak?), Brzechwa to byl gosc.
Opanujmy sie. Krew sie przetoczyla i dobrze, ale moze juz wystarczy? Niech kazdy robi swoje.

Link to comment
Share on other sites

Pipi, dziękuję Ci za ten post - nikt inny nie potrafił się na to zdobyć, ale naprawdę trzeba to skończyć, dość już.
naszarpałyśmy się wszystkie, nadęłyśmy, gdzieś zatracił się sens dogomanii, wystarczy tego.
Wiarus jest u nas, po przygodach, ale miewa się dobrze - cały dzień siedział z Grzesiem, trzymał dystans, ale mimo to tuptał za nim po mieszkaniu krok w krok. z Baszą dogaduje się świetnie, do nas podchodzi jeszcze niepewnie. byłam z nim na spacerze jak wróciłam z pracy - dzięki kilku mądrym radom, jest już trochę spokojniej z tą smyczą, ale mały boi się przechodzących ludzi i obcych psów. zrobił kupę (wielką, na dwa woreczki), posiusiał, dostał nagrodę, całkiem ładnie wszedł do bloku, ale znów rozłożył mi się pod schodami. weszłam na półpiętro, wołałam, prosiłam, nęciłam smaczkami - jak przyklejony do tej podłogi, tylko oczy wytrzeszczał. dobre pół godziny nam to zajęło, ale zachęcony przysmakami przepełznął dwa stopnie w górę. może i żałosne, ale ja się cieszę, wiele psów ma ogromne problemy z przyzwyczajeniem się do klatki schodowej, zawsze to jakiś postęp.
z jedzeniem dalej jest problem, próbowałam nawet z ręki karmić, to mało mi palców nie poodgryzał - jak pirania jest i tak samo się rzuca na karmę. spróbowaliśmy z karmieniem go bez obecności Baszki, bo może się boi, że mu Baszydeł wyje z miski i dlatego tak? ale i tak rzucił się na miskę.
poza tym siusia wszędzie gdzie się da, wszystko jedno czy to dom, czy podwórko. za to z kupą się nosił cały dzień i dopiero na wieczornym spacerze zrobił.
zdziwiony był strasznie, jak mu łapki z błota wycierałam - przekomicznie to wyglądało.
jeszcze nic nie zniszczył, możliwe, że mieliśmy wcześniej do czynienia z samymi czorciętami, bo i ściany nam zjadły i drzwi, ale po pierwszym dniu - nie mamy za bardzo na co narzekać.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...