Jump to content
Dogomania

Boicie Się


baltazarka

Recommended Posts

  • Replies 186
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='olapaco']A ja mam rottka, który zawsze chodzi według przepisów- ustawę mam w domku, więc jestem na bierząco i coś mnie trafia, jak widzę te wszystkie małe pieski bez kagańca i bez smyczy, "bo one przecież nic nie zrobią"- zaatakowały nas już 4 i zawsze byłam przez nie pogryziona ( raz pies zaatakował Paco,który był w kagańcu, poczym przerzucił się na moje kolano i w efekcie 2 tyg. nie mogłam chodzić ). Mój pies jest bez przerwy atakowany, przez jamnika z osiedla ( raz go ugryzł w tylną łapę ) i nie może zareagować, bo gdyby zareagował to z jamnika niewiele by zostało.
P.S. jedyne zwierzęta jakich się boję to Gęsi.[/quote]

to wtedy mowisz wlascicielowi ze jak nie wezmie psa to go kopniesz... Wiem niby brutalne ale zawsze dziala nigdy nie muszialam kopac ale jakby cos mialo zagrazac powazniej mnie albo mojemu psu to nie zawachalabym sie...

Link to comment
Share on other sites

  • 3 months later...

[quote name='Jagienka']Mnie przerażają psy za ogrodzeniem w domkach jednorodzinnych, które szczekają, a nie daj boże obserwują jak ide z psem. Mam obsesję na punkcie tego, że albo ogrodzenie się zaraz skończy, albo ktos bramę zostawi przez nieuwagę otwartą, ale psiur sam coś wykombinuje, zeby się wydostać. Rzecz jasna jest to związane z pewnym wypadkiem... :shake:[/QUOTE]

Mam ten sam syndrom :roll: Nie ma zresztą większej "przyjemności" niż iść z psem przez osiedle domków jednorodzinnych. Droga na moją działke to około 1 km przy takich domkach, i po 15 minutach w jedną stronę przy bezustannym ujadaniu gromady psów człowiek jest dosłownie głuchy :cool1: Na szczęście moja suka na ogół nie reaguje na zaczepki zza płotu.

Z tym że po drodze mam tzw. "czarne strefy" i zamiast iść prosto do celu, co kilkadziesiąt metrów zmieniam stronę ulicy po której idziemy. Żadna siła nie zmusi mnie do minięcia z psem 2 podwórek.
Na 1 biega pies w typie beaucerona - jego właściciele posiadają tylko pół domku i pół podwórka, a druga połowa stoi pusta. Po ich stronie ogrodzenie jest solidne, za to od połowy stanowi je przewracająca się siatka, w jednym miejscu miejscu może półmetrowej wysokości, przywalona gałęziami. Jak łatwo się domyślić pies nie respektuje tego, że wbiegać na drugą połowę podwórka nie powinien :p za to jego opiekunom najwyraźnioej brak wyobraźni.
Na drugim podwórku obecnie nie ma psa - kiedyś był bokser, później bardzo krótko jakiś amstaffopodobny. Furtka była tam (i jest) wiecznie otwarta, a nawet jesli zamknięta, to siatka nieprzymocowana nijak do podmurówki i odchylała się gdy rozwścieczone psisko przyciskało ją na dole łbem - mogłoby wyjść bez problemu. Kiedyś zresztą owa bokserka chciała się przeprawić przez ruchliwą ulicę żeby mojej suce dosolić - właściciele byli na podwórku i tylko kilka razy leniwie ją zawołali i to raczej nie z troski o moje nerwy, tylko żeby nie wpadła pod samochód :angryy:

Jakich psów się boję? Małych na pewno nie, bo zazwyczaj chodzę w glanach :evil_lol: Mam obawy gdy widzę nieznanego mi dużego psa, zwłaszcza rasy skłonniejszej do agresji niż np. golden (czyli ONki, amstaffy, dobermany, rottki, itd. itp.), którego właściciel wygląda podejrzanie lub widać że nad psem nie ma kontroli, a nie daj boże pies okazuje agresję. Z tym że ja nie boję się o siebie, tylko o swojego psa. O siebie bałabym się tylko wtedy, gdyby szarżowało na mnie z rykiem jakieś spore psisko :diabloti:

Z robali boję się tylko wszelkich glistopodobnych i Bombowców (to moja prywatna nazwa chrabąszczy:evil_lol: ). Kiedyś w sezonie wywędrowałam z suką na łąkę. Ze słuchawkami na uszach bardzo zamyślona dotarłam o zmierzchu na sam środek. Tam zdjęłam słuchawki chcąc przystąpić do zajmowania się psem i... z przerażeniem stwierdziłam ze wokół mnie roi się od wielkich tłustych bombowców, które obrzydliwie buczały i co chwila rozbijały mi się o głowę... Bombowiec we włosach brrrrrrrr :-o :-o :-o Pobiłam rekord na 100 m dobiegając do końca łąki. Zszokowany pies został na środku pola i patrzył na mnie jak na idiotke :lol: :lol: :lol:

Link to comment
Share on other sites

Ja o siebie się nie boję, bo wiem, jak w takich sytuacjach sie zachowywać. Miałam już spotkanie z pewnym ONkiem, nie wyglądał on przyjaźnie... Boję się o psa. Nie lubie małych psów które nie wiedzą co robią podchodząc z warkotem do tych większych. Raz to prawie zawału dostałam. Ide sobie z psem, a tu nagle znad rzeki szarżuje na mnie i psa wieeeeeeeeeelki doberman... Jego kolczata przesuwa się na szyji do przodu i do tułu gdy biegł......... Nie wiedziała co mam robić... Przytrzymałam psa (Vectora) i zaczęłam krzyczeć: "od[B]EEEEJJ[/B]d[B]Ź[/B]!" i tupać na psa. A tu zza krzaków wyłania się właściciel. Był to starszy chłop, widać było że nie ma kontroli nad psem... Mówił: on jest nie groźny, zależy jaki tamten jest.". W ręku trzymał smycz i kaganiec. I żeczywiście pies nie był agresywny. Przeraziłam się jak nie wiem co. I nie wiem co mam o tym zdarzeniu myśleć... Niby pies niegroźny, ale facet nie ma nad nim kontroli... Wyraźcie swoje zdanie na ten temat.
Pozdrawiam, Werka :D

Link to comment
Share on other sites

Ja się żadnych psów nie boję, nigdy nie dostaję gęsiej skórki nawet na widok niektórych psów z naszego schroniska które są niestety niesamowicie agresywne. Kiedy idę z moją zadziorną sunią to oczywiście mam stres ale żeby odwrócić jej uwagę (zalecenie psiego psychologa) bardziej niż żeby inny zwierzak się rzucił.
Kiedy byłam mała nigdy nie zostałam pogryziona, chociaż bardzo często spotykałam psy które były agresywne (rzucały się, próbowały gryźć lub tylko dostałam ostrzeżenie). Jakoś podświadomie wiedziałam czy pies mnie ugryzie czy nie i dziwnym trafem zawsze miałam rację w ocenie czy uważa się go za agresywnego czy nie. Możliwe że to dlatego, że od dzieciństwa potrafiłam bez przerwy obserwować zwierzęta, nawet jeśli po prostu spały. Kilka razy ugryzł mnie pies przyjaciółki (po palcach, przez moje błędy) ale nie boję się ani jego ani innych psów.
Natomiast czuję głęboki respekt i szacunek, nie wyciągnęłabym ręki do psa który sobie tego nie życzy.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Werka']Ja o siebie się nie boję, bo wiem, jak w takich sytuacjach sie zachowywać. Miałam już spotkanie z pewnym ONkiem, nie wyglądał on przyjaźnie... Boję się o psa. Nie lubie małych psów które nie wiedzą co robią podchodząc z warkotem do tych większych. Raz to prawie zawału dostałam. Ide sobie z psem, a tu nagle znad rzeki szarżuje na mnie i psa wieeeeeeeeeelki doberman... Jego kolczata przesuwa się na szyji do przodu i do tułu gdy biegł......... Nie wiedziała co mam robić... Przytrzymałam psa (Vectora) i zaczęłam krzyczeć: "od[B]EEEEJJ[/B]d[B]Ź[/B]!" i tupać na psa. A tu zza krzaków wyłania się właściciel. Był to starszy chłop, widać było że nie ma kontroli nad psem... Mówił: "on jest nie groźny, zależy jaki tamten jest.". W ręku trzymał smycz i kaganiec. I żeczywiście pies nie był agresywny. Przeraziłam się jak nie wiem co. I nie wiem co mam o tym zdarzeniu myśleć... Niby pies niegroźny, ale facet nie ma nad nim kontroli... Wyraźcie swoje zdanie na ten temat.
Pozdrawiam, Werka :D[/QUOTE]

[COLOR="Red"]Mówił: "on jest nie groźny, zależy jaki tamten jest."[/COLOR] :-o :-o :-o A jeśli np. miałabym psa po przejściach, z urazem psychicznym, kiedyś pogryzionego, który zareagowałby agresywnie? Co wtedy?? Co z tego że miałabym swojego psa na smyczy i nawet w kagańcu? Sprowokowałby tamtego i co - nie miałby prawa żyć??
Zresztą postaw w tej sytuacji chorą na serce staruszkę z pekińczykiem... :shake: Ja sama w takiej sytuacji chyba bym zawału dostała. A lata pracy nad moją suką - agresorką ze strachu pewnie wzięły by w łeb :angryy:
Jest gdzieś temat, czy psy myślą. Nie ma co zakładać tematu, czy myślą niektórzy właściciele, bo ewidentnie widać że nie :angryy:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Werka']no tak, masz rację Martens. Ale skoro chłop nie miał konteroli nad psem, to nie powinien on puszczać go samego!!!!!!!!!!!![/QUOTE]

Święta prawda. Tylko dlaczego ludzie się do tego nie stosują? Dla mnie osobiście wszystkie psy mogą biegać bez smyczy i kagańca, o ile natychmiast wracają na zawołanie a ja i mój pies nie będziemy zmuszani do kontaktu z nimi. A trudno zapytać czy pieski mogą się pobawić i czy można puścić swojego, kiedy szarżuje na Ciebie doberman bez właściciela. Współczuję Ci tej sytuacji :shake:

Link to comment
Share on other sites

Bać boje się tylko jednego psa. Psa, który zaatakował mojego Apisa i od tego to czasu usilnie próbuje zaatakować również mnie. Jest to pies w typie buldoga amerykańskiego, chociaż jego właśniciele uważają go za boksera :shake:
Innych psich przypadków się nie boje, psy mnie akceptują.
Jednak sprawa wygląda całkiem inaczej gdy jestem z moim psem. Apis jest raczej grzeczny, chociaż z niektórymi psami ma "na pieńku". Także idąc z moim psem boje się prawie każdego obcego psa nie będącego na smyczy.

Link to comment
Share on other sites

Ja sie raczej nie boję żadnych określonych psów chyba że bede w jakims takim zagrożeniu....xD a do tego uwielbiam takie rasy psów jak dobermany, amstaffy, pitt-bulle...itp. itd. na dodatek sama mam agresywnego psa (tzn. czasem mu odbija do obcych ludzi bo to pies po przejściach) i wiem jak z nim postępować i wogóle...

Link to comment
Share on other sites

nie boje się psów :) ale też nie wystawiam ręki do każdego psa na ulicy :P

boję się właścicieli, którzy nie potrafią wychować swojego psa...bo uważam że żaden pies nie ma zakodowane w głowie żeby ugryźć, zabić...to ludzie wywołują w psach agresje

też uwielbiam bullowate, dobermany i wszystkie inne psy, które uchodzą za "psy mordercy" i boli mnie jesli słyszę przykre komentarze dotyczące mojego psa tylko dlatego że jest to mieszaniec Amstaffa

Link to comment
Share on other sites

[quote name='jonQuilla']boję się właścicieli, którzy nie potrafią wychować swojego psa...bo uważam że żaden pies nie ma zakodowane w głowie żeby ugryźć, zabić...to ludzie wywołują w psach agresje[/quote]
Dokładnie! Z ust mi to wyjęłaś. Ja również się takich boję.:scared:

Link to comment
Share on other sites

boję sie jedynie w takich sytuacjach gdy nagle biegnie w moją stronę nieznajomy pies, a nie widzę nigdzie właściciela, dodatkowo gdy pies nie ma kagańca i wtedy nie ważne jakiej jest rasy czy nie rasowy. Ale boję się w tedy bardziej o moją Irish niż o mnie.

na przykład dzisiaj miałam taką sytuację, że podbiegł warcząc i już myślałam o najgorszym, ale Irish ku mojemu zdumieniu mu odpowiedziała i uciekł.
nigdy jednak nie wiadomo jak to się może skończyć.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='tina_p']boję sie jedynie w takich sytuacjach gdy nagle biegnie w moją stronę nieznajomy pies, a nie widzę nigdzie właściciela, dodatkowo gdy pies nie ma kagańca i wtedy nie ważne jakiej jest rasy czy nie rasowy. Ale boję się w tedy bardziej o moją Irish niż o mnie.[/quote]

dokładnie. ja też zwykle boje sie bardziej o Sare niż o siebie. bo ona to kocha wszystkie psy (przynajmniej narazie) ale nie zawsze z wzajemnością..

Link to comment
Share on other sites

[quote name='sara_rokitnica']psów się raczej nie boję ale jak widzę że jakiś konkretny ma zamiar mnie zeżreć to jednak ciary po plecach mi chodzą... [B]też nie jestem taki cwaniak że wlazłabym do boksu wygłodniałego dobka obwieszona kotletami...[/B][/quote]
eee tam... czemu ?? :evil_lol: :evil_lol: :evil_lol: :evil_lol: :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

mam bullterrierke wiec bullowatych sie nie boje, nie raz chcial mi ja chapnąc jakis kundel czy labkopodobny, nie wspominajac o babcinych malych ujadaczach ktore sie rzucaja na wszysto oczywisce bez smyczy.. jesli pies jest z wlascicielem to sie go nie obawiam.. nie mam uprzedzen do zadnej rasy, irytuja mnie tylko bezmyslni wlasciciele..

Link to comment
Share on other sites

A ja kiedyś byłam do wszystkich psów ufna...
Kiedyś zaatakowała mnie suka owczarka collie... Ja przechodziłam, ona bezdomna wcisnięta gdzieś między drzewa miała młode, i myślała że stwarzam zagrożenie. Efekt - szyty brzuch.
Jakieś 3 lata temu - wracałam ulicą od siostry... z za płotu wyskoczył jakiś paskudny szczekacz... ten z typu którego nie cierpię - nie widać a słychać z kilometra. Biegł za mną i mnie obszczekiwał. Nic sobie z niego nie robiąc szłam dalej. Pies się wkurzył, podbiegł, i zaatakował od tyłu gryząc w łydkę. Efekt - szyta łydka.
Od tego czasu - zwracam większą uwagę na psy. Nie mówię, że się boję - najczęściej sama wyciągam rękę by pogłaskać, ale nie raz gdy widzę nadchodzące psy, i źle im z oczy patrzy - mijam łukiem...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Kate I Luka']A ja kiedyś byłam do wszystkich psów ufna...
Kiedyś zaatakowała mnie suka owczarka collie... Ja przechodziłam, ona bezdomna wcisnięta gdzieś między drzewa miała młode, i myślała że stwarzam zagrożenie. Efekt - szyty brzuch.
Jakieś 3 lata temu - wracałam ulicą od siostry... z za płotu wyskoczył jakiś paskudny szczekacz... ten z typu którego nie cierpię - nie widać a słychać z kilometra. Biegł za mną i mnie obszczekiwał. Nic sobie z niego nie robiąc szłam dalej. Pies się wkurzył, podbiegł, i zaatakował od tyłu gryząc w łydkę. Efekt - szyta łydka.
Od tego czasu - zwracam większą uwagę na psy. Nie mówię, że się boję - najczęściej sama wyciągam rękę by pogłaskać, ale nie raz gdy widzę nadchodzące psy, i źle im z oczy patrzy - mijam łukiem...[/quote]
:crazyeye: :crazyeye: mnie jeszcze nigdy żaden psiak nie ugryzł.... a niech tylko spróbuje :razz:

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...