Ulka18 Posted February 7, 2011 Posted February 7, 2011 Na przyszlosc przy wszelkich transportach, trzeba bezwzglednie pamietac o bardzo ciasnym zapinaniu obrozy i zadnych regul ksiazkowych o 2 czy 1 palcu pod obroza sie w takich przypadkach nie stosuje. Ten jeden szczegol moze zadecydowac o zyciu lub smierci. My ludzie jestesmy za te psy odpowiedzialni, a w zyciu nie ma i nie bedzie sprawiedliwosci. Quote
Osiolek Posted February 7, 2011 Posted February 7, 2011 [quote name='Ulka18']Na przyszlosc przy wszelkich transportach, trzeba bezwzglednie pamietac o bardzo ciasnym zapinaniu obrozy i zadnych regul ksiazkowych o 2 czy 1 palcu pod obroza sie w takich przypadkach nie stosuje. Ten jeden szczegol moze zadecydowac o zyciu lub smierci. My ludzie jestesmy za te psy odpowiedzialni, a w zyciu nie ma i nie bedzie sprawiedliwosci.[/QUOTE] Ciasna obroza nie wystarczy - pies czesto dostaje paniki wiszac na niej i jeszcze bardziej sie szarpie. Obroza (wlasnie tak ciasno zapioeta jak piszesz) ma byc jako rezerwa, szelki ciasno zapiete, smycz przypieta do szelek, a szelki polaczone rzemieniem-lancuszkiem czy innym mocnym sznurkiem z obroza. W ten sposob pies sie szarpie na szelkach, ale nie dostaje paniki (sprobujcie same sobie zalozyc obroze i niech ktos Was ciagnie), a jesli wyjdzie z szelek - to jednak jest caly czas na obrozy. Quote
Ulka18 Posted February 7, 2011 Posted February 7, 2011 Jasne, lepsza luzna obroza i niech sobie pies ucieka swobodnie. Nawet jesli sie chwile szarpie, to przy spokojnym zachowaniu opiekuna, psina sie uspokoi. Ale przynajmniej nie ucieknie w nieznane. Podwojne zabezpieczenie przy psach strachliwych i nieufnych, przy nowych sytuacjach. [URL=http://img573.imageshack.us/i/gabi008.jpg/][IMG]http://img573.imageshack.us/img573/6702/gabi008.jpg[/IMG][/URL] Quote
MagCH Posted February 7, 2011 Posted February 7, 2011 [FONT=Calibri]Na prośbę Magdy Z wstawiam ten tekst również się pod nim podpisując[/FONT] [FONT=Calibri]"Bardzo, bardzo, bardzo mi przykro. Tym bardziej, ze Dixi poznalam. Ale, niech jej los bedzie przynajmniej nauczką na przyszlosc. Czekalam z napisaniem tego do chwili, kiedy sie Dixi odnajdzie, cały czas mając nadzieję, że jednak odnajdzie się w inny sposób. NIGDY, ale to NIGDY nie wolno zostawiac psa lękliwego, ktory boi sie obcych osob, a zwlaszcza mezczyzn, w obcym miejscu, z obcym człowiekiem, na pojedynczym zabezpieczeniu. ZAWSZE powinny byc to przynajmniej dwa zabezpieczenie, najlepiej szelki i obroża zaciskowa - na oddzielnych smyczach. Takie zabezpieczenie trzeba stosować ZAWSZE jeszcze wiele tygodni po zmianie miejsca pobytu i opiekuna. Aż pies poczuje się naprawde pewnie i bedzie zwiazany ze swoim opiekunem. Nawet jeśli pies tylko siedzi w samochodzie, albo jest tylko do niego wkładany. Zreszta przykłady takich zabezpieczeń często widać na wątkach psów mieleckich. To PODSTAWA w opiece nad lękliwym psem. Błagam, proszę, nie lekceważcie tego. Nie myślcie, że jakoś to przecież będzie."[/FONT] Quote
Reno2001 Posted February 7, 2011 Posted February 7, 2011 Dostałam SMS od Ulki, ale dopiero wróciłam do domu. Bardzo przykre, że tak skończyła sie historia Dixie. Nawet nie wiem, co pisac. Quote
agusiazet Posted February 7, 2011 Posted February 7, 2011 [quote name='Osiolek']Ciasna obroza nie wystarczy - pies czesto dostaje paniki wiszac na niej i jeszcze bardziej sie szarpie. Obroza (wlasnie tak ciasno zapioeta jak piszesz) ma byc jako rezerwa, szelki ciasno zapiete, smycz przypieta do szelek, a szelki polaczone rzemieniem-lancuszkiem czy innym mocnym sznurkiem z obroza. W ten sposob pies sie szarpie na szelkach, ale nie dostaje paniki (sprobujcie same sobie zalozyc obroze i niech ktos Was ciagnie), a jesli wyjdzie z szelek - to jednak jest caly czas na obrozy.[/QUOTE] Dokładnie, pies strachliwy musi mieć obrożę i szelki, zapinaną na podwójnym łączniku! Wprawdzie moja tymczasowa Bira i z tego próbowała wychodzić, ale nim się uporała, to zawsze udało nam się ją złapać! Dixuniu, tak nam przykro [*]. Quote
Jelena Muklanowiczówna Posted February 7, 2011 Posted February 7, 2011 ;( Żal mi, jakby to był mój własny pies, chowany w moim domu... ;( Quote
MagdaNS Posted February 7, 2011 Posted February 7, 2011 Dixie, kruszynko strachliwa.... nawet nie wiem, co napisać, tak mi przykro... wymądrzania co poniektórych mnie irytują, bo tu są na wątku osoby, które od lat pracują z lękliwymi psami i akurat teorię i praktykę mają aż nadto opanowaną.... cóż, może tak ci było pisane kruszynko... Quote
Osiolek Posted February 7, 2011 Posted February 7, 2011 [quote name='MagdaNS']cóż, może tak ci było pisane kruszynko...[/QUOTE] :angryy::angryy::angryy::angryy::angryy::angryy::angryy: Nie pisz bzdur!!!!!!!!!! Quote
Osiolek Posted February 7, 2011 Posted February 7, 2011 [quote name='MagCH'][FONT=Calibri]Na prośbę Magdy Z wstawiam ten tekst również się pod nim podpisując[/FONT] [FONT=Calibri]"Bardzo, bardzo, bardzo mi przykro. Tym bardziej, ze Dixi poznalam. Ale, niech jej los bedzie przynajmniej nauczką na przyszlosc. Czekalam z napisaniem tego do chwili, kiedy sie Dixi odnajdzie, cały czas mając nadzieję, że jednak odnajdzie się w inny sposób. NIGDY, ale to NIGDY nie wolno zostawiac psa lękliwego, ktory boi sie obcych osob, a zwlaszcza mezczyzn, w obcym miejscu, z obcym człowiekiem, na pojedynczym zabezpieczeniu. ZAWSZE powinny byc to przynajmniej dwa zabezpieczenie, najlepiej szelki i obroża zaciskowa - na oddzielnych smyczach. Takie zabezpieczenie trzeba stosować ZAWSZE jeszcze wiele tygodni po zmianie miejsca pobytu i opiekuna. Aż pies poczuje się naprawde pewnie i bedzie zwiazany ze swoim opiekunem. Nawet jeśli pies tylko siedzi w samochodzie, albo jest tylko do niego wkładany. Zreszta przykłady takich zabezpieczeń często widać na wątkach psów mieleckich. To PODSTAWA w opiece nad lękliwym psem. Błagam, proszę, nie lekceważcie tego. Nie myślcie, że jakoś to przecież będzie."[/FONT][/QUOTE] A ja dodam - nie wysyla sie psow z osobami "przypadkowymi". Nie wystarczy, ze ktos ma dwie rece i dwie nogi i dobre checi, czy to jest brat, maz czy nasz ojciec. Jesli sie komus daje - to tylko osobom, ktore na 100% potrafia sobie poradzic z psem, dla ktorych przewiezienie psa jest NAJWAZNIEJSZE, a nie jako dodatek. Nie wystarczy ze jest to osoba odpowiedzialna - musi byc odpowiedzialna wlasnie przy przewozie psow. Mysle ze wiekszosci z nas kiedys choc raz pies uciekl - ale jakos udalo nam sie go zwabic, bo pies nie bal sie nas a sytuacji. Pies musi miec zaufanie do osoby przewozacej, a osoba przewozaca musi umiec sobie to zaufanie zaskarbic. Pies to nie torba, ktora kazdy moze przewiezc :-( Quote
AresekSE Posted February 7, 2011 Posted February 7, 2011 Pozwolcie ze zacytuje Ra_dunie "[COLOR=Purple][B][SIZE=3][COLOR=red][SIZE=4]To nie tak miało być Dixuniu... nie tak... :shake:[/SIZE][/COLOR][/SIZE][/B][/COLOR]", moja mama dzisiaj plakala, waszystko bylo przygotowane na przyjazd Dixuni a tu taka wiadomosc!!! a w tej Polsce to tez [B]QRWA!!![/B] by sie ludzie mogli nauczyc wrescie jezdzic!!! /André Quote
Ulka18 Posted February 7, 2011 Posted February 7, 2011 Niestety, Polska to Polska. Normalny czlowiek moze zachorowac po przejechaniu 50 km. Ja ma mniej wiecej tyle do schroniska i ZAWSZE widze po drodze kilka zabitych psow i kotow :-( Szczegolnie mlodzi jezdza jak szalency, co im tam teren zabudowany czy ograniczenia predkosci. Trzeba wyciagnac wnioski z tego wydarzenia. Quote
MagdaNS Posted February 7, 2011 Posted February 7, 2011 [quote name='Osiolek']:angryy::angryy::angryy::angryy::angryy::angryy::angryy: Nie pisz bzdur!!!!!!!!!![/QUOTE] Osiołek, a co Ty zrobiłaś, żeby pomóc Dixie że się teraz tak wymądrzasz ????????????????????????????? Masz za dużo energii i wolnego czasu? To spożytkuj robiąc dla bezdomnych psów cos bardziej konkretnego niż klepanie "dobrych rad" w kalwiaturę, tyle to każdy osiołek potrafi!!!!! Quote
basiek8 Posted February 7, 2011 Posted February 7, 2011 Kurcze śledziłam ten wątek , tak miałam nadzieję że psinka trafi do swojego nowego domku, naprawdę nie tak miała skończyć się ta historia, nie tak Boże. Quote
bila1 Posted February 7, 2011 Posted February 7, 2011 Murka nie pisała, że Dixie jest nadmiernie lękliwa, ale pewnie w hoteliku nie była... jeździła do weta i było ok; to uśpiło naszą czujność, pamiętajmy na przyszłość; to smutne, że człowiek najlepiej uczy się na własnych błędach, ale prawdziwe; Quote
agusiazet Posted February 7, 2011 Posted February 7, 2011 Jeszcze raz napiszę, że niewymownie nam przykro, że Dixie nam się wyswobodziła z obroży, że nie udało nam się jej wtedy złapać i odnaleźć później!!! Mamy z tego powodu spore wyrzuty sumienia, ale teraz nic już nie możemy zrobić! Quote
Murka Posted February 7, 2011 Posted February 7, 2011 Mi też cholernie jest przykro :( Musiałam chwilę ochłonąć żeby coś napisać. Nic już nie zmieni tego co się stało, ale: 1. Nie zakładaliśmy Dixie szelek, bo wysmykała się z nich w jednej sekundzie (nie umiała w nich chodzić) jak KAŻDY lękliwy pies, którego u nas mieliśmy. Szelek nigdy nie używamy na wyjazdach, bo niemal każdy pies się umie z nich wyswobodzić. 2. Sprawdzałam Dixie obrożę przed wyjazdem od nas, jak zawsze kiedy wyjeżdża od nas pies (nie tylko lękliwy). Była ciasna i głowe bym dała, że się nie wysmyknie. 3. Dixie nie była dzikusem ani uciekinierem więc nie spodziewałam się takiej reakcji. Na wyjaździe u weta nie było problemu. Woziliśmy i wydawaliśmy dużo gorsze dziczki i strachulce. Rudkę, psa super dzikiego, który był u nas ponad rok czasu, TZ osobiście zawiózł nad morze tylko dlatego, aby w transporcie nie zwiała osobom postronnym. Miała podwójne zabezpieczenie, obrożę zaciskową i chyba szelki lub zwykłą obrożę. Uciekła z DS po paru dniach i nigdy się nie odnalazła :( Czasem pewne rzeczy zdarzają mimo naszych najlepszych chęci. Żal okropnie :( Ale nikt nie chciał źle, a wprost przeciwnie. Każdy na pewno wyciągnął naukę z tej smutnej historii. Ja także. Dixuniu :-( ['] Quote
AresekSE Posted February 7, 2011 Posted February 7, 2011 nie chce drazyc tematu ale [quote name='Murka'] 1. Nie zakładaliśmy Dixie szelek, bo wysmykała się z nich w jednej sekundzie (nie umiała w nich chodzić) jak KAŻDY lękliwy pies, którego u nas mieliśmy. Szelek nigdy nie używamy na wyjazdach, bo niemal każdy pies się umie z nich wyswobodzić. Dixuniu :-( ['][/QUOTE] jak to jest mozliwe ze piesek sie owobadza z szelek? stalo sie trudno :-( Osiolek ma racje chociaz nie bierze pod uwage ze tutaj sa tez nie profesionalisci ktorzy robia 1000 dobrych rzeczy dla zwierzat, nie zawsze wychodzi /André Quote
MagdaNS Posted February 7, 2011 Posted February 7, 2011 [quote name='AresekSE'] jak to jest mozliwe ze piesek sie owobadza z szelek? [/QUOTE] Ano, potrafią.... Moja Kolusia potrafiła się tak rozbierać z szelek, że jak się na nią patrzyło, można było odnieść wrażenie, że ma łapy z gumy i nie posiada kości.... Jak już wreszcie miała na tyle ciasno zapięte, że jeszcze nie dusiły, ale już nie pozwalały na żadne majstrowanie, to ... przegryzła jeden z pasków i znów była bez szelek :) I dlatego napisałam, że być może Dixie tak było pisane, bo mimo takiego zaangażowania tylu ludzi, chuchania, dmuchania na zimne, ona i tak zwiała.... edit: a do tego, co napisała Ulka18 dodam tylko, że ja do pracy mam 10 km a i tak czasem boję się jechać samochodem w tym sensie, że nie ma tygodnia, żeby jakiś psiak czy kotek nie leżał potrącony przy drodze, a czasem to nawet codziennie... Czasem nie mam już siły jeździć autem... Chociaż muszę przyznać uczciwie, że niestety kilka tygodni temu też potrąciłam śmiertelnie jakąś psią maliznę, mikro psiaczka, może ze 3 kg ważył.... Przebiegł przez jezdnię żeby oszczekać przechodzącego drugą stroną ogromnego psa i rzucił się w powrotną drogę przez ulicę nawet nie patrząc na jezdnię... nie dał mi żadnych szans na zahamowanie, wpadł na oślep pomiędzy przednią a tylną oś, pod tylne koła... Zatrzymałam się, bo miałam nadzieję, że da się go szybko zawieźć do weterynarza i uratować, ale niestety, maleństwo wyzionęło ducha na moich rękach... Bardzo to przeżyłam, bo przecież nie chciałam go potrącić, ale on nam nie dał żadnych szans na śliskiej, pokrytej śniegiem drodze, ani mi, ani sobie... Quote
kaskadaffik Posted February 7, 2011 Posted February 7, 2011 Aresek to nie jest tylko Magdy obserwacja, ja pracowałam długo w hotelu dla psów i też napatrzyłam się na różne cuda, trudne do uwierzenia... szelki + obroża i dwie smycze to minimum przy strachulcach niestety.. Zreszta spójrz na mojego Lobo w avatarku... ma dwie pary szelek założone, do tego chodził na 2 smyczach na początku, bo też potrafił sobie z nimi poradzić.. Quote
kaskadaffik Posted February 7, 2011 Posted February 7, 2011 Ile psów już przeżyłam uciekinierów to moje, szukanie, pogonie, ale słowa niektórych osób tutaj podcinają skrzydła.... Co by człowiek nie zrobił będzie i tak żle.. Dixie jesteś teraz nauczką dla nas wszystkich, czemu nie dałaś się odnaleźć ? :( Dzisiaj chociażby rano u mnie za płotem w polach biegał piękny, rasowy basset, bez obroży, bez niczego, poleciałam, szukałam po krzakach, zwiał przez tory i tyle go widziałam.....a z drugiej strony nocami śpi pod tirem piękny kudłaty ON, ile razy chcę powoli zajść do niego zwiewa i to w strone głównej ulicy, wysypuję jedzenie, próbuje go do miejsca przyzwyczaić, a to juz tak długo trwa.. Łatwo jest pouczać... Quote
AresekSE Posted February 7, 2011 Posted February 7, 2011 [quote name='MagdaNS'] to ... przegryzła jeden z pasków i znów była bez szelek[/QUOTE] tak w dwie sekundy? jak to jest mozliwe??? zawsze myslalem ze szelki sa 100 procentowe Quote
MagdaNS Posted February 7, 2011 Posted February 7, 2011 [quote name='AresekSE']tak w dwie sekundy? jak to jest mozliwe??? zawsze myslalem ze szelki sa 100 procentowe[/QUOTE] w dwie sekundy to nie, w jakieś 15 minut, gdy - teoretycznie - biegała po ogrodzonym ogrodzie, gdzie do szelek miała przypiętą linką :) Do czasów Kolusi też myślałam, że szelki dają 100% gwarancji, ale Kolusi mottem było chyba "nie ma takich szelek, z których bym się nie rozebrała" :) Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.