Jump to content
Dogomania

Na chwilę obecną 11362zł długu.Bardzo prosimy jeśli ktoś może nam pomóc.Długi w lecznicy,w hoteliku,za karmę.....Bezdomne szczebrzeszyniaki PROSZA O POMOC


Recommended Posts

Posted

Koteczka /jeszcze bezimienna/ pojechała do lecznicy

koszt transportu 30zl /zapłaciłam  z pieniążków od sharki,bardzo dziejuję:)/

Jest również wpłata 40zl od Mamy Oleny,bardzo dziekuje:)

Posted
Przed chwilą, DORA1020 napisał:

Dziekuje terra za wstawienie fotki koteczki:)

Kicię  od kilku lat karmie koło smietnika,w ubiegłym roku łapałam na śmietniku jej maleństwa,dwa udało mi sie złapać i wyadotować,dwa nie.

Kicia daje sie pogłaskać,natomiast do kontenerka by nie weszła dobrowolnie

wstawiłam jej jedzonko do łapaka i leciutko wepchnełam,była bardzo przerażona,szkoda mi jej było,ale nie było wyjscia,koteczka juz jest w ciąży

pojechała do lecznicy

na poczatku miałam zamiar ja z powrotem wypuścić po sterylce

ale wetka mówi,ze trzeba dac jej sznse na dom

nie wiem czy kotka,ktora sobie żyła na wolności,chodziła gdzie chciała odnajdzie się w mieszkaniu ,w bloku

do domu wychodzącego chyba bałabym sie ja oddać,

mogłabym ja wypuścic,i tak codziennie ją karmiłam

ale jak zachoruje?  Na tym śmietniku....

Nie wiem co robić.......

jest śliczna,czarna,ale z biała krawatka,mam tylko taka fotke

moze spróbowac ja oglosic?

 

Posted

Jak będą zdjęcia, to puszczę ogłoszenia. Warto spóbowac, ale jak nic się nie znajdzie to zostanie wypuszczenie - na szczeście koty dokarmiane dość dobrze sobie radzą. Chociaż skoro rozważasz opcję ponownego wypuszczenia to może jednak i dom wychodzący byłby jakąś opcją? 

Posted

A może któryś domek chętny na Naomi zaadoptuje koteczkę.

Z tym wychodzeniem jest różnie. 3 tyg. temu przywiozłam niespodziewanego domownika, 9 letnią koteczkę, która całe życie była przymusowo wychodząca. Straciła dom (5 raz zresztą). Miała być wychodząca a nie chce z domu wychodzić. Nie jest specjalnie zainteresowana światem zewnętrznym. Wiec może czarna kicia też zechce zostać w domu.

 

Posted

Zgadzam się z Terrą. Może wychodzący domek też będzie OK, na pewno lepszy niż życie na śmietniku.

Na koncie Rambo u mnie  w sumie 150zł, wpłaciłam już sobie na kartę kredytową :) Ładnie idzie.

Posted
7 godzin temu, terra napisał:

A może któryś domek chętny na Naomi zaadoptuje koteczkę.

Z tym wychodzeniem jest różnie. 3 tyg. temu przywiozłam niespodziewanego domownika, 9 letnią koteczkę, która całe życie była przymusowo wychodząca. Straciła dom (5 raz zresztą). Miała być wychodząca a nie chce z domu wychodzić. Nie jest specjalnie zainteresowana światem zewnętrznym. Wiec może czarna kicia też zechce zostać w domu.

 

W spr  adopcji Naomi juz nikt nie dzwoni,zaproponowalabym czarna kicie/z krawatka/

ja mialam dwa telefony

jedna pani miala zadzwonic po swietach i nie zadzwonila

a druga.......adoptowała Naomi

super domek:)

Naomi wczoraj pojachala do Krakowa,wizyta pa bedzie w środe

dojechala ok  22.30 ,ale ludzie skłonni byli wyjechac po nia nawet w srodku nocy

 

Koszty transportu opłaciła Baltimoorre:)

Bardzo dziekuje:)

Dziekuje  rowniez za pomoc w zorganizowanaiu transportu:)

Posted

Super, cieszę się z domku Naomi, bądź szczęśliwa kiciu.

W takim razie nie zdejmuję ogłoszeń Naomi, może ktoś się jeszcze odezwie.

Za to Evita ma powodzenie, wciąż pytają o kicię, odsyłam pod numer P. Krystyny.

Posted

Niestety pani wysłała wczoraj sms-a,i dzisiaj też,że bardzo sie martwi,bo Naomi nic nie je:(

kupiła jej mleczko bez laktozy,i troszeczkę wypiła,ale nie je...od soboty:(

podobna sytuacja jak z trisia u Madie

Posted

Drodzy, wklejam tutaj to co napisałam o Rambo na jego wątku na Miau. Kciuki i ciepłe mysli dla kocurka baaaardzo potrzebne :(



Z + to nauczyłam się skali "szczypania" wszystkich kropel i podaje je od najmniej inwazyjnych do tych po których Rambuś trze głową o podłogę. Jest coraz łatwiej i moja ręka powoli przestaje wyglądać jak po spotkaniu z piłą mechaniczną. 

Z gorszych wieści - wczoraj zaczeło sypać się zoperowane oko. Było wyraźnie mniejsze, trochę zaczerwienione. Dziś jak wróciłam do domu kot miał żółtą skorupę dookoła i nie mógł o w ogóle otworzyć. Umyłam, rozkleiłam (bardzo nieprzyjemne :( ). Oko wygląda strasznie. Spuchnięte, czerwone jak po wylewie, podrażnione z dziwnymi "grudkami" w środku. 

W te pędy zadzwoniłam do lecznicy. Pan dr Garncarz oddzwonił do mnie, wysłuchał i powiedział, że co prawda oka nie widzi, ale tego się należało spodziewać. Że "herpes lubi wraz po uzyciu skalpela" i żeby przemywać i dalej zakraplać. Oczywiście w razie wątpliwości zaprasza do Kliniki, ale tutaj dużą role odgrywa też stres, a Mały nienawidzi być w zamkniętym transporterze. O jeździe nawet nie mówię. 

Na razie chyba poobserwujemy to oko, a jeśli będzie gorzej wyraźnie to Michał z nim podjedzie do weta w piątek. 

Mamy też wyniki badań krwi. Na pewno będzie trzeba je powtórzyć, ale jest podejrzenie cukrzycy. Na czczo wynik wyglądał tak:

Glukoza
Wynik 12,5 (225) mmol/l (mg/dl)- norma 3,05-6,10 (54,9-109,8)

 

Posted

O matko!

Oby nie to. Miałam cukrzycowego kotka [']

Czasem u kotów skacze cukier na skutek stresu a tych ostatnio Rambusiowi nie brakowało.

Jeśli masz możliwość zrobić badanie w domu, to może warto, bo każdy wyjazd do lecznicy to stres.

 

Posted

Hejka wszystkim:)

Oswajanie koteczki Lilusi przebiega powoli, ale są postępy - zagląda do nas na parter,  już nie ucieka w panice na mój widok, a jak nakładam jedzonko do miseczek w łazience na piętrze (nadal tam są właśnie miski i kuweta, a koty mają do dyspozycji całe piętro, pokoje na górze (puste, chyba ze przyjadą dzieci) i cały dół, o ile się odważą zejść. 

Szarusia już od dawna schodzi do nas, ale boi się nadal wpatrzonej w nią Tośki. Więc najczęściej śpi na kocyku na półeczce w holu.

kot.jpg

koty.jpg

  • Like 1
Posted
6 godzin temu, malagos napisał:

Hejka wszystkim:)

Oswajanie koteczki Lilusi przebiega powoli, ale są postępy - zagląda do nas na parter,  już nie ucieka w panice na mój widok, a jak nakładam jedzonko do miseczek w łazience na piętrze (nadal tam są właśnie miski i kuweta, a koty mają do dyspozycji całe piętro, pokoje na górze (puste, chyba ze przyjadą dzieci) i cały dół, o ile się odważą zejść. 

Szarusia już od dawna schodzi do nas, ale boi się nadal wpatrzonej w nią Tośki. Więc najczęściej śpi na kocyku na półeczce w holu.

kot.jpg

koty.jpg

I pomyśleć, że Szarusia jeszcze kilka miesięcy temu była leśnym kotem. Dziękuję malagos jeszcze raz :)

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...