Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

Piesek Rysio poszedł do domu, a raczej do lecznicy. Ma połamane żebra (prawdopodobnie jest po wypadku), zaburzenia widzenia i dirofilariozę (pasożyty krwi), jest skrajnie wyniszczony. Milkowi w lecznicy spuszczono sporo płynu z brzucha, ustalono leki nasercowe. Ma ciężką niewydolność mięśnia sercowego i arytmię, która nie poddaje się leczeniu. Śmieszek(nieśmieszek) ma w płucach spory guz. Wszystkie trzy są pod dobra opieka weterynaryjną i domową.

Posted

Ostatnia wersja była taka, że odstępuje się od kastracji z powodu choroby serca (prawdopodobnie początek wodobrzusza), więc może sprawdźcie na samym psie, czy jest wykastrowany. Wczoraj do 13 był na geriatrii NIEWYKASTROWANY. Ale nie wie lewica, co czyni prawica. A tak w ogóle po kastracji psy chodzą w kołnierzach i są w boksach szpitalnych.

 

No własnie też dlatego dziwi mnie to, że skoro JunaN pomyślała, że nie był kastrowany to znaczyłoby że nie dość, że siedzi w boksie to w dodatku bez kołnierza... nic nie rozumiem więc po cholerę dostałam jakąś opowieść o specjalnej narkozie jaką dostał żeby było bezpiecznie i w ogóle, że się ładnie wybudził itd... szok... no nic muszę poczekać do jutra na wyjaśnienie... o tyle mi trudniej, że ze śląska nie pojadę sprawdzić własnoręcznie raczej i muszę wierzyć w to co mi ludzie mówią - a jak widzimy choćby tutaj - mówią różne rzeczy...

Posted

Super, że Zuzia trafiła do Kima. Mam wrażenie, że właśnie dzięki niemu stała się odważniejsza, Postępy są gigantyczne. A tak jest wpatrzona w Kima, że nawet załatwia się jak on a nie jak sunia ;)

Graffi jest niesamowity. Ma 12 lat a wygląda i zachowuje się jak szczeniak. Świetny pies.

Nie mogę zrozumieć dlaczego Knopers nie ma domu. Wiadomo, że małe psy stosunkowo szybko są adoptowane, a dlaczego on nie? Przecież jest maluchem i jest cudowny, sama słodycz.

Miłek wiadomo pieszczoch i cudo, ale do innych psów bandzior ;) dowiedziałam się, że kiedyś pogryzł wielkie psisko, chyba Wafla o ile się nie mylę.

W salce maluchów takie genialne psy teraz są. Ta wilkowata Sonia i to takie rude, śliczne psisko, ale już mi czasu nie starcza żeby je wyprowadzić.

Wiecie Monor taki biedny staruszek, ale on naprawdę jest silny. jak na spacerze poczuje jedzenie to ledwo co daję radę go odciągnąć. Dzisiaj tak się do siebie przytulaliśmy, że mało mnie nie przewrócił ;) to straszny pieszczoch.

A Daisy i to jej zamiłowanie do noszenia w pysku obojętnie czego... A to butelka, a to ogromna gałąź. Zawsze coś się znajdzie ;)

Naprawdę całe tomy można na ten temat napisać.

Posted

Dziś Szagi opuścił schronisko - Małgosia wzięła go do siebie na dt, od razu pojechała z nim do weta - na boku okropny duży ropień :( oczyszczony już i zabezpieczony antybiotykami, w najbliższych dniach dalsza diagnostyka, osłuchowo w serduszku szmery, ale nie jakoś mega bardzo - myślę że tak jak u większości starych sznaucerów, ale sprawdzimy

Posted

snapback.pngwpis dziuniek

oj nie wolno podmieniac opisów, nie wolno, zreszta wystarczy znajomośc savoir-vivre u i ustawy o prawach autorskich. Jezeli jest już jakiś opis to trzeba spytać się podpisanych wolontariuszy o EWENTUALNE dopisanie swojego telefonu do ich kontaktów a nie zamienianie, bez zgody, ich opisu..Tłumaczyłam Ci to już parokrotnie, również  tłumaczyły Ci to osoby wstawiające opisy na stronę schroniska.

Własnie, Milek , na stronie schroniska, miał inny opis, inne wolontariuszki....a tu nagle ..Wanda...była zgoda na zmianę opisu?

 

 

Na stronę Palucha wstawiły Panie Ewa i Ania 4 września mój opis Śmieszka, który poszedł również na fb. Ten opis został zmieniony w listopadzie przez ciebie, nie wiem, jakim prawem te panie to zrobiły, skoro zapewniały mnie o tym, że tego nie wolno robić!

 

Cytuj

Własnie, Milek , na stronie schroniska, miał inny opis, inne wolontariuszki....a tu nagle ..Wanda...była zgoda na zmianę opisu?

Chyba upadłaś na głowę, o czym ty mówisz, o jakim opisie, gdzie on jest zmieniony, na stronie Palucha??? Proszę bardzo, opis, niezmieniony od 2011roku:

http://www.testowa.p...opcji/011101595

 

 

Cytuj

A pisanie donosów na wolontariuszki do dyrektorki to żenada, prawda dziuniek? nie chcemy takich wolontariuszy na Paluchu.

 

Donosy to ja dopiero zacznę pisać, ale myślę, że wystarczy rozmowa z dyrektorką. Jeżeli nie usuniesz swojego opisu Śmieszka i idiotycznego opisu Malca ze strony Palucha, zacznę działać.

 

 

Cytuj

Wyniki badan Ząbka i każdego psa są nasza własnościa czyli spoleczeństwa, bo z naszych podatków jest opłacane schronisko. Tu nie nic do ukrywania. Bardzo proszę o wstawienie wyników badań i przebiegu leczenia Ząbka na dogomanię. Chyba, że chcesz coś ukryć dziuniek, coś niewygodnego dla Ciebie.

 

Otóż wpisy lekarskie są wewnętrzną dokumentacją szpitala na Paluchu i nie są do wglądu dla wszystkich. Chcesz, rozmawiaj z lekarzami, proś o wpisy, wypisy, co chcesz. Ja napisałam to, co powiedział mi lekarz i co było napisane na kartach szpitalnych. Niewygodne to może być dla wszystkich, oprócz mnie.

 

 

Nie działa mi opcja cytowania więc wklejam fragmenty postów Beat2010

''co to znaczy dodatkowy rtg? to na " nie dodatkowym " nie było tego widać? byl w szpitalu od 23 czy 24 grudnia. Jakie miał zrobione badania ? kiedy były te badania zrobione? jaka była diagnoza i jakie podjęte leczenie?od kiedy było wdrożone leczenie?''

Czyżbyś szykowała dla Ząbka jakiś domek? dlaczego dopiero po jego śmierci jesteś taka zainteresowana?

Co do mojego opisu Milka, który przekleiłaś z wydarzenia na fb: rozumiem, że jeśli pies ma wolontariusza, który ogłaszanie psa ogranicza do wizytówki na stronie schroniska to ma po prostu pecha?

Tak jak piszesz dalej:

''Wyniki badan Ząbka i każdego psa są nasza własnościa czyli spoleczeństwa, bo z naszych podatków jest opłacane schronisko. Tu nie nic do ukrywania. Bardzo proszę o wstawienie wyników badań i przebiegu leczenia Ząbka na dogomanię. Chyba, że chcesz coś ukryć dziuniek, coś niewygodnego dla Ciebie.''

Z moich podatków jest opłacane schronisko więc mam prawo szukać psom domów na własną rękę, podając numer wolontariusza. Którego to już moja decyzja, i moje podatki. ''Bardzo prosić'' możesz sobie w schronisku, w gabinecie weterynarza, Wanda nic nie musi.

 

wpis pj

Miałam się rozpisać ale odpowiedź powinna być krótka i oklepana: ''kończ waść, wstydu oszczędź''

''nie chcemy takich wolontariuszy na Paluchu''

w czyim imieniu piszesz?

 

 

 

 

 

nie wchodzilam tu jakiś czas  a tu takie fajne wpisy!!!!!! gratulacje!!!!!  jestem pod wrażeniem waszych przemyśleń i wpisów

Posted

Wracając do Ząbka- wierząc w swoją wszechmądrość i wszechmoc zmusilyście dyrektorke, żeby umieścila Ząbka w szpitalu. To nie było takie trudne.Ale oczywiście  byłyście pewnie świadome tego, że od początku grudnia wszystkie powypadkowe psy z Warszawy są zwożone do schroniska ( gminy nie miały już pieniędzy na leczenie)  i leczenie tych psów było dla lekarzy priorytetem. Mówiąc wprost- nie mieli czasu dla  psów ze schroniska.

Do momentu a) poinformowania wszystkich o chęci adopcji Ząbka lub b) do momentu nagłego pogorszenia sie zdrowia psiaka, czyli trwało to okolo 2 tygodnie  Ząbek nie był ani diagnozowany ani leczony w szpitalu. Czyli to samo co w geriatrii. ,  Prawie to samo.  Tylko jest taka różnica, że OSTATNIE 2 TYGODNIE życia spędził samotny   w boksie szpitalnym, a nie w sali geriatrii, gdzie byli ludzie, były spacery, była możliwość wyjścia na wybieg. I to wasza zasługa Panie NIEUSTAJĄCO POUCZAJĄCE WSZYSTKICH.

Posted

Nowym wolontariuszkom i ich pomocom  na dowód przypominam, że , zgodnie z regulaminem wolontariatu, wyprowadzamy całe sale na spacery. Nie bierzemy pojedyńczych psów. Nikogo w sumie nie obchodzi regulamin, ale może obejdzie was proszący o spacer,błagalny  wzrok psów pozostających w sali.I nadzieja w tych oczach, że one też doczekają się wyjścia.  Tamten szczęśliwiec wraca ze spaceru, pachnie pewnie fajnym jedzonkiem, był wygłaskany, miał KONTAKT z człowiekiem, a one nie. Ale czekają, Ale i tak nie pójdą na spacer, bo dzielna wolontariuszka już pognała do innych psów.

Dwa przykłady:

 - W poprzedni weekend- sala Pokerka i spółki-nowa wolontariuszka wzięła swojego owczara a resztę psów wpychała kolanem do boksu, żeby nie uciekły. Po rozmowie obiecała zabierać cała sałę razem.

 - Albo  tzw duża sala ( po lewej od wejścia ). Wspaniałe psy, tulące się do ludzi . Jak powiedziała mi opiekunka tylko jeden wychodzi na spacery z wolontariuszami, pozostałe nie mają takich spacerów, Sa tylko wypuszczane przez opiekunkę na mały wybieg . Na spacery wychodzi tylko Robert, podopieczny dziuniek.

 

A tu pozdrawia Was Karbon z dużej sali

 

10419948_1520316198230070_85491418480136

 

I przestań mi tu ciągle dziuniek pisać głupoty, że ja zajmuję sie cała geriatrią i powinnam wszystko wiedzieć. Po raz kolejny mówie-nie, tylko sala 11, balkonik,  jak mam czas to 3 i 12. Mam swoje psy na rejonach,które mają spacery raz na tydzień i one  przede wszystkim muszą wyjśc na spacer.

Posted

Taką mam refleksję... Powiedzmy, że jakaś wolontariuszka ma w swoim rejonie 15 psów i to jest maksymalna liczba, którą jest w stanie wyprowadzić. I jednego z tych psów przenoszą na geriatrię do sali z 3 innymi psami. I co ona ma zrobić? wszystkich psów z sali nie wyprowadzi, bo po prosu nie zdąży. To co ma tego swojego psa z rejonu olać, Czy lepiej żeby wyprowadziła tylko jego? A może te 3 pozostałe też są wyprowadzane przez swoje wolontariuszki z byłych rejonów tylko w innym terminie. I jeżeli one przestaną przychodzić do tych "swoich" psów, bo im się powie, że albo wszystkie albo żaden to kto na tym właściwie skorzysta?

Posted

Jak dostane apopleksji, to zaopiekujecie się moimi psami, prawda? Oczywiście bez Beatki, ona psów nie ma i się na nich nie zna.

może obejdzie was proszący o spacer,błagalny  wzrok psów pozostających w sali.I nadzieja w tych oczach, że one też doczekają się wyjścia.  Tamten szczęśliwiec wraca ze spaceru, pachnie pewnie fajnym jedzonkiem, był wygłaskany, miał KONTAKT z człowiekiem, a one nie. Ale czekają, Ale i tak nie pójdą na spacer, bo dzielna wolontariuszka już pognała do innych psów.

 

W jaki sposób można wyprowadzić na spacer 5 psów naraz??? A i tak za każdym razem reszta pcha się na spacer, bo pies tak ma. Jak moja córka wróci z dwoma, a ja wychodzę z następnymi, tamte czekają tak, jakby nigdzie przed chwilą nie były. Tak, tak...

 

 

 

Na spacery wychodzi tylko Robert, podopieczny dziuniek.

 

KTÓRA opiekunka to powiedziała??? porozmawiam sobie z nią.

Wszystko zniosę, ale kłamstwa nie. Wychodzę ZE WSZYSTKIMI. Ale to nikogo nie powinno obchodzić, skoro jeszcze biorę WSZYSTKIE z sali Tristana. Potem Dora i inne jeszcze, póki nie wybije czwarta godzina. Jak jestem z Iką, zaczynamy od klatek, bo potem możemy brać z wybiegów, kiedy geriatria zamknięta (zrób Beatko donosik!) Robert i Dora wychodziły pojedyńczo, bo Robert potrafił wpaść w panikę, a Dora potrafiła wygryźć się ze smyczy. Teraz Rob chodzi w dwójkę, Dora jeszcze sama, bo okrąża mnie dużymi kołami. Inne psy biorę po dwa (zawsze!), mniejsze po trzy, żeby wyprowadzić jak najwięcej. Kilkanaście psów wyprowadzonych oraz inne prace na geriatrii (których sobotnio-niedzielne cioteczki się brzydzą, mała czarna NIE do Ciebie to!), potem nękanie lekarzy o informacje, robienie spacerowników i zdjęć to chyba wystarczy na 5 godzin wolontariatu???

Wczoraj ten wielki czarny był też, niedługo będzie pozdrawiać zza TM, jak dziuniek i pj. czegoś nie wymyślą. Bo tylko im zależy na wyprowadzeniu psów DO DOMÓW, nie tylko przez wiele lat na spacery.

 

I przestań mi tu ciągle dziuniek pisać głupoty, że ja zajmuję sie cała geriatrią i powinnam wszystko wiedzieć. 

 

Więc nie pisz, jakbyś wszystko wiedziała i była na geriatrii co dzień od świtu do nocy. I już. Bo NIE JESTEŚ.

 

 

spędził samotny   w boksie szpitalnym, a nie w sali geriatrii, gdzie byli ludzie, były spacery, była możliwość wyjścia na wybieg.

 

 Stąd również Magda wyprowadza psy na wybieg i na spacer, a my byłyśmy z nim na spacerach, mimo że był w szpitalu. Pewnie powinien tak umrzeć jak Sabina, którą opiekunka znalazła rano w salce MARTWĄ.

 

 

Pozdrowienia od Hebana:346q96x.jpg

Posted

Taką mam refleksję... Powiedzmy, że jakaś wolontariuszka ma w swoim rejonie 15 psów i to jest maksymalna liczba, którą jest w stanie wyprowadzić. I jednego z tych psów przenoszą na geriatrię do sali z 3 innymi psami. I co ona ma zrobić? wszystkich psów z sali nie wyprowadzi, bo po prosu nie zdąży. To co ma tego swojego psa z rejonu olać, Czy lepiej żeby wyprowadziła tylko jego? A może te 3 pozostałe też są wyprowadzane przez swoje wolontariuszki z byłych rejonów tylko w innym terminie. I jeżeli one przestaną przychodzić do tych "swoich" psów, bo im się powie, że albo wszystkie albo żaden to kto na tym właściwie skorzysta?

Justynko, chyba daj spokój. Grochem o ścianę... Wiele psów dochodzi z innych rejonów i przychodzą do nich ich wolontariusze, bo ciągle czują się zobowiązani do opieki nad nimi. Wiadomo, że nie wezmą całej salki, gdzie akurat jest ich pies. To OCZYWISTE, ale nie dla wszystkich. Ja czasem nawet mieszam sale, bo muszę sobie połączyć psy według szybkości chodzenia i już. Wiem jak to robić, bo mam doświadczenie z własnego domu, gdzie "spacerów ci u nas dostatek". I pomagających, jak pamiętasz też było sporo, dopóki B. nie zablokowała mojego ogłoszenia o spacerach. Wtedy wszystkie psy wychodziły w ogóle NARAZ, pamiętasz w lecie? To było STADO! I było wspaniale...

Posted

Taką mam refleksję... Powiedzmy, że jakaś wolontariuszka ma w swoim rejonie 15 psów i to jest maksymalna liczba, którą jest w stanie wyprowadzić. I jednego z tych psów przenoszą na geriatrię do sali z 3 innymi psami. I co ona ma zrobić? wszystkich psów z sali nie wyprowadzi, bo po prosu nie zdąży. To co ma tego swojego psa z rejonu olać, Czy lepiej żeby wyprowadziła tylko jego? A może te 3 pozostałe też są wyprowadzane przez swoje wolontariuszki z byłych rejonów tylko w innym terminie. I jeżeli one przestaną przychodzić do tych "swoich" psów, bo im się powie, że albo wszystkie albo żaden to kto na tym właściwie skorzysta?

 

A co robisz, jak jakiś Twój podopieczny zostaje przeniesiony do innego boksu z innymi psami na tym samym lub dowolnym innym rejonie? 

Niestety wyprowadzanie psów inaczej niż cały boks na raz zwiększa ryzyko pogryzień. Na geriatrii trochę mniej, w ogóle teraz już trochę mniej, bo psów jest blisko 2 razy mniej niż "za moich czasów", ale i na geriatrii kilka staruszków zostało zagryzionych przez inne psy.

W takiej sytuacji powinno się dogadać z osobami, które zajmują się tym boksem, do którego pies został przeniesiony i albo wyprowadzać boks razem, albo  "oddać" psa. Wiem, że to jest trudne, bo koordynacja wolontariatu ze strony schroniska nie istnieje (ile osób wie, że jest człowiek zatrudniony na stanowisku "koordynator wolontariatu"?), a przepływ informacji między wolontariuszami jest jaki jest.

 

 

A poza tym mam prośbę: przestańcie się kłócić i wytykać sobie, co kto robi, a czego nie robi.

Wątek powstał po to, żeby pomagać psom, pokazać światu, że te staruszki są i nas potrzebują, także żeby umożliwić wymianę informacji między wolontariuszami i innymi zainteresowanymi, w pewnym stopniu żeby umożliwić koordynację działań.

NIE po to, żeby się nawzajem oczerniać, wytykać sobie winy, prawdziwe i domniemane, nie po to, żeby się kłócić. To nie służy psom, a co gorsza odstrasza osoby, które trafiają na wątek i być może mogłyby pomóc, ale nie będą się pchać w środek awantur.

 

Jeszcze słowo o rozmowach z dyrektorka: to jest miecz obosieczny. Dyrektorka podejmuje takie decyzje, które są korzystne dla niej i wizerunku schroniska, i zapewniają jej spokój. Przykładowo jak wolontariusz zgłasza, że pies jest w złym stanie, to można przenieść psa do szpitala - to nie znaczy, że pies będzie diagnozowany i leczony, ale zniknie wolontariuszowi z oczu i wolontariusz nie będzie się czepiał. Albo można wprowadzić jakieś ograniczenia dla wolontariuszy, bo to jest prostsze, niż poprawa warunków życia psów. Dodatkowo trzy wolontariuszki, które najbardziej naciskały dyrektorkę na zmiany, zostały wyrzucone z wolontariatu.

Posted

Droga JunaN,
bardzo dziękuję za zainteresowanie moim podopiecznym Rzepkiem 718/14 ale bardzo proszę nie szykuj się więcej na niego.
Rzepek ma regularne spacery, na których nie łapie w pysk żadnych martwych zwierząt!
Rzepek jest psem wyjątkowym, jego socjalizacja zajęła kilka miesięcy.
Specjalnie został przesadzony do tego boksu, nie zerwał się z choinki ani z kosmosu i nie wylądował przy geriatrii, żeby się na niego szykować.
Twoja nieznajomość psa i jego problemów może zniszczyć pracę moją, behawiorystki oraz opiekuna.
Zatem bardzo Cię proszę, nie szykuj się więcej na niego!
ps. Rzepek ma wizytówkę na boksie, ma również "spacerownik" po czym widać, że ma swoich wolo i regularnie wychodzi na spacery.
A teraz mu dowieszę kartkę: pies wychodzi TYLKO ze swoim wolontariuszem albo behawiorystą.

Posted

Droga JunaN,
bardzo dziękuję za zainteresowanie moim podopiecznym Rzepkiem 718/14 ale bardzo proszę nie szykuj się więcej na niego.
Rzepek ma regularne spacery, na których nie łapie w pysk żadnych martwych zwierząt!
Rzepek jest psem wyjątkowym, jego socjalizacja zajęła kilka miesięcy.
Specjalnie został przesadzony do tego boksu, nie zerwał się z choinki ani z kosmosu i nie wylądował przy geriatrii, żeby się na niego szykować.
Twoja nieznajomość psa i jego problemów może zniszczyć pracę moją, behawiorystki oraz opiekuna.
Zatem bardzo Cię proszę, nie szykuj się więcej na niego!
ps. Rzepek ma wizytówkę na boksie, ma również "spacerownik" po czym widać, że ma swoich wolo i regularnie wychodzi na spacery.
A teraz mu dowieszę kartkę: pies wychodzi TYLKO ze swoim wolontariuszem albo behawiorystą.

Byłam z Rzepkiem w poniedziałek i dzisiaj i w międzyczasie nikt nie zaznaczył, że był z nim na spacerze, więc rozumiem, że regularne spacery oznaczają jeden spacer tygodniowo. Z Rzepkiem nie miałam najmniejszych problemów. To jeden z "łatwiejszych" psów jakie miałam okazję poznać w schronie. Sytuację z kretem opisałam jako coś zabawnego, bo każdy z przechodzących psów się nim interesował i go chwytał pyskiem, ale widzę, że poruszyło Cię to bardzo głęboko ;) Ale oczywiście możesz być spokojna, skoro jesteś jego wolontariuszką, to ja nie mam zamiaru Ci przeszkadzać ani utrudniać niczego. Nie będę brała już Rzepka na spacer. Szkoda, że nie było wcześniej żadnej informacji, że to taki trudny pies, bo bym się na niego nie porywała. Mam nadzieję, że nie zniszczyłam mu doszczętnie psychiki.

Posted

Fakt - akurat nie bardzo rozumiem w czym klopot mnie tez sie zdrarzylo chodzic z Rzepkiem na sacer bo jest psem zywiolowym i jesli moze miec wiecej niz jeden spacer raz na tydzien to chyba tylko z pozytkiem dla niego :)

Posted

Wiecie co, ja naprawdę, nie rozumiem jak można mówić, że spacer w weekend to regularne wyprowadzanie psa. Takie osoby jak Darek, Jadzia, czy Piotr, którzy są w schronie praktycznie codziennie, to rozumiem, że mogą powiedzieć, że ich podopieczni mają regularne spacery i żeby im się nie mieszać. Ale jakim trzeba być egoistą, żeby myśleć, że jak się zajrzy do schronu w weekend, to już psu ma wystarczyć i innym od niego wara.

Przecież te biedne psy tylko siedzą w tych swoich kojcach i żebrzą, żeby je wyprowadzić. A ich jedyna aktywność to skakanie na budę i na ziemię, na budę i na ziemię, na budę i na ziemię, i tak przez cały tydzień, aż przyjedzie sobota czy niedziela i przyjedzie ich wolontariusz i je wyprowadzi. Przecież po dłuższym czasie takiego funkcjonowania tym psom nawet najlepszy behawiorysta już nie pomoże, bo one po prostu zwariują.

Ja naprawdę rozumiem, że większość ludzi w tygodniu pracuje i mogą być tylko w weekend, więc tym bardziej powinni się cieszy, że ktoś jeszcze tymi ich ulubieńcami się zajmuje, że ktoś im zapewnia jakąś rozrywkę od tej schroniskowej monotonii. I tak zresztą właśnie jest. Ci wolontariusze, z którymi rozmawiam są szczęśliwi, jak widzą, że ktoś jeszcze wyprowadza ich psy.

Naprawdę nie rozumiem tego ataku na mnie. Nie wywlokłam Rzepka na siłę, nie znęcałam się nad nim przez godzinę i nie odniosłam go w stanie agonalnym do kojca. Byliśmy na kilku super spacerach, na których pies się rozruszał, był wesoły i nic dziwnego w jego zachowaniu nie zauważyłam. Był zadowolony ze spaceru i z pieszczot, bo to pies bardzo wesoły i potrzebujący ruchu, czułości i człowieka częściej niż raz w tygodniu.

  • Upvote 1
Posted

A tak swoją drogą, ten wątek jest chyba monitorowany szczególnie, bo zakładać konto na Dogo, celem poczynienia jednego wpisu z pretensjami do JunaN to osobliwe zjawisko ;)

heheh dokładnie ;) raz wspomniałam, że byłam z Rzepkiem na spacerze, a tu proszę już afera na skalę międzynarodową i zaraz biedne psisko będzie miało na boksie napisane, że może wychodzić tylko z wolontariuszką, behawiorystą, Biurem Ochrony Rządu i Strażą Marszałkowską ;)

  • Upvote 1
Posted

A tak swoją drogą, ten wątek jest chyba monitorowany szczególnie, bo zakładać konto na Dogo, celem poczynienia jednego wpisu z pretensjami do JunaN to osobliwe zjawisko ;)

Jakby nie można było osobiście tych "pretensji" przekazać.

Smutne są te kwasy w Koszyczku.

  • Upvote 1

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...