saskia Posted May 28, 2006 Posted May 28, 2006 Modliszko, dzięuję i przepraszam, ze nie mogłam Ci w żaden sposób pomóc Dzięki Wam Dziadek nie umierał w schronisku, zapomniany przez wszystkich Quote
bonika Posted May 28, 2006 Author Posted May 28, 2006 Oj a ja pisałam, odrywałam się na chwilę od pisania, zatwierdziłam a w tym czasie taka wiadomość :-( STRASZNIE SZKODA :-( Dziaduniu to dla Ciebie Misiu (*) :kiss_2: Dobrze, że dzięki Modliszce zaznałeś przynajmniej na koniec domu i ciepła. Quote
saskia Posted May 28, 2006 Posted May 28, 2006 No właśnie boniko... zapewne odwiedziłaś wątek Miki? Quote
julia.zuzanna Posted May 28, 2006 Posted May 28, 2006 :( dobrze chociaż, że przez te ostatnie 2 dni miał prawdziwy dom i prawdziwych opiekunów - Modliszko, pomyśl, że gdyby nie Ty, stałoby się to w schronisku, a następnie Dagget byłby po prostu wrzucony przez pielęgniarza do czarnego plastikowego worka i wstawiony do chłodni, zupełnie bezimiennie... Quote
modliszka84 Posted May 28, 2006 Posted May 28, 2006 Dziekuje Wam wszytskim.... w takiej chwili nie moge pisac zbyt składnie.... Sprobuje od poczatku. Pojechalismy do weta, tak jak pisałam. Dzis bylo dwoch innych lekarzy, Badania krwi wyszly zle, Dagett zostal jeszcze raz dokladnie przebadany pod kątem prostaty i narzodow wenwetrznych. W jelitach byla tylko krew... Na sledzionie guz... :-( Pani wet powiedziała, ze pies sie meczy, że go to bardzo boli, dodatkowo dochodziła niewydolnosc krążenia, dusznosci, niedotlenienie. Śledziona mogła w każdej chwili peknąc.... A wtedy umierałby w padaczce i z krwotokiem wewnętrznym... Nie chcielismy sie jednak pogodzic z tym wyrokiem, pojechalismy do innej klinki "Pod koniem", zeby inny wet go obejrzał, niestety powiedział to samo... Dagett odszedl w ramionach Tza, głaskany po główne i przytulany. Teraz wypoczywa sobie, juz go nic nie boli, juz nie cierpi.... Został pochowany u mnie na działce, będziemy go więc często odwiedzać... I na pewno nigdy o Nim nie zapomnimy... Widocznie tak miało być... Gdy wracalismy z jego martwym ciałkiem na niebie pojawiła się wielka przepiękna kolorowa tęcza... To musiał być znak że Dagecik przekroczył właśnie tęczowy most............:placz: Quote
Kar0la Posted May 28, 2006 Posted May 28, 2006 [QUOTE]Dagett odszedl w ramionach Tza, głaskany po główne i przytulany. Teraz wypoczywa sobie, juz go nic nie boli, juz nie cierpi.... Został pochowany u mnie na działce, będziemy go więc często odwiedzać... I na pewno nigdy o Nim nie zapomnimy... Widocznie tak miało być... Gdy wracalismy z jego martwym ciałkiem na niebie pojawiła się wielka przepiękna kolorowa tęcza... To musiał być znak że Dagecik przekroczył właśnie tęczowy most............[/QUOTE] Modliszka daliście mu tak wiele w tak krótkim czasie... daliście mu szansę, miłość i możliwość odejścia w godny sposób...nie był sam a to najważniejsze... A jednak miałam nadzieję, że będzie poprawa... Quote
Dorothy Posted May 28, 2006 Posted May 28, 2006 [quote name='Kar0la']Modliszka daliście mu tak wiele w tak krótkim czasie... daliście mu szansę, miłość i możliwość odejścia w godny sposób...nie był sam a to najważniejsze... ...[/quote] Wlasnie tak. Quote
saskia Posted May 28, 2006 Posted May 28, 2006 Widziałam tą tęczę i pomyślam wtedy o Dziadku, choć nie mogłam przecież wiedzieć. Odgoniłam od siebie tę myśl, lecz jednak... Modliszko, podziękuj też od nas swojemu TŻtowi, to musiało być dla niego niezmiernie trudne:-( Quote
Tundra Posted May 28, 2006 Posted May 28, 2006 Nie ma sensu zastanawiac sie nad slusznoscia tego co zrobiliscie. To bylo jedyne SLUSZNE i POTRZEBNE. Reagowac tylko wtedy gdy rokowania sa pewne i obiecujace........ to byloby zbyt proste. I choc to trudne i bolesne to przeciez w takich sytuacjach wrazliwosc jest bardzo potrzebna. To naprawde dobrze, ze bylas tam w tym czasie, tak musialo byc. DZIEKUJE!!!! Quote
modliszka84 Posted May 28, 2006 Posted May 28, 2006 Tak trudno jest się pogodzić z taką sytuacją... My naprawdę wierzyliśmy, że Mu się uda... Miałam cichą nadzieję, że TZ zakocha się w Nim przez te kilka dni i juz nie będzie chciał go oddać (zreszta teraz wiem, że słuszne były moje przypuszczenia)... Wiem tez, że te osttanie dni Gadżecik (bo tak na niego mówiliśmy) był szczęśliwy, dziś gdy był na trawce na widok pieska pomachał nawet delikatnie ogonkiem....:placz: Ta decyzja była dla nas bardzo bardzo trudna... Jego spojrzenia nie zapomnę chyba do końca życia... Ono było już takie ufne, takie mądre... :placz: Tym bardziej było nam trudniej podjąć tę decyzję. Bo On nam zaufał, a my być może nie podołaliśmy... Zaufaliśmy jednak lekarzom... którzy poświęcili mu naprawdę dużo uwagi i troski. Nie mogliśmy skazywać go na cierpienie, które mogło nadejść w każdej godzinie... A ta tęcza - to był znak od Gadżecika....:placz: :placz: :placz: Quote
niufa Posted May 28, 2006 Posted May 28, 2006 [quote name='modliszka84']Ta decyzja była dla nas bardzo bardzo trudna... Jego spojrzenia nie zapomnę chyba do końca życia... Ono było już takie ufne, takie mądre... :placz: Tym bardziej było nam trudniej podjąć tę decyzję. Bo On nam zaufał, a my być może nie podołaliśmy... Zaufaliśmy jednak lekarzom... którzy poświęcili mu naprawdę dużo uwagi i troski. Nie mogliśmy skazywać go na cierpienie, które mogło nadejść w każdej godzinie... A ta tęcza - to był znak od Gadżecika....:placz: :placz: :placz:[/QUOTE] On wam zaufał, bo wiedział że chcecie pomóc mu przejść przez Tęczowy Most. Kochać to czasem pozwolić odejść. Myślę,że ta tęcza to podziękowanie od Gadżecika za Waszą miłość i chęć pocieszenia Was w cierpieniu. Dziękuję, że są tacy wspaniali ludzie jak Ty i TZ. Quote
Monia70 Posted May 28, 2006 Posted May 28, 2006 Byłamz wami od początku i tak bardzo tzrymałam kciuki , zeby sie udało:-( Teraz łączę się z wami Modliszko i TZ w smutku ale chyle czoła przed wielkością waszych serc .Dziekuję za miłość i pomoc. Dla Ciebie skarbie [*] [*] [*] Quote
shantara Posted May 28, 2006 Posted May 28, 2006 Przez ostatnie dni miałam czas jedynie na czytanie tego wątku... Teraz kiedy przyszło mi się w nim wypowiedzieć, nie wiem co napisać. To cudownie, że on nie musiał umierać sam w schronisku, zapomniany przez wszystkich. Wyrwaliście go z zapomnienia... Wiele osób po nim płacze i zachowa jego obraz w sercu...:-( Mimo tego przykro mi strasznie, że nie udało się go uratować :placz: Quote
kelko Posted May 28, 2006 Posted May 28, 2006 [FONT=Verdana]Co za wiadomość...:placz: :placz: :placz: A ja jednak miałam nadzieję, że mu się poprawi...[/FONT] [FONT=Verdana]Czasami jedyna pomoc to pomoc w godnym odejściu. W schronie biedak pewnie umierałby w męczarniach. Dobrzy i dzielni z Was ludzie[/FONT] Quote
lon_cia Posted May 28, 2006 Posted May 28, 2006 dla psiaczka [*] [*] [*] i dla Modliszki:Rose: :Rose: :Rose: Quote
modliszka84 Posted May 28, 2006 Posted May 28, 2006 Mam nadzieję, że podjęliśmy słuszną decyzję, pomogliśmy mu na ile to było możliwe. Ja nie mogę sobie tylko tego wyobrazić co on musiał przeżywać w tym ciemnym betonowym boksie, kiedy nie mógł oddychać, dusił się, nie miał siły nawet wstać.... Dzisiaj weci określili jego wiek na bardzo bardzo stary, czyli nawet ponad 14 lat... Mam nadzieję, że nie wyglądało tak całe jego życie i że zaznał kiedys miłości... Nie potrafie przestac o nim myslec...:placz: Quote
Lulka Posted May 28, 2006 Posted May 28, 2006 [quote name='niufa']On wam zaufał, bo wiedział że chcecie pomóc mu przejść przez Tęczowy Most. Kochać to czasem pozwolić odejść. Myślę,że ta tęcza to podziękowanie od Gadżecika za Waszą miłość i chęć pocieszenia Was w cierpieniu. Dziękuję, że są tacy wspaniali ludzie jak Ty i TZ.[/quote] dokładnie TAK, bardzo mądre słowa niufa a ta tęcza to mnie totalnie rozkleiła :placz: Modliszko :glaszcze: Quote
paros Posted May 28, 2006 Posted May 28, 2006 Dopiero teraz weszłam na dogo i tu taka straszna wiadomość!! :shake: Modliszko, Ty i Twój TZ jesteście aniołami w ludzkiej skórze!! Powtarzam się ale dzięki Wam Gadżecik poczuł się chciany i kochany. Nie odszedł gdzies tam zapomniany..... Kiedy wczoraj przeczytałam, ze poczuł się lepiej, zjadł..... bardzo bałam się dnia dzisiejszego. Bardzo śpieszyłam się do domu aby dowiedziec się jak czuje się staruszek? :roll: Mój rottek stracił władzę w przednich łapach, nagle po ułozeniu do prześwietlenia kręgosłupa. Kiedy obudził się miał przednią łapę bezwładną!!!:shake: Miał 11 lat. Trzy miesiące walczyłam o jego zdrowie, nawet nauczyłam się robić zastrzyki domięśniowe i podskórne (3xdziennie), leki sprowadzane... Kiedy nerwy w przednich łapach zaczynały reagować wydawało się, że jest szansa, że....... Dostał kroplówkę, nawet z apetytem zjadł mięsko, ale następnego dnia odszedł na naszych rękach. Wiem, że w beznadziejnych stanach bywa chwilowa poprawa i potem.... :shake: :-( Z moim tatą też tak było, poprawa, wydawało się, że jest szansa i ....:-( [B]Gadżeciku biegaj po niebiańskich łąkach i pozdrów od nas wszystkich tam za TM![/B] ...................................:-( :-( Modliszka, podaj jak finanse, benzyna, wizyty u weta...... Quote
Olesia.b Posted May 28, 2006 Posted May 28, 2006 Modliszko, nie potrafię wyrazić, jak bardzo Was (Ciebie i TZ) podziwiam za to, co zrobiliście dla tego pieska. Za cenę swojego cierpienia, pozwoliliście mu zamieszkać w Waszych sercach! Dzięki Wam nie odchodził w zapomnieniu- czuł się kochany i bezpieczny. To największy dar, jaki mogliście mu dać...Bardzo, bardzo Wam dziękuję. A teraz idę się wypłakać:placz: :placz: :placz: Quote
Aaliyah1981 Posted May 28, 2006 Posted May 28, 2006 [B][COLOR=blue]PSIA DUSZA[/COLOR][/B][COLOR=blue] [B][I][FONT=Verdana]Barbara Borzymowska[/FONT][/I][/B][/COLOR][FONT=Verdana] [/FONT][B][COLOR=blue][I][FONT=Verdana][SIZE=3]To tylko pies, tak mówisz, tylko pies...[/SIZE][/FONT][/I][/COLOR][/B][COLOR=blue][FONT=Verdana][SIZE=3] [I][B]A ja ci powiem[/B][/I] [I][B]Że pies to czasem więcej jest niż człowiek[/B][/I] [I][B]On nie ma duszy, mówisz...[/B][/I] [I][B]Popatrz jeszcze raz[/B][/I] [I][B]Psia dusza większa jest od psa[/B][/I] [I][B]My mamy dusze kieszonkowe[/B][/I] [I][B]Maleńka dusza, wielki człowiek[/B][/I] [I][B]Psia dusza się nie mieści w psie[/B][/I] [I][B]I kiedy się uśmiechasz do niej[/B][/I] [I][B]Ona się huśta na ogonie[/B][/I] [I][B]A kiedy się pożegnać trzeba[/B][/I] [I][B]I psu czas iść do psiego nieba[/B][/I] [I][B]To niedaleko pies wyrusza[/B][/I] [I][B]Przecież przy tobie jest psie niebo [/B][/I] [I][B]Z tobą zostaje jego dusza[/B][/I][/SIZE][/FONT] [/COLOR] [B][COLOR=blue][IMG]http://oczkowodne.net/flora/niezapominajka5.jpg[/IMG][/COLOR][/B] [COLOR=blue] JUZ TYLE NASZYCH LODZKICH PSIAKOW ODESZLO :HEKTOR , DUDUS I WIELE INNYCH ;([/COLOR] Quote
Tiger Posted May 28, 2006 Posted May 28, 2006 Nie było mnie cały dzien....i gdy włączałam komputer teraz nawet przez myśl mi nie przeszlo ,że zastane takie smutne wieści..... ( dorothy , nie zwiałam po angielsku....tylko po prostu nie było mnie cały dzień w domu.....) Modliszko bardzo Tobie i twojemu TŻ współczuję ,że musieliście przechodzić przez to wszystko....nawet boję się myśleć co przeżywaliście i przeżywacie..... będę powtarzać po wszystkich....ale naprawdę najwazniejsze jest to ,że byliście przy nim gdy przechodził przez tęczowy most....już nie cierpi.... Dziękuję Wam ...... Dageciku biegaj sobie........po prostu biegaj..... [*] Quote
modliszka84 Posted May 28, 2006 Posted May 28, 2006 a to są ostatnie zdjeci Dagecika - na trawce przed kliniką, żeby ostatni raz poczuł się szczęsliwy, powąchał trawkę i kwiatki....:placz: [IMG]http://i49.photobucket.com/albums/f254/Aga-Sonia/28-05-06_1740.jpg[/IMG] [IMG]http://i49.photobucket.com/albums/f254/Aga-Sonia/28-05-06_1741.jpg[/IMG] [*] - A. i B. Quote
Dorothy Posted May 28, 2006 Posted May 28, 2006 ech Tiger, to nerwy, wybacz, ja tak daleko a trzeslam sie jak nie wiem co, i akurat jak poszlam do koni odreagowac.... to Modliszka pisala i potrzebowala pomocy, wsciekla bylam na siebie ze zasiegu w stajni nie mam...:angryy: potem ryczalam z bezsilnosci. I w ogole. Wybaczcie. Gadżeciku [*] Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.