Dorothy Posted May 27, 2006 Share Posted May 27, 2006 nie, one po prostu NIE ISTNIEJA w tym schronie. I nie tylko w tym. Ich NIE MA:angryy: :angryy: to znaczy moze i sa na papierze, w kartotece, ale nie dla tych ludzi co tam pracuja. jakie to musi byc uczucie, zyc (jeszcze), i juz nie byc.... no wlasnie takie ze kladzie sie z glowa w misce i czeka na smierc.... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Kar0la Posted May 27, 2006 Share Posted May 27, 2006 Jestem w szoku...:crazyeye: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Lulka Posted May 27, 2006 Share Posted May 27, 2006 niestety :-( stary to juz nie warto cokolwiek pisac Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
wandul 66 Posted May 27, 2006 Share Posted May 27, 2006 [quote name='Aga_Mazury']...o ekonometria.....to JEST TO ......:mad: ..a może mleka się napije...[/quote]AGA , nie sądze , żeby ekonometria chciała się napić mleka , raczej krwi studentów:-D :-D :-D :-D :-D :-D :megagrin: :megagrin: :megagrin: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
paros Posted May 27, 2006 Share Posted May 27, 2006 Modliszka84 i Twój TZ jesteście aniołami w ludzkiej skórze :calus: To co zrobiliście dla staruszka zasługuje na coś wyjątkowego. Niech dobry los Wam to dobro wynagrodzi!! :thumbs: Trzymam kciuki za staruszka :thumbs: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
julia.zuzanna Posted May 27, 2006 Share Posted May 27, 2006 [quote name='modliszka84']Teraz sie przyjrzałam temu co dostałam. To jest Swiadectwo szczepienia przeciw wsciekliznie z dnia 13.12.2005.... Niczego nie podpisywałam, zadnej umowy, poprostu nic...jakby starsze psy były od razu skazane na smierc... straszne...:angryy:[/QUOTE] to rzeczywiście dziwne, że nic nie spisywali, ale dziewczyny trochę przesadzacie fakt, że pies był zaniedbany i jest takich psów w schronisku wiele - ale to wcale nie jest wina przede wszystkim pracowników tylko raczej instytucji takich jak UMŁ, który nie daje kasy na pracowników, jest ich za mało, na 600 psów jest też nie zawsze 1-2 weterynarki, i 2 pielęgniarzy - nie są w stanie nakarmić, posprzątać i jeszcze przebadać o pozwracać uwagę na wszystkie (choć i tak wyciągają chore) co do szczepienia, to przecież psy szczepi się przeciwko wściekliźnie raz na rok, a rok od grudnia poprzedniego roku jeszcze nie minął :roll: [quote name='Dorothy']nie, one po prostu NIE ISTNIEJA w tym schronie. I nie tylko w tym. Ich NIE MA to znaczy moze i sa na papierze, w kartotece, ale nie dla tych ludzi co tam pracuja. jakie to musi byc uczucie, zyc (jeszcze), i juz nie byc.... no wlasnie takie ze kladzie sie z glowa w misce i czeka na smierc....[/QUOTE] fakt - dla niektórych w schronie nie istnieją ale nie rozumiem, dlaczego mówicie że nie ma tam nikogo dlaczego dzisiaj na występie psy nie chciały się ruszać prawie od pielęgniarzy? tuliły się do nich, a oni brali je na kolana i drapali za uchem wetka całowała psiaki (tak, te brudne, śmierdzące psiaki ze schroniska) po nosach i pysku już nie mówię o pani Małgosi, która zostaje codziennie po godzinach, żeby pozałatwiać wszystko dla tych psów, a jak przychodzą nowe budy dary czy coś to cieszy się jak dziecko - naprawdę złota kobieta i nigdy w życiu nie zamieniłabym jej na żadnego dyrektora z Mielca problem polega po prostu na tym, że jest za dużo psów jak na tak mało pracowników i oni nie są w stanie się nimi zająć - dlatego potem wychodzą takie historie... miejsce jest jakie jest, pierwsze wrażenie pracowników jest okropne, ale naprawdę - polecam pobycie tam, poprzychodzenie częściej i zobaczenie jak to wszystko wygląda od kuchni a co do Daggeta - ja problem psiaka zgłaszałam wcześniej na forum, niestety sama nie mogę się nim zająć i nie mogłam, ale wówczas dziewczyny wyciągały płaczące jamniczki, pudelki i na moje posty czy baner nie zareagowały (akurat nie piszę o Was, bo wy odwaliłyście świetną robotę), niestety psiak się pochorował w czasie, kiedy nie chodziłam przez jakiś czas do schronu, a nikt z chodzących regularnie do schroniska nie zwrócił na to uwagi, dopiero jak się wybrałam po tym czasie, okazało się, że może być już za późno :angryy: przepraszam, jeśli może chwilami użyłam za ostrych słów, ale trochę jestem zła na to, pies jest teraz w takim stanie i nikt pod moją nieobecność w schronie się nim nie zajął, że jak samemu się pewnych spraw nie dopilnuje, to wszyscy mają to generalnie gdzieś :( Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Tweety Posted May 27, 2006 Share Posted May 27, 2006 modliszka, wszystkie wielkie słowa już tutaj padły więc ja tylko chylę czoła przed Wami za to co zrobiliście dla tego psiaka. Nawet jeżeli będzie odchodził, to z godnością i otoczony miłością i ciepłem. Każdy odejść musi ale ważne w jaki sposób to się stanie. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Kar0la Posted May 27, 2006 Share Posted May 27, 2006 Modliszka a kiedy będą wyniki badań krwi? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
modliszka84 Posted May 27, 2006 Share Posted May 27, 2006 wyniki badan krwi beda jutro rano. Mam zadzwonic miedzy 9 a 10 rano. Własnie wróciłam od TZa. Wiec tak: na moje oko temu psu wcale sie nie ma na umieranie... Chyba ze to przejściowa poprawa po silnych lekach, a potem moze byc kryzys. Pies zjazdł najpierw gotowana watróbkę, troche szyneczki, teraz twarożek biały. Wode juz pije! I to sam podchodzi sobie do miseczki! Co wiecej Dagett sam gaca sobie po pokoju i ogląda kąty, wyszedł nawet do kuchni i wypił kotu mleko z miski!!!! :crazyeye: Tak więc dostał tez teraz mleko do picia, i bardzo mu smakuje. Ogólnie jest w stanie bardzo złym, ma rozwolnienie. Pochodzil sobie pare kroków po trawce. Cały czas jest jednak bardzo przymulony, nie chce mu sie reagowac na głosy, ale jest bardzo bardzo grzeczny, patrzy tylko tak przepraszająco.... Wycielismy mu te najwieksze kołtuny pozlepiane z odchodami, ale narazie nie bedziemy go meczyc czesaniem. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Kar0la Posted May 27, 2006 Share Posted May 27, 2006 No to może będzie lepiej. Myślę też, że będzie potzrbna specjalna karma lecznicza na te jego chore wnętrzności, a jeśli do tego byłaby też mocznica:shake: Trzeba będzie zrobić zrzutę na karmę bo ona jest dosyć droga. Modliszka a co w poniedziałek jeśli jednak piesek podejmie walkę o życie? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
modliszka84 Posted May 27, 2006 Share Posted May 27, 2006 julia.zuzanna ja tutaj nie chce nikogo atakować.... bo sytuacji w schrosniku łodzkim nie znam. Napisałam tylko co widziałam i co zwróciło moją uwagę. Ja wiem, że w schrosniku na pewno są ludzie, którym los zwierzat nie jest oboejętny, ale są też tacy który traktują to jako zwykły przymus... Do tej pory nie słyszałam zbyt pochelbnego zdania o łodzkim schronie. Ale jesli ktos wydaje psa właściwie anonimowej osobie (bo skąd mieli wiedzieć kim ja jestem i jakie mam zamiary) nie spisując umowy adopcyjnej to jest to dziwne. Poza tym, jeśli ktos mi wmawia (a dokładnie schroniskowy wet), że pies jest zdrowy, tylko ma niska odpornośc i bolą go stawy, po czym okazuje się przez ledwo oddycha, jest wychudzony tak ze mozna mu wszystkie żebra policzyc, no to cos tu jest nie tak.... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Dorothy Posted May 27, 2006 Share Posted May 27, 2006 tez tak uwazam, fakty mowia za siebie, to prawda ze urzedy miasta permanentnie zaniedbuja swoje schroniska (patrz Krakow , takie bogate miasto, a schronisko....szkoda slow:angryy: , gdyby nie dziewczyny to nie wiem) ale tez wielu pracownikow cierpi na znieczulice, nie ma co gadac. Jezu jak sie ciesze ze on sie podnosi!! :multi: Mysle ze odzyska wole zycia i pomalutku wroci do jakiejs, mozliwej w jego stanie, rownowagi. Modliszka nie wiem, czy dziewczyny znajda jakas mozliwosc zajecia sie nim, dobrze byloby zeby on nie siedzial sam cale dnie, ale jesli bedzie taka koniecznosc, czy Twoj kochany TZ przechowa go przez tydzien czy raczej odpada? Jesli cos to ja pomoge na ile moge, ale dopiero za tydzien. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
julia.zuzanna Posted May 27, 2006 Share Posted May 27, 2006 [quote name='modliszka84'] Cały czas jest jednak bardzo przymulony, nie chce mu sie reagowac na głosy, ale jest bardzo bardzo grzeczny, patrzy tylko tak przepraszająco.... Wycielismy mu te najwieksze kołtuny pozlepiane z odchodami, ale narazie nie bedziemy go meczyc czesaniem.[/QUOTE] co do reagowania na głosy, to on jest najprawdopodobniej głuchy... w karcie w schronisku miał napisane około 11 lat, ale wydaje mi się, że jest bardziej tak jak określił go weterynarz - 14 lat sama mam w domu 14-letniego psiaka i jest też głuchy jak pień - oczywiście przede wszystkim ogłuchł przez problemy z uszami (jakaś bakteria) , z tego co wiem Dagget ma też brudne uszy i jakąś wydzielinę z nich, więc przy okazji (proponuję najwcześniej po pierwszych 2 nocach, kiedy się zaaklimatyzuję i jak mu się oczywiście polepszy) wyczyśćcie mu uszka co do czesania to niech to nie tyle co będzie czesanie, co raczej wycinanie dredów i podcinanie sierści - i to też najwcześniej po kilku dniach tzn w sumie jak nie bedzie sie zbyt źle czuł, to dredy przy zgięciach łap można by mu wyciąć, żeby ułatwić chodzenie i jeszcze jedno - czy Dagget czasem nie ma rany na przedniej prawej łapce? bo jak go widziałam jak był jeszcze w boksie to miał takiego wielkiego strupa na pół łapy Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
modliszka84 Posted May 27, 2006 Share Posted May 27, 2006 no cóz...co potem ...? nie wiem? nie mam zielonego pojecia. Z wielka przykroscia musze powiedziec ze Dagett nie moze zostac u TZa na stałe. Nie ma takich mozliwosci po prostu i to z roznych względów. Narazie postaramy mu sie poszukac domku, moze na allegro? czy on jest juz na allegro? Jesli nie to zaraz go moge wystawic. Wypytamy wszelkie mozliwe "zrodla", czy ktos mogł psa wziac. Gdzies przeczytałam, że Dorothy mogłaby sie nim zajac ale dopiero od przyszłego weekendu gdy bedzie w Polsce, gdyby nikt nie dał mu tutaj szans...Ale rozumiem ze to jest ostatecznosc, bo Dorothy ma juz odpowiednio duza liczbe czworonogów w domu...a sama sie tez nie rozdwoi. Oczywiscie nikt go w poniedzialek na bruk nie wyrzuci .... Ale szukajcie gdzie tylko mozecie, bo ja nie moge tutaj nic deklarowac, bo to nie bedzie moja decyzja.... Jak narazie jednak lepiej nie zapeszac, jesli chodzi o jego zdrowie. Co do karmy, ja sie na tym kompletnie nie znam. Jutro dostanie to co moj pies, czyli kurczaka gotowanego. Moge mu dogotowac ryzu i jakiej jarzyny (bo moj pies niestety ryzem pluje). Jesli uwazacie ze potrzebna jest jakas specjalistyczna karma, to bardzo prosze o wsparcie... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
julia.zuzanna Posted May 27, 2006 Share Posted May 27, 2006 [quote name='modliszka84'] Poza tym, jeśli ktos mi wmawia (a dokładnie schroniskowy wet), że pies jest zdrowy, tylko ma niska odpornośc i bolą go stawy, po czym okazuje się przez ledwo oddycha, jest wychudzony tak ze mozna mu wszystkie żebra policzyc, no to cos tu jest nie tak....[/QUOTE] to jednak faktycznie jest dziwne, nigdy to się chyba wcześniej nie zdarzyło (?) która weterynarka była dzisiaj? jak wyglądała? aha - jeszcze jedno - rozwolnienie Daget może mieć od mleka - mimo że mój też uwielbia to zawsze po wypiciu nawet odrobinki ma rozwolnienie - niestety krowie mleko jest słabo przyswajane przez psie i kocie organizmy i u sporej części tych zwierzaków są właśnie takie objawy co do żarcia to spróbuj ryż + kurczak + marchewka, czyli standard :) dobrze żeby pojadł jakiś jarzynek, skoro coś ma z żołądkiem Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
modliszka84 Posted May 27, 2006 Share Posted May 27, 2006 Dagett nie ma rany. Dzisiaj u weta miał obie łapki wygolone czesciowo pod wenflon i nic tam nie zauwazylismy. Z jednej miał pobierana krew, a w druga miał dozylnie leki. Nie wydaje mi sie zeby był głuchy bo czasem podnosi głowe jak sie go woła. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
modliszka84 Posted May 27, 2006 Share Posted May 27, 2006 [quote name='julia.zuzanna']to jednak faktycznie jest dziwne, nigdy to się chyba wcześniej nie zdarzyło (?) która weterynarka była dzisiaj? jak wyglądała? aha - jeszcze jedno - rozwolnienie Daget może mieć od mleka - mimo że mój też uwielbia to zawsze po wypiciu nawet odrobinki ma rozwolnienie - niestety krowie mleko jest słabo przyswajane przez psie i kocie organizmy i u sporej części tych zwierzaków są właśnie takie objawy[/quote] była taka raczej niska w okularach, krótkie kręcone ciemne włosy, do tego była taka babka-która sie psami zajmowała, tez niska, odrobinke przy kosci i chyba pani kierownik (ale nie wiem)... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Dorothy Posted May 27, 2006 Share Posted May 27, 2006 Mysle ze narazie specjalistyczna karma... nie wiem, poczekalabym, na zwyklym kurczaczku z ryzem i gotowana marchewka, na srake ponoc bardzo dobra. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Dorothy Posted May 27, 2006 Share Posted May 27, 2006 O jeny nie nadazam za Wami z postami:lol: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
modliszka84 Posted May 27, 2006 Share Posted May 27, 2006 Aha, a tak w ogole to powołałam sie na Was- dziewczyny wolontariuszki. Bo pani kierownik była bardzo zdziwiona dlaczego ja chce akurat tego psa i skad go znalazłam, wiec powiedziałam, że znalazłam na stronie www i dzieki jednej z wolontariuszek... Pytała sie czy pamietam nazwisko, powiedziałam tylko ze znam imie - magda, bo tyle pamietam z nicku Magdast... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
julia.zuzanna Posted May 27, 2006 Share Posted May 27, 2006 no tak... - ta w okularach jest raczej mało kompetentna, dość zagubiona w rzeczywistości i ona tam o niczym nie wie nie podpisanie umowy może być spowodowane tym, że coś jej się pomieszało, a hasło że jest zdrowy 1. nieznajomością psa 2. i następnie nieumiejętnością szybkiej diagnozy szczerze mówiąc bałagan mógł być spowodowany tą dzisejszą imprezą, bo wszyscy mogli być zakręceni druga to była pewnie pani technik a trzecia to nie pani kierowniczka (która była na imprezie) tylko pewnie pani Kasia - kasjerka Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Kar0la Posted May 27, 2006 Share Posted May 27, 2006 Ja też juz wczesniej pisałam, że jak ja brałam w kwietniu moją sukę, to dostałam książeczkę zdrowia, świadectwa szczepień (wścieklizna i choroby zakaźne),wklejony był nr chipa, spisano mnie z dowodu, musiałam podpisac umowę adopcyjną, dostałam receptę na maść do oczu. Wprawdzie twierdzili, że pies jest zrowy,a parę dni później okazało się, że ma ropne zapalenie skóry, ale po przebywaniu w schroniskowych warunkach wcale się nie dziwię. Dziwne to wszystko Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Kar0la Posted May 27, 2006 Share Posted May 27, 2006 Co do karmy to ja tez nie mam pewności. Może dobrze byłoby spytać się weta, ale jeśli ma problemy z wątrobą i ogólnie narządy w kiepskim stanie, możliwą mocznicę to chyba bez karmy sie nieobędzie. Nie ma co gdybać wszystko zależy od wyników krwi i stanu psa. Dorothy czy Ty planujesz go dokąś zabrać? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
saskia Posted May 27, 2006 Share Posted May 27, 2006 [quote name='julia.zuzanna']to jednak faktycznie jest dziwne, nigdy to się chyba wcześniej nie zdarzyło (?) która weterynarka była dzisiaj? jak wyglądała? [/quote] Julia, proszę nie żartuj- zdarzyło się i to nie raz, a bardzo wiele. Co do pani Małgosi, ok zgadzam się z Twoją opinią. I jeszcze panią ze zwierzętarni bardzo szanuję. Jeśli chodzi o resztę, to wybacz, ale mam diametralnie różne zdanie od Ciebie... I nie rozumiem też uwagi o jamniczkach i pudelkach...ale myślę, ze to przez zmęczenie:roll: Ale bardzo cieszę się, ze psiak jest bezpieczny. Ja rok temu znalazłam starą sunie- była w podobnym stanie, również miała zalane płuca. W SOwie lekarze walczyli o nia całą noc, udało sie, jest z nami do dziś, a też nie dawano jej szans. Jedyne, co moge teraz zrobić dla psiaka, to podjechać do Sowy, ponieważ dość dobrze znam Mamę właścicielki i większość lekarzy mnie tam kojarzy i wybłagac szpitalik dla psiaka, ale nie obiecuję, ze mi się uda.. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Kar0la Posted May 27, 2006 Share Posted May 27, 2006 Saskia ja tam dzisiaj dzwoniłam i mówili, że nie ma w tej chwili miejsca. No chyba, że coś się zwolni, albo znajomości pomogą. Tylko, że on pewnie lepiej by czuł się w domu. No chyba, że jesgo stan wymagałby hospitalizacji. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.