Jump to content
Dogomania

shantara

Members
  • Posts

    610
  • Joined

  • Last visited

Converted

  • Location
    Warszawa

shantara's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. Witam, Zwracam się z pytaniem do osób, które przechodziły przez leczenie tym lekiem i mają w tym temacie doświadczenie. U mojego mieszańca stwierdzono mastocytomę III stopnia złośliwości. Był leczony wimblastyną ale po początkowym skutecznym działaniu niestety ( w wyniku przerwy spowodowanej spadkiem neutrofili we krwi) lek przestał skutkować. Przeszliśmy na masivet. W międzyczasie pogorszyły się parametry wątrobowe w wyniku diety białkowej więc przeszliśmy na dietę renal. Biorąc pod uwagę ogół okoliczności zastosowana była dawka dwie tabletki co dwa dni (30 kg wagi). Do tego elcorton (1,5 tabletki dziennie), clemastyna i leki na wątrobę. Niestety po każdej dawce leku mój piesio bardzo puchnie (okolice występowania guza - szyja i pyszczek). W kilka godzin po pierwszej dawce pojawiła się opuchlizna, guzy jakby zwiększyły objętość i były bardzo gorące. Po dwóch tygodniach guzy nadal są tej samej wielkości. Opuchlizna zwiększa się lub nieco zmniejsza. Lekarz onkolog sugeruje zwiększenie dawki leku. Moje pytanie jednak brzmi, czy taki powinien być rezultat? Czy opuchlizna i powiększenie się guza tuż po podaniu leku oraz nie zmniejszenie się go do dnia dzisiejszego jest normalną konsekwencją podawania leku? Jak powinno wyglądać takie leczenie masivetem. Szczególnie liczę na odpowiedź osób, które przechodziły przez taką kurację.
  2. Drogie Panie! We wtorek SM otrzymała zgłoszenie odnośnie Stefana. Osobiście byłam na tej interwencji. Sytuacja wygląda tak. Jeśli telefony i zgłoszenia będą się powtarzać to będziemy zmuszeni do podjęcia jakiś kroków a niestety oficjalna procedura to zabranie pieska do schroniska. W chwili obecnej zarówno ja, jak i koleżanka, która jest rejonową tego obszaru wiemy o Stefanie (chociaż dopiero dziś wiemy, że tak ma na imię), będziemy go odwiedzać, sprawdzać jak się czuje i podejmiemy kroki w celu ustalenia właściciela terenu i skontaktowania się z nim. Jeżeli w tym i podobnych przypadkach będziecie chcieli uzyskać pomoc, zamiast na telefon alarmowy SM dzwońcie proszę na konkretny oddział terenowy dla danej dzielnicy i proście o kontakt z rejonowym. Wówczas można zadziałać bez konieczności oficjalnej drogi. W chwili obecnej jeśli telefony o Stefanie będą się powtarzać, może pojechać załoga niewtajemniczona, która podejmie decyzje o zabraniu Stefcia a osobiście też uważam to za złe rozwiązanie. Niestety nie mam wpływu na decyzje innych (a wiem też, że Stefan jakoś czasami wychodzi). Wiem, że na terenie jest buda. Niestety nie potrafię określić jak jest w jej środku. Niestety brakuje mi uprawnień do wejścia na teren zamkniętej posesji. Jeśli jednak uda nam się skontaktować z właścicielem posesji to postaram się poinformować Was tutaj oraz zainteresowane panie z firmy obok posesji. Panie te wyraziły chęć ocieplenia nieodpłatnie budy.
  3. Szejk pamiętam o Tobie... Nadal boleję nad tym, że stało się to co się stało.
  4. Dawno mnie tu nie było, oj dawno... Majstrowanie magisterki i komplikacje w życiu osobistym zajmowały sporo czasu. Dlatego też nie do końca pewnie jestem w temacie. Cieszę się jednak, że wszystko jest we względnej normie. W wolnej chwili postaram się nadrobić to co straciłam w wątku.
  5. Tak mi przykro Vanilko. Pamiętam jeszcze spacery z Tobą koło Psiego Losu.... Jeśli jednak istnieje jakieś życie po tym życiu, jakiś lepszy świat, w którym teraz żyjesz, to tam właśnie się spotkamy i znowu pójdziemy na spacerek.
  6. Lekarze naprawdę bywają kiepscy, nawet w najlepszych klinikach. Kilka lat temu moja znajoma też miała bóle. Rano poszła do lekarza i stwierdził, że wszystko ok, a wieczorem prowadziłam ją na ostry dyżur, bo dostała krwotoku. Ja się na ciążach też nie znam zbytnio. Ale miałam styczność z osobami w ciąży i żadna z nich nie miała takich skurczy. Dlatego powinnaś iść do tego szpitala i nalegać na to, aby zrobili wszystkie badania. Lepiej wiedzieć co się dzieje i masz do tego prawo. A co do lekarza to następnym razem mu wytłumacz, że to Twoja pierwsza ciąża, jesteś zaniepokojona i oczekujesz od niego, że będzie wobec Ciebie wyrozumiały i pomocny. Może jak spróbujesz mu wyjaśnić, że właśnie dlatego, iż nie jesteś lekarzem to zadajesz mu pytania i prosisz o badania, to zmieni nieco podejście do Ciebie na bardziej indywidualne.
  7. Ale śliczne zdjęcia. Nie wiem jak Ci się udaje zrobić takie ujęcia jak to ostatnie, ale po prostu jest śliczne... A co do lekarza, to ja również uważam, że on jest do zmiany. A jak wrzeszczy to Ty też powinnaś nawrzeszczeć na niego, albo chociaż zwrócić mu uwagę w ostry sposób. Jesteś w ciąży i powinien o Ciebie dbać jako lekarz.
  8. Romenko jak nazywa się skarpeta dla Dianki na AFN, szukałam ale nie wiem czy "Dobka Diana" to jest to?
  9. Ja też wam cały czas kibicuje, pomimo tego, że ostatnio nie bywam często na forum ( tak to jest jak człowiek odkłada wszystko na ostatnią chwilę to potem siedzi i się oderwać nie może ). No i trzymam kciuki za Diankę. Zawsze jak wchodzę na wątek i nie widzę złych wieści to czuję dużą ulgę. Co do imienia dla dziecka, to gdybym kiedyś miała jakiemuś nadawać imię męskie, to byłoby to imię Julian albo Oskar. Ale to oczywiście tylko wynik moich osobistych preferencji i sentymentów. Natomiast Bartek akurat źle mi się kojarzy. Wszyscy Bartosze jakich znałam byli delikatnie mówiąc doopkowaci. Kubuś jest znacznie ładniejszym imieniem, chociaż trochę kojarzy się z małym zwierzątkiem typu chomik. Ale Jakub już brzmi poważnie. A jakbyś miała jechać z dzieckiem za granice to dobrym imieniem jest Robert - w wielu zagranicznych językach brzmi prawie tak samo jak po polsku ;) .
  10. Biedna Dianka.... Raz jest lepiej raz gorzej. Ona się pewnie też tym stresuje. Może dlatego sika pod siebie? A co do wyników, to może faktycznie powinien je zobaczyć specjalista? Neris ma rację, że to może mieć różne przyczyny, ale upewnić się nie zaszkodzi. Ostatnio przez to pisanie magisterki mało zaglądam na forum a tu takie kiepskie wieści.
  11. Przez jakiś czas niezaglądałam a tu takie kiepskie wieści. Jak przeczytałam o tych skurczach to aż mnie ciarki przeszły. Musisz o siebie dbać. Pamiętaj, że jesteś teraz odpowiedzialna za dwie istoty. Jakby była potrzebna pomoc to dawaj znać. A co do Dianki to widzę, że kiepsko z finansami u was. Nie wiem kiedy mi wypłacą pensje, za dorwyczą pracę, którą ostatnio wykonuje, ale jak tylko to zrobią, to postaram się coś na Diankę przesłać.
  12. Ja też pamiętam i staram się zaglądać tu z samego rana. Sunia naprawdę wygląda ślicznie na zdjęciach. A i dodać wypada, że jej mniejsza koleżanka to wdzięczna modelka.
  13. Mam nadzieję, że uda się z tym sterydem. A Ty Romenko nie przejmuj się pisaniem tutaj, tylko dbaj o siebie i odpoczywaj czasem.
  14. Ja też mam nadzieję, że znajdzie się właściciel. Czasem ludzie, przede wszystkim starsi, nie potrafią sprawnie prowadzić takich poszukiwań. Znam też takich, którzy uważają, że jak pies pójdzie za suczką to sam wróci... ( powstrzymam się od komentowania co o tym myślę i zaznaczę jedynie, że żyjemy w erze szybkich aut i ruchliwych ulic). Może trzeba by mu tymczasowego domku poszukać. Jest mały więc może znajdzie się ktoś, kto da mu miejsce. U Ciebie i tak już jest trudno. Ze zdjęć wydaje mi się, że on jest malutki i młody.
  15. Pech z tym lekarzem skoro ma wyjazd teraz.... Ale może w międzyczasie uda mu się znaleźć jakiś termin... Być może dziewczyny mają racje i gorsze samopoczucie Dianki wynika z jej psychiki i niechęci do nowego pieska... Nie musisz mi tłumaczyć, że nie było wyjścia z zabraniem go z ulicy. Nie wiem czy wszystkie psy, które były w schroniku, ale mój np. nie toleruje innych psów a na swoim terenie i nawet z suczkami niektórymi ma problem np. na klatce schodowej. W dodatku jak coś mu się dzieje nie takiego jak trzeba np. podbija go na wymioty, to momentalnie przestaje podpierać się tą swoją niesprawną łapką mimo, że ona go nie boli. Może podobnie jest z Dianką. Coś jej się nie podoba i dlatego mocniej odczuwa dolegliwości i załatwia się niekontrolowanie. Zaniepokoiło mnie to co piszesz o swoim samopoczuciu. Musisz naprawdę dbać o siebie. Koniecznie idź do lekarza jeśli tylko cokolwiek się dzieje, nawet jeśli to tylko ze zmęczenia. A co do nerwowości to całkiem naturalne. Uważam, że jesteś bardzo dzielna. Z tym wypadkiem i samochodem, dobrze zrobiłaś. Szkoda, że nie wszyscy w ten sposób myślą i postępują jak Ty.
×
×
  • Create New...