Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

u nas przy pęcherzycy ani steryd ani inne leki nie dawały rady ... zaczęliśmy podawać neoral (lek immunosupresyjny) ale stanowczo za późno ... nie było już dla nas ratunku niestey

oby wetka się nie myliła ... i jeśli to stan zapalny to na jakim podłożu ?

ja przez ponad rok słyszałam AZS, alergia, zapalenie mieszków włosowych, gronkowiec ... uśpiono naszą czujność

  • Replies 563
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted

słuchajcie cioteczki, w ramach pomocy medycznej, niestety na odległość i trochę wirtualnej, w porozumieniu z Magdą, przesłałam swojemu znajomemu wetowi praktykującemu na Wyspach zdjęcia freyi i leczenie stosowane przez Magdę. Wieści są chyba dobre, bo pokrywają się z wiedzą Magdy na dzień dzisiejszy. Wyspiarze twierdzą,iż jest to nuzyca zaawansowana i podają sposoby leczenia lekami przybliżonymi do stosowanych przez Magdę- (chyba,bo ja jeszcze nie mogę się uspokoić). Myślę, że w następnych postach jak emocje trochę opadną wkleimy instrukcje leczenia nużycy w Anglii, dla następnych pokoleń;)
Jednak dodatkowo mój znajomy pisze o konieczności zrobienia badań laboratoryjnych w kierunku ustalenia rodzaju bakterii i tam jeszcze jakieś inne badania w celu skonkretyzowania leczenia. Poza tym jest to ponoć b. długotrwały proces leczenia.

Posted

Mój Misiek ma milion chorób i miał milion operacjii, miedzy innymi mielismy też kłopoty ze skórą nie aż takie i do tego stopnia ale poza lekami podwalismy wszelkie możliwe odżywki naturalne , np. Vitalin u nas bardzo przyspieszał gojenie skóry, olej z pestek winogron itp. wszelkie mozliwe jedzenie wpływające na naskórek itp.ale nie karmy u nas karmy dla alergików nasilały alergie . Współczuje wam naparwde bo też przeszliśmy wszytskie choroby świata a właściwie ciągle przechodzimy ,było krytycznie ale się udało wam też się uda. Magdą sie udaje :-) aha i u nas tez propolis pogarszał sprawe. Wiem ,że bardzo pomaga na takie rzeczy ale jesli sa skłonności do alergii to uczula silnie . Wiem i po sobie i po Miśku moim. Nas oboje pozamiatało po tym.

Posted

Trafiłam tu i ja. Niestety ja też walcze z tym samym u mojej Lilu. Na początku gronkowic, zapalnie mieszka, a teraz gronkowiec (staphylococcus intermedius), rzadkie grzyby (trichophyton spp), no i oczywiście Nużyca. Leczymy się u dr Popiela na AR we Wrocławiu. Wdrożone leczenie: KEFLEX 2x dziennie, IVOMEC co 7 dni zastrzyk - kupiliśmy w hurtowni i sami podajemy zastrzyk, teraz chyba z 9 dawka- Scanomune 2 kapsułki - jeden miesiąc , jeden przerwy. Po za tym pryskamy sierść IMAVEROL oraz kąpiele w hexoderm. Po miesiącu nużyca w zeskrobinach śladowa (3 sztuki, z czego jeden żywotny, brak jaj) - odstawiliśmy KEFLEX aby podać ketokonazol na grzyby + Hepatiale forte na wątrobę. Lekarz powiedział że nie swędzi nużyca tylko grzyby i muszę się do tego przychylić. Lilu bierze KETO od tygodnia i z dnia na dzień się mniej drapie. Zaczęło się od szyi, później uszy (zrobił się od drapania krwiak, czeka nas zabieg nacinania i czyszczenia) , pachwiny (makabryczne drapanie, zaleczyłam propolisem maścią), a teraz łapy. Po za tym robiły jej się zapalenia paznokci z ropą w środku, pękające, krwawiące i wiele innych zapaleń, np oka - zaraz wgram fotę.
Nasza sunia nigdy nie była w skrajnych warunkach, jest otoczona miłością i opieką , dobra karma od początku, a jednak jest coś co powoduje spadek odporności i wtedy skóra leci na łeb na szyje. Twoja sunia przynajmniej wiadomo skąd miała tą słabą odpornością. Myślę że damy radę, choć też brakowało mi sił i kasy.
Myślę że i Twoja sunia jakoś się wygrzebie, tak jak wygrzebała się z chorych stawów i ogólnego osłabienia. Nie poddawaj się. Najważniejsze to dobre żywienie aby miała siłę walczyć.

Posted

[CENTER][IMG]http://lh4.ggpht.com/_rXwW3QSX9vs/TAd8d2-xr2I/AAAAAAAADrM/KtKSZBqL4n8/IMG_6218.JPG[/IMG][CENTER][IMG]http://lh5.ggpht.com/_rXwW3QSX9vs/TG2avCBLt9I/AAAAAAAAD6w/DF2MLTs-1Hg/20100521296.jpg[/IMG]
[CENTER][IMG]http://lh5.ggpht.com/_rXwW3QSX9vs/TG2bsREykiI/AAAAAAAAD7I/Uz5CHaEpKMY/IMG_6647.JPG[/IMG]









[/CENTER]


[/CENTER]

[/CENTER]

Posted

[SIZE=5][COLOR=Red]FREYA PRZESTAJE CHODZIĆ[/COLOR][/SIZE]
napisałam dużymi literami, bo coś we mnie krzyczy, coś we mnie płacze, coś we mnie pęka..

usłyszałam jej skuczenie w garażu...przyniosłam jej miskę z jedzeniem, nie chciała wstać...tylko siedzi w kącie i skuczy... od razu wróciły wspomnienia z niedawnej choroby i uderzyły we mnie mocno... rozpaczam, bo wydaje mi się, że przyszedł czas żebym pozwoliła jej odejść...

dzwoniłam do 2 wetów, dr Adamskiej u której byłam wczoraj, czy mogę dać jej Rimadyl, na szczęście mam w domu jedną dawkę... dzwoniłam do weta, który prowadził ją na początku, tego mojego na wsi - jaką mam dawkę... jest ok...
przez obie rozmowy ryczałam.
Ryczałam jeszcze do Agnieszki i niny...
Ryczałam przy Freyci....

chyba nadchodzi koniec......

Posted

troche piszę chaotycznie, bo jestem roztrzęsiona..

wzięłam ją na ogród na smyczy, wstała, przeszła jakieś 10m, ale siadła, spuściłam ją - od razu pobiegła do garażu na posłanie.. poszłam do niej znowu i wołałam ją z odległości może metra - nie podnosiła się żeby podejść.. przyniosłam jej pasztet z tym Rimadylem, pasztet uwielbia.. też nie podeszła.......

nie ma słów na to wszystko...

Posted

z tym jej chodzeniem Rimadyl radził sobie do pewnego czasu, tak że mogła wstać i przejść sama się wysikać... potem przestał wystarczać i młoda nie mogła się podnieść..

działają sterydy...
ale widzicie co sterydy zrobiły ze skóra.. odporność leci.. nużyca, grzyby, bakterie...

błędne koło cierpienia :(

Posted

Madzia jakąkolwiek podejmiecie decyzje jestem z Toba.
Czasami trzeba liczyc sie z najgorszym....Najważniejsze ze walczyłas i nadal walczysz.....
Trzymaj sie. Twarda sztuka z Ciebie

Posted

Magdalenko nie załamuj się. :glaszcze: Wiem, że jest Ci ogromnie ciężko dźwigać ten ciężar, tym bardziej że sama jedna walczysz o Freyę, a rodzina dawno już się poddała. Wiem jak pełne bólu skomlenie psa przeszywa i rozdziera serce.. Wiem jak wtedy jest ciężko patrzeć i nie umieć pomóc. Zbyt dużo nieszczęść spadło na Ciebie w jednym czasie - choroba Freyi i umierający kotek może załamać każdego :( Brak finansów na leczenie dodatkowo dobija.. Podziwiam Cię za to jak nieustannie walczysz o swoje zwierzaki i nie poddajesz się. Serce mi pękało, gdy rozmawiałyśmy :( Nie umiem pomóc na odległość. Mogę cię wesprzeć duchowo i przelać grosik na wetów dla Freyci. Może poprosić jakąś fundację lub stowarzyszenie o pomoc dla suni? Samej jest ci bardzo ciężko dźwigać ten ciężar..
Jeżeli cierpienie suni będzie zbyt wielkie, a weci uznają że nie da się już nic zrobić, będziesz miała we mnie wsparcie - jakiejkolwiek decyzji byś nie podjęła.

Nie poddawaj się jeszcze! Nadal jest szansa. Choć może nikła i przytłumiona cierpieniem twoim i sunieczki.. Może dr Orzeł da nadzieję. Sercem jestem przy was!:calus:
[SIZE=1][COLOR=Gray]przelałam ci 50 zł - przyda się na wizytę u weta[/COLOR][/SIZE]

Posted

gdyby ktoś chciał poczytać o "początkach" Freyci, zanim doczekała się swojego wątku, zapraszam na
[url]http://www.dogomania.pl/threads/181890-Freya-Oskar-Xawcio-chorowite-maluchy-ju%C5%BC-w-KOCHAJ%C4%84CYCH-domach-%29-Axa-czeka-na-dom../page91[/url]

docha napisała mi na mejlu, że powinnam leczyć ją niesterydowo.. odpisałam, że tak było, ale niestety NLPZ nie dały rady... młoda na nich gorączkowała i nie dała rady chodzić... ba, stanąć nawet :( dopiero na Encortonie pierwszy raz pobiegła...........
:(

jadę jutro do dr Orła na dyżur... tylko co on wie, jak nie było go ponad 3 tyg... no, ale może akurat będzie miał świeże spojrzenie......

wierzcie mi, gdybym widziała jakikolwiek ratunek dla Freyci... walczyłabym... ale czasem wiatraki okazują się silniejsze... jutro razem z doktorem zadecydujemy co dalej, jeżeli jest jeszcze dla nas jakieś "dalej"...

Posted

Dobrze to rufusowa ujęła. Jutro w spokoju to przeanalizujcie i tak jak Ci już pisałam, teraz jest gra nie o środki a o możliwości leczenia.

Posted

Bardzo mi przykro. Kiedyś sama podjęłam taką decyzję. Było ciężko, ale ulżyłam mojemu skarbowi. Umarłby i tak, ale nie mogliśmy patrzeć jak cierpi, a z nim my. Biega teraz zdrowy i szczęsliwy za tęczowym mostem i wierzę ze kiedyś do niego dołączę. Było to już kilkanaście lat temu, ale do dziś mam to przed oczami. Siedziałam przy nim do samego końca, płakałam razem z nim- on wiedział że odchodzi, a ja nie mogłam tego przeżyć.
Najgorsze jest to że wy nie wiecie tak do końca co psinie jest i to jest straszne. Bo nie wiadomo czy jest szansa jeszcze dla niej. Podejmij dobrą decyzję, a my jesteśmy z Tobą u Twoją Niunią

Posted

dzięki za słowa wsparcia... ja cały czas mam "gule" w gardle i głowa mi chce pęknąć.. córcia mówiła do mnie "mamusiu nie bądź taka" bo pół dnia ryczałam i nie moglam sobie znaleźć miejsca.. żadny ze mnie twardziel.

Freycia po Rimadylu lepsza, wyszła parę razy z garażu, nawet próbowała na powrót się drapać... wieczorem NIE DAŁAM jej drugiej dawki, bo chce ją jutro jeszcze poobserwować,żeby wiedzieć co powiedzieć lekarzowi i sama mieć pewność.
Wet ma dyżur nocny, więc będę u niego pewnie ok 22, obiecuje napisać po powrocie chociaż dwa słowa.

Kocurek jeszcze z nami, zjadł po południu trochę krupniku i to dodało mu sił.. przebudził się i łaził, miauczał i mruczał... daliśmy mu jeszcze trochę czasu...

Posted

Madzia Ty szczepiłaś swoje kotki na wszystko co się da?
Pierwsze co robie po wlaczeniu kompa to wchodze na to forum i czekam na lepsze wiesci od Ciebie. Ja i tak uwazam ze twardziel z Ciebie ;)

Posted

biedne maleństwo :( Madziu i ja Cię podziwiam. Dajesz z siebie tyle dla tej biednej istoty - naprawdę godne podziwu. Śledzę historię Freyci od dość długiego czasu, nie udzielam się zazwyczaj z braku czasu... to maleństwo naprawdę chwyta za serce. I pięknie, że ma kogoś, kto ją kocha tak mocno.

Posted

dzisiaj cisza, bo ogarniam dom, teraz biegnę do pracy (udało mi się złapać kilka godzin dziś i jutro), kończe 21 i wracam po Freykę i zasuwamy do Orła.

Freyka chodzi. Dostała w sumie wczoraj 31mg Rimadylu (a mogła dostać nawet 75mg) i po tej dawce chodzi, a nawet biegła jak zobaczyła że idę do skrzynki na listy do bramy.... niestety mydełko oliwkowe nadal nie doszlo GRRRR (priorytet z środy nocki heh).
zobaczymy czy do wieczora to się zmieni..... ale mam przeczucie, że będzie ok.. pogadam z Orłem co i jak.. jeżeli młoda przestanie chodzić do wieczora, to pewnie rozmowa będzie miała inny charakter... :( ale narazie jestem :) nawet wiem że młoda stawała na tylnych łapach tylko... bo zrysowała nam w nocy całe auto pazurami ;)

Kiciusia dalej "zostawiamy", franca robi kupkę na opuszek palca, bo praktycznie nie je... cuda mu podstawiam i troszkę dziubnie i chyba dzięki temu utrzymuje się na chodzie.

nina_q Ozzy jest nieszczepiony, bo problem biegunek nie rozwiązany aż dotąd.
Kocurek Rysiek był szczepiony na wszystko (uśpiony z wycieńczenia gdy miał 8 mies.)
Obecny Yoda 2 jeszcze był nieszczepiony bo mąż twierdził, że Ryśka załatwiły szczepienia... obecna choroba Yody 2 nie jest zabezpieczana żadnym szczepieniem :( i nie ma lekarstwa... można jej tylko zapobiegać izolując zwierzęta będące nosicielami koronawirusa... a i tak, że zmutuje do postaci chorobowej to prawdopodobieństwo jest 1:5000 ........ (postać jelitowa jest niegroźna i z tym koty żyją, niestety zarażają... wg nas Ozzy jest nosicielem bo on pochodzi z dużej pseudohodowli).

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...