Jump to content
Dogomania

Jett Garet III, jr. Kraków - w NOWYM DOMKU-od 07.04.06-GARETOWE OPOWIEŚCI-udręczonej


mar.gajko

Recommended Posts

  • Replies 1.7k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[QUOTE]Użytkowniku – pochwal się foto swojego psiaka, bądź innym równie ciekawym obrazkiem. Pamiętaj jednak, by jego wymiary nie przekraczały [B]640x640 pikseli[/B] – zbyt duże fotki utrudniają życie i będą zamieniane na linki.[/QUOTE]

To fragment z regulaminu forum:roll: . Ostatnia foteczka Gareta ma 783x 588 pikseli:lol: - no to chyba mieści się w normie (prawie:oops:)

Link to comment
Share on other sites

:cool1:
[FONT=Times New Roman]29.06.2007 piątek [/FONT]
[FONT=Times New Roman] [/FONT]
[FONT=Times New Roman] Pogoda jak w marcu. Deszcz, burza, słońce, deszcz… Nie mam siły nic robić, całkowity brak energii. Może Garet ze mnie wysysa, bo on ma jej za dwoje, a nawet za pięcioro. Zdołałam tylko pokryć jedną warstwą farby ftalowej kaloryfer i swoje prawe udo oraz prawe przedramię. Przy manewrowaniu pomiędzy żeberkami boleśnie nadwyrężyłam sobie nadgarstek. Garet pomalował się sam, bo jak zwykle kłusował wściekle nakręcony i co chwilę wpychał się do głaskania nie zważając na otoczenie. Wyspać się nie mogę, bo jeśli akurat nie leje i zawlokę się na leżak, w momencie, gdy zapadam w głęboki sen, pies wpada i energicznie mnie reanimuje, jęcząc z rozczulenia w oczekiwaniu na porcję pieszczot. Kiedy już naładuje baterię, odbiega rozkołysanym krokiem żeby kontynuować zniszczenia, jakie właśnie czyni.[/FONT]
[FONT=Times New Roman] Wytresował mnie tak, że nie zapominam o chowaniu ubrań, a nocną koszulę zawieszam pod sufitem na ściance kabiny prysznicowej. Przez dwa dni był spokój, a potem okazało się, że historia zaczyna się od początku. Nasz genialny pies opanował umiejętność podnoszenia pokrywy bambusowego kosza na bieliznę, skąd może czerpać do woli. Pozostał jednak wierny moim nocnym koszulom. Zastanawiam się, czy nie położyć na koszu cegły… [/FONT]
[FONT=Times New Roman] Cały wysiłek i koszt zbudowania drewnianej ścianki działowej w pokoju poszedł na marne. Najpierw wydawało się, że wreszcie będzie spokój. Potem koty wykombinowały, że jeśli spłaszczą się do szerokości trzech centymetrów, przepełzną pod drzwiczkami. Zaczęłam blokować drzwiczki zwiniętym chodnikiem. Nie mogłam zrozumieć, jakim cudem znajduję te włochate obrzydliwce zrzucone na kupę i pogrążone w rozkosznym śnie na moim łóżku. Po krótkiej obserwacji stwierdziłam, że wszystkie, jak jeden mąż, nauczyły się odciągać pazurami chodniczek spod drzwi. Żeby nie miały już żadnych trudności, Garet rozpracował same drzwi. Nie szkodzi, że nie mają żadnych uchwytów, a zamki magnetyczne trzymają tak, że sama mam problemy z ich otworzeniem. On nie ma. Zahacza długimi, pazurzastymi paluchami i drzwi gościnnie odskakują. Jeśli zamontuję haczyk albo zasuwkę, ten czub, jak amen w pacierzu, rozwali całą konstrukcję. Skąd, u diabła, wzięła mu się ta obsesja na punkcie zamkniętych drzwi? [/FONT]
[FONT=Times New Roman] Klęska na całej linii. Pozwijana siatka druciana jako zabezpieczenie przed kocimi sikami nie działa. Już prawie skłaniałam się do założenia w strategicznych miejscach pułapek na szczury, kiedy wpadłam na nowy genialny pomysł. Kupiłam gumowy chodnik łazienkowy i worek krótkich, miedzianych gwoździ o szerokich łebkach. Pocięłam chodnik na kawałki i cały wieczór spędziłam na szpikowaniu go gwoździami. Uśmiech mściwego szczęścia nie schodził mi z ust. Poukładałam te łoża fakira w miejscach szczególnie ulubionych przez koty – za fotelem i pod stojącą lampą w kuchni, za telewizorem, fotelem i kanapą w pokoju. Miałam trochę wyrzutów sumienia, że koty pokłują sobie swoje delikatne łapki, ale wciągnęłam mocniej powietrze przesycone zapachem kuwety i wyrzuty sumienia minęły jak ręką odjął.[/FONT]
[FONT=Times New Roman]Przyjemnie rozluźniona siedziałam na kanapie i czytałam książkę, drapiąc Gareta śpiącego na plecach pod bródką. Rozległ się szmer. To Gacia wyćwiczonym szarpnięciem wyrwała chodniczek spod drzwi i przepełzła do pokoju. Wróciwszy do postaci trójwymiarowej otrzepała się z klekotem uszu, rzuciła mi uspokajające spojrzenie i z wdziękiem pomaszerowała w kierunku kanapy. Początkowo miała zamiar wskoczyć na fotel, gdzie lubi sypiać, ale zaintrygowały ją akcesoria fakira. Uśmiechnęłam się złośliwie i usiadłam na podłodze, żeby mieć dobry widok. Wyobrażałam sobie, że ciekawski futrzak wlezie na chodnik i z wrzaskiem odskoczy do tyłu po to, aby już nigdy nie powtórzyć tego doświadczenia. [/FONT]
[FONT=Times New Roman]Gacia usiadła przed przejściem za kanapę i przez chwilę w głębokim zamyśleniu wpatrywała się w najeżony gwoździami kawałek chodniczka. Widać nie zdołała dojść do żadnych sensownych wniosków, bo wstała, przeciągnęła się lekko i zrelaksowanym krokiem weszła na ostre podłoże. Wszystkimi czterema łapami! Usłyszałam łoskot. To mój scenariusz walił się w gruzy. Gacia zastrzygła uszami, prawie było widać, jak unosi brwi w zdumieniu, a po chwili przymrużyła z zadowoleniem oczy. Mmmm… akupresura stóp… kręcąc lśniącym zadkiem wmaszerowała za kanapę. O, żesz, kurna! Twoja masochistyczna mać! Poczułam, jak osuwam się w serdecznie otwarte objęcia depresji klinicznej. Co to za cymbał wymyślił, że człowiek jest istotą wyższą? Wzrostem, owszem. [/FONT]
[FONT=Times New Roman]Żeby spacyfikować gwałtownie kiełkujące szaleństwo, zabrałam się za generalne sprzątanie. W międzyczasie walczyłam o życie, bo Garet, ujrzawszy na mnie Kai bluzę od dresu, popadł w obłęd. Z wybałuszonymi dziko oczami szarżował jak rozwścieczony byk i usiłował zedrzeć ją ze mnie wraz ze skórą. [/FONT]
[FONT=Times New Roman]Wczoraj po pracy weszłam do domu, który jeszcze w nocy pachniał i lśnił czystością. Już w progu grzmotnął mnie między oczy zapach kocich feromonów. Zatkałam Gareta cielęcą kością i pozbierałam zawartość kosza na bieliznę. Tam, gdzie nie pokrył podłogi mokry syf z zatopionej piwnicy, Irena uzupełniła wyściółkę wylaną zupą z kupką makaronu i rozlaną herbatą, która rozniosła się w postaci klejących się placków. Kuchenka udekorowana była brązowymi zaciekami, a zlew resztkami rozmrożonej wątróbki. W pokoju na ukos okna wisiał zerwany pręt na zasłony, a mleczne ścieżki na szybie świadczyły o tym, że na parapecie urzędował Garet i kontrolował sytuację w ogródku. Ponadto jakiś anonimowy knur zrył dokładnie kanapę, fotel i moje łóżko. Podłoga w łazience była pokryta błotem, a wokół parawanu rozlewała się wielka kałuża. Garet znowu sikał przez bambusowe pręty do kociej kuwety i w większości nie trafił. Zdjęłam szczoteczkę do zębów Ireny ze swojej szczotki do włosów i poczułam, że oto nadszedł moment, gdy wszystko mnie przerosło. Poczłapałam do kuchni, złapałam równowagę po ostrej jeździe na makaronie, odkleiłam się od śladów po herbacie i zabrałam się do konsumpcji wszystkich posiadanych w domu słodyczy. Jezu, ale były obrzydliwe. Kiedy już zrobiło mi się bardzo niedobrze, powlokłam się na leżak, bo właśnie wyjrzało słońce. Drzemałam i niemrawo odpowiadałam na ogniste karesy Gareta. Wieczorem moim jedynym energicznym ruchem był celny rzut pantoflem w kierunku Gaci, która po chodniku fakira powędrowała za telewizor. Mimo silnego ciosu świecznik ze szklanej mozaiki ocalał. [/FONT]
[FONT=Times New Roman]W nocy Garet trąbił pobudkę co parę godzin, a o czwartej postanowił wybić drzwi do piwnicy, więc musiałam wstać i go wypuścić, bo po grzechach dietetycznych puszczał bardzo smrodliwe bąki. Ostatnią godzinę przedrzemaliśmy wtuleni w siebie, co na tyle osłabiło moją wolę, że byłabym nie wstała do pracy, gdyby nie to, że komórkę położyłam za daleko, a dźwięk budzika nawet trupa poderwałby na nogi. Z gimnastyki zrezygnowałam po dwóch skłonach, kiedy Garet położył mi ciepłą mordkę na nogach. Wtuliłam się w mięciutkie policzki ślicznie pachnące jednodniowymi skarpetkami i pewnie bym tak została, gdyby ich właściciel nie stracił cierpliwości i nie ugryzł mnie w nos. [/FONT]

Link to comment
Share on other sites

No to juz teraz na bank dobry rozmiar dałam[URL=http://imageshack.us][IMG]http://img157.imageshack.us/img157/3560/062007002xg1.jpg[/IMG][/URL]
Shot with [URL=http://profile.imageshack.us/camerabuy.php?model=HP+PhotoSmart+R607+%28V01.00%29%2B&make=Hewlett-Packard]HP PhotoSmart R607 (V01.00)+[/URL] at 2007-07-01

Link to comment
Share on other sites

[URL=http://imageshack.us][IMG]http://img160.imageshack.us/img160/2516/062007005tx7.jpg[/IMG][/URL]
Shot with [URL=http://profile.imageshack.us/camerabuy.php?model=HP+PhotoSmart+R607+%28V01.00%29%2B&make=Hewlett-Packard]HP PhotoSmart R607 (V01.00)+[/URL] at 2007-07-01

Link to comment
Share on other sites

[URL=http://imageshack.us][IMG]http://img216.imageshack.us/img216/2014/062007006bd6.jpg[/IMG][/URL]
Shot with [URL=http://profile.imageshack.us/camerabuy.php?model=HP+PhotoSmart+R607+%28V01.00%29%2B&make=Hewlett-Packard]HP PhotoSmart R607 (V01.00)+[/URL] at 2007-07-01

Link to comment
Share on other sites

[URL=http://imageshack.us][IMG]http://img160.imageshack.us/img160/4549/062007008pm6.jpg[/IMG][/URL]
Shot with [URL=http://profile.imageshack.us/camerabuy.php?model=HP+PhotoSmart+R607+%28V01.00%29%2B&make=Hewlett-Packard]HP PhotoSmart R607 (V01.00)+[/URL] at 2007-07-01

Link to comment
Share on other sites

Ukochana pozycja snu Garecika
[URL=http://imageshack.us][IMG]http://img216.imageshack.us/img216/5257/062007013iy2.jpg[/IMG][/URL]
Shot with [URL=http://profile.imageshack.us/camerabuy.php?model=HP+PhotoSmart+R607+%28V01.00%29%2B&make=Hewlett-Packard]HP PhotoSmart R607 (V01.00)+[/URL] at 2007-07-01

Link to comment
Share on other sites

Naćpany Koleś tuli puste opakowanie po substancji uzależniającej...
[URL=http://imageshack.us][IMG]http://img222.imageshack.us/img222/9820/062007016uq8.jpg[/IMG][/URL]
Shot with [URL=http://profile.imageshack.us/camerabuy.php?model=HP+PhotoSmart+R607+%28V01.00%29%2B&make=Hewlett-Packard]HP PhotoSmart R607 (V01.00)+[/URL] at 2007-07-01

Link to comment
Share on other sites

Joanno - pomijając już wszystko inne :p - jakiż to przepiękny pies wyrósł z tego Gareta! :loveu:
a na dodatek wygląda tak nobliwie :crazyeye: i dystyngowanie :crazyeye: , jakby całe zycie nic nie robił, tylko nieruchomo kontemplował świat... :p

Link to comment
Share on other sites

Od pewnego czasu brnę przez Garetowy wątek, polowy co prawda jeszcze nie przekroczyłam, ale podoba mi się przestrasznie :) chciałam Cię Joanno troszkę skomplementować i zachęcić do walki o wydanie Garetowych przygód drukiem bo wg mnie to świetny materiał na książkę, wiem, że teraz sukcesy święci Marley, ale w końcu chłopak o charakterystycznym imieniu Jett Garet III jr to rodzima produkcja :) więc wzięcie uważam będzie miał murowane.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='kinga']Joanno - pomijając już wszystko inne :p - jakiż to przepiękny pies wyrósł z tego Gareta! :loveu:
a na dodatek wygląda tak nobliwie :crazyeye: i dystyngowanie :crazyeye: , jakby całe zycie nic nie robił, tylko nieruchomo kontemplował świat... :p[/QUOTE]

Szczera prawda Kingusiu ci z ust płynie. WYJĄTKOWO PIĘKNY I DYSTYNGOWANY!:loveu: :loveu: :loveu:

Link to comment
Share on other sites

Ja po prostu wymiękam.:evil_lol: :evil_lol: :evil_lol: :evil_lol:
Muszę rodzinie czytać, bo zaintrygowani moim dziwnym zachowaniem starali się dojść przyczyny.I uzależnili się. Teraz dopytują się czy jest coś nowego.
Joanno, plizzzz, wydaj historię Jetta Gareta, bo inaczej to ja zycia mieć nie będę :mad: . A tak każdy będzie mógł sobie sam przeczytać, a ja gardło oszczędzę. :evil_lol: :evil_lol: :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

:loveu:
[FONT=Times New Roman]03.07.2007 wtorek[/FONT]
[FONT=Times New Roman] [/FONT]
[FONT=Times New Roman] -Co tu się stało? – zdziwiła się Kaja, kiedy po przyjeździe udało jej się dotrzeć do pokoju. Wciąż była oplątana zwierzętami, czochrała omdlałego ze szczęścia Gareta i głaskała gadającą i gruchającą Gacię. Jedno oko miała utkwione w zasłonach zwisających smętnie z urwanego pręta, a drugie w zrujnowanej przez naszego psa kanapie. [/FONT]
[FONT=Times New Roman] -Nic. Zwierzątka. A ja odmawiam dalszej syzyfowej pracy – oznajmiłam ponuro. Siedziałam w fotelu jak w samotnej łódce unoszącej się na morzu bałaganu i udawałam, że czytam książkę. Nie wiedziałam, jaka to książka, ale twardo trzymałam ją na kolanach. Z kuchni musiałam się ewakuować, bo już nie mogłam patrzeć na zapuszczone otoczenie. Lekarze strajkują, ja też mogę. Tym bardziej, że mój strajk nie zagraża niczyjemu życiu. Szkód może doznać jedynie poczucie estetyki. [/FONT]
[FONT=Times New Roman] Kaja, zadowolona po zdaniu egzaminów, wróciła do matecznika, żeby zregenerować siły nadwątlone pracą intelektualną. Przez cały weekend, oznajmiwszy, że ja NIC nie będę robić, przyglądałam się z senną satysfakcją, jak wynosi samoodtwarzające się wiadra śmieci i zmywa pojawiające się licznie, w tajemniczy sposób, brudne naczynia. Podłoga, w dziesięć minut po umyciu, pokryła się resztkami pokarmowymi. Kawałki grzanek degustowanych przez Greta, wypestkowane czereśnie, na które stracił ochotę i okruchy cielęcych kości, które spadły z mojego łóżka, co nie znaczy, że ja je tam chrupałam. Nie zauważyłam, żeby Kaja bardzo się tym przejęła, ale zobaczymy za jakiś czas. Na razie dopieszczała zwierzęta, którym już zupełnie przewróciło się w głowie. Gacia łaziła po regałach i zaglądała do wszystkich luster po kolei przeglądając się z upodobaniem. [/FONT]
[FONT=Times New Roman] -No, piękna jesteś, moje śliczności! – zapewniła z zachwytem Kaja. Gacia obejrzała się przez ramię, puściła serię serduszek przez przymrużone powieki i z powrotem zapatrzyła się w lustro wachlując z zadowoleniem ogonem. [/FONT]
[FONT=Times New Roman] -Jasne, tylko dlaczego trzyma to piękne dupsko na moim niedokończonym obrazku? – warknęłam. -Boże, to chyba jedyny dom, w którym zwierzęta mają wybujałe ego. [/FONT]
[FONT=Times New Roman] -A dlaczego obrazek jest niedokończony? Ile to już? Ze trzy miesiące? – skontrowała Kaja.[/FONT]
[FONT=Times New Roman] -Nie mam siły – jęknęłam. –I ochoty – uzupełniłam. –Chyba powinnam zacząć brać jakieś antydepresanty. Na nic nie mam siły. Jestem zmęczona i bez przerwy chce mi się spać… [/FONT]
[FONT=Times New Roman] W przeciwieństwie do mnie Garet zdradzał objawy zwykłego nadmiernego pobudzenia wyraźnie nasilającego się wieczorem, a osiągającego apogeum po spacerze. A wszystko przez nietaktowne suczki rozsiewające po całej okolicy niemożebnie uwodzicielskie zapachy. [/FONT]
[FONT=Times New Roman] -Pomyliłyśmy się – oznajmiła zgrzana i rozdrażniona Kaja zdejmując uchachanemu Garetowi obrożę. –On nie wpadnie pod samochód, tylko zostanie zgryziony przez jakiegoś dużego psa. Wiesz, jaki ten ciołek jest agresywny? Rzucił się z zębami na małego pieska. W dodatku szła z nim moja bibliotekarka z liceum. Taki obciach! Utrzymać go nie mogłam. I to wszystko na ulicy![/FONT]
[FONT=Times New Roman] -Garecik? Ty jesteś agresywny? Nie wierzę![/FONT]
[FONT=Times New Roman] -Ołk! – jęknął przecząco Garet, robiąc minę saksofonisty i wypiął pierś do drapania. [/FONT]
[FONT=Times New Roman] -Zobaczysz, będziesz nosił takie coś na pysku, ty ciole jeden! – Kaja objęła palcami welurową mordkę, żeby zademonstrować, jak kończą agresywne psy. Garet zamruczał jak niedźwiedź i grzmotnął o podłogę, rozkraczywszy się z nadzieją. A nuż któraś z nas zechce się schylić i pogimnastykować palce? Wargi spłynęły mu do tyłu odsłaniając piękny zgryz i śnieżnobiałe łańcuchy górskie. Faceci. Testosteron wali im na mózg. Kobiety używają subtelniejszej broni. Żądlą zamiast zagryzać. Po co od razu unicestwiać ofiarę, skoro może żyć i cierpieć? [/FONT]
[FONT=Times New Roman] Wystarczy popatrzeć na perfidne manewry Gaci. Ociera się o zdezorientowanego Gareta, kręcąc mu tyłkiem przed nosem i zarzucając ogon na oczy. Garet parska i cofa się, a wtedy ona podnosi rozpaczliwy lament pod tytułem: „Mamo! On mnie bije!”. [/FONT]
[FONT=Times New Roman] -Garecik! Zostaw Gacunię! – upomina surowo Kaja. Pies rzuca spojrzenie krwawiącej niewinności, wyjątkowo słusznie. W chwilę potem Liszka dostaje od Gareta w kark, a Garyś od Liszki w mordę. I czym my się od nich różnimy? Chyba tylko tym, że brakuje nam ich wdzięku i urody. [/FONT]
[FONT=Times New Roman] -Daj! Poniosę ci zakupy! – woła Garet witając mnie przy furtce i celnym ciosem kła rozrywając reklamówkę. To nie jego wina, że takie słabe robią. Jest dżentelmenem, więc łapie w zęby pierwszą rzecz, jaka mu się nawinie i umyka z nią do domu wiedząc, że z niezrozumiałych przyczyn będę się upierać, żeby nieść wszystko sama. [/FONT]
[FONT=Times New Roman] -Boże! Jak się cieszę, że wreszcie wróciłaś!!! – miota się po fotelach, wskakuje na stół, zeskakuje i wpada do kocich misek. –Koty!!! Mamusia wróciła!!! Co mi kupiłaś?! Pokaż! – wskakuje z powrotem na stół i włamuje się do ocalałych jeszcze siatek i mojej torby. –Przywitaj się ze mną! Jeszcze! O co ci chodzi, przecież widzisz, że to była koszula, już wieki całe jej nie ruszałem, to było rano![/FONT]
[FONT=Times New Roman] -Co tam masz? Na pewno pyszne! Daj spróbować? Nie, tylko nie do miski! Z misek to jedzą koty![/FONT]
[FONT=Times New Roman] -Kaja, rany boskie, on ma ser w oku! Garecik, nie mrugaj![/FONT]
[FONT=Times New Roman] -Nie wiem, jak wy to robicie! Stój, ciołku, daj to oko![/FONT]
[FONT=Times New Roman] -Na nic. Rozlazło mu się. Czekaj, mam tu nowe krople, trzeba mu przepłukać. Trzymaj go i wystaw tę gałę… [/FONT]
[FONT=Times New Roman] -Zaraz, zaraz, co wy mi robicie? No to już był cios poniżej pasa! Cud, że jeszcze widzę… Ale wracając do tematu, co ty tam masz? Daj kawałek![/FONT]

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE][B][COLOR=navy][FONT=Times New Roman] Żądlą zamiast zagryzać. Po co od razu unicestwiać ofiarę, skoro może żyć i cierpieć? [/FONT]
[/COLOR][/B][/QUOTE]
Ja TO muszę zapamiętać!!!!:evil_lol: :evil_lol: :evil_lol: :evil_lol:
A Garecik cudny :loveu: , troszeczkę przypomina mojego Dragona :-(

Link to comment
Share on other sites

:crazyeye: O Boże, co się dzieje? Na Was też działa pogoda? Powiedzcie, że tak!
[FONT=Times New Roman]5.07.2007 czwartek[/FONT]
[FONT=Times New Roman] [/FONT]
[FONT=Times New Roman] Kaja ma taki sam wstręt do kontaktów ze służbą zdrowia, jak ja. Wyjąwszy służbę zdrowia weterynaryjną. A w gruncie rzeczy, jaka to trudność? Teoretycznie idzie się do lekarza, bierze się skierowania na badania, potem bierze się urlop, żeby te badania zrobić i jeśli wyniki są do niczego, idzie się z powrotem do lekarza. Od tego momentu należy zacząć intensywnie się modlić, aby natura wyrównała jak najszybciej niedomogi. [/FONT]
[FONT=Times New Roman] Kaja od roku zbiera się, aby wyrobić sobie książeczkę zdrowia. Myślami jest już na etapie podpisywania druku przez lekarza medycyny pracy. [/FONT]
[FONT=Times New Roman] -Podobno są tacy, którzy podbijają nawet bez badań – wyrwała mnie z narkolepsji, której oddawałam się na leżaku, podczas gdy jedno z moich dzieci ogryzało patyk, a drugie dyskutowało samo ze sobą w braku inteligentnego rozmówcy. [/FONT]
[FONT=Times New Roman] -Ahhhha… wycharczałam półprzytomnie. [/FONT]
[FONT=Times New Roman] -Ale wiesz, jaka ja jestem… potem cały czas żyłabym w strachu. Że przyjdą i „kolbami w drzwi załomocą”… - zmartwiło się moje praworządne dziecko. – I aresztują mnie za oszustwo. Nie przeżyłabym tego – puszczała dalej wodze zdrowej fantazji. [/FONT]
[FONT=Times New Roman] -Aha, musiałabyś zastrzelić się z jakiejś rakietnicy. Którą trzymałabyś pod ręką w łazience. [/FONT]
[FONT=Times New Roman] -Obok szczoteczki do zębów…[/FONT]
[FONT=Times New Roman] -A funkcjonariusz stałby wewnątrz, a nawet na zewnątrz…[/FONT]
[FONT=Times New Roman] -I byłby za, a nawet przeciw – zakończyła Kaja, usiłując wyrwać Garetowi wełnianą poduszkę, którą ukradł mi z leżaka. Niestety, był tak zdeterminowany, że nic z tego nie wyszło. Odbiegł tryumfalnie ze swoją zdobyczą. Nie wiem, chyba muszę dokupić kilka wełnianych jaśków, bo prawie wszystkie się zużyły. Są przecenione w hipermarkecie po 6,80, a Garet bawi się nimi dłużej niż maskotkami. Nosi je przez co najmniej trzy dni, zanim wypatroszy. Patroszy najczęściej wieczorem, po spacerze, który utwierdza go w przekonaniu, że świat pełen jest uroczych suczek i paskudnych rywali. Rywali, wiadomo, trzeba zagryźć, a przynajmniej się starać, a niedostępne, cudowne suczki czymś zastąpić. Choćby jaśkiem. Jasiek, z uwagi na gabaryty, do zalotów nie nadaje się, o czym Garet przekonuje się po wielu upartych próbach. Za to jako namiastka odrażającego, bezczelnego rywala jest wręcz znakomity. Najpierw trzeba go złapać za kark, podrzucać i potrząsać. Potem za gardło – nawarczeć i wgryźć się głęboko. A kiedy rywal skona, można spokojnie wypruć z niego białe flaki. [/FONT]
[FONT=Times New Roman] -Fe! Nie wolno! Widzisz, miałaś poduszkę do ogródka. Już chyba wszystkie porozrywał – Kaja pogroziła rozochoconemu Garetowi, który w odpowiedzi uderzył przednimi łapami o podłogę, przez dziesięć sekund, wygarbiony, z wybałuszonymi oczami, łapał na śliskiej nawierzchni przyczepność jak startujący Jinks, po czym, dzwoniąc pazurami, pogalopował zryć wolny fotel i moje łóżko. Surowa mina Kai rozpadła się w mgnieniu oka. Kiedy próbuje wytrzymać dłużej, wygląda jak cierpiący na zaparcia goryl – marszczy się, wykrzywiają jej się usta, a z oczu płyną łzy rozbawienia. Tyle na temat konsekwencji. Przy Garecie się nie da. Ja się wycwaniłam i staram się omijać go wzrokiem, kiedy na niego nakrzyczę, ale spryciarz uparcie dąży do konfrontacji, podsuwa łeb i przewierca człowieka przenikliwym spojrzeniem. Kiedy już złapie kontakt, przepadło. Wie, że na mnie działa spojrzenie saksofonisty, a na Kaję zaciekawionej niewinności. Potem wystarczy tylko usiąść z wygołębioną piersią, odrzucić głowę do tyłu, ściągnąć uszka i opuścić długie rzęsy. I zafundować łapę. Potem jeszcze raz łapę. I jeszcze raz, bo przecież psa nie czochra się przez minutę, przez minutę to siebie można skrobać po głowie. [/FONT]
[FONT=Times New Roman] -Gareciku, co ty masz za mięśnie na tym czole? – Kaja badawczo postukała w pancerny czerep. [/FONT]
[FONT=Times New Roman] -Żwacze – podpowiedziałam. – On wszędzie na głowie ma żwacze… [/FONT]
[FONT=Times New Roman] -Nic dziwnego, że mu miejsca na móżdżek nie zostało. [/FONT]
[FONT=Times New Roman] -Jak to? Móżdżek ma jak mało kto, spójrz w te przenikliwie inteligentne oczy! – wybrałam zły moment, bo resztki inteligencji w Garetowych oczach wycofały się pospiesznie i pies, pokonany wreszcie przez szalejące hormony, osunął się na podłogę. Odczekałam z dziesięć minut, a kiedy wydawało mi się, że zasnął już wystarczająco głęboko, padłam na kolana i zaczęłam go całować po ślicznych łapkach i rozwichrzonej piersi. Niestety, to jeszcze nie była faza snu REM i przerażająco przytomne oko wypłynęło na powierzchnię. Garet, wydając niedźwiedzie pomruki, pozbierał się błyskawicznie. W ostatniej chwili zdołałam ocalić okulary.[/FONT]
[FONT=Times New Roman] -I widzisz, co zrobiłaś? – Kaja spojrzała na mnie z wyrzutem. –Garet, fe! Nie wolno babci kraść poduszki! Zostaw to! Mamuś, ty miałaś podkolanówki?[/FONT]
[FONT=Times New Roman] -Oszalałaś?[/FONT]
[FONT=Times New Roman] -Tak myślałam. To znowu wyszperał gdzieś w babci pokoju. Ciekawe, skąd wyjął. Garet, fe![/FONT]
[FONT=Times New Roman] Ja nie byłam specjalnie ciekawa, skąd wyjął. Prawdę mówiąc, wolałabym się nigdy tego nie dowiedzieć…[/FONT]
[FONT=Times New Roman] -On się włamuje w nocy do jej pokoju i grzebie jej w szafie – poinformowała mnie Kaja następnego popołudnia. –Już naprawdę przegina![/FONT]
[FONT=Times New Roman] Miałam za sobą potwornie ciężki dzień. Nie, żebym się specjalnie przepracowała, bo od rana nie było prądu i nasze podziemia oświetlały tylko łagodnie migoczące znicze nagrobkowe. Zapomniałam okularów do czytania i próbowałam robić korektę informatora trzymając nos tuż przy kartkach, co z niezrozumiałego powodu wszystkich z wyjątkiem mnie rozśmieszało. Wreszcie wzięłam parasol i wybrałam się do ratusza, bo tym razem sprawdziłam dwa razy, że na pewno nagrałam na pendrajwa wszystkie materiały do swojej podstrony internetowej. Przed wyjściem wstąpiłam do sekretariatu, bo miałam informacje dla stażystki. [/FONT]
[FONT=Times New Roman] -Cześć! – zawołałam rześko, stając przed biurkiem sekretarki. –Jest Ala? … Jest Ala? – powtórzyłam, napotykając osłupiały i dziwnie tępy wzrok. [/FONT]
[FONT=Times New Roman] -Ja jestem Ala… [/FONT]
[FONT=Times New Roman] -O Boże, przepraszam… Bardzo cię przepraszam![/FONT]
[FONT=Times New Roman] -Nic się nie stało, po prostu usiadłam przy innym biurku… [/FONT]
[FONT=Times New Roman] Do naszej piwnicy wróciłam zgnębiona jak rzadko. Wzięłam jeden znicz z podłogi korytarza i zamknęłam się w kiblu. Dość sprawnie dokonałam niezbędnych akrobacji, żeby w porę podtrzymać plecami opadającą klapę deski sedesowej. Może nie jest tak źle? Jest źle, nie ma się co oszukiwać. [/FONT]
[FONT=Times New Roman] -Nic się nie przejmuj – pocieszał mnie rozradowany Paweł, kiedy klnąc rozpaczliwie zdawałam relację ze swoich popisów. – Ja też mam problem z zapamiętaniem twarzy. Opowiem ci numer. Dzwoni niedawno moja ciotka…[/FONT]
[FONT=Times New Roman] W domu Kaja nawet nie próbowała mnie pocieszać, tylko patrzyła ze zgrozą. Obijałam się jak sparaliżowany nietoperz w sklepie z lampami, wreszcie, kiedy zaczęłam mieć wrażenie, że unoszę się ponad własnym ciałem, wlazłam do łóżka. Po dwunastu godzinach snu nabrałam ochoty, żeby przespać następną dobę. I następną…[/FONT]

Link to comment
Share on other sites

nadchodzą chłodne dni. Koleś znalazł sobie podgrzewacz w postaci telewizora
[URL=http://imageshack.us][IMG]http://img458.imageshack.us/img458/2738/072007028jh4.jpg[/IMG][/URL]
Shot with [URL=http://profile.imageshack.us/camerabuy.php?model=HP+PhotoSmart+R607+%28V01.00%29%2B&make=Hewlett-Packard]HP PhotoSmart R607 (V01.00)+[/URL] at 2007-07-10

Link to comment
Share on other sites

czasem człowiek się zalapie na kanapę...
[URL=http://imageshack.us][IMG]http://img458.imageshack.us/img458/5129/072007022io5.jpg[/IMG][/URL]
Shot with [URL=http://profile.imageshack.us/camerabuy.php?model=HP+PhotoSmart+R607+%28V01.00%29%2B&make=Hewlett-Packard]HP PhotoSmart R607 (V01.00)+[/URL] at 2007-07-10

Po spacerze trzeba się wytrzeć
[URL=http://imageshack.us][IMG]http://img165.imageshack.us/img165/9571/072007014yz1.jpg[/IMG][/URL]
Shot with [URL=http://profile.imageshack.us/camerabuy.php?model=HP+PhotoSmart+R607+%28V01.00%29%2B&make=Hewlett-Packard]HP PhotoSmart R607 (V01.00)+[/URL] at 2007-07-09

Link to comment
Share on other sites

Aaaach... spanko!
[URL=http://imageshack.us][IMG]http://img474.imageshack.us/img474/7365/062007015qn2.jpg[/IMG][/URL]
Shot with [URL=http://profile.imageshack.us/camerabuy.php?model=HP+PhotoSmart+R607+%28V01.00%29%2B&make=Hewlett-Packard]HP PhotoSmart R607 (V01.00)+[/URL] at 2007-07-10

Gorzej, gdy duży fotel zajęty i mały zajęty, a pies chciałby się zdrzemnąć w kuchni
[URL=http://imageshack.us][IMG]http://img474.imageshack.us/img474/82/072007011gn9.jpg[/IMG][/URL]
Shot with [URL=http://profile.imageshack.us/camerabuy.php?model=HP+PhotoSmart+R607+%28V01.00%29%2B&make=Hewlett-Packard]HP PhotoSmart R607 (V01.00)+[/URL] at 2007-07-10

Link to comment
Share on other sites

[quote name='joannasz']

Po spacerze trzeba się wytrzeć
[URL="http://imageshack.us"][IMG]http://img165.imageshack.us/img165/9571/072007014yz1.jpg[/IMG][/URL]
Shot with [URL="http://profile.imageshack.us/camerabuy.php?model=HP+PhotoSmart+R607+%28V01.00%29%2B&make=Hewlett-Packard"]HP PhotoSmart R607 (V01.00)+[/URL] at 2007-07-09[/quote]

jaki schludny, że ach :p :loveu:

no bo sama pomyśl, Joanno - gdyby tak chodził utytłany po całym domu i wszędzie zostawiał mokre, błotniste ślady...brrrr! :angryy:

Link to comment
Share on other sites

[FONT=Times New Roman]10.07.2007 wtorek[/FONT]
[FONT=Times New Roman] [/FONT]
[FONT=Times New Roman] Uff, co za ulga, kiedy człowiek pozbędzie się zaległości. Mam paskudny zwyczaj odkładania wszystkiego, co mnie dotyczy, na ostatnią chwilę, a nawet dłużej. Kiedy po dwóch miesiącach wysłałam wreszcie skierowanie na rehabilitację, od razu zrobiło mi się lepiej. Czas był najwyższy nie tylko dlatego, że dopiero teraz zacznie się półtoraroczne oczekiwanie, ale i dlatego, że skierowanie, mimo iż nosiłam je w kalendarzu, szybko nabierało patyny w postaci licznych zagięć, wystrzępień i plam po kawie. W rezultacie gdy je skserowałam, kopia wyglądała jak zrobiona ze starodruku. [/FONT]
[FONT=Times New Roman] Wysłałam też próbki tekstu o Garecie do dwóch wydawnictw. Niestety, na żywca, chociaż obiecywałam sobie, że trochę to podrasuję. A, niech tam. Też mi ulżyło. Przynajmniej będę mogła usprawiedliwić się we własnych oczach, że zrobiłam wszystko, co mogłam. Albo prawie wszystko. W razie czego wydawnictwo Pawła książkę o Garecie wydrukuje, ale nawet jeśli policzy mi po przyjacielsku i sprolonguje spłatę, pytanie, czy uda mi się za ten druk zapłacić. Na razie Paweł wziął pierwszy tom na płycie, żeby rzucić okiem w wolnej chwili. [/FONT]
[FONT=Times New Roman]Odwiedził nas w sobotę, żeby zabrać korektę informatora. Garet namierzył go już za furtką. Chyba jednak ma zdolność rozpoznawania dobrych ludzi, bo nie miał nawet sekundy wahania. Podjął niezwykle energiczne, acz daremne próby rzucenia się Pawłowi w objęcia. Daremne dlatego, że Paweł ma prawie dwa metry wzrostu. [/FONT]
[FONT=Times New Roman]-Na litość boską, zakładaj z powrotem te buty! Oszalałeś? U nas butów się nie zdejmuje. [/FONT]
[FONT=Times New Roman]Paweł, widocznie wytresowany przez żonę, uparł się, żeby chodzić w skarpetkach, wstępnie białych. Niby Garecik też ma białe skarpetki, ale one posiadają funkcję samooczyszczania. Na razie wszystkie wylądowały na Pawle, rozpaczliwie spragnione czułości. Pawła otacza aura pogody, ciepła i dobroci, toteż specjalnie się Garetowi nie dziwiłam, chociaż mitygowałam go trochę dla przyzwoitości, na co w ogólne nie zwracał uwagi. Widocznie chciał udowodnić, że to, co Paweł mówi o nadpobudliwości swojej malamutki, to wierutna bzdura. Udało mu się w stu procentach. [/FONT]
[FONT=Times New Roman]-Nie wiem, dlaczego mi się wydawało, że Sara to gejzer energii – roześmiał się Paweł, gdy Garet, po kolejnym upomnieniu, wlazł na mnie i przewiesił się przez poręcz fotela do Kai, żeby móc swobodnie odgryzać jej rękaw. Sapał przy tym, jęczał i przewracał oczami. –Przy nim to ona jest po prostu flegmatyczna. [/FONT]
[FONT=Times New Roman]Garet porzucił Kaję, wszystkimi łapami przemasował mi jelita i wrócił do Pawła, który usiłował skupić się nad problemami, które ostatnio pojawiły się w naszych laptopach. [/FONT]
[FONT=Times New Roman]-Ale klawiaturę, to ty masz! – powiedział z podziwem, odsuwając delikatnie dyszącą, zębatą paszczę sprzed wyświetlacza. Garet z szerokim uśmiechem i wyrazem absolutnej błogości na pysku ociekał Pawłowi na rękę. Dopiero teraz zauważyłam, że straszliwe zęby naprawdę przestają się mieścić i zaczynają tworzyć dodatkowy rząd. Trzonowce na zakładkę. Boże. [/FONT]
[FONT=Times New Roman]-Basenik macie, widzę – Paweł po wydobyciu się z objęć Gareta podszedł okna. Garet natychmiast zaczął włazić na parapet. [/FONT]
[FONT=Times New Roman]-To tylko duży zbiornik na deszczówkę – sprostowałam. –Nie ma go kto zamontować. Do żadnych prac fizycznych nie mogę znaleźć człowieka…[/FONT]
[FONT=Times New Roman]-Ojjjojjoj!!! – wrzasnął Paweł. Spojrzałam na niego zdezorientowana. Czyżby tak empatycznie zareagował na moje problemy? Ale dlaczego trzyma się za stopę?[/FONT]
[FONT=Times New Roman]-Nadepnąłem na coś ostrego – wyznał z bolesnym uśmiechem. [/FONT]
[FONT=Times New Roman]-Mówiłam ci, nie zdejmuj butów…[/FONT]
[FONT=Times New Roman]-Brawo, mamuś – parsknęła Kaja zjadliwie. –Twoja pułapka na koty![/FONT]
[FONT=Times New Roman]-Och. Cholera. Paweł, przepraszam cię… Zrobiłam takie chodniczki nabijane gwoździami, żeby koty nie właziły mi pod meble i nie lały… O, widzisz, takie jak ten. Tyle, że na kotach nie robią żadnego wrażenia. A tak się cieszyłam, kiedy wtykałam te gwoździe, że wreszcie znalazłam sposób![/FONT]
[FONT=Times New Roman]-Sposób jako taki jest niezły – przyświadczył radośnie Paweł, kiedy przestał pocierać ranną stopą o drugą, na szczęście zdrową. Dzięki Bogu za jego pogodne usposobienie. Pozostało mi mieć nadzieję, że nie dostanie tężca. Gwoździe są nowiuteńkie, miedziane, a miedź chyba działa jakoś leczniczo?... [/FONT]
[FONT=Times New Roman]Porzuconego przez Pawła Gareta ukoił dopiero spacer. Ukoił, ale nie uspokoił, bowiem zaplątane we wszystkie trawy i krzaki feromony dodały mu takiego kopa, że po zryciu wszystkich siedzisk w domu udał się truchtem na poszukiwanie partnerki. Albo partnera. Bardzo był zdesperowany i było mu wszystko jedno. [/FONT]
[FONT=Times New Roman]Kaja odebrała mu wełnianą poduszkę z leżaka, potem z krzesła babci, wreszcie swoją. Biedny psiaczek boleśnie godził się z kolejnymi stratami, ale z właściwym sobie optymizmem podejmował następne próby. Nowa wełniana poduszka zapakowana jako prezent dla Iwony też była fe, zimowa rękawiczka Kai bardzo fe! A jej podkoszulek – po prostu zgroza! Z tym, że już było za późno. Garet, dopóki mógł, hamował swoje chucie, a gdy żadna z jego wybranek nie uzyskała naszej akceptacji, mimo iż prezentował je kolejno z wyczekującym, radosnym uśmiechem, z koszulką związał się bez naszej zgody. [/FONT]
[FONT=Times New Roman]-Garecik, uspokójże się, zmęczony jesteś, oczy ci się zamykają! Chodź do łóżeczka – zachęcałam, układając się na kanapie. Garet kwiknął i pobiegł pootwierać drzwi. Podgrzewane podłoże najpierw zwabiło Perłę, potem Kolesia. Gacia skromnie ułożyła się na poręczy fotela, nad moją głową. Za chwilę przydreptała Liszka, obrzuciła bacznym jasnozielonym spojrzeniem tłok na moim brzuchu i wycofała się. Garet uwalił się przy kanapie. Zwiesiłam rękę i drapałam go po brzuszku. Drugą dłoń zanurzyłam w Gaci i zdrzemnęłam się na chwilę. Koleś dość szybko porzucił mnie dla włączonego telewizora. Widocznie słabiej grzałam. No i leżąc na mnie nie mógł podziwiać swojej urody równocześnie w trzech lustrach. Nawet idiotyczne reklamy mu nie przeszkadzały. [/FONT]
[FONT=Times New Roman]-Co to jest, specjalny kobiecy przewodnik telewizyjny? – zirytowała się Kaja. –Czym różni się od innych?[/FONT]
[FONT=Times New Roman]-Ma cycki – warknęłam, wydobywając się spod Perły. Na szczęście obejrzane po raz nie wiadomo który „Cztery wesela i pogrzeb” poprawiły nam humory. [/FONT]
[FONT=Times New Roman]Niedziela nadeszła zdumiewająco słoneczna. Pogoda idealna, z chłodnym wiatrem niwelującym skutki upału. Dzięki przyjazdowi Iwony mogłam zrobić większe zakupy w swoim ulubionym hipermarkecie położonym w odległej części miasta. Po obiedzie ogarnęło mnie znajome znużenie. Powlokłyśmy się na leżaki. Garet był w rozterce, bo Kaja siedziała w domu nad swoją pracą dla inkubatora przedsiębiorczości. Szło jej dość powoli, stworzyła tylko sześć stron i dopiero Koleś błyskawicznie dorobił kolejne czterysta pięćdziesiąt, gdy zainteresował się Linksem w Wordzie i wlazł na klawiaturę. [/FONT]
[FONT=Times New Roman]Kiedy Iwona wyjechała, a Kaja poszła do kościoła, osieroceni, zeszliśmy z Garysiem do ogródka. Obejrzałam wiśnię, którą spokojnie obrywa nam ojciec sąsiada, przełażąc przez ogrodzenie. Ta połowa gałęzi, która zwiesza się przez siatkę, widocznie jest mniej atrakcyjna. Przytłoczyła mnie myśl o ogromie pracy do zrobienia przy całkowitym braku chętnych. Ze znaków zrobionych przez geodetę wynika, że muszę o osiem centymetrów przesunąć ogrodzenie, a o pół metra bramę. I to jak najszybciej, zanim powstanie otwarty konflikt. Tym bardziej, że jakoś mi ubyło z takim trudem zdobytych worków z piaskiem. Przypomniało mi się wielkie opakowanie styropianu, którym miałam ocieplić ganek, a którego nie udało mi się odzyskać. Od razu zrobiło mi się gorąco. Kiedy moja myśl konsekwentnie powędrowała na drugą stronę domu, gdzie trzeba odkopać i uszczelnić fundament wokół rury kanalizacyjnej, wyciąć kawałek ogrodzenia i założyć w nim furtkę, zabudować jedną ścianę ganku i wyburzyć drugą, a w niej umieścić nowe drzwi wejściowe, poczułam potrzebę działania. Rozejrzałam się dziko wokół, ale mój wzrok odbił się od dwumetrowej ściany chwastów. Kosiarka, podkaszarka, piła łańcuchowa, może kombajn i robot? No nie, są jakieś granice śmieszności. Sapiąc ze złości rzuciłam się na tę dżunglę. Najpierw oczyściłam pas o szerokości dwóch metrów. Potem obiecałam sobie, że tylko do brzozy. Ale kiedy przypomniałam sobie, że gdzieś tam, w tym gąszczu, umierają jodła i sosna, postanowiłam je odkopać. Garet konsekwentnie przenosił się co chwilę na nowe kawałki gołej ziemi. Wśród mrówek i winniczków powstało duże zaniepokojenie. Samochody ryczały, a w kilkusekundowych przerwach zabierały się do roboty koniki polne. Cholera, jak ja nie znoszę tego miejsca! To idealna lokalizacja na sklep czy firmę, ale do mieszkania się nie nadaje. [/FONT]
[FONT=Times New Roman]Półtorej godziny później dotarłam do kępy kolorowych klonów i dałam spokój. Wystarczy jeszcze jeden, godzinny przypływ frustracji i będzie po robocie. Zapiaszczony Garet gdzieś znikł, a ponieważ nigdzie go nie mogłam znaleźć, domyśliłam się, że poszedł z Kają na spacer. Akurat zdążyłam się wykąpać i stwierdzić, że jedne drzwi kabiny się już nie domykają, a brodzik się zatkał, kiedy wrócili. Garet, podniecony zapachami, po pobieżnym powitaniu runął w głąb pokoju, żeby sprawdzić, czy w międzyczasie nie pojawiła się tam jakaś atrakcyjna, czworonożna dziewczyna. Oburzony ryk Gaci dowodził, że wszystko po staremu. Za chwilę dobiegł mnie łoskot i wrzask Kai. [/FONT]
[FONT=Times New Roman]-Co wy tam, u diabła, robicie?! – zdenerwowałam się.[/FONT]
[FONT=Times New Roman]-To nie my! – odkrzyknęła Kaja. –Garet robi z twoją bluzą od dresu małe, czerwone bluzeczki![/FONT]
[FONT=Times New Roman]Koleś, w ostatniej fazie obłędu, przygalopował z pokoju Ireny, stanął na dwóch łapach, zręcznie otworzył drzwiczki jednej z szafek, wskoczył do środka i zaczął łomotać garnkami. Za chwilę jego śladem wpadła Liszka, rozejrzała się oszalałym wzorkiem, wskoczyła na blat kredensu, zawyła i rzuciła się na podłogę z hukiem worka cementu. [/FONT]
[FONT=Times New Roman]-Wynocha stąd! Na dwór! – wrzasnęłam pryskając raidem na wszystkie strony. Dwie ostatnie muchy pospiesznie zrobiły rachunek sumienia… [/FONT]
[FONT=Times New Roman]Na poniedziałek miałam w planie drukarnię i ostatnią korektę informatora. Przedtem, o słonecznym świcie, postanowiłam zrobić badania, czego szczerze nienawidzę. Nie dlatego, że boję się igieł, chociaż przy moich żyłach powinnam. Zawsze obawiam się tego, że oto wyjdzie na jaw jakaś paskudna, czająca się do dawna choroba i wreszcie moje ponure przewidywania przyobleką się w ciało, co sprawi mi nikłą i krótkotrwałą satysfakcję. [/FONT]
[FONT=Times New Roman]Ponieważ udawałam się w innym niż zazwyczaj kierunku, do minibusu wsiadałam przed domem. Garet szlochał dramatycznie po drugiej stronie ogrodzenia. Co za świństwo, żeby porzucać psa po tym, jak wiernie, kiwając się z niewyspania, towarzyszył mi przez całe pół godziny przygotowań! [/FONT]
[FONT=Times New Roman]Serdecznie uściskałam dawno niewidziane koleżanki i opłakałam wymianę drewnianych drzwi z kryształowymi szybami na szczelne, plastykowe. Co ja bym dała za te szyby! Ciekawe, czy je ktoś docenił, czy wylądowały na śmietniku. Stawiam na to drugie. [/FONT]
[FONT=Times New Roman]-Nie mogłaś więcej nasikać? – koleżanka kierowniczka spojrzała krytycznie na pojemniczek z moczem. [/FONT]
[FONT=Times New Roman]-I tak przypomniałam sobie w ostatniej chwili. Śniło mi się, że Irena precyzyjnie tnie piłą trupa mojego brata, a ja, jako ruchliwe zwłoki, biegałam boso po jakimś oblodzonym placu i szukałam ubikacji. Po takich traumatycznych przeżyciach ledwie zauważyłam ten słoik… [/FONT]
[FONT=Times New Roman]-Aha, czyli wszystko po staremu – mruknęła Nata, beznadziejnie poklepując moje miejsce na żyłę łokciową. –Pracuj tą ręką, pracuj, nic tu nie masz. Znowu muszę na intuicję…[/FONT]
[FONT=Times New Roman]-Ale świetnie ci idzie. O, widzisz?[/FONT]
[FONT=Times New Roman]-Idzie, ale przestało. No, ja nie wiem. Jestem w żyle, czy ty masz tę krew taką zagęszczoną?[/FONT]
[FONT=Times New Roman]-Dzięki, umiesz człowiekowi dodać ducha. [/FONT]
[FONT=Times New Roman]-Muszę kłuć drugą. Trudno.[/FONT]
[FONT=Times New Roman]-To kłuj, bo tu prędzej zrobisz transfuzję niż pobierzesz.[/FONT]
[FONT=Times New Roman]-Cholera, tu jeszcze gorzej. Nic nie widać. No, wreszcie. Teraz mocno przyciśnij, bo to była jakaś cienka żyłka. [/FONT]
[FONT=Times New Roman]-Pewnie moja ostatnia dostępna… Następnym razem będziesz pobierać z nogi. [/FONT]
[FONT=Times New Roman]-Z nogi nie, z ucha. Albo założą ci dojście centralne… [/FONT]
[FONT=Times New Roman]W drukarni, oprócz dziewczyn w biurze, zastałam tylko grafików. Paweł, po całonocnej pracy, jeszcze spał. Kiedy usiadłam nad wydrukiem, przydreptał skądś mikroskopijny, szary kotek, bardzo towarzyski i bardzo przedsiębiorczy. Okazało się, że przybłąkał się poprzedniego dnia, na razie został odpchlony i czeka na wizytę u weterynarza. Awansował na firmową maskotkę. Wyprężywszy nastroszony, drżący ogonek, wędrował po zakamarkach, co jakiś czas wspinając się na kolana moje albo siedzącego po sąsiedzku grafika, żeby zdrzemnąć się i zregenerować siły. Widać było, że w tym wątłym ciele goreje potężny, wojowniczy duch. [/FONT]
[FONT=Times New Roman]Resztę dnia przeznaczyłam na molestowanie sąsiada-fachowca o dotrzymanie złożonej w marcu obietnicy, że zajmie się moim ogrodzeniem. Po drugiej w przeciągu paru godzin wizycie w firmie i kolejnej uprzejmej, acz wymijającej odpowiedzi, że w może przyszłym tygodniu, wróciłam do domu. Pozbierałam zakupy rozsypane z rozerwanej siatki, zatkałam Gareta świńskim uchem i wpatrzyłam się w mikroskopijne ogłoszenia w lokalnej gazecie reklamowej. Po krótkim paśmie niepowodzeń udało mi się dodzwonić do jakiejś firmy. Facet brzmiał przyjaźnie i sensownie, obiecał w środę obejrzeć nasz fundament, w dodatku powiedział, że ma znajomych zajmujących się pracami murarskimi. Czyżby zaczynało się przejaśniać? Pełna optymizmu rzuciłam telefon i dopadłam Gareta na fotelu. Po kilku minutach obcałowywania zaczął wyć i wylazły mu oczy. Zauważyłam, że oprócz siwej bródki ma również siwy trójkącik pod nosem. Wcześniej z pewnością go nie było! I chyba zaczynają mu szpakowacieć włoski wzdłuż górnej wargi. Boże, a jeśli on ma ten syndrom wczesnego starzenia się? Przez cały wieczór prześladowałam tym Kaję, aż wreszcie straciła cierpliwość i wykorzystując przerwę między opadami deszczu zabrała sędziwego psa na spacer. Kiedy wrócili, był tak nabuzowany, że chwilowo jego przedwczesna siwizna wyleciała mi z głowy. [/FONT]

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...