Jump to content
Dogomania

Hossa dla koszalińskiej HOSSY - MISSION COMPLETED ;-)


kinga

Recommended Posts

praktykowalam chodzenie na spacery i trening, jak juz pisalam.
Hoska znakomicie podlega szkoleniu z wyjatkiem wracania na zadanie gdy zobaczy innego psa. Wtedy chyba jedynie obroza elektryczna by pomogla...
Lecz poza spacerami i treningiem pozostaje kilkanascie godzin czasu
ktore trzeba jakos spedzic. I Hosia spedza:diabloti:
Dol domu mam otwarty - kuchnia salon i salonik tv razem, zero drzwi. Nie dam rady zamykac kuchni bo nie jest osobnym pomieszczeniem, nalezy do salonu. Na dole nie mam ZADNEGO osobno zamykanego pomieszczenia.
Zostawianie Hoski tamze oznacza stale kradzieze, no nie przesadzajmy ze mam kontrolowac za kazdym razem gdy ide na pietro (tam mam wc na przyklad, i pokoj Juli, i komputer) stan kuchni, sprzatac gotujacy sie wlasnie obiad (niby jak) itd.
Zamykanie Hoski w garazu zaskutkowalo zniszczeniem bramy po raz ktorys.
Moglabym ja zamykac w kennelu, ale kennel zajety przez Sunie, bo jak Hoska w domu, Sunia sika po wszystkim i zaznacza.
Moge tez dac Sunie do garazu ale wlasciwie dlaczego Sunia ma pokutowac za to ze Hoska jest niegrzeczna i demoluje garaz?? A Hoska ma se kwitnaco przebywac w mieszkanku w tym czasie? Badzmy sprawiedliwi, moze, co?
A moze w nagrode za dobre sprawowanie wziac Hosie do sypialni?:diabloti:
Bo ona osobiscie do tego zmierza. Jak jest na dole tez piszczy pod barierka na schodach, wszak jej miejsce jest PRZY MNIE oraz NA GORZE.
Jakies rozwiazanie to kojec caly czas i spacery 3 razy dziennie.
Nie bede z tym szczesliwa i Hoska tez nie. Poza tym chyba bede musiala zoperowac jej te struny glosowe?

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 1.4k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Top Posters In This Topic

Dorota- czytam Twoje wypowiedzi i co mnie osobiscie niepokoi- ze nie ma w nich nic co by wskazywalo ze Ty bys chciala jeszcze cos naprawic, powalczyc o Hoske. Jestes rozgoryczona jej nieposluszenstwem- ale sama jej go nauczylas.

Szkoda mi Hosski bo ona mi bardzo przypomina Gwozdzika.

Sprawa miedzy nia i sunia nadal nie ustabilizowana, Hosska nieposluszna- uwazasz ze ona chce Ci zrobic na zlosc. Co jest mylnym wyobrazeniem.
I pomimo tego nastepne psie bidy wprowadzajace do domu zamieszanie.

Rozumiem ze chcesz pomoc- ale nie majac poukladanej jednej psiej hierarchii, nastepne psiaki tylko dodaja bodzcow do zamieszania.

Ja juz to pisalam- zaczelabym z Hosska od nauki bezwzglednego zostawania na jej wlasnym miejscu.To od Twojej cierpliwosci zalezy czy wykona czy nie.W domu- gdzie sie czuje spokojna, i nie zmuszona wrzeszczec na cala okolice. Pierwszy krok.

Link to comment
Share on other sites

nie uwazam ze Hosska jest zlosliwa, mam jednak wrazenie ze jest w jakis nie psi sposob obludna, taka milusia i grzeczniusia jak ja jestem, taka czolgajaca sie, unizona, a jak wychodze kradnaca lazaca po stolach i rzadzaca na calego, nie ma tabu, nie ma swietosci.
Poza tym uwazam ze hierarchia stadna i jakies jej niejasnosci nie robia tu na Hosce wrazenia, porzadek juz w domu jest, Sunia ma traumatyczne wydarzenia za soba i zawsze bedzie zle reagowac na wszystkie suki a na Hoske w szczegolnosci, i chocbym sie skichala nie zmienie tego. Mam wywalic z domu Sunie zeby sytuacja byla jasna? Sunia zawsze bedzie probowac, zaczepiac, posikiwac, tak juz ma, i nawet Zofia stwierdzila, ze albo to trzeba zaakceptowac albo ja uspic. Ja zaakceptowalam, byla w tym domu pierwsza, ma w nim miejsce ze wzgledu na to, co przeszla.
Poprawic stosunkow w hierarchii stadnej bardziej sie juz prawdopodobnie nie da, Sunia nigdy nie bedzie "normalna".
Beda na siebie z Hoska powarkiwac, Hoska bedzie ja ustawiac jako ta silniejsza, Sunia zawsze jednak bedzie "zaczynac". Tak juz ma.
Co do reszty stada tez jakos dajemy rade i moje Hoskowe problemy nie wynikaja z klopotow z hierarchia, no chyba ze wezmiemy pod uwage ze Hoska uwaza sie za szefa jak mnie nie ma, i uwaza ze wszystko jej wolno.
Ja ja nauczylam nieposluszenstwa? A jak niby?
To ja nauczylam ja co to jest noga, rownaj, siad, lapa, lezec, oddaj, itd.
A ze nie umiem nauczyc ja zostan - nic nie poradze. Widocznie jestem do dupy nauczycielem. Probowalam ja tego uczyc - efekt - zostaje poki jest w zasiegu mojego wzroku. JAK ZE WSZYSTKIM. To co mam zrobic? Pomysly mi sie jakby skonczyly,. Przywiazywac za noge do kaloryfera? Zalozyc obroze z piorunkiem? W momencie gdy znikam za drzwiami, za rogiem, Hosia podrywa sie i to jest koniec zostan. Podobnie jak z wlazeniem na stoly i blaty podczas gdy mnie nie ma w poblizu. Przy mnie nigdy tego nie zrobi.
Ona wszystko UMIE i wszystko ZROBI - dopoki JA PATRZE. Jak odwracam wzrok ona pedzi robic swoje. Sorry, nie mam pomyslu na dalsze szkolenie.:shake:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Katcherine']Dorota- czytam Twoje wypowiedzi i co mnie osobiscie niepokoi- ze nie ma w nich nic co by wskazywalo ze Ty bys chciala jeszcze cos naprawic, powalczyc o Hoske.
S[/quote]

Bo ja za malo o nia walczylam...
wiesz, gdybym nie walczyla, Tuxman wyp... by ja z domu juz wtedy, gdy zalala kuchnie i zniszczyla zmywarke i piec swoimi wystepami. I za kazdym nastepnym razem. Ale choc meska cierpliwosc jest dosc ograniczona to tuxman ma miekkie serce wobec mnie i dlatego Hoska wciaz tu jest.
Poprosze o liste dobrych pomyslow co mam zrobic zeby przestala. I zeby przestrzegala zasad takze wtedy gdy ja NIE PATRZE.

ps. tak, przyznaje sie, jestem nieodpowiedzialnym wlascicielem, i nie radze sobie z psem. Jestem do niczego, i teraz bede winna, winna wszystkiemu, co ewentualnie stanie sie z biedna nieszczesliwa Hosia. Ale Katcherine nie wiem czy Ty bys sobie poradzila, i ile osob z dogo by sobie poradzilo. Czy to normalne zeby pies wyczynial takie rzeczy, ustawial mi moj plan dnia, moje poczynania, powodowal walke i klopoty z sasiadami, tylko dlatego ze sobie robi na co ma ochote a ja nie umiem sobie z tym poradzic? Kto i jak dlugo znosilby cos takiego? Nastepne 10 lat? Hosia wszak jest mloda, wszystko przed nia. Tyle ze za 10 lat ja bede stara, i chyba sie powiesze jak spedze zycie na uzeraniu sie z Hosia i jej pomyslami. A z pomocy jesli chodzi o konkrety to tylko wciaz slysze sporobuj postaraj sie daj jej szanse. Pierdu pierdu. A konkretnie?? Co mam robic?? Liczylam raczej na konkretne rady a nie opierdalanie mnie jaka jestem nieodpowiedzialna.
Jak tak ma byc to nie bede pisac o Hosi, bo i po co. Dosc mam przykrosci i bez tego.

ps2. smutne tez ze nie bierzecie pod uwage tego jak mi z tym fatalnie, bo Hoska dlugo byla moim ukochanym psem, kochanszym od Suni, bardziej nianczonym od Berta. Zamykac ukochanego psa w kojcu? Na lancuchu? Oddawac komus? To ciezkie decyzje, strasznie.
Z drugiej strony powoli wysiadam, jak wychodze zawsze sie modle Boze zebym tylko zastala wszystko w porzadku.
Szkoda Ci Katcherine Hosi? Szkoda, ze nie szkoda Ci mnie.....

Link to comment
Share on other sites

Rany Boskie- Dorota- przestan kazde slowo odczytywac jako atak na Ciebie!Jakim do dupy nauczycielem?? Jak ty konie po przejsciach oblaskawiasz???
Jak pies moze byc obludny????Samowolny owszem- ale jak obludny??

Z sunia jest ciezka sprawa- ale tez sie pod tym wzgledem poddalas. Ja prosilam Cie o rowne traktowanie- jak ona ma nie prowokowac Hosski- jak sama widzi ze Hossa chodzi jak ona w kennelu...Albo odwrotnie.I co to za wybor zeby sunie usypiac jako rozwiazanie sytuacji???
Nie liczy sie kto jest pierwszy w domu ale kto jest silniejszy. Gryf z racji wieku juz ustapuje Gwozdziowi i sadze ze ustapi niedlugo Dropowi. Ale Gwozdziu zna zasade- ze to ze jest szefem nie daje mu racji dreczenia Gryfa.I to ja wybieram z kim pracuje.

Nie popieram zasady np. ze psy same maja sobie hierarchie ustalac- bo nie zawsze to zdaje egzamin. Ale zdaje egzamin jak sie psom udowadnia ze agresja jakakolwiek jest nieakceptowalna- i ze konsekwencje dotycza obu stron. Obie strony zaczynaja sie omijac- zeby nie spowodowac niemilych konsekwencji dla obu stron.

Ja mam same wielkie zazdrosniki w domu- gdybym Gryfa zamknela w kennelu a Dropa puscila i na odwrot- to bym miala WALKI PSOW. NAGMINNE.To samo dolaczenie Gwozdzia do stada. Ktory polowal na Nowego z zazdrosci.

A tak naprawde to najwiecej zamieszania do stada to wprowadzaja...moi rodzice. A nie psy.

I nie to ze zawsze jest kolorowo- bo nie jest. tez latalam za Gryfem co mial odwrotny kierunek niz moja osoba, tez lapalam Gwozdzia w starcie na innego psa lub czlowieka, ale sie po prostu nad takimi rzeczami pracuje. Nie odpuszcza.

Link to comment
Share on other sites

No coz- jamnik nam zjadal mieszkanie przez 11 lat...

Dorothy- zrozum. Nianczeniem nie dajesz psu sygnalu co moze lub co nie. Choc kochamy je jak swoje dzieci- ale to nie sa nasze dzieci tylko psy.

Raz czego sie zlego naucza wyplenienie kosztuje dwa razy wiecej wysilku niz nauczenie czegos nowego.

Narzekasz ze nie ma konkretnych rad- to ja juz nie wiem co jest napisane w tych postach.

Hosska nie jest glupia. I Sunia tez nie.

Prosze- bardzo- najmniej czasochlonne rozwiazanie- teletakt. Pies bedzie chodzil jak zegarek.ALE. Ale szybko sie zorientuje od czego zalezy ten impuls- i bedzie chodzil jak zegarek w obrozy, bez niej bedzie robila co chciala.Szczegolnie jak np. powrocenie na zwolanie bedzie sie wiazalo z nudnym powrotem do domu, lub zapiecie na smycz itp.

Kazda metoda szkolenia jest czasochlonna.I kazdy blad dwa razy tyle samo czasu sie wyprostowuje.

ps. a zeby Cie pocieszyc Gryf ma teraz okres zzerania pileczek- nastepnie te pileczki wracaja w nadtrawionej formie- codziennie o 4-5 rano...Nie wraca na zawolania na szkoleniu grupy ratowniczej, kradnie innym psom zabawki i ostatnio uwielbia sie czestowac kawa z mlekiem z kubkow moich kolegow...OT PROZA ZYCIA.

Link to comment
Share on other sites

a tutaj dorotko jest caly wybor tego typu przyrzadow:
[URL]http://salonbroni.pl/search/bron_pl/myslistwo/produkty/akcesoria/dla_psow-1361[/URL]

od razu zaznaczam - nie stosowalam- choc znam jedna osobe ktora stosowala u psa mysliwskiego- sporadycznie, pomoglo.

Trzeba byc bardzo ostroznym z zastosowaniem teletaktu.

Link to comment
Share on other sites

rzeczywiscie, slyszalam o tym, ja myslalam ze to po prostu obroza elektryczna. Urzadzenie swietne, i na Hoske byloby znakomite. Moglabym zaczaic sie za rogiem jak kradnie, albo jak ucieka, i zadzialac z odleglosci.
Niestety kwota rzedu 700-1000 zl pozostaje dla mnie w swiecie marzen, i to jeszcze na dlugo. Mam aktualnie miesiecznie ok 1000 zl na zycie dla siebie Juli i psow.I nie wiem kiedy to sie zmieni.... :-(
gdybym miala kase - kupilabym obroze. Gdybym miala kase - ppostawilabym moze ten kojec. A najchetniej - gdybym miala kase poszlabym z Hoska na szkolenie, mamy tu w BB taka szkole dla psow gdzie ucza tych wszystkich agility, obedience itd. Hoska pewnie zostalaby mistrzem. Ale nie mam tej kasy. I trudno.:-(

Link to comment
Share on other sites

[quote name='supergoga']A może dla sprawiedliwości drugi kennel dla Hoski ustawić, żeby sunia widziała że i ta druga w klatce siedzi. I żeby Hoska tam siedziała, jak masz coś do zrobienia lub wychodzisz.[/quote]

tez o tym myslalam, i to byloby sprawiedliwe.
zalatwiloby problemy w domu. Z tym ze nie zalatwiloby poblemow z uciekaniem.

Link to comment
Share on other sites

Sluchajcie- czy w razie czego ktos ma zbedna kennel klatke dla Hosski?
Bo ten pomysl z ta kennel klatka jest naprawde niezly. Nie wazne jakie by byly dalsze szkoleniowe plany Dorothy.
Pytam na zapas.

Ja nigdy nie stosowalam kennel klatki i nawet sie nie orientuje w cenach.(jestem strasznie wrazliwa na dzwieki w szczegolnosci w nocy- pies brzekajacy klatka by mnie do rozstroju nerwowego doprowadzil ;) ....)

Link to comment
Share on other sites

coz, cuda sie nie zdarzaja.... Hosia wychodzi sobie na wycieczki mimo pozyczonego na probe pastucha elektrycznego :-(

ponadto postanowila, ze sypiac bedzie na kanapie.
A ja mam jasne narzuty i poduszki. Juz nie sa jasne.
Oczywiscie jak ide spac lezy grzecznie pod stolem... gdziez tam, ona na kanapie.
Nikt inny tego nie robi, bo Bert spi na gorze, a Sunia w kojcu. Filip ze spondyloza nie wejdzie nawet na schodek, o kanapie nie wspomne. Wiec sprawa jest oczywista. Hosia nie pomyslala chyba, ze to sie wyda....ale nie rezygnuje. A rano patrzy takim slodziutkim, niewinnym wzrokiem, za ktory zaczynam jej nie lubic. Takim wzrokiem :
"kochana panciu! tak Cie kocham! jestem taka grzeczna! Popatrz pokazuje brzuszek! Jestem taka posluszna!! Taka milutka! Taka nieklopotliwa! polize Cie po policzku, popatrz!"

Zamkniecie w garazu powoduje dalsze niszczenie bramy.

A rano jak Sunia wychodzi z klatki Hosia rzuca sie na nia ustalajac natychmiast kto tu kogo gryzie i dlaczego. Dzis puscily mi nerwy i rabnelam w nia krzeslem.

Szukam jej domu.
D

Link to comment
Share on other sites

Ja mogę dać tylko kilka pomysłów o ile nie jest jeszcze za późno...żeby nie wchodziła na kanapę wystarczy na niej coś kłaść pod Twoją nieobecność np.coś ciężkiego(ja kładłam składane plastikowe krzesło),żeby nie wchodziła i nie wykradała z kuchni można by kupić po znajomości(lub pożyczyć od kogoś)kennel w którym będzie zamykana zawsze gdy ciebie nie będzie w pobliżu i na koniec aby nie uciekała z podwórka to łatwiej jednak trzymać ją na dworzu na baaardzo długim łańcuchu( albo grubej rozciąganej smyczy,której nie zerwie) no i chodzić na dłuższe spacery aby się wybiegała.Co do relacji między sukami to jeżeli Hosska jest większa i silniejsza i to ona prowokuje bójki to niech chodzi w kagańcu gdy obie suki są luzem i wszelkie niesnaski szybko i stanowczo przerywać nagradzać nawet chwile zgody między nimi.Te rozwiązania nie są na zawsze myślę że przy dłuższym stosowaniu tych zasad suka się uspokoi i będzie można zacząć rezygnować z kolejnych ograniczeń.I warto by znaleść jej jakieś zajęcie aby spalała swoją energię w ciągu dnia nie na niszczycielstwie i rozrabianiu może wybiegać ją za rowerem?To są moje propozycje,ale doskonale rozumiem,że możesz mieć już dość.Ja też jestem zupełnie sama non stop,wychowuję małe dziecko i mam sunię staruszkę bardzo schorowaną no i jeszcze studiuję i aby ze wszystkim dać radę to doba musiałaby mieć conajmniej 70 godz no a ja energię supermena,a o cierpliwości już nie wspomnę,no ale nie mam wyjścia :diabloti: Trzymaj się i pozdrawiam ciepło ;)

Link to comment
Share on other sites

a mnie sie jeszcze ukochany kon rozchorowal:-(
latam z lekami, proszkami, syropkami...

dzieki ziele77, za rady i pocieche, kennel poszukuje, moze ktos ma pozyczyc??
albo niedrogo odsprzedac?

I wiesz, masz racje, i przyznaje sie glosno. Jestem tak zmeczona, ze nie chce mi sie walczyc. Jestem tak zmeczona, ze nie chce mi sie zyc. Psy budza mnie ostatni o okolo 5 rano, zwazywszy na fakt ze mam klopot z zasypianiem sypiam po 4 godziny. Mam mnostwo obowiazkow w ktorych NIKT mnie nie wyreczy, mnostwo zajec do wykonania kazdego dnia, i jak pomysle, ze mam wykroic jeszcze poltorej godziny na rower i trening z Hosia bo sie jej nudzi, to nie gniewajcie sie, ale ja fizycznie nie daje rady. Ja MARZE o pozycji poziomej. A nie o rowerze i treningu, gdy na polu zimno, ciemno, a podemna sie nogi uginaja ze zmeczenia...
To musi byc ktos, kogo to pasjonuje i ma na to czas i nie ma tylu zajec ile ja w tej chwili...

Hosia podoba sie bardzo mojemu znajomemu, zna ja dobrze od poczatku, nie odstraszaja go wcale jej zalety charakteru, tylko ze on moglby ja wziac dopiero za rok, bo robia dom. Taki warunek zona mu postawila. Naciskam go, zeby to przemyslal, bo za rok po mnie moze posostac tylko nagrobek na komunalnym i nie wiem gdzie wtedy bedzie Hossa. Dzis zaslablam w sklepie podczas zakupow swiatecznych. To nie jest smieszne, ja jestem wyczerpana....:-(

Link to comment
Share on other sites

Witaj Dorotko
Krew mi w żyłach zastyga jak czytam co przeżywasz z diabelskim aniołkiem w postaci Hosski:-( :crazyeye: To naprawdę nie jest ani śmieszne, ani do wytrzymania i ja to rozumiem. Gdybyś miała tylko ją jedną pewnie dałabyś sobie radę ją jakoś wychować i przystopować:mad: :roll: ale na Twojej głowie jest jeszcze reszta zwierzyńca chyba bardziej niż Hossa potrzebującego Twojej opieki... Człowiek ma tylko jedno życie i ograniczone siły i wytrzymałość:shake: Masz rację, że szukasz jej nowego domu i wcale się nie dziwię. Pomogłaś jej kiedy najbardziej tego potrzebowała, nikt nawet nie pomyślał, że ten milutki psiulek da Ci taką ciężką szkołę życia. Widzę, że sytuacja zaczęła Cię przerastać i boję się w tej chwili bardziej o Ciebie niż o nią. Miłość do zwierząt to piękna sprawa i na pewno tego Ci nie brakuje. Nie mam pojęcia jak Ci mogę osobiście pomóc bo mieszkam daleko, ale tak nieśmiało zaczęłam myśleć, że abyś złapała nieco oddechu można by pomyśleć o jakimś hoteliku dla Hosi chociaż na trochę, abyś odzyskała siły.
Może część z Was oburzy się na mnie za tą propozycję, ale jeśli kochacie zwierzęta musicie też kochać i myśleć o ludziach i im też pomóc bo Dorotce tego teraz naprawdę potrzeba. Hosia może jest słodka ale jej charakterek niestety pozostawia wiele do życzenia:diabloti: i jeśli Dorotka w tej chwili nie pomoże sobie to nie będzie w stanie zajmować się żadnym innym zwierżątkiem, nawet chomikiem...
Dorotko wiem, że nie jest Ci lekko, a hotelik to też duży wydatek ale mam nadzieję że jeśli się na to zdecydujesz i zaakceptujesz dogomaniacy dorzucą Ci do skarbonki. Jeśli wybierzesz kennel też postaram się coś wyskrobać od siebie. A jeśli kompletnie jesteś zdecydowana oddać Hossę musimy zacząć działać właśnie w tym kierunku, może allegro i wątek na dogo o poszukiwaniu domu dla Hoski?
Nie dziwcie się mi, ze tak myślę, ale w tej chwili nawet ja sama nie widzę jakoś innego wyjścia, Dorotka walczyła i sami to widzicie, ale to właśnie JEJ należy teraz pomóc.
Jeśli się oburzacie trudno, ale inaczej to wygląda kiedy się czyta o całej sytuacji siedząc spokojnie przy komputerku a inaczej to jest gdy człowiek słania się na nogach i dzień w dzień jest bombardowany kolejnymi wybrykami pupila...
Trzymaj się Dorotko i daj znać w czym i w jakim kierunku ma działać jakaś pomoc. Ale jeśli dobrze rozumiem Twoje słowa Hosska powinna znależć inny dom, pewnie taki z ogrodem i porządnym boksem i na pewno taki, żeby była w tym domku jedynym psim przedstawicielem, prawda?
I naprawdę duża buźka za wszystko co robiłaś i robisz do dziś... Pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Dorothy']
...Dzis puscily mi nerwy i rabnelam w nia krzeslem.
Szukam jej domu.
D[/quote]


w obliczu tego rodzaju zdarzeń szukanie domu dla Hoski jest najrozsądniejszym rozwiązaniem.

[B]Dorota, to ostateczna decyzja? [/B]

Ponieważ obie z Kingą czujemy się odpowiedzialne za losy Hoski moje pytanie brzmi: czy mamy sie włączyć w poszukiwania nowego domu?
Jeżeli tak, to bardzo bym chciała umiescić ogłoszenia o niej jeszcze przed świętami - w święta ludzie mają więcej czasu i chętniej buszują w necie.
Czy masz aktualne zdjęcia Hoski?
oraz czy szukamy także domu tymczasowego, czy Hossa może pozostać u Ciebie do czasu znalezienia nowego domu?

Link to comment
Share on other sites

Podałam rady na wszelki wypadek gdyby Dorothy miała jeszcze siłę i ochotę powalczyć,ale [U]podpisuję się wszystkimi czterema kończynami pod tym co napisałaś Stokrotka&Tayga!!![/U]
Dogomaniacy!Dorothy potrzebuje pomocy,jeżeli to decyzja ostateczna może faktycznie zacząć szukać odpowiedniego domku...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='tuxman']Dobra - ponieważ Dori nie potrafi (mięciuśko - oj mięciuśko po lewej stronie) w takim razie ja.
Oficjalnie.
Proszę szukajcie jej fajnego domu w PL - z setką hektarów minimum, gdzie można ścigać zające, dzikie gęsi i bażanty - tudzież co najwyżej listonosza na komarku...
Przyjeżdżam na Święta Bożego Narodzenia do "swojego" domku - gdzie będę musial powalczyć z psami o miejsce przy Wigilijnym stole, ale mam nadzieję, że jakoś pójdzie ośle, jakoś pójdzie...
Potem, zabieram Hoskę do siebie do DE - co prawda będzie siedzieć przez 9 godzin w malym pokoiku, czekając na mój powrót z pracy, ale cóż. Takich psów są przecież SETKI jeśli nie TYSIĄCE - dlaczego akurat ona mialaby się mieć lepiej? :diabloti:
Oprócz tego - zobowiązalem Dori o szukanie jej domu w DE - myślę, żę z tego się wywiąże...

Tuxman, dopiero tak naprawdę to dziś dotarło do mnie, że sprawa jest jak najbardziej serio i Dori potrzebuje natychmiastowej pomocy :-( w znalezieniu domu dla Hosski.... Tylko, ze wcześniej to do nas nie za bardzo dochodziło i wszyscy myśleli, ze silna i walcząca zawsze jak lwica o swoje psiaki Dorothy i z tej sytuacji znajdzie wyjście i nikt nie brał pod uwagę innej opcji... ale może wspólnie jakoś znajdziemy dła Hosski nowy dom, w co staram się uwierzyć.... POMÓŻCIE DOGOMANIACY!

Wracaj szczęśliwie do swojegu domku i rodzinki, bo Dorotka bardzo Cię teraz potrzebuje.... wiem coś o tym, bo ja jestem w podobnej sytuacji jak ona i strasznie się cieszę, że MÓJ też wraca ze świata...

Trzymajcie się cieplutko

Link to comment
Share on other sites

Do Mnie dotarlo ze sprawa powazna. Tylko tak jak ostatni ulan na koniu rzucajacy sie przeciw czolgom probowalam...

Czasami jednak chyba lepiej pochylic czolo- i przyznac- nie dam rady.

Szkoda mi zarowno Hoski- jak i Doroty.

No coz- Gryf przy mnie byl i w takich sytuacjach jak Dorota opisala. Tylko ze Ja bylam sama i Gryf tylko ze mna. Moze samotnie latwiej stawic czola bitwie.I latwiej wybaczyc rozne psie psikusy.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...