Jump to content
Dogomania

Staszek z dworca w końcu dotarł na stację DOM STAŁY!!! Dziękuję wszystkim !!!


obraczus87

Recommended Posts

Nie żryjta się baby (cioteczki jak kto woli)!
To jest pies zabrany z dworca i nikt nie wie jaka była jego przeszłość...
Dajmy mu czas, może się przyzwyczai. A jak nie, to zamontować kaganiec... Może to drastyczne, ale w końcu dla jego dobra.

Serdecznie pozdrawiam!

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 3.1k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Ja myślę, że trzeba spokojnie poczekać na obraczus, jak wróci na wątek.
Na początku wątku są informacje, o stanie zdrowia psa, myślę, że nikt by nie oszukiwał, że był badany i wszystko jest ok. Przecież wszystko to można udokumentować.
Nie twierdzę nagareth, że mówisz nieprawdę, ale czasem wystarczy jedno zdanie wyjąć z kontekstu całości i dana sprawa przedstawia się inaczej.
Poza tym, słowa pisane zawsze można zinterpretować inaczej, niż gdyby te same słowa zostały wypowiedziane bezpośrednio.
Naprawdę, wiem, że sytuacja przybiera dramatyczny wręcz obrót, ale proszę poczekajmy cierpliwie na obraczus. Pisała, że kilka dni będzie nieobecna. Trudno mi uwierzyć by zostawiła Uziego u Nagareth i przestała się nim interesować. Tym bardziej, że podpisywałyście chyba umowę, w której zawarty jest punk związany z rezygnacją z adopcji i powrotem psa do osoby za niego odpowiedzialnej do czasu adopcji.

Nie histeryzyjmy cioteczki.

Link to comment
Share on other sites

[B]Nagareth[/B] a czy na prawdę nie da sie pomyśleć nad ukłądniem Stacha a on zostałby u was?
Próbowałam wrócić do poprzednich postów i dowiedzieć sie jak z Staszkiem postępowano ale nie zrozumiałam wszystkiego.
Sa deklaracje na hotel to równie dobrze na szkolenie mozna je przeznaczyć.

Link to comment
Share on other sites

Szkolenie to jest opcja dla psa nie po przejściach. Staszkowi jest potrzebny behawiorysta - a nie treser. Padały tu już konkretne tel. do sprawdzonej osoby. Pamiętajcie, że połowa szkół w Polsce to są jeszcze średniowieczne tresury - z kolczatkami, krzykami, karaniem - moja znajoma w Katowicach chodziła na szkolenie, gdzie pies był np. rażony prądem za zjedzenie smakołyka z ziemi. I dziwi się bardzo, że ją własny pies zaatakował.
Staszka musi zobaczyć behawiorysta. I musi być wola ciężkiej pracy z psem. Poświęcenia na początku dwóch godzin dziennie (rozłożonych na 15 minutowe sesje) przez cały dzień. Nie każdy ma możliwość i ochotę na taką pracę.

Obarczus znam od roku (wirtualnie jedynie), i nie wierzę w żadne "umywanie rąk" z jej strony. Ktoś kto tak konsekwentnie pomaga od dawna tak wielu psom - nie wypina się nagle na jednego.
Uważam, że Staszek powinien jak najszybciej wrócić do hotelu, dla swojego dobra.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Bjuta']Szkolenie to jest opcja dla psa nie po przejściach. Staszkowi jest potrzebny behawiorysta - a nie treser. Padały tu już konkretne tel. do sprawdzonej osoby. Pamiętajcie, że połowa szkół w Polsce to są jeszcze średniowieczne tresury - z kolczatkami, krzykami, karaniem - moja znajoma w Katowicach chodziła na szkolenie, gdzie pies był np. rażony prądem za zjedzenie smakołyka z ziemi. I dziwi się bardzo, że ją własny pies zaatakował.
Staszka musi zobaczyć behawiorysta. I musi być wola ciężkiej pracy z psem. Poświęcenia na początku dwóch godzin dziennie (rozłożonych na 15 minutowe sesje) przez cały dzień. Nie każdy ma możliwość i ochotę na taką pracę.

Obarczus znam od roku (wirtualnie jedynie), i nie wierzę w żadne "umywanie rąk" z jej strony. Ktoś kto tak konsekwentnie pomaga od dawna tak wielu psom - nie wypina się nagle na jednego.
Uważam, że Staszek powinien jak najszybciej wrócić do hotelu, dla swojego dobra.[/QUOTE]

święte słowa.;)
ja czytam wątek od początku i trochę się przeraziłam czytając ostatnie posty. Przecież AlinS wyraźnie pisze, że pies nie nadaje się do domku z innym pieskiem, wystarczyło posłuchać, poza tym Obraczus także pisała ostatnio, że ma problemy i kilka dni jej nie będzie. Więc może troszkę mniej pretensji a więcej należy się Staszkiem zainteresować??
Chyba po to to wszystko się robi, żeby zwierzaczkom pomagać a nie się z błociskiem mieszać...

Link to comment
Share on other sites

Bardzo nieladnie Haniu...Bardzo..nie podoba mi sie to co czytam, to co piszesz...rozmawialam wczoraj z Marta..dlugo...kazalas jej zabierac psa natychmiast, ze nie wiesz co masz zrobic i juz go nie chcesz...hmmm..Marta na pewno nie powiedziala tego w taki sposob jak to opisujesz...kontekst calej waszej rozmowy byl chyba troche inny? a gdzie ona mialaby go zabrac natychmiast?? czy tak wyglada twoim zdaniem odpowiedzialne zachowanie...?czy to prawda ze powiedzialas ze nie dasz ani zlotowki zeby sie dolozyc na hotel? i nie rob tu teraz jakiejs propagandy ze boisz sie nagle psa oddac obraczus bo smieszne to sie robi...ja znam Marte osobiscie i nie wierze ze zrobilaby jakakolwiek krzywde Staszkowi..postawilas ja pod sciana każąc zabierac psa natychmiast...rozne rzeczy sie mowi w sytuacji gdzie nie ma sie wyjscia... jeszcze raz powtorze...nie wierze i nigdy nie uwierze ze Marta pozbyla by sie psa!!
Aha czy ktos slyszal o chorobie psa chip-zapalenie miesnia lub stawu? bo ja pierwsze slysze...
Nagareth czy mozesz powiedziec jak dokladnie nazwal ta chorobe twoj wet?
mi sie wydaje ze twoj wet nie nazwal konkretnie choroby nazwą chip..tylko moze po prostu Staszek ma chipa...czy mozesz podejsc do jakiejs lecznicy ktora posiada czytnik?

Link to comment
Share on other sites

wlasnie dostalam maila od Marty...kopiuje i wklejam:
Czesc,

jestem z doskoku. udało mi sie na zadupiu znalezc neta....

Jak mozesz to wrzuc na watek smsy moje do Hani, bo kolezanka sie
zagalopowala i wyjela tylko pojedyncze slowa ukladajac je w calosc.

Na kolejne z rzedu smsy o tym, ze Hania sie boi i nie wie co ma zrobic z
psem wqrwilam sie wiec jej napisalam. Wielokrotnie pisalam o kosztach
hotelu, w mailach mam udokumentowana propozycje wsparcia finansowego
oraz to, ze Hania zgodzila sie przyjac wsparcie finanasowe. Hania nie
domyslila sie tego, ze to Ona powinna placic za Hotel, wiec musialam ja
zmusic:

1. Hania musisz przede wszystkim zrozumiec, ze Uzi nie jest moim psem.
Staram się jak mogę aby Ci pomóc. Ale nie umiem na szybko niczego
zalatwic, tym bardziej w okresie przedswiątecznym.Po świetach bedą wolne
miejsca. Teraz nie ma. Bez deklaracji nie oddam psa. Nie moge zmusić
ludzi do płacenia teraz, bo kase przekazali na inne psy. Sama tez
płacic nie będę. Jak Gliwice go nie przyjma, wtedy bede myslec dalej. Po
swiętach miejsc pewnie będzie dużo więcej. Cały czas kombinuje. Jak się
nie znajdzie Hotel pies zostanie uspiony. Na dworzec z nim nie wroce -->
ostatnie zdanie mialo zmusic i zmusilo Hanie do racjonalnego myslenia.

2. Jestem 500km od domu. Nie mam dostepu do kompa. Nie mam jak załatwiac
spraw. Staram się, ale mówiłam Ci ze z dnia na dzień nic nie zalatwie.
Jak Gliwice nie wypala, to zrobisz co bedziesz chciala. Bedziesz mogla
Go zawiezc do Aliny (UWAGA! Hania chce zawozic agresywnego jej zdaniem
psa pociagiem, i to kolega mialby zawiezc psa agresora pociagiem). A
Kasy nie uzbieram w 1 dzioeń. Ludzie nie chca placic na psa, ktory de
facto ma wlasciciela. pomyslimy jak bede znac odpowiedz z gliwic.

A to dwa smsy ktore wyslalam Hani juz po TYM;

3. Skoro Ty zachowujesz sie w sposob karygodny to ja Ci pomagac nie
miuszę. Od rana do nocy szukam hotelu, oglaszam psa, dzwonie do Ciebie
by sie dowiadywac o niego, oferuje pomoc finansowa na behawioryste, a Ty
w ten sposob postepujesz?? Wiedzac ze tylko ja mogę Ci pomóc??Ostatnimi
smsami probowalam Ci wytlumaczyc, ze bedac z dala od domu nie majac
netu, kasy na koncie - nie mam jak szukac hotelu. Mam nadzieje ze
znajdziesz Staszkowi dobry dom. Nienawidze obłudy. Żegnam.


Na co Hania mi zarzuciła, ze ja chce uśpić psa, a nie ona--> moja
odpowiedz:

4. Chciałam Cie zmusisz do myslenia i do tego abys w koncu ruszyla
głową, ze to Twój pies i ze to Ty powinnas nam dołozyć do hotelu. Ale
jak widac dopiereo te słowa (moje słowa o uspieniu) i Twoja cheć
pozbycia się psa przewazyly. Rozmawialam z Jagoda. Szkoda, że tak
brzydko sie o Niej wyrażałaś. jednak to ona okazuje sie być ludzka I
wcale z dnia na dzien nie chce sie pozbyć psa. Dla mnie jest koniec
dyskusji. Problem psa zostawiam Tobie a ja wracam do swoich czynnosci.
Bo nawet info o mojej rodzinnej tragedii nie spowodowalo ze zachowasz
się ok. Ale to nie o mnie, tylko o Tobie świadczy. Tak samo jak wczoraj
nie zadzwonilas do mnie aby powiadomic mnie o wizycie u behawiorysty i
lekarza. Pokazuje to jednak, ze nie liczysz sie z moim zdaniem a psa
traktujesz wyłacznie jak własnego. Wiec oddaj teraz komus własnego psa.
Zycze dobrej nocy.

Link to comment
Share on other sites

Tak czytam i czytam i wierzyć mi się nie chce.
Pośredniczę w adopcji psiaków ze schroniska. To dopiero ryzyko. Dokładnie nawet na spacerach się ich nie pozna.
zwrotów z adopcji nie ma. Bo kierownik psa nie przyjmie.
Szczerze? Nawet jak mnie tu kamieniujecie to psa który wyszedł do schronu z powrotem tam bym nie oddała. Miłosierniej byłoby uśpić.
Dzisiaj płakałam ja i moja 12 letnia córka.
Była na spacerze z Bertą. Ot taka zwyczajna suczka do kolana, powyżej. Czarna, tłuściutka. Zapada się jej grzbiet. Berta jest w schronisku trzy lata. Na spacerze była trzeci raz. Tak bardo się zapierała, żeby nie wrócić do schroniska. Bardzo. Z całych sił.
Berta domu nie znajdzie. Co dla niej lepsze?

Haniu bierz odpowiedzialność za adoptowanego psa. zebrać kasę nie jest łatwo.
Ja swoją przeznaczyłam na Ryśka z mojego schroniska. Nie chcę, żeby trzecie lato spędził w budzie ze skorupą na grzbiecie, chcę, żeby ktoś mu te kudły w końcu obciął.

Po co ludzie biorą bezdomnego psa? Jak przy pierwszym problemie chcą go oddać?
To psy z przeszłością często nieznaną.

A i jeszcze jedno jestem przeciwna dowożeniu psów do potencjalnego domu. Trochę wysiłku kochani.
I wtedy się widzi jakiej wielkości jest pies i czy utyka na łapkę.

Nieco się rozpisałam niby nie na temat ale mam dość.

Link to comment
Share on other sites

Czytam i nie wierze . Ja rozumiem , że pies sprawia problemy , że jest agresywny . Każda adopcja jest ryzykiem , zdążają się psy bardzo trudne , ale domki się starają , pracują z psami . Ja rok temu adoptowałam psa z fundacji , miałam z nim ogromne problemy , agresja do innych psów , taka , że cieszko było psa utrzymać , kolejny problem , gryzienie wszystkiego co się da , np. identyfikatora pracowego mojego TZ bez którego nie wpuścili go do pracy i mnóstwa innych tak samo ważnych rzeczy , walczyłam z tym ponad pół roku , czasem mi się płakać chciało jak wracałam do domu i kolejna rzecz była pogryziona .Ale walczyłam o psa , nigdy nawet nie pomyślałam , żeby go oddać . Teraz mam najwspanialszego przyjaciela na świcie :) Dlatego nie rozumiem , jak można po paru dniach psa oddać , bo ma problemy . Po co była wizyta behawiorysty skoro Hania nawet nie próbuje zastosować się do jego rad ? Mam wrażenie , że decyzja o adopcji nie była przemyślana .

Link to comment
Share on other sites

To ja jeszcze dodam.
Dzisiaj z GrubbąRybbą wspominałyśmy jednego z pierwszych psiaków wyadoptowanych przez nas ze schroniska.
Edi/Thor. Ogromny, większy od kaukaza, rottka itd. Przycięte uszka. Piękny, dostojny pies.
Po adopcji okazało się, że był szkolony do walk, pogryzł kanapę, z mieszkania na parterze uciekł wraz z oknem. A dziewczyna się zawzięła. Szkolenia i twarda ręka. I ma cudownego psa.

Link to comment
Share on other sites

Ja także miałam problemy z miom pieskiem ,podobnie jak Anja2201 ale również robiliśmy wszystko aby zmienić nastawienie psa ( capnęł nawet w nogę moją siostrę ) trwało to gdzieś ok pół roku.Natomiast teraz jest przekochana ,choć jeszcze zdarza się jej świrować na spacerze. Myślę,że tylko mądre i odpowiedzialne podejście do psa jest w stanie go zmienić. A czy ktoś pomyślał o Staszku...znowu przeprowadzka...:-(

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Nagareth']Właśnie wasza Obarczus napisałą , że ona już się tym psem nie będzie interesować. Proszę więc o pomoc w znalezieniu mu nowego domu.
Poza tym chciałam napisać na forum o zachowaniu Obarczus bo uważam, że wiele innych osób było zaangażowanych w pomoc Uziemu i powinny się dowiedzieć co robi jedna z nich[/QUOTE]


Czego Ty właściwie oczekujesz od Marty? Miałaś zajęcia z behawiorystą, który stwierdził, że będzie ciężko, a Ty poddajesz się na starcie i chcesz szukać Staszkowi nowego domu?

Link to comment
Share on other sites

Po pierwsze miałam adoptować psa zdrowego a nie przewlekle chorego (w woli wyjaśnienia : chip to określenie na odłamek kości (nie tylko to że pies ma identyfikator)i i oprócz tego Uzi ma zapalenie zarówno stawu łokciowego jak i mięśnia )w tym momencie nie stać mnie na jego leczenie, po drugie miał akceptować koty a jest inaczej ja nie mogę pozwolić aby kot załatwiał się ze strachu na szafkach, nie mam czasu na pół roku pracy z psem bo mój kot odejdzie na zawał serca. Nie będę już komentować zachowania obarczus bo wielokrotnie mówiłam, że dołożę się do hoteliku i nie chciałam żeby zabierała psa natychmiast tylko że zdecydowana jestem go oddać. I nigdy ale to nigdy nie oferowała pomocy finansowej na behawiorystę. Poza tym zgodnie z umową adopcyjną, jeżeli kiedykolwiek zdecyduję się oddać psa to mam go oddać poprzedniemu właścicielowi. Czy to znaczy, że mam występować na drogę prawną by egzekwować postanowienia umowy?

Psa dłużej zatrzymać nie mogę bo nie chodzi o to że ma trudny charakter bo to brałam pod uwagę ( co prawda nie spodziewałam się, że będzie agresywny w stosunku do ludzi)ale chodzi mi o kota, który był pierwszy i pies miał go akceptować. Szukam UZiemu nowego domu lub hoteliku (ale nie jestem w stanie go sama w całości opłacić) A Obarczus jest wyrachowana i bezwzględna w stosunku do psa.


Uważam, że kłótnię możemy kontynuować jak już pies będzie miał nowy dom bądź hotel.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='mala_czarna']Czego Ty właściwie oczekujesz od Marty? Miałaś zajęcia z behawiorystą, który stwierdził, że będzie ciężko, a Ty poddajesz się na starcie i chcesz szukać Staszkowi nowego domu?[/QUOTE]

Z tego co zrozumiałam to nie był żaden behawiorysta, a treser. Ja, jotpeg i chyba jeszcze ktoś proponowaliśmy na tym wątku kontakt z p. Zofia Mrzewińską, która potrafi zdziałac cuda, ale nagareth chyba to całkiem zlekceważyła. Ja odnoszę wrażenie, że decyzja zapadła juz dawno temu i teraz każdy pretekst jest dobry, by pozbyć się psa. Większość z nas na dogo ma psy po przejściach, więc nam nie trzeba tłumaczyć jakie są problemy, bo my to wiemy. Problem polega na tym, że niektórym nie chce się zawalczyć o psa. Najlepiej oddać, jak rzecz, która nic nie czuje.

Link to comment
Share on other sites

Jasne najlepiej żeby zjadł kota, może wpadniesz do mnie i zobaczysz jaka jest sytuacja bo widzę , że jesteś z Krakowa. Od początku szukałam psa który akceptuje koty i taki miał być Uzi. Ja w przeciwieństwie od obarczus nie chcę go uśpić tylko znaleźć mu inncy dom bo nie będę narażała kota na niebezpieczeństwo. To był behawiorysta - ja nazywam wszystkich zajmujących się psami treserami (może mój błąd. )

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Nagareth']Jasne najlepiej żeby zjadł kota, może wpadniesz do mnie i zobaczysz jaka jest sytuacja bo widzę , że jesteś z Krakowa. Od początku szukałam psa który akceptuje koty i taki miał być Uzi. Ja w przeciwieństwie od obarczus nie chcę go uśpić tylko znaleźć mu inncy dom bo nie będę narażała kota na niebezpieczeństwo. To był behawiorysta - ja nazywam wszystkich zajmujących się psami treserami (może mój błąd. )[/QUOTE]
Szukając dla psa deklaracji i hotelu, równocześnie nowego domu musisz i tak dać mu kilka dni.
Napisz nam co zrobiłaś w tym kierunku?
aha może warto z następnym specjalistom się spotkać?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ocelot']To ja jeszcze dodam.
Dzisiaj z GrubbąRybbą wspominałyśmy jednego z pierwszych psiaków wyadoptowanych przez nas ze schroniska.
Edi/Thor. Ogromny, większy od kaukaza, rottka itd. Przycięte uszka. Piękny, dostojny pies.
Po adopcji okazało się, że był szkolony do walk, pogryzł kanapę, z mieszkania na parterze uciekł wraz z oknem. A dziewczyna się zawzięła. Szkolenia i twarda ręka. I ma cudownego psa.[/QUOTE]

a ten Thor to przypadkiem nie zamieszkal w Wawie na Grochowie ?? :) , cos mi sie widze ze chyba tak , wielka bestia ale za to jaka urocza , spotykamy sie na spacerach :)

Link to comment
Share on other sites

Ale ja wcale nie chcę go na już pozbyć się z domu to wszystko zmyśliła Obarczus aby zdjąć z siebie odpowiedzialność. Przecież nie wyrzucę go ani nie oddam do schroniska. Szukam miejsca w jakimś hoteliku, dzwonię, rozmawiam, z koleżankami, które są też wolontariuszkami na dogo (obiecały mi pomóc), robię ogłoszenia. Dla mnie czas odgrywa dużą rolę przez kota. Nie wiem czy w takim razie mogę liczyć na waszą pomoc w deklaracjach ?

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...