Jump to content
Dogomania

W mieście pies się męczy. Na wsi są warunki na psa...


zebra12

Recommended Posts

[quote name='Tosa_Inu&Husky']Ulubione zdanie mojej mamy:shake: Naszą rozmowę zaczynam ja, a kończy ona. Przykładowa rozmowa.
- Kupisz mi psa? - pytam
- NIE - warczy mama
- Czemu?
- Mieszkamy w bloku
- No i?
- Jak będzie plucha i ziąb to nie będę musiała wychodzić z psem, tylko wypuszczę go do ogrodu
- Ale ja chciałabym oduczyć psa załatwiania się w ogrodzie
- To k**** poczekaj na psa, aż zamieszkasz sama![/QUOTE]
O boże, czyżbyśmy były siostrami :crazyeye:????? Jakbym słyszała moich rodziców! My co prawda nie mieszkamy w bloku, ale argumenty i logika identyczne. A już zakończenie rozmowy - jakbyś przy tym była;)
U mnie jest jeszcze jeden żelazny argument "Bo ty się chcesz z tym psem wygłupiać, będziesz pośmiewiskiem". To po tym, jak kiedyś pokazałam mamie filmiki z agility i frisbee - chciałabym to kiedyś trenować. Ale gdzie tam! Sasiedzi by mnie palami wytykali, że wariatka!!!:stupid:
Pies może być szczęsliwy wszędzie. Na forum owczarków belgijskich znalazłam takie zdanie "Może mieszkać nawet w budce telefonicznej, byle z właścicielem". I o to chodzi!

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 267
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='Tosa_Inu&Husky']Ulubione zdanie mojej mamy:shake: Naszą rozmowę zaczynam ja, a kończy ona. Przykładowa rozmowa.
- Kupisz mi psa? - pytam
- NIE - warczy mama
- Czemu?
- Mieszkamy w bloku
- No i?
- Jak będzie plucha i ziąb to nie będę musiała wychodzić z psem, tylko wypuszczę go do ogrodu
- Ale ja chciałabym oduczyć psa załatwiania się w ogrodzie
- To k**** poczekaj na psa, aż zamieszkasz sama!
[/QUOTE]

A ja się wcalę nie dziwię. Bo niby skąd potem biorą się posty typu "Ratunku mam problem z psem. Jakj mnie nie ma w domu to nikt się nim nie zajmuje. Nawet się nikomu nie chce z nim wyjść."

Link to comment
Share on other sites

[quote name='JoShiMa']Świat nie jest czarno-biały w przeciwieństwie do Twojego posta. Tak się składa, że mieszkam na wsi (i w zasadzie mogłabym poczuć się dotknięta takim stawianiem sprawy). Mam psa, którego trzymam w domu. Nie śpi wprawdzie na kanapie, bo nie, ale też nie waruje 27/7 na łańcuchu. Jestem zdania, że w miejscach publicznych (a za takie uważam ulice i miejskie parki) pies powinien być wyprowadzany na smyczy. Mój ma do dyspozycji własne podwórko, a nawet jak wychodzimy na zewnątrz, to są miejsca, gdzie mogę go puścić luzem, bo aż po horyzont nie widać człowieka.

Mój pies nie męczy się ani tak jak męczyłby się w mieście ani tak jak Twoim zdaniem męczą się psy na wsi.

PS. Ktoś tu wspomniał, o podniesieniu komfortu życia na wsi i nowych domach ze starym sposobem traktowania psów. Niestety ludzie ci na wieś sprowadzają się z miast. So...[/QUOTE]


Bardzo przepraszam, ale prosze czytać moje posty w całości, a nie wybiórczo. Przede wszystkim oparłam się na znanym i lubianym frazeologizmie, który jak widac upodobało sobie wielu rodziców. Po drugie nie napisałam, że tak robią wszyscy! Taka interpretacja moich słów to nadużycie! Odniosłam się do własnych obserwacji - tylko i wyłącznie. Ale znam osoby mieszkające na wsi, które zwierzęta kochają i odpowiednio się nimi zajmują np.: Marlena, od której mam moją sunię). I znam też osobiście kilku miejskich meneli, co trzymają psy w trasznych warunkach. Zaznaczyłam w mojej wypowiedzi, ze są ludzie i ludziska. I to zaróno na wsi, jak i w mieście. Jednak świadomość pewnych rzeczy w środowisku wiejskim (tradycyjnym, nie nowobogackim) jest dużo mniejsza. I bardzo, bardzo bym chciała, żeby to się zmieniło. Niestety jeszcze daleka droga przed nami.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='JoShiMa']A ja się wcalę nie dziwię. Bo niby skąd potem biorą się posty typu "Ratunku mam problem z psem. Jakj mnie nie ma w domu to nikt się nim nie zajmuje. Nawet się nikomu nie chce z nim wyjść."[/QUOTE]
Moim zdaniem biorą się z braku odpowiedzialności. Jak się bierze psa pod wpływem chwili, bo taki śliczny i słodziutki szczeniaczek, to potem tak jest. Takie sprawy powinny być ustalone zanim pojawi się pies.
Inna sprawa, że rodzice często nie wierzą dzieciom, że te będą zajmować się psem, boją się, że wszystkie obowiązki spadną na nich. Wiem, że czasami tak bywa, ale jak ja swoim od lat powtarzam, że będę zajmować się swoim psem, jak nawet spisałam umowę z wymienionymi obowiązkami, które będą moje, to chyba mogliby mi zaufać? W innych sprawach jakoś potrafią.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ala94']Moim zdaniem biorą się z braku odpowiedzialności. Jak się bierze psa pod wpływem chwili, bo taki śliczny i słodziutki szczeniaczek, to potem tak jest. Takie sprawy powinny być ustalone zanim pojawi się pies.[/QUOTE]
No i własnie mama [B][B]Tosa_Inu&Husky[/B][/B] ustala jasno. Psa nie będzie, bo nikt, poza jedną osobą nie ma ochoty brać na siebie dodatkowych obowiązków. To uczciwe i nie ma się o co dąsać.


[quote name='Ala94']Inna sprawa, że rodzice często nie wierzą dzieciom, że te będą zajmować się psem, boją się, że wszystkie obowiązki spadną na nich.[/QUOTE]
I mają rację. Nie mówię tu o kompletnie nieodpowiedzialnych dzieciach, ale nawet tym odpowiedzialnym nagle przypomina się na przykład, że chcą wyjechać na wakacje na które nie mogą zabrać psa. I nagle pies staje się problemem.

Link to comment
Share on other sites

Słuszna uwaga - choćby nie wiem co, jedna osoba bez niczyjej pomocy po prostu nie da rady zawsze zająć się psem. Z wakacji przykładowo można zrezygnować, ja jako nastolatka chciałam psa - i przez 5 czy 6 lat ani razu nie byłam na wakacjach. znosiłam to bez szemrania, ale fakt, czasem było mi przykro, choćby wtedy, gdy miałam te 15-16 lat, była wycieczka z inną klasą, w której był jakiś chłopak który mi się podobał... Nawet przy grypie można się opatulić i wyjść z psem na te siku. Ale co w przypadku, kiedy przykładowo ciężej zachorujemy, albo trafimy do szpitala? Miałam zerwane więzadło w kolanie i przez ponad miesiąc po prostu nie byłam w stanie ani wyprowadzić psa na spacer, ani nawet iść do sklepu przynieść mu jedzenia... Dobrze że TZ się tym zajął...

Dlatego przed wzięciem psa, jeśli nie jest on marzeniem całej rodziny i nikt nie wykazuje chęci wyręczenia nas w jakiejś sytuacji, trzeba sobie zrobić rozeznanie wśród znajomych, czy mamy kogoś kto nam pomoże, albo czy w skrajnej sytuacji będzie nas stać na hotel czy wynajęcie petsittera.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='JoShiMa']

I mają rację. Nie mówię tu o kompletnie nieodpowiedzialnych dzieciach, ale nawet tym odpowiedzialnym nagle przypomina się na przykład, że chcą wyjechać na wakacje na które nie mogą zabrać psa. I nagle pies staje się problemem.[/QUOTE]
Nie zawężajmy do dzieci. To działa w obie strony. Gdy moja Mama jedzie do SPA, albo leci samolotem za granicę, to dla mnie oczywistym jest, że jej psami i kotem opiekuję się ja. Są sytuacje, gdy psa zabrać nie można, lub jest to bardzo kłopotliwe i kosztowne... po prostu niepotrzebne. W innych wypadkach pies jedzie, nie ma litości.

Dzieci nie mam, ale gdy ktoś z moich znajomych ma "czasowy problem" z psem, tzn. nagły wyjazd, sytuację rodzinną, przeprowadzkę, to także przechowuję ich psy. Nie popadajmy w paranoję, że jak już jest zwierzę, to trzeba stanąć na wysokości zadania i opiekować się nimi 24 godz.na dobę, 7 dni w tygodniu i 360 w roku. Rodzina, przyjaciele, hotele dla zwierząt... możliwości jest wiele.

Link to comment
Share on other sites

bardzo wiele. ja np ostatnio zgłosiłam się do zupełnie obcej osoby, która w internecie zamiescila prosbe o pomoc w spacerach z psem bo pracuje. cieszę się, że nie oddaje psiaka pod byle pretekstem, pomachałam jej legitymacją organizacji przed nosem i wie, że ma wsparcie.

Link to comment
Share on other sites

U mnie to dzieci chciały psa. Przypuszczałam, że i tak bedę musiała im pomagać w zajmowaniu się psem, ale okazało się, że to one czasem pomagają mnie, bo na mnie spadło WSZYSTKO. I tylko raz w tygodniu uda mi się wygonić jedną z domu na spacer z młodą. A ile się nagadają, nanarzekają: "czemu znowu ja?", "ona też powinna wyjść!", "ciągle ja chodzę..." itp. To wiecie, ja już ich nie proszę i sama idę. Czasem tylko jestem w pracy dłużej albo muszę zająć się najmłodszą latoroślą. Wtedy je proszę. A tak mnie nudziły o tego psa...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Greven']Nie popadajmy w paranoję, że jak już jest zwierzę, to trzeba stanąć na wysokości zadania i opiekować się nimi 24 godz.na dobę, 7 dni w tygodniu i 360 w roku. Rodzina, przyjaciele, hotele dla zwierząt... możliwości jest wiele.[/QUOTE]

Zgadza się, ale nie zaprzeczysz, chyba, że jest to kłopot. Większy lub mniejszy ale kłopot. Rodzina nastolatki może sobie takich kłopotów nie życzyć :) i ja to rozumiem. Zresztą, jak ktoś zauważył, nie tylko dzieci to dotyczy. Mój mąż chciał psa, powiedziałam, dobrze, ale: pies mieszka w domu, pies jeździ z nami i Twoja mama musi wyrazić zgodę na odwiedziny z psem, ty wychodzisz na spacery, a ja od czasu do czasu niejako przy okazji mogę go zabrać. No i mu przeszła chęć na psa na kilka lat. Potem zobaczył zdjęcie Hobo i powiedział. OK, zgadzam się na Twoje warunki. Tyle, że sprawa była postawiona jasno i nikt się na nikogo nie obrażał.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zebra12']U mnie to dzieci chciały psa. Przypuszczałam, że i tak bedę musiała im pomagać w zajmowaniu się psem, ale okazało się, że to one czasem pomagają mnie, bo na mnie spadło WSZYSTKO. [/QUOTE]
:shiny: U mnie mąż i dziecko. I kto pisze teraz siedemset któryś post na forum, kto dopytuje o diety, o szkolenie, o rozwiązania problemów, kto gania na spacery, suszy smaczki w piekarniku, no kto. No ja :evil_lol:
Rodzice mają prawo odmówić, bo dziecko i jego potrzeby zmieniają się w szalonym tempie. I nie zawsze kończy się happy endem.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zebra12']U mnie to dzieci chciały psa. Przypuszczałam, że i tak bedę musiała im pomagać w zajmowaniu się psem, ale okazało się, że to one czasem pomagają mnie, bo na mnie spadło WSZYSTKO. I tylko raz w tygodniu uda mi się wygonić jedną z domu na spacer z młodą. A ile się nagadają, nanarzekają: "czemu znowu ja?", "ona też powinna wyjść!", "ciągle ja chodzę..." itp. To wiecie, ja już ich nie proszę i sama idę. Czasem tylko jestem w pracy dłużej albo muszę zająć się najmłodszą latoroślą. Wtedy je proszę. A tak mnie nudziły o tego psa...[/QUOTE]
Albo konsekwentnie wymusic zajecie sie psem, dolaczenie sie do spaceru, nakrecic na jakis pomysl z psem ( widowiskowy taniec, agility itp.).
Moje 7-letnie chce strasznie "swojego" psa, postawilismy warunek, ze zajmie sie odpowiednio (do mozliwosci oczywiscie) obecnym psem, wtedy pomyslimy.
No i zobaczymy :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='JoShiMa']I mają rację. [/QUOTE]
Zawsze? Bo wiesz, tym sposobem to nikt nie powinien decydować się na psa. Dorośli też mają urlopy, mogą wyjechać służbowo, mogą zachorować. I też jest problem, co z psem. Wiadomo, że w życiu różnie bywa, nie wszystko da się przewidzieć. Ale jeśli dla kogoś dobro psa jest ważne, nie traktuje go jak rzeczy, którą można wywalić, bo sprawia kłopot, to wyjście się znajdzie. Jak rodzice[B] raz na kiedyś[/B] zastąpią dziecko w opiece nad psem, to chyba tragedii nie będzie? Ja też czasami gotuję obiad, jeśli mama akurat nie może i problemu z tego nie robię.
Ja mam 15 lat. Jakby policzyć, to tylko na tym forum znalazłabym mnóstwo ludzi w moim wieku albo i młodszych, którzy świetnie radzą sobie z psem, szkolą go, wystawiają, startują w zawodach no i opiekują się nim na codzień. Można? Można, tylko trzeba chcieć. I odróżniać pragnienie od kaprysu, a z tym to i dorośli mają problem.

Link to comment
Share on other sites

Ja słyszałam o 20 latku któremu jak jego mama wyjechała na 3 dni słuzbowo nie przyszło do głowy ze psa nalezy nakarmic. Dobrze ze mama wyjechała tylko na 3 dni a nie na dłuzej.
A co do tematu: Czy sie pies bardziej meczy w miescie czy a wsi to zalezy. Mamy działke na wsi koło lasu, i to jest teren łowiecki. dziczyzna tez jest, ja na spacerze z psem spotkałam juz nie raz zajaca, lisa, a mama widziała sarne na terenie naszej działki. w lecie jak spedziłam na działce 2 tygodnie urlopu to prawie co drugi dzien widziałam sarne. A my jeszcze nie mamy ogrodzenia (chcemy zrobic) wiec jak jestesmy na działce nasze psy chodza na spacer na smyczach. A w miescie mozemy je spuscic na wybiegu gdzie nie ma dzikich zwierzat. Jak bedzie ogrdzenie to tez beda oczywiscie chodzic na spacer, i mieszkac w domku, ale beda tez miały mozliwosc pobiegania na ogrodzonej działce.

Link to comment
Share on other sites

Tak czy inaczej dzieciakom szybko piesek się nudzi .Wiem to z doświadczenia mam dzieci itrzy psy każdy z moich psiaków ma własną smutną historję dwa odkupiłam a jeden jest ze schroniska ja mimo że moim dzieciakom znudził się pies nie wywalę go na ulicę ale wiele osób tak robi .Psy są tanie potszebują aby poświęcic im czas.W REZULTACIE KOŃCZĄ WSCHRONIE.NA ULICY CZY W NAJLEPSZYM WYPADKU NA BALKONIE WŁAŚCICIELA!Bo okazało się że lnieją niszczą meble i załatwiają się w domu.Biorąc psa trzeba rozważyc wszystkie za i przeciw bo psiak będzie członkiem naszej rodziny przez co najmniej 10 lat

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ala94']Zawsze? Bo wiesz, tym sposobem to nikt nie powinien decydować się na psa. Dorośli też mają urlopy, mogą wyjechać służbowo, mogą zachorować.[/quote]
Przeczytaj jeszcze raz uważnie moje wypowiedzi, bo niewiele zrozumiałaś :) Kiedy przeczytasz uważnie i zrozumiesz możemy na ten temat porozmawiać :) Twoim wiekiem tylko tłumaczę sobie to, że szybciej odpisałaś nim się zastanowiłaś nad sensem tego co napisałam.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zebra12']U mnie to dzieci chciały psa. Przypuszczałam, że i tak bedę musiała im pomagać w zajmowaniu się psem, ale okazało się, że to one czasem pomagają mnie, bo na mnie spadło WSZYSTKO. I tylko raz w tygodniu uda mi się wygonić jedną z domu na spacer z młodą. A ile się nagadają, nanarzekają: "czemu znowu ja?", "ona też powinna wyjść!", "ciągle ja chodzę..." itp. To wiecie, ja już ich nie proszę i sama idę. Czasem tylko jestem w pracy dłużej albo muszę zająć się najmłodszą latoroślą. Wtedy je proszę. A tak mnie nudziły o tego psa...[/QUOTE]
Kiedy odszedł nasz poprzedni pies, moje dzieci miały odpowiednio 13, 12 i 10 lat. Przez 9 lat nie zgadzaliśmy się z mężem na psa (był kot), bo wiedzieliśmy, że będzie właśnie tak jak u ciebie, co zresztą było widać, jak trafiały do nas psy znajomych na przechowanie. Dina wzięliśmy na DT za namową najmłodszej córki - obiecała się nim zajmować. Przyszedł i został. A jest to pies specjalnej troski, bo jest niewidomy i ma zaburzenia równowagi. Syn od razu mówił, że nie będzie z nim wychodził i konsekwentnie nie wychodzi. Wychodzę ja i córka, czasem mąż. Okazało się, że jednak córka potrafi, chociaż dalej marudzi i narzeka, ale już mniej :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='JoShiMa']Przeczytaj jeszcze raz uważnie moje wypowiedzi, bo niewiele zrozumiałaś :) Kiedy przeczytasz uważnie i zrozumiesz możemy na ten temat porozmawiać :) Twoim wiekiem tylko tłumaczę sobie to, że szybciej odpisałaś nim się zastanowiłaś nad sensem tego co napisałam.[/QUOTE]
No dobra, popraw mnie, jeśli się mylę - uważasz, że przed zakupem psa powinny zostać jasno określone zasady, omówione i ustalone wszelkie zmiany, jakie pies wniesie w życie całej rodziny, podzielone obowiązki itd. I wszyscy mają prawo zgodzić się lub nie, tak jak Twój mąż. Dobrze kumam?
Napisałam to, co napisałam, bo u mnie takiej dyskusji nie było i nie ma. Jest proste NIE! I koniec! A dla mnie jest to po prostu dowód totalnego braku zaufania, na jaki nie zasłużyłam, bo zawsze dotrzymuję słowa i wywiązuję się z obowiązków, nawet jeśli jest mi ciężko - a trochę obowiązków mam! Gdyby rodzice chcieli normalnie ze mną porozmawiać, spróbowali na spokojnie przekonać - kto wie? Może przyznałabym im rację i poczekała jeszcze - w tym mam już wprawę;). Ale co innego rozmowa, a co innego NIE, BO NIE i głuchota na wszelkie argumenty. I jeszcze zdziwienie, jaka to ta młodzież zbuntowana.
A tak w ogóle to chyba zrobił się offtopic.....:roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ala94']No dobra, popraw mnie, jeśli się mylę - uważasz, że przed zakupem psa powinny zostać jasno określone zasady, omówione i ustalone wszelkie zmiany, jakie pies wniesie w życie całej rodziny, podzielone obowiązki itd. I wszyscy mają prawo zgodzić się lub nie, tak jak Twój mąż. Dobrze kumam?[/quote]
Zakumaj tak: W rodzinie są dwie osoby. Dla jednej pies to kłopot a druga chce mieć psa. Ta pierwsza ma prawo się nie zgodzić jeśli obawia się (a w przypadku dzieci i nastolatków obawa, jak widać z powyższych postów, może być bardzo uzasadniona), że część obowiązków może spaść na nią w wyniku wcześniej nieprzewidzianych okoliczności (bardzo ważny obóz, choroba, zajęcia pozalekcyjne, matura, wyjazd na studia, i co tam jeszcze sobie wymyślisz). Jeśli ktoś nie chce zajmować się psem to jakim prawem ma ustępować?

Chęć posiadania psa i swoje możliwości jeśli chodzi o opiekę nad nim można przetestować pracując jako wolontariusz w schronisku.

[quote name='Ala94'] Napisałam to, co napisałam, bo u mnie takiej dyskusji nie było i nie ma. Jest proste NIE! I koniec![/quote]
I wcale się nie dziwię. Gdybym powiedziała mojemu mężowi, że pod żadnym pozorem nie będę zajmować się psem (hipotetycznie) to on nie naciskałby na jego posiadanie, bo jest odpowiedzialnym facetem i wie, że być może nie zawsze będzie mógł o niego zadbać. To, między innymi, chciałam powiedzieć przytaczając tę historię.

[quote name='Ala94']A dla mnie jest to po prostu dowód totalnego braku zaufania, na jaki nie zasłużyłam, bo zawsze dotrzymuję słowa i wywiązuję się z obowiązków, nawet jeśli jest mi ciężko[/quote]
W to nie wątpię, ale jest jeszcze coś takiego jak przypadki i wypadki. Masz jeszcze niewiele lat (choć może Ci się wydawać inaczej) i wykazujesz się typową dla Twojego wieku niefrasobliwością i tak zwanym brakiem doświadczenia. Chcesz przekonać mamę i siebie jak to będzie? Podejmij się opieki nad psem ze schroniska na wiele miesięcy i zobacz czy naprawdę jesteś w stanie. Sprawdzisz się i może przekonasz mamę.


[quote name='Ala94']Gdyby rodzice chcieli normalnie ze mną porozmawiać, spróbowali na spokojnie przekonać - kto wie? Może przyznałabym im rację...[/quote]
Ach. Typowy problem komunikacyjny. Młodym ludziom się często wydaje, że porozmawiać z nastolatkiem, to takie proste jest.

[quote name='Ala94']A tak w ogóle to chyba zrobił się offtopic.....:roll:[/QUOTE]
No to może administratorzy nas nie zlinczują tylko podzielą, bo w sumie to grzeczne jesteśmy, nie?
:loveu:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='JoShiMa']To chyba lepiej, że rodzice się poprostu nie zgadzają, niż gdyby mieli psa oddać lub wywalić na ulicę, nie? :eviltong:[/QUOTE]


No właśnie o tym pisze to rozsądek powinien zadecydowac otym że kupujemy psa i jakiej rasy żeby problemów nie było z nowym domownikiem psy z psełdochodowli są za tanie dlatego szybko się ich pozbywają a gdyby tak jeden z drógim kupił psiura zchodowli zapłacił ze trzy tysie to może by się zastanowił jeden z drugim.Wtedy nie było by tyle bid w schronach.Biorąc psa potszebne są trzy żeczy czas szkolenie i dużo miłości

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ala94'] /ciach/ Dorośli też mają urlopy, mogą wyjechać służbowo, mogą zachorować. I też jest problem, co z psem. /ciach/[/QUOTE]
Nie wyobrażam sobie urlopu bez psa. Moja pierwsza uwielbiała a druga psica uwielbja wyjazdy nad morze. Wyjazdy służbowe to trochę trudniejsza sprawa, ale dla chcącego nic trudnego - jeżeli delegacja kilkudniowa w fajne miejsce to wychodzi prawie jak wyjazd dla przyjemności. Parę lat temu dość często jeździłem do Zakopca - są hotele, w których przyjmują psy. A po pracy można sobie pójść na przyjemny spacer - okolica ładniejsza niż duże miasto :diabloti:

[quote name='BAGI02']No właśnie o tym pisze to rozsądek powinien zadecydowac otym że kupujemy psa i jakiej rasy żeby problemów nie było z nowym domownikiem psy z psełdochodowli są za tanie dlatego szybko się ich pozbywają a gdyby tak jeden z drógim kupił psiura zchodowli zapłacił ze trzy tysie to może by się zastanowił jeden z drugim.Wtedy nie było by tyle bid w schronach.Biorąc psa potszebne są trzy żeczy czas szkolenie i dużo miłości[/QUOTE]

Eeee idze, idze - jak mówił mo dziadek :diabloti::diabloti:
Moja pierwsza to znajda - przeżyła u nas 15 lat - za Chiny Ludowe bym jej nigdzie nie oddał chociaż była za free, druga jest od ludzi, którzy wzięli sobie pieska a po 2 tygodniach mieli dość - za 50 PLN plus sucha karma w zestawie :eviltong: - też jakoś nie mam ochoty jej oddawać. W schroniskach trafiają się rasowe, drogie psy jak i kundelki - nie ma reguły.

Jak napisałaś/eś:
[B]Biorąc psa potszebne są trzy żeczy czas szkolenie i dużo miłości[/B]

To i tylko to jest potrzebne a czy się mieszka na wsi czy w mieście to jeden diabeł.

Link to comment
Share on other sites

hehe ja pierwszego psa miałam jakieś 17-18 lat temu :P Jako totalna smarkula. Lubiłam się nim zajmować i wychodziłam na spacery. Co prawda opieka nad nim nie była tak dobra jak teraz (no cóż, wtedy metody szkoleniowe u nas były 100 lat w tył ;) ). No i ja byłam młoda i tylko z psem latałam po łąkach i parkach :P Ale nie znudził mi się, bo jak zaginął/został ukradziony to namawiałam aż wzięliśmy ze schroniska psiaka, który dożył całkiem ładnego wieku u nas. Żyłby dłużej ale niestety serduszko mu nie działało jak należy. Potem znów pies, i jeszcze jeden. I od długiego czasu mam zawsze po dwa :P.

A to czy w mieście czy nie? NO tak jak każdy mówił, zależy od opieki. Moje psy wolą być ze mną w mieszkaniu niż zostawać u rodziców "na posesji", gdzie teoretycznie cały czas mogą biegać. A zostawiam tam je czasem, jak nie mogę ich wziąć na jakiś wyjazd. Ale zazwyczaj jeżdżę z nimi albo z młodszą suką (trudno 14,5 latkę brać na przebieżkę w góry ;) ). One są wręcz na mnie obrażone jak je tam zostawiam. Mimo, że rodziców też kochają i mają tam jeszcze dwie koleżanki psie ;)
Ale faktem jest, że większość ludzi bierze psa jako pluszaka, potem wychodzi z psem na siku dosłownie tuż pod klatkę i pędem wraca do domu.
Smutny jest widok psów takich jak beagle, które zapasione, na swoich słabych, zdeformowanych przez nadwagę nóżkach zbiegają po schodach, idą na rundkę dookoła bloku i wracają.
Chociaż muszę przyznać, że jakby ostatnio świadomość ludzi nieco wzrosła, częściej widuję psy z piłkami, zabawkami na długim spacerze itp.

Ale w okolicy to chyba tylko ja z psem regularnie biegam ;) Mam nadzieję, że to się zmieni.

Bardzo pozytywny jest też widok psa z miasta, który jedzie ze swoim właścicielem w góry na całodniowe łażenie :) Spotkałam ostatnio w pociągu a potem na szlaku górskim starszego pana z wyżełkiem. Kondycja owego pana mogłaby zawstydzić niejednego młodziaka i studenta a wyżełek miał sylwetkę idealną.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...