Jump to content
Dogomania

Pustka, która boli


szajbus

Recommended Posts

Witam...chciałam sie podzielić swoim przeżyciem. 3 tyg. temu moja psinkaprzegrała walkę z nowotworem złośliwym pyszczka. Chroba rozwinęła się w ciągu 14 dni do tego stopnia że byłam zmuszona pozwolić Pusi odejść... To co czuję jest nie do opisania....jest niesamowita pustka, ból i uczucie bezsilności...Puśka była ze mną przez 14 lat...do ostatniej chwili była raczej pogodna, nie pokazała tego że cierpi (mimo że wiedziałam że tak jest, bo przestała jeść)...wiem że zrobiłam wszytsko (łacznie z wizytami u kilku weterynarzy w celu potwierdzenia diagnozy)...ale to i tak boli i to bardzo mocno....Pusia była wspaniałym pieskiem-członkiem rodziny. Pociesza mnie tylko fakt ze kiedyś spotkam ją po tej drugiej stronie, wiem że ona tam na mnie czeka, wiem że już nie cierpi...zdecydowałam się na kolejnego psa, nie odrazu...chcę odczekać, chociaż trochę...myślę że za ok pół roku będę gotowa na to żeby pokochać szczeniaka, dać mu miłość i takie ciepło jakiego doznała moja Puńka...bo wiem że była z nami szczęśliwa, i takie samo szczęście chce dać kolejnemu pieskowi (suczce :))

Link to comment
Share on other sites

Tak mi przykro.
Wiem co czujesz, wiem jak to wygląda, każdy z nas to wie, bo przeszedł przez to piekło. Nagle dom wydaje sie pusty, nie ma kto człowieka powitać, pomachać mu ogonkiem, dotknąć go swoim wilgotnym noskiem, pocieszyć, itd. Wszystko nagle ucichło, a czas jakby sie zatrzymał. W naszych sercach zagościła pustka, której nie można ogarnąć.
Robiłaś wszystko, żeby ratować swoja sunie, ale nie udało sie. Wstrętna choroba pokonała twoja przyjaciółkę.Jednak odeszła kochana, wiedziała o tym. Była kochana przez całe swoje życie, a to najpiękniejsze co spotyka psa. Miłość i troska ze strony człowieka.
Spójrz ile na świecie jest psów porzuconych, niechcianych, które mają gotowe serduszka do miłości, ale nie maja jej komu okazać.
Własnie dlatego po odejściu mojej Psoni zadecydowaliśmy na kolejną bidę, taką właśnie niechcianą, nikomu niepotrzebną. I dwa miesiące po ....... zjawiła sie bidulka, która nie tylko skradła nasze serca, choć wydawało sie to niemożliwe, to na dodatek złagodziła ten okropny ból.
Bolało, pewnie, że bolało, ale ból stał się mniej palący. Balbi okazała się lekarstwem na tą pustkę. Gdyby mi wtedy ktoś powiedział, ze będę miała kolejnego psa, to bym mu sie roześmiała prosta w twarz. Tymczasem, po 2 latach pojawiła się Zuzia. Mam dwie psie wielkie miłości w domu. Ogromne, a trzecią w sercu i pamięci. Nigdy nie zapomnę o Psotuni, kocham ją wciąż tak samo, a może i mocniej. I pomyśleć, ze strasznie się bałam, ze adopcja wywoła w mej psychice poczucie winy, że gdy wezmę kolejnego psa, tym samym zdradzę Psonię? Tymczasem mam wrażenie, że to ona steruje tam z góry naszymi sercami, nie chce żeby te pokłady miłości do psów drzemiące w nas sie zmarnowały i tak podtyka nam te bidy.
Nauczyła nas kochać, tą miłość zostawiła nam jako testament i my ten testament wypełnimy i będziemy wypełniać do końca. Ku jej pamięci.
Boli cię, wiem i pamiętaj będzie bolało. Bo żaden kolejny psiak nie będzie Pusią, ale następca Pusi. Każda miłość będzie silna , ale inna, uwierz mi, wiem co mówię.
Twoja Pusia zerka na ciebie z góry i będzie sie tobą opiekować, a kiedy nadejdzie czas , spotkacie się tam, gdzie nigdy nie zachodzi słońce, gdzie jest wieczność.

Psoniu oprowadź Pusię , kolejnego Aniołeczka po tej magicznej krainie, przytul ją do siebie.
Pusiu
[IMG]http://www.artris.ovh.org/pliki/znicz.gif[/IMG]

[B] Psoniu każdego wieczora mówię ci o Szarlocie. Opiekuj się nią Aniołku , Błagam o cud[/B]!
[B]Spraw, aby to co wydaje się niemożliwe okazało sie możliwym. Nie pozwól mi opłakiwać kolejnego psa, spraw abym się cieszyła.[/B]

Link to comment
Share on other sites

Właśnie przechodzę przez etap wyrzutów sumienia... Mam wrażenie że biorąc kolejnego pieska zdradzę Pusię... Ale to nie chodzi o to że chcę ją zast ąpić, bo mam świadomość że jej nie jest w stanie zastąpić żaden pies...chcę tylko w jakiś sposób wypełnić (chociaż w małym stopniu) tą pustkę która po Pusi została....Najgorsza jest dla mnie myśl....wspomnienie, że ja z nią poszłam do weterynarza, że mówiłam jej że wszystko będzie dobrze...a później...jak lekarz robił jej zastrzyk ja ją przepraszałam...przepraszałam że musze zrobić to dla jej dobra...a ona wtedy była taka spokojna, tak jakby właśnie tego chciała, jakby chciała odejść od tego cierpienia...ale i tak bardzo za nią tęsknię...jeśli ktoś twierdzi że psa nie można kochać jak człowieka, to jest w błędzie....można kochac jeszcze bardziej, bo psa kocha się bezwarunkowo, tak ja Pusia kochała mnie...tak jak ja kocham ją....

Link to comment
Share on other sites

Posłuchaj każdy z nas ma wyrzuty sumienia. Nie tylko ci, którzy pomogli przejść pupilowi na ta druga stronę, ale także ci, których psiaki odeszły nagle, bądź w sposób naturalny ( ze starości).
W głowie nam sie kłębią pzreróżne myśli, analizujemy swoje postępowanie krok po kroku i zdajemy sobie masę pytań, na które nikt z nas nie dostanie odpowiedzi.
Zastanawiamy sie czy czegoś wcześniej nie przeoczyliśmy, czy zrobiliśmy naprawdę wszystko itp.
Przed oczami staja nam ostatnie chwile życia naszego kochanego psa, jego ostatnie spojrzenie i zastanawiamy się czy wiedział, czy czuł zbliżający się koniec.
Ja wiozłam Pasonie do kliniki i cały czas powtarzałam jej, ze będzie dobrze. Nawet przez ułamek sekundy nie przeszło mi przez myśl, ze nie będzie już drogi powrotnej do domu z moją ukochaną sunieczką. Okłamałam ją? Nie! Nie jesteśmy lekarzami, my wierzymy szczerze, ze inne psiaki może odejdą, ale nie nasz, że jeszcze nie ta pora itp.
Ci, którzy pomagają psiakowi w przejściu na druga stronę nie robią tego dla własnego widzi mi się , ale na skutek diagnozy lekarskiej . Nie mogłaś wiedzieć, ze ta wizyta będzie ostatnia. W tobie zapewne tliła się iskierka nadziei.
Zdrada. Kazdy z nas tak mysli. Jak to wziąć do domu drugiego psiaka, kiedy wszystko jest takie świeże, serce rozdarte na kawałki, w domu czuć jeszcze zapach psa, który odszedł, serce wyrywa sie z bólu, a w gardle staje klucha???? Nasz ukochany pies by miał nam za złe, ze tak szybko pocieszyliśmy się drugim stworzeniem. Zgadza sie??? Tak myslisz???
Nic bardziej błędnego. Sama się o tym przekonasz. nawet nie będziesz wiedziała kiedy, a twoja Pusia swoimi łapkami "wepchnie" ci w ramiona kolejne psie życie. Tylko nie zamykaj się. Badź na to gotowa.
Ona juz jest tam szczęśliwa. Jest jej dobrze, Odzyskała zdrowie, wigor i bawi się z innymi psinkami. Jednak patrzy z góry na swoich pobratymców tych w niedoli i myśli sobie " mi było dobrze, ale moi bracia cierpią"
Może to wyda ci się głupie, ale coś w tym jest.
Masa z nas po odejściu za TM swoich psiaków rzuciła się w wir pomocy psom w potrzebie. Wielu z nas ma w domach adoptowaną bidę. Wielu tym bardziej nie przejdzie obojętnie obok głodnego psa na ulicy czy osiedlu, zwraca uwagę na psy, którym dzieje sie krzywda i potrafi się temu ostro przeciwstawić.
Nasza wrażliwość jest wyczulona, bo kochamy, bo one nas nauczyły tej bezwarunkowej miłości.
Psa kocha sie bardziej niż człowieka. One nie wywołują wojny, nie niszczą swojego środowiska, nie obrobią ci tyłka, nie zazdroszczą twoje pozycji w pacy czy w życiu prywatnym, nie sa wybredne itp. mnożyć można w nieskończoność.
Dla nich TY jesteś najważniejsza na świecie, jego panen, jego Bogiem.

Link to comment
Share on other sites

Jak pięknie Aniu-tak cała prawda....ja mam 3 jamniki po przejściach..Dżekuś też ze schroniska był....On mi przywiódł do domu Dumcię a Ona rozruszała Panów i nas.....

Tak PIES to lek na całe zło świata...pociecha, miłość, radość...dla mnie to też są Dzieci no i..terapeuci :loveu::loveu:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='niechorzynka']jeśli ktoś twierdzi że psa nie można kochać jak człowieka, to jest w błędzie....[/quote]

Tak i to w wielkim błędzie.

Psa można kochac mocniej niż człowieka!

Psoniu, czytasz co Ania pisze?
Czytasz , jak Cie nieustannie kocha!!!!!!!
Cudwone uczucie czytac o miłości do Ciebie.
I do Balbi i Zuzi.

Link to comment
Share on other sites

Kazdy kundel jest jedyny, niepowtarzalny i w tym tkwi jego wyjątkowość i jego piękno.
Trzeba było zapytać tej dogomaniaczki skąd się wzięły psy rasowe? Jestem bardzo ciekawa co by ci odpowiedziała.
Oglądałaś czeski film pt. "Szpital na peryferiach"? Tam było bardzo mądre powiedzonko
"Gdyby głupota ludzka mogła fruwać, fruwałabyś niczym gołębica" . Zgadnij komu bym go chętnie zacytowała?

Link to comment
Share on other sites

I znów płaczę...
Aniu, piękne słowa... Podpisuję się pod nimi obiema rękami...
Lepiej nikt tego nie ujmie:placz::placz:
A psiak dla swojego właściciela naprawdę jest lekiem na całe zło...

[CENTER][IMG]http://img187.imageshack.us/img187/6631/krze57ez9.gif[/IMG]
Dla wszystkich naszych Przyjaciół, które przekroczyły już Tęczowy Most...[/CENTER]

Link to comment
Share on other sites

Tak-zawsze to powtarzam ,że moje pieski są lekiem na całe zło, na wszelakie choroby...przekonuję sie o tym codziennie.

Mój Bemolek też był kundelkiem-właśnie dziś mijają dwa lata jak podążył w stronę światła....:placz::placz:...a był dla mnie wyjątkowy, jedyny, niepowtarzalny i tak bardzo kochany....

Pamiętam....Psoniu-pobaw się proszę dziś z Bemolkiem i koniecznie zawołajcie Dżekusia i pozostałych Przyjaciół...

Link to comment
Share on other sites

Moje , oprócz Dżekusia wszystkie były i są rasowymi kundelkami.
W zaden sposób nie zaważa to na uczuciach.
Psonieczko, u nas znów szaro i pada deszcz.Ja wierzę, że wy tam amcie piekna pogodę i rozrabiacie na całego !!!
[IMG]http://www.obrazki.info/miniatury/swie_898.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

Witaj moja Laluniu
Dzis nie było mnie wcześniej, ale nie miałam dostępu do komputera.
Przed południem Balbinka zrobiła nam alarm, zaczęła tak dziwnie pociągać noskiem, że się wystraszyłam. Bidunia stała w rozkroku i pociągała. Takie ataki ją łapały co kilkanaście minut, więc musieliśmy z nią jechać do kliniki, bo nie było na co czekać. Ma zapalenia gardziołka i krtani. Poza tym wszystko jest w porządku. Psoniu ona tak na mnie patrzyła z wyrzutem jak ją trzymałam, gdy miała kłutą pupinę. Na dodatek korzystając , ze jestem klinice kazałam jej pobrać krew na wszytskie badania . JUz czuję co to biedna psina o mnie pomyślała. I tak i tak miałam jej wiosną robić badania, więc skorzystałam z okazji. Dzwoniłam do kliniki, cała biochemia wyszła dobrze, bez jakichkolwiek odstępstw od normy, a morfologia będzie wieczorem. Wszystkie badania odbiorę sobie u nas w gabinecie (lekarz mi przywiezie), ale juz mnie uspokoił, że nie spodziewa sie żadnych rewelacji w morfologii.
Psoniu, jakiego miałam pietra, to nie muszę ci mówić, bo dobrze mnie znasz. Teraz sie martwię, żeby to nie była jakaś wirusówka, którą może podłapać Zuzka. We wtorek Balbi idzie na kontrole i kolejne kłucie.
Jak myślisz o co cię poproszę???? Tak, nie mylisz sie - o opiekę. Opiekuj się tymi naszymi bidami i przytul do siebie Bemolka.
Cały czas cie kocham.
Ps. W tym samym miejscu w klinice , gdzie ty odchodziłaś dziś leżał chorutki piesek pod kroplówkami. Niechcący spojrzałam w tamta stronę, to był odruch. Psoniu nim tez sie opiekuj.

Dla was Aniołeczki
[img]http://www.bank-zdjec.com/foto3/5787_b.jpg[/img]

Link to comment
Share on other sites

nie wierze ,udalo się zajrzeć do Balbinej buźki?:multi: cuda się zdarzają!
tyłeczek boli ,niestety tak jest po zastrzykach i nie Twoja to wina Aniu
pewnie gdyby wynaleźli inna,skuteczną metodę podawania leków to byś jej oszczedziła bólu ,niektórych rzeczy sie nie uniknie

Link to comment
Share on other sites

Natalko, udało się zajrzeć, udało, ale jak..........
Trzymałam ją ja, Szymon , pielęgniarka , a wet zaglądał. Był cyrk!
Reszta towarzycha - w samochodzie (tchórze)
Najbardziej po powrocie zaskoczyła mnie Zuzia. zamiast witać cała rodzinkę z dalekiej podroży to witała Balbinę.
Skubana od razu wyczuła, zę cos Balbi robili, bo zaczęła wąchac jej to miejsce po zastrzykach i łapkę , skąd miała pobierana krew. A jak Babli dostała atak to Zuzia piszczała i była zaniepokojona.

Link to comment
Share on other sites

Aniu, Psonieczko, przepraszam, ze to U Was pisze, ale musze... Musze - dla niechorzynki.
Niechorzynko - piszesz, ze przepraszalas, bo ... Bo co? Bo pozwolilas godnie, za czas milosci Twej psiny do Ciebie, Jej godnie odejsc? Bo nie pozostawialas Milosci Twego Zycia samej? Kochanie! Ja wiem, co pisze! Wiem! Kochalam mojego Atosa i kocham nad zycie! Uratowal mi je w koncu:) Wiec mam prawo tak powiedziec. Obiecalam Mu, ze kiedy przyjdzie TEN moment, i moje serce go wyczuje, bo spojrze Toniowi w oczy, to zdecyduje sie na to , by pozwolic memu psu godnie odejsc. I odszedl. 22 pazdziernka 2004 roku. Po prawie 13 latach ...mordegi ze mna:) Dalej Go kocham i wiem, ze kiedys sie spotkamy.
Uwazam, ze pozwolenie psu godnie odejsc to DAR! Dar odwagi i odpowiedzialnosci. Dar za Jego milosc, przywiazanie i oddanie. ( teraz musialabys mnie widziec - piszac to ...rycze!).
Wspominasz o tym, ze zwiazanie sie z kolejnym ( och -coza wyraz, ale nie potrafie innego znalezc, wiec ...przeperaszam...) psiakiem to zdrada! To nieprawda! A co bys o mnie powiedziala? Ja w kilkanascie godzin po odejsciu mego Tosia, dostlam NASTEPCE! To ja, wraz z mezem, zaprosilam, by nie zwariowac, nastepce do nasego domku. I wiem, ze tak musialo byc. Jestem teraz, spogladajac na mojego Gucia, szczesliwa; wiem jedno - Atos wiedzial kiedy odejsc. I tak to wszystko "zorganizaowal" ze mamy to szczescie, i On chyba tez:), ze trafilismy na takiego Nastepce naszego Staruszka. Bo gucio jest zupelnie innym i inaczej cudownym psem. Jest mlodszym "bratem" Atosa. Nie mozna tych dwoch psakow porownac, bo by sie skrzywdzilo jednego lub drugiego.
Niechorzynko - uwazam, ze jestes bardzo odpowiedzialna osoba i kiedys ( niewiadomo kiedy, czy za dzien, czy za tydzien...) milosc przyjdzie na ...czterech lapach i bedziesz cholernie szczesliwa! Znow szczesliwa! Czego Ci z calego seducha zycze!!!!!
[SIZE=1] ps. Psonieczko - drugi dzien myslalam nad tymi slowami do niechorzynki. Chyba mi niezle poszlo, co? Ale myslac o nich , myslalm o Tobie i moim Toniu:) A gutek lezal kolo mnie! bez Was nie dalabym rady!
[/SIZE]

Link to comment
Share on other sites

Pięknie napisałaś Jolu.
To prawda, nie jest ważne kiedy znów pokochamy, ale to, że KOCHAMY i bedziemy kochac zawsze.

Psoniu dziękuje za Sonieczkę. Szarlotka nadal potrzebuje twojego wsparcia.
Balbinka czuje sie lepiej, jutro kolejna wizyta u weta i kłucie pupiny.

Link to comment
Share on other sites

Dzis jak wróciliśmy z gabinetu to znów Zuzia przywitała się z Balbinka, a potem poszła rozrabiać.
Z Balbinką coraz lepiej, dziś miała powtórzone zastrzyki. Wszystkie wyniki są dobre. Lekarz powiedział, ze nie ma się do czego doczepić.
Jednak sie doczepił - do jej wagi. Ma 2 kg nadwagi. Pytanie od czego, bo jej nie przekarmiam.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...