Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

Jestem na etapie poszukiwania mieszkania do wynajęcia .Dzwonie pod numer z ogłoszenia i mówię kobiecinie czy jej pies nie przeszkadza odpowiedziała że kojec na podwórku jest .Więc jej grzecznie podziękowałam (co jej mam tłumaczyć że mój pies posiada własną poduszkę )

Inna sytuacja wracam z suką i biegnie na nas pies(mały kundel) właściciela nigdzie nie ma .Patrze na Łajkę macha ogonem i ogólnie wysyła pozytywne sygnały wiec pozwalam się im obwąchać (w sumie tak bym nie miała gdzie uciec ) Nagle pies (okazało się że to suka -moja ich nie toleruje )rzuca się bez ostrzeżenia na moją .Moja się broni któraś zaczyna skowyczeć .Intruza odgoniłam torebką (dostał parę razy i uciekł) .W trakcje "bicia" ukazała się właścicielka zawołała swojego psa .Zapytałam co jej pies robi bez smyczy na polu całkowicie sam ...odpowiedziała że uciekł (pies typowo podwórkowy ) W sumie jak ma nie uciekać jak tam jest otwarta brama co 2 dzień

Posted

ja to mam jakiegoś pecha do jorcków i ich pierd****ętych właścicieli :angryy:
Wczoraj jedno takie małe gówno chciało się uwiesić Pamirowi na tylnej noce, obok siedzieli właściciele sącząc piwo, na mój komentarz, że pies powinien być na smyczy powiedział żebym nie *******iła... Żałuję że Pamira nie puściłam to by z jorczka szmatka do podłogi została :angryyy: Choć z drugiej strony nie po to uczę psa by inne olewał żeby później całą pracę jednym "bierz go" zepsuć :shake: buta też szkoda na takie małe pachruście, bo z drugiej strony co pies winny, że właściciele idioci :roll:

Posted

[quote name='Luzia']ja to mam jakiegoś pecha do jorcków i ich pierd****ętych właścicieli :angryy: Wczoraj jedno takie małe gówno chciało się uwiesić Pamirowi na tylnej noce, obok siedzieli właściciele sącząc piwo, na mój komentarz, że pies powinien być na smyczy powiedział żebym nie *******iła... Żałuję że Pamira nie puściłam to by z jorczka szmatka do podłogi została :angryyy: Choć z drugiej strony nie po to uczę psa by inne olewał żeby później całą pracę jednym "bierz go" zepsuć :shake: buta też szkoda na takie małe pachruście, bo z drugiej strony co pies winny, że właściciele idioci :roll:[/QUOTE]Ja już jednych właścicieli jołeczków nauczyłam, że jak się ma agresywne i nieobliczalne słitaśne jołeczki to się je trzyma na smyczy, dotarło dopiero wtedy jak jeden zawisł Nuce na szyi. Ja Nukę trzymałam ale jak zobaczyłam, że on jej wisi na szyi i ją szarpie to smycz poluzowałam, Nuka psa złapała i wyrzuciła go w powietrze i spokojnym krokiem poszła dalej, oczywiście po oglądaniu jak jołeczek spada 'z nieba'. Nic się nikomu nie stało, tylko jołeczek narobił krzyku :evil_lol:

Posted

jak by Pamir się do joreczka dopadł to raczej nie skończyło by się szczęśliwie dla tego małego dziamgacza :diabloti:

Posted

[quote name='vege*']Ja już jednych właścicieli jołeczków nauczyłam, że jak się ma agresywne i nieobliczalne słitaśne jołeczki to się je trzyma na smyczy, dotarło dopiero wtedy jak jeden zawisł Nuce na szyi. Ja Nukę trzymałam ale jak zobaczyłam, że on jej wisi na szyi i ją szarpie to smycz poluzowałam, Nuka psa złapała i wyrzuciła go w powietrze i spokojnym krokiem poszła dalej, oczywiście po oglądaniu jak jołeczek spada 'z nieba'. Nic się nikomu nie stało, tylko jołeczek narobił krzyku :evil_lol:[/QUOTE]

Mi wczoraj pewna "Pani" zwróciła uwagę że do psa należy mówić grzecznie gdy swojej suni głośno powiedziałem nie wolno, żeby nie podeszła do tej pani psa który skakał i robił co chciał, ale jakby moja sunia poszła na całość i tamtego psa ogarneła to by były pewnie pretensje że to moja sunia jej psa zaatakowała.

Posted

[quote name='Luzia']jak by Pamir się do joreczka dopadł to raczej nie skończyło by się szczęśliwie dla tego małego dziamgacza :diabloti:[/QUOTE]
Wiem, że Nuka nie chciała mu zrobić krzywdy, tylko go złapała lekko w zęby i po prostu wyrzuciła do góry, czego dziamgacz się wystraszył :eviltong:

[quote name='ghostrecoon11']Mi wczoraj pewna "Pani" zwróciła uwagę że do psa należy mówić grzecznie gdy swojej suni głośno powiedziałem nie wolno, żeby nie podeszła do tej pani psa który skakał i robił co chciał, ale jakby moja sunia poszła na całość i tamtego psa ogarnęła to by były pewnie pretensje że to moja sunia jej psa zaatakowała.[/QUOTE]
Zawsze 'winny' jest większy pies :angryy: Ja nie mam nic do małych psów jeśli nie podbiegają do mnie i nie chcą zabić mi psa.

Moja sąsiadka jest nienormalna i dziwna (chora umysłowo nie jest). Kiedyś opiekowała się takim chłopczykiem, miał on chyba 4 lata. Jak z Nuką szłam to ona akurat była z nim na dworze, a że ciągle gada, że Nuka to taki wielki pies i pewnie głośno szczeka to chciała dzieciakowi pokazać, jak Nuka faktycznie szczeka i mi zaczęła tupać nogami, drzeć się, machać rękami (Nuka tego nie lubi) i mówiła "zobacz pawełku jak piesek głośno szczeka, no zobacz jak szczeka", w tym momencie się zapytałam "a czy ja teraz mogę zobaczyć jak pani szybko ucieka jak Nukę dla zabawy spuszczę ze smyczy?" :diabloti: Mina bezcenna, zamknęła i uspokoiła się od razu :diabloti:

Posted

[quote name='ghostrecoon11']Może by warto otworzyć szkołę dla takich cudownych posiadaczy małych piesków "Weź go ku.... ogarnij":diabloti:[/QUOTE]
bysmy się dorobiły fortuny:loveu:

Posted

A ja wczoraj byłam świadkiem pewnej sytuacji.

Siedziałam sobie w parku ze znajomymi, słyszę pisk- odwracam się i widzę jak na zwolnionym filmie człowieka podnoszącego za fraki do góry małego, kudłatego psa, rzucającego go o ziemię, później bijącego go rękoma, kopiącego... pies piszczy, chce uciec ale nie może bo jest na smyczy. Człowiek się uspokoił trochę, ale bez szarpania psem się nie obyło. Szli sobie, weszli do bramy i pies dostał jeszcze parę kopniaków.... "i nie żryj mi więcej padliny k*wa"....

Myślałam że takie rzeczy nie dzieją się na prawdę. Ja nie byłam w stanie nic zrobić... pie**olony kutas z kompleksami...

Posted

Tragedia, biedny psiak :shake:
Nic tylko do TOZu dzwonić...

Ja czasami mam wyrzuty sumienia jak ignoruję swojego psa, albo wrzasnę na niego, a tu takie rzeczy. Przecież tylko złapać faceta i zrobić z nim to, co on z tym biednym psiakiem... Ludzie to najgorsze zwierzęta. Potworność.

Posted

[quote name='WiedźmOla']Ludzie to najgorsze zwierzęta. Potworność.[/QUOTE]

Ja ostatnio kłóciłam się z moimi koleżankami, ponieważ uważają, że ludzie nie są zwierzętami bo są są wspanialsi, a zwierzęta nie mają prawa się rozwijać i nie myślą. Myślałam, że zadaje się z mądrzejszymi osobami...

Posted

[quote name='Unbelievable']A ja wczoraj byłam świadkiem pewnej sytuacji.

Siedziałam sobie w parku ze znajomymi, słyszę pisk- odwracam się i widzę jak na zwolnionym filmie człowieka podnoszącego za fraki do góry małego, kudłatego psa, rzucającego go o ziemię, później bijącego go rękoma, kopiącego... pies piszczy, chce uciec ale nie może bo jest na smyczy. Człowiek się uspokoił trochę, ale bez szarpania psem się nie obyło. Szli sobie, weszli do bramy i pies dostał jeszcze parę kopniaków.... "i nie żryj mi więcej padliny k*wa"....

Myślałam że takie rzeczy nie dzieją się na prawdę. Ja nie byłam w stanie nic zrobić... pie**olony kutas z kompleksami...[/QUOTE]

brak słów... :shake:

[quote name='Aga*Lis']Ja ostatnio kłóciłam się z moimi koleżankami, ponieważ uważają, że ludzie nie są zwierzętami bo są są wspanialsi, a zwierzęta nie mają prawa się rozwijać i nie myślą. Myślałam, że zadaje się z mądrzejszymi osobami...[/QUOTE]

noo, czasem można się zdziwić jak przychodzi co do czego.

Posted

[quote name='Aga*Lis']Ja ostatnio kłóciłam się z moimi koleżankami, ponieważ uważają, że ludzie nie są zwierzętami bo są są wspanialsi, a zwierzęta nie mają prawa się rozwijać i nie myślą. Myślałam, że zadaje się z mądrzejszymi osobami...[/QUOTE]
Niektórzy uważają, że skoro człowiek jest inteligentny, nie jest zwierzęciem. Zwierzęta też mają inteligencję - mniej lub bardziej rozwiniętą. Czym bardziej tym gorzej - co na przykładzie człowieka można pokazać...

A koleżankom można powiedzieć, że gdyby małpi przodkowie (czyli zwierzęta) się nie rozwinęli to koleżanki jadłyby bnany i robaczki na drzewach :)

Posted

Może i jestem burakiem prostakiem kibolem i bandytą ale wybiłabym mu zęby.
Chociaż już w sumie prędzej mój TŻ.

Posted

[quote name='Aga*Lis']Ja ostatnio kłóciłam się z moimi koleżankami, ponieważ uważają, że ludzie nie są zwierzętami bo są są wspanialsi, a zwierzęta nie mają prawa się rozwijać i nie myślą. Myślałam, że zadaje się z mądrzejszymi osobami...[/QUOTE]

Dlatego ja zweryfikowałam moje znajomości i z takimi osobami się nie zadaję ;) Uważam, że to nie jest nieważna sprawa, stosunek do zwierząt określa człowieka. Miałam znajomą, która wydawała się być bardzo dobrą koleżanką, ale zaczęła robić dziwne akcje: przygarniała koty, po jednym dniu je wyrzucała, bo jednak nie może, bo to dużo kosztuje itd. Potem chciała, żebym jej kota załatwiła, ale w końcu wzięła skądś indziej i go oddała po jednym dniu, bo miauczał i był aktywny. Wtedy mnie trafiło, bo gdyby to był kot ode mnie to bym miała wyrzuty, nie mówiąc o tym, że nie miałabym gdzie go ulokować...:roll: No i znajomość się ogranicza do kontaktu raz na miesiąc, nie mam ochoty na więcej. Mimo, że pół dzieciństwa i młodości z nią spędziłam.
Mam w sumie albo psich znajomych, albo osoby neutralne, które mają otwarty umysł. Nie widzę sensu zadawania się z osobami, które traktują zwierzę jak rzecz albo nie przyjmują argumentu, że zwierzę jest czującą istotą, mimo że to naukowo potwierdzone od wielu lat. Po co się denerwować :p


Dzisiaj się od uroczej Pani pod 60tkę dowiedziałam, że jestem śmierdzielem, bo mam psy :loveu:

Posted

zmierzchnica, mam takie samo podejście do sprawy jak Ty ;) odcinam się od ludzi, którzy gdzieś po drodze okazują się być na innej orbicie emocjonalnej/empatycznej niż ja

Posted

[quote name='motyleqq']zmierzchnica, mam takie samo podejście do sprawy jak Ty ;) odcinam się od ludzi, którzy gdzieś po drodze okazują się być na innej orbicie emocjonalnej/empatycznej niż ja[/QUOTE]

Ja kiedyś usiłowałam tłumaczyć, uwrażliwiać, dyskutować... Ale nie warto ;) Ludzie mają swoje poglądy na te sprawy i nie chcą ich weryfikować. Jakby chcieli, to by sami to zrobili - weszli do internetu, poczytali o sprawie. Na pewno dyskusja z inną osobą ich poglądów nie zmieni, raczej utwierdzi w "jedynym słusznym przekonaniu". Jedynie osobiste doświadczenia zmieniają poglądy większości ludzi, na słowo nie uwierzą. Także nie ma sensu się denerwować ;)

Posted

Mam obecnie szczeniorka boksera. Z 10 tygodni miała jak usłyszałam od Pani na ulicy, że koniecznie muszę szczylowi czerwoną kokardkę przypiąć. Mój TŻ skwitował dość głośno: No tak i na uszy nakleić.

Już usłyszałam, że mój szczeniak to Broń Boże nie bokser... bo taki niepodobny... (dodam, iż posiadam jego metrykę ZKwP). :lol: Czyli kupiłam znacznie droższą podróbkę od "oryginalnego" boksera (który chodzi za 300pln).

Posted

Ja ostatnio byłam świadkiem sytuacji, gdy psa potrącił samochód... Chyba mało szkodliwie, bo samochód jechał wolno (dopiero co ruszył), a pies uskoczył, ale nie stawał potem na jednej łapie i piszczał przez chwilę.
W każdym razie, pies był z właścicielką... Która najpierw go dopadła, złapała na ręce i pyta mnie czy widziałam że jej ktoś psa potrącił i uciekł. Powiedziałam, zgodnie z prawdą, że niezbyt widziałam, bo trochę mi samochód zasłaniał, a trochę patrzyłam na swoje psy - a jej pies wyskoczył spomiędzy aut wprost pod koła, więc nie można było winić kierowcy.
Na co pani popatrzyła na mnie i moje psy i powiedziała, że to przez to, że do moich psów ten jej kundelek się tak rzucił biegiem... :/ Jakby to była moja wina, że ona psa nie trzyma na smyczy przy ruchliwej ulicy. Powiedziałam, że to nie moja wina, moje idą na smyczy, i poszłam, a ona coś tam jeszcze złorzeczyła za mną. Za chwilę usłyszałam jak znów woła psa (najwyraźniej go puściła i znów jej gdzieś poleciał)

Posted

Mam takie same podejście co [B]zmierzchnica[/B].
Jakiś czas temu odbyłam rozmowę na temat, w jaki sposób traktuję swoje psy.
Mówiąc, że traktuję je jak rodzinę, jak swoje dzieci, zostałam objechana i dodatkowo usłyszałam "część ludzi są za zwierzętami, a reszta jest normalna"...Myślałam, że nie wytrzymam:shake:
I te przekonanie, że człowiek jest lepszy od psów, eh.
Od takich osób trzymam się z daleka, bo jeśli w takim człowieku nie ma współczucia i miłości do zwierząt to również nie ma tego w stosunku do ludzi.

Posted

ooo siema Klaudia :diabloti:



apropo samochodów
nie wiem czy juz tego kiedys nie pisalam xd
szłam chodnikiem, po drugiej stronie babeczka ze srednim psem na flexi, jechal samochod, piesek zobaczyl nas i wbiegł prosto na samochód, odbił sie od boku, nawet nie pisnął na szczescie. Babka na to zaczela sie trząść, nie dziwie jej sie, i krzyczec na psa. Troche tez go poszturchala, chyba lekko. Chcialam je powiedziec ze nie psa wina ze jego pani nie umie korzystac ze smyczy, ale byla tak zdenerwowana ze chyba by i tak potem nawet nie pamietala ze cos do niej mowilam. Jak mi znikala z pola widzenia to jeszcze stala nad psem i przeżywała.

Nadal prowadza psa przy ulicy na flexi :p

Posted

[quote name='Victoria']ooo siema Klaudia :diabloti:



apropo samochodów
nie wiem czy juz tego kiedys nie pisalam xd
szłam chodnikiem, po drugiej stronie babeczka ze srednim psem na flexi, jechal samochod, piesek zobaczyl nas i wbiegł prosto na samochód, odbił sie od boku, nawet nie pisnął na szczescie. Babka na to zaczela sie trząść, nie dziwie jej sie, i krzyczec na psa. Troche tez go poszturchala, chyba lekko. Chcialam je powiedziec ze nie psa wina ze jego pani nie umie korzystac ze smyczy, ale byla tak zdenerwowana ze chyba by i tak potem nawet nie pamietala ze cos do niej mowilam. Jak mi znikala z pola widzenia to jeszcze stala nad psem i przeżywała.

Nadal prowadza psa przy ulicy na flexi :p[/QUOTE]

Ludzie się nie uczą :) Znajomej dość starszej pani pies uciekł, złapano go i wywieziono do schroniska. Była cała wielka akcja, żeby najpierw ją znaleźć (znałam ją z widzenia, ale nie wiedziałam jak się nazywa ani gdzie mieszka), a potem żeby psa jej zwrócono. Opowiadała potem, jaki on był biedny, jakie to straszne. Dwa dni po wydarzeniu chodził na flexi. Trzeciego dnia znowu go widziałam pomykającego gdzieś luzem, a w oddali krzyki starszej pani: "Kiiiler, Kiiiler, pogryyyzą cię, nieee idź taaaam!" :diabloti:

  • 2 weeks later...
Posted

Zastanawiam się, co powinnam zrobić z mega odpornymi betonowymi umysłami u mnie na dzielni.

Ludzie są dorośli, po 30. Nie żeby jakaś patologia, wyglądają raczej na przeciętnych, normalnych. Mają psa przejętego od siostry czy od kogoś tam, suka ma chyba koło 8 lat. Jakaś taka bullowata, ale ni to staffik ni to AST. W każdym razie sunieczka ma kłopociki z innymi psami, objawiające się tym, że lubi się w nie wgryzać - Zu ma po spotkaniu z nią dwie urocze blizny na szyi, które już jej chyba zostaną do końca życia. Po tym sparingu mnie lekko krew zalała, bo moja suka na smyczy i w kagańcu, mimo 99% odwołania, a tamta luzem a właściciel gdzieś tam hen na horyzoncie, jak już łaskawie przyturlał się do nas to oświadczyłam, że jak jeszcze jeden raz zobaczę sukę luzem to dzwonię na policję. Spoko. Suka chodzi na smyczy. A kagańca nie nosi bo, uwaga, nie lubi! :cool3: No ale smycz jest, tak, więc wszystko byłoby niby dobrze...

Problem w tym, że jej pańcia chyba nie ma mózgu. Bo mimo tego, że suka chce mordować wybrane pieski (z niektórymi o dziwo się jakoś dogaduje) pańcia jest wyprowadzana na spacer przez psa, a nie odwrotnie. I za każdym, absolutnie każdym razem jak ma do wyboru iść w jedną stronę, gdzie jest "czysto" albo iść w drugą, gdzie ktoś idzie z psem, to zgadnijcie, co wybiera :grins:

Za każdym razem schodzę z moją suką na bok, sadzam i czekam aż jaśnie księżna sobie przejdzie, [B]prosząc[/B] błagalnym tonem swojego psa, żeby poszedł za nią (piesek niestety się zresetował i chyba nie pamięta, jaki zebrał od mnie łomot za nadgryzienie Zu - reakcja nie do końca zamierzona, ale myślałam, że mi ją tam zagryzie i NIGDY wcześniej nie słyszałam takiego skowytu własnego psa, no emocje raczej duże :roll: mam nadzieję, że to pierwszy i ostatni raz...). Zu mnie zadziwia i chyba powinnam jej pomnik postawić, bo mimo że śmiertelnie boi się tej suki, wytrzymuje dzielnie w siadzie mimo sapania tamtej. Pańcia najwyraźniej uważa, że wszystko spoko.

Jakieś pomysły na rozwiązanie tej sytuacji? Zastanawiam się czy każdorazowe zwracanie uwagi "zabieraj pani tego psa, ale już" z gazem pieprzowym w ręku na wszelki wypadek da jakikolwiek rezultat, skoro wtedy gadałam z kobietą chyba z 15 minut i rezultat jak widać - marny :roll: Aha, to wieś, więc nie ma SM a policja ma raczej w poważaniu takie klimaty. Dzisiaj wybuchłam i zbluzgałam babsko, bo autentycznie stała chwilę i się namyślała i zamiast iść w swoją stronę to praktycznie na nas wlazła - efekt żaden. Poczłapała dalej, prosząc swojego psa, żeby poszedł za nią. Cytując pana Mecwaldowskiego - borze, czy ty to widzisz? :mdleje:

Miotacz ognia brzmi całkiem rozsądnie. Albo tygrys bengalski. Albo, ja wiem, trzy kaukazy?

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...