evel Posted February 11, 2011 Posted February 11, 2011 :lol: Dziewczyno - to, że w Stargardzie Szczecińskim masz yorka, któremu zdarzało się gryźć ludzi to nie jest dla mnie osobiście żaden problem, bo w życiu się nie spotkamy ;) Jak leciała do mnie z rykiem dobermanka, wykazująca chęci spożycia bezpośredniego mojego psa za pomocą paszczy, nie zastanawiałam się co teraz zrobię, tylko zasadziłam jej takiego kopniaka, że suka się mocno zdziwiła, ocknęła, popatrzyła na nas i poszła sobie. Nie, nie jestem z tego dumna, żebyś sobie nie myślała, że biegam po osiedlu i kopię psy, bo mi to sprawia radość. Jednak bezpieczeństwo moje, mojego psa jest dla mnie najważniejsze. Nie życzę sobie, żeby coś się wgryzało we mnie albo mojego psa, mam do tego święte prawo. Pies nie szedł z zamiarem gryzienia ale ugryzł. No masz Ci los, jak to możliwe? Edit: [url]http://www.sjp.pl/co/kopn%B1%E6[/url] ;)
mam psa Posted February 11, 2011 Posted February 11, 2011 [quote name='evel']Nie wiem jak Ty, ale mnie jak pies gryzie to go nie głaszczę po główce i nie niuniam tylko odruchowo staram się go pozbyć :p I nie obchodzi mnie to, czy jest mały czy duży czy jakikolwiek inny. Pies nie ma prawa gryźć ludzi, koniec, kropka. Moja suka nie lubi obcych, jest nieufna, ale nie wyobrażam sobie, że podbiega do kogoś i go łapie za nogawki, chyba bym się spaliła ze wstydu, to raz, a dwa - nie miałabym do kogoś pretensji, gdyby ktoś odruchowo psa kopnął (tak, odsunięcie przy pomocy kończyny dolnej to kopnięcie) tudzież go strzelił np. torbą czy czymś, co akurat trzymał w ręku, żeby psa odgonić. Jak Wam się pies wgryza w kostkę to co robicie?[/QUOTE] podzielam Twoje zdanie, nie rozumiem jak można mieć pretensje do kogoś że się broni...
omry Posted February 11, 2011 Posted February 11, 2011 Nie wiem, czemu stwierdzasz, że mnie interesuje, czy Ciebie interesuje gryzienie mojego psa :) Po prostu piszesz do mnie z wielkim bulwersem, jakbym uważała, że moja psinka zrobiła dobrze i że miała prawo. Otrząśnij się, dziewczyno. Widocznie się różnimy, ja bym psu kopniaka nie zasadziła bez namysłu. Po prostu bym nie potrafiła. Raczej bym się na nią rzuciła ciałem, przykrywając mojego psa. Co do edita: Uderzyć, nie szturchnąć :)
evel Posted February 11, 2011 Posted February 11, 2011 [quote name='omry'] Widocznie się różnimy, ja bym psu kopniaka nie zasadziła bez namysłu. Po prostu bym nie potrafiła. Raczej bym się na nią rzuciła ciałem, przykrywając mojego psa.[/QUOTE] Aha. Często bywasz na urazówce? :cool3: No przepraszam, wyraźnie się nie rozumiemy, ale taka magia internetu ;) Nie czepiam się tego, że nie zareagowałaś czy coś, tylko Ty na mnie wlazłaś, że się psa odruchowo nie kopie. Tak sobie myślę, że gdybym zasłaniała swoją sukę ciałem przed tamtą dobką, to nie dość, że mój pies by wszedł w tryb awaryjny ;) i zaczął pyszczyć i się wieszać na smyczy (a nie powinna, ze względów zdrowotnych), ja bym się szarpała z dwoma psami, w tym z jednym bez możliwości obrony, bo w kagańcu, trzy razy mniejszym niż suka atakująca, a przy okazji zarobiła upiększenie twarzy, ręki czy czegoś tam (tak, dobermanka jest cholernie agresywna względem ludzi i psów, zwykle jest bardzo, bardzo pilnowana, ale wtedy akurat zwiała z posesji, nawet bez obroży).
omry Posted February 11, 2011 Posted February 11, 2011 Mimo wszystko nie potrafiłabym kopnąć psa. Może to źle, ale nie potrafiłabym. Ja na Ciebie weszłam? Może faktycznie źle się zrozumiałyśmy, ale ja już w pierwszych Twoich postach w moją stronę 'wyczuwałam' jakieś wyrzut. Nie ważne, proponuję zakończyć temat :)
Balbina. Posted February 11, 2011 Posted February 11, 2011 pies nie ma prawa gryźć ludzi-zgadzam się,ale ludzie nie mają prawa prowokować mojego psa do ataku.Mam psa który niestety wygląda jak york i do ludzi nie dociera ,że takie małe kudlate coś też ma zęby.Mój pies nigdy nikogo dotkliwie nie pogryzł,co najwyżej kłapnął,znajoma miała siniaka-to wszystko.Od tego ataku poważnie nad nim pracowałam ale nie wyrabiam po prostu przy kwiczących babciach:angryy:I moje psisko też nie... poza tym moi drodzy Kodeks Wykroczeń(Dz.U. z 1971r. Nr 12 poz. 114 z późn. zm) art. 78 Kto przez drażnienie lub płoszenie doprowadza zwierzę do tego, że staje się niebezpieczne, podlega karze grzywny do 1000 zł lub karze nagany mówi samo przez się. Także to nie jest tak,ze pies nie może ugryźć a ludzie mogą wszystko.I z tego prawa skorzystam jak mi jeszcze raz babcia wsadzi pazur do oka mojego psa. :roll:Niestety,nasz kraj zmusił mnie do tego,żebym stała się chamska...I uczy mnie tego każdego dnia... :shake:
Iza. Posted February 11, 2011 Posted February 11, 2011 Balbina, jeśli pies jest nieprzewidywalny to albo kaganiec albo nie wychodzicie do ludzi... Dla mnie nie do pomyślenia jest, że mój pies miałby ugryźć kogoś kto go dotknie...
Merrick Posted February 11, 2011 Posted February 11, 2011 A mi to wszystko przypomniało sytuację, której strasznie się wstydzę i do dziś mam wyrzuty sumienia mimo iż tak naprawdę był to wypadek :(. Latem umówiłam się z koleżanką na rynku i siadłam na takiej ławce co otacza z czterech stron latarnię, a w jednym z czterech rogów jest kosz. Pisałam sms i byłam tym bardzo zaabsorbowana. Był upalny dzień, miałam więc na sobie krótkie spodenki. W pewnym momencie poczułam jak coś chodzi mi po nodze. Wpadłam w popłoch bo może to i śmieszne ale brzydzę się pająków ( nie tyle się boję co właśnie wywołują mój wstręt ). Te osoby, które wiedzą o jaki rodzaj tak zwanej ''ławki'' mi chodzi, wiedzą jaki syf się pod nimi znajduje. Wolałam nawet nie patrzeć na łydkę, żeby nie widzieć jakiej wielkości i rodzaju jest pająk czy też robal. Instynktownie trzepnęłam nogą ( nie kopnęłam tylko wykonałam ruch taki jak się zrzuca robaka ). Równocześnie usłyszałam ciche piśnięcie. Spojrzałam z nad komórki pod nogi i co się okazało ? ''Pająkiem'' był nos sznaucera miniaturowego, który powąchał mnie po nodze = połaskotał. Właścicielka - młoda kobieta z wózkiem, spojrzała na mnie wilkiem, zawołała psa, pogłaskała go i poszła. Myślałam że umrę ze wstydu, zawołałam za kobietą przeprosiny i że nie chciałam szturchnąć psiaka :(. W tym samym momencie zaatakowały mnie dwie staruszki, które zaczęły mnie wyzywać, że jak tak można zwierzęta traktować, że jestem gów...ra itp. Moje tłumaczenia na nic się nie zdały. W życiu nie skrzywdziłabym psa, nie mam nic przeciwko jeśli jakiś chce mnie polizać czy powąchać. Cała sytuacja wynikła z mojej nieuwagi, byłam bardziej zajęta komórką niż otaczającym mnie światem :(. A ta kobieta pewnie do dziś opowiada o złej dziewczynie, która ''kopnęła'' jej psa, a on tylko chciał się przywitać :(.
anorektyczna.nerka Posted February 11, 2011 Posted February 11, 2011 Iza, w sumie masz rację, ale po kiego tykać cudzego psa? Z drugej strony nie wyobrażam sobie sytuacji gdy moja koleżanka dotyka psa, a on z zębami do niej. No, ale sama nie lubię gdy ktoś mi znienacka obłapia psa.
Iza. Posted February 11, 2011 Posted February 11, 2011 [quote name='HelloKally']Iza, w sumie masz rację, ale po kiego tykać cudzego psa? Z drugej strony nie wyobrażam sobie sytuacji gdy moja koleżanka dotyka psa, a on z zębami do niej. No, ale sama nie lubię gdy ktoś mi znienacka obłapia psa.[/QUOTE] nie wiem po co dotykać cudzego psa, jak ja chcę jakiegoś pogłaskać to przede wszystkim najpierw pytam. Za innych ludzi nie odpowiadam, więc uważam że jeśli pies potrafi ugryźć to powinien mieć kaganiec.
evel Posted February 11, 2011 Posted February 11, 2011 [quote name='Iza.']nie wiem po co dotykać cudzego psa, jak ja chcę jakiegoś pogłaskać to przede wszystkim najpierw pytam. Za innych ludzi nie odpowiadam, [B]więc uważam że jeśli pies potrafi ugryźć to powinien mieć kaganiec.[/B][/QUOTE] Śmiem przypuszczać, że każdy pies potrafi ugryźć. Czy wobec tego każdy pies powinien nosić kaganiec, zawsze? Bo trochę paranoicznie się robi :cool3:
Iza. Posted February 11, 2011 Posted February 11, 2011 [quote name='evel']Śmiem przypuszczać, że każdy pies potrafi ugryźć. Czy wobec tego każdy pies powinien nosić kaganiec, zawsze? Bo trochę paranoicznie się robi :cool3:[/QUOTE] Oj evel czepiasz się słówek ;)
engelina_88 Posted February 11, 2011 Posted February 11, 2011 [quote name='omry']Szturchnięcie nogą to nie kopnięcie, lecz pchnięcie. [/QUOTE] Jeden odruchowo odepchnie inny zasadzi solidnego kopa- ludzie są różni i różnie reagują. Jasne, że są ludzie, którzy nie zareagują na ciągnięcie za nogawkę, ale są i tacy, którzy są gotowi zrobić twojemu psu krzywdę za takie zachowanie. Jeśli chcesz ryzykować, to powodzenia.
vege* Posted February 11, 2011 Posted February 11, 2011 ja raz jak szłam po koleżankę w drodze do szkoły to miałam taką niemiłą sytuację, otóż koło koleżanki mieszkają ludzie, do których co jakiś czas przyjeżdża taka suczka, Żabka. Podobno fajna i nie agresywna, mała ok 5 kg, no to jak tak szłam po Martę, to toto małe wyskoczyło zza bramy i biegała mi koło nóg, ja tylko się patrzę w dół, żeby nie nadepnąć i idę dalej, nie zdążyłam zrobić 5 kroków, jak poczułam coś na kostce, patrzę a pies mi się wczepił w nogę (na szczęście miałam długie, zimowe buty) :angryy: potem mnie jeszcze raz ugryzła w łydkę i wtedy myślałam, ze na prawdę jej coś zrobię odruchowo, żeby w końcu się odczepiła ode mnie, nic jej nie zrobiłam tylko się wydarłam na psa i tupnęłam przed nią mocno nogą, tupnięcia i mojego głośnego wrzasku się przestraszyła i pobiegła szybko za bramę od tamtej pory już mnie nie ugryzła, nawet nie podeszła :evil_lol: dobrze, ze wtedy Nuki ze mną nie było, bo by chyba sukę rozniosła w drobny pył za to, ze mnie ugryzła :/
omry Posted February 11, 2011 Posted February 11, 2011 engelina_88, tak, chcę ryzykować! Dlatego właśnie mój pies ciągle chodzi bez smyczy, podchodzi do kogo chce, a ja mam gdzieś na kogo szczeka :)
Voute Posted February 11, 2011 Posted February 11, 2011 Nas ostatnio na spacerze zapragnął poznać dorosły ONek. Wracam ze spanielem z parku, a tu pies do mnie dopada. Wpadłam w panikę, bo już raz spaniel był pogryziony. Na szczęście "posłuszny" pies reagował na uciekaj, a ja zwiałam czym prędzej do domu. Z resztą nie zamierzał atakować - przyszedł i obwąchał mojego psa. Mimo wszystko raczej nie życzę nikomu spotkania z owczarkiem niemieckim luzem, bez kagańca i właściciela. Nie to, że mam coś do tej rasy, bo w końcu sama też mam ONka, ale żeby puszczać tego psa luzem po ulicy. Przegięcie. Dobrze, że nie wzięłam wtedy swojego wilczura, bo 2 samce to mogłaby być mieszanka wybuchowa.
Merrick Posted February 11, 2011 Posted February 11, 2011 [quote name='Voute']Nas ostatnio na spacerze zapragnął poznać dorosły ONek. Wracam ze spanielem z parku, a tu pies do mnie dopada. Wpadłam w panikę, bo już raz spaniel był pogryziony. Na szczęście "posłuszny" pies reagował na uciekaj, a ja zwiałam czym prędzej do domu. Z resztą nie zamierzał atakować - przyszedł i obwąchał mojego psa. Mimo wszystko raczej nie życzę nikomu spotkania z owczarkiem niemieckim luzem, bez kagańca i właściciela. Nie to, że mam coś do tej rasy, bo w końcu sama też mam ONka, ale żeby puszczać tego psa luzem po ulicy. Przegięcie. Dobrze, że nie wzięłam wtedy swojego wilczura, bo 2 samce to mogłaby być mieszanka wybuchowa.[/QUOTE] W pełni Cię rozumiem. Tamlin w szczenięctwie miał pecha dwa razy być pogryzionym przes onka, wielokrotnie też się na niego rzucały. Obecnie jest to rasa, której Tamlin nie toleruje. Sam się na onka nie rzuci, ale gdyby jakiś onek podbiegł, obojętnie w jakich zamiarach to Tamlin na 100 % pokaże zęby i zacznie warczeć. Nie toleruje żadnego owczarka niemieckiego, wyjątkiem są suki tej rasy. Inne rasy Tamlin albo kocha, albo ignoruje, albo go ciekawią. Czasem różnie to bywa z labradorami ale wiadomo że ich ''skoki na grzbiet'' drugiego psa często nie są tolerowane przez inne psy :roll:
anorektyczna.nerka Posted February 11, 2011 Posted February 11, 2011 Przegięciem jest każda sytuacja kiedy podbiega do nas pies, który stanowi realne zagrożenie. Ja się spotkałam z okropnym chamstwem ze strony rodziców. Zawsze jak idę do szkoły mijam "moje osiedle" i tuż pod samą szkołą są domki jednorodzinne, na dwóch z nich są psy. Na jednym jakiś ttb, na drugim owczarek niemiecki. Dzieci zawsze, czy to odprowadzane przez rodziców czy idące same do szkoły drażnią te psy, a rodzice nie zwracają na to uwagi.. ba! Wręcz są święcie przekonani, że latorośl nie robi nic złego! Miesiąc temu zdarzył sie incydent, ttb się rzucił całym ciałem na bramkę i jakoś udało mu się wydostać.. na szczęście właściciel akurat był z drugiej strony podwórka, więc skończyło się tylko na siniakach i płaczu. Z owczarkiem jest sytuacja całkiem inna. Ten pies po prostu dostał *******ca. Jest strasznie rozhisteryzowany, szczeka na każdy poruszający się obiekt i zawsze jak idę tamtą drogą, to się modlę, aby nie wyskoczył.. dodam, że jest to jeszcze podrostek.. może mieć max 8 miesięcy. Z drugiej strony to głupota właściciela. Nie trzeba być Ateną, żeby się domyśleć, że dzieciarnia będzie drażnić psa. Przewalone jets tam mieszkać. Współczuję i psom i dzieciom, bo nie każde tłucze patykiem w ogrodzenie, ale każde przechodzące tamta drogą może zostać dotkliwie pogryzione.
Voute Posted February 11, 2011 Posted February 11, 2011 My w tamtym roku latem miałyśmy makabryczną sytuację. Idę z psem na spacer w dobrze znaną okolicę. Domów kilka jest, reszta to głównie jakieś pola uprawne. Dobrze wiedziałam, że jest tam parę co najwyżej średnich psów pozamykanych w kojcach. Idziemy - ja, spaniel, koleżanka z labradorką. I nagle nawet nie widziałam skąd dopada się do mojego psa mieszaniec owczarka niemieckiego, trochę od niego mniejszy! Nie to, że stanął, popatrzył, wysłał jakiś sygnał coby pozwoliło mi się zorientować, że będzie atakował. Po prostu przybiegł tak szybko, że zobaczyłam go jak wbijał kły w mojego psa. Ugryzł kilkakrotnie. Kark, głowa, noga. Żadnych złamań, ale były rany do krwi. Próbowałam tego psa odpędzić, na marne. Byłam tak spanikowana, że jedyne co robiłam, to wrzeszczałam. Koleżanka z psem stała obok i próbowała odgonić tego psa, ale on był duży i silny. Potem jakiś facet go odgonił. Nie wiem jak, nie widziałam. Była w szoku, roztrzęsiona. Po chwili przyszło kilka kobiet, chyba usłyszały mój wrzask. Zadzwoniłam do rodziców, weterynarz, pies ma się dobrze, nie ma urazu psychicznego, psów się nie boi. Ale to co we mnie zostało jest nie do opisania. Nie jeżdżę ani nie chodzę tam. Podobno psa już nie ma... Nie wiem. Boję się tam iść. Po raz pierwszy w życiu zaczęłam bać się psa.
Ejre Posted February 12, 2011 Posted February 12, 2011 Od pewnego czasu jestem w nieustannym szoku. Wcześniej, kiedy znajomi psiarze opowiadali mi co ich spotyka na spacerach, po prostu myślałam, że przesadzają. Jakiś czas temu z różnych względów "wyszłam z lasu". Wcześniej spacerowałam z psami właściwie jedynie po lasach, polach, nad jeziorem lub wyjeżdżałam gdzieś za miasto. No i się zaczęło, prawie na każdym spacerze nie w plener coś się musi przykrego przytrafić. Po osiedlu nie da się spacerować na spokojnie bo pewna kobieta chodzi z wiecznie puszczonym luzem przerośniętym owczarkiem, który atakuje inne samce, już pierwszego dnia naszych "cywilizacyjnych" spacerów się o tym przekonałam, kiedy przyatakował mojego psa. Kobieta chwyciła go w ostatniej chwili za ogon i w ten sposób zatrzymała jego atak, po czym zaczęła burczeć pod nosem, gdzie ja się z tym psem pcham. Od tej pory zawsze, idąc z psami słyszę jakieś obelgi z jej strony. Można sobie powiedzieć, że może wariatka czy coś ale ostatnio, jakoś w tamtym tygodniu byłam ze znajomą w parku. Ja z moim psem i ona z dwójką własnych, stanęłyśmy sobie na uboczu, żeby trochę poćwiczyć z psami. Nic nie poćwiczyłyśmy, bo co chwilę jakiś obcy pies podbiegał, na początku jakiś wyżeł tam i z powrotem chciał stratować szczeniaka koleżanki, przeczekałyśmy ale po chwili podbiegł labrador, najpierw myślałam, że się powąchają i sobie pójdzie, lecz się okazało że nie miał "dobrych zamiarów" co do mojego psa i zaczął warczeć. Właściciel gwizdał na niego chyba z kilometra, dopiero jak krzyknęłam "poszedł" i się wtedy zorientował że pana nie ma za plecami to odbiegł burcząc. Na koniec był jeszcze stary jak świat golden. Podszedł do mojego plecaka z zaczął wyjadać przysmaki, właścicielka patrzyła na to z uśmieszkiem, dopiero jak podbiegłam żeby zabrać plecak zaczęła przerażonym głosem go wołać, myślała pewnie, że chcemy mu zrobić krzywdę, czy coś w tym stylu. Tak więc na własnej skórze przekonałam się, że miasto to więkrza dzicz niż najgłębszy las. Pozdrawiam.
Arwilla Posted February 12, 2011 Posted February 12, 2011 Nie wiem czy to podchodzi pod chamstwo... Miałam niedawno akcję z gryzącymi się psami... Mieszkam na osiedlu domkowym, mamy w pobliżu sklepik... dwa domy od sklepiku mieszka sobie pseudo ON... pies ładny, w miarę zadbany, choć podwórkowy, tylko jak to "pies obronny" ma dość silnie rozwinięty instynkt terytorialny... Zawsze jak przechodzimy tamtędy, to chce ogrodzenie poprzegryzać... mój na szczęście niedziamgotliwy i niereagujący na takie akcje... Idę sobie ze znajomą do sklepu (na szczęście bez Gamonia) i przed nami jakieś 100m idzie babka z goldenem - tego psa też znam... Nagle z otwartej bramy wypada ten ON i zaczyna się jatka... :roll: Za psem wypada jakiś facet, próbuje go wołać, łapać się widać boi, ON atakuje goldena, goldenowi obrona zupełnie nie wychodzi, babka odciąga goldena, psy się szamoczą, w końcu kobita się przewraca, nad nią kotłujące się psy i facet, który woła i woła i woła... :angryy: Puściłam się biegiem, wlazłam między psy, tupnęłam nogą, wołałam jakieś "odejdź" i "zostaw"... ON spasował momentalnie, odszedł kawałek, podnoszę kobitę, patrzę jednym okiem, czy ON nie wraca, golden roztrzęsiony, baba w szoku, ubranie zniszczone, ręce jej się trzęsą, potłuczona, goldenowi z tyłka krew kapie... widzę, ze ON się znowu zbliża, ale już ostrożniej, krzyknęłam na niego, zapędziłam za ogrodzenie, facet zamknął furtkę i mówi do nas: "on nie gryzie..on łagodny... nic się nie stało"... :crazyeye: Mówię do niego: "jak nie gryzie, jak pogryzł psa, pani się przewróciła, dlaczego nie zabrał pan psa? Nawet pan nie próbował"... a bo on się go boi, to nie jego pies, tylko córki... i cały czas "nic się nie stało".... Zaprowadziłam kobitę do domu, oglądałyśmy ranę goldena - ale jak jemu opadły emocje, to zaczął na mnie warczeć, więc tym razem ja spasowałam... :diabloti: Kobita ciągle była roztrzęsiona... Później wzięła córkę i poszły do weta i po zaświadczenie o szczenieniu ONa... Z tego co wiem, rana goldena nie była głęboka... futra stracił sporo... Ja rozumiem, że to mógł być wypadek... facet nie domknął furtki, czy coś tam.... że nie jego pies... że nie umiał sobie z nim poradzić... itd..itd.... ale jak już się coś stanie, to czy tak trudno przyznać się do winy i PRZEPROSIĆ? A facet w kółko tylko "nic się nie stało"... i nawet się nie zainteresował, czy faktycznie nic się nie stało...:shake:
anorektyczna.nerka Posted February 12, 2011 Posted February 12, 2011 No wiesz... pies żyje, babka żyje, więc nic się nie stało... A u nas właściciel agresorka, którzy omal nie rozerwał beagla znajomej na strzępy skarży się, że ja specjalnie zatrzymuję się z psem koło ich ogrodzenia, żeby mu psy denerwować.. dziwne, bo ostatnio utrzymywał że pies bega samopas... (jak moja mama to usłyszała to myślałam, że go zabije śmiechem.. ja i wypuszczanie psa samopas :D)
Arwilla Posted February 12, 2011 Posted February 12, 2011 Mnie też kiedyś jeden facet powiedział, że mam nie chodzić po JEGO ulicy, bo mu się psy denerwują... :razz: W sumie, to się nie dziwię... jest właścicielem 5 rozdartych psiaków, które chyba świata nie widziały poza podwórkiem i które na każdy ruch w pobliżu posesji reagują przeraźliwym jazgotem... Sąsiedzi to chyba już z nim nie rozmawiają...
Balbina. Posted February 12, 2011 Posted February 12, 2011 Ależ moj pies nie rzuca się na ludzi z kłami-robi to dopiero kiedy ma jako alternatywę palce w oczach. Kagańca mu nie zalożę bo jest przewidywalny-jak nikt go agresywnie nie tyka to jest spokojny a jak babcia czy dzieciaczek MUSI zobaczyć jak wygląda pies z paluszkami w uszach/oczach/nosie to proszę bardzo-mi szkoda już kasy na cholinex po 10 minutowym wydzieraniu się na babcie które nasiłę muszą yorecka poprzytulać.Jak ktoś nie rozumie to jedyne co to mogę zadzwonić po sm-jak babcia będzie musiała wyskrobać z ręciny 100zł grzywny na szczucie psa to się odechce. Koffane dzieciaczki z mojego osiedla doprowadziły do tego,ze mój pies dzisiaj widząc dwójkę podrosków skulił się i z ogonem pod tyłkiem zaczął panicznie uciekać w krzaki.:multi:Jestem zachwycona.
anorektyczna.nerka Posted February 12, 2011 Posted February 12, 2011 Masz za mało charyzmy :D A tak na serio, to nie wierzę, że [I]nie da[/I] się w porę odwołać dzieciaka czy babci. która chce molestować psa. wierz mi, często wystarczy samo spojrzenie w oczy + zwięzła wypowiedź i delikwent odchodzi spacyfikowany. A krzykiem to nic nie osiągniesz. Z ludźmi trzeba jak z psem - spokojnie. To tak jak z obrażaniem innych = do tego nie jets potrzebny wysoki ton głosu i przekleństwa.
Recommended Posts