Jump to content
Dogomania

~ KOLEŚ - pojechał do swego nowego domku! Półroczny strachulec!


Recommended Posts

Melduję się po urlopie. Osiągnięciami nie możemy się pochwalić, nadal Koleś - Niedotykalski 😞

Z kojca gminnego w poniedziałek pojadą dwa albo trzy psy do schroniska. Mam ochotę zamienić Kolesia na nowo odłowionego Liska, jest bardziej ufny, i może by szybciej znalazł dom, ale... w schronie nikt z Kolesiem nie będzie pracował przecież...

A prawie codzienne ludzie zgłaszają psy, zazwyczaj do Tomka, odsyła do gminy i często do gminy już nie dzwonią 🙂 

Link to comment
Share on other sites

Dziś wielki dzień w życiu Kolesia. wypuściłyśmy go z kojca, i za nami i naszymi psami poszedł pod dom. Z wahaniem wszedł do domu. Spokojnie zamknęłyśmy drzwi i koleś zaczął zwiedzać mieszkanie. Na dzień dobry kupa w salonie, zaraz i siusiu, ale to chyba z nerwów. Cały czas dreptał, nie położył się czy nie usiadł przez dobrą godzinę. Dotknąć się absolutnie nie pozwala. Więc powoli zdybałyśmy go z Anią pod drzwiami, przywarł do podłogi i znieruchomiał. Zmieniłyśmy mu obrożę, przywiązałyśmy do niej kawałek taśmy. Tak dreptał następną godzinę. Na dwór chętnie wyskoczył i próbujemy ten kawałek taśmy co jakiś czas brać do ręki. Przerażenie ogromne, szarpanie, a jak powoli podchodzę, to nieruchomieje. No, to pierwszy dzień, ale na razie radości z dotyku człowieka nie ma. Do kojca wskoczył jakby z ulgą 🙂 Teraz znów chodził luzem po ogrodzie, ale do domu wejść długo się namyślal...

  • Like 4
Link to comment
Share on other sites

Nadal dzikus, przemyka w domu pod ścianami, ale gdy nie ma gdzie uciec, to go głaszczę, poćwierkam i odchodzę. Na dwór wyskakuje jak z procy, i tu jest śmielszy. Nawet bierze smaczek z ręki. I jak widział, że w sadzie skubiemy sobie z Anią porzeczki czy maliny, to i on chętnie zajada.

20220711_101353.jpg

20220712_152627.jpg

Link to comment
Share on other sites

Ania już wróciła do Warszawy, a Koleś nie robi postępu, nawet wszystko się cofa. Dziś nie miał  zamiaru wejść do domu. Cały dzień przesiedział w ogrodzie, czasem podchodząc do schodów. Na wołanie ucieka, boi się ... wlecze za sobą pasek, ale nie zdążę przydeptać, bo cała uwaga psa skupiona jest na unikaniu człowieka. Może gdybym miała 20 lat, to bym zdążyła go przyłapać 😞 Wraca z chęcią do kojca, dobre i to 😞

Załamana jestem totalnie 😞

Link to comment
Share on other sites

Koleś nadal bez postępów. On cały czas jest w ruchu, krąży koło człowieka, raduje się całym sobą, ale nie ma mowy o dotknięciu. Wczoraj wszedł do domu i udało mi się zamknąć drzwi. W kącie da się pogłaskać, bo nie ma wyjścia, ale oczy nadal przerażone 😞Rano wypuszczam go z kojca i wracamy do domu, tu na schodkach dostaje śniadanie. Je bardzo szybko, dławi się wręcz, rozgląda na boki... Bardzo lubi nasze psy, a i one go tolerują, no, może nie Igusia, która powarkuje na jego zachęty do zabawy. Potem obiad - znów na schodkach, coraz blizej otwartych drzwi (moje suczyska muszę zamknąć w kuchni, by mu nie zjadły obiadu). Wieczór - tak samo. I ostatni spacer całą gromadą do sadu, Koleś sam wskakuje do kojca, ale od razu chowa się za budą, by tylko nie być dotykanym.

Co ten pies musiał przejść w swym krótkim życiu?..... 

Link to comment
Share on other sites

Wieczorem nie udało mi się złapać Kolesia, ale chłopaka przechwyciłam rano, po pierwszym - owocnym - spacerze. Wniosłam go do domu na rękach. Jest bardzo niespokojny, rozbiegany, drepcze cały czas. Ale śniadanie zjadł w holu, a nasze suczki zamknęłam na ten czas z miskami w kuchni. Przypięłam najdłuższą smycz, jaką mam, i wyszliśmy na dwór. Otwarte na oścież drzwi i schody pokonał od razu, ale zaraz zapadł w krzaki i tak sobie przestaliśmy 15 minut. Wzięłam go na ręce i postawiłam na chodniczku przed domem. Znów w panice kilka kroków i w krzaki. Po kolejnych 15 min na ręce i do domu. 

Link to comment
Share on other sites

Malagos, ja nie zwracam uwagi na trudności, a teraz - czytając co piszesz - uświadomiłam sobie, że miałam podobną jazdę z 3/4 miesięczną Perełką, o spacery chodzi.. Długo trwało, zanim zaczęła chodzić normalnie, z początku też zapadała w krzaki, albo rozpłaszczała się pod murem budynku, a już nie mówię o schodach (trzecie piętro) i musiałam ciąąąągnąć, albo nosić 17-20 kilogramów, inaczej zostałaby do śmierci w jednym miejscu. Żadne smaczki jej nie interesowały, co gorsza.

Ale z drugim psem szła, ciągle prosiłam sąsiadów o choćby krótki, wspólny spacer, w końcu się rozkręciła.

 

  • Like 1
  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Dobry pomysł, by wziąć na wspólny spacer po ogrodzie którąś sunię. Oboje na smyczach, a potem razem wejść do domu.

Po kilku takich spacerach, puścić tę dwójkę razem na ogród i zachęcić do wspólnego powrotu do domu.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Od początku chodzimy "całym stadem" po ogrodzie i sadzie. Jak był bez smyczy, to biegał koło moich psów, i z rozpędu raz czy dwa wszedł razem z nimi do domu. 

Dziś nie odpuszczam - Koleś w domu i co dwie, trzy godziny wynoszę go na dwór. Czasem drepcze kilka kroków ZA mną, próbuje pędem mnie wyminąć, i na szarpnięcie smyczy kładzie się. też w domu, i jak odejdę, zajada. 

Dziś i jutro jestem w domu, spróbuję zostawic w domu na noc. Raz już była kupa i siuśki w kuchni, na dworze nic nie zrobił. Nadal przerażenie w oczach ...

Link to comment
Share on other sites

Dnia 17.07.2022 o 16:38, malagos napisał:

Od początku chodzimy "całym stadem" po ogrodzie i sadzie. Jak był bez smyczy, to biegał koło moich psów, i z rozpędu raz czy dwa wszedł razem z nimi do domu. 

Dziś nie odpuszczam - Koleś w domu i co dwie, trzy godziny wynoszę go na dwór. Czasem drepcze kilka kroków ZA mną, próbuje pędem mnie wyminąć, i na szarpnięcie smyczy kładzie się. też w domu, i jak odejdę, zajada. 

Dziś i jutro jestem w domu, spróbuję zostawic w domu na noc. Raz już była kupa i siuśki w kuchni, na dworze nic nie zrobił. Nadal przerażenie w oczach ...

Do tego, co mówiłam, potrzebna jest, moim zdaniem, druga osoba z drugim psem na smyczy,

Link to comment
Share on other sites

Dnia 17.07.2022 o 22:22, rozi napisał:

Do tego, co mówiłam, potrzebna jest, moim zdaniem, druga osoba z drugim psem na smyczy,

Udaje się i bez tej drugiej osoby 🙂

Wczoraj wychodziliśmy 8 raz na dwór. Za każdym razem ciut lepiej, choć przypinanie smyczy jest w kątku, gdzie Koleś próbuje się schować. Dwa ostatnie spacery - spokój, smycz luźna. Przed snem spacer do sadu i wreszcie wyczekane siuśki! Powrót spokojnie, wejście na schodki i do mieszkania na luźniej smyczy! Cuda prawdziwe!

Ciekawa była nocy. Na wszelki wypadek pocięte stare ręczniki na szmatki. I znów zaskoczenie, pozytywne! Koleś położył się na jednym z trzech posłań w holu i tu go zastałam o 7.00 rano. Czy dreptał po domu, nie wiem, bo śpię z jaśkiem na uchu (takie odwieczne przyzwyczajenie), ale jak w nocy wstałam do łazienki, to z posłanka zamerdał się ogonek. Rano była kupa w kuchni, ale poza tym nic. Szybko się ubrałam i na smyczy - luźnej! - spacer do sadu. Zrobione siusiu, zaraz potem kupal. Ogonek nadal nie merda się, ale to dopiero drugi dzień ćwiczenia. Śniadanie dałam w miseczce w drzwiach do kuchni, i żeby się psiak nie bał, wycofałam się pod lodówkę. Zjedzone, wylizane!

Za chwilę trzecie wyjście.

Jutro mam zabiegany dzień, bo praca, potem lekarz, pomyślę, co z psem zrobić.

  • Like 3
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...