Jump to content
Dogomania

Dwa latka stuknęły. Lilek zostaje z nami !


Recommended Posts

Dziękuję Wam bardzo za słowa pocieszenia:)

Miałam komputer w naprawie, wiec byłam wyłączona.

Luka miała 13 lat, 12 przeżyła z nami. Urodziła się w naszej wsi u kochającej zwierzęta, ale popijającej i niezaradnej rodziny. Pieski poszły do ludzi,a dwie suczki zostały. Wiedziałam, że jeśli jej nie weźmiemy, to na wsi się zmarnuje (siostra poszła wkrótce do Przasnysza). To była ukochana suczka pana.

W zeszły piątek lekko ją sparaliżowało, łepek przekręcił się w lewą stronę. Były różne hipotezy: kręgosłup, zespół przedsionkowy. Ale ostatecznie stwierdzono udar, bo miała lekko nieczuły tył. Leki pomogły, trochę zelżało, nawet próbowała biegać "do płota".

Ale po tygodniu jej stan się pogorszył. Nie ruszała się, nie jadła, ciężko oddychała.Wetka powiedziała, że mógł/mogły to być następny udar.

Odeszła w domu na swoim ulubionym koszyczku na werandzie.

Pewnie teraz szaleje z Dyziem, który opuścił nas półtora roku temu.

 

 

Link to comment
Share on other sites

O Lilku napiszę tutaj, bo to osobny rozdział.

Lilek traktował Lukę jako szefową ?, matkę ? Lizał ją po pysku i wyraźnie zabiegał o jej względy. Ona totalnie go olewała. Czasami dla zabawy go straszyła, a on nie wiedział czy to zabawa czy na serio. Myślę, że ona go peszyła.

Teraz wszystko się zmieniło. Cały czas towarzyszy Małej, która nie ma zapędów kierowniczych. Dwa psy bez szefa.Wszystko robią razem. Nabrał jakby pewności siebie.

Czy czują brak Luki? Trudno powiedzieć. Chyba we dwójkę łatwiej przeżywać żałobę.

Link to comment
Share on other sites

A następny post będzie o kotkach.

Od pewnego czasu nasza Mała piszczała i szczekała pod płotem sąsiadów, gdzie rosną gęste tuje. Myślałam, że to jeże. Okazało się, że dzika kotka (sąsiadka się do niej nie przyznaje) urodziła trzy małe kocięta. Teraz ich nie widzę, bo prawdopodobnie wystraszona naszą ingerencją (miski) schowała je głębiej. Ale jedzenie znika. Powiedziałam sąsiadce, że jak tylko wyjdą na jej teren to ma je łapać i do mnie dzwonić. Trzy kotki mi niepotrzebne, ale jedną kotkę sobie weźmiemy. Pomogliśmy wiejskiej Luce, teraz pomożemy wiejskiej kotce.

Żeby tylko po drodze nie zdziczały, bo jeden dzikus mi wystarczy.

Link to comment
Share on other sites

Wiem, jak to boli, kiedy odchodzi pies. Niestety, wszyscy tutaj to wiemy. Trzymajcie się, Kochani.

U nas też po śmierci Bliss - szefowej,Lerka się bardzo zmieniła, ale i bardziej jest teraz związana ze mną i z Tomkiem. Może i Lilek, bardziej doceni swoich Ludzi?, a nie tylko Małą? Bo demokracja, to fajna sprawa, ale jednak szef jest potrzebny ;) 

Za łapaniem kotków, zaciskam kciuki. Pstryknij im jak się potem da trochę zdjęć i będziemy je ogłaszać i szukać domów. I w miarę możliwości, staraj się je oswajać z człowiekiem. 

A mamuśkę, też warto złapać. Zrobimy zrzutkę na kastrację. Jeśli nawet nadal ma żyć na wolności, to lepiej, żeby już nigdy nie miała dzieci. 

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Lilek dzisiaj nasikał obok swojej miski częściowo celując w.

Chciał zaznaczyć, że to jego ? Nikt mu nie zagraża, on je z predkością światła. Mała kończy długo po nim. To on raczej czycha na resztki z jej miski (zwykle wylizuje).

To sikanie/znaczenie nie jest regularne. Ostatni raz 7 czerwca.

Link to comment
Share on other sites

Z jedzeniem, to coś jest na rzeczy. Dopóki żyła Bliss, Lerka też łykała pospiesznie jedzenie i czatowała, czy Bliss już nie odejdzie od swojej miski, żeby ją po niej chociaż wylizać. Od czasu, jak została sama, je powoli, dokładnie gryzie chrupki. Nie czuje się zagrożona, że ktoś jej zje. 

Co do siusiania, to pewnie tak. Zaznacza, że jego. 

Nasza poprzednia omc ONka Buka, w czasie spaceru,  majestatycznie siusiała do napotkanej kałuży ( nie do każdej!), a potem z niej piła. Jak nie "ochrzciła", to nie piła. Z jej punktu widzenia, pewnie to miało uzasadnienie ;) 

Link to comment
Share on other sites

Od śmierci Luki pozmieniało sie trochę w psim świecie.

Mała i Lilek, które mają podobne gabaryty działają razem: na spacerze, w biegach do furtki czy żebraniu. Ale zauważyłam, że Mała próbuje Lilka ustawiać jazgotem. Np. gdy nie chce, aby do mnie podszedł. I on wtedy grzecznie odchodzi.

No i kolejna zmiana, W czwartek zawitał do nas Gromek (bo spadł jak grom z jasnego nieba). Miałam wziąć maleństwo od dzikiej kotki, ale ona przeniosła potomstwo w inne miejsce. Za to sąsiad przyniósł mi znalezionego na szosie 4 miesięcznego kotka.

 Lilek jest zaciekawiony, ale trzyma dystans. Za to Mała dostała fijoła na jego punkcie. Kotek trochę się boi, bo jest natarczywa i głośna. Próbuję ją tonować.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

4 godziny temu, Poker napisał:

No i dobrze. To też kochane stworki.

Kochane, jak wszystkie stworzenia małe i duże, ale ja z tych, którzy uważają, że kot domowy, powinien być niewychodzący  (z racji polowania na ptaki i inną drobną żywinę czemu jestem zdecydowanie przeciwna, no i z powodu licznych niebezpieczeństw, jakie mogą go spotkać na swobodzie), a tymczasem połowę roku spędzamy na  działce leśnej w malutkim rekreacyjnym domku, gdzie psy się sprawdzają doskonale, ale kot jednak - nie.... 

Dlatego koty kocham platonicznie. 

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...