Jump to content
Dogomania

Każdy spacer, to męka i stres


scoooty

Recommended Posts

Od dwóch tygodni opiekuję się suczką, ok. 2 letnią, adoptowaną ze schroniska. Gabarytowo i wizualnie wygląda na miks labradora i owczarka niemieckiego. Nic o niej nie wiem oprócz tego, że znaleziono ją w parku, w schronisku była krótko więc nie zdążyli jej dogłębnie poznać, tylko tamtejszy weterynarz pokusił się o lakoniczne określenie jej "wariatką".
W domu pies jest aniołem - przesypia noce, nie zdarzyło jej się załatwić, nie robi niepotrzebnego hałasu, lubi każdego z domowników, pozwala sobie "manipulować" przy misce (dorzucić coś, przesunąć ją), odebrać zabawkę. Jednak ogromny problem stanowi świat zewnętrzny. Problemy pojawiły się już od pierwszego wspólnego spaceru po adopcji, jednak przez te pierwsze dni zrzucałam to na karb stresu, nowej sytuacji, może niedoświadczenia w chodzeniu na smyczy, ale im dalej tym robi się gorzej. Pies jest silny, suka waży teraz ok. 28 kg., czasem jest mi ciężko ją utrzymać, każdy spacer to moje maksymalne skupienie, muszę być o krok przed nią i rozglądać się, czy aby na pewno nie biegnie za nami jakiś biegacz, albo nie nadjeżdża rower. Wszystko, co się porusza, co jest nieznane, co ma ogon i cztery łapy, albo dwa koła, albo cztery - jest wyrywaniem do przodu. Suka wyrywa ze szczekaniem, często na dwóch łapach wręcz - do przechodniów, na widok dziecięcego wózka, na widok kruków, kaczek, rowerów, ludzi z walizką, dzieci, samochodów i psów oczywiście. Przy bardzo ruchliwej ulicy, do której zbliżyłyśmy się ostatnio dla testu, żeby sprawdzić jej reakcje - chowa ogon w tyłek i widać, że się boi hałasu samochodów, ale są też momenty, kiedy specjalnie biegnie do auta (ostatnio podczas gonitwy z psami, odłączyła się i specjalnie pobiegła za dużym suvem - rzucała się z zębami do przednich kół, wyskakiwała przed maskę, była to na szczęście powolna dróżka gruntowa, a wł. samochodu wykazał się rozsądkiem i się zatrzymał, po iluś wołaniach wróciła do mnie sama z pokorą). Często widząc światła auta już się na niego "czai". Mówię jej wtedy mocne, ale spokojne "zostaw" - czasem udaje jej się stracić dzięki tej komendzie skupienie i odpuszcza  samochód, ale najczęściej dzieje się to wtedy kiedy jest on stosunkowo daleko od nas, im jest bliżej - tym staje się bardziej głucha i zafiksowana na realizacji swojego celu. To samo dotyczy psów. Kiedy widzi jakiegoś psa, nawet z 50 m zaczyna się pisk, piruety na smyczy, szczekanie i ciągnięcie. Chodzę z nią teraz na 5 m lince, której długość dozuję, staram się, aby była luźna, co jakiś czas wołam ją do siebie i daje nagrodę. Kiedy widzę na horyzoncie psa również mówię "zostaw", ale ona wtedy głuchnie - napręża się, merda ogonem, czasem jeży sierść, podnieca i już jest w swoim świecie, kucam wtedy i staram się zainteresować ją sobą, mówię do niej uspokajająco - rzadko kiedy się udaje, a kiedy się uda i np. zmienimy kierunek - suka i tak piszczy żałośnie, że nie udało jej się podejść i ogląda się za psem. Do tej pory nie znałam jej relacji z psami i nie wiedziałam jakiej reakcji się spodziewać, dlatego dopiero kilka dni temu poznałam ją z suczkami mojego znajomego, wtedy też pierwszy raz spuściłam ją ze smyczy - bawiły się przez 2 godziny, dzisiaj tak samo + spotkałyśmy dzisiaj dużo przypadkowych psów i było w porządku. Nie wiem jak zachowuje się bez smyczy w stosunku do rowerów, czy biegaczy, bo chodzimy z psami na odległe od drogi tereny, ale podejrzewam, że tak samo jak w stosunku do samochodów, za którym ostatnio się puściła. Natomiast, kiedy nie jest na smyczy, to obcy ludzie nie są obszczekiwani (chociaż może dlatego, że zajęta jest psami i ganianiem z nimi). Dzięki tym znajomym psom mogę ją nareszcie porządnie wybiegać - jest to ok 1,5h szaleństw dziennie plus 2x półgodzinne spacery, ale wbrew temu co sobie wyobrażałam, to "spuszczenie" z niej energii podczas tych szaleństw wcale jej nie pomaga i nadal rwie się do zwierząt i nadal wszystko obszczekuje. Zaczęłam zakładać jej kaganiec, bo nie sposób wyjść z klatki bloku rano, kiedy jest duży ruch, bo ludzie zwyczajnie się jej boją i jest to nieodpowiedzialne, żeby tak duży pies skakał ujadając na każdego przechodnia. Pies chodzi w szelkach, na obroży tak szarpała, że aż miała siny język, dusiła się i była jeszcze mniej sterowalna. Przed wyjściem przez każde drzwi każe jej czekać, bo ma skłonność do drapania łapą w drzwi ze zniecierpliwienia, przed podaniem miski musi usiąść i siada, ale kiedy mówię siad przy zakładaniu szelek, albo przy innej okoliczności w domu, to suka się kładzie na plecy, tylko kiedy mam coś super smacznego, to potrafi normalnie usiąść i nie kłaść się brzuchem do góry. Ma kilka zabawek, ale w jej głowie termin zabawy nie funkcjonuje najlepiej - czasem pobawi się ze mną piłką - wygląda wtedy jak szczeniak, albo sznurem, ale niechętnie odpowiada na moje propozycje zabawy, w domu jest w ogóle dość apatyczna, jedynie na jedzenie wyraźnie się ożywia, albo po wyjściu na dwór. Podejrzewam, bo tylko tyle mogę, że była psem, który biegał samopas, po ogrodzonym terenie i stróżowała, a cały świat zewnętrzny za tym płotem był przerażający i nadający się tylko do wściekłego obszczekania, człowieka miała obok siebie, bo nie ma urazu w stosunku do ludzi, ale ten człowiek niczego jej nie nauczył. Rozważam oczywiście konsultację z behawiorystą, najlepiej takim, który specjalizuje się w tego typu wyskokach, ale w międzyczasie zastanawiam się, czy każdy taki przypadek jest uleczalny, ile może człowiek naprawić i zdiagnozować i jakim kosztem, bo oprócz psa trzeba mieć też na uwadze własną kondycję i nie można w tym szaleństwie zajechać się na śmierć... Bardzo się staram z nią pracować każdego dnia, ale zwyczajnie i po ludzku - tracę siłę każdego spaceru, po którym mam spuchnięte dłonie od przeciągającej się przez nie smyczy i zakwasy w ramionach...Złoszczę się na ludzi, którzy olali jej socjalizację, złoszczę się na siebie i na tego bogu ducha winnego psa, w którego wstępuje demon poza drzwiami mieszkania, a potem ten sam pies patrzy na mnie w domu z taką delikatnością i jakimś smutkiem w oczach, że pęka mi serce od tego dysonansu, który w sobie mam... 

Link to comment
Share on other sites

Nie mam ogromnego doświadczenia przy trudnych psach, więc jest to raczej luźna rada. Po pierwsze zaopatrzyłabym się w jakieś przysmaki które bardzo lubi (u nas działa tak np. wątróbka w tubce, że udaje się przywołać młodego jak coś bardzo go podnieci) i przy okazji ćwiczyć komendę "do mnie". Druga sprawa to pewnie ćwiczenia z psem tak aby był skupiony na Tobie, na początku w domu a potem stopniowo zwiększając ilość rozproszeń. Trzecie i chyba najbardziej skuteczne to szelki easy-walk, takie zapinane od przodu które obracają psa w Twoją stronę kiedy pociągniesz go na smyczy- osobiście nie próbowałam, ale u niektórych podobno działa cuda. Niemniej jest to czasowe rozwiązanie, możliwe jednak że psiak po pewnym czasie nauczy się nie ciągnąć i skupiać na Tobie większą uwagę.

Link to comment
Share on other sites

Ją średnio interesuje jedzenie na zewnątrz, czasem jak jej się udaje podejść do mnie na zawołanie, to wtedy zjada smaczka, ale ilość bodźców i zapachów przewyższa wartością jakiekolwiek jedzenie. Najbardziej dokuczliwa jest jej chęć obszczekania każdego w zasięgu wzroku i ciągniecie mnie w stronę ludzi, czasem fizycznie nie daje rady ustać na własnych nogach. Słyszę wokół rady, że powinnam stosować kolczatkę, ale ona na każde moje bardziej siłowe reakcje reaguje jeszcze większym nakręceniem i skutek jest odwrotny.

Link to comment
Share on other sites

Przydałaby się dobry trener i jednocześnie behawiorysta. Jeśli jesteś z okolic wawy to moge Ci polecić kogoś.

Dobrze że próbujesz ją uspokoić przed wyjściem. Jeśli ona tak bardzo excytuje się zapachami i wszystkim dookoła to narazie nie spuszczalabym jej ze smyczy. Chodziłabym na długiej tak jak to robisz.

Poczytaj o cichych spacerach i  coping strategy ( przekierowanie na szarpak / patyk - po intensywnej interakcj). Chwal za rezygnację.

Jeśli znasz angielski poczytaj o metodzie BAT.

Kolczatka odpada. Nie lubię klikera ale używam, bo przy moim szczekaczu szybciej działa jako sygnał pochwały. 

Czeka Cię dużo pracy ale i satysfakcji. 

Link to comment
Share on other sites

Tak, jestem z Warszawy. 

Hmm tylko obawiam się, że nie zaspokoję jej potrzeby ruchu tym dreptaniem na smyczy, jak biega z psami widać w niej energię i od razu ma szczęśliwą mordkę, w domu traci entuzjazm, choć może już za dużo ją obserwuje i przesadzam...

Jeśli chodzi o przekierowanie uwagi, to ona nie traktuje zabawek jako atrakcję, rzadko kiedy udaje mi się zachęcić ją w domu do zabawy.


Najlepiej, w sytuacjach konfrontacji, kiedy obiekt nie jest zbyt blisko, działa zmiana kierunku i wtedy np. "w nagrodę" biegnę z nią kawałek i widać, że sprawia jej to radość. 

Link to comment
Share on other sites

Nie zawsze bieganie z psami jest wyczerpujace. Może być pobudzajace i stresujace. Nie jest tak że on tylko ze mna człapie :) Mieszam mu spacer, zmieniam kolejność.

Mam energicznego psa też myślałam że muszę go wybiegać. 

Ale.. spacer przy takim psie powinien być relaksujący. Uradowaną mordkę zobaczysz.

Okazalo się że bardziej go wyczerpuje i relaksuje przy zabawach węchowych. Potem spotykamy kolegów, ganiaja sobie. Potem ze znajoma wspolnie spacerujemy.

Przekierowanie nie polega tylko na zabawkach. Mój pies w sytuacjach stresowych szukał patyka to go uspokaja.bierze go w pysk i przez chwilę, tyle ile potrzebuje go nosi.

Z tym chodzeniem w druga stronę- też tak robię. Fajny sposób. Kiedy zerknie w moja stronę mówię "Idziemy". 

Link to comment
Share on other sites

No tak, to prawda. Zrobię dzisiaj długi spacer, wezmę ze sobą może taki aport ze sznurka, można tam upchnąć małe kosteczki, które lubi. 

I tak jak mówię, wobec psów jeszcze jestem w stanie nad nią zapanować, lepiej lub gorzej, to zależy. Jednak jeśli chodzi o ludzi, to jest horror, muszę się rozglądać, czy aby na pewno nikt nie idzie zbyt blisko, albo jak spotkam kogoś na klatce to też się zatrzymuje, próbuje uspokoić, ale ona ujada i tak na 11 pięter, w kagańcu, czy bez.
Czasem ktoś bardziej odważny przystanie i po moim krótkim prologu decyduje się dać się jej obwąchać, ale większość ludzi jest tym psem przestraszona i nie ma się co dziwić. Dlatego te spacery są tak traumatyczne, bo nie sposób uniknąć ludzi. To samo się tyczy samochodów i strasznie ciężko mieć w sobie niesłabnący optymizm względem tego jej szkolenia i siłę tytana, bo 3-4 spacery dziennie wyczerpują mnie jak ciężki trening na siłowni, a poprawa jest znikoma i bardzo wybiórcza.

Link to comment
Share on other sites

19 minut temu, scoooty napisał:

No tak, to prawda. Zrobię dzisiaj długi spacer, wezmę ze sobą może taki aport ze sznurka, można tam upchnąć małe kosteczki, które lubi. 

I tak jak mówię, wobec psów jeszcze jestem w stanie nad nią zapanować, lepiej lub gorzej, to zależy. Jednak jeśli chodzi o ludzi, to jest horror, muszę się rozglądać, czy aby na pewno nikt nie idzie zbyt blisko, albo jak spotkam kogoś na klatce to też się zatrzymuje, próbuje uspokoić, ale ona ujada i tak na 11 pięter, w kagańcu, czy bez.
Czasem ktoś bardziej odważny przystanie i po moim krótkim prologu decyduje się dać się jej obwąchać, ale większość ludzi jest tym psem przestraszona i nie ma się co dziwić. Dlatego te spacery są tak traumatyczne, bo nie sposób uniknąć ludzi. To samo się tyczy samochodów i strasznie ciężko mieć w sobie niesłabnący optymizm względem tego jej szkolenia i siłę tytana, bo 3-4 spacery dziennie wyczerpują mnie jak ciężki trening na siłowni, a poprawa jest znikoma i bardzo wybiórcza.

co do samochodów do Sowa kiedyś opisywała jak trenować. Może znajdę tę poradę.

Co do ludzi to rzeczywiście. :(

A nie próbowałaś jeździć z nią windą tak kilka razy w czasie kiedy jest najmniej ludzi. Potem umówić się z kimś znajomym żeby stał na parterze. I tak w kółko macieja:(  Przy spacerach próbuj jeśli się da, robić łuki, nie chodzić alejkami tylko trawnikiem.

Jeśli to nie pomoże popytaj weta czy aptus relax jej nie podawać lub  zylkene. To nie są leki to suple. Mają m.innymi wit B1, tryptofan, i siarę z mleka.

Link to comment
Share on other sites

Dziękuję, zaraz poczytam :)

Pewnie jest to do wypracowania, 1000 powtórzeń, że człowieka nie należy obszczekać, bo nie niesie nic złego... Tylko jest to bardzo frustrujące, muszę jej zakładać kaganiec dla własnego i ludzi bezpieczeństwa i non stop muszę pilnować, aby ignorowała każdego, kto nadchodzi, a większość osób odskakuje w bok ze strachem niż chce podjąć współpracę i dać się obwąchać. Ona dobrze wie kto jest znajomy, a kto nie, więc szybko załapie, że kogoś już kojarzy i nie jest potencjalnym zbrodniarzem. 

Co do windy - nadal boi się chodzić po schodach i klatce schodowej, robi to, ale w przerażeniu, tak więc windy na razie nie próbowałam. No i co, jeżeli ktoś w tej windzie będzie, a nie daj boże z psem... A zapsioną okolicę mamy bardzo.

Właśnie ktoś mi mówił o zylkene, tylko, że jest strasznie drogi tak na pierwszy rzut oka. Muszę bardziej zgłębić temat. 

Na pewno mądrego i doświadczonego w tego typu sytuacjach behawiorystę musimy poszukać. Martwię się też, zwyczajnie po ludzku, o siebie, czy ja sama temu podołam, czy ten nieustanny stres, napięcie i szarpanina nie odbiją się na mnie, bo nie bardzo ma mnie kto wesprzeć z domowników. 

Co do chodzenia - rzadko kiedy chodzę ścieżkami, tylko wtedy kiedy widzę, że jest pusto za mną i na horyzoncie. Często chodzimy trawnikami, z daleka od ścieżek i stamtąd obserwujemy "obiekty" - ludzi, psy. Wtedy ją uspokajam, obserwuje i widać, że chciała by wyrwać, ale się tonuje. Do czasu, aż obiekt nie zbliża się zbyt blisko...

 

Link to comment
Share on other sites

Odwrażliwianie mojego psa trwa 6 miesięcy. Czy to dużo czy mało trudno mi powiedzieć. Myślę, że na początku a pewnie i teraz popełniam i popełniałam błędy. Pierwszego psa miałam bezproblemowego teraz przy Tobim duużo się nauczyłam o psim świecie ale jeszcze o wiele za mało wiem.

Za bardzo nastawiłam się na trening a za mało na relax. Dużo wiedzy dają także seminaria,konferencje prowadzone przez doświadczonych trenerów, behawiorystów. Plus nauka posłuszeństwa plus -w przypadku problemowego psa wizyta kogoś bardziej doświadczonego.

Taka prawdziwa Twoja sunia jest wtedy kiedy jest w domu to co na zewnątrz pewnie jest jej nieznane- w chwilach załamania przywołuj sobie te wesołe momenty to daję trochę siły. Spróbuj też nie stresować się spacerami albo poproś kogoś z rodziny żeby z Tobą wychodził. Będzie Ci raźniej.

Link to comment
Share on other sites

10 minut temu, uxmal napisał:

 

Taka prawdziwa Twoja sunia jest wtedy kiedy jest w domu to co na zewnątrz pewnie jest jej nieznane- w chwilach załamania przywołuj sobie te wesołe momenty to daję trochę siły. Spróbuj też nie stresować się spacerami albo poproś kogoś z rodziny żeby z Tobą wychodził. Będzie Ci raźniej.

Dziękuje za te słowa <3
Dzisiaj było jakby trochę lepiej po południu. Pochodziłyśmy sobie, daleko od wszystkiego co straszne, około 1,5 h, w międzyczasie przewijało się kilka osób i dość ładnie reagowała na słowo "zostaw", a potem na odbieganie razem. Najfajniejsza jest wtedy kiedy chodzi na całej długości tej 5 m taśmy i przychodzi na zawołanie, albo chętnie biegnie razem ze mną, wtedy czuję z nią jakieś połączenie.

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

Dnia 9.02.2019 o 21:02, scoooty napisał:

 Często widząc światła auta już się na niego "czai". Mówię jej wtedy mocne, ale spokojne "zostaw" - czasem udaje jej się stracić dzięki tej komendzie skupienie i odpuszcza  samochód, ale najczęściej dzieje się to wtedy kiedy jest on stosunkowo daleko od nas, im jest bliżej - tym staje się bardziej głucha i zafiksowana na realizacji swojego celu. To samo dotyczy psów. Kiedy widzi jakiegoś psa, nawet z 50 m zaczyna się pisk, piruety na smyczy, szczekanie i ciągnięcie

naucz ją porządnie siad/ najpierw w domu/ to łatwo nauczyć, a jak to mix labradora z owczarkiem to powinno pójść błyskawicznie

i kaź siadać  bardzo często, chwal , czasem daj przysmak, a zawsze każ siadać przed tym co dla niej ważne

bo z tego co piszesz, to czasem siada, a czasem nie

Dnia 9.02.2019 o 21:02, scoooty napisał:

jedynie na jedzenie wyraźnie się ożywia, albo po wyjściu na dwór.

czyli zanim dasz jej miske z jedzeniem - siad, jak siadzie chwalisz/ zawsze tym samym słowem i miska

zanim otworzysz drzwi na spacer siad, Chwalisz i dopiero drzwi się otwierają

i teraz - w sytuacji gdy  zaraz zrobi coś/ czego nie chcesz/ zamiast krzyczeć zostaw - czyli zamiast jej mówić czego ma nie robic

Dnia 9.02.2019 o 21:02, scoooty napisał:

Suka wyrywa ze szczekaniem, często na dwóch łapach wręcz - do przechodniów, na widok dziecięcego wózka, na widok kruków, kaczek, rowerów, ludzi z walizką, dzieci, samochodów i psów oczywiście.

mówisz siad - czyli mówisz jej co ma robić

bo ona przecież nie wie co ma robić

a jak siądzie chwalisz/ tym samym słowem np dobrze/ tak specjalnie powiedzianym i po chwili zwalniasz z siedzenia innym słowem takim samym za kazdym razem/ i smaczka dajesz/ jeśli lubi 

 ale tez każesz jej siadać wiele razy, tak po prostu, na spacerze - i tak samo chwalisz i nagradzasz za kazdym razem, i sie cieszysz ze ona taka jest mądra i w ogóle super pies

a potem możesz tez nauczyć ją czegoś innego, np leżeć albo usiądź przy nodze / np noga itd

moje psy lubią skakać/nie wiem czy Twoja suka może skakać -więc każe im na spacerze przez coś przeskakiwać/ na coś wskakiwać - na polecenie, i chwalę oczywiscie - ja stoję, a psy są w ruchu, albo wskakują na wąski murek i muszą kawałek przejść i usiąść/ i nie zlecieć - tez wysiłkowe dla psa; a dla mnie nie -psy na linkach, bo bawimy sie w parku

i w takiej sytuacji trudnej każesz jej wykonać polecenie/ jak będziesz dużo ćwiczyć - to ona je wykona odruchowo -i pochwalisz

powiesz siad, i ona odruchowo siądzie/ kwestia wyćwczenia, ale przy takim miksie masz szansę wyćwiczyć

i powoli spacery będą przyjemne , bo suka będzie patrzeć najpierw na ciebie co ma robić, ty powiesz polecenie, ona wykona, ty pochwalisz , a kruki czy kaczki czy wózki dawno was miną

bo teraz nie udzielasz jej informacji JAK ma sie zachować; mówisz jej, że to co ona robi jest nieodpowiednie/ nie podoba ci się - ale nie wyjaśniasz jakie jest odpowiednie, jakie ci sie podoba

i dobrze ludzie reagują, jak widzą, że mówisz siad i pies siada ;

lubi coś nosić w pysku?  bo jest duża szansa, że lubi - i warto ją do tego zachęcać, bo wtedy mogłabyś ją uczyć noszenia czegoś w pysku w domu, na polecenie, pochwały i smaczki oczywiscie w ruchu

a z czasem spróbować żeby coś niosła poza domem, pluszaka/psia zabawkę/ coś atrakcyjnego -z zabawka w zębach nie da sie szczekać/ no i chwalisz oczywiscie jak niesie

po co prosisz ludzi, żeby sie dali obwąchiwać? suka widzi człowieka idącego, karzesz jej usiąść/ ona siada/ i siedzi dopóki człowiek nie przejdzie, chwalisz i dopiero idziecie

czyli chodzi o skojarzenie, że nie trzeba tych ludzi przeganiać, ale siada i ludzie przechodzą

no i smaczki - najpierw siada na polecenie, a dopiero potem po pochwaleniu, ewentualnie nagroda, i to nie zawsze , i chwile musi posiedzieć, nie tak że usiadła sekunda i już nagroda, niech usiądzie i niech siedzi - policz w głowie do 3, a następnym razem do 5 , a potem do 10 i do 20, i dopiero miska czy drzwi czy inne zwolnienie z siedzenia

np polecasz jej usiąść i potem np wiążesz sobie buta/ w domu przed drzwiami / czy zapinasz i odpinasz sweter lub kurtkę,  a ona ma siedzieć i czekać/ i dopiero pochwała i miska/ czy pochwała i otwarcie drzwi

a nie tak, że ona patrzy jakiego masz smaczka i czy warto usiąść, i albo siada albo nie - na siad ma usiąść, a smaczek może sie pojawić ewentualnie później, jak juz posiedzi trochę

 

 

 

 

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

Sytuacja nieco się poprawiła. Pies siada już poza domem, przychodzi na zawołanie coraz częściej kiedy jest luzem. Niestety, nadal mijanie sąsiadów na klatce, to hałas i konieczność puszczania wszystkich i czekania aż przejdą. Często karze jej usiąść, ale to nie zawsze ją uspokaja. Zdarzyło jej się również obszczekać dość agresywnie mężczyznę (na kobiety w ten sposób nie reaguje), rowery i samochody nadal są obiektami za którymi chce się wyrwać galopem, ale kiedy tylko odpuszcza, to oczywiście ją chwalę. Są lepsze i gorsze dni. Ostatnio, od jakiegoś tygodnia, może półtora, stosujemy zwykłą obrożę. Początkowo stwierdziłam, że jest lepiej sterowalna i ten lekki dyskomfort na szyi pozwala ją lepiej kontrolować, ale od kilku dni obserwuję, że jest gorzej, jakbyśmy cofnęli się w czasie do pierwszych spacerów. Dzisiaj założyłam szelki i było lepiej. W obroży, mam wrażenie, jest bardziej agresywna, zirytowana i szukająca zaczepki. Obroża jest dopasowana, nie za ciasna i nie za wąska, ani nie za szeroka. Nie wiem, czy to chwilowy kryzys, czy faktycznie szelki są lepszym rozwiązaniem. W tej chwili próbujemy uczyć ją chodzenia przy nodze. 

 

Link to comment
Share on other sites

Mam podobny problem. Mój Yoru chce zabić większość aut w ruchu i wszystko co ucieka. Ludzi zwykle olewa, ale jak ktoś za szybko przejdzie albo nagle zacznie biegnąć to też się rzuci. Szczeka na wszystkie psy, nawet szczeniaki. To jest jakaś nowa rzecz, bo wcześniej, jak był chory to tak nie robił. Tzn niektórych psów nie akceptował, ale często mogłam spokojnie podejść z nim żeby się obwąchał z innym psem. Ale wtedy był otumaniony chorobą i lekami. Teraz leków ma mniej i są ustawione tak, że nie ma padaczki. Może teraz wychodzi z niego prawdziwe "ja"? Zabawa z innym psem jest mu kompletnie obca, z resztą ja go nigdy nie puszczę ze smyczy na terenie osiedla, za duże ryzyko. Tak się mocno zastanawiam, czy on kiedyś nie był psem łańcuchowym... Czasami potrafię go uspokoić, ale to jest jak loteria niestety. Zależy mi głównie żeby zaakceptował inne psy, bo jeżdżę do kuzynki, która ma też adoptowanego psa i nie chcę żeby się pozabijały... Metoda na siad będzie dobra do nieszczekania na auta, ale co z innymi psami? Chciałabym żeby spokojnie się z innym psem obwąchał. Tylko raz udało mi się jednego sąsiada namówić na próby, on ma spaniela. A wszędzie dookoła same maltańczyki, yorki i westy, których właściciele jak mnie z psem widzą to omijają szerokim łukiem, i się specjalnie nie dziwię, bo szczekający wyrywający się Yoru wygląda bardzo groźnie (jedna z tego tylko zaleta, spokojnie w nocy spaceruje bo typy podejrzane też mnie mijają szerokim łukiem). Pies reaguje też agresywnie gdy czuje kogoś pijanego albo na bezdomnych/śmieciarzy. Może miał z nimi zatargi gdy się samotnie błąkał zanim trafił do schronu.

Link to comment
Share on other sites

ale po co się ma obwąchiwać z obcymi psami?

ja mam dwie suki, ok 8 letnie, jak były młodziutkie/ tak do 3 lat/ chętnie się bawiły z innymi psami; przy czym najchetniej ze znajomymi psami

teraz bawią się i witają/obwąchują tylko ze znajomymi psami, sporadycznie z jakimś nowym psem/ który z czasem tez się staje znajomym psem; 

idąc na smyczy - obce psy po prostu mijają / po co miałyby sie obwąchiwać z kazdym mijanym psem? tym bardziej jak nie znam psa ani jego właściciela

moje suki mają po ok 20 kg, mamy zaprzyjaźnionego jednego młodego maltańczyka - ale ten maltańczyk po prostu skacze jak oszalały, jak sie widzimy, a  moja jedna suka/ktora go lubi/ po prostu stoi spokojnie i pozwala mu skakać -trudno to nazwać wspólna zabawą, ale oba psy bardzo to cieszy

najlepiej się bawią ze sobą, bo wiadomo,  że nawet zapasy/ szczerzenie się, i przewracanie jest bezpieczne; a obcy pies nigdy nie wiadomo jak zareaguje przy zabawie/ czy nawet obwąchiwaniu 

 

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Moje psy od szczeniaka byly przyzwyczajane do kontaktów z innymi psami, mieszkałam w osiedlu i musiały być bezpieczne dla innych, bardzoi rzadko dochodziło do awantur - tylko wtedy, kiedy durny właściciel szczuł swojego psa na moje bo jego pies każdemu da radę.

Ale nad swoimi panowałam i nie dopuszczalam do walki. Tylko raz, wiedząc że moj pies pacyfikuje agresowów bezkrwawo pozwoliłam udowodnić takiemu wlaścicielowi, że jego pies nie każdemu da radę. I efekty były - facet przestał szczuć swojego na inne a wcześniej jego pies o mało nie zabił miniaturowego sznaucerka.

Moje obecne psy są przyjazne do otoczenia, albo się witają ze znajomymi albo obojętnie mijają obce psy.

Link to comment
Share on other sites

Nie to, że on musiałby na siłę się z każdym obwąchiwać :) ale żeby była chociaż taka opcja... Mi wystarczy nawet te mijanie. Mieszkam na dużym osiedlu, psów jest sporo, głównie małych. Często są to sąsiedzi, znajomi, a nie zupełnie obce osoby. Chciałabym móc przystanąć i zamienić zdanie o pogodzie zamiast krążyć slalomem pomiędzy wszystkimi przechodniami. Dwbem - mając psa od szczeniaka można go kształtować, a Yoru jest ze schroniska, więc ma już spory bagaż (złych/dobrych) doświadczeń. Patmol - czy metoda na siad zadziała też na nieszczekanie na obce psy?

Link to comment
Share on other sites

Nie mnie wywołano do odpowiedzi, ale pozwalam sobie włączyć się w wątek. Każde wyjście połączone z nagradzaną nauką reagowania na słowa właściciela ułatwia koncentrowanie się na właścicielu, nie na otoczeniu. Nauka tylko w domu czy tylko na izolowanych placach to za mało. Jeśli pies uzna, że i trzeba i warto koncentrować się na Tobie zawsze i wszędzie, odetchnie z głęboką ulgą - będzie miał obok siebie szefa informującego co trzeba robić. 

Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, Sowa napisał:

Nie mnie wywołano do odpowiedzi, ale pozwalam sobie włączyć się w wątek. Każde wyjście połączone z nagradzaną nauką reagowania na słowa właściciela ułatwia koncentrowanie się na właścicielu, nie na otoczeniu. Nauka tylko w domu czy tylko na izolowanych placach to za mało. Jeśli pies uzna, że i trzeba i warto koncentrować się na Tobie zawsze i wszędzie, odetchnie z głęboką ulgą - będzie miał obok siebie szefa informującego co trzeba robić. 

czyli zbliżam się w okolice innego psa, każę mojemu zrobić siad i nagradzam smaczkiem? A jak nie usłucha? Dupkę mu usadzić ręcznie? Może pytania wydają się głupie, ale naprawdę nie znam się na szkoleniu, muszę ogarnąć konkretne wskazówki, co najpierw, co potem. W domu siad robi. Przed drzwiami też robi siad, nawet bez smaczka, a nawet bez komendy... Jaka jeszcze może być komenda oprócz siad - zakładając że pies jest na smyczy, w kagańcu i raczej nie może brać nic do pyska (z powodu skurczów). W domu reaguje też na "miejsce" gdy wychodzę, a on chce ze mną, to po tej komendzie wraca do mieszkania i grzecznie na mnie czeka. Nie ma lęku separacyjnego, w domu to ideał psa. Na gości reaguje dobrze, przywita się i wraca do swoich zajęć. Nawet na psa-gościa zareagował ok. W domu miłości nie było, ale się nie gryzły. Ot, zwykła tolerancja z dozą ostrożności. Gdy razem wyszły na spacer, to w mojego psa wstąpił diabeł i zaraz zaczął na niego szczekać mimo że 3 minuty temu w budynku było ok. Zupełnie tego nie rozumiem....

Link to comment
Share on other sites

Najpierw każdy spacer wypełnia się poleceniami, koncentrując na sobie psa. To nie tak, że pies nie ma swobody - uczy się chodzić na luźnej lince, może badać otoczenie, ale w każdej chwili przewodnik może gestem, szeptem, hasłem skłonić psa, aby podbiegł i pytał - co dalej. Przemiennie - raz luźna linka, raz pies blisko, siad, i znowu swoboda. Potem wprowadza się utrudnienia - do tego potrzebni są pomocnicy - zwracam uwagę psa na siebie, wymagam chodzenia blisko, raz przy lewej, raz przy prawej nodze , wysyłam o trzy kroki i odwołuję, wymagam zwrotów, siadów, stawania, warowania, co mi się zechce, a pomocnicy najpierw stoją - ja chodzę psem między nimi,  potem pomocnicy ruszają się coraz szybciej. Jak pies na nich zwraca uwagę - nieruchomieją. A potem szukam pomocników/znajomych z psami i pracujemy razem. To elementarz podstawowy dla trenera, szkoda, że tzw. behawioryści, których juz mamy na tony, nie uczą sie podstaw trenerki.

Może być siad, waruj, do mnie, lewa, prawa, pokaż, tyłem, boczkiem, tańczy i znowu spokojnie na ludzie idziemy. 

W mieszkaniu masz kontrole nad psem, to i nie szczekał na innego psa. Poza domem jak do tej pory pozwalasz, aby robił co chce,  więc czuje się niepewnie i dlatego szczekał na psa, którego tolerował w domu. Potrzebny Wam jest aktywny wspólny spacer.

Jak pies nie umie siad na spacerze - to trzeba to ćwiczyć nie tylko w domu, ale na każdym spacerze. Nagradzając okazjonalnie, a chwaląc zawsze. Gdzie mieszkasz? może znam sensownego trenera w Twojej okolicy.

Link to comment
Share on other sites

13 godzin temu, Joanienka napisał:

Patmol - czy metoda na siad zadziała też na nieszczekanie na obce psy?

tak

Sowa juz ci wszystko napisała

ale siad na spacerze robisz kilkanaście razy, codziennie, tak, żeby pies  siadał odruchowo - i dopiero jak siada odruchowo, to stosujesz przy obcym psie/ w trudnej sytuacji

jak nie możesz nagradzać smakami, to możesz nagradzać dodatkową pochwałą/  jakąś taką wyjątkowa albo dotykiem/ chciaż sa takie kagańce ze można dać smaczka

 

ja tez mam polecenie na mijanie obcych psów, gdy ujadają/rzucają sie na smyczy/ i mój pies na mnie patrzy, bo nie wie co robić -czy ma iśc spokojnie czy zareagować na zaczepki

mówię pysk do przodu ( trochę za długie hasło, ale  moje psy na to reagują) i mój pies ma iśc do przodu, nie oglądać  się na ujadającego psa, i jednocześnie trzymać pysk idealnie do przodu/bez rozglądania się - na czas mijania tamtego psa i jeszcze kilkanascie metrów

a potem jak juz miniemy psa, i suki przejdą jeszcze kilkanascie metrów- to są pochwały i ewentualnie smaki

 

 

Link to comment
Share on other sites

W Zielonej Górze. Bez szkolenia się nie obejdzie. Nie mam pojęcia jak nauczyć go chodzenia z lewej czy prawej, albo innych rzeczy, bo nigdy nie miałam wcześniej psa, Yorutek jest pierwszy :) Ale nie poddam się łatwo i będziemy próbować. Smaczki mogę podać, bo ma kaganiec fizjologiczny. Tylko tych co dzisiaj rano wzięłam nie chciał... chyba muszę mu jakieś specjalne smaczki podsuszyć, bo tych kupnych nie ruszy. Rano to ogólnie suchego nie zje :( na śniadanie ma mokrą karmę żeby tabletek na czczo nie dawać. Będziemy bardziej  ćwiczyć popołudniami, bo rano nici jak on nie będzie chciał nagród. Pochwała/głaskania też go nie interesuje, bo to pies zdystansowany, absolutnie niemiziasty i niedotykalski. Do tego stary i chory. Podsumowując:  trudny i nieadopcyjny. Może dlatego tak go pokochałam...

Patmol - a na samym początku, jak nauczyłaś "pysk do przodu"? Wydałaś komendę i...? Pies nie wie co zrobić. Czy ustawiłaś mu pyszczek? i wtedy smaczek? I tak kilkanaście razy aż sam ustawi? Czy jakoś inaczej się to robi?

Czy ta linka jest jakaś specjalna i kupuje się w zoologicznym czy to zwykła lina z castoramy? Yoru na zawołanie przybiega, o ile w pobliżu nie ma psa, bo wtedy głuchnie na oba uszy ;) Dotąd się sprawą nie interesowałam, bo pies był ledwo żywy, potrzebowałam mocnej krótkiej smyczy aby pomagać mu w chodzeniu, pokonywaniu schodów lub po prostu w utrzymywaniu równowagi. Teraz już chodzi, a nawet truchtem podbieguje. Siusia "na suczkę", ale to się pewnie nie zmieni już, bo nogi mu drżą od leków.

Siad, lewo, prawo - to chyba będę ćwiczyć. Waruj wydaje mi się zbyt trudne dla mojego psa. Dziękuję wszystkim za porady. Dam znać jak nam idzie.

Link to comment
Share on other sites

zacznij od siad -bo to najłatwiejsze

przeczytaj książki pani Mrzewińskiej/ " jak rozmawiać z psem." "po obu stronach smyczy" http://lubimyczytac.pl/autor/9638/zofia-mrzewinska

są w bibliotece zazwyczaj; można tez kupić -kosztują po ok 10 zł

mam dwie suki, po 20 kg każda, więc jak mi reagowały na takie szamoczące się psy tez odszczekiwaniem - no to miałam problem, 

duzo z nimi chodzę, naprawdę dużo, w tym po górach, i używam polecenia od zawsze  "do przodu"   jak pies idzie przede  mną na pasie biodrowym - bo czasem jest taka sytuacja, że pies  np w górach/ w lesie staje i nie wie czy iśc czy skręcić - i wtedy jak pies jest z przodu/na pasie biodrowym -mówię do przodu, albo prawo, lewo itd

więc samo pojecie "do przodu" było  moim sukom znane,  więc jak go kiedyś użyłam odruchowo/bezmyślnie , gdy się zaczynały nakręcać na jakiegoś ujadającego psa -zamiast go minąć/ powiedziałam tak raczej odruchowo  "pysk do przodu"  a psy zrozumiały to "do przodu" i rzeczywiscie  poszły do przodu

wiec potem już świadomie używałam w mieście tego pojęcia, jak miałam psy na smyczy obok siebie, i nagradzałam jak patrzyły przy tym przed siebie/nie rozglądały się  - mówiłam wtedy dobrze, mądry pies , no i po kilkunastu metrach dawałam smaczki

ja mam dwie suki - one nie sa idealne, ani ja nie jestem mistrza trenowania psa, ale wszystko co nam się udaje, a nie wszystko się udaje, ułatwia wspólne życie i spacery;  jak sie nie uda - nie przezywam; rozważam co robię źle; jak się uda -chwale psy

na pewno im więcej sie próbuje robić z psem, tym bardziej pies patrzy na człowieka w czasie spaceru, a to ułatwia spacer -

jedna z moich suk jest strasznym tchórzem/pies po schronisku/ i boi się w wielu sytuacjach ludzi-dziwnych/pijanych itd, a wtedy w pierwszym odruchu by  szczekała/ i pokazywała zęby - a wygląda jak hiena/likaon, ma bardzo duże zęby, i ludzie sie jej boją; ale jak dużo ćwiczymy to się nauczyła, że ma patrzeć na mnie najpierw, jak zobaczy WROGA<i jak ja mówię siad czy pysk do przodu w zależności czy chcę przeczekać czy przejść/ to można mi zaufać i nie trzeba samemu się bronic/szczekać i szczerzyć

jak kiedyś brałam obie suki na Rynek i siadałam na ławce, to ta moja tchórzliwa suka nie była w stanie usiedzieć bo cały czas się rozglądała, czy WRÓG nie podchodzi od tyłu; a odkąd przy kazdym spacerze obie kilkakrotnie siadają na Rynku/na polecenie / jesli tylko idziemy przez Rynek - to siada i patrzy tylko na mnie/ przywykłą do sytuacji i siadanie na Rynku po prostu kojarzy z pochwałą i ze smaczkiem ode mnie -często wtedy dostaje

linki można kupic w zoologicznym; ja mam linkę z tego sklepu http://ipo-sklep.pl// taka droższą o tą http://ipo-sklep.pl/p2582,linka-nylonowa-3m-kod-hs5923030173.html/ ale nie namaka wodą, nie plącze się ; puszczam psa w łąkach z taka linką, i jak go odwołuje -to od razu do niego jest ta linka przypięta

i dla drugiego psa mam dłuższą 10 metrową z takiej czarnej taśmy -ale nie pamietam gdzie kupiłam/ w jakimś tez zoologicznym sklepie w necie -jest gorsza jakościowo, ale lżejsza od tej zielonej/i ma uchwyt

można i kupić w Castoranie linkę, ale byś musiała mocno karabińczyk przyszyć

 

 

 

 

 

 

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...