Jump to content
Dogomania

trudny przypadek


maregot

Recommended Posts

hej, zdecydowalam sie napisac tutaj na forum ludzi ktorzy maja sporo wiedzy, doswiadczenia i milosci do pieseczkow (z tego co zdazylam zauwazyc szukajac odp na moj problem) gdyz nie mam juz pojecia jak rozwiazac problem z moim psem. mam nadzieje ze ktos pomoze mi zglebic temat albo chociaz posluzy rada. z gory przepraszam za brak polskich znakow i bledy gram. - od 10 lat nie mieszkam juz w PL i troche juz sie sie rozbestwilam.

rok temu dostalam 2 miesiecznego szczeniaka, kundla z duzego miotu. od poczatku byl laknacym atencji,super energicznym szalencem. byl maly (wazyl jesczcze 6 kilo)z poczatku troche uciazliwy dla mojej 7letniej suczki (tez mieszanca, ok 20kg)  kiedy o roznych porach dnia i nocy chcial sie z nia bawic i w celu zwrocenia na siebie uwagi i ´zachety´ wbijal w nia swoje ostre mleczaki. latwo przychodzila mu nauka komend ale ogolnie byl trudny do ulozenia i rozbrykany - dzikie spojrzenie, jedno ucho przyklapniete, trudno mu skoncentrowac sie na jednej rzeczy,czynosci kiedy do okola tyle sie dzieje (mucha lata, ktos krzyknal za oknem, ´ogon....czy to naprawde nalezy do mnie?´) -ciezki przypadek.

na spacerach caly czas wyszukiwal sobie bodzcow ktore daly by mu powod zeby gdzies pobiec i poszczekac, poskakac, pobawic sie, cokolwiek. troche lepiej sprawy spacerowe zaczely sie toczyc kiedy zaczelam jezdzic na rowerze, z pilka dla niego - na wielkie bezludne pola za autostrada. wtedy byl juz zajety bodzcem nr 1 - biec za rowerem i 2 - nie zgubic pileczki i spacery zaczely troche mniej wygladac jak wyprowadzanie mnie na spacer. nigdy nie uciekal odemnie na dluzej (z wyjatkiem momentow keidy zobaczyl psa albo ferajne psow i sie z nimi chwile bawil), nigdy nie pogryzl sie z innym psem. bardzo lubil jak przychodzili do domu goscie, a juz w ogole osoby ktore byly w posiadaniu samochodu i z ktorymi czasami zabieralismy sie  nad jezioro.

pozniej Sabat - bo tak mu na imie, wychodzac z domu potrafil zerwac sie albo pociagnac mnie ( teraz wazy 40 kilo) do ludzi wychodzacych/wchodzacych akurat do auta, w imie mysli ze to moze ktos znajomy, podobnie robil tez na spacerach jak zobaczyl kogos z daleka - kto mu sie wydal znajomy, wtedy tez moglam wolac i wolac, a on i tak wiedzial lepiej i biegl jak dziki wilk po bezkresnym oceanie traw w strone zachodzacego slonca, po czym przybiegal do mnie z powrotem jak juz sie okazalo, ze to jednak nie byl nikt znajomy... nie zdazalo sie to czesto, sporadyczne przypadki. wiekszosc czasu jednak zachowywal sie dobrze, byl usluchany i kochany.

jednak od jakichs ostatnich 2 tygodni, jego szajba na ´domniemane spotykanie znajomych´ zyskala na sile... pierwsze co robil po wyjsciu z domu na zewnatrz to rozgladal sie z fascynacja milion razy na prawo i  lewo, czy nikt na nas nie czeka przed domem, ciagniecie do samochodow zaparkowanych na przeciwko stalo sie notoryczne, pozniej rowerzysci - juz na sam ich widok zaczynal sie ekscytowac, ze to moze ktos znajomy (umawialam sie czasami ze znajomymi zeby jechac wspolnie z psami na spacer- spotykalismy sie na sciazce po drodze), sam znalazl sobie kompana w okolicznym bezdomnym, zbieraczu butelek wiec ilekroc widzial kogos z siatami kroczacego w naszym kierunku, zaczynal ciagnac  w jego kierunku w amoku szczescia.

sprawa zaczela byc jeszcze bardziej powazna kiedy 3 dni temu podczas nocnego spaceru zauwazyl po drugiej stronie ulicy ludzi wsiadajacych do samochodu, bylismy juz przed samym domem wiec zdazylam go odpiac ze smyczy, kiedy on rzucil sie -gluchy na moje wrzaski w kierunku tych ludzi, przebiegajac cala ulice (na szczescie nie bylo juz ruchu) do swoich ´kumpli´. wrocil zaraz - niezadowolony, juz pokladajac sie w chodzie na ziemie (bo za kazdym razem wie ze robi zle, ze tego mu nie wolno... i szczegolnie na ulice... i ze zignorowal komendy) kuli te swoje uszyska, udaje tak smutnego i bezbronnego ze az nie mozna byc zlym...pozniej przepraszajaco sie lasi, podlizuje a sytuacja nadal wydaje mi sie jakas dziwna. calkowicie zdurnialam wczoraj kiedy jak zwykle jechalam z nimi na spacer, za autostrade, a droge nam przecial owy bezdomny, sabat - pelnia szczescia, zainicjowal dosc spory kulig rowerowy, ze mna w roli glownej,zeby byc przy nim jak najszybciej (nie ma z tym problemu, gdyz mimo anty-ciagnieciowej obrozy, krotkiej smyczy to nie potrzebuje duzo wysilku zeby mnie gdzies w krotkim czasie przetransportowac -waze 45 kilo), obsciskiwali sie przez chwile, w Sabata oczach iskrzyly sie promyki milosci, ja -przeprosilam, pozyczylam bezdomnemu milego dnia, on zrozumial, poglaskal jeszcze raz Sabata, po czym pojechalismy dalej na te pola... a na polach 15 min po akcji, na horyzoncie Sabat dostrzegl ferajne 5 psow - z ktorymi juz nie raz sie bawil, pobiegl wiec tam podekscytowany, ja z Moira - moja 7letnia druga psina poszlysmy poczekac na niego za rogiem (gdyz ona juz taka zabawowa nie jest, ani bezkonfliktowa). zdazylam spalic papierosa, zagwizdac 2 razy na Sabata, kiedy to nic sie nie wydazlo,a on nie przybiegl, podjechalam blizej watachy psow zeby sobie jeszcze pogwizdac, oni jednak mieli dla mnie informacje - ze moj pies pobiegl gdzies w strone wyjscia na autostrade... podazylam we wskazanym kierunku go szukac...jezdzilam, gwizdalam, wolalam tak przez kolejne 30min, przejezdzajac przez wszytskie miejsca po ktorych zazwyczaj chodzimy, ale nic, ani widu ani slychu po Sabacie. odprowadzilam wiec Moire do domu, zeby pojechac z powrotem, szybszym tempem i szukac go dalej. przejezdzalam wzdloz rzeki gdy na przeciwleglym brzegu zobaczylam go w towarzystwie owego bezdomnego,jak pasie sie jak owca nad rzeczka i zazera sie trawa... zawolalam w jego kierunku - popatrzyl tylko na mnie tym cielecym wzrokiem, odrobine zdziwiony, ale z miejsca sie nie ruszyl... stwierdzilam wiec ze postanowil zmienic sobie stado - a ze zawsze twierdzilam ze pies nigdy niczyja wlasnoscia nie jest, ze sam wybiera sobie z kim chce zostac i czy chce zostac to, ze prosic sie nie bede i zabierac go na sile od swojego nowego lubego bo przeciez Sabat wie gdzie mieszkamy i jak chce to wroci sam i pojechalam do domu. o 3 w nocy obudzila mnie Moira patrzaca w okno i szczekanie Sabata za. wyszlam po niego -przywital mnie wzrokiem zbitego psa i przygarbiony potoczyl sie do domu. Rano nadal wygladal jakby mial moralnego kaca. Po pracy jakzwykle pojechalismy na spacer... przebieg byl nawet spokojny, bez szalenstw, wybiegaly sie , wykompaly w rzece, wybawily, w drodze powrotej mijalismy przechodnia z siatka... Sabat przeciagnal mnie znowu na rowerze w jego kierunku, typ nie okazal sie tym TYPEM, no i od tej chwili musialam juz sabata mocno przekonywac zeby jechac w kierunku domu a nie autostrady, bo zatrzymywal sie z tesknym wzrokiem.

Zastanawiam sie wiec czy to jego poszukiwanie kumpli jest chwilowe, czy potrzebuje on silnego samca alfa za wlasiciela, czy mu nie wystarczam i  powinnam sprawic sobie samochod zeby u niego zapunktowac czy o co tu chodzi. wychowywalam, uczylam go komend - sama, przygotowywalam mu zarcie od poczatku tylko ja, spacery - zawsze ze mna wiec skad ta lubosc i pragnienie i cisnienie nadmierne zainteresowanie obcymi ludzmi? czy to chwila jakiegos mlodzienczego buntu czy gdzies zrobilam jakichs spoleczny blad ?

przepraszam za tak rozlegly tekst, staralam sie opisac rzecz jak najbardzeij obrazowo.

 

Link to comment
Share on other sites

ja jeszcze dodam ze swojej strony. Opisujesz tylko zachowanie psa, a nic nie piszesz (a może nie doczytałam, albo przeoczyłam) o ćwiczeniach/tresurze. Czy ćwiczysz, albo ćwiczyłas cokolwiek z psem? Ja czytając twój tekst odniosłam wrażenie, że dałaś psu pełną swobodę o decydowaniu co chce robić. A może się mylę...

Link to comment
Share on other sites

od razu jak zaczal rosnac w tak zastraszajacym tempie takze pomyslalam o tresurze. jednak z powodu kiepskiej sytuacji finansowej ostatecznie obylo sie do tej pory tylko na mysleniu. szkolilam go sama,znanymi mi metodami  ktore praktykowalam z moim pierwszym psem i terazniejsza suka (oba byly, a suka nadal jest) przykladnie usluchane, lojalne i mega grzeczne.pewnie to  tez kwestia charakteru bo z natury byly bardzo spokojne. w przeciwienstwie do niego.w zwiazku z rosnacymi problemami i rosnacym psem (obecnie wazy tylko 5 kg mniej odemne) szukalam tez metod na niego, zeby nie ciagnal na smyczy, na euforie zwiazana z mijaniem innych psow, na bezproblemowe zostawanie w domu... wszystko to udalo mi sie mu wpoic. ale zawsze mial problem z koncentracja jesli pojawial sie jakis bodziec,cokolwiek... teraz jedyny problem jest w tym ze jesli pojawia sie bodziec czyli -ktos kto wydaje mu sie znajomy, to przestaje mnie sluchac. dziwne jest tez ze od razu jak  wychodzi z domu to juz wtedy szuka, rozglada sie za ludzmi - juz z lekkim szalenstwem..

podstawy takie jak stop, chodz, pusc, siad,lezec, zostan, lapa, ulica, niewolno, czekaj itp itd. zalapal w mig.

nauczylam go tez odrozniac prawo od lewa (bo przydaje sie to przy jezdzie z nim rowerem) wiec jest pojetny i raczej mnie rozumie ;P

Link to comment
Share on other sites

no i ten amok na obcych - eskalowal dopiero 2 tyg temu, a wychodzenie i rozgladanie sie i sprawdzanie samochodow za znajomymi to calkiem nowa rzecz. przeszlo mi przez mysl ze  ´stracilam w jego oczach role ´szefa´´'moglo byc spowodowane tym ze wlasnie okolo 2 tyg temu spotkalam sie z moim bylym,  klocillismy sie (psy tez byly ze mna), ex na mnie krzyczal a ja probowalam rozmawiac spokojnie. moze to ze zauwazyl ze ktos na mnie krzyczy a ja mowie zdenerwowanym  tonem moglo go tak nastawic (?)

Link to comment
Share on other sites

A ja przed oczami mam pełne energii, niewyżyte i sfrustrowane zwierzątko, którego nikt nie rozumie i nie stara się spełnić jego potrzeb...

Czy uczyłaś go odpoczynku? Co dajesz mu w zamian? Jak wyglądają Wasze spacery i atrakcje w ciągu tygodnia? Inaczej - czy w jakikolwiek sposób starasz się być dla psa atrakcyjna poprzez danie mu zajęć adekwatnych do jego potrzeb i predyspozycji, a także KONSEKWENTNIE trzymasz się wszystkich zasad, które ustaliłaś ze swoim psem? 

Link to comment
Share on other sites

23 godziny temu, maregot napisał:

od razu jak zaczal rosnac w tak zastraszajacym tempie takze pomyslalam o tresurze. jednak z powodu kiepskiej sytuacji finansowej ostatecznie obylo sie do tej pory tylko na mysleniu. szkolilam go sama,znanymi mi metodami  ktore praktykowalam z moim pierwszym psem i terazniejsza suka (oba byly, a suka nadal jest) przykladnie usluchane, lojalne i mega grzeczne.pewnie to  tez kwestia charakteru bo z natury byly bardzo spokojne. w przeciwienstwie do niego.w zwiazku z rosnacymi problemami i rosnacym psem (obecnie wazy tylko 5 kg mniej odemne) szukalam tez metod na niego, zeby nie ciagnal na smyczy, na euforie zwiazana z mijaniem innych psow, na bezproblemowe zostawanie w domu... wszystko to udalo mi sie mu wpoic. ale zawsze mial problem z koncentracja jesli pojawial sie jakis bodziec,cokolwiek... teraz jedyny problem jest w tym ze jesli pojawia sie bodziec czyli -ktos kto wydaje mu sie znajomy, to przestaje mnie sluchac. dziwne jest tez ze od razu jak  wychodzi z domu to juz wtedy szuka, rozglada sie za ludzmi - juz z lekkim szalenstwem..

podstawy takie jak stop, chodz, pusc, siad,lezec, zostan, lapa, ulica, niewolno, czekaj itp itd. zalapal w mig.

nauczylam go tez odrozniac prawo od lewa (bo przydaje sie to przy jezdzie z nim rowerem) wiec jest pojetny i raczej mnie rozumie ;P

Co to są te znane Tobie metody? Naucz psa wyciszania i skupiania uwagi, myślę że powtórzenie zwykłego "do mnie" czy najlepiej wypracowanie na to nowej komendy również byłoby wskazane. Co do ciągnięcia - może ktoś słyszał o takim czymś jak szelki easy walk? W przeciwieństwie do zwykłych, są one zapinane na klatce piersiowej, przez co pies w teorii ma dość utrudnione ciągnięcie... ale nigdy nie stosowałam ich, więc nie wiem jak to ma się w praktyce. Kantary i tym podobne oczywiście odpadają, nie szukałabym w nich (ani podobnych rzeczach) alternatywy. 

Jak już ktoś napisał - najlepiej skorzystaj z pomocy dobrego tresera, bo oduczanie psa zachowań typu próby wproszenia się komuś do auta czy notoryczne szukanie ludzkich przyjaciół (przynajmniej w sposób w jaki Twój pies tak robi) może być dość czasochłonne.

 

Możesz poprosić cierpliwego znajomego o drobną pomoc... polegającą na ignorowaniu pieska... Coś w stylu, że przychodzi do Waszego domu, usiłuje przeżyć powitanie z Sabatem, wspólnie czekacie aż pies się wyciszy, nagradzasz go i wtedy ewentualnie gość może się przywitać z nieco nachalnym gospodarzem :) . Oczywiście na spokojnie, jakby było inaczej to cała procedura od nowa. Może być to na początku trochę ciężkie, ale cóż poradzić. Z czasem trzeba takie ćwiczenie urozmaicać, to znaczy w miarę możliwości z różnymi osobami i w różnych miejscach. Powinno trochę pomóc, ale najlepiej i tak skorzystaj z wyżej wymienionej opcji, w niektórych przypadkach nie warto uczyć się na błędach. :)

Link to comment
Share on other sites

On 8/30/2018 at 10:30 PM, Tyś(ka) said:

Czy uczyłaś go odpoczynku? Co dajesz mu w zamian? Jak wyglądają Wasze spacery i atrakcje w ciągu tygodnia? Inaczej - czy w jakikolwiek sposób starasz się być dla psa atrakcyjna poprzez danie mu zajęć adekwatnych do jego potrzeb i predyspozycji, a także KONSEKWENTNIE trzymasz się wszystkich zasad, które ustaliłaś ze swoim psem? 

uczylam go ze po spacerze jak juz sie naje i napije ma ichodzic zawsze do swojego kojca, a nie lazic za mna krok w krok (co mial za szczeniaka w zwyczaju). ostatnio jego kojec z pokoju w ktorym najczesciej przebywam przestawilam do korytarza,gdyz zbytnio interesowal sie tym co robie, co chwile wstawal sprawdzic,poweszyc,pozaczepiac, jak wstawalam po dluzszej chwili siedzenia to reagowal euforia na domniemany spacer albo zabawe. od kiedy kojec jest gdzie indziej jest duzo spokojniejszy, po przyjsciu do domu w kocnu chilluje.

kazdego dnia porannay spacer przed moja praca trwa okolo 20-30 min, pozniej spacer popoludniowy to 1.5 - 2h -biegania za rowerem, aportowania pileczki, patyczka, plywania,... chwale go zawsze za dobre zachowania - smakolykiem albo poprostu poklepaniem po glowie albo pograpaniem za uchem, za wykonanie komendy za pierwszym razem, za przyjscie do mnie kiedy zobaczy cos do czego chce pobiec, pare razy w tygodniu wyczesuje go, szczotkuje go specjalna szczotka masujaca, raz, dwa razy w tygodniu dostaje kosc do pogryzienia. wieczorny spacer to zazwyczaj jakies 30 -1h na wybiegu albo chodzenia po okolicznych alejkach.

czy konsekwetnie trzymam sie wszytskich zasad to trudno powiedziec, raczej tak. caly czas cos sie zmienia, teraz potrzebuje wiecej rygoru, uwagi na spacerach, wczesniej poprostu tarzal sie w trawie i ganial bez celu po lakach (nie non stop, w miedzy czasie wplatalam jakies komendy za ktore dostawal nagrode), teraz cwiczymy uwaznosc, skupienie, aportowanie, to tez mu se podoba bo uwielbia byc w centrum uwagi...caly czas walcze z jego zazdroscia, mam dwie pileczki na spacerach,rzucam moirze i jemu, on biegnie po swoja ale szczeka na moire bo chce miec dwie albo jej zabiera. na to nie zwracalam uwagi od poczatku (bo nie chcialam sie wtracac w pieseczkowe sprawy, skoro ona mu pozwalala na to to i ja),  jest to jeden z bledow ktorych sa konsekwecje , bo jak jest wiekszy to jego zazdrosc jest tez wieksza kiedy probuje jej cos zabrac i od kiedy zaczal sobie zdawac sprawe ze swojej sily. to samo sie tyczy ciagniecia mnie na smyczy, zdal sobie sprawe ze jest odemnie silniejszy i tez to wykorzystuje jak zauwazy cos lub kogos do kogo chce sie BARDZO dostac.

co do potrzeb i predyspozycji, jest codziennie wybiegany (po 20km ktore przebiegnie), najedzony i codziennie sie czegos uczy. idzie spac zmeczony i to chyba jest ok

On 8/30/2018 at 10:30 PM, Tyś(ka) said:

A ja przed oczami mam pełne energii, niewyżyte i sfrustrowane zwierzątko, którego nikt nie rozumie i nie stara się spełnić jego potrzeb...

jest pelnym energii,wybieganym, szczesliwym kundlem, do frustracji mu daleko

rozumiem ze jest teraz mlody i ze potrzebuje jeszcze czasu i nakierowania, czasami mi tylko rece opadaja, jego milosc do bezdomnego mnie troche przerosla, wiec staram sie dalej piszac np tutaj, pytajac o rade ...

...

On 8/30/2018 at 11:35 PM, Neiscate said:

Co to są te znane Tobie metody? Naucz psa wyciszania i skupiania uwagi, myślę że powtórzenie zwykłego "do mnie" czy najlepiej wypracowanie na to nowej komendy również byłoby wskazane. Co do ciągnięcia - może ktoś słyszał o takim czymś jak szelki easy walk?

przy nim  i dla niego -caly czas ucze sie stosowania nowych, innych metod. na wyciszenie i skupianie uwagi,np przy przechodzeniu obok innych psow bez euforii, probowalam najpierw ze smakolykami, siadal, koncentrowalam go na sobie, dawalam smakolyk, jak juz udalo sie przeczekac przejscie psa obok to i tak euforycznie odwracal sie za siebie, w szalenstwie szukal po nim sladu zeby go zakryc swoim siknieciem albo zlizac (co slyszalam ze u samcow to norma (?))... wiec srednio to skutkowalo, pozniej probowalam odwracac uwage ulubiona zabawka -pileczka, to przynosilo lepszy rezultat, jednak nie zawsze mam tyle czasu na wyciagniecie jej i hipnotyzowanie go, czasami pies na drodze pojawia sie nieoczekiwanie, albo nieoczekiwanie zapala on przeogromna sympatia do jakiejs przechodzacej osoby (a troche ludzi pojawia sie na drogach), teraz najczesciej stosuje mix wszytskiego plus zaslanianie mu widoku soba, poprzez skracanie smyczy tak zeby nic nie widzial oprocz boku mojej nogi ;P

Co do komend to kazdego dnia uzywam wieksza ilosc z nich i powracamy tez do tych mniej uzywanach. zawsze jak biega bez smyczy a na horyzoncie pojawi sie cos dla niego interesujacego a on na moje zawolanie przyjdzie, to dostaje w nagrode przysmak - te tez mam zawsze ze soba. zwykle ´do mnie´ cwiczymy kazdego dnia przy okazji zabaw z pilkai, tez ´pusc´, ´przynies´. nowe ostatnio bylo dla niego ´prawo´ i ´lewo´ -roznice tez zalapal w mig. szybko sie uczy, niesadze zeby brakowalo mu urozmaicenia.

uzywam  obrozy przeciw ciagnieciu,ktora kiedy pociagnie odwraca mu glowe w moja strone, caly czas rozgladam sie za szelkami bo slyszalam ze obroza jest niebezpieczna dla kregoslupa (?) psa. ale jak juz pisalam i tak udaje mu sie mnie przeciagnac kiedy bardzo chce, mozliwe ze dzieki niej zdazyl juz sobie wyrobic stalowe miesnie karku i dlatego przychodzi mu to z latwoscia...

On 8/30/2018 at 4:33 PM, rozi said:
On 8/29/2018 at 7:29 PM, maregot said:

 

Czyli pies ma w tej chwili trochę ponad rok, hormony buzują.

Fakt, zaobserwowalam juz dluzszy czas temu u niego dosc czeste zmiany nastrojow, fochy... plus poranne ruchy kopulacyjne zakonczone ejakulacja na wszystko do okola ;)

do tego jescze wyglada na zakochanego, teskno patrzy wieczorami za okno, jest smutny (moze teskni za bezdomnym? ;) )

Pies jest mixem Labradora -Rottweilera z Owczarkiem NIemieckim. Ile moze potrwac burza hormonow - okres buntu u tego typu duzych samcow ?

Link to comment
Share on other sites

Dnia 2.09.2018 o 14:59, maregot napisał:

kazdego dnia porannay spacer przed moja praca trwa okolo 20-30 min, pozniej spacer popoludniowy to 1.5 - 2h -biegania za rowerem, aportowania pileczki, patyczka, plywania,... chwale go zawsze za dobre zachowania - smakolykiem albo poprostu poklepaniem po glowie albo pograpaniem za uchem, za wykonanie komendy za pierwszym razem, za przyjscie do mnie kiedy zobaczy cos do czego chce pobiec, pare razy w tygodniu wyczesuje go, szczotkuje go specjalna szczotka masujaca, raz, dwa razy w tygodniu dostaje kosc do pogryzienia. wieczorny spacer to zazwyczaj jakies 30 -1h na wybiegu albo chodzenia po okolicznych alejkach.

A może tego jest po prostu za dużo? Aktywności takie jak bieganie za piłeczką czy rowerem bardzo nakręcają psy, przez co później bardzo trudno im się wyciszyć. Takie zabawy wystarczą 3-4 razy w tygodniu, poza tym w dni "nietreningowe" warto zapewnić psu pracę węchową - wbrew pozorom bardzo męczy, a poza tym wycisza :) Ilość ruchu zmniejszałabym stopniowo, bo taka nagła zmiana mogłaby być dla niego lekkim szokiem. I jeśli możesz kości dawaj codziennie, w szczególności że jest jeszcze młody - z tego co udało mi się wyczytać dorosłe psy powinny przeżuwać tym podobne rzeczy około 20-30 minut, a u szczeniaków jeszcze bardziej się to przedłuża.

Dnia 2.09.2018 o 14:59, maregot napisał:

przy nim  i dla niego -caly czas ucze sie stosowania nowych, innych metod. na wyciszenie i skupianie uwagi,np przy przechodzeniu obok innych psow bez euforii, probowalam najpierw ze smakolykami, siadal, koncentrowalam go na sobie, dawalam smakolyk, jak juz udalo sie przeczekac przejscie psa obok to i tak euforycznie odwracal sie za siebie, w szalenstwie szukal po nim sladu zeby go zakryc swoim siknieciem albo zlizac (co slyszalam ze u samcow to norma (?))... wiec srednio to skutkowalo, pozniej probowalam odwracac uwage ulubiona zabawka -pileczka, to przynosilo lepszy rezultat, jednak nie zawsze mam tyle czasu na wyciagniecie jej i hipnotyzowanie go, czasami pies na drodze pojawia sie nieoczekiwanie, albo nieoczekiwanie zapala on przeogromna sympatia do jakiejs przechodzacej osoby (a troche ludzi pojawia sie na drogach), teraz najczesciej stosuje mix wszytskiego plus zaslanianie mu widoku soba, poprzez skracanie smyczy tak zeby nic nie widzial oprocz boku mojej nogi ;P

Zdaje mi się, że tutaj jest wszystko raczej w porządku... Jak próbowałaś ze smaczkiem, to pies był w rzeczywiście skupiony? Na tyle żeby ewentualnie być w stanie wykonać inne komendy? Jeśli tak, można zwyczajnie go poprosić o równanie przy nodze i odejść na bezpieczną odległość. A w ogóle takie ćwiczenia wykonywać na granicy tej bezpiecznej odległości, tzn. tak żeby pies jako tako widział, że tam gdzieś w oddali spaceruje sobie jego pobratymiec, ale równocześnie tak, żeby był jeszcze zdolny do względnego posłuszeństwa :) Gdy uda Ci się zauważyć innego psa przed Twoim podopiecznym, najlepiej od razu zareaguj i profilaktycznie zmień kierunek spaceru, zwłaszcza gdy widzisz, że Twój jest z jakiegoś powodu zbyt pobudzony by wykonywać coś rzeczy typu powyżej. A gdy Twój psiak okaże się bardziej (ewentualnie tak samo) spostrzegawczy, to najlepiej zrobić to samo. Chyba ten początek coś źle ujęłam :)

 

 

Link to comment
Share on other sites

Nie mam doświadczenia dużego z psami ale mam nadpobudliwego psa.

Jak już wie niestety że idziemy poszaleć to szaleje od drzwi domowych. I od tych drzwi próbuję go uspokoić. Przypominam komendy :do mnie choć, waruj, noga, zostaw, stój, skupianie na sobie uwagi. Nagrodą jest szarpanie się z nim lub smaczek lub dobre słowo. Kiedy idziemy i on zaczyna znowu ekscytować się to zmieniam kierunek i znowu: skupianie na sobie uwagi siad itp itd.

Dłuuugo trwa ta droga. Ale troszkę się zmęczy :)

Ty być może jak ja widzisz cel - łąki na których może wyhasać się pies i nawet nie wiesz, że serce Ci skacze na samą myśl, że w końcu go wyswobodzisz. Mnie się nie udało jeszcze całkowicie go wyluzować, ale jest troszkę lepiej.

Co do piłki: nie używam jej zbyt często ze względów o których pisała Neiscate. Piłeczki nie używam też w domu.

W domu bawimy się w "aport" ale na zabawkach + zabawy węchowe i czynności domowe np wyciągnij z pralki, "przynieś coś jeszcze", "pokaż co chcesz", "w której ręce", teraz bawimy się w "znajdź". Czołgam się po mieszkaniu i uczę psa żeby jak coś znajdzie to wskazał to " na psa Pluto".

Może wyszukane są te komendy trochę ale nie miałam pomysłu jak je krótko opisać.

:) W domu możesz też pobawić się z nim w agillity: tunel z krzeseł, hopka z miotły lub jakiegoś drążka(ale uwaga na śliską podłogę). Wyciszająca jest kość cielęca i zabawki interaktywne( walce z dziurkami do których wkłada się smaczki) i czesanie :)

A żeby wyciszył się na spacerze to bawię się w "szukaj" na różne sposoby  a potem-jak załapie o co chodzi pobawię w "znajdź".

 

Link to comment
Share on other sites

9 godzin temu, uxmal napisał:

Jak już wie niestety że idziemy poszaleć to szaleje od drzwi domowych. I od tych drzwi próbuję go uspokoić. Przypominam komendy :do mnie choć, waruj, noga, zostaw, stój, skupianie na sobie uwagi. Nagrodą jest szarpanie się z nim lub smaczek lub dobre słowo.

Spróbuj inaczej - pies zaczyna szaleć - hasło siad - bez nagrody innej niż słowo akceptacji TYLKO WTEDY gdy siedzi spokojnie, a nagrodą jest polecenie "idziemy" i możliwość zrobienia kroku za próg. Idzie spokojnie, ok, idziemy, okazuje podniecenie - siad tak długo, aż się uspokoi lub powrót do domu bez nagrody.

Piłeczka nie budzi nadmiernej ekscytacji, jeśli nie jest rzucana tylko po to, aby pies biegał. Piłeczka może być nagrodą za najrozmaitsze polecenia. Jeśli pies nadmiernie ekscytuje się rzutem i pościgiem, piłeczkę -nagrodę podaje się do pyska do noszenia.

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

  • 8 months later...

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...