Jump to content
Dogomania

Benia już ma DS. Benia - kolejna ofiara człowieka, której musimy pomóc :(


elik

Recommended Posts

10 godzin temu, Nesiowata napisał:

Dziś chyba nie będziecie mogli narzekać na brak deszczu - przynajmniej tak wyglądała prognoza. Całe południe ma być "płaczące". U mnie, jak dotąd, jest sucho. Może choć część dnia taka będzie. Chyba za chwilę pojadę na targ. Choć, prawdę mówiąc, specjalnie to mi się nie chce. No, ale to raczej siła wyższa.

Spokojnego dnia wszystkim życzymy.

Dołączyłam do Was z deszczem i u nas zaczęło padać.

A ja dopiero wróciłam z Policji. Byłam przesłuchiwana na okoliczność zgłoszenia popełnienia przestępstwa przez właścicieli .OCM.  Czy to coś da? Wątpię, żeby  zwrócono mi część kasy, ale może uniemożliwią im dalsze oszukiwanie. Doszło do mnie, że ci sami ludzie pod nową nazwą naciągają dalej. Masakra!!!

Link to comment
Share on other sites

Witam wszystkich w wilgotny ale pogodny poranek.  Jakoś nie mogłam się dziś obudzić,  Dopiero dźwięk budzika o 5.30 postawił mnie na nogi. Widać - było mi  to potrzebne. Obyło się bez przerywników snu w ciągu nocy. Mam nadzieję, że ten dzień będzie spokojny. 

Dziś mam 20 rocznicę śmierci męża.  Nie wiem kiedy ten czas minął. Wtedy była niedziela, powrotna droga od jego rodziny. To już przeszłość, pozostał cmentarz. Trzeba jechać.

Życzę wszystkim udanego dnia, bez niespodzianek.

 

Link to comment
Share on other sites

34 minuty temu, Tyś(ka) napisał:

Nesiu, bardzo mi przykro :( Ściskam mocno w tym trudnym dniu.

Teraz to już nie jest trudny dzień, po prostu dzień wspomnień. Pamiętam, że przez całą drogę z Bydgoszczy jechałam  wtedy we mgle. I na końcu tej drogi była śmierć. Wjechałam na podwórko i nieżyjący już Reks wył. Nie wiedziałam dlaczego. A mąż już nie żył, siedział obok mnie na fotelu pasażera.  Myślałam, że śpi.  Właściwie to dobrze, ze tak myślałam, przynajmniej bezpiecznie dojechałam do domu.Ale to już przeszłość, trzeba żyć normalnie. Na cmentarzu nie było nikogo, mogłam sobie spokojnie postać.

Już si≥e znów rozpisałam, ale jest mi lżej. Teraz czas wracać do codzienności.

Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, Nesiowata napisał:

Teraz to już nie jest trudny dzień, po prostu dzień wspomnień. Pamiętam, że przez całą drogę z Bydgoszczy jechałam  wtedy we mgle. I na końcu tej drogi była śmierć. Wjechałam na podwórko i nieżyjący już Reks wył. Nie wiedziałam dlaczego. A mąż już nie żył, siedział obok mnie na fotelu pasażera.  Myślałam, że śpi.  Właściwie to dobrze, ze tak myślałam, przynajmniej bezpiecznie dojechałam do domu.Ale to już przeszłość, trzeba żyć normalnie. Na cmentarzu nie było nikogo, mogłam sobie spokojnie postać.

Już si≥e znów rozpisałam, ale jest mi lżej. Teraz czas wracać do codzienności.

Danusiu kochana tak bardzo, bardzo mocno Cię przytulam   bea2daf217ce4940med.png  To z pewnością był koszmarny czas :(

Listopad to trudny okres dla większości dorosłych. Każdy z nas ma jakieś przykre, może nawet tragiczne wspomnienia. Na szczęście upływający czas, życiowe obowiązki nie pozwalają zatrzymać się w bólu. Musimy iść dalej i tylko czasem jest taka właśnie chwila wspomnień, zadumy. Ale jak mówisz, przychodzi pora wracać do codzienności. Tylko co zrobić z tym bólem?   Czas nie do końca leczy rany. Jakaś cząstka na zawsze zostaje z nami.

Link to comment
Share on other sites

49 minut temu, elik napisał:

Danusiu kochana tak bardzo, bardzo mocno Cię przytulam   bea2daf217ce4940med.png  To z pewnością był koszmarny czas :(

Listopad to trudny okres dla większości dorosłych. Każdy z nas ma jakieś przykre, może nawet tragiczne wspomnienia. Na szczęście upływający czas, życiowe obowiązki nie pozwalają zatrzymać się w bólu. Musimy iść dalej i tylko czasem jest taka właśnie chwila wspomnień, zadumy. Ale jak mówisz, przychodzi pora wracać do codzienności. Tylko co zrobić z tym bólem?   Czas nie do końca leczy rany. Jakaś cząstka na zawsze zostaje z nami.

Dobre wspomnienia wiele łagodzą. Można żyć, nawet całkiem normalnie. Dla mnie od początku lekarstwem była Aza. Miała raptem rok. Byłam tylko z nią bo podziękowałam za obecność osób trzecich. Nie pozwalała mi płakać. Ale to już przeszłość, lepiej do niej nie wracać. Trzeba żyć tym co jest teraz.

  • Like 1
Link to comment
Share on other sites

10 godzin temu, Isiak napisał:

Ja po śmierci męża przez rok nie mogłam dojść do równowagi psychicznej, mimo, że - delikatnie mówiąc - nie było między nami dobrych relacji. To zawsze jest trauma.

Tak, to jest ogromna trauma. Ale człowiek przetrzyma wszystko. 

Link to comment
Share on other sites

Witam w mglisty i bardzo, bardzo wilgotny poranek. Zapowiada się ponury dzień, typowo jesienny. Tylko to taka nieprzyjemna jesień. Do kompletu jeszcze przepowiednie srogiej zimy (mam nadzieję, że okażą się tylko bajkami). 

Życzę, mimo obecnej pogody, radosnego ale i spokojnego dnia.

Link to comment
Share on other sites

Cały wczorajszy dzień przynajmniej u mnie) był bury i ponury. Wpadłam na "genialny" pomysł umycia jednego okna  I, o dziwo, deszcz nie padał! Nie pamiętam, kiedy tak było.

Dziś też wilgoć w powietrzu ale psy wyszły bez problemu. Może i one powoli przyzwyczajają się? Wczoraj, mimo nieciekawej pogody, połaziliśmy ponad godzinę po polu. dla psiaków to naprawdę  frajda. Wprawdzie Misiek idzie swoim torem i tempem, ale maszeruje dzielnie. Za to lala i Neska całkiem nieźle wybiegają się. A ile interesujących zapachów! Czasem nawet można pogonić ptaki szukające jedzenia. Tyle, że to walka  wiatrakami - psy są bez szans. Ale próbować trzeba.

Życzę wszystkim jak najwięcej zdrowia i wypoczynku.

Link to comment
Share on other sites

Wczorajszy dzień miałam bardzo zajęty, a dzisiaj podobnie. Trzy razy zabierałam się za napisanie tego postu i zanim zebrałam myśli, musiałam odejść od kompa.  Ale przynajmniej kocia budka już zmontowana, ulepszona i komp-letnie wyposażona, nawet w smaczki, już stoi w miejscu przeznaczenia.

Docieplone zostały boki i ścianki budki. Do podłogi budki i przedsionka zostały przymocowane kawałki dywanu, żeby w deszczowe dni zanim kotek wejdzie na legowisko wytarł mokre łapeczki i nie moczył sobie sianka, którym wyścielone zostało wnętrze budki.

7bf03a2b4b468825med.jpg

596e7554e859d117med.jpg

f2e21dbe5e5e8ec9med.jpg

2456bfc8fbd67dc8med.jpg

c5277afbc787ce2cmed.jpg

a34ec8f3fe8c6882med.jpg

49aa1c8a045ce168med.jpg

Od przedsionka do legowiska ścieżka pachnącej paróweczki zwabi delikwenta do wejścia do środka, a jak już wejdzie, to nie będzie chciał z budki wyjść  :)

Link to comment
Share on other sites

7 minut temu, Nesiowata napisał:

Prawdziwa rezydencja!

:)  Chciałam, żeby kociowi było jak najlepiej. Będziemy chcieli zrobić jeszcze dla kotków zadaszenie nad stołówką. Nasze koteczki na działce Mają ful wypas, bo na tarasie mają dużo miejsca i karma pod dachem, a i pod wwiatą domki i karma zabezpieczone przed opadami. Tu w kraku znajoma zostawia karmę pod gołym niebem i jak pada deszcz, czy śnieg to niestety kotki maja niewiele pożytku z takiej karmy :(

Oby tylko nikomu nie przyszło do głowy zrobienie czegoś głupiego.

Link to comment
Share on other sites

11 godzin temu, elik napisał:

Oby tylko nikomu nie przyszło do głowy zrobienie czegoś głupiego.

Oby!  Bo "ludziom" przeszkadza wszystko co im wpadnie w oko.

Udanego wypoczynku dla wszystkich na te świąteczne dni..

A ja pewnie będę siedzieć i myśleć. Po wczorajszym dniu  jestem całkowicie rozbite. W ciągu kilku minut straciłam 7 kur. Nawet nie wiem czy ma sens kupowanie nowych. Pomijam już względy finansowe. Ale czy ma sens  kupowanie ich na jedzenie dla lisów? O tej porze już nie grasowały nigdy a wczoraj? Sąsiadka zadzwoniła do mnie, że widziała lisa goniącego kury bo usłyszała ich krzyk. Akurat byłam na targu. Wróciłam szybko i zaczęłam obchód. W międzyczasie sąsiedzi przerzucili już dwie, które wylądowały u nich w ogródku, jeden kogucik sfrunął z dachu u nich a kura z czubka tui. szybko znalazłam w kilku miejscach pióra różnych kur. Doliczyłam się 6 kur a brakowało mi 7. I tak faktycznie było - wieczorem brakowało 7.  To musiała być cała wataha. A rat powiedział  mi, że wędrują do nas lisy z Syberii. URATOWAŁY SIĘ KURY, KTÓRE DOBRZE FRUWAJĄ. I WSZYSTKIE 3 KOGUTY.. Ręce mi opadają - nie wygram walki a taką watahą. Dwóch kur szukałam pól roku. A przecież nie mogę ich trzymać przez cały dzień zamknięte w kurniku . Psy nawet w nocy szczekają, pewnie zn≤ów ten czorci pomiot kręci się gdzieś w pobliżu., nie ma na nie siły. Lubie lisy, ale na zdjęciach. 

Link to comment
Share on other sites

9 godzin temu, b-b napisał:

Świetny domeczek ! Będzie tam ciepło i przytulnie.

Mam taką nadzieję, żer może chociaż 2 koteczki skorzystają z tej budki. Na tamtym terenie są jeszcze 2 budki styropianowe, ale wejścia bez żadnego osłonięcia, odkryte więc wiatr i opady dostają się do środka. Ne za bardzo ma sens robienie takich budek. Jeszcze trochu wysiłku i efekt byłby o 100% większy.

Link to comment
Share on other sites

3 godziny temu, Nesiowata napisał:

A ja pewnie będę siedzieć i myśleć. Po wczorajszym dniu  jestem całkowicie rozbite. W ciągu kilku minut straciłam 7 kur.

Nesiu kochana tulę, ściskam, całuję :(   Czuję Twój ból i żal.  Biedne kurki, biedne  :( :( :(  

Trudno teraz cokolwiek radzić, ale może jak Cię nie ma w domu, to lepiej żeby kurki były zamknięte w kurniku?  Trzymaj się kochana Nesiu.

Link to comment
Share on other sites

1 minutę temu, elik napisał:

Trudno teraz cokolwiek radzić, ale może jak Cię nie ma w domu, to lepiej żeby kurki były zamknięte w kurniku?  Trzymaj się kochana Nesiu.

Trzyma się, trzymam. Tylko cały czas szlag mnie trafia.Nie mogę w ciągu dnia zamykać kur, nawet nie dadzą się zagonić. Zwłaszcza, że że zostały kury latające i one będą wyłazić.

Przed chwilą dzwoniła sąsiadka, że u nich pod bramą o 5 rano były dwa lisy. Pies szczekał więc wyjrzeli. A ja wypuściłam po 5 psy i wtedy szczekały wszystkie.

Kury wypuściłam dopiero po 9, zupełnie zgłupiałe i głodne.

Link to comment
Share on other sites

58 minut temu, Nesiowata napisał:

Trzyma się, trzymam. Tylko cały czas szlag mnie trafia.Nie mogę w ciągu dnia zamykać kur, nawet nie dadzą się zagonić. Zwłaszcza, że że zostały kury latające i one będą wyłazić.

Przed chwilą dzwoniła sąsiadka, że u nich pod bramą o 5 rano były dwa lisy. Pies szczekał więc wyjrzeli. A ja wypuściłam po 5 psy i wtedy szczekały wszystkie.

Kury wypuściłam dopiero po 9, zupełnie zgłupiałe i głodne.

Muszą być bardzo głodne, że podchodzą do domostw i nie boją się nawet szczekania psów. Czy jest jakiś sposób, żeby był i wilk syty i owca cała?

Link to comment
Share on other sites

34 minuty temu, elik napisał:

Muszą być bardzo głodne, że podchodzą do domostw i nie boją się nawet szczekania psów. Czy jest jakiś sposób, żeby był i wilk syty i owca cała?

Niestety - ja nie znam żadnego sposobu.

A na polach nie brakuje myszy i tym podobnych, Tylko po co pracować, skoro kury są znacznie łatwiejsze do złapania i pożywniejsze?

Link to comment
Share on other sites

No i mamy kolejny świąteczny dzień! Dla mnie  jakoś wyjątkowy - pozwoliłam sobie poleżeć aż zrobi się jasno. Nawet trochę przysypiałam. Psy były zupełnie spokojne, o 1 w nocy wypuściłam je na siusiu, nie miały żadnych potrzeb. Ale, o dziwo, w nocy nie szczekały. Widać nic się nie kręciło w pobliżu. Wczoraj wieczorem  nie było tak różowo, Lala i Neska ciągle gdzieś mi znikały w krzakach, czegoś szukały. szybko wróciliśmy do domu, miałam zupełnie dość ciemności i szukania psów. 

Odpoczywajcie w spokoju!

 

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...