Jump to content
Dogomania

Benia już ma DS. Benia - kolejna ofiara człowieka, której musimy pomóc :(


elik

Recommended Posts

Witam wszystkich w środowy przedświt. Trochę mgły jest, ale chyba niezbyt wiele skoro psy "raczyły" wyjść za drzwi. 

Zgodnie z sugestią -ana "od lisów" robimy od wczoraj z psami "obchód" wokół terenu gdzie spryciarze grasują. Tyle, że część tej trasy trzeba przejść po dość wysokiej trawie. A wieczorem jest ona mokra. I tym razem Neska zdezerterowała - ona nie będzie moczyć łapek. Zawróciła i spokojnie poszła z powrotem do domu chodnikiem. Była przed nami i czekała spokojnie. A Lala z Miśkiem maszerowały dzielnie po mokrej trawie, przez pole. Czasem nos przy ziemi, czasem bieg. Były nawet zadowolone, trochę zmęczone. O dziwo - nawet miały czyste łapki choć moim butom było daleko od tego.

Spokojnego dnia dla wszystkich.

Link to comment
Share on other sites

A ja dopiero teraz po zmaganiach dnia codziennego. Zaczęłam dzień od wizyty dla zamojskiej Malinki, co zajęło mi ni mniej ni więcej, jak 2,5 godziny.  Ale przynajmniej domek okazał się być dającym nadziej ę na dobre życie suni  :) Nie żal więc straconego czasu.  Potem proza dnia codziennego, czyli zakupy, gotowanie. W tzw. międzyczasie wpadłam na trochu na bazarek zobaczyć co i jak się dzieje. Po południu towarzyszenie panu z serwisu, który przyszedł naprawić zgłoszoną pralkę. od ostatniego prania coś w niej szuszczyło i zgrzytało. Sprawcą tego stanu rzeczy okazała się być fiszbina ze stanika, która dziurką w bębnie przedostała się na zewnątrz bębna i tam robił rumor. Byłam mocno zdziwiona, gdy pan pokazał mi, co było powodem tych odgłosów. Nie mogłam uwierzyć, bo w żadnym ze staników nie brakuje fiszbiny  :)  Dopiero po wyjściu pana przypomniało mi się, że w ostatnim praniu były kostiumy kąpielowe i to z jednego uwolniła się ta nieszczęsna fiszbina.

Link to comment
Share on other sites

9 godzin temu, elik napisał:

nieszczęsna fiszbina.

Raczej kosztowna...

Witamy czarnym świtem. Wiaterek całkiem nieźle daje popalić. Zwierzaki nakarmione, psy znów podsypiają. Ja chyba tez trochę się wyciągnę bo dziś jakoś za wcześnie wstałam. 

Neska wczoraj wieczorem znów nie chciała iść przez pola. A trawa nie była mokra. W rezultacie wszyscy wróciliśmy bardzo wcześnie. Jak tylko się rozwidni to będę musiała przejść ten kawałek pola z drugiej strony, która akurat księżniczce opowiada. A co najdziwniejsze - droga, która teraz ja odrzuca jeszcze niedawno była najlepsza. I bądź tu człowieku mądry.

Spokojnego dnia wszystkim.

Link to comment
Share on other sites

Dnia 20.11.2019 o 05:40, Nesiowata napisał:

Zgodnie z sugestią -ana "od lisów" robimy od wczoraj z psami "obchód" wokół terenu gdzie spryciarze grasują. Tyle, że część tej trasy trzeba przejść po dość wysokiej trawie. A wieczorem jest ona mokra. I tym razem Neska zdezerterowała - ona nie będzie moczyć łapek. Zawróciła i spokojnie poszła z powrotem do domu chodnikiem. Była przed nami i czekała spokojnie. A Lala z Miśkiem maszerowały dzielnie po mokrej trawie, przez pole. Czasem nos przy ziemi, czasem bieg. Były nawet zadowolone, trochę zmęczone. O dziwo - nawet miały czyste łapki choć moim butom było daleko od tego

A to pomysłowy pan "od lisów". Zamiast sam zająć się sprawą, to on wyręcza się mieszkańcami i ich źwierzątkami!   A to darmozjad jeden, choć pewnie nie on sam jeden w gminie. Takich to mamy urzędujących urzędników. Pewnie nie tylko w Twojej gminie. Płaszczą tyłki na ciepłych posadkach i nic nie robią, za nic nie odpowiadają. Do rzadkości należy gmina, której urzędnicy wykonują swoje obowiązki sumiennie i odpowiedzialnie. Ale to chyba tak już jest od pokoleń i raczej nie ma co liczyć na zmianę   :(  Wkurzające to jest!

Link to comment
Share on other sites

2 godziny temu, Nesiowata napisał:

Raczej kosztowna...

Witamy czarnym świtem. Wiaterek całkiem nieźle daje popalić. Zwierzaki nakarmione, psy znów podsypiają. Ja chyba tez trochę się wyciągnę bo dziś jakoś za wcześnie wstałam. 

Neska wczoraj wieczorem znów nie chciała iść przez pola. A trawa nie była mokra. W rezultacie wszyscy wróciliśmy bardzo wcześnie. Jak tylko się rozwidni to będę musiała przejść ten kawałek pola z drugiej strony, która akurat księżniczce opowiada. A co najdziwniejsze - droga, która teraz ja odrzuca jeszcze niedawno była najlepsza. I bądź tu człowieku mądry.

Spokojnego dnia wszystkim.

Na szczęście nie. Mam umowę na prąd z serwisantem - bezpłatny serwis urządzeń elektrycznych AGD. W moim przypadku jest to opłacalne, bo przy takiej ilości sprzętu jaki mamy, a kupione było wszystko w jednym czasie - 6 lat temu gdy przeprowadzaliśmy się do obecnego mieszkania i wszystko jest już po gwarancji, należy się spodziewać, że po kolei sprzęty zaczną mieć awarie.

Ja dzisiaj też wstałam, gdy za oknem było jeszcze całkiem ciemno -  5:40, a poszłam spać coś około 2-giej  :(   Po spacerze z psiakami już się nie położyłam. Mam dzisiaj sporo do zrobienia. Za chwilę wejdę na bazarek, choć byłam już tam dzisiaj w nocy  :)  Potem aktualizacja finansów psianeczków i codzienne domowe obowiązki.

4-5.png

Link to comment
Share on other sites

20 godzin temu, elik napisał:

A to pomysłowy pan "od lisów". Zamiast sam zająć się sprawą, to on wyręcza się mieszkańcami i ich źwierzątkami!   A to darmozjad jeden, choć pewnie nie on sam jeden w gminie. Takich to mamy urzędujących urzędników. Pewnie nie tylko w Twojej gminie. Płaszczą tyłki na ciepłych posadkach i nic nie robią, za nic nie odpowiadają. Do rzadkości należy gmina, której urzędnicy wykonują swoje obowiązki sumiennie i odpowiedzialnie. Ale to chyba tak już jest od pokoleń i raczej nie ma co liczyć na zmianę   :(  Wkurzające to jest!

Tak jest i będzie. O spacerach z psami na trasach lisów to wiem od dawna, od wielu lat. Jeszcze w czasach kiedy Misiek był młodym psem to właśnie on chodził z bratem po kukurydzy znacząc teren, nawet kiedyś znalazł ich nory. Czasem brała w tym udział  Aza.  Ale powiedzmy, że  spacerujemy na innych terenach i przy okazji trochę mieszamy chytruskom szyki. Tyle, że nie jest to żadne rozwiązanie na dłużej.

Kury powoli przyzwyczajają się do zamknięcia choć zachwycone to nie są. Ale trudno - innego wyjścia (przynajmniej na razie) nie ma. Stan uzupełniłam, choć to młode kury i będę musiała poczekać aż zaczną się nieść. Jedno jest pewne - chwilowo nie będę miała nadprodukcji jajek.

A tak naprawdę to łażenie po polach psom odpowiada, nawet Misiek dzielnie maszeruje nie oglądając się na dom. Wczorajszy wiatr też im nie przeszkadzał. Dziś też wieje, może ciut słabiej ale jednak wieje.

Udanego dnia życzymy wszystkim i bierzemy się powoli za normalne ranne prace.

Link to comment
Share on other sites

Dalej sobie spacerujemy po polach, psy węszą i znaczą teren. Tyle możemy zrobić i robimy. Tylko coraz zimniej, a na polach nie ma gdzie się schronić przed wiatrem. A ostatnimi dniami jest bardzo uciążliwy. Dziś znów daje się we znaki. Z takiego spaceru wracam zziębnięta. Przy okazji za każdym razem przyniosę w reklamówce trochę kukurydzy. 

Dziś trzeba jechać na targ. Mam nadzieję, że uda mi się wszystko szybko załatwić i wrócić do domu. Po południu będą skoki narciarskie więc muszę mieć na to czas.

Życzymy jak najwięcej zdrowia i spokojnego dnia przeznaczonego na zasłużony odpoczynek.

Link to comment
Share on other sites

Dnia 22.11.2019 o 05:53, Nesiowata napisał:

Tak jest i będzie. O spacerach z psami na trasach lisów to wiem od dawna, od wielu lat. Jeszcze w czasach kiedy Misiek był młodym psem to właśnie on chodził z bratem po kukurydzy znacząc teren, nawet kiedyś znalazł ich nory. Czasem brała w tym udział  Aza.  Ale powiedzmy, że  spacerujemy na innych terenach i przy okazji trochę mieszamy chytruskom szyki. Tyle, że nie jest to żadne rozwiązanie na dłużej.

Kury powoli przyzwyczajają się do zamknięcia choć zachwycone to nie są. Ale trudno - innego wyjścia (przynajmniej na razie) nie ma. Stan uzupełniłam, choć to młode kury i będę musiała poczekać aż zaczną się nieść. Jedno jest pewne - chwilowo nie będę miała nadprodukcji jajek.

A tak naprawdę to łażenie po polach psom odpowiada, nawet Misiek dzielnie maszeruje nie oglądając się na dom. Wczorajszy wiatr też im nie przeszkadzał. Dziś też wieje, może ciut słabiej ale jednak wieje.

Udanego dnia życzymy wszystkim i bierzemy się powoli za normalne ranne prace.

Czyli Wy te lisy macie już od dawna.  A ja myślałam, że to wydarzenia z ostatnich miesięcy.

Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, elik napisał:

Czyli Wy te lisy macie już od dawna.  A ja myślałam, że to wydarzenia z ostatnich miesięcy.

Zawsze były, tylko nigdy nie  zdarzyło się coś takiego jak dwa tygodnie temu. W każdym roku traciłam kury. Tyle, że nigdy jednorazowo nie było takiej ilości.. I nigdy o tej porze roku, zawsze to był okres letni kiedy wychowywały młode.

Link to comment
Share on other sites

Dzisiaj trzy razy wchodziłam na ten wątek, żeby pogadać, ale dopiero za trzecim razem udało mi się napisać jedno zdanie, choć  zamierzałam więcej.

Sobota, miałam wypoczywać, a tu prac było więcej niż w poprzednie dni. Wybierałam fanty, które były kupione lub licytowane, bo bazarek zbliża się ku końcowi i wyszukanie na raz tylu fantów byłoby zbyt trudnym fizycznie i emocjonalnie zadaniem. Zdarza się, że w pudłach nie mogę znaleźć jakiegoś konkretnego fantu, zwłaszcza, gdy chodzi o fanty z poprzednich bazarków. Już wiem, że kilka fantów jest w pudłach na działce i chcąc, nie chcąc będę musiała jechać z mężem w sobotę, bo mąż ich nie znajdzie.

Dzisiaj kotki dostały jadalnię  :)   Stanęła obok domku, który chyba tydzień temu postawiliśmy na tyłach kortów tenisowych.  Nie miałam czasu dokumentować prac przy wykonywaniu, a gotowej jadalni, obok domku nie mogłam zrobić, bo było już zbyt ciemno. Nie było jeszcze tak późno, ale to teren zadrzewiony i światło dzienne słabo tam dociera. Za jakiś czas pójdziemy zobaczyć jak się sprawuje i wtedy zrobię zdjęcia :) Jadalnia to zbyt wiele powiedziane  :) To po prostu podłoga z daszkiem. Chodzi o to, żeby można było zostawić więcej karmy suchej i żeby deszcz, czy śnieg  jej nie zniszczył.

Link to comment
Share on other sites

14 godzin temu, Nesiowata napisał:

Dalej sobie spacerujemy po polach, psy węszą i znaczą teren. Tyle możemy zrobić i robimy. Tylko coraz zimniej, a na polach nie ma gdzie się schronić przed wiatrem. A ostatnimi dniami jest bardzo uciążliwy. Dziś znów daje się we znaki. Z takiego spaceru wracam zziębnięta. Przy okazji za każdym razem przyniosę w reklamówce trochę kukurydzy. 

Dziś trzeba jechać na targ. Mam nadzieję, że uda mi się wszystko szybko załatwić i wrócić do domu. Po południu będą skoki narciarskie więc muszę mieć na to czas.

Życzymy jak najwięcej zdrowia i spokojnego dnia przeznaczonego na zasłużony odpoczynek.

Robiąc spacery po polach łączycie przyjemne z pożytecznym :)  Ale z tego co piszesz wynika, że te spacery nie odnoszą większego efektu, bo lisy i tak podchodzą do domostw. Choć z drugiej strony, gdyby nie te spacery, może byłyby jeszcze bardziej bezczelne?

Rano i wieczorem była już mocno chłodno. Uważaj, żeby się nie przeziębić, bo przeziębienie o tej porze roku długo się utrzymuje.

6-6.jpg

Link to comment
Share on other sites

4 minuty temu, Nesiowata napisał:

W dzień nie jest lepiej, a podziębiona już jestem.

No masz!  W tym przejściowym okresie kiedy temperatura  się waha koniecznie trzeba wzmacniać się preparatami wzmacniającymi odporność. w naszym wieku trzeba o to dbać.

Link to comment
Share on other sites

10 godzin temu, elik napisał:

No masz! 

Jakoś to będzie. Niech tylko przestanie tak wściekle wiać. Na razie, niestety, wiatr jest wszechobecny.

Dziś Lala zrobiła mi pobudkę. Ujadała jak wściekła, sama.  jeszcze nigdy to jej się nie zdarzyło.

Musiałam wstać. Była dokładnie 2.50. Cała trójka wymaszerowała (mimo wiatru) na dwór. Siusiu i do domu. Ale tylko Misiek i Neska. Lala obeszła wszystkie kąty, jeszcze raz zrobiła siusiu i dostojnie wróciła do domu. Korzystając z okazji dołożyłam do pieca i poszłam spać Dopiero o 5.30 obudził mnie dźwięk budzika.

Życzę wszystkim spokojnej niedzieli. 

Ja dziś znów będę miała frajdę, bo będzie transmisja ze skoków narciarskich.  Tak więc pewnie tylko raz pójdziemy łazić po polu. Zwłaszcza, że ma nadal wiać i losu nie można kusić.

Link to comment
Share on other sites

4 godziny temu, Nesiowata napisał:

Jakoś to będzie. Niech tylko przestanie tak wściekle wiać. Na razie, niestety, wiatr jest wszechobecny.

Dziś Lala zrobiła mi pobudkę. Ujadała jak wściekła, sama.  jeszcze nigdy to jej się nie zdarzyło.

Musiałam wstać. Była dokładnie 2.50. Cała trójka wymaszerowała (mimo wiatru) na dwór. Siusiu i do domu. Ale tylko Misiek i Neska. Lala obeszła wszystkie kąty, jeszcze raz zrobiła siusiu i dostojnie wróciła do domu. Korzystając z okazji dołożyłam do pieca i poszłam spać Dopiero o 5.30 obudził mnie dźwięk budzika.

Życzę wszystkim spokojnej niedzieli. 

Ja dziś znów będę miała frajdę, bo będzie transmisja ze skoków narciarskich.  Tak więc pewnie tylko raz pójdziemy łazić po polu. Zwłaszcza, że ma nadal wiać i losu nie można kusić.

 

Cytat

Jakoś to będzie.

To najgorsze podejście do tematu. O jakość trzeba dbać, bo bez troski o jakość jest nijakoś!   

Lala musiała coś słyszeć/czuć, bo bez powodu nie zrobiła nocnego larum. Pewnie przegoniliście lisa lub lisy. Wracała dostojnie, bo była świadoma swojej wartości - przecież uratowała Pańcię przed tym złem, które czaiło się za drzwiami. Wracała dostojnie, żeby pokazać, że nie boi się tego, że to ona tu rządzi :)  Pewne nie zdarza się jej to często więc korzystała z chwili  :) 

Mój Alfik też drze japę, gdy coś się dzieje, ale zerka na mnie, jak ja to odbieram. Z reguły każę mu zamknąć  japę i dać spokój, bo nic nie słyszę z tego, co ktoś do mnie mówi, ale on i tak wie swoje, czyli drze japę dalej :)

Nie jestem fanem skoków, ale naszych skoczków chętnie oglądam  :)

Link to comment
Share on other sites

1 godzinę temu, elik napisał:

Nie jestem fanem skoków, ale naszych skoczków chętnie oglądam  :)

To jedna z niewielu dyscyplin sportu gdzie mamy świetnych zawodników. Może to powód? 

Ale lubię oglądać wszystkich startujących, bez względu na nację. Dla mnie to jest prawdziwy sport,. A  "stary" Noriaki Kasaj jest dla mnie bohaterem.

1 godzinę temu, elik napisał:

Lala musiała coś słyszeć/czuć, bo bez powodu nie zrobiła nocnego larum. Pewnie przegoniliście lisa lub lisy. Wracała dostojnie, bo była świadoma swojej wartości - przecież uratowała Pańcię przed tym złem, które czaiło się za drzwiami. Wracała dostojnie, żeby pokazać, że nie boi się tego, że to ona tu rządzi :)  Pewne nie zdarza się jej to często więc korzystała z chwili  :) 

Może coś usłyszała, ale nie mam pojęcia co to było. Za drzwiami już nie szczekała. Ale z pewnością obeszła teren. Ale niech jej będzie okazała się psem stróżującym

Link to comment
Share on other sites

Przed chwilą, elik napisał:

Podbudowała swoje ego :)

A po spacerze na polu (obydwie z Neską z jednego kawałka polu zawsze mi uciekają na teren placu dealera samochodowego bo na kawału nie ma płotu i tam węsz- zresztą słusznie, bo lisy też tam były - i muszę na nie czekać) cała trójka śpi. Może po zakończeniu konkursu i ja sobie poleżę. 

Z racji tego, że dziewczyny bardzo ciągną na plac samochodowy to w ciągu tygodnia musimy chodzić po drugim polu a na to idziemy wieczorem, kiedy salon już jest nieczynny. Troche to mi utrudnia życie, ale nie ma innego wyjścia.

Link to comment
Share on other sites

5 godzin temu, Nesiowata napisał:

Cóż - na placu lisy też spacerowały, więc może to o to chodzi?

Tak, masz rację  :) To zapach, a raczej odór lisów je tam przyciąga.

Moja Mała dawno temu, gdy była piękna i młoda, teraz jest już tylko piękna :) pogoniła sarnę z małym. Nie wiemy jak daleko pognała, na szczęście sarny uciekały w stronę, gdzie chodziliśmy z psami na spacer wzdłuż Raby. Ja byłam wtedy w pracy i mąż zadzwonił, żebym wracała, bo Mała zaginęła i trzeba jej szukać. Zanim wyszłam z pracy (musiałam czekać na pociąg, a pracowałam tuż przy stacji Kraków Główny) napisałam i wydrukowałam sporo ogłoszeń ze zdjęciem Małej i naszymi numerami telefonów. Ale zanim wyszłam z pracy to mąż zadzwonił, że Mała wróciła. Podobno wróciła powłócząc łapkami, z łbem przy samej ziemi. Mąż mówił, że w pierwszej chwili jej nie poznał.  Mówił, że wyglądała jak duża wrona z przetrąconym skrzydłem. Dłuuuuugo po tym zdarzeniu wychodziła na spacery na smyczy. Zanim starość wybiła jej z łepetynki takie wycieczki, jeszcze kilka razy zwiała na spacerze w pola i nie pomagały wołania. Rwała do przodu jak rasowy pies myśliwski. Na szczęście ma ten okres już za sobą.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...