Jump to content
Dogomania

Dom Tymczasowy Kasandra


Recommended Posts

4 godziny temu, konfirm31 napisał:

Nową tymczasię, widziałam na fb - to ta dobra wiadomość :) . A ta gorsza?

Tak mamy nową tymczaskę...nie jedną niestety :(

Wiem, że czekacie, bo i wieści z piątku i z soboty, ale padamy naprawdę :( te dwa dni dały nam tak w kość, ze poezja delikatnie mówiąc.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Dzisiaj pierwsze wieści z piątku...

Baaaardzo późnym wieczorem dotarłyśmy do Wesołej - Aki został, zwiedzał teren, najpierw nie podchodził do nowych rodziców - ale po chwili już się to zmieniło bo Państwo bardzo dobrze się zaopatrzyli w smaczki aby przełamać pierwsze lody :D

Bardzo mili i sympatyczni ludzie - pogadaliśmy sobie dosyć długo - pytali czym się zajmujemy i jak wygląda nasza działalność " psia " więc im poopowiadałyśmy :)

Na wieść o naszej planowanej akcji zabrania owczarka/owczarki i dwóch psiaków z Chrcynna - pani widać się wzruszyła - wspominała jeszcze ich pieska który 2 tygodnie temu umarł i też łezka się w oku kręciła

Na koniec podarowali nam 150zł na benzynę na sobotę jak to pan Paweł ujął :D

Zdjęcia:

Jadymy

 

 

aki.jpg

 

Poznawanko

 

aki1.jpg

aki2.jpg

aki3.jpg

aki4.jpg

aki5.jpg

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

cd wieści z piątku..

 

Po podpisaniu umowy z nowymi właścicielami Akiego pojechałyśmy odwiedzić Pestkę - teraz Zochę :) 
Zocha bardzo się ucieszyła na nasze spotkanie - mieszka sobie z młodym małżeństwem i kotkami :) 
Pani jest weterynarzem więc ma najlepszą opiekę jaką mogłyśmy sobie dla niej wymarzyć :) 
Z kociakami dogaduje się cudownie - i troszkę panią Majkę " zdradziła " bo za ciastka wątróbkowe jakie przywiozłyśmy siedziała nam na kolankach - ale potem grzecznie poszła do swojej Pani :) 
dostałyśmy sporo książek na bazarek i innych fantów - nigdy nie zbierałyśmy żadnych deklaracji na psy i o nie nie prosiłyśmy - jak ktoś pyta skąd bierzemy na to wszystko pieniądze to mówimy że zarabiamy na bazarkach  - jeśli ktoś z Was ma jakies fanty najlepiej książki itp to zawsze chętnie przyjmiemy. 
Dwa ostatnie weekendy były mocno wyjazdowe i moi rodzice byli poza domem więc miałam w sumie 3 domy do ogarniania w tzw. międzyczasie jak nie jeździłam z Ziutką:) także z foceniem było bardzo ciężko - ale teraz się mobilizujemy i startujemy bo koszty wygenerowane w ten weekend nas dobiły...ja już nawet nie mam z czego zakładać bo mamy ponad 4 tyś długu założonego z naszych środków... ale o tym poniżej 

 

 

 

pestkaaaa.jpg

pestkaaa1.jpg

pestkaaaa2.jpg

pestkaaaaa3.jpg

pestkaaaa4.jpg

pestkaaaaa4.jpg

Link to comment
Share on other sites

GUSTAW - został wybrany zarówno przez nas jak i państwa Lusi :) Od razu jak Pani Dorota do mnie zadzwoniła aby zapytać czy pomożemy im w adopcji kolejnego psa, nie ukrywam pomyślałam o Gustawie. Obiecałam że podeślę kilka propozycji wieczorem. Wysłałam 5 psiaków ale jako pierwszego wysłałam Gustawa - no i wpadł w oko tak że Państwo od razu się w nim zakochali. 
Musiałyśmy obmyśleć całe logistyczne przedsięwzięcie :)Gustaw nie był kastrowany więc próbowałyśmy wymyśleć coś rozsądnego w związku z tym. 
Potem doszłyśmy do wniosku że bez sensu jeździć do nieznanych lecznic i robić mu zabieg w sobotę na wariata - Lusia wysterylizowana, on zmiana miejsca zamieszkania, ogromny stres.... 
Ostaliłyśmy z Ziutką że najpierw robimy mu domowe SPA ( kąpiel u mnie w domu ), suszymy i wieziemy do Lusi - za jakiś tydzień, dwa zorganizujemy kastrację Gustawa we własnym zakresie - na nasz koszt bo nigdy nie wydajemy zwierząt bez zabiegu więc powiedziałyśmy Państwu że to jest w naszej kwestii aby tego osobiście dopilnować. 
Z uwagi na to że sunia  ( o której poniżej ) w cieczce a on niekastrowany - musiałyśmy nie lada pilnować towarzystwa. 
Gustaw został przewieziony w naszym specjalnym transporterze dla psów. Bardzo grzecznie w nim siedział, nie drapał. 
Po drodze zajechałyśmy do mojego weta aby go zaczipować bo tabletki na robale kupiłam dzień/dwa wcześniej ( z braku czasu potem wstawię paragon ) - U mnie w domy został wykąpany jako pierwszy - oczywiście zawsze odkręcamy wodę powoli i dajemy się psu przyzwyczaić - mimo że gonił nas czas kąpiel trwała dosyć długo z zachowaniem wszelkiej ostrożności :) 
Woda leciała czarna jak smoła....szorowałyśmy go chyba ze 3 razy - na tyle ile udało nam się podomywać pierwszy bród i smród na tyle od razu widać było Gustaw lepiej się poczuł. 
Grzecznie siedziałw  pokoju podczas kąpieli Molly - nic nie napsocił, nie załatwił się, nie drapał w drzwi. 
Po wykąpaniu Molly wypuściłam koty przez drugi pokój na balkon aby na spokojnie mogli przez szybę się zapoznać - Gustaw nie wykazał żadnego zainteresowania kotami. 
Po jakimś czasie weszłam z Cicim na rękach do pokoju, psy nic - zero reakcji - kot też o dziwo spokojny i nie zszokowany dwójką latających psów po jego przecież królestwie. 
Troszeczkę bał się suszarki - mam taką starą chyba FARELL wielką ale bardzo cichą dl takich właśnie celów - przód dał sobie suszyć ale dupkę nie bardzo  - grzecznie też stał gdy tak pobieżnie Ziutka go wyczesywała. 
Bez problemu dał nam się " zapakować " do transportera - przed windą spotkałyśmy mojego sąsiada z pekińczykiem - razem wsiedliśmy do windy i Miluś zaglądał przez kratę do Gustawa ale nikt nie warczał. 

Podczas drogi był cichutki jakby psa nie było. 

Lusia jak go zobaczyła zareagowała szczekaniem, aż Państwo się śmieli bo mówili że nie wiedzieli że ona POTRAFI SZCZEKAĆ!!! :):):):) 

On przywitał się ze wszystkimi domownikami i oczywiście przywitany smaczkami - merdał ogonkiem. Pani Dorota wzięła Lusię na kolanka aby na spokojnie mogli się obwąchać na podłodze. Także zapoznanie przeszło super. Tak więc Gustaw znalazł nowy super domek. Wieczorkiem otrzymałyśmy sms z informacją że nie sikał na dworku ( pewnie ze stresu ) ale kolację jedli z Lusią obok siebie także jest dobrze, 
Wczoraj z samego rana nie chciałam państwa molestować telefonem - ale sami po 9 napisali że u nich wszystko ok, ale Gustaw nadal nie sikał - zrobił to dopiero w sobotę wieczorem. Otrzymałyśmy również zdjęcie jak sobie we trójkę z p. Dorotą siedzą i się miziają :) 

 

 

 

Gustaw.jpg

Gustaw1.jpg

Gustaw2.jpg

Gustaw3.jpg

Gustaw4.jpg

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Razem z Gustawem zabrałyśmy Molly - sunia około 1,5 - 2 lat. Dowiedziałyśmy się że w cieczce. Po drodze zajechałyśmy do weta na sprawdzenie jaki to etap cieczki, czy wogóle, zaczipowanie ( bo tabletki na robale kupiłam dzień/dwa wcześniej ). Całą drogę z Ch do lecznicy głaskałam ją i wyskubywałam jakieś obrzydliwe strupy z sierści - za każdym razem drżąc czy zanim rzucę okiem na to co mam w palcach - nie będzie to KLESZCZ! Molly ma dłuższą sierść a tych strupów była cała masa.... Przed samą lecznicą puściła mega bełta...jak już wjeżdżałyśmy na parking lecznicy....było tam coś obrzydliwego nawet nie chcemy wspominać. 
Doktor obejrzał naszą pannicę - stwierdził że krwawienia nie ma ale jakiś niepokojący wyciek o dziwnej barwie więc zrobiliśmy USG - okazało się że ściany pęcherza są masakrycznie zgrubione, widać mimo prawie pustego pęcherza struktury kalafiorowe...mina nam opadła bo wiemy z czym wiąże się takie stwierdzenie - pierwsza nasza myśl nowotwór...ale doktor widząc nasze miny starał się nas uspokoić -  że może to być jakieś zapalenie pęcherza -  zalecono złapanie moczu do badania. Dostałyśmy pojemniczek i chodziłyśmy przed lecznicą ale Molly nic - nie udało się więc musi to zrobić Magda do której zawiozłyśmy Molly na PDT. Pokazałyśmy zmiany skórne - doktor powiedział że najprawdopodobniej jest to jakieś przebyte zapalenie skóry - kazał wykąpać ją w szamponie PEROXYVET - Podczas kąpieli również była bardzo grzeczna, na koty nie reagowała, dała się nam nawet wysuszyć prawie cała :-) napewno mniej bała się suszarki niż Gustaw :)Podczas kąpieli te strupy namokły i zaczęły spadać do prysznica - nie wiemy ile było tam strupów a ile kleszczy bo jakieś napewno były ( w domu znalazłam 3 na kocu ). Wiemy że zakrapiać na kleszcze nie można bezpośrednio po kąpieli ale biorąc pod uwagę ich wysyp i to że zabrana " z lasu " u Magdy to zrobiłyśmy. Nie będziemy ryzykować i za tydzień dwa zakropi się ją ponownie. W pewnym momencie jak już czarna woda przestała lecieć zobaczyłyśmy wielką czerwoną strugę jakby krwi - tak jakby z szyjki 
Po kąpieli Ziutka zaczęła ją wyczesywać i te strupy obrzydliwe bo tak odstawały jak nachlany kleszcz....działałysmy na dwie ręce opędzając Gustawa który bardzo nam chciał pomóc :D 
Podczas wizyty u Lusi była tak grzeczna i zmęczona że gdy załatwialiśmy wszystkie formalności papierowe poprostu usnęła na kanapie i przegapiła całe zapoznanie Lusi z Gustawem :) 

Do Magdy jechała w transporterze ponieważ z tyłu miałyśmy kolejną naszą tymczaskę ( ale o niej później  ) i absolutnie nie potrafiłyśmy przewidzieć jak owczarka się zachowa. 

U Magdy dostała swój " pokoik izolatkę " - nie wiemy czy miała jakieś szczepienia itp dlatego jak to zawsze u Magdy bywa - została odizolowana z wydzieloną tylną częścią ogrodu na której odbywają się spacerki. Nie mogłyśmy zostać długo bo duży pies został w samochodzie  - dlatego szybko ją zostawiłyśmy i pojechałyśmy dalej w trasę. 

Koszt utrzymania Molly w domowym PDT to 250zł + karma ( Cena u Magdy jest wyższa ale jak zobaczyła co mamy na kanapie fury załamała ręce i powiedziała nam tylko tyle że ogromne koszty przed nami, zakręciły jej się łzy i powiedziała że 250zł ) Dopiero dzisiaj wieczorem karmę będę mogła dla Molly zamówić razem z karmą dla owczarki a dziewczyny sobie odbiorą od siebie bo mają około 30km żebyśmy nie musiały płacić za przesyłkę - do czasu przyjścia karmy do Magdy - wyżywienie Magda wzięła na siebie za co bardzo jej dziękujemy :****** 

po jakiejś godzince dostałyśmy sms z informacją że Molly nie sikała ani nie kupała na spacerku, po około 2,5h dostałyśmy złą wiadomość - Molly siknęła i skupała się krwią - cała dupka zakrwawiona była - W niedzielę u Magdy nie ma weta więc dopiero dzisiaj z nią pojechała do lecznicy. 

Dzisiaj była na kolejnym USG - na tym nie wyszło nic niepokojącego...

W środę dziewczyny jadą do Kutna i kombinujemy z Ziutką aby przywiozły Moly i Ziutka by podjechala z nią na USG do dr Olkowskiego - ale jeszcze jutro mamy czas na zorganizowanie wyprawy...

Dodam tylko że Moly od niedzieli ma wyróżnione ogłoszenia i dzwoniło już 8 osósb - także kciuki na pokład bo coś się szykuje :)

 

m.jpg

m1.jpg

m2.jpg

m3.jpg

m4.jpg

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Hera - tydzień temu byłyśmy zawieźć Akiego na PA z ewentualną opcją zostawienia go od razu w DS - to co zastałyśmy opisane kilka postów powyżej  - ludzie chcieli psa a my tydzień później przyjechałyśmy i odebrałyśmy im ich własnego tzn, jak potem mówili rodziców ale spod ich domu. Owczarek - bo nie znałyśmy płci stał na tak krótkim łańcuchu że miał problem aby się położyć - stał to za dużo powiedziane - jego/jej pupa była opuszczona prawie przy ziemi...tak ścięta...pies szczekał bardzo jak byłyśmy z ubiegłą niedzielę i ogromnie przeżywałyśmy z Ziutką całą drogę co im powiedzieć, jak uzasadnić aby jakby nie patrzeć ich nie urazić, nie obrazić itp... bałysmy się co jak uda nam się psa zabrać i jak zniesie podróż.... czy nie będzie agresywny - miałysmy kaganiec ale nie miałyśmybladego pojęcia kto go założy jak ludzie nie będą chcieli współpracować... 

W sumie szykowałyśmy się na " ostre ścięcie " ale nie było ani ostro ale nie było też miło - tak bezpłciowo że tak powiem. 
Na początku powiedzieli że to nie ich pies, potem że mogą go oddać ale nie podpiszą zrzeczenia się go bo to pies rodziców, potem się jeszcze zawahali... 
Powiedziałyśmy że i tak i tak dzisiaj psa zabieramy - że jeśli chcą się potem wstydzić przed sąsiadami ( a myślę że mają gorsze rzeczy na sumieniu aby akurat ten argument ich przekonał ) że my już nigdy tu nie przyjedziemy ( troszkę oszukałam bo będziemy miały to miejsce na uwadze bo pusta buda i łańcuch może nie będą się długo u nich " marnować .... " ) a oni będą musieli żyć tu dalej i co sobie sąsiedzi pomyślą itp no i zgodzili się. 

Podpisali nam dokumenty- wsadzili psa, zamknęli i odjechałyśmy. 
Sunia całą drogę ziajała - nie wołałam jej ani nie dotykałam bo wiem co może zrobić pies w stresie a przed nami taka długa droga - jechała bez kagańca. Jak ziajała zobaczyłam że ma a właściwie nie ma prawie wogóle zębów - ciężko było mi na szybko zobaczyć podczas jazdy - ale mam wrażenie że takie pościerane bardzo jakby kikuty wystające z dziąseł. 
Niunię zawiozłyśmy do Oli pod Ostrołękę - do boksu bo nie ma miejsc domowych. pod boks podjechałyśmy tak że właścicie wyskoczyła z samochodu wprost do niego. Dostała wodę i karmę suchą - potem Ola miała jej dać puszki bo suchego nie chciała a może nie mogła bo nie wiemy co z tymi dziąsłami jest grane. Baaaardzo dużo piła - Ola chyba rozmawiała z Magdą zanim dojechałyśmy i również powiedziała nam że koszt pobytu ( u niej normalnie takiego dużego psa to 400-450zł ) dla nas " promocja " 250zł 

Dała jej w sobotę spokój bo było już bardzo późno - rano były kupy takie bardzo rozwolnione i nasikane - ale nie wchodziła do niej - wymieniła tylko wodę - w dzień sunia leżała na kołdrze  - nie wiemy czy tęskni ale popiskuje sobie i tak jakby płacze, kwili - napewno jest bardzo stara - będziemy diagnozować po kolei i na spokojnie. 

Zamówię dzsiaj puszki dla niej bo suchego chyba nie ma sensu - nie zjadła - również do czasu jak zamówienie nie przyjdzie Ola wyżywienie jej bierze na siebie. 
 

 

 

 

 

herrrra.jpg

heeee1.jpg

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...