Jump to content
Dogomania

Najdziwniejsze komentarze dotyczace waszych psów :) [2]


dog_master

Recommended Posts

[quote name='Tree']Uświadomiłaś panią, że to nie amstafy? :lol: Jak zareagowała?[/QUOTE]

Nie uświadomiłam i nie uświadamiam zazwyczaj nikogo, szczególnie jak widzę ze ten ktoś znacznie lepiej wie co ja mam. Tu babka nas totalnie zaskoczyła, pozatym co będę dyskutować z pasjonatką rasy :P Niektórzy wiem że lubią wtedy manifestować że pies rasowy, że to siamto tamto, szczególnie jak pies własnie do końca nie jest, ale ja raczej do tego skłonności nie mam ;)

Ostatnio jak jechaliśmy w tramwaju jakichś dwóch starszych panów też dyskutowało o naszym psie.
Pierwszy : " Ooo to ten pies ten z tych co poluje na króliki..."
Drugi : " Nooo, a skąd ty to wiesz?"
Pierwszy : " a wiem.... One strasznie szybkie są, one wiesz, tego królika doganiają i wiesz ..."
Dalej się nie wsłuchiwałam, ale rozmowa była dość ciekawa, zastanawiam się tylko skąd on to wie... Fakt faktem nasz pies lubi się puścić galopem za jakimś zającem w polu, ale po pierwsze nie dogania go i "wiesz", a po drugie tępi się ten nawyk bo gonienie za zwierzyną to ostatnia rzecz jaką pointer robić powinien.

Przypomniał mi się jeszcze jeden komentarz, tyle że do poprzedniego, niezyjącego już, naszego kundelka.
Stałam z nim na dworcu i czekałam na autobus, on był już zakagańcowany , a podchodzi do nas jakaś pani i pyta " przepraszam czy to ten pies podobny do świni?" Omal nie pękłam, bo Amor był takim dość krępym, opasłym niedużym psiskiem , ale czystowiejskim. Ładnie się uśmiechnęłam i odpowiedziałam że do świni owszem może i jest podobny, ale to nie ta rasa ( bo babce chodziło o bullteriera) :D

Bardzo cenni są tacy ludzie,bo krzywdy tym nie robią,a wprowadzają człowieka w dobry nastrój :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']No to może taki sam mechanizm, jaki kieruje matkami, które na widok psa mówią do dziecka pokazując psa palcem - zobacz, piesek, zobacz, piesek ;)
Mój tato też nieprawdopodobne rzeczy opowiada psu i utrzymuje, że jest rozumiany ;) Pewnie jakoś jest.
Ja się tylko wkurzam, gdy to przybiera formę "no, malutki, no malutki, pójdziemy na spacerek (w tym momencie pies zaczyna wariować z radości, bo "spacerek" to słowo-klucz), pójdziemy na spacerek... jak wrócę z kościoła i wypiję kawę, no? cieszysz się? Cieszysz się, cieszysz" :D :D[/QUOTE]

Ostatnio jak szłam z psami to babka stała na balkonie i wrzeszczała do córki na całą ulicę " Chodź tuuu! Psy, pieski, zobacz! Chodź, pieski idą!!!" :cool3: Ale osobiście przyznam, że nie lubię tego, bo taki wrzask na ulicy zwraca uwagę każdego przechodnia i wszyscy się potem na mnie gapią - powinnam chyba opłaty zbierać za darmowe pokazy chodzenia z psami na smyczy :diabloti: Często efektem jest też dziecko, które na widok psa wrzeszczy hau-hau! Fakt, że moje psy na to leją, ale widziałam jak dzieci "szczekały" na burki za płotem, które sobie na tak jawny "atak" mało płuc nie wypluły. Jakby furtka była uchylona to nie byłoby wesoło - chyba lepiej dzieciaki uczyć, żeby nie prowokowały psów specjalnie.

Dziś byłyśmy z mamą z naszą czwórką na spacerze i podeszła pani, czy my może mamy schronisko. Pytała całkiem serio, bo ona oddała do schronu psa na przechowanie, bo nie ma w okolicy hotelu i myślała, że może my byśmy jej psa mogły przetrzymać jak ona wyjeżdża :razz: Co tylko wskazuje, jaka jest świadomość na temat schronisk w społeczeństwie - jakby schronisko polegało na spacerowaniu z psami po mieście, to byłoby fajnie ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zmierzchnica'] Często efektem jest też dziecko, które na widok psa wrzeszczy hau-hau! Fakt, że moje psy na to leją, ale widziałam jak dzieci "szczekały" na burki za płotem, które sobie na tak jawny "atak" mało płuc nie wypluły. Jakby furtka była uchylona to nie byłoby wesoło - chyba lepiej dzieciaki uczyć, żeby nie prowokowały psów specjalnie.
[/QUOTE]
A to my mieliśmy przygodę w podobnym klimacie, choć nie przez ogrodzenie a przez próg ;). Organizowaliśmy urodziny mojego taty w restauracji. Mieliśmy zarezerwowaną jedną salę i obsługa nie widziała żadnego problemu w tym, żeby towarzyszył nam pies. W sąsiedniej sali były odprawiane chrzciny (tzn. nie chrzciny tylko biba po nich ;)). Jak to zwykle na takich imprezach - była spora grupa dzieci w różnym wieku, ale raczej małych. Dla dzieciaków był specjalny kącik z pluszakami, zabawkami itp. Dzieci wyhaczyły naszego psa i zaczęło się niewinnie - ciumkanie, nawoływanie. A że pies nie reagował, to nastąpiła eskalacja zaczepek aż do szczekania, drażnienia, warczenia. W końcu powyciągały te pluszaki i leżąc na podłodze chyba w piątkę wymachiwały do psa tymi zabawkami i szczekały. Wszystko przez próg, bo - kierując się jakąś pokrętną dziecięcą logiką - najwyraźniej uważały, że póki nie wejdą do pomieszczenia, to nie naruszą naszego "terytorium".
Trwało to jakiś czas zanim nie postanowiłam po prostu zamknąć drzwi. Ale gdy tylko wchodzili kelnerzy, dzieci pojawiały się z powrotem. Przez cały ten czas nie zareagował nikt z dorosłych bawiących się w sąsiedniej sali.
Mojego psa to nie rusza - on sobie leżał w odległości paru metrów i obserwował z zaciekawieniem to dziwowisko w progu, czasem nawet kręcił głową, jak go coś szczególnie zaciekawiło. No, taki darmowy program rozrywkowy. Ale tak sobie pomyślałam, że gdybym miała inny egzemplarz - taki który dałby się w końcu sprowokować do szczekania, to rodzice dzieci pewnie natychmiast zjawiliby się z pretensjami, co też pies robi w restauracji ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']A to my mieliśmy przygodę w podobnym klimacie, choć nie przez ogrodzenie a przez próg ;). Organizowaliśmy urodziny mojego taty w restauracji. Mieliśmy zarezerwowaną jedną salę i obsługa nie widziała żadnego problemu w tym, żeby towarzyszył nam pies. W sąsiedniej sali były odprawiane chrzciny (tzn. nie chrzciny tylko biba po nich ;)). Jak to zwykle na takich imprezach - była spora grupa dzieci w różnym wieku, ale raczej małych. Dla dzieciaków był specjalny kącik z pluszakami, zabawkami itp. Dzieci wyhaczyły naszego psa i zaczęło się niewinnie - ciumkanie, nawoływanie. A że pies nie reagował, to nastąpiła eskalacja zaczepek aż do szczekania, drażnienia, warczenia. W końcu powyciągały te pluszaki i leżąc na podłodze chyba w piątkę wymachiwały do psa tymi zabawkami i szczekały. Wszystko przez próg, bo - kierując się jakąś pokrętną dziecięcą logiką - najwyraźniej uważały, że póki nie wejdą do pomieszczenia, to nie naruszą naszego "terytorium".
Trwało to jakiś czas zanim nie postanowiłam po prostu zamknąć drzwi. Ale gdy tylko wchodzili kelnerzy, dzieci pojawiały się z powrotem. Przez cały ten czas nie zareagował nikt z dorosłych bawiących się w sąsiedniej sali.
Mojego psa to nie rusza - on sobie leżał w odległości paru metrów i obserwował z zaciekawieniem to dziwowisko w progu, czasem nawet kręcił głową, jak go coś szczególnie zaciekawiło. No, taki darmowy program rozrywkowy. Ale tak sobie pomyślałam, że gdybym miała inny egzemplarz - taki który dałby się w końcu sprowokować do szczekania, to rodzice dzieci pewnie natychmiast zjawiliby się z pretensjami, co też pies robi w restauracji ;)[/QUOTE]

Ja bym chyba te dzieci pogoniła, grzecznie, ale stanowczo ;) Na dzieciaki raczej działa to, że obcy dorosły coś im powie. Dzisiaj np. dzieci postanowiły gonić na rowerku moje psy (słyszałam, jak to ustalały między sobą:cool3:), więc jechały za mną ciągle, ale stanęłam, odwróciłam się do nich i powiedziałam "jedźcie przodem, proszę"... Ależ grzecznie pomykały :diabloti: Chibi panicznie boi się dzieci, więc takie zachowanie ich mi nie pomaga. Niestety, u dzieciaków zwykle brak reakcji = eskalacja zachowania.. Tak mi chłopak ok 6-7 lat psa zepsuł, bo zauważył, że pies się boi i zaczął rzucać butelką - w górę, spadała potem na ziemię z wielkim hukiem. Ochrzaniłam go, ale było za późno. Suczka do dziś panicznie boi się tamtego miejsca i dzieciaków w tym wieku..:roll:

Ale to miłe, jak dzieciaki mówią do rodziców na nasz widok, że "idą pieski i też takiego chcą" i inne takie ;) Kiedyś jedna dziewczynka usiłowała namówić mamę, żeby dała jej prowadzić na smyczy mojego Frotka :lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zmierzchnica']Ja bym chyba te dzieci pogoniła, grzecznie, ale stanowczo ;) [/QUOTE]
Ze względu na dzieci na pewno powinnam była tak zrobić.
Z drugiej strony na naszej imprezie byli ludzie, którzy mają tak ciętego psa, że po prostu miło było (egoistycznie i pyszałkowato ;)) podziwiać ich podziw ;) ;)
Trochę żartuje oczywiście - w sumie jeśli rodzice tych dzieci nie uważali za stosowne wychowywać je w danym momencie, to ja chyba mogłam skorzystać i sprawdzić (pochwalić, nagrodzić) własnego psa (oczywiście pies był na smyczy i pod kontrolą).

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']No to może taki sam mechanizm, jaki kieruje matkami, które na widok psa mówią do dziecka pokazując psa palcem - zobacz, piesek, zobacz, piesek ;)
Mój tato też nieprawdopodobne rzeczy opowiada psu i utrzymuje, że jest rozumiany ;) Pewnie jakoś jest.
Ja się tylko wkurzam, gdy to przybiera formę "no, malutki, no malutki, pójdziemy na spacerek (w tym momencie pies zaczyna wariować z radości, bo "spacerek" to słowo-klucz), pójdziemy na spacerek... jak wrócę z kościoła i wypiję kawę, no? cieszysz się? Cieszysz się, cieszysz" :D :D[/QUOTE]
moj tata dzisiaj u weta chodzil z Lusią na rękach, tlumaczył i pokazywal jej wszystkie plakaty :diabloti:


apropo dzieci - kiedyś na agi przyszla kobieta z dzieckiem ok. 4 letnim chłopcem. stali przy slalomie, ktory mialam zamiar użyć. Jak podchodziłam (z 10 kilo psem na smyczy) kobieta powiedziała do dziecka "uważaj, nie podchodz, pies cie pogryzie i bedziesz musiał jechać do szpitala!" przeszlam ok. 1.5m koło nich na co biedny chłopiec zareagował strasznym płaczem i próbą ucieczki. Głupia baba najpierw go straszyła a potem przerażonego trzymała siłą kiedy chciał się odsunąć dalej.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Victoria']moj tata dzisiaj u weta chodzil z Lusią na rękach, tlumaczył i pokazywal jej wszystkie plakaty :diabloti:


apropo dzieci - kiedyś na agi przyszla kobieta z dzieckiem ok. 4 letnim chłopcem. stali przy slalomie, ktory mialam zamiar użyć. Jak podchodziłam (z 10 kilo psem na smyczy) kobieta powiedziała do dziecka "uważaj, nie podchodz, pies cie pogryzie i bedziesz musiał jechać do szpitala!" przeszlam ok. 1.5m koło nich na co biedny chłopiec zareagował strasznym płaczem i próbą ucieczki. Głupia baba najpierw go straszyła a potem przerażonego trzymała siłą kiedy chciał się odsunąć dalej.[/QUOTE]

Mnie rozwalają teksty typu: "odejdź od pieska, bo Cię ugryzie!" "chodź bo pan Cię zabierze" :roll:
A później wielkie zdziwienie, że dzieciak się boi psów/ludzi. Dziecku powinno się tłumaczyć, dlaczego do psa się nie podchodzi, ale nie że zaraz ugryzie. Kiedyś babcia do takiego smarka z 6 lat, na widok mojego psa: "Nie podchodź bo Cię ugryzie!", a smark na to takim pyskatym tonem: "Ja się nie boję psów, WIEEEEEESZ?". Myślałam, że padnę :lol:

Link to comment
Share on other sites

Dokładnie, uczenie dzieci niepodchodzenia do psów, bo pogryzie jest potem przyczyną ich lęków. Jeszcze lepsze są teksty typu 'jedz bo zawołam psa i cie pogoni', 'nie biegaj daleko od mamy/babci/dziadka sam po ulicy bo cie psy pogryza' etc etc. Zmuszanie dzieci do czegoś strasząc je przed psami. A niestety spotykałam się z takimi przypadkami, co dziwne nie tylko wśród babć, a także wśród młodych rodziców, kilka lat starszych ode mnie. A potem się dziwić, że dziecko na widok psa wpada w ryk, albo ucieka (co jak wiadomo jest zachowaniem bardzo 'mądrym').
Zresztą daleko szukać nie muszę- mój kuzyn dopiero przy moim Chesterze nauczył się nie bać dużych psów, i zajęło mu to z 2 lata. Wcześniej była panika na widok psa, bo babci się czasem wyrwało 'nie podchodź do psa bo cię pogryzie'

Link to comment
Share on other sites

[quote name='WiedźmOla']Mnie rozwalają teksty typu: "odejdź od pieska, bo Cię ugryzie!" [/QUOTE]
Z drugiej strony w pewnym wieku to jest niestety dość skuteczna metoda, bo najlepiej działa na wyobraźnię. Prosta, szybka i nie wymaga wiedzy kynologicznej. Wczoraj akurat czytałam, że zapadł wyrok w sprawie o pogryzienie 12-latki, które miało miejsce rok temu. Dziewczynka jechała na rowerze, zobaczyła ładnego psa biegającego luzem, a że lubiła psy, to się zatrzymała i wyciągnęła do niego rękę. Pies zaatakował twarz i dziewczynka z rozległymi ranami trafiła do szpitala. Sprawa ciągnęła się rok czasu a wyrok - uwaga proszę państwa - 4 miesiące w zawieszeniu i tysiąc złotych odszkodowania. Wyrok nie jest prawomocny i właściciel psa będzie się od niego odwoływał, ponieważ jego zdaniem dziewczynka psa sprowokowała próbując go pogłaskać.
Jak czytam takie rzeczy, to przestaję się dziwić, że ludzie straszą dzieci psami. Po ulicy latają psychiczne psy bez żadnego zabezpieczenia, które na widok wyciągniętej ręki przypuszczają atak na twarz a ich właściciele są praktycznie bezkarni, bo co to jest tysiąc złotych? Właściciele psów nie chronią innych przed własnymi psami, prawo ich nie chroni, no to straszą te biedne dzieci - to chyba jakiś objaw bezradności.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']Z drugiej strony w pewnym wieku to jest niestety dość skuteczna metoda, bo najlepiej działa na wyobraźnię. Prosta, szybka i nie wymaga wiedzy kynologicznej. Wczoraj akurat czytałam, że zapadł wyrok w sprawie o pogryzienie 12-latki, które miało miejsce rok temu. Dziewczynka jechała na rowerze, zobaczyła ładnego psa biegającego luzem, a że lubiła psy, to się zatrzymała i wyciągnęła do niego rękę. Pies zaatakował twarz i dziewczynka z rozległymi ranami trafiła do szpitala. Sprawa ciągnęła się rok czasu a wyrok - uwaga proszę państwa - 4 miesiące w zawieszeniu i tysiąc złotych odszkodowania. Wyrok nie jest prawomocny i właściciel psa będzie się od niego odwoływał, ponieważ jego zdaniem dziewczynka psa sprowokowała próbując go pogłaskać.
Jak czytam takie rzeczy, to przestaję się dziwić, że ludzie straszą dzieci psami. Po ulicy latają psychiczne psy bez żadnego zabezpieczenia, które na widok wyciągniętej ręki przypuszczają atak na twarz a ich właściciele są praktycznie bezkarni, bo co to jest tysiąc złotych? Właściciele psów nie chronią innych przed własnymi psami, prawo ich nie chroni, no to straszą te biedne dzieci - to chyba jakiś objaw bezradności.[/QUOTE]

Masakra-kara żadna, a brak odpowiedzialności powala.

Z drugiej strony, woczrja widzialam hit. Jade sobie autem, stoje na swiatłach i widze na posesji domu, za ogrodzeniem ślicznego goldenka, piesek sobie lezy obok płotu, tatuś z córeczką idą, i rece miedzy oczka siatki pieska głaskać, psiak przywarł do ziemi, bo widac, ze mało przyjemna sytuacja dla niego. Widać, że psiak lekliwy. Jak raczki zostały zabrane, to pies wyskoczył z ryjem do płotu i oszczekał genialną rodzinkę. Co zrobił tatuś? Kopnął w siatkę, wydarł się do psa i poszedł dumny.
I serio, mam pytanie, kto genialny pcha łapy przez płot do obcego psa?

Link to comment
Share on other sites

Ludzie są mega dziwni... ja kiedyś w zimie wracałem o 6 do domu z pracy (nocki) i jakiś Pan wyszedł ze swoim psem na spacer (nie widziałem nawet rasy, duży, cały czarny). Cała akcja działa się mniej więcej na małej polanie z jakimiś krzaczkami i żwirem. Wyszedłem zza rogu i pies zaczął biec w moją stronę (właściciel był odwrócony tyłem do całej akcji), biegł, biegł, ja w ogóle całej sytuacji nie byłem świadom, bo zmęczony byłem i myślałem, że po coś ten piesek sobie biegnie i jak na mnie nie wpadł to myślałem, że mi nogę urwało... uderzył w kolano, że aż lekko przyklęknąłem, ale zacząłem się bać, bo myślałem, że mnie pogryzie. Krzyknąłem "EJ!" do tego właściciela, ten tylko zagwizdał na swojego pupila i miał gdzieś to, że jego pies mnie poturbował. Powiedziałem mu, żeby trzymał go na smyczy, bo sam na tym osiedlu nie mieszka a on, że miałem pecha, bo nikt tu o tej porze nigdy nie przechodził haha :) Siniaka miałem na kolanie na szczęście tylko.

Link to comment
Share on other sites

jak sie chce dzieciaka przestrzec przed takimi niebezpiecznymi sytuacjami to po cholere sie na agi przychodzi gdzie wiadomo ze sa psy..? to dziecko chciało odejść, iść do domu, a baba go tam siłą trzymała i gadała że psy je pogryzą.

Swoją drogą mam siostrę cioteczną, 4 lata, i jakoś dało się jej wytłumaczyć, że do obcych psów sie nie podchodzi chocby nie wiem co, bez takiego gadania ze kazdy piesek to morderca. Uwazam ze dziecku nalezy mowic prawde i tłumaczyc, bo inaczej jesli nie dostanie jakiejs fobii to kiedys w koncu zobaczy ze rodzice przesadzają i w ogole przestanie sie przejmowac ich gadaniem

Link to comment
Share on other sites

U mnie w rodzinie niestety dzieciaki kuzyna boją się psów (teraz z pomocą piłeczki i "uśmiechniętego" psiaka chcę to zmienić). Poprzedni pies zawsze kręcił się pod stołem, gdy było na nim jedzenie. Więc, gdy dzieciaki na obiedzie jadły za mało to były słowa pokroju: "jedz, albo dam psu", "zjedz, bo jak nie to Maja wskoczy i Ci weźmie" itd. Same dzieciaki Mai się bały, bo była agresywna, a ich wariacje doprowadzały ją do szału, więc nie była to miła relacja. Więc często rodzice czy dziadkowie, albo wujostwo pogarszają sprawę, często nie zdając sobie z tego sprawy. I to jest w tym wszystkim najgorsze. Nie wiedzą, że robią źle i budują w swoim dziecku lęk przed psami. :roll:

Link to comment
Share on other sites

Jak doskonale wiemy, każda skrajność jest zła :) Przestrzegamy dzieci przed obcymi, ale przecież nie chcemy, żeby bały się świata i uciekały na widok nieznajomych. Trzeba to wyważyć.. Dlatego tłumaczenie dziecku, że obcych psów nigdy się nie głaszcze, że zawsze się pyta właściciela czy można itd. przy jednoczesnym spotykaniu się z ludźmi z dzieciolubnymi psami - chyba załatwia sprawę. Na takim psie można pokazać, gdzie pieska można dotknąć, a gdzie nie wolno, bo nie lubi (głowa, ogon, łapy itp.)

Ja miałam sytuację, że dwoje dzieci zaciągnęło babcię na psi festyn. Kobieta doprowadzała mnie do szału, bo cały czas zrzędziła, że psy pogryzą, że brudne kundle, że co te kundle w mieście robią, że agresywne, a w ogóle zimno i pada deszcz, naprawdę miałam ochotę ją zwymyślać, ale nie mogłam (miałam tam pokaz ;)). No to wzięłam te dzieciaki do roboty, żeby z Frotkiem robiły sztuczki, rzucały mu piłkę itd. Babci mina zrzedła, a jak coś zaczęła pod nosem to się ze starszym wnukiem śmialiśmy ;) Widać, że chłopak z rodziny psolubnej... Fajne są takie dzieciaki, którym można coś pokazać i wytłumaczyć. Generalnie zauważyłam, że do tego logiczniejsi są chłopcy - dziewczynki zwykle muszą pieska głaskać i nic nie daje tłumaczenie, że nie wolno, bo piesek nie chce itd. Ale może to tylko moje doświadczenia i płeć tu nie ma znaczenia ;)

Co do komentarzy, dziś pani pytała o drogę do dentysty. Wytłumaczyłam jej z mamą, ona kiwała zamyślona... I nagle jakby się ocknęła, spojrzała na psy i zapytała:
"A wy te psy sprzedajecie?"
Ano pewnie, na salceson :diabloti: Nie wiem, skąd ludziom się to bierze, że jak ktoś chodzi z psem na spacer to "sprzedaje" (nigdy nie "oddaje") ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zmierzchnica'] Dlatego tłumaczenie dziecku, że obcych psów nigdy się nie głaszcze, że zawsze się pyta właściciela czy można itd. przy jednoczesnym spotykaniu się z ludźmi z dzieciolubnymi psami - chyba załatwia sprawę. Na takim psie można pokazać, gdzie pieska można dotknąć, a gdzie nie wolno, bo nie lubi (głowa, ogon, łapy itp.)[/QUOTE]
Tylko że na dzień dzisiejszy jest strasznie mało dorosłych, którzy sami by to rozumieli, a co dopiero przekazywali dzieciom.
Na majówkę pojechaliśmy w góry świetokrzyskie. Akurat weszliśmy do ośrodka razem z większą grupą dorosłej wycieczki - cały autokar, w większości kobiety, średnia wieku 50 plus (prawdę mówiąc wyglądało to wypisz wymaluj jak jakaś wycieczka z ramienia zwiazku nauczycielstwa polskiego ;)). Wszyscy razem czekaliśmy w recepcji na obsługę tej dużej grupy. Przycupnęłam w fotelu z psem u nóg - no i co? Oczywiście wszystkie panie z rękami - jaki śliczny, jakie mięciutkie futerko, jaki słodki - i wszystkie głaszczą po głowie. Jakiś pan-rodzynek w towarzystwie odezwał się do koleżanek w żartobliwym tonie, że obcego psa to się nie głaszcze po głowie, można pod brodą spróbować podrapać jak już - i to był jeden jedyny taki głos w całej grupie całkiem dorosłych osób. Żadna z "domniemanych belfrzyc" nawet nie zapytała, czy może pogłaskać.
No to czego tu wymagać od dzieci?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='WiedźmOla']Mnie rozwalają teksty typu: "odejdź od pieska, bo Cię ugryzie!" "chodź bo pan Cię zabierze" :roll:
A później wielkie zdziwienie, że dzieciak się boi psów/ludzi. Dziecku powinno się tłumaczyć, dlaczego do psa się nie podchodzi, ale nie że zaraz ugryzie. Kiedyś babcia do takiego smarka z 6 lat, na widok mojego psa: "Nie podchodź bo Cię ugryzie!", a smark na to takim pyskatym tonem: "Ja się nie boję psów, WIEEEEEESZ?". Myślałam, że padnę :lol:[/QUOTE]
jak nie lubię dzieci,tak dzisiaj przeżyłam pozytywny szok-4 latek ze słownictwem jakim mogłyby się chwalić pierwszoklasiści.choć nie wiem.ale elokwentny niesamowicie ten bąk był
[opisując pieski,kotki i koniki malowane w fundacji Artes]

Link to comment
Share on other sites

Niestety, mało który rodzic uczy swoje dziecko jak postępować wobec psa i prawdopodobnie dlatego Że sami tego nie potrafią (co własnie opisujecie). Tylko ze zawsze ataku psa będziemy winni my - właściciele... Dzieci są albo przesadnie psami straszone, albo własnie rozpuszczone -szarpią za uszy, nie boją się podejść i drażnić. Tylko to nie wina dzieci, a dorosłych - rzekomo inteligentnych....
Mój pies przykładowo dzieci nie lubi i pewnie wynika to że pierwszy kontakt z dzieckiem miał nienajlepszy.
Byliśmy na wycieczce, pies był młody, kilkumiesięczny farfocl , niedawno wzięłam go z hodowli. Dziarsko przeszedł kawał drogi, a potem pod schroniskiem padł pod ławką i spał. Na ławce obok była babcia z małą dziewczynką, lat ok 6-7, która szybko zainteresowała się pieskiem i krążyła wkoło nas. W końcu jak polny konik zrobiła skok do nas i od razu zaczęła głaskać spiącego pieska po głowie. Piesek dał się pogłaskać, więc było ok, ale dziewczynka zaczęła coraz czulej. Na przytulanie już grzecznie się od niej odsunął spać gdzie idziej. A dziewczynka za nim. Zaczęła się gonitwa pod ławką i prześladowanie pieska, więc wkroczyłam do akcji grzecznie i miło żeby pieska już zostawić bo piesek chce spać. Dziewczynka spojrzała na mnie jak na wariata, a potem jeszcze pojawiła się babcia z historią że ona jest psiarka i mają takiego kajtka burka reksa zuzie sabe kame itp i jeszcze jakiegośtam na łańcuchu... Babcia była tego samego zdania że nasz piesek potrzebuje miłości ze strony jej wnuczki... Niby krzywdy nie zrobiła ale od tej pory pies w kontakcie z dzieckiem wolał być ostrożny i najpierw był krok w tył. potem krok w tył i burknięcie, potem krok w tył, burknięcie i szczeknięcie, a teraz już nawet do tego szczeknięcia jest krok w przód... Już następnego etapu za nic nie chcę.... Tylko teraz jest problem żeby to wszystko odkręcić, bo dzieci normalnych jest mało - aczkolwiek ostatnio na wystawie spotkałam dwójkę spokojną, w dodatku miały w rękach ciasteczka którymi pieska poczęstowały - stal przy nich spokojnie, obwąchał, dał się pogłaskać. Byleby więcej normalnych dzieci, a raczej....normalnych rodziców....

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Majkowska']Tylko teraz jest problem żeby to wszystko odkręcić, bo dzieci normalnych jest mało - aczkolwiek ostatnio na wystawie spotkałam dwójkę spokojną, w dodatku miały w rękach ciasteczka którymi pieska poczęstowały - stal przy nich spokojnie, obwąchał, dał się pogłaskać. Byleby więcej normalnych dzieci, a raczej....normalnych rodziców....[/QUOTE]
Dzieci uwielbiają "szkolić" psy - jak tylko zobaczą, że pies za smaka zrobi choćby prostą sztuczkę to zapominają o głaskaniu i przytulaniu. Gdy do nas przychodzą znajomi z małymi dziećmi to zostawiam psa bez śniadania i szykuję górę smaków. I obie strony są zadowolone ;) Wystarczy "siad", "leżeć" itp. ale furorę na ogół robi "zdechł pies" :D Córka znajomych, obecnie już 10-letnia, z powodu takich regularnych sesji już od trzech lat twardo utrzymuje, że w przyszłości zostanie szkoleniowcem lub behawiorystą :D

Link to comment
Share on other sites

Do nas niestety dzieci nie mają wstępu... ostatnia wizyta dwójki dzieci ( 1,5 roku, i ok 5 lat) skonczyła się tak że dzieci były przerażone, a pies ujadał bez opamiętania, w końcu wylądował w klatce i tam rozszarpywał w furii swoje posłanie... :( Tragedia...
Wytworzyło mu się coś takiego że już woli się bronić przed małymi ludźmi ( a zauważyłam ze u niego mały człowiek może mieć nawet ok 12 lat...) i naszczekać złowrogo. Nie zawsze wiem co ja powinnam w tej sytuacji zrobić, szczególnie jak widzę że leci do nas urocza dziewczynka z wrzaskiem " piesek, piesek!!! hau hau!!", macha rączkami i sprawia wrażenie że zaraz wskoczy mu na głowę , pies już jest gotowy do obrony, a ja cała spięta... Czasem po prostu nie ogarniam całej sprawy. Przydałoby się takie dziecko które pobędzie z nim chwilę, pies nabierze pewności itd... A też nie każdy rodzic chce żeby jego dziecko nam służyło jako "obiekt treningowy"....

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Majkowska']Do nas niestety dzieci nie mają wstępu... ostatnia wizyta dwójki dzieci ( 1,5 roku, i ok 5 lat) skonczyła się tak że dzieci były przerażone, a pies ujadał bez opamiętania, w końcu wylądował w klatce i tam rozszarpywał w furii swoje posłanie... :( Tragedia...
Wytworzyło mu się coś takiego że już woli się bronić przed małymi ludźmi ( a zauważyłam ze u niego mały człowiek może mieć nawet ok 12 lat...) i naszczekać złowrogo. Nie zawsze wiem co ja powinnam w tej sytuacji zrobić, szczególnie jak widzę że leci do nas urocza dziewczynka z wrzaskiem " piesek, piesek!!! hau hau!!", macha rączkami i sprawia wrażenie że zaraz wskoczy mu na głowę , pies już jest gotowy do obrony, a ja cała spięta... Czasem po prostu nie ogarniam całej sprawy. Przydałoby się takie dziecko które pobędzie z nim chwilę, pies nabierze pewności itd... A też nie każdy rodzic chce żeby jego dziecko nam służyło jako "obiekt treningowy"....[/QUOTE]



No jak to CO robić.... odgrodzić sobą psa od dziecka, dziecku powiedzieć że ma spadać na drzewo, względnie ryknąć jak sytuacja ekspresowa.

Też mam psa który nie przepada za dziećmi. Na początku bawiłam się we wciskanie w nią smaczków w pewnej odległości od placów zabaw itd. Potem zrezygnowałam bo i tak gdy dziecko gdzieś nagle skądś wyskoczyło wyskakiwała z mordą do niego.
Ja niestety nie mam w rodzinie ani wśród znajomych dzieciatych osób. Więc po prostu zaczęłam robić korekty jak łapała spinę na dzieci. Korekta+ostre FE!+komenda równaj i przejście na niej kilka metrów przed zwolnieniem z niej psa. Do tego baaardzo wylewne chwalenie dobrego zachowania :)
Raz jej dałam nawet w dupsko jak mi z groźnym warkotem i ogólnym "jestem bestią" skoczyła do dziecka które przejechało obok na rowerze.

I teraz dzieci ignoruje, może nawet iść luzem w pobliżu skaczących, wrzeszczących czy piszczących dzieci i kompletnie je olewa. Nawet jak jakieś dziecko powie "o jaki śliczny piesek!" to ogonem zamerda ;) na wszelki wypadek jednak gdy gdzies idziemy i widze dzieci to zawsze prowadzę ją tak żebym odgradzała ją sobą od dzieci. Nie dlatego że boję się że ugryzie ale boję się dzieci, są często bardzo nieprzewidywalne.

Link to comment
Share on other sites

Nie jestem raczej z tych co ryczą na dzieci ( w gruncie rzeczy co takie dziecko winne że pies go nie lubi), ale sytuacje bywają kłopotliwe. Najgorsze jest jak jest mama babcia czy ktoś dorosły obok i zamiast jakoś logicznie zareagować = pies się boi, szczeka, to trzeba się od niego odtegesić, to jeszcze one są nachalne, albo wyrażają zachwyt swoimi dziećmi że kochają pieska.... Raczej bym skłaniała się bardziej do próby zaprzyjaźnieniem mojego potwora z dziećmi. Ale on wpada w amok i pogadane... Naszczekać i zachować bezpieczną odległość.

Natomiast zawsze ryczę na psa za takie wyskoki, choć bardzo nie lubię tego robić, ale chcę mu wpoić do łebka że to nie jest dobre rozwiązanie. Ja wiem jaki efekt... nie zachwycający...
A nieprzewidywalność dzieci to też kolejny problem, też zawsze odgradzam, szczególnie jak widzę ze dziecko jest żywo zainteresowane psem.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Majkowska']Nie jestem raczej z tych co ryczą na dzieci ( w gruncie rzeczy co takie dziecko winne że pies go nie lubi), ale sytuacje bywają kłopotliwe. Najgorsze jest jak jest mama babcia czy ktoś dorosły obok i zamiast jakoś logicznie zareagować = pies się boi, szczeka, to trzeba się od niego odtegesić, to jeszcze one są nachalne, albo wyrażają zachwyt swoimi dziećmi że kochają pieska.... Raczej bym skłaniała się bardziej do próby zaprzyjaźnieniem mojego potwora z dziećmi. Ale on wpada w amok i pogadane... Naszczekać i zachować bezpieczną odległość.

Natomiast zawsze ryczę na psa za takie wyskoki, choć bardzo nie lubię tego robić, ale chcę mu wpoić do łebka że to nie jest dobre rozwiązanie. Ja wiem jaki efekt... nie zachwycający...
A nieprzewidywalność dzieci to też kolejny problem, też zawsze odgradzam, szczególnie jak widzę ze dziecko jest żywo zainteresowane psem.[/QUOTE]

No to uważaj żeby nie doprowadzić do tego że pies zacznie atakować dzieci bez ostrzegania. To Ty masz panować nad sytuacją, a nie on brać sprawy we własne łapy ;)

Nie wiem co to za filozofia powiedzieć dziecku "nie dotykaj pieska, piesek się boi" albo "nie dotykaj pieska bo jest chory" i stanowczo odejść olewając titające babcie czy mamy :)
Choć jeśli nie potrafisz ostro postawić na swoim to może być problem. Ale większym problemem będzie pies który zacznie przypuszczać ataki-straszaki jak tylko zobaczy na horyzoncie dziecko. To nie babcia czy mama ma reagować (choć powinna), nie ma co na nie zwalać "winy". To w końcu Twój pupil i Twoim zadaniem jest takie dostosowanie go do życia wśród ludzi żeby nie stwarzał zagrożenia ;) 3/4 społeczeństwa nie wie nawet jak się powinno głaskać psa, nie ma więc sensu za dużo wymagać tylko wziąć sprawy we własne ręce. A życie w dużym skupisku ludzi z psem który nie jest wybitnie prodziecięcy jest na prawdę proste, widze to po mojej suce.

Są psy które dzieci nie lubią i jest to w gruncie rzeczy uzasadnione- dzieci biegają, piszczą, nie wiedzą jak się zachować. Trafi się wrażliwszy, bardziej pobudliwy pies i raz dwa zacznie okazywać niechęć czy nawet agresję. Socjalizacja takich psów z dziećmi jest dość trudna, wymaga wiedzy i stopniowania wrażeń. U Was już po ptokach bo źle zareagowałaś (za późno) wtedy gdy ta dziewczynka ścigała psa pod ławką.

Jesli Ty masz takiego czworonoga to zacznij przede wszystkim od zmiany swojego nastawienia ;) niekoniecznie musisz mieć w domu sierściucha lubiącego dzieci, dotykanie i przytulanie. Pies ma prawo nie lubić dzieci, obcych ludzi czy masy innych rzeczy. Nie ma natomiast prawa ich atakować. Twój pies nie widzi żadnego wsparcia z Twojej strony więc postępuje tak jak opisujesz- szczeka żeby ostrzec i nastraszyć, zwiększa odległość pokazując tym że NIE chce ŻADNEGO kontaktu.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...