Jump to content
Dogomania

Wielki problem z suczką - POMOCY!


Konrad01998

Recommended Posts

Czy adoptujący podpisuje jakieś oświadczenie, że biorąc dorosłe zwierzę oceniane przez schronisko jako agresywne i nieufne, przejmuje na siebie odpowiedzialność za ewentualne pogryzienia? Jak to wygląda od strony prawnej, a jak praktycznie wygląda kwalifikacja psa do adopcji?

 

zwykle ze schroniskiem jest podpisywana umowa na mocy ktorej pies przechodzi na wlasnosc adoptujacego

dlaczego mialoby odpowiadac za pogryzienia?

 

co innego jak pies rzuci sie na kogos podczas spaceru z wolontariuszem albo jesli schronisko "sprzeda" psa wciskajac kit ze jest lagodny itd, ale wykazanie potem winy jest jak dla mnie niewykonalne

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Miałam okazję obserwować jak wygląda kwalifikacja do adopcji w kraju dość odległym, gdzie schronisko w jakimś czasowym zakresie ponosi odpowiedzialność za wydanego psa. A nie wiem, jak to jest u nas.
Czi_czi, wprawdzie założyciel wątku ogłosił koniec tematu, ale proszę, napisz czy znasz schronisko, które gwarantuje wolontariuszom zdobycie jakiejś wiedzy o postępowaniu z psami, czytaniu ich emocji? Bo Konrad01998 najwyraźniej nie może liczyć na taką pomoc ze strony schroniska, w którym jest wolontariuszem.

Link to comment
Share on other sites

Konrad nie denerwuj sie ,masz dobre chceci ,chcesz pomoc suni ale to nie jest latwe w przypadku psa z agresja lekowa .Osoby ,ktore tu pisza maja racje ,chcesz pomoc ale nie masz doswiadczenia z takimi psami .Nie poddawaj sie jezeli zalezy Ci na ty psie ,popros o pomoc ,kogos DOSWIADCZONEGO w pracy z takimi psami ,kto pomoze ,Ci zrozumiec tego psa i da wskazowki jak z nim pracowac .Ciezko ocenic psa przez internet ale z tego co piszesz wynika ,ze sunia jednak Ci nie ufa ,ale Cie zna i moze to ulatwic prace z nia po konsultacji z wlasciwa osoba ,zycze powodzenia :)

  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

Margo3011, no najwidoczniej nie rozumiem psich bodźców, po prostu zadzwonie do Behawiorysty i spytam. Może przyjedzie kiedyś... Co do Sowy, mieliśmy kilka pokazów/szkoleń o postępowaniu z psami ;). Po prostu pierwszy taki przypadek, że od drugiego spaceru pies jest super, niczego sie nie boi odwaznie chodzi przy mnie, a po powrocie - dalej jest wesoła, radosna w boksie. Po którymś tam spacerze nagle się czegoś boi i nieda się zdiagnozować czego. Moze tez w schronisku czegoś? Dobra tyle prosiłbym o zakończenie tematu DZIEKUJE za wypowiedzi. 

Link to comment
Share on other sites

Miałam okazję obserwować jak wygląda kwalifikacja do adopcji w kraju dość odległym, gdzie schronisko w jakimś czasowym zakresie ponosi odpowiedzialność za wydanego psa. A nie wiem, jak to jest u nas.
Czi_czi, wprawdzie założyciel wątku ogłosił koniec tematu, ale proszę, napisz czy znasz schronisko, które gwarantuje wolontariuszom zdobycie jakiejś wiedzy o postępowaniu z psami, czytaniu ich emocji? Bo Konrad01998 najwyraźniej nie może liczyć na taką pomoc ze strony schroniska, w którym jest wolontariuszem.

 

bardzo mozliwe ze praktyki w schroniskach w innych panstwach sa inne. dlatego w niektorych np. psy sie usypia gdy w ciagu ilus tam tygodni nie znajdzie sie dla nich opiekun, nikt tez nie zajmuje sie wyprowadzaniem na prosta psow agresywnych czy ostro poschizowanych- od razu sie je usypia

 

ja niestety nie objechalam wszystkich schronisk w polsce, nie wiem jak to wyglada.....w schronisku pod warszawa, w ktorym bywalam (teraz nie mam czasu) pozwalano grupie wolontariuszy wychodzic z psami i nikt nie sprawdzal kwalifikacji

 

wiem ze w niektorych miastach zeby zostac wolontariuszem trzeba przejsc jakies podstawowe szkolenie, ale badzmy szczerzy- to niewiele da, bo psy sa rozne i czesto maja zryte berety. u nas byl przypadek psa ktory realnie cieszyl sie do ludzi- serio, sama widzialam a potrafie rozpoznac radosc u psa- i zachecal do glaskania, a jak ktos tylko go dotknal (nawet nic nie mowiac, nie patrzac itd) to rzucal sie do twarzy. dziewczyne jedna niezle poharatal, po tym wydarzeniu zreszta go uspiono jako nieadopcyjnego. moim zdaniem slusznie, ale byla grupa ktora troszke zamieszania zrobila i probowala przeforosowac wersje o zlej dziewczynie, ktora probowala psa przytulic i poza tym nie wiadomo czy go nie kopnela itd. wiadomo jak ploty sie rozchodza

 

i wez tu miej dziecko ktore z pobudek sercowych postanowi zostac wolontariuszem i pomagac w schronisku... za bardzo jest wsrod osoby kochajacych psy zakorzeniony poglad o tym ze pies ze schroniska kocha mocniej, ze jest wdzieczny itd, a jak ugryzie to dlatego ze na pewno wczesniej ktos go maltretowal albo wolontariusz to idiota bo smial psa poglaskac

Link to comment
Share on other sites

Margo3011, no najwidoczniej nie rozumiem psich bodźców, po prostu zadzwonie do Behawiorysty i spytam. Może przyjedzie kiedyś... Co do Sowy, mieliśmy kilka pokazów/szkoleń o postępowaniu z psami ;). Po prostu pierwszy taki przypadek, że od drugiego spaceru pies jest super, niczego sie nie boi odwaznie chodzi przy mnie, a po powrocie - dalej jest wesoła, radosna w boksie. Po którymś tam spacerze nagle się czegoś boi i nieda się zdiagnozować czego. Moze tez w schronisku czegoś? Dobra tyle prosiłbym o zakończenie tematu DZIEKUJE za wypowiedzi. 

No najwidoczniej faktycznie nie rozumiesz. Wbrew pozorom to nie jest takie hop-siup wyprowadzić problemowego psa na spacer. Za to ja nie rozumiem tej dziecięcej buty i pychy. Zawitało tu kilka osób z największym stażem i doświadczeniem, a Ty się zapierasz zamiast czytać ze zrozumieniem, analizować a jak nie rozumiesz to dopytywać w celu zrozumienia zamiast stroszyć piórka.

 

Behawiorystów Ci radzę omijać szerokim lukiem, bo to w większości banda niedouczonych teoretyków. Nie siedzisz w temacie, to Ci będzie trudno oddzielić ziarno od plew. Gdzie jest to Wasze schronisko? Może akurat ktoś z nas bedzie Ci mógł polecić dobrego trenera - fachowca i praktyka - konkretną, sprawdzoną osobę. Sugeruję, żebyście rozeznali koszty i się zastanowili nad jakąś zrzutką, bo nie każdy fachowiec chce pracować za free, nawet jak idzie o słuszną sprawę, z resztą nie ma takiego obowiązku.

 

No a rada żebyś nie eksperymentował sam z tym psem jest jak najbardziej słuszna i to nie jest ani złośliwość ani zła wola. Po prostu nie da się napisać w punktach instrukcji obsługi psa dla laika. To są lata praktyki. A pies to nie robot.

 

Co do eksperymentów na psach w schroniskach, bo widziałam, że się jakaś gwiazdeczka burzyła - tak, powierzanie opieki nad problematycznymi psami niedoświadczonym wolontariuszom, po przeszkoleniu w postaci kilku pogadanek to JEST nic innego jak eksperymentowanie na psach. To trochę tak jakby mi dać stertę cegieł i zaprawę, co bym sobie dom wybudowała, bo mam mnóstwo dobrych chęci i kilka razy w życiu byłam na budowie ;)

Link to comment
Share on other sites

 

 

 Zawitało tu kilka osób z największym stażem i doświadczeniem, a Ty się zapierasz zamiast czytać ze zrozumieniem, analizować a jak nie rozumiesz to dopytywać w celu zrozumienia zamiast stroszyć piórka.

 

Pewnie powinien na twarz ze szczęścia i zachwytu paść skoro takie Wielkie Autorytety zrobiły mu zaszczyt. Tyle że nie bardzo pomogły. A już głupiej rady żeby "zostawić psa w spokoju" to nawet nie chce mi się komentować. Pewnie lepiej by było żeby wziął się za tego psa ktoś lepiej znający się na rzeczy ale sądząc po ilości psów w schroniskach to jest raczej mała szansa że ktoś taki się szybko znajdzie. Skoro więc suczka ma tylko konrada to konradowi należało by coś podpowiedzieć drogie Wielkie Autorytety a nie tylko nadymać się swoim autorytetem i patrzeć z góry.

 

A już nadęcie pani Berek to przechodzi ludzkie pojęcie. Ten tekst o tym jak to ona nie ma ochoty na dalszą dyskusję to świetnie skomentował sam konrad: po co w takim razie zabierasz głos jeżeli nie masz ochoty pomóc?

Tyle że ja znając jej posty to przypuszczam raczej że ona nie tyle nie ma ochoty co nie potrafi po prostu. Ale nadąć się to jak najbardziej potrafi. Jeszcze szczerze mówiąc nie widziałem żeby napisała coś konstruktywnego natomiast ciągle tak jak konrad również dobrze zauważył, szuka powodów do kłótni i nadymania się.

 

A co do meritum to może powinieneś zrobić "krok wstecz", czyli spróbować wrócić do takich spacerów na których się nie bała. Ograniczyć jej ilość bodźców bo z tego co piszesz to i jezioro i jakieś tiry i tor agility. Tego wszystkiego chyba jest trochę za dużo jak na strachliwą suczkę.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

W takim razie prosze odpowiedzieć , co robić z psami lękliwymi , które trafią do schroniska . Uśpić ? No bo jak pójdzie do adopcji to pewnie zaraz kogoś pogryzie . Czy może z mety uznać , że nie adopcyjne i skazać na dożywocie w boksie schroniskowym ?

Znakomita większośc wolontariuszy to osoby młode i bardzo młode , z różnym , ale raczej niezbyt duzym doświadczeniem jeśli chodzi o trudniejsze przypadki . Chwała im za to , że z takimi psami chcą pracować i wielki szacun dla kierownictwa tych schronisk , które pozwalają na wolontariat . W dodatku nie polegający na 5-cio minutowym spacerku ale na pracy z psem . Na to aby każde schronisko miało behawiorystę , szkoleniowca i zastęp pracowników kochających zwierzęta przyjdzie nam chyba poczekać ze 100 lat.

Wracając do bohatera , to najpierw należy ustalić żródło lęku . Jakiś dźwięk , sytuacja itp. która się powtarza. Pies najczęściej panikuje jak nie może się bezpiecznie wycofać , w przypadku tej suczki po prostu zwiać do boksu. Smycz , ogrodzony wybieg gwarantuje nam panowanie nad psem ale dla psa stanowi straszną przeszkodę uniemożliwiająca ucieczkę . Może na początek wystarczy z sunią ćwiczyć w pobliżu boksu tak aby w każdej chwili mogła się tam bezpiecznie schować ? No i absolutnie nie pocieszać , nie próbować przekonać do powrotu bo to tylko umocni jej lęk . Najlepiej zignorować , udawać , że nic sie nie stało i np. samemu bawić się piłką . Jak przyjdzie - pochwalić i kontynuować zabawę już wspólnie. Lęk wywoływać może u niej np. zaplątanie w smycz , dotknięcie smyczą pod brzuchem lub na grzbiecie . Trzeba to po prostu rozpracować .

Link to comment
Share on other sites

Czy w schroniskach całkowicie brakuje psów łatwych? Chyba jeszcze nie. Może byłoby dobrze najpierw wydawać te, które są w miarę łatwe w kontaktach z ludźmi. Jedna nieudana adopcja i powrót psa do schroniska po pogryzieniu nowych opiekunów natychmiast zniechęca wielu innych ludzi.
Podobnie jak przykład psa schroniskowego, sprawdzającego się w obi, zachęca wielu.

Owszem, chwała wolontariuszom, którzy z potrzeby serca zajmują się psami schroniskowymi - oby dostawali do ręki przede wszystkim takie psy, które łatwo przygotować do udanych adopcji.

Link to comment
Share on other sites

W takim razie prosze odpowiedzieć , co robić z psami lękliwymi , które trafią do schroniska . Uśpić ? No bo jak pójdzie do adopcji to pewnie zaraz kogoś pogryzie . Czy może z mety uznać , że nie adopcyjne i skazać na dożywocie w boksie schroniskowym ?

Znakomita większośc wolontariuszy to osoby młode i bardzo młode , z różnym , ale raczej niezbyt duzym doświadczeniem jeśli chodzi o trudniejsze przypadki . Chwała im za to , że z takimi psami chcą pracować i wielki szacun dla kierownictwa tych schronisk , które pozwalają na wolontariat . W dodatku nie polegający na 5-cio minutowym spacerku ale na pracy z psem . Na to aby każde schronisko miało behawiorystę , szkoleniowca i zastęp pracowników kochających zwierzęta przyjdzie nam chyba poczekać ze 100 lat.

Wracając do bohatera , to najpierw należy ustalić żródło lęku . Jakiś dźwięk , sytuacja itp. która się powtarza. Pies najczęściej panikuje jak nie może się bezpiecznie wycofać , w przypadku tej suczki po prostu zwiać do boksu. Smycz , ogrodzony wybieg gwarantuje nam panowanie nad psem ale dla psa stanowi straszną przeszkodę uniemożliwiająca ucieczkę . Może na początek wystarczy z sunią ćwiczyć w pobliżu boksu tak aby w każdej chwili mogła się tam bezpiecznie schować ? No i absolutnie nie pocieszać , nie próbować przekonać do powrotu bo to tylko umocni jej lęk . Najlepiej zignorować , udawać , że nic sie nie stało i np. samemu bawić się piłką . Jak przyjdzie - pochwalić i kontynuować zabawę już wspólnie. Lęk wywoływać może u niej np. zaplątanie w smycz , dotknięcie smyczą pod brzuchem lub na grzbiecie . Trzeba to po prostu rozpracować .

 

powtorze za Sowa- a to nie ma w schroniskach psow praktycznie bezproblemowych albo takich ktorych jedynym problemem jest brak umiejetnosci chodzenia na smyczy?

 

po co pchac dzieciaki (bo wolontariuszami sa glownie dzieciaki albo bardzo mlode osoby) w wyprowadzanie na prosta psow ktore nie boja sie uzywac zebow?

Link to comment
Share on other sites

 

Pewnie powinien na twarz ze szczęścia i zachwytu paść skoro takie Wielkie Autorytety zrobiły mu zaszczyt. Tyle że nie bardzo pomogły. A już głupiej rady żeby "zostawić psa w spokoju" to nawet nie chce mi się komentować. Pewnie lepiej by było żeby wziął się za tego psa ktoś lepiej znający się na rzeczy ale sądząc po ilości psów w schroniskach to jest raczej mała szansa że ktoś taki się szybko znajdzie. Skoro więc suczka ma tylko konrada to konradowi należało by coś podpowiedzieć drogie Wielkie Autorytety a nie tylko nadymać się swoim autorytetem i patrzeć z góry.
 



Przybij piątkę, Spike :-)
Link to comment
Share on other sites

wiesz Konrad, dziwię ci się trochę. Opisujesz problem jaki masz z suczką, chcesz/szukasz jakiejś pomocy/rady/porady. Ale kiedy taką otrzymasz, i to od osób które mają dużą (można powiedzieć bardzo dużą) wiedzę, to ... się oburzasz. Może spróbuj jak ktoś wyżej sugerował dać suni kilka dni spokoju, i nie wyprowadzaj jej na spacer, mimo że zarówno ona, jak i ty, cieszy się na tą perspektywę. Odpuśc te kilka dni. A potem może spróbuj iść z nią ale nie gdzieś tam, gdzie wystąpiły u niej stres, strach. Zacznij może od któtkich na terenie schroniska spacerów, stopniowo zwiększając czas i "długość obszaru" do pospacerowania.
Czi_czi, owszem są w schroniskach (przynajmniej w "moim") organizowane szkolenia dla wolontariuszy. Ale to ma się nijak do późniejszych poczynań tychże wolontariuszy. W większości wolontariusze uważają że oni wiedza najlepiej, i jakaś osoba przeprowadzająca to szkolenie, nie bedzie im mówiła co robić i jak postępować z psami, bo oni wiedzą najlepiej. Był kiedyś taki przypadek, kiedy wolontariusze (nowi) byli poinformowani też i o psach, które można wyprowadzać (były pokazane te psy) jedynie w towarzystwie "starych" wolontariuszy. I co z tego jak te nowe wyprowadziły własnie jednego takiego trudnego psa. Efekt - pies pogryzł wolontariuszkę, uciekł i pogryzł i innego psa, który był z innym wolontariuszem na spacerze. Nawet jak mówi się - jeśli czegoś nie wiesz, nie jesteś pewna (większośc to dziewczyny) to zapytaj. Żadna nie zapyta ...

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Wolontariusze to na ogol ludzie bardzo mlodzi ,czesto bez wiekszego doswiadczenia. Zdarza sie tak, ze chca sobie popomagac pieskom bo maja akurat takie kaprycho i wydaje im sie ,ze wszystko wiedza ale sa i tacy co od schroniska zaczyna sie ich praca z psami .Poprzez spacery ,zajmowanie sie psami sluchanie rad doswiadczonych nabieraja praktyki i w przyszlosci pomagaja roznym psom ,tym grzecznym i tym z problemami. Moim zdaniem Konrad nalezy do tych drugich .Zalozyl watek grzecznie sie zapytal ,poprosil o pomoc i uzyskal krotka odpowiedz ,ze ma dac troche spokoju temu psu .Odpowiedz zrozumial doslownie ,jest mlody. Jak ma dac spokoj psu skoro ma czas dla niego tylko dwa razy w tygodniu ? Potem wytknieto mu ,ze sie upaja wlasna dobrocia ,dla mnie to troche nie teges .Nie dziwie sie ,ze chlopak sie wkurzyl.Fajnie by bylo gdyby osoby, Autorytety wyjasnily mu na poczatku w czym twi problem psa i ze samemu bez pomocy kogos doswiadczonego kto zobaczy psa raczej go nie rozwiaze . Mozna bylo zapytac gdzie jest to schronisko ,doradzic kogos ,kto mieszka w poblizu .Wiadomo ,ze szansa na adopcje dla psa ,ktrory siedzi non stop w boksie bo ma problem jest niewielka .

Link to comment
Share on other sites

Margo, ale jak ładnie napisałaś Autorytety (osoba/y z tak dużą wiedzą nawet na podstawie opisu są w stanie określić problem z jakim zmaga się zwierzątko, i jego "opiekun"), wyjaśniły na czym problem polega. Poradziły/podpowiedziały, co powinien zrobić, jak postąpić, żeby suni pomóc. Tylko widocznie Konrad chciałby "złoty srodek", coś co jak za pstryknięciem palcem od razu naprawi psa. Pytasz jak może dac spokój psu którego widzi dwa razy w tygodniu - może. Może sobie odpuścić "ten tydzień", albo półtora tygodnia. Są psy, które widzą opiekującego się nimi wolontariusza raz na tydzień, i nie są z tego powodu nieszczęśliwe. A "co mają powiedzieć" psy które wogóle nie wychodzą na spacer, albo wychodzą "od święta" (np jak idą do weterynarza)? Skoro Konrad się oburza że jego podopieczna będzie siedziec przez parę dni w boksie? Co będzie jeśli Konrad zachoruje i nie będzie mógł przyjechac do schroniska żeby wziąc sunię na spacer?

Link to comment
Share on other sites

Więc tak, miałem się tutaj nie wypowiadać (zakończyłem temat) ale widzę że niezła rozmowa tutaj wyszła. Dzięki 

spike1975 i elaja za jakieś podpowiedzi- Pierwsze jakieś konrety.

Opiszę dzisiejszy spacer + poodpowiadam troszkę.

Więc przyszedłem po Keisy do boksu, bardzo się ucieszyła że widzi człowieka, na innych szczekała do mnie tylko uśmieszek - wyrywała się żeby biec jak najszybciej na dwór. Jak już tutaj różne osoby zasugerowały, żebym nie wychodził poza teren dla niej "bezpieczny". To byłem na wybiegu, w pobliżu boksu (Na terenie schroniska) chodziłem tam gdzie ona chciała, niestety i to nie pomogło. Wiem, że boi się ludzi (prócz kilku osó :cool1: jakiś pan chciał ją pogłaskać a Ona uciekała za mnie [Pierwsza ucieczka do boksu] W boksie z nią posiedziałem, i zaczepiała mnie abym się z nią bawił. Poćwiczyliśmy komendy, pogłaskałem ją [ Odrazu przestawiała się na brzusio] Jak przestałem głaskać łapami mnie zaczepiała abym głaskał dalej. Posiedzieliśmy z 20minut, i Keisy ponownie chciała wyjść z boksu. Tak też uczyniłem. Poszliśmy za schronisko w ciche miejsce i tam także nagle się przestraszyła jakiegoś szumu w krzakach. Starałem się nie zwracać przez chwilę na to uwagi. Powiem szczerze uspokoiła się, ale jak tylko ruszyliśmy dalej [Po jej ścieżce ] szła do boksu. Wskoczyła, i odrazu się położyła w legowisku oczekując pieszczot. Ponownie ją wygłaskałem, chciałem wyjść na wybieg jednak był zajęty. I tak minął cały dzień. Co do tutaj osób mówiących o moim niedoświadczeniu i byciu "świeżakiem". Do schroniska chodzę już 3 lata, przeszedłem kilka szkoleń którymi dzielę się z innymi. Radziłem sobie z innymi kłopotliwymi psami, jednak tutaj nie mogę zbadać co jest powodem strachu. Na następnym wolontariacie (w czwartek) Pójdziemy na wybieg z połączeniem boksów [ Otworzę jej boks, pobiega sobie i zobaczymy jak się zachowa. Powtórze jeszcze to, że wolontariat u nas w schronisku działa tylko w czwartki i soboty. Dodatkowo : Jak siedziałem z Keisy w boksie, ktokolwiek wszedł z wolontariuszy/pracowników szczekała. Ale dzisiaj na pewno się lepiej zachowywała niż ostatnio, 

Link to comment
Share on other sites

przepraszam cię wilczyca ale wielkie g... wyjaśniły. takie z nich "autorytety". chyba tylko we własnym przekonaniu. konrad wyraźnie napisał że zajmuje się suczką tylko w czwartki i soboty. nie wiem jak dużo czasu z nią spędza w te dwa dni ale pozostałe ze 168 godzin jakie ma tydzień suczka siedzi w boksie i nikt jej głowy nie zawraca więc pisanie żeby jej dać "parę dni spokoju" jest trochę słabe bo "spokoju" to ona ma w nadmiarze. jeżeli coś to najwyżej można poradzić żeby bodźce były mniej intensywne albo co. ja nie wiem, nie mam wielkiego doświadczenia z psami ale przynajmniej próbuję coś wymyślić a nie tylko nadąć się wydumanym "autorytetem".

 

bo nie wiem zupełnie kogo masz na myśli pisząc o owych "autorytetach". sorry ale nie zauważyłem tu ani jednego posta który by odbiegał poziomem wiedzy od tego co przeciętnie rozgarnięty psiarz potrafi wymyślić. gdzie ty tu widzisz "dużą (można powiedzieć bardzo dużą) wiedzę" to ja nie wiem.

Link to comment
Share on other sites

Konrad, każdą metodę ocenia się po efektach i żadna nie jest uniwersalna, dobra dla każdego psa. Czy to nie suczka przejęła na siebie obowiązek podejmowania decyzji co jest bezpieczne, co nie, kiedy można wyjść, a kiedy trzeba uciekać do kojca? Czy sądzisz, że czułości okazywane natychmiast po ucieczce do kojca wzmacniają jej pewność siebie poza kojcem? Czy masz przemyślany plan - spotkanie po spotkaniu - jak stopniowo upewniać sukę, że przy Tobie jest bezpieczna poza kojcem? Czy masz pewność, że ten plan jest dobry dla niej? Jeśli nie, to jednak poproś o pomoc kogoś, kto ma więcej doświadczenia i koniecznie zobaczy Was na żywo.

Link to comment
Share on other sites

Ja na razie powiem tyle. Troszczkę poprawy widziałem, więc zobaczymy co będzie dalej. Nie można powiedzieć że jest się w 100% pewnym swojej decyzji co do tej metody, ale myślę że się sprawdzi. Właśnie zapomniałem dopisać! Musiałem iść na chwilkę na pawilon, więc Keisy została pod opieką innej osoby [Którą zna i to jedna z tych osob na które nie szczeka] . Poszedłem a Ona ciągnęła w moją stronę, znacz w stronę drzwi w które wszedłem. Dopiero się uspokoiła po moim powrocie. Niestety, codziennie nie mogę z nią pracować ale zobaczymy co przyniesie kolejny spacer. Tak jak zapowiedziałem pójdziemy na wybieg z otwartym jej kojcem i poobserwuje co zrobi. 

Link to comment
Share on other sites

sowa, pewnie mniej więcej orientujesz się jak wygląda sytuacja w schroniskach w polsce. jest wiele takich gdzie psy świata poza boksem nie widzą więc napadanie na kogoś takiego jak konrad, który poświęca swój własny czas i próbuje pomóc pieskowi z problemami jest co najmniej niestosowne.

choćby nawet robił wszystko źle to można mu to powiedzieć a nie walic prostackie teksty "zostaw psa w spokoju" czy "zająłeś się jedynie pielęgnowaniem urażonej miłości własnej".

a tu poza napadaniem na gościa żadnych sensownych rad nie widzę. a rady żeby pieska obejrzał "fachowiec" też są bez sensu. gdyby schronisko stać było na zatrudnianie fachowców to by nie musieli psów wyprowadzać wolontariusze. schroniska organizują zbiórki karmy i akcesoriów dla psów bo tego nawet nie mają w wystarczającej ilości a wy tu radzicie żeby fachowiec przyjechał i pieska obejrzał.

drodzy państwo, TAK KRAWIEC KRAJE JAK MATERII STAJE, w przypadku psów schroniskowych to przysłowie jest szczególnie aktualne i podejrzewam, że jeżeli suczce nie pomoże konrad to nie pomoże nikt.

 

co do meritum to pamiętaj konrad że wszystkie mądre książki radzą ignorować strachy psa. trzeba by go wyprowadzać w takie miejsca gdzie ten jest strach byłby na poziomie na tyle kontrolowalnym żeby nie zaczęła od razu zwiewać do boksu. czy przed ucieczką suczka daje jakieś sygnały uspokajające, pokazuje jakieś oznaki niepokoju? to powinien być dla ciebie moment którego nie powinieneś przekraczać. w sytuacji gdy takie sygnały się pojawiają nie powinieneś posuwać się dalej tylko doprowadzić do tego aby suczka się uspokoiła. powinno to mieć miejsce na długo przed ucieczką do boksu.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

spike1975

Ja na pewno skorzystam z porady behawiorysty, postaram się aby przyjechał do schroniska i obejrzał zachowanie psa. Jak zrobi to za darmo - super. Jak nie-  to zapłacę, ważne abym robił wszystko w tym kierunku żeby Keisy wyszła ze swojego "dołka". Już dziś wdałem się w konserwację z behawiorystą, i wcale te moje ćwiczenia nie były złe (powiedziała mi co zrobiłem nie tak) np, "nie nagradza się psa, jak uciekł do boksu" - to już wiem. Jeszcze myślę że dzisiaj dostanę odpowiedź od Pani behawiorystki, i zobaczymy jakie ćwiczenia mi poleci. 

Tutaj temat już się zakończył [Tak jak napisałem wcześniej, behawiorysta najpewniej pomoże] :)) 

Link to comment
Share on other sites

Konrad nie koncz tematu jesli mozesz :) sa tu osoby ,ktore Ci sprzyjaja i napewno chcialy by wiedziec jak wam idzie z sunia .Mozliwe ,ze ktos cos sensownego Ci podpowie .Ja Ci nie pomoge ,poniewaz nie mam az takiej wiedzy .Tez jestem wolontariuszem i mialam podobny problem z jednym psem ,ktory sie ze mna zzyl najchetniej ze mna wychodzil a jednak nie rozumialam niektorych jego zachowan ( zupelnie inny niz Keisy) Okreslony przez schronisko jako trudny ,bardzo zle znosil pobyt w schronisku ,adoptowalam go .Sugerowalam Ci spotkanie z kims doswiadczonym ,poniewaz sama sie przekonalam jakie to moze byc pomocne .Pomogl mi starszy Pan z duzym doswiadczeniem ,ktory prowadzi dzienny dom opieki dla psow ,Powiedzial co robie nie tak ,na co powinnam zwracac uwage i dal mi wiele innych pomocnych rad ,zastosowalam i zadzialalo.Czasem zabieram psa ze soba z wizyta do schroniska i nie ma problemu,siedzi z Pania w biurze a ja z innym spaceruje .Moze jednak ktos Ci pomoze,zeby ulatwic prace z sunia ,jezeli nie to obserwuj sunie ,nie oddalaj sie z nia od boksu za daleko prowokuj ,zeby sama do Ciebie podchodzila ,moze zaprzyjaznij ja z innym spokojnym psem. powodzenia :)

Link to comment
Share on other sites

Z tego co widzę, to póki co podpowiedział dokładnie to samo, co wynika z odpowiedzi Sowy.

 

Co do puszczania na wybieg żeby zobaczyć co będzie - obserwacja bez wątpienia daje cenną wiedzę, ale:

- potrzebna jest spostrzegawczość i doświadczenie aby prawidłowo odczytać sygnały psa oraz konkretną okoliczność / bodziec, które wywołały daną reakcję, a jednocześnie (patrz niżej)

 

- każda kolejna niepożądana reakcja, w tym przypadku lękowa ucieczka w bezpieczne miejsce utrwala w psie dany mechanizm zachowania. Im więcej powtórzeń niepożądanej reakcji - tym ciężej odkręcić - stąd była uwaga Berek o wrzuceniu na luz. W Waszym przypadku, prowadzi do zauczenia, że kiedy pojawia coś, co wywołuje strach, należy wiać do boksu, bo to przynosi ulgę i korzyść (pieszczoty). Dużo lepszą sytuacją byłoby zauczenie psa, że kiedy pojawia się coś, co wywołuje strach, opłaca się spojrzeć na przewodnika w oczekiwaniu na wsparcie z jego strony. Do tego jest potrzebne autentyczne, głębokie zaufanie, o którym również pisała Berek. Ty, jako przewodnik, powinieneś umieć tak czytać psa, aby przewidzieć reakcję, zanim ona nastąpi i być gotowy ze wsparciem w czas a nie po fakcie. Pamiętaj, że wsparciem nie jest "ciumkanie" ani podawanie jedzenia po tym jak pies się wystraszy, bo to tak, jakbyś wzmacniał / nagradzał strach. Wsparciem może być np. wskazanie psu pożądanego zachowania zastępczego, które przyniesie psu korzyć, np. spojrzenie na przewodnika, siad, etc. Psa trzeba tego nauczyć najpierw w warunkach całkowicie dla niego bezpiecznych.

 

- teorie związane z procesem uczenia się psa, mówią o rozbieraniu zachowań na czynniki pierwsze, drobne elementy, składowe i wyuczanie ich pojedynczo, a następnie łączenie w całość. Mówią o powolnym stopniowaniu trudności. Jednocześnie mówią o tym, aby stworzyć psu takie warunki, w których nie ma możliwości popełnienia błędu. Po to, aby mogło wystąpić pożądane zachowanie, które zostanie wzmocnione, nagrodzone.

 

- Sowy uwaga o posiadaniu konkretnego planu treningowego jest więcej niż słuszna. Pracując z psem, a tym bardziej trudnym psem, nie można zdawać się na spontan, na to co przyniesie dzień , spacer, sytuacja (ze względu na to, o czym pisałam powyżej). Każdorazowo wychodząc z takim psem musisz wiedzieć co konkretnie (jaki mały, pojedynczy element) zamierzasz ćwiczyć, w jaki sposób to zrobić i tak zaaranżować otoczenie, aby to było możliwe.

 

- pamiętaj, że dla takiego psa, każde zetknięcie ze stresową sytuacją, zakończone ucieczką jest jak ogromny krok wstecz, wobec tego co już z tym psem wypracowałeś

 

- nie chodzi o to, aby przez całe życie izolować psa od wszelkich bodźców, które mogą wywołać strach, ale o to, by nauczyć psa radzić sobie z emocjami i dopiero potem, z tą umiejętnością wprowadzać psa w świat bodźców, powoli i delikatnie mu je dozując. Do tego potrzeba jest mozolna praca, praca i jeszcze raz praca wg przemyślanego planu działania.

 

- od podejmowania decyzji, w tym również ustalania trasy wycieczki jest przewodnik, a nie pies i tu znowu odsyłam do posta Sowy.

 

A na koniec kilka pytań do Ciebie:

- czy pies jest żerny?

- czy pies ma popęd łupu?

- czy i w jaki sposób bawisz się z tym psem?

- czy pies zna jakiekolwiek komendy?

- czy pies potrafi skupić się np. na podążaniu za ręką z żarciem i świata poza tym nie widzieć?

Link to comment
Share on other sites

Furie,

to co piszesz:

 

 

 

Pracując z psem, a tym bardziej trudnym psem, nie można zdawać się na spontan, na to co przyniesie dzień , spacer, sytuacja

 

jest na pewno słuszne i prawdziwe i w idealnym świecie gdzie wszyscy kochają pieski było by super. Ale w idealnym świecie nie żyjemy więc nie można oczekiwać idealnego postępowania z psem. Gdyby był konkurs na najlepszego opiekuna dla tej suczki to może konrad by go nie wygrał biorąc pod uwagę jego kwalifikacje. Ale zaraz zaraz, właśnie że jednak by wygrał bo jakoś nie widzę innych chętnych którzy by stanęli w ogóle do konkursu pod tytułem "najlepszy opiekun dla keisy". więc skoro on do tego konkursu stanął jako jedyny to naprawdę wypominanie mu że nie ma szczegółowo opracowanego planu postępowania czy że robi to czy tamto nie tak jak zrobiłby specjalista nie jest raczej zbyt dobre.

Jeżeli będziemy się tak na każdym kroku czepiać wolontariuszy, że planu nie mają, ze wiedzy nie mają, że autorytetu nie mają i powyganiamy ich z tych schronisk to te biedne pieski nie zobaczą świata poza boksem a częstokroć utoną w gównie (które często sprzątają wolontariusze) i nigdy nie znajdą domów (bo ogłoszeniami o adopcji psów też bardzo często zajmują się wolontariusze).

Na blogu Zofii Mrzewińskiej jest taki wpis z 22 listopada 2011 roku w którym nawiązując do początku książki "po obu końcach smyczy" gdzie radzi czytelnikom "nie kupujcie sobie psa" pisze ona że od tej zasady są wyjątki.

proszę bardzo:

 

 

 

Gdy nad zwierzęciem wisi groźba śmierci lub oddania do azylu, co często niestety jest jednoznaczne, ratunkiem bywa kwadrans truchtania na smyczy przed miejskim blokiem plus ciepły kąt, życzliwa ręka i pełna miska.

 

Więc tak samo i w tym wypadku. Być może specjalista, który zawodowo i za pieniądze zajmuje się rozwiązywaniem "psich problemów" psów ludzi którzy za to płacą "nie może zdawać się na spontan". Ale człowiek który poświęcając swój czas bezpańskiemu psu ze schroniska któremu nikt inny nie poświeci ani minuty jest takim samym wyjątkiem w tym wypadku jak wyjątek o którym napisała pani Mrzewińska. On robi to co może i za to należą mu się wyrazy uznania bo jakoś nie widzę chętnych którzy by go wyręczyli.

  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...