Nutusia Posted February 5, 2016 Posted February 5, 2016 Ludzie się gremialnie przenoszą na FB. Ja się zatrzymałam w XX wieku i na dogo będę trwać do końca, bo większych nowości niż dogorewolucje nie ogarnę! ;) Quote
b-b Posted February 5, 2016 Posted February 5, 2016 Godzinę temu, Nutusia napisał: Ludzie się gremialnie przenoszą na FB. Ja się zatrzymałam w XX wieku i na dogo będę trwać do końca, bo większych nowości niż dogorewolucje nie ogarnę! ;) ...tylko nie rozumiem dlaczego nie mogą być i tu i tam. Ja TAM się nie wybieram bo wcale TAM nie jest lepiej niż TU. Może tylko tyle, ze więcej ludzi i szybciej,łatwiej idzie zebrać kasę na psiaka. Quote
Figunia Posted February 6, 2016 Posted February 6, 2016 Wiernym i cierpliwym Ciociom :) wklejam porcje PanaJurkowych wiesci o Loni: Wczoraj żonka pojechała odebrać telefon z naprawy gwarancyjnej i jak wróciła to Lonieczka też się strasznie cieszyła i żona podchodziła do Niej 3 razy by Ją pogłaskać i podziękować Jej za takie przywitanie.Wczoraj też byliśmy na dłuższym spacerze całą trójką i świetnie sobie Nasz serdelek radził - maszerowała bez żadnego potknięcia ,wąchała ,biegała za Milenką i po powrocie "zmiotła cały obiadek.Ja teraz nauczyłem się jeść z żoną w Jadalni bo "łakomczuszek " jak jadłem w pokoju to cały czas robił stójkę" by coś dostać.A teraz śniadanie to jem " na stojąco w kuchni" by Ona nie widziała i kolację tak samo.Bo mam "miękkie serce" jak Ona tak prosi by Jej coś dać do dziobka. Póki co to tej nocy się nadżwigałem Napoleona po schodach,bo musiał znowu coś "liznąć " na spacerze i ma sensacje żołądkowe.Ale już po tabletce jest spokojniejszy i śpi koło mnie razem z Lonieczką bo Milusia jest na górze u mnie w łóżku.A na dodatek Pchełka chciała w nocy koniecznie się bawić razem z Milą /w dzień to się ganiają p całym domu / a milka cały cas uciekała do mnie do łóżka .Atrakcje ,że tylko "pozazdrościć " - i jest fajnie -bo mówię do żony,że one dbają o moją kondycję fizyczno-psychiczną - uodparniają nie na większy stres.Aniu. Ogonki dzisiaj spały do 2,30 -wszyscy pomaszerowali na ogródek- cała czwórka /oczywiście Lonia i Napi na rękach w tą i z powrotem -czyli 2 kursy po schodach /i już myślałem ,że do 6tej pośpimy ale się okazało o 3,30 że mamy następny zdrowotny spacerek więc już wstałem,ogoliłem się ,ubrałem i wystawiłem "towarzystwo " na dwór. Po 20 minutach wrócili i teraz śpią koło mnie.A o 6-tej będzie śniadanko na ciepło bo Napi musi wziąść antybiotyk a po godzinie osłonowo priobiotyk.Ale ważne ,że lepiej się czuje bo wrócił mu apetyt i mnie "pogania" bym się sprężał z tą michą. Trzeba bedzie niebawem poprosic o nowe zdjecia Lonieczki. Zobaczymy, jak wyglada, czy rzeczywiscie jak serdelek...Jesli tak, to trzeba bedzie wdrozyc jaka przedwiosenna gimnastyke, dla zdrowotnosci, oczywiscie...:) Quote
b-b Posted February 6, 2016 Posted February 6, 2016 Dzięki Anulko za nowe wieści :) A jak tam zdrówko? Wykurowałaś się już? Quote
Nadziejka Posted February 6, 2016 Posted February 6, 2016 Nareszccie sie ciocia Ania odezwalla witamy pozdrawiamy i z wiesci cieszymy Quote
Figunia Posted February 7, 2016 Posted February 7, 2016 Chyba moge napisac, ze juz czuje sie dobrze. Chyba od listopada pobilam swoj rekord cherlania i stekania...Oby nigdy wiecej! Dziekuje Bogduniu!!! Ewuniu i Ciocie, dzisiejsze wiesci nie za dobre. Prawde mowiac, jak je dzis przeczytalam, to wprost mnie zmrozilo... Na szczescie jest juz dobrze! Czytajcie! Wczoraj Ci nie pisałem,żeby Cię nie martwić ale poprzednią noc całą nie spałem ,ponieważ około północy Loniusia chyba przez tą przetokę tak się niefortunnie zakrztusiła w czasie snu,że wogóle nie mogła złapać powietrza, i się wręcz dusiła.Dobrze,że ja raczej byłem czujny to zacząłem Ją ratować poprzez "oklepywanie " ale dopiero sposób jak się ratuje zakrztuszone dziecko tj.położenie na udzie główką w dół i oklepywanie dało pozytywny efekt i złapała powietrze.Nawet nie chcę myśleć co by się stało jakby mnie akurat nie było i ona by była sama.Dlatego żonie mówiłem,że jak ja pojadę nawet na zakupy to ma Loni nie spuszczać z oka.Tak się tym zdenerwowałem ,że już do rana nie zmrużyłem oka.Loni podłożyłem poduszeczkę pod główkę i już do rana spokojnie spała .Trzymałem ją za łapki i patrzyłem na ten "kochany jęzorek" wystający z bużki i dopiero powoli dochodziło do mnie jak kruche i nieprzewidywalne jest życie i jak w jednej chwili może wszystko się zmienić i runąć w posadach .Dlatego tej nocy bezwiednie byłem "czujny" ale Nasza Niunia położyła mi główkę na ramieniu i spała jak suseł.Wszyscy wstaliśmy o 2-ej w nocy na "spacerek" po ogródku a potem spaliśmy do 5,15 Martwie sie Niunia straszliwie. Czy to mozliwe, ze zakrztusila sie slina (przez przetoke), czy przyczyna mmoze byc zgola inna...Pewnie tego juz nikt nie dojdzie. mozna tylko domniemywac to, czy tamto. Oby to byl jednorazowy taki incydent. Przerazilam sie bardzo. Quote
Poker Posted February 7, 2016 Posted February 7, 2016 No to p.Jurek miała przeżycie , nie zazdroszczę. Dobrze,że był czujny i poradził sobie. Tak sobie myślę ,że może Lonia zakrztusiła się wymiocinami, cofnęło się jedzenie ,ale nie do końca i poleciało nie w tę dziurkę co trzeba. Bardziej mi pasuje niż przetoka. Quote
Nutusia Posted February 7, 2016 Posted February 7, 2016 Nie zazdroszczę takich przeżyć. Za to zazdroszczę przytomności umysłu! Quote
Figunia Posted February 8, 2016 Posted February 8, 2016 Tak sobie wczoraj pomyslalam, ze ten atak dusznosci, to moglo byc cos, co juz dobrze znam. Bo moja Figa miewala takie ataki, kiedy wydawalo sie, ze nie moze normalnie oddychac, sapala i nie mogla przestac. Dr Sekula poradzil, by sprobowac zatkac jej wowczas nosek. I to rzeczywiscie pomagalo, zaraz przestawala sapac, bo zatkany nosek wymuszal oddychanie buzia. Jednak jesli Lonia dlawi sie slina, to takie dzialanie mogloby nie pomoc, a wrecz przeciwnie....moglaby sie udusic. Oczywiscie najlepiej byloby, by ow atak zobaczyl weterynarz. Moze to sie juz nie powtorzy...oby!!! A tymczasem wklejam dzisiejsze poranne wiesci z domku Loni: Oby nigdy więcej -bo ta Nasza ukochana malucha dosyć się życiu wycierpiała i chciałbym aby teraz długo żyła w szczęściu i miłości jaką Jej daję,tym bardziej,że Ona już się tak do mnie przywiązała i jak mnie na chwilę traci z oczu to już mnie woła.Dzisiaj w nocy Napi obudził wszystkich o 3,00 i poszedł na spacer po ulicy a ja czekałem na schodach prawie 15 minut i Lonieczka zaraz to wyczuła i żona mi Ją zniosła na dól ubraną do ogródka bo mnie przywoływała.Więc spacerowali po trawnikach całą trójką a raczej czwórką bo Pchełka też dołączyła do towarzystwa.Tak się rozbudziłem ,że o 3,30 już się ubrałem i zeszedłem na dół,zrobiłem kawę ,dałem Napiemu antybiotyk i mini śniadanko i teraz wszyscy dalej śpią,Lonieczka przeszła z fotela do mnie,przytuliła się do mnie ,okryłem Ją moim polarem i także zasnęła.Wczoraj Ją kontrolnie ważyłem to waga praktycznie dalej bez zmian - 5 kg, tzn.że pomimo apetytu i mniejszego ruchu metabolizm ma prawidłowy.Sprawdzam też Ją, bo pod skórą pod bużką ma jakieś małe guzki i nie wiem co to jest czy popularne "tłuszczaki" -Napi takie coś ma - czy to może co innego.Narazie nie chcę Jej męczyć i stresować wizytami u weterynarza tylko będę Ją obserwował.Napi ma stwierdzony także guz koło tchawicy ale w Klinice na Krzywoustego powiedzieli mi po badaniu,że ze względu na wiek i jego wrodzoną chorobę serca nic nie będą z tym robić dotąd ,dopuki nie będzie to bezpośrednio wpływało na Jego funkcjonowanie.Tak to jest ze starszymi osobnikami zarówno w świecie zwierząt jak i ludzi- jak przychodzi starość to są ograniczone warunki pomocy z różnych niezależnych od nas przyczyn. !Wczoraj byliśmy przy słonecznej pogodzie /było 12 stopni /na spacerku po osiedlu prawie godzinę i Lonieczka z Milenką cały czas biegały.Niunia ani razu się nie potknęła i nie chciała "na rączki ".ZZna już całą drogę i biegnie do domu bez problemu .Tylko zawsze po schodach Ją wnoszę i znoszę.Uwielbia też ,jak się położy przy mnie jak Ją trzymam za łapki- wtedy śpi ze swoim wywieszonym jęzorkiem jak suseł i mógłbym tak na Nią patrzeć bez końca-często Ją w czasie takiego wylegiwania całuję w morduchę to nawet się nie poruszy-takie kochane maleństwo,a Milenka teraz często przychodzi i kładzie się na mnie i jestem wtedy "uziemniony" dopuki mnie nie uwolnią Quote
Poker Posted February 8, 2016 Posted February 8, 2016 Cały czas czytam wypowiedzi p.Jurka jak rozdziały najpiękniejszej opowieści i jak zwykle dziób sam mi się śmieje. Quote
anica Posted February 8, 2016 Posted February 8, 2016 Też mój ''dziób'' się uśmiecha! i powtarzam sobie... zresztą już któryś, chyba raz z kolei ''jak dobrze ,że jest Pan Jureczek'' ... i że Lonia miała to szczęście trafić do Niego Quote
Bogusik Posted February 13, 2016 Posted February 13, 2016 Aniu kochana!Dobrze,że jakoś wykaraskałaś się z tej chyba przewlekłej grypy :) Pan Jurek jest wyjątkowym i pełnym miłości do zwierząt człowiekiem :) Pięknie pisze o swoim domowym stadku pupili,choć jak wiemy, nie jest łatwo opiekować się staruszkami.Pozdrów Aniu serdecznie od nas wspaniałego opiekuna Loni,do którego miała szczęście trafić :) Quote
Nadziejka Posted February 13, 2016 Posted February 13, 2016 Anusiu sciskam pozdrawiam wzruszenia ogromne jak czytam te cudne slowa z domku laluni Quote
Figunia Posted February 14, 2016 Posted February 14, 2016 Bogusiu kochana, bardzo dziekuje za mile slowa tak pod moim, jaki i Pana Jurkowym adresem. Masz racje, to naprawde wyjatkowo dobry czlowiek. Nie zawsze, rzecz jasna wszystko, o czym mi pisze tu wklejam, ale chyba nie znam drugiej, tak oddanej zwierzakom Osoby (plci meskiej), w dodatku robiacej to z przyjemnoscia, zrozumieniem, jako rzecz calkiem naturalna, nie zadne poswiecenie, wyrzeczenie itp. Niesamowity jest!!! Oczywiscie Twoje pozdrowienia z przyjemnoscia Mu przekaze. Calusy!!! Ewunie tez pozdrawiam Cie serdecznie i sciskam! Czytajcie Ciocie ostatnie, nader skromne, ale, co wazne, dobre wiesci: Z wczoraj -Dzisiaj wyobraż sobie Aniu spaliśmy wszyscy bez wstawania od 22,00 do 5,00 - coś nieprawdopodobnego ale raz na 3 miesiące się należy - jak "psu zupa ".Ale żeby nie było pełni szczęścia to los spłatał mi figla z komputerem.Więc wziąłem się od 6-tej za gotowanie obiadu dla ogonków/skrzydełka ,marchewkę ,ryż/ a potem dla Nas kurczaka nadziewanego po staropolsku.Potem piec ,zakupy ,długi spacer po osiedlu,obiad dla ogonków,dla nas i jest 16,30 jak piszę do Ciebie.Zaraz żona zrobi kawkę ,potem spacer wieczorny i dzień zaliczony. A wczoraj ogonki miały duszoną wątróbkę z marchewką i kaszą - boziu jak one zajadały - Loniusia to jęzorkiem machała jak by jadła na czas na zawodach- poezja taki widok zadowolonych,najedzonych stworzeń.To mi "ładuje moje życiowe akumulatory " ! I dzisiejsze - Dzisiaj moje ogonki tylko raz w nocy wstały o 2giej / cała czwórka / i potem spaliśmy do 6,15 !!!.Potem pobudka ,toaleta poranna,ogródek,małe śniadanko dla wszystkich i oni dalej śpią. Quote
Poker Posted February 14, 2016 Posted February 14, 2016 To są skromne wieści?? Toż to cały rozdział powieści romantycznej. Quote
Poker Posted February 14, 2016 Posted February 14, 2016 To są skromne wieści?? Toż to cały rozdział powieści romantycznej. Quote
Figunia Posted February 14, 2016 Posted February 14, 2016 No to sie ciesze. Bo juz myslalam, ze bede musiala sie tlumaczyc, ze wiesci (te dzisiejsze) takie jednozdaniowe jeno... Quote
Anula Posted February 14, 2016 Posted February 14, 2016 1 godzinę temu, Figunia napisał: No to sie ciesze. Bo juz myslalam, ze bede musiala sie tlumaczyc, ze wiesci (te dzisiejsze) takie jednozdaniowe jeno... Ale skądże Aniu,wieści super.Zawsze wpadam na wątek aby poczytać dalszy ciąg powieści jak to określiła Poker.Jest to dla mnie odskocznią od codziennego życia.Pozdrawiam Cię serdecznie i pozdrowienia przesyłam także Panu Jurkowi,najsympatycznemu mężczyźnie we Wrocławiu. Quote
b-b Posted February 14, 2016 Posted February 14, 2016 Będę tu wlatywać do puki będą wieści. Lubię je czytać :) Quote
Poker Posted February 14, 2016 Posted February 14, 2016 Anula, no, no .Mój mąż też jest bardzo sympatyczny. 1 Quote
Figunia Posted February 16, 2016 Posted February 16, 2016 O 14 Feb 2016o20:55, Poker napisał: Anula, no, no .Mój mąż też jest bardzo sympatyczny. Jako osoba niezaangazowana emocjonalnie, czyli stojaca z boku - POTWIERDZAM! :) Quote
Figunia Posted February 16, 2016 Posted February 16, 2016 Lonia przytula sie do Napoleona!!!! Widzial kto podobne cuda???? W nocy wstawałem o 1,30 z Lonieczką ,potem o 2,00 z Napim a o 4,00 ze wszystkimi-dlatego już się ogoliłem i zszedłem z całą ferajną na dół.Teraz oni śpią przy mnie,a ja już wstawiłem skrzydełka z marchewką bo potem bym nie miał czasu po powrocie z miasta, a ogonki tą porę dnia /czytaj obiad /uwielbiają najbardziej.A Napek jest większym łakomczuchem od Loni.Milenka tylko podchodzi z kurtuazją do jedzenia i najpierw czeka aż zje Lonia ,potem wylizuje do końca Jej miseczkę i dopiero zajmuje się swoją.A Loniusia na górze w łóżku to wyznaje "pełny luzik "-kładzie się w poprzek,potem na kołdrze,za chwilę kładzie mi główkę na ramieniu i patrzy w oczy a potem zasypia by za chwilę wsunąć się pod pachę - taka kochana przytulaśka- i cały czas mnie "kontroluje" -jak na dłuższą chwilę znikam, to od razu daje głos i mnie woła.Teraz też z rana nie leży na swoim fotelu tylko przytulona razem z Napoleonem( ! ) do mnie. Quote
Nadziejka Posted February 16, 2016 Posted February 16, 2016 ciseze raduje z wiecsi pozdrawiam sciskam serdecznie Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.