Jump to content
Dogomania

Diego w typie owczarka środkowoazjatyckiego po EKSMISJI - zbieramy DEKLARACJE


rutta

Recommended Posts

Spokojnie, oni są w kontakcie z Sylwią od azjatów, którą ja im podesłałam, i z którą ja też jestem w kontakcie. To jest bardzo konkretna i odpowiedzialna osoba, możemy jej zaufać, ja jej ufam. Wczoraj zakończyła z nimi rozmowę ok. 23. W jej ocenie pomoc behawiorysty, którego załatwiliśmy, w sumie nic nie dała, bo praca z psem agresywnym tylko na smaczki to słabe rozwiązanie. Poleciła, by legowisko Ałtaja przenieść do salonu z sypialni (na co właściciel rzekł, że to nie fair wobec Ałtaja, skoro druga suczka tam śpi). W jej ocenie nie radzą sobie kompletnie z tym psem, ale nie mają złych intencji. Pies jest niefajny w tym momencie, ale to jeszcze jest do odkręcenia. Nie wiem czy u nich, póki co rozmowę odłożyli jeszcze na dziś wieczór, więc po kolejnej rozmowie będziemy wiedzieć coś więcej.
Jeszcze Sylwia stwierdziła, że kompletną pomyłką było wiezienie Ałtaja do nich, dostali psa bez wcześniejszego jego poznania, z czym akurat w 100% się zgadzam, jestem również stanowczo przeciwna podstawiania komukolwiek psa pod nos. Trudno, stało się - ale to był poważny błąd. Podejrzewam, że z tego też bierze się teraz i we wcześniejszych rozmowach taka postawa roszczeniowa właścicieli Ałtaja wobec wolontariuszy, niechęć ponoszenia dalszych kosztów z psem związanych etc. [B]Jak widać zawożenie psa komuś pod drzwi szkodzi samemu psu. [/B]
Póki co czekamy na dzisiejszą ich rozmowę z Sylwią.
Aha, i powiedzieli jej, że wczoraj faktycznie Ałtaj ugryzł dziecko - tzn. gdy chłopak sięgał po coś do szafki, nachylił się, pies w zasadzie walnął go zębami w głowę, powodując spory siniak na czole. Pies nie jest w porządku, sporo w tym winy właścicieli (powiedziałabym winy nieumyślnej, bo po prostu sobie z psem nie radzą), ale w ocenie Sylwii jest tu też sporo naszej - wolontariuszy - winy za to, jak wyglądał przebieg tej adopcji. I niestety trudno jej tu nie przyznać racji.

Link to comment
Share on other sites

Potrzeba wielka suma, a ja niewielką kwotę mogę zaproponować - 10 zł do grudnia br.

[quote name='Koszmaria']a co powiedziała pani od hoteliku?Ałtaj może do niej jechać?[/QUOTE]

[quote name='Bonsai']Chyba jeszcze rozmawia z właścicielami.[/QUOTE]
Czy to znaczy, że hotel załatwiają właściciele ?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='elik']Potrzeba wielka suma, a ja niewielką kwotę mogę zaproponować - 10 zł do grudnia br.[/quote]

Dziękuję!


[quote]Czy to znaczy, że hotel załatwiają właściciele ?[/QUOTE]
Nie, hotel załatwiamy my, pan nie chce do niczego grosza przyłożyć i ciężko się z nim na temat pieniędzy rozmawia. "On nie uważa, że powinien ponosić jakiekolwiek koszty, jeżeli pies nie będzie już ich". Rzucił słuchawką, gdy spokojnie mówiłam, że zobowiązuje go do tego umowa.
ALE jeszcze nie wiemy co dalej. Rozmawiałam z Sylwią, hodowczynią azjatów, jednocześnie prowadzącą hotelik dla azjatów, ona jest z nimi w kontakcie i dziś będzie dalej rozmawiała na temat tego psa. Tak czy inaczej warto, by dowiedziała się o nim najwięcej, jak można.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Bonsai']Spokojnie, oni są w kontakcie z Sylwią od azjatów, którą ja im podesłałam, i z którą ja też jestem w kontakcie. To jest bardzo konkretna i odpowiedzialna osoba, możemy jej zaufać, ja jej ufam. Wczoraj zakończyła z nimi rozmowę ok. 23. W jej ocenie pomoc behawiorysty, którego załatwiliśmy, w sumie nic nie dała, bo praca z psem agresywnym tylko na smaczki to słabe rozwiązanie. Poleciła, by legowisko Ałtaja przenieść do salonu z sypialni (na co właściciel rzekł, że to nie fair wobec Ałtaja, skoro druga suczka tam śpi). W jej ocenie nie radzą sobie kompletnie z tym psem, ale nie mają złych intencji. Pies jest niefajny w tym momencie, ale to jeszcze jest do odkręcenia. Nie wiem czy u nich, póki co rozmowę odłożyli jeszcze na dziś wieczór, więc po kolejnej rozmowie będziemy wiedzieć coś więcej.
Jeszcze Sylwia stwierdziła, że kompletną pomyłką było wiezienie Ałtaja do nich, dostali psa bez wcześniejszego jego poznania, z czym akurat w 100% się zgadzam, jestem również stanowczo przeciwna podstawiania komukolwiek psa pod nos. Trudno, stało się - ale to był poważny błąd. [U]Podejrzewam, że z tego też bierze się teraz i we wcześniejszych rozmowach taka postawa roszczeniowa właścicieli Ałtaja wobec wolontariuszy[/U], niechęć ponoszenia dalszych kosztów z psem związanych etc. [B]Jak widać zawożenie psa komuś pod drzwi szkodzi samemu psu. [/B]
Póki co czekamy na dzisiejszą ich rozmowę z Sylwią.
Aha, i powiedzieli jej, że wczoraj faktycznie Ałtaj ugryzł dziecko - tzn. gdy chłopak sięgał po coś do szafki, nachylił się, pies w zasadzie walnął go zębami w głowę, powodując spory siniak na czole. Pies nie jest w porządku, sporo w tym winy właścicieli (powiedziałabym winy nieumyślnej, bo po prostu sobie z psem nie radzą), ale w ocenie Sylwii jest tu też sporo naszej - wolontariuszy - winy za to, jak wyglądał przebieg tej adopcji. I niestety trudno jej tu nie przyznać racji.[/QUOTE]

Pan wydawał się roszczeniowy od samego początku, i moim zdaniem to nie my go "zepsuliśmy". On po prostu "swoje wie" i już.
Myślę że sam przyjazd po psa nie dałby Panu szansy poznać Ałtaja na tyle by zmienić jego zdanie na temat adopcji. Ałtaj w czasie drogi zachowywał się bardzo dobrze, i nic nie wskazywało (oprócz przesłanek wynikających z rasy) że może być jakiś problem w domu. Zresztą Pan mówił że miał już Azjatę. Ałtaj dopiero w domu, z czasem pokazał charakter. Po krótkim poznaniu sprawiał wrażenie silnego, żywego i misiowatego psa, który potrzebował tylko ułożenia. W czasie pobytu w przytulisku nie był przecież agresywny w stosunku do Wojtka?
Niemniej dobrze jest kiedy przyszły właściciel sam przyjeżdża po psa :) Uważam że dołożone były starania przy adopcji, może trzeba było jeszcze poprosić przyszłego właściciela o rozwiązanie testu - wtedy wyszłoby czy rzeczywiście zna rasę i ma charakter odpowiedni do prowadzenia takiego psa .

Link to comment
Share on other sites

Ałtaj na przytulisku zachowywał się jak duży szczeniak, pies który wymaga ułożenia, był jeszcze chętny do zabawy. Ale o tym ten pan wiedział zresztą zapewniał mnie, że miał wcześniej psy, które sam ułożył, nie był więc dla mnie wtedy nowicjuszem w tej kwestii. W Tej rodzinie została zaburzona hierarchia i Ałtaj, nie mając autorytetu, jak pisał wcześniej behawiorysta zdominował pana i domowników. Jest jeszcze kwestia, czy miał i ma zapewnioną odpowiednią dawkę ruchu, co w przypadku tego psa jest konieczne. Nie ma przy tym większego znaczenia czy Ałtaj jest mieszańcem ow. środkowoazjatyckiego czy innej rasy, tym bardziej że nie jest, każdy młody pies wymaga ułożenia.

Edited by Wojtek7
Link to comment
Share on other sites

[quote name='sharka']Pan wydawał się roszczeniowy od samego początku, i moim zdaniem to nie my go "zepsuliśmy". On po prostu "swoje wie" i już.
Myślę że sam przyjazd po psa nie dałby Panu szansy poznać Ałtaja na tyle by zmienić jego zdanie na temat adopcji. Ałtaj w czasie drogi zachowywał się bardzo dobrze, i nic nie wskazywało (oprócz przesłanek wynikających z rasy) że może być jakiś problem w domu. Zresztą Pan mówił że miał już Azjatę. Ałtaj dopiero w domu, z czasem pokazał charakter. Po krótkim poznaniu sprawiał wrażenie silnego, żywego i misiowatego psa, który potrzebował tylko ułożenia. W czasie pobytu w przytulisku nie był przecież agresywny w stosunku do Wojtka?
Niemniej dobrze jest kiedy przyszły właściciel sam przyjeżdża po psa :) Uważam że dołożone były starania przy adopcji, może trzeba było jeszcze poprosić przyszłego właściciela o rozwiązanie testu - wtedy wyszłoby czy rzeczywiście zna rasę i ma charakter odpowiedni do prowadzenia takiego psa .[/QUOTE]

Nie, Ałtaj nie był agresywny ani do Wojtka, ani do mnie (choć tylko kilka razy go widziałam). To był duży dzieciak, niezgrabny i niezdający sobie sprawy ze swojej masy. Ale wiadomo, że przecież pies w warunkach schroniskowych, jak i przez jakiś czas po adopcji zachowuje się inaczej. Często prawdziwy charakter pokazuje po jakimś czasie. A pewnie nie bez znaczenia jest też to, że sobie z nim nie radzili i mieli złe podejście. Ciężko ich za to winić, jedynie nie podoba mi się to, że pan był taki pewny swoich umiejętności i wszystkie rady puszczał mimo uszu, najbardziej skupiając się na aspekcie finansowym, że przecież on nie będzie ponosił kosztów choćby transportu psa. A po jakimś czasie łaskawie zgodził się zapłacić połowę kosztów, czyli coś koło 50 zł.

Może i poznanie przez nich psa na miejscu niewiele by zmieniło, skoro Ałtaj w tamtym okresie był potulny. A oni obawiali się jedynie tego, czy dogada się z ich suczką, bo poza tym byli pewni swych umiejętności w wychowywaniu psów. Jednak nie zmienia to tego, że to, że podjęliśmy decyzję jednak o zawiezieniu im psa - mogło mieć wpływ i na dalsze relacje nasze z właścicielami, i na ich relacje z psem. Naszą rolą powinno być stopowanie takich ludzi i takiego entuzjazmu. Oczywiście wątpliwości do adopcji miałam, ale przeważyła szala "przecież nie przewidzimy wszystkiego, trudno poznać człowieka do końca przed adopcją". Liczyłam, że ich niechęć do ponoszenia kosztów zmieni się po adopcji, co wywodziłam z tego, że np. na swoją suczkę wydali dużo pieniędzy, gdy potrzebowała kosztownej operacji.

Rozwiązanie testu - może to i dobry pomysł (widziałam ciekawą ankietę od np. adopcje husky), jednak żeby wziąć pod uwagę wszystkie czynniki, trzeba trochę wiedzieć o rasie jako takiej. A ja prawdę mówiąc nie siedzę praktycznie w ogóle w rasowych psach, najbardziej kocham kundle, a z początku nawet nie wiedziałam, że Ałtaj jest w typie jakiejś rasy. Może gdyby miał kopiowane uszy i ogon, to by mi zaczął azjatę przypominać, a tak to na to nie wpadłam. Na pewno podeszliśmy do tej adopcji zbyt beztrosko, choć z nieświadomości i dobrych chęci (ale dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane).

Nic nie usprawiedliwia jednak moim ich kłamstw bądź mijania się z prawdą. I to zarówno w rozmowach ze mną, tu na forum, jak i pewnie w rozmowie z Sylwią. Oczywiście to raczej naturalne dla ludzi, że próbują przerzucać odpowiedzialność na wszystkich, tylko nie na siebie, ale dla dobra psa należałoby schować dumę do kieszeni.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Wojtek7']Ałtaj na przytulisku zachowywał się jak duży szczeniak, pies który wymaga ułożenia, był jeszcze chętny do zabawy. Ale o tym ten pan wiedział zresztą zapewniał mnie, że miał wcześniej psy, które sam ułożył, nie był więc dla mnie wtedy nowicjuszem w tej kwestii. W Tej rodzinie została zaburzona hierarchia i Ałtaj, nie mając autorytetu, jak pisał wcześniej behawiorysta zdominował pana i domowników. Jest jeszcze kwestia, czy miał i ma zapewnioną odpowiednią dawkę ruchu, co w przypadku tego psa jest konieczne. Nie ma przy tym większego znaczenia czy Ałtaj jest mieszańcem ow. środkowoazjatyckiego czy innej rasy, tym bardziej że nie jest, każdy młody pies wymaga ułożenia.[/QUOTE]

Ruchu Ałtaj ma bardzo mało, ponieważ ciągnie na smyczy i w związku z tym nie wychodzą z nim za wiele. Z resztą JJD mówiła mi, że czasem przejeżdża obok i rzadko widuje Ałtaja na ogrodzie.
Pies prawdopodobnie jest sfrustrowany, zestresowany. Mi nie udało się jednak przetłumaczyć niczego tej rodzinie. Z resztą nie kontaktowali się z nami gdy zaistniały problemy, a dopiero wtedy zadzwonili, gdy byli zdecydowani już psa oddać. Namówiłam ich wtedy na behawiorystę, żeby dać im ostatnią szansę, a i nam na ocenę skali problemu, który moim zdaniem trudno wyczuć przez telefon.
Osobiście jednak staram się ich zrozumieć. Zawsze staram się zrozumieć punkt widzenia drugiej strony konfliktu. I analizując to, dochodzę do wniosku, że obie strony zawiniły. Oni - nie słuchając się nas, my - ulegając im w wielu kwestiach. Trzeba wyciągnąć z tego odpowiednie wnioski na przyszłość, a teraz skupić się na Ałtaju. Wciąż np. nie mamy deklaracji, by go stamtąd bezpiecznie wyciągnąć.

Link to comment
Share on other sites

mam wrażenie że nagle ta "hodowczyni" weźmie od nich psa.takim dziwnym trafem.
cholernie nie podoba mi się to że nie chcą wywiązać się z umowy[kastracja!]

tak,Patmol,to oni,ale nie pisz przypadkiem u nich na wątku.tzn,nie pisz niczego,co by sugerowało,że ci "paskudni wolontariusze" wiedzą o wątku.

Edited by Koszmaria
Link to comment
Share on other sites

Miałam ochote tam coś napisać...ale się powstrzymalam...Ktos, kto adoptuje psa ze schroniska - obojętnie duzego czy małego powinien liczyc sie z faktem, że pies może zmienić swoje zachowanie po przyjściu do nowego domu. Jesli pies ugryzł - czy zgloszono to do lekarza? czy jest na obserwacji?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='andzia69']Miałam ochote tam coś napisać...ale się powstrzymalam...Ktos, kto adoptuje psa ze schroniska - obojętnie duzego czy małego powinien liczyc sie z faktem, że pies może zmienić swoje zachowanie po przyjściu do nowego domu. Jesli pies ugryzł - czy zgloszono to do lekarza? czy jest na obserwacji?[/QUOTE]
Podobno był u lekarza z tą raną. Nie słyszałam, żeby był na obserwacji. Słyszałam tylko, że lekarz powiedział, że jak pies raz ugryzie, to już nic z niego nie będzie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='andzia69']Miałam ochote tam coś napisać...ale się powstrzymalam...Ktos, kto adoptuje psa ze schroniska - obojętnie duzego czy małego powinien liczyc sie z faktem, że pies może zmienić swoje zachowanie po przyjściu do nowego domu. Jesli pies ugryzł - czy zgloszono to do lekarza? czy jest na obserwacji?[/QUOTE]
myślę,że mit wdzięcznego za adopcję psa jest żywy.

Link to comment
Share on other sites

Naprawdę mało jest psów typowo agresywnych. Są tylko n[FONT=Calibri][SIZE=3][COLOR=#000000]iedopasowani do psa właściciele i za mało chęci do pracy z psem. Najlepszy jest przecież pies młody, duży, piękny, za darmo, zadowalający się resztkami ze stołu, nie chorujący i odgadujący myśli i potrzeby właściciela, zanim ten jeszcze o czymś pomyśli. Żadnej woli do pracy z psem. Pies ma być łatwy, wygodny i tani. Moglibyśmy w tym przypadku myśleć, że jest inaczej, ale dobrze wiemy, że żadna praca nie została z psem wykonana, a o problemie dowiadujemy się po spiętrzeniu napięcia. Pies nie został wykastrowany. Pies jest niewybiegany, nikt nie zaspokoił jego potrzeb. Nie były podjęte ze strony właścicieli żadne działania naprawcze. Myślę, że możemy sobie jeszcze pobiadolić na ludzkie zacofanie (czyt. kastracja) i lenistwo, ale lepiej skupić się na psie, bo on jest reformowalny i przekazany w odpowiedzialne ręce będzie wspaniałym towarzyszem. [/COLOR][/SIZE][/FONT]

Link to comment
Share on other sites

Zaglądam do nerwowego Misiaczka.
Przykro, ze nie moge wspomóc, ale borykam sie z kłopotami finansowymi " moich " Onków.
Nie przeczytałam wszystkiego, nie wiem gdzie chcecie go umiescic.
Polecałabym Lupusa w Głogoczowie k.Krakowa.

Link to comment
Share on other sites

Jestem w kontakcie z Sylwią od azjatów, która jest też z tą rodziną w kontakcie.
Ałtaj tam na pewno nie zostanie, jednak czekamy do dziś wieczora, najpóźniej do jutra, czy zwolni się u niej miejsce, wtedy by go wzięła.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Koszmaria']trzymam kciuki mocno.'pańciostwo' dalej się nie poczuwają do wypełnienia ze swojej strony zobowiązań wynikających z umowy adopcyjnej?[/QUOTE]
Nie rozmawiałam z nimi od dwóch dni, bo skupiłam się na szukaniu opcji wyciągnięcia Ałtaja, ale nie sądzę, że cokolwiek się w tym temacie zmieniło. Ale spokojnie - załatwię wszystko po kolei.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='jadwiga']pozdrawiam,dostałam zaproszenie,czarno widzę możliwość adopcji,po "reklamie",jaką mu zrobiono...
-proszę o nr konta.pomogę choć jednorazowo...[/QUOTE]
Ludzie od adopcji azjatów, jak z nimi o tym rozmawiam, jakoś nieszczególnie przejmują się tą "reklamą". Myślę, że wiedzą, co mówią. Siedzą w adopcjach takich psów już dość długo.

Dziękuję!

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...