Mattilu Posted October 15, 2014 Posted October 15, 2014 Mmmm, zytni chlebus, swiezy, sama bym zezarla:) Quote
Nutusia Posted October 16, 2014 Posted October 16, 2014 Przy założeniu, że Marysia nie kupiła tylko połowy bochenka ;) Ja wczoraj rano straciłam dwie kromki wiejskiego, żytniego chleba, zanim zdążyłam sobie zrobić kanapki. Zapomniałam, że nowa lokatorka jest na tyle duża, że wspinając się na tylne łapy dosięga do blatu :) Quote
Marysia R. Posted October 16, 2014 Posted October 16, 2014 Bochenek kupiłam cały a to, że nie został zjedzony zaledwie w połowie zawdzięczam tylko temu że nie było mnie tak krótko. Jestem pewna, że gdybym zamarudziła chwilę dłużej to nie byłoby nawet czego zbierać ;) Dzwoniła dzisiaj do Pani żeby potwierdzić jutrzejszy przyjazd, jesteśmy umówione na popołudnie :kciuki: Podjechałam dzisiaj jeszcze z Coco do lecznicy żeby ją zaczipować (szczepienie na wirusówki Pani powiedziała, że zrobi sama ale bez czipa wolę nie oddawać). Przy okazji założyliśmy pannie książeczkę i doktor zajrzał w uszy - czyściutkie, bez zarzutu :) Tak więc Coco jest już gotowa na podróż na swoje :) Koszt dzisiejszej wizyty 40zł - https://lh4.googleusercontent.com/-BOxynvjImcA/VEAQTtLpSTI/AAAAAAAABO8/6vHYRo8ZGx8/s640/zdj%25C4%2599cie-8.JPG Quote
malagos Posted October 17, 2014 Author Posted October 17, 2014 O mamusiu, ale mi serce bije! Chwila prawdy już niedługo... Quote
Marysia R. Posted October 17, 2014 Posted October 17, 2014 No i klops... Przed chwilą zadzwoniła do mnie Pani, że musi odwołać dzisiejszy przyjazd Coco. Była na badaniach kontrolnych i okazało się, że ma problem z sercem. Skierowano ją na dalsze badania, prawdopodobnie w związku z tym będzie musiała spędzić kilka dni w szpitalu. Pani bardzo przepraszała i żałowała bo naprawdę zależy jej na Coco. Ma do mnie dzwonić we wtorek, będzie już wtedy znała wyniki kolejnych badań i wiedziała co dalej. Ma nadzieję, że nie będzie to nic poważnego i Coco będzie mogła z nią zamieszkać. Tak więc pozostaje nam trzymać kciuki za zdrowie Pani i czekać. Oj nie ma szczęścia ta biedna Coco... Quote
Nutusia Posted October 17, 2014 Posted October 17, 2014 Szczęście w nieszczęściu, że stało się to teraz, a nie chwilę po adopcji... Quote
Mattilu Posted October 17, 2014 Posted October 17, 2014 Miejmy nadzieję, że to nic powaznego i że pani będzie nadal mogła wziąć Coco do siebie. A jak już się Coco zadomowi, to wtedy syn czy wnuk wesprą panią w awaryjnych sytuacjach. Ech, życie. No i się krótko cieszyłam, że Coco wreszcie nie jest na minusie :( Quote
malagos Posted October 17, 2014 Author Posted October 17, 2014 E, ja tak myślałam, bo to byłoby za szybko i za łatwo... Quote
Marysia R. Posted October 19, 2014 Posted October 19, 2014 Miejmy nadzieję, że to nic powaznego i że pani będzie nadal mogła wziąć Coco do siebie. A jak już się Coco zadomowi, to wtedy syn czy wnuk wesprą panią w awaryjnych sytuacjach. Ech, życie. No i się krótko cieszyłam, że Coco wreszcie nie jest na minusie :( Mattilu nie martw się :) Udało mi się sprzedać poza dogo jedną parę łyżew, które kiedyś bezskutecznie próbowałam sprzedać na bazarku więc wpadnie parę groszy dla Coco :) Biała dama była ze mną dzisiaj w kościele i pomimo sporej ilości ludzi zachowywała się nadzwyczaj grzecznie. Nie zrobiła na niej wrażenia orkiestra dęta, tłok ani biegające dookoła dzieci. Rowerzyści też już jej nie ruszają (no chyba, że bardzo szybko jadą i/lub pojawiają się znienacka). Siedziała grzecznie obok mnie na trawie, obwąchiwała otoczenie i stojących najbliżej ludzi. Podeszła nawet z zainteresowaniem do małego chłopca, który zbierał liście :) Na smyczy chodzi już bez zarzutu. Jedyne co mam jej do zarzucenia to zarzyganie mi samochodu i to w momencie kiedy zaparkowałam i właśnie miałyśmy wysiadać ;) Quote
Nutusia Posted October 20, 2014 Posted October 20, 2014 Poważny "zarzut" :megagrin: Musi na czczo podróżować Bielinka... Miałam kiedyś taką tymczaskę - Lunę/Igłę. Bez względu na to, ile kilometrów miałyśmy do przejechania, zawsze puściła pawia w ostatniej minucie podróży... Quote
Mattilu Posted October 20, 2014 Posted October 20, 2014 Biała, nie wygłupiaj się z tym rzyganiem - Maryś ma takie śliczne podusie w samochodzie! rzygnij na trawkę już potem... A ci rowerzyści, co to pojawiają się znienacka to się sami proszą o to, by ich obsobaczyć :fadein: Quote
konfirm31 Posted October 20, 2014 Posted October 20, 2014 To trzymam kciuki za zdrowie Pani i za Blanszetkę :) Quote
Marysia R. Posted October 20, 2014 Posted October 20, 2014 Poważny "zarzut" :megagrin: Musi na czczo podróżować Bielinka... Miałam kiedyś taką tymczaskę - Lunę/Igłę. Bez względu na to, ile kilometrów miałyśmy do przejechania, zawsze puściła pawia w ostatniej minucie podróży... W sumie to ona była na czczo, ostatni posiłek jadła poprzedniego dnia wieczorem ;) Ale moja Jagoda też tak ma, że na dłuższej trasie (np. dojazd do Wa-wy) zawsze rzyga. Dopisuję Białasce 45zł ze sprzedaży wspomnianych wyżej łyżew :) Quote
Mattilu Posted October 22, 2014 Posted October 22, 2014 Coco, będziemy wiernie czekać razem z Tobą. Maryś, a chodzisz do schroniska do tej drugiej sunieczki? założyłaś jej jakiś wątek, czy tu będziesz o niej czasem pisać? Quote
Marysia R. Posted October 22, 2014 Posted October 22, 2014 Coco, będziemy wiernie czekać razem z Tobą. Maryś, a chodzisz do schroniska do tej drugiej sunieczki? założyłaś jej jakiś wątek, czy tu będziesz o niej czasem pisać? To Pchełka już złapana? Niestety malutka sunia nadal jest tam gdzie była tzn. na wolności :( Dużo bym dała, żeby udało się ją w końcu złapać. Jestem u niej codziennie z jedzeniem, gadam z nią, staram się oswajać ale ona jest bardzo czujna i bardzo pilnuje żeby nie znaleźć się w zasięgu moich rąk. Serce mi się kroi kiedy zostawiam ją tam szczególnie, że pogoda jest coraz gorsza... Dzisiaj odebrałam ze schroniska dużą klatkę-łapkę (taką na psa, nie tą małą z którą wcześniej próbowałam) i w weekend znów będę próbować. Przecież w końcu musi się udać! Quote
malagos Posted October 22, 2014 Author Posted October 22, 2014 O ile łatwiej by to wszystko się układało, gdyby Blanszetka znalazła się u siebie... Quote
konfirm31 Posted October 22, 2014 Posted October 22, 2014 Najważniejsze, to złapać Pchełkę. A próbowałaś pójść do niej ze swoją psicą? I karmić łakociami równocześnie? Quote
Marysia R. Posted October 22, 2014 Posted October 22, 2014 O ile łatwiej by to wszystko się układało, gdyby Blanszetka znalazła się u siebie... Niewątpliwie byłoby fajnie ;) Muszę jej wykupić nowy pakiet u Ziutki. Najważniejsze, to złapać Pchełkę. A próbowałaś pójść do niej ze swoją psicą? I karmić łakociami równocześnie? Nie robiłam tego na razie bo boję się trochę jej reakcji. Gdyby tam było bezpiecznie to nie byłoby problemu, nawet gdyby się drugiego psa przestraszyła to by sobie uciekła i dobra. Ale ta ruchliwa trasa tuż za plecami powoduje, że taka ucieczka mogłaby się skończyć tragicznie. Ostatnio byłam świadkiem jak przestraszona jakimś wystrzałem rzuciła się do ucieczki na drugą stronę jezdni nie sprawdzając wcześniej czy nic nie jedzie i o mały włos nie potrącił jej samochód :shake: Ale jeśli duża klatka zawiedzie prawdopodobnie spróbuję tego sposobu. Quote
konfirm31 Posted October 22, 2014 Posted October 22, 2014 No, to faktycznie niedobrze. Masz rację, najpierw duża klatka. Quote
Nutusia Posted October 23, 2014 Posted October 23, 2014 Pchełka już tak długo żyje na "dzikiej wolności", że musi być czujna - inaczej już dawno by przepadła :( W sobotę pewnie nie dam rady, bo Florkę zawożę do DS (mam nadzieję), ale w niedziele, gdybyś mnie potrzebowała - dzwoń! Może chociaż pomożemy Ci tę klatkę tam zatargać i rozstawić, co?... I jakoś ją może trzeba po wojskowemu zamaskować gałęziami, liśćmi?... Quote
Mattilu Posted October 23, 2014 Posted October 23, 2014 no to robię to co mogę: wspieram dobrymi myślami akcję łapania. No i żeby Coco wreszcie domek znalazła. Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.