Jump to content
Dogomania

PatBull


Pani Profesor

Recommended Posts

LadyS, Patryk nornicę chwycił i wyciągnął z nory w ułamku sekundy, a w kolejnym ułamku nornica była już w drodze, w przełyku - też był na smyczy,to był dosłownie błysk, coś tam sobie wąchał i nagle HYC do gęby :roll: ledwo zdążyłam się schylić, a przecież to jest dosłownie chwila moment.

na szczęście z tż-tem mu ją wyjęliśmy z pyska, nornica co prawda w agonii, ale przynajmniej Pat jej nie zjadł...

Link to comment
Share on other sites

ehh.. no i mamy oszczekanego z furią yoraska :angryy: no kuźwa, zrobiłam dokładnie to samo co ostatnio robię, pies bliżej, korekta jak się najeżył, druga korekta,bo nie odpuścił, odsuwam się w tył żeby wyminąć... i DUUUUP z ryjcem, ujada, dusi się na tym półzacisku, nie reaguje na nic, znowu z teatrzykiem go musiałam uspokajać a baba od yorka posłała mi mordercze spojrzenie jakby chciała co najmniej zadzwonić do toz-u + stanęła z tym yorkiem i się gapi :angryy: no ludzie...


pominę już, że york też darł ryja ile fabryka dała, miał taki głos jak stara pijaczka :razz: tyle że ja robiłam coś celem uspokojenia swojego pieseczka, a pani stanęła i się gaaaapiii.. i pewnie tak współczuje temu biednemu kundelkowi, że go jakaś wesz wzięła i ciągnie na tej smyczy :shake:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='dog193']Pewnie był młody, młode zające tak właśnie robią. I serio twój pies podszedł do nieruszającego się zwierzęcia i go od razu zagryzł?[/QUOTE]
Wiesz co, tutaj u nas, łąki są takie dzikie, nie koszone i są mocno zarośnięte wysokimi trawami i jakimiś kwiatami i pnączami łąkowymi. I ten zając siedział w krzakach i pewnie chciał uciec, ale to był ułamek sekundy. Leżącego stojącego nieruchomo by zapewne nie ruszył. To ułamek sekundy był jak się Baski wybił z czterech łap wskoczył w te krzaki pisk i wytargałam go z kickiem w mordzie... już było za późno bo połamał mu kręgosłup i śmierć na miejscu...Rany jak sobei przypomne jak mocno trzymał i jak ciężko było mu rozewrzeć paszcze to mi się zimno robi...
Całe 8 lat nic nie upolował, to w ostatnim roku swojego życia mi taki numer wywinął.
Miałam traume po tym wydarzeniu... szliśmy sobie spokojnie, skwar z nieba wracamy noga w łape na luźnej wlekącej się smyczy i BACH!

Co do problemowych haszczaków... to problem polega na tym, że ludziom się wmawia i panuje taki stereotyp, że tych psów się nei da niczego nauczyć z posłuszeństwa i one bez smyczy chodzić nie będą.

Teraz mam poczwara a i tak ma w sobie nutę niezależności i zapędy łowieckie...

Link to comment
Share on other sites

dzisiejsza szybka relacja, bo jestem zalatana jak cholera -

- rano Patryk ZAPOZNAŁ ONka :-o, już chyba mamy rasę odbieraną w sposób neutralny/pozytywny, bo ONek szedł na komendzie "równaj" przy panu i urwał się celem zapoznania z Patrykiem (którego usadziłam w krzaku na bezpieczną odległość i kazałam siedzieć i spokojnie obserwować). ONek podleciał ekspresowo, nim Pat się skapnął, zajrzał Patrykowi w dupsko, na co ten nie zareagował, sam obwąchał ONka i nawet poszedł w ruch ogonek :loveu: no ale nie było szans na dłuższą randkę,bo właściciel ONka przyszedł po niego i ściągnął go za fraki za wyłamanie komendy :razz: po czym położył na chodniku i kazał warować, więc odeszliśmy.

teraz oszczekał mix rottka/laba, już nie pierwszy raz go widzimy i Pat go zawsze jakoś niebardzo odbiera, ale w nagrodę ładnie minął małego kundelka, więc wynik i tak na plus ;)

mam dziś taki zapierdziel że szok, jeżdżę załatwiam sprawy (przy okazji zahaczyłam lumpeks gdzie wyrwałam sweter, jeansową koszulę i bluzę za zawrotną sumę 5zł/sztuka :cool3:) a dla Krakowianek rada - nie wyjeżdżajcie autem w miasto :roll: wracałam do siebie z centrum...ponad półtorej godziny :angryy: OBJAZDAMI!

jest jakaś parada kij wie czego na Rynku i pozamykane czołowe ulice, więc... możecie się domyślić, co się dzieje.
teraz lecę dalej w miasto, tym razem komunikacją miejską ;)

Link to comment
Share on other sites

właśnie wróciłam... :diabloti:
boże, zabrali mnie do jakiejś pijalni piwa i przepadłam, okazało się, że BARDZO lubię piwo prosto z kadzi :cool3:

a Patryczek wyszedł po mnie na przystanek tramwajowy (z tż-tem, oczywiście) i...przywitał mnie mignięciem ogona i właśnie zaliczyliśmy niemalże półgodzinną gonitwę "za niczym", z warczeniem, głupawką i tak dalej.... kochany piesek :loveu:

Link to comment
Share on other sites

ahaaa, i byłabym zapomniała - odpuścił jeża :loveu: na rzecz gonienia pani/pana, nie ma to jak nocne zabawy w krzakach pt. "Patryk,A GDZIE JEST...?", po czym piesek zaczyna szukać i gonić, no po prostu fantastiko :loveu: pół godziny nocnego latania i zwierzątko zmęczone, jakby cały dzień przewalało węgiel...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Pani Profesor']ahaaa, i byłabym zapomniała - odpuścił jeża :loveu: na rzecz gonienia pani/pana, nie ma to jak nocne zabawy w krzakach pt. "Patryk,A GDZIE JEST...?", po czym piesek zaczyna szukać i gonić, no po prostu fantastiko :loveu: pół godziny nocnego latania i zwierzątko zmęczone, jakby cały dzień przewalało węgiel...[/QUOTE]

U nas na "idż zobacz' wskakuje na parapet, w locie już siada i ląduje w pozycji siedzcej :D
Zaowocowało to tym, że kiedys do TŻa wołałam z kuchni " chodź zobacz ziemniaki", to pies mało na zakręcie się nie zabił, bo do okna koniecznie trzeba było dolecieć :D

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Panna Cotta']U nas na "idż zobacz' wskakuje na parapet, w locie już siada i ląduje w pozycji siedzcej :D
Zaowocowało to tym, że kiedys do TŻa wołałam z kuchni " chodź zobacz ziemniaki", to pies mało na zakręcie się nie zabił, bo do okna koniecznie trzeba było dolecieć :D[/QUOTE]

no u nas też trzeba pilnować, co się mówi,bo jedno niewłaściwe słowo rodzi nadzieję w pieseczku :eviltong: np. "jedzonko", nie daj bóg powiem tak tż-towi i kiszka, leci zwierzątko z nadzieją w oczach i już nie odpuści, bo przecież zakomunikowano, to na pewno coś dostanie :eviltong:



a dzisiaj byliśmy na porannym spacerku z tżtem na skałach, właśnie wróciliśmy, pies jest ZMORDOWANY i ledwo zipie, bo gorąc mu dał się we znaki a że poganiał za piłką, to się zmachał podwójnie. wykąpał się w kałuży :diabloti: jak prawdziwy hipopotam i właśnie sieje syf wokół siebie sapiąc na podłodze.
nie spotkaliśmy żadnego pieska, więc statystyka oszczekań na razie stoi w miejscu :D

Link to comment
Share on other sites

Ja dzisiaj mam w planie TŻta z Hanką zostawić i iść wybiegac kundla- modle siężeby nie było żadnego psa bo mam tak rece obolałe i nadwyrężone od noszenia tego klocka, że ledwo smycz utrzymuje :loveu: dobrze, że istieją ramiona do rzucania piłką.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Pani Profesor']ahaaa, i byłabym zapomniała - odpuścił jeża :loveu: na rzecz gonienia pani/pana, nie ma to jak nocne zabawy w krzakach pt. "Patryk,A GDZIE JEST...?", po czym piesek zaczyna szukać i gonić, no po prostu fantastiko :loveu: pół godziny nocnego latania i zwierzątko zmęczone, jakby cały dzień przewalało węgiel...[/QUOTE]A co robisz z jeżem jak go widzi?
Ja Waldkowi pozwalam jeże oglądać, biorąc poprawkę na to że jeż ma kolce i jak się go dotknie nosem to jest autokorekta " nie tykaj" :P

Link to comment
Share on other sites

Wald do jeża dobiega w tempie torpedy jakby był własnie w jakiejś pogoni za gazelą, a potem ...wraca z miną "ok, myślałem że to ważne, już jestem" , uśmiewam się z tego jak nie wiem :D
A jak ze wścieklizną u jeży? Bo tak sobie ostatnio to rozważyłam jak pozwoliłam psu powąchać...

Link to comment
Share on other sites

a cholera wie, ja słyszałam tylko o tym, że jeże to "syfonosy" i noszą na sobie pchły i inne paskudztwa i że ogólnie to średnio higieniczne dotykać takiego jeżyka.. choć ja za dzieciaka ile razy taszczyłam jeże na rękach, to po prostu nie zliczę :D ale ogólnie byłam dzieckiem śmietnika, ku przerażeniu mamy wracałam brudna i ubłocona, a w ciągu dnia w trakcie podwórkowych zabaw potrafiłam wyprzytulać kilka bezdomniaków do oporu ;), bo bardzo dużo bezpańskich psiaków kiedyś biegało w moich okolicach...
niektóre miały nawet imiona nadane przez osiedlowe dzieciaki, roznosiło się to pocztą pantoflową, że to jest Lisek, a tamten to Benek. czasami ktoś je adoptował, bo zyskiwały obróżkę na szyi i miały zaokrąglone boczki, a mimo tego nadal latały luzem i zabawiały dzieciaki ;) super to były czasy, nikt się nie spinał i coś te psy się magicznie między sobą nie gryzły, taka symbioza :loveu:

Link to comment
Share on other sites

...i okazało się, że mamy dzisiaj nalot znajomych :chaos: więc najbliższe kilka godzin spędzę na czyszczeniu syfu w mieszkaniu... a na kolację robię pizzę z kamienia - dostałam taki wynalazek od znajomych na urodziny i powiem Wam, że to SUPER sprawa! pizza się robi 5min i faktycznie smakuje jak z pizzerii, daleko jej do domowej "drożdżowej buły", bo takie mi wychodziły wcześniej placki...

teraz jest serio cieniutka i przypieczona, po prostu rewela :loveu: jak ktoś ma takie coś w planach i się waha, to serio polecam ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Pani Profesor']...i okazało się, że mamy dzisiaj nalot znajomych :chaos: więc najbliższe kilka godzin spędzę na czyszczeniu syfu w mieszkaniu... a na kolację robię pizzę z kamienia - dostałam taki wynalazek od znajomych na urodziny i powiem Wam, że to SUPER sprawa! pizza się robi 5min i faktycznie smakuje jak z pizzerii, daleko jej do domowej "drożdżowej buły", bo takie mi wychodziły wcześniej placki...

teraz jest serio cieniutka i przypieczona, po prostu rewela :loveu: jak ktoś ma takie coś w planach i się waha, to serio polecam ;)[/QUOTE]

to dawaj przepis :cool3:

Link to comment
Share on other sites

Majkowska, nici, właśnie tż polazł na siłkę więc zostaje mi całe sprzątanie i zakupy...
kalyna - przepis jak przepis, ja ciasto robię na oko :diabloti: tzn. drożdży daję 1/3 kostki (takiej stugramowej), rozcieram z cukrem, wrzucam do mąki z wodą, solą i oliwą - bełtam, mieszam i czekam na konsystencję ;) jak się ciągnie,to dosypuję mąki, w razie się kruszy - daję wody, totalnie na oko.


ciasto rozciągam i staram się podrzucać albo rozciągać, żeby unikać wałka, ale czasem się wspomogę i rozwałkuję - kamień nagrzewa się w piekarniku przez ok. 20min na pełnej mocy, musi być bardzo mocno rozgrzany.
kładę wtedy szybko na tym placek i doprawiam na kamieniu (to jest ważne, bo robię przezroczyste, cieniutkie ciasto i jak dam dodatki na blacie, to za cholerę tego nie przeniosę do piekarnika, więc przyrządzam szybciutko na kamieniu w piecu).
z dodatków to co kto lubi, a sos robię zawsze taki sam - pomidory w puszce (albo świeże, odparzone ze skórki) wrzucam do gara z ziołami i kapką keczupu, wyciskam czosnek i zagotowuję, robi się aromatyczny i fajny.
oczywiście czasem nie chce mi się pitolić, więc smaruję placek koncentratem ;) ale to po najmniejszej linii oporu.

szybko kładę dodatki na placku na kamieniu, zamykam piekarnik, 5-6 min i wyciągam ;) mam elektryczny, w gazowym pewnie jeszcze szybciej się zrobi.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...