Jump to content
Dogomania

PatBull


Pani Profesor

Recommended Posts

bankowo będę zdejmować, poza tym i tak go przeglądam na kleszcze teraz notorycznie i szczegółowo (dziś 2, ale tak zakamuflowane, że fartem dojrzałam - jeden pomiędzy wąsami na zarośniętym pysku)... zobaczymy, jak nie będzie działać,to wywalę i szukam nowych kropli.
nie zaryzykuję z advantixem drugi raz póki co, bo niedawno był kroplony, Pat był kąpany tylko raz po ostatnim kropleniu, a tu już 3 kleszcze...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Majkowska']No ale w sumie jak PP kąpie Pata szczególowo szamponem co kilka dni to sie obroża stale musi odtwarzać na nowo, nie tak?. Z tego co widzę [B]ludzie foresto zdejmują do pływania za kazdym razem, a jak z kąpielami w wanni[/B]e, hmm.[/QUOTE]

Ja swoim psom do pływania nie zdejmuję;), ponieważ musiałabym to robić codziennie minimum 2 razy dziennie:evil_lol:, bo pływają na każdym praktycznie spacerze. Mimo to nie zauważyłam, żeby obroża działała słabiej, może skróci to czas jej działania ogólnego i nie będzie to te 8 miesięcy, ale przeżyję to jakoś.
Natomiast co do kąpania z szamponem to wydaje mi się, że jest tak jak napisałaś: szampon zmywa warstwę ochronną i w związku z tym po ponownym założeniu obroży potrzebne są te dwa dni, żeby ta warstwa się odbudowała. No bo jak pies ma obrożę na sobie 24h na dobę to działanie uzupełnia się na bieżąco.

Link to comment
Share on other sites

Ja tez nie zdejmuje do pływania, nie wykonalne by to było mając jeziorko na podwórku...z tym ze zamiast po 8 mies ja zmieniam co 5-6 na nowe, tak na wszelki wypadek...w okresie letnim chyba nie zdarza mi się kapać psów szamponem ale na taka kąpiel na pewno bym zdejmowała.

Link to comment
Share on other sites

Teoretycznie Foresto jest aktywne nawet przy kąpieli (takiej rzecznej/jeziorowej), ale wiem że ludzie mimo wsyztsko zdejmują jak psy pływają, stąd napisałam. Ja pewnie też bym nie zdązyła nawet zdjąć bo Wald teraz pływa w każdej najmniejszej kałuży:evil_lol:

A w temacie kleszczy - znalazłam ostatnio kleszcza na łokciu. No jaki łokieć jest to totalnie nie muszę mówić, skóra twarda jak na byku , jeszcze Wald ma podsuszone i starte łokcie od leżenia, a tam kleszcz. Nie potrafiłam wyjąć, głowa została, ale na szczęscie sama odpadła. Nawet się nie spodziewałam że to tak się wbija, no ale jak potrafią zakleszczyć jaszczurkę czy jeża to czemu by nie miało wejść w goły łokieć...

Link to comment
Share on other sites

Ale jak ściągacie Foresto co chwilę z psa to ono traci swoje właściwości przecież...obroża powinna być na psie 24h, jak pies się często kąpie to po prostu trzeba ją szybciej wymienic jak robi to Fur.
A czemu kąpiesz go w szamponie tak często? Jest chory na coś?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Rinuś']Ale jak ściągacie Foresto co chwilę z psa to ono traci swoje właściwości przecież...obroża powinna być na psie 24h, jak pies się często kąpie to po prostu trzeba ją szybciej wymienic jak robi to Fur.
A czemu kąpiesz go w szamponie tak często? Jest chory na coś?[/QUOTE]

tak, łojotokowe zapalenie skóry na nieznanym tle - od roku nie wiemy, co to powoduje, padła teoria, że stres :roll: bo wszystko inne zostało wykluczone (serio - wszystko).
teraz zbieram pieniądze i pojedziemy do stolicy na biopsję skóry do jakiejś cenionej psiej dermatolożki, inaczej nie zostanie już żaden trop.
może być niestety tak, że ma to genetycznie, że to jakaś wada wrodzona i po prostu do końca życia będzie go trzeba kąpać..
objawy są takie, że przetłuszcza mu się sierść i zaczyna cuchnąć, a później mu to przeszkadza i się drapie (łupież), także co tydzień kąpiel w sebovecie...

dzięki za odpowiedzi - wymienimy obróżkę po prostu szybciej, niż te 8 m-cy :)

Link to comment
Share on other sites

jest sucho i nie lizane,bo non stop zawinięte - szkoda tylko, że nosi bandaż, na to opaskę elastyczną żeby się trzymało i na koniec skarpetkę na noc albo na spacery :roll:
doszłam do wniosku, że rana nie oddycha wcale a wcale, ale moment bez tego ekwipunku i jęzor leci od razu, on ma taką nerwicę natręctw, że jak coś gdzieś ma nie tak, to to liże i liże.
obawiam się, że wypatroszyłby szwy :( ale w tym całym odzieniu się dusi.. zdejmuję ile mogę, jeśli mam go na oku, ale muszę robić EJ! EJ! co chwilę,bo jęzor melduje się tam non stop.

wczoraj zrobiłam glebę :cool3:
dwa razy :cool3:


byli u nas znajomi (liga mistrzów :roll:) i najpierw musiałam mu zmienić opatrunek - przy smarowaniu szwów się spiął, bo zabolało i zaczął kłapać zębami, przygniotłam go z solidnym NIE WOLNO i udało mi się zmienić bez oporów, choć drżał i warczał basowo, bolało go widocznie.

następna gleba była później, kiedy sępił przy stole, chodził pobudzony i darł ryj na balkonie na zmianę z zaczepianiem znajomych - widać było takie niezdrowe pobudzenie, więc dostawał "na miejsce", z którego wychodził sobie dalej na zwiady po 5 minutach spokoju.

postawiłam mu się i twardo kazałam mu odejść wystawiając palucha w stronę legowiska.. no i stało się coś, co na wpół mnie rozśmieszyło, a w połowie zdenerwowało :cool3:

królewicz lazł obrażony z miną "no dobra,dobra"...i na odchodne dziabnął mnie w tego wystawionego palucha :cool3: ale mega lekko, jak w delikatnej zabawie - to było takie na zasadzie "położę się, ale jeszcze cię dźgnę na złość, bo nie mam wcale ochoty tam zostać" - to było mega buractwo, bo nawet go nie dotknęłam, tylko zamamrotał pod nosem i MLASK w paluch.. no i cóż, zglebiłam go w sekundę, zawarczał i wywalił oczy nie wiedząc totalnie co ja wyprawiam.

był w szoku, oblizywał nos i leżał plackiem - więcej z posłania nie wylazł, aż znajomi sobie poszli - czyli baaardzo późno :cool3:

a na nocny spacerek o 2 wylazł w obroży, bez smyczy i kagańca i trzymał się tż-ta calutką drogę :cool3:

Link to comment
Share on other sites

Widzę, że znalazłaś te zgubione jaja :mad: :evil_lol: pamiętaj tylko o tym, żeby nie przegiąć i oczywiście tez wzmacniać pozytywnie każde mile widziane zachowanie, żeby nie wpaść w drugą ze skrajności tj. karcenie psa za złe zachowanie bez jednoczesnego wylewnego chwalenia za dobre :)

To dziabnięcie w palucha wygląda jak typowe sznaucerowate "i tak JA wiem lepiej", ale w ostrzejszym wykonaniu :) sznaucer mojej kumpeli zawsze ma swoje zdanie i jak np. każe mu przestać szczekać to przestanie, ale jeszcze zrobi to swoje "BU!" raz na boku, z tym że ciszej :D albo raz jak mu kazała usunąć się z przejścia między pokojami to wstał, zrobił dosłownie pół kroku i położył się znowu, spojrzał na nią z tą swoją pogardą, po czym polazł na posłanie :D

Edited by maartaa_89
Link to comment
Share on other sites

[quote name='Pani Profesor']

i nie pisałam, że nie PACNĘ psa, tylko mu nie wp*dolę tak, że się nakryje nogami - to jest różnica :cool3: glebę uznaję za środek dopuszczalny, a po tym jak evel to sformułowała to odebrałam to jako serio-łomot, czego nie zrobię nigdy w życiu![/QUOTE]

Ej no sorry, ale widzę potrzebę sprostowania. Jak ktoś uważa, że ja popieram SKATOWANIE psa to chyba coś jest nie tego :roll: Chyba że ktoś trzaśnięcie [B]gryzącego [/B]psa na odlew w ryj uważa za katowanie. Ale to już mi zalatuje "nie gryź pana, bo się spocisz"... PP, serio uznałaś, że radzę Ci między wierszami, żebyś sobie kupiła kij bejsbolowy i napier... psa, aż padnie?! :shock:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evel']Ej no sorry, ale widzę potrzebę sprostowania. Jak ktoś uważa, że ja popieram SKATOWANIE psa to chyba coś jest nie tego :roll: Chyba że ktoś trzaśnięcie [B]gryzącego [/B]psa na odlew w ryj uważa za katowanie. Ale to już mi zalatuje "nie gryź pana, bo się spocisz"... PP, serio uznałaś, że radzę Ci między wierszami, żebyś sobie kupiła kij bejsbolowy i napier... psa, aż padnie?! :shock:[/QUOTE]

Chciałabym, żeby każdy pies był 'katowany', jeśli miałby się zachowywać tak ja Zu.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='maartaa_89']Widzę, że znalazłaś te zgubione jaja :mad: :evil_lol: pamiętaj tylko o tym, żeby nie przegiąć i oczywiście tez wzmacniać pozytywnie każde mile widziane zachowanie, żeby nie wpaść w drugą ze skrajności tj. karcenie psa za złe zachowanie bez jednoczesnego wylewnego chwalenia za dobre :)

To dziabnięcie w palucha wygląda jak typowe sznaucerowate "i tak JA wiem lepiej", ale w ostrzejszym wykonaniu :) sznaucer mojej kumpeli zawsze ma swoje zdanie i jak np. każe mu przestać szczekać to przestanie, ale jeszcze zrobi to swoje "BU!" raz na boku, z tym że ciszej :D albo raz jak mu kazała usunąć się z przejścia między pokojami to wstał, zrobił dosłownie pół kroku i położył się znowu, spojrzał na nią z tą swoją pogardą, po czym polazł na posłanie :D[/QUOTE]

chwalę go oczywiście, na spacerze dostał smaka za minięcie psa bez absolutnej reakcji, choć szkoleniowiec mi niby zabronił go smaczyć za to, co powinien robić BEZ smaczenia, ale póki co - wzmacniam, żeby zaakcentować, że TO BYŁO SUPER, DURNIU!

a to co piszesz o stawianiu na swoim...jakby widziała swojego psa :D identyko, jak się zamknie, to też pod nosem jeszcze zrobi ŁUF, albo po wygonieniu z kuchni położy się tak, że jedna łapa leży [I]odrobinę [/I]na kafelkach, jak polezie na posłanie to łapy [I]troszkę [/I]wystają poza :D no po prostu identycznie, śmieszy mnie to okrutnie - tak samo jak ganianie, jeśli mnie obserwuje w kuchni jak coś majstruję na blacie - dam jedno ostrzegawcze "Paatryyyk..", to przejdzie z drugiej strony się lampić - obejrzę się szybko a on wtedy "NO DOBRA, DOBRA.." i lezie obrażony na posłanie.
kabaret mamy 24/7 :cool3: ale tym wczoraj mnie zdenerwował, buractwo w czystej formie.

[quote name='evel']Ej no sorry, ale widzę potrzebę sprostowania. Jak ktoś uważa, że ja popieram SKATOWANIE psa to chyba coś jest nie tego :roll: Chyba że ktoś trzaśnięcie [B]gryzącego [/B]psa na odlew w ryj uważa za katowanie. Ale to już mi zalatuje "nie gryź pana, bo się spocisz"... PP, serio uznałaś, że radzę Ci między wierszami, żebyś sobie kupiła kij bejsbolowy i napier... psa, aż padnie?! :shock:[/QUOTE]

[quote name='furciaczek']A kto cie tam wie:diabloti:


:eviltong::evil_lol::evil_lol::evil_lol:[/QUOTE]

nie no, nie pomyślałam, że każesz mi katować psa :D ale Rinuś napisała, jakbym się broniła przed każdą formą cielesnego karcenia, a to nie tak - ja jestem przeciwna tłuczeniu w poważnym słowa znaczeniu, a Twój tamten post był mocno radykalny :cool3: toteż odpisałam, że nie walnę psa tak, "żeby się nakrył nogami na łeb", choć później zrozumiałam, że to przenośnia i wcale nie chodzi o [I]aż takie [/I]walnięcie.

fakt faktem, wyluzowałam trochę i może w tym jego durnym łbie się ułoży, że ja też potrafię się odwinąć :cool3:

mam znajomego, który praktykował dziwaczną metodę wychowywania swojego tybetana - kiedy młody go gryzł, to kolega...odgryzał się psu :cool3: zawsze się pukałam w łeb, że co to w ogóle ma być :grin: gryzienie kundla w odwecie?
no ale fakt faktem, teraz to jest dorosły pies i ma żelazny, nieustępliwy charakter (tybek w pełnym tego słowa znaczeniu), ale słucha właściciela i nie pokazuje rogów choćby nie wiem co ;)

Link to comment
Share on other sites

...żeby nie było tak słodko to dodam, że kąsanie podczas wczorajszej zmiany opatrunku było okropne :cool3: czyli takie naprawdę w furii, chciał mnie serio przegonić, bo dotknęłam szwów maścią i musiało go okrutnie zaboleć, ale to nie było burackie "odejdź", tylko podszyte bólem i agresorem WON.

ciekawe, czy to da jakieś długofalowe efekty, bo tak naprawdę w wielkim bólu próbuje przeganiać nawet tż-ta, którego przecież szanuje. z drugiej strony - nie sądzicie, że trudno oczekiwać od psa, że pozwoli sobie majstrować przy czymś,co go strasznie boli bez najmniejszej reakcji?
Wasze psy poważnie poddają się każdym zabiegom bez oporów i nie ma sytuacji, w których musicie kagańcować "na wszelki wypadek", w razie się odwinie z bólu?

kleszcza daje wyciągnąć na luzaku, bo przecież ostatnio wydłubałam dwie sztuki..

Link to comment
Share on other sites

Jakoś 2 lata temu, Torce wbiło się coś przy udzie. Miała guza, ale myślałam, że to guz poszczepienny, bo takie miewa (cecha osobnicza). Po kilku dniach, wróciłam z pracy, a pies na podwórku z wygryzioną dziurą :crazyeye:
Od razu do weta. Wtedy okazało się, że coś jej się tam wbiło i ona sobie to w końcu "wyciągnęła" zębami.
Czyszczenie rany przez weta odbyło się z przywiązaniem psich łap do stołu, ale bez kagańca. Wtedy pierwszy raz widziałam, że mojego psa naprawdę coś boli :(
Potem, przez kilka dni, musiałam jej do tej rany wstrzykiwać dużą ilość wody utlenionej, a potem specjalną maść. Te zabiegi ją bolały, bo było to widać :( Jednak zawsze stała potulnie, ze spuszczonymi uszami, z ogonem pod dupskie, ale nigdy nawet nie próbowała mnie ugryźć.
Żaden mój pies, nie miał nigdy kagańca na mordzie. Nawet u weta, jeśli były na jakiś zabiegach/oględzinach ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Pani Profesor']...żeby nie było tak słodko to dodam, że kąsanie podczas wczorajszej zmiany opatrunku było okropne :cool3: czyli takie naprawdę w furii, chciał mnie serio przegonić, bo dotknęłam szwów maścią i musiało go okrutnie zaboleć, ale to nie było burackie "odejdź", tylko podszyte bólem i agresorem WON.

ciekawe, czy to da jakieś długofalowe efekty, bo tak naprawdę w wielkim bólu próbuje przeganiać nawet tż-ta, którego przecież szanuje. z drugiej strony - nie sądzicie, że trudno oczekiwać od psa, że pozwoli sobie majstrować przy czymś,co go strasznie boli bez najmniejszej reakcji?
Wasze psy poważnie poddają się każdym zabiegom bez oporów i nie ma sytuacji, w których musicie kagańcować "na wszelki wypadek", w razie się odwinie z bólu?

kleszcza daje wyciągnąć na luzaku, bo przecież ostatnio wydłubałam dwie sztuki..[/QUOTE]

Trochę jak z ludźmi :) ja na przykład nienawidzę jak ktoś mi sprawia ból. Dlatego oddałam od razu mojej suce jak mnie użarła w rękę, dlatego u dentysty kilka razy zdarzyło mi się go kopnąć albo szarpnąć, raz nawet prawie mu strzeliłam :oops: jak mi raz mój niemąż niechcący przytrzasnął palce drzwiami to też mu od razu oddałam :oops: nie mówiąc już o tym, że na ogół jak mnie coś zaboli i ktoś jest temu chociaż w pośredni sposób winny to potrafię rzucić "K*RWA! CO robisz?!". Więc jestem jak Twój Patryk :D

[SIZE=1]Pomyślcie[SIZE=1] co ja będę odstawiać jak będę rodzić :D[/SIZE][/SIZE]

U mnie psy, które miałam od malucha pozwolą sobie robić wszystko. Bullica to ciapa, hovek z kolei ma tendencje do histerii i piszczy jak mu np. wyciągam kleszcza z powieki. Ale nie warczą. Z kolei ta czarna zołza, którą mam od kilku miesięcy potrafi warknąć przy niektórych czynnościach, chociaż ja się tym nie przejmuje i robię swoje :) miała duży problem z dotykaniem okolic ogona, ale już ją na to odczuliłam smakołykami- wcześniej od razu odskakiwała i pokazywała wszystkie zęby :shake:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Pani Profesor']...żeby nie było tak słodko to dodam, że kąsanie podczas wczorajszej zmiany opatrunku było okropne :cool3: czyli takie naprawdę w furii, chciał mnie serio przegonić, bo dotknęłam szwów maścią i musiało go okrutnie zaboleć, ale to nie było burackie "odejdź", tylko podszyte bólem i agresorem WON.

ciekawe, czy to da jakieś długofalowe efekty, bo tak naprawdę w wielkim bólu próbuje przeganiać nawet tż-ta, którego przecież szanuje. z drugiej strony - nie sądzicie, że trudno oczekiwać od psa, że pozwoli sobie majstrować przy czymś,co go strasznie boli bez najmniejszej reakcji?
Wasze psy poważnie poddają się każdym zabiegom bez oporów i nie ma sytuacji, w których musicie kagańcować "na wszelki wypadek", w razie się odwinie z bólu?

kleszcza daje wyciągnąć na luzaku, bo przecież ostatnio wydłubałam dwie sztuki..[/QUOTE]

U nas nie ma żadnego problemu, wszystko dawał sobie robić czy nam, czy wetowi, wystarczyło - "spokój" i pies nawet nie próbował się odwijać i nie warczał. Tyle że myśmy, z powodu bardzo wielu dzieci w rodzinie, od początku uczyli, że człowiek może dotykać i pies ma to akceptować. Oczywiście, wszystko w ramach rozsądku.

Link to comment
Share on other sites

aha, miałam nadzieję, że mi odpiszecie co innego w ramach pocieszenia :grin:

Marta, a jak odczulałaś psa na dotykanie ogona? dotykasz-smaczek?

u nas przerabialiśmy to odczulanie milion razy, w końcu zaraz mija rok, jak mamy Patryka.. działało z klikerem, dopóki widział, że to jakieś ćwiczenie - można go wtedy podnosić, taczać, ciągnąć za łapy/ogon - wszystko.
w 'realnej' sytuacji jest kicha, nie da też obejrzeć ogona jeśli stoi, a ja podejdę od tyłu.
jeśli ogon, to tylko na leżąco.


niedługo Pat ma "urodziny", więc wymyśliliśmy mu prezent-niespodziankę :cool3:
nagramy film, jak zareagował na swój prezent... czuję, że to będzie hit :cool3:

Link to comment
Share on other sites

Zu w kagańcu siedzi u wetów, którzy się czają przy różnych zabiegach. Dla mojego i ich spokoju. Próbuje ich straszyć i warczeć, a nie daj buk jak ktoś się cofnie jak ona buczy, wtedy pozamiatane :diabloti: A jak jeden koleś totalnie na luzie po prostu podchodził i robił, co ma robić, z uspokajającym "no już kończymy, myszko" od czasu do czasu to SAM był w stanie jej nawet pobrać krew i nie mrugnęła. Gdzie rok wcześniej przy pobieraniu krwi trzymało ją 5 osób :diabloti:

A jeśli o mnie chodzi to warczał na mnie pies raz, przy zapaleniu uszu i ich zakrapianiu i czyszczeniu, ale to było raczej na zasadzie "nie chcę, boli, idź sobie". Oczywiście niczego to nie zmieniało, bo uszy tak czy siak musiały zostać wyczyszczone. Z kolei jak ją np. dwa razy zacięłam nożyczkami przy strzyżeniu (no dupa ze mnie :roll:) to tylko miauknęła i stała dalej, moja sierotka.

Raven natomiast wszystkich kocha, więc jej to wszystko jedno :P

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Pani Profesor']aha, miałam nadzieję, że mi odpiszecie co innego w ramach pocieszenia :grin:

Marta, a jak odczulałaś psa na dotykanie ogona? dotykasz-smaczek?

u nas przerabialiśmy to odczulanie milion razy, w końcu zaraz mija rok, jak mamy Patryka.. działało z klikerem, dopóki widział, że to jakieś ćwiczenie - można go wtedy podnosić, taczać, ciągnąć za łapy/ogon - wszystko.
w 'realnej' sytuacji jest kicha, nie da też obejrzeć ogona jeśli stoi, a ja podejdę od tyłu.
jeśli ogon, to tylko na leżąco.

[/QUOTE]


Zaczęłam od dotykania od pyska w kierunku ogona ;) zawsze robiłam tak, żeby suczka sie nie domyśliła, że coś przy sobie mam, często chodziłam ze smakołykami w kieszeniach pół dnia :D i wyglądało to tak, że na przykład podchodziłam do niej, chwilę miziałam po całym ciele omijając ogon, zagadywałam ("ale super psinkaaa! ślicznie blabla") i wtykałam jej do mordy smakołyk wykorzystując całe zamieszanie na wyciągnięcie go nagle z kieszeni tak, żeby się nie zorientowała :) w trakcie jedzenie smakołyka też ją tarmosiłam/głaskałam i tak kilkanaście razy dziennie, na spacerach, w domu itd. Raz dawałam coś dobrego raz nie ;)
Potem stopniowo robiłam tak, że jak dawałam jej smakołyki to oprócz ogólnego tarmoszenia szybko dotykałam okolice ogona i od razu wpychałam jej do mordy kolejne :) po jakichś 3 tygodniach takich ćwiczeń zaczęła tolerować mocne naciskanie u nasady ogona, a nawet szarpanie za niego :) z tym, ze tylko niektóre osoby mogą to robić, obcej osobie bym nie pozwoliła jej dotykać po dupencji :cool1:

Daję jej dalej żarełko jak ją wyczesuję w okolicach tyłka, kilka razy dziennie dotykam ogonka i głośno, wylewnie chwalę za grzeczne zachowanie, często dorzucam do tego coś smacznego do jedzenia ;)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...