joanka40 Posted April 8, 2015 Author Share Posted April 8, 2015 Oj, jakie te zwierzakowe historie pogmatwane, czasem tak trudno... i ciężko. Ale czym byłoby życie bez zwierząt? Tak... Jesteśmy integralną częścią natury... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
joanka40 Posted April 8, 2015 Author Share Posted April 8, 2015 Czytałam ostatnio "Czarnobylską modlitwę" - Swietłany Aleksijewicz. To zapis wspomnień ludzi, którzy przeżyli awarię reaktora... Praktycznie nie ma wspomnienia ludzkiego w tej książce, bez wspomnienia o wszechobecnych zwierzętach... Likwidatorzy, czyli ludzie, którzy doprowadzali skażoną ziemią do porządku, wspominają co robili ze zwierzętami - i mimo, że minęło wiele lat od tragedii wspominają smutny los zwierząt, płaczą nad tragedią radioaktywnych zwierząt... Napromieniowani ludzi, niczym trędowaci wyjechali i niczym trędowaci byli traktowani, a napromieniowane zwierzęta zostały...przeznaczone do odstrzału...ludzie nie mogli ich zabrać ze sobą... Ta książka to ogromny ukłon w stronę zwierząt. W obliczu tragedii, pszczoły schowały się w ulach, robaków do wędkowania nie można było nakopać, bo one same wkopały się w ziemię głębiej niż na standardowe pół metra. Osy zniknęły na 6 lat z Prypeci... A ludzie nawet nie wiedzieli, że był wybuch - dopóki im nie powiedziano. Ludzie myśleli, że to tylko pożar...że nic się nie stało... Zwierzęta wiedziały...człowiek nie... Kto jest lepiej w takim razie przystowsowany do życia ? A kto mimo, że przystosowany nie jest, tę przyrodę dewastuje bezmyślnie ? 2 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Martika&Aischa Posted April 8, 2015 Share Posted April 8, 2015 O Luśce zaś nie ma co pisać - wkomponowała się w krajobraz, a my nauczyliśmy się z nią żyć. Postawiłam jej dość wysokie wymagania - ale dzięki temu jest mniej nerwów i złości w wzajemnych relacjach. Luśka wie, że może siedzieć tylko na jednym fotelu. Fotel jest opatulony workiem na śmieci, a na worku leży koc, albo poducha - żeby łatwo można było uprać. Ponadto, jak jest biegunka to Lusiek śpi w transporterku, żebym rano nie musiała sprzątać przez godzinę. Luśka chodzi też po całym mieszkaniu. Ostatnio nadawałam mojemu mężowi na Luśkę, że taka, siaka, owaka - ale głównie chodziło o sprawy, na które Luśkot nie ma wpływu - czyli o wydalenie. A mój mąż mi się pyta: - No ale przecież oprócz tego to ona jest ZDROWA ??? No i mnie rozwalił: - No tak, oprócz tego Luśka jest zdrowa. Kochany Pan Bogdan :) :) :) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
dorobella Posted April 8, 2015 Share Posted April 8, 2015 Dorotko, czyli Bazyl się pochorował...trzymam kciuki. Dorotko, nigdy bym nie pomyślała jak to mówisz: "Asiu będę wredna", nigdy...wiem jak dużo robisz dla zwierzaków i wiem co miałaś na myśli. Rozmawiałyśmy o tym przez telefon. Jak się miewają jeże ? Nie wiem co to było. On ma nawracające zatwardzenia. Nie chciał jeść saszetek ostatnio. Nie wiem. Co ma być to będzie. Kiedyś wydawało mi się, ze lepiej jak zwierzak odejdzie sam np. we śnie i wtedy nie muszę go usypiać. Jednakże im dłużej o tym myślę, to nie jestem w stanie wymyślić co jest lepsze. Więc będzie to, co musi być, innego wyjścia nie ma. Jeże przychodzą na wyżerkę. Mam wyrzuty sumienia, że tak mało jedzenia im zostawiam, bo nic nie zostaje. Delikwenci czekają na poprawę pogody, dwójka przysypia. Rana się goi, ale trochę minie nim odrosną kolce i go wypuszczę. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
joanka40 Posted April 9, 2015 Author Share Posted April 9, 2015 Nie wiem co to było. On ma nawracające zatwardzenia. Nie chciał jeść saszetek ostatnio. Nie wiem. Co ma być to będzie. Kiedyś wydawało mi się, ze lepiej jak zwierzak odejdzie sam np. we śnie i wtedy nie muszę go usypiać. Jednakże im dłużej o tym myślę, to nie jestem w stanie wymyślić co jest lepsze. Więc będzie to, co musi być, innego wyjścia nie ma. Jeże przychodzą na wyżerkę. Mam wyrzuty sumienia, że tak mało jedzenia im zostawiam, bo nic nie zostaje. Delikwenci czekają na poprawę pogody, dwójka przysypia. Rana się goi, ale trochę minie nim odrosną kolce i go wypuszczę. Jeże, jeże - wytrzymajcie jeszcze trochę, już niedługo powinno się zrobić w miarę przyzwoicie na dworze. A Bazylowi życzę zdrowia na wiosnę, bo to najważniejsze. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
joanka40 Posted April 9, 2015 Author Share Posted April 9, 2015 Znowu coś przekombinowałam. Wstawiłam sygnaturę z tym wątkiem i jest nieaktywna. Jak ją mogę uaktywnić ? Z góry dziękuję za pomoc techniczną :) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
joanka40 Posted April 9, 2015 Author Share Posted April 9, 2015 Kochany Pan Bogdan :) :) :) Tak Marticzko Bogdan jest OK. Tylko, czy to nie początek jakiś zaburzeń postrzegania rzeczywistości, ja się pytam ? No bo jednak Luśka jest nie ten tego :) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Maruda666 Posted April 9, 2015 Share Posted April 9, 2015 Znowu coś przekombinowałam. Wstawiłam sygnaturę z tym wątkiem i jest nieaktywna. Jak ją mogę uaktywnić ? Z góry dziękuję za pomoc techniczną :) Asiu, ja skracam adres wątku na tiny,pl - http://tiny.pl/ potem w ,, zmień sygnaturę" (po najechaniu na niebiesko myszką tego co chcę podlinkować ) klikam dziewiaty znaczek w dolnym rzędzie tam na górze ( mniej więcej pod rozmiarem) i wklejam nowy krótki adres w okienko które mi wyskoczy - chyba już sama nie rozumiem tego co tu co stworzyłam ;) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
joanka40 Posted April 9, 2015 Author Share Posted April 9, 2015 Asiu, ja skracam adres wątku na tiny,pl - http://tiny.pl/ potem w ,, zmień sygnaturę" (po najechaniu na niebiesko myszką tego co chcę podlinkować ) klikam dziewiaty znaczek w dolnym rzędzie tam na górze ( mniej więcej pod rozmiarem) i wklejam nowy krótki adres w okienko które mi wyskoczy - chyba już sama nie rozumiem tego co tu co stworzyłam ;) Danusiu, wiesz jak mi szło cytowanie, czy też skracanie cytatów :) Z tego co pamiętam nauczenie się tej banalnej wręcz operacji zajęło mi chyba kwartał :) No to sygnaturki opanuję mniej więcej, w okolicach września :) Choć już dziś podejmę pierwsze próby. I oczywiście Danusiu, ogromnie Ci dziękuję za instrukcję :) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Maruda666 Posted April 9, 2015 Share Posted April 9, 2015 W razie czego pisz, bo ta moja instrukcja to taka bardziej zagmatwana ;) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Mysza2 Posted April 9, 2015 Share Posted April 9, 2015 Asiu jestem pod wrażeniem jak przeczytałam co Twój mąż powiedział:):) Miziano dla Luśkota:) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
joanka40 Posted April 10, 2015 Author Share Posted April 10, 2015 Asiu jestem pod wrażeniem jak przeczytałam co Twój mąż powiedział :):) Miziano dla Luśkota:) Myszko, Luśkot wymyziany :). Bogdanowi nic nie będę mówić, że zrobił takie dobre wrażenie, bo Mu może odbić jakaś palma :) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Jasza Posted April 11, 2015 Share Posted April 11, 2015 Niech Mu odbija. Należy się jak nic. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
agat21 Posted April 12, 2015 Share Posted April 12, 2015 Wczoraj tak cieplusio, a dziś lodowaty wiatr się przyplątał.. szkoda. Ale zwierzydła wygrzewają się na słońcu na parapetach :) - oprócz psa oczywiście - on na szczęście na parapet nie wchodzi ;) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
joanka40 Posted April 13, 2015 Author Share Posted April 13, 2015 Wczoraj tak cieplusio, a dziś lodowaty wiatr się przyplątał.. szkoda. Ale zwierzydła wygrzewają się na słońcu na parapetach :) - oprócz psa oczywiście - on na szczęście na parapet nie wchodzi ;) U nas w niedzielę też pogoda była wspaniała. Ale dziś bardzo wieje, aż szumi. Słońce niby się pokazuje, ale w wersji okrojonej, tzw. oszczędnej. Trochę deszczu też jest...niestety... Agatko, jak się czuje Twoje Kicia ? Słoneczko dla kota to super dawka energii - jak się kocina wygrzeje, to od razu ma lepsze samopoczucie. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
joanka40 Posted April 16, 2015 Author Share Posted April 16, 2015 Wklejam link do bazarku na bezdomniaki i tymczasy Tuchy: http://www.dogomania.com/forum/topic/146361-hendmejdowy-sza%C5%82-breloki-etui-r%C3%B3%C5%BCno%C5%9Bci-do-305/page-2 A tam takie cuda: 1 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
dorobella Posted April 28, 2015 Share Posted April 28, 2015   Ja wam pokaże Tetrisa 384 gramy w momencie znalezienia, jeż został pogryziony, być może przez psa. Rana zasklepiona, pod spodem martwica. Teraz jest trudny okres dla zwierząt. Większość ludzi przestała karmić ptaki jak zrobiło się ciepło. A nie ma jeszcze nowego pokarmu. Wiele z nich nie przeżyje. Jeże wybudzone z hibernacji również mają problem z pożywieniem. Bezdomne koty i psy też nie mają lekko :(  Widać różnicę :) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
agat21 Posted April 29, 2015 Share Posted April 29, 2015 U jeżyka różnica wspaniała! :) A u mnie smutno. Moja Kitka poszła sobie.. Była zawsze kotem wychodzącym, przygarnęłam ją z piwnicy i opcja siedzenia non-stop w domu nie wchodziła w rachubę.. Wychodziła ostatnio tylko na troszkę, na grubsze sprawy, bo siusiu robiła do swojej kuwetki. Wychodziła i po 10-15 minutach była z powrotem. A tydzien temu w sobotę wyszła i już nie wróciła. Poszukiwania przy współudziale dozorczyni i sąsiadów nie dały rezultatów. Myślę, że mogła zdecydować, że ma dość zastrzyków, złego samopoczucia i ... znalazła miejsce, gdzie nikt jej nie przeszkadza. Ona taka zawsze była - niezależna indywidualistka, zawsze musiała postawić na swoim, innych miała w swej królewskiej pogardzie. Moja zołza kochana i cudowna. Nie wiem już co myśleć. Gonitwa emocji, strachu, żalu, że pozwoliłam jej wyjść, może powinnam jej już zupełnie nie wypuszczać? Nie wiem. W okolicy ją wszyscy znali, bardzo żałują, jak opowiadam co się stało, nie sądzę, żeby ktoś chciał ją łapać czy krzywdę zrobić.. :( :( :( Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
agat21 Posted April 29, 2015 Share Posted April 29, 2015 Ponad 13 lat byłyśmy razem. Nie sprzątam na razie nawet jej kuwety. Nie mam siły. Niech stoi, nawet zasiusiana, jeszcze daje nadzieję Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
dorobella Posted April 29, 2015 Share Posted April 29, 2015 Mój przygarnięty w wieku 9 lat Bazyl był kotem wychodzącym. Ma 15 lat. U mnie nie wychodzi. Nie będzie mu dane pójście gdzieś, na ostatnią drogę. Ma dwa wyjścia, albo umrze w domu, albo uśpię go w lecznicy. Większość zwierząt musiałam poddawać eutanazji. Jak Bazyl biegnie na balkon- zawsze mi się wydaje, że on chce, żeby go wypuścić na ostatnią drogę. Taka schiza. W domach z betonu nie ma wolności. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
joanka40 Posted April 29, 2015 Author Share Posted April 29, 2015 U jeżyka różnica wspaniała! :) A u mnie smutno. Moja Kitka poszła sobie.. Była zawsze kotem wychodzącym, przygarnęłam ją z piwnicy i opcja siedzenia non-stop w domu nie wchodziła w rachubę.. Wychodziła ostatnio tylko na troszkę, na grubsze sprawy, bo siusiu robiła do swojej kuwetki. Wychodziła i po 10-15 minutach była z powrotem. A tydzien temu w sobotę wyszła i już nie wróciła. Poszukiwania przy współudziale dozorczyni i sąsiadów nie dały rezultatów. Myślę, że mogła zdecydować, że ma dość zastrzyków, złego samopoczucia i ... znalazła miejsce, gdzie nikt jej nie przeszkadza. Ona taka zawsze była - niezależna indywidualistka, zawsze musiała postawić na swoim, innych miała w swej królewskiej pogardzie. Moja zołza kochana i cudowna. Nie wiem już co myśleć. Gonitwa emocji, strachu, żalu, że pozwoliłam jej wyjść, może powinnam jej już zupełnie nie wypuszczać? Nie wiem. W okolicy ją wszyscy znali, bardzo żałują, jak opowiadam co się stało, nie sądzę, żeby ktoś chciał ją łapać czy krzywdę zrobić.. :( :( :( Agatko, znam doskonale uczucia towarzyszace wypuszczaniu kotow. Ja mam dzika kotke z dzialek, ktora jest u mnie osiem lat i dalej nie pozwala sie glaskac, i choc marze o tym, zeby przestala wychodzic i prosze ja o to, jestem bezsilna, gdy mnie o to prosi. Mam wrazenie, ze gdybym przestala ja wypuszczac, ona uschlaby jak kwiat bez wody...wiec wypuszczam - upolowala juz sobie mysze, ptaka, wygrzewa sie na dachu u sasiada. Z ciezkim sercem sie kota wypuszcza na dwor, a potem z rozpacza sie czeka i czeka... Agatko, jest piekna pogoda, moze Kitka poczula wiosne i poszla sie nia napawac. Moze czula sie po leczeniu na tyle dobrze, zeby powedrowac po okolicy i wygrzewac sie na sloncu. Ja mam nadzieje, ze Kitka wroci do Was, trzymam mocno kciuki. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
joanka40 Posted April 29, 2015 Author Share Posted April 29, 2015 "Mój przygarnięty w wieku 9 lat Bazyl był kotem wychodzącym. Ma 15 lat. U mnie nie wychodzi. Nie będzie mu dane pójście gdzieś, na ostatnią drogę. Ma dwa wyjścia, albo umrze w domu, albo uśpię go w lecznicy. Większość zwierząt musiałam poddawać eutanazji. Jak Bazyl biegnie na balkon- zawsze mi się wydaje, że on chce, żeby go wypuścić na ostatnią drogę. Taka schiza. W domach z betonu nie ma wolności." Dorotko, jezyk pieknie Ci sie wygoil :) Gratuluje. Tak, Bazyl pewnie chetnie posiedzialby sobie na drzewie, ale jak od 6-iu lat nie wychodzil, to pewnie wystarczy mu piekny widok z okna :) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
bela51 Posted May 4, 2015 Share Posted May 4, 2015 Podczytuje te Wasze opowiesci o kotach i mi smutno :( Nigdy nie miałam kota... Nie wiem, czy chcialabym miec, bo te historie są bardzo smutne :( Trudno chyba zaakceptowac kocią niezaleznosc, pęd do przygody i włoczęgostwa. Z psem jest łatwiej. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
róża35 Posted May 4, 2015 Share Posted May 4, 2015 ....z kotem też łatwo:):),przygarnięte małe koty mogą być nie wypuszczane na dwór, i do tego się przyzwyczają,bo nie wiedzą ,że może być inaczej..... gorzej z dorosłym kotem,który poznał już kocie wędrówki.....moja jedna kotka żyła 17 lat ,kocur 18,i nigdy nie wychodziły na zewnątrz(9 piętro),a po przeprowadzce (1 piętro) w centrum miasta,główna ulica,drzwi zamykane ,domofon....koty są wspaniałe:):):),warto przygarnąć jakiegoś bezdomniaka:):) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
tucha Posted May 4, 2015 Share Posted May 4, 2015 Ale nawet takiego z podwórka da się udomowić tak, aby nie wychodził. Sama mam takiego w domu, a i koteczkę urodzoną na podwórku (która dodatkowo spędziła na nim rok) wydałam do domu niewychodzącego i jest ok :) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.