Jump to content
Dogomania

Maksio zostaje u Hałabajówki.


Olena84

Recommended Posts

[quote name='Nutusia']Napisz koniecznie! :)[/QUOTE]

Proszę bardzo.
To było kilka miesięcy temu, czyli bardzo dawno temu wg moich dzieci. Świnek przyjechał do nas mało przyjaźnie nastawiony do świata i trzeba go było socjalizować. Codziennie więc świnek był wyjmowany z klatki i puszczany "luzem" po pokoju, próbowaliśmy się z nim bawić, karmić go z ręki, głaskać itd. I wszystko fajnie było dopóki mój syn nie wybył na narty. Świnek od razu 3-go dnia spierniczył mi za szafę (uprzednio nafajdawszy na łózko). Szafa jest duża, ciężka (kiedyś miałam fazę na meble z litego drewna - o ja idiotka), nie do ruszenia przez mnie. Ale ja nie z tych co się poddają. Wykombinowałam sobie, że jak ją wypakuję, to będzie lżejsza i może uda mi się ją odsunąć od ściany. Wypakowałam, nie dała się ruszyć, zapakowałam od nowa. Świnek w tym czasie twardo za nią siedział wydając z siebie takie gri gri czy inne chrumknięcia. Pomyslałam, że może uda się po prostu wywalić "plecy" tej szafy a wtedy świnka wyciągnę. Rozpakowałam szafę. Pleców nie udało mi się wywalić. Zapakowałam szafę. Przelecialo mi przez głowę nawet, że może by tę szafę siekierą potraktować ale już byłam zmęczona, wściekła i mialam dość opieki nad świnkiem. Postanowiłam, że będę mu wsuwać za szafę jedzenie i może przeżyje. Jadł, chrumkał i nawet wychodził zza szafy (nocą), bo rano znajdowałam piękne bobki na dywanie. Siedział tak 7 dni. Syn wrócił z ferii a ja się do niego rzuciłam co ja myślę o jego dzikim, niewychowanym i w ogóle głupim świnku. Syn mi powiedział, że się nie znam na zwierzętach, usiadł na dywanie, zagwizdał, rozległo się takie radosne gru gru gri gri i świnek wypadł zza szafy, dopadł syna, wspiął się po nim jak po drabinie i zaczął go lizać po buzi. I w ten oto sposób okazało się, że nie nadaję się do opieki nad świnkiem. Niespecjalnie mnie to martwi powiem szczerze.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Olena84']Kocham świnki!!! A Ty się nie postarałaś!;)

Ulv nie przyjmie, a do reszty napisałam, czekam na odp, pytałam i innych nie z dogo, ale koszty mega wielkie...[/QUOTE]
A u Furciaczek próbowałaś? Ona się nie boi trudnych psów i chyba nie jest taka przeraźliwie droga dla psiaków z dogo / a przynajmniej nie była jak miałam u niej moją tyską Abrę/....

Link to comment
Share on other sites

Szukałam zdjęcia Maksia, na którym byłby przy człowieku, żeby ocenić jego wielkość, ale Maksiu z człowiekiem na jednym zdjęciu to tylko marzenie. Ale chyba waży ponad 10kg. Przy okazji pooglądałam jego zdjęcia, to jest naprawdę ładny psiak, ma śliczny pyszczek i wcale nie wygląda na dzikusa.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='AlfaLS']A u Furciaczek próbowałaś? Ona się nie boi trudnych psów i chyba nie jest taka przeraźliwie droga dla psiaków z dogo / a przynajmniej nie była jak miałam u niej moją tyską Abrę/....[/QUOTE]

Dziękuje, napisałam.


Jolantina, jest uroczy tylko nikt nie bedzie chcial takiego antyprzytulasa:(

Link to comment
Share on other sites

Maksik coraz bardziej mi się podoba :evil_lol: Z jednym takim dzikusem 14 lat musiałam wytrzymać (wtedy nie było jeszcze behawiorystów). Właściwie nie ja (bo mnie kochał nad życie), tylko mój mąż, na którego cały czas szczerzył kły, a bywało, że capnął. Nie było to groźne, bo capał tylko stopy w butach, ale jak na stopie trafił się sandał albo kapeć, to mogło zaboleć. Uspokajał się tylko pod moją nieobecność. Większych czułości nie okazywał, ale podchodził czasem i pozwalał się pogłaskać po łepetynie. Mąż strasznie go lubił i dzielnie znosił to wszystko. Fikuś trafił do nas jako półroczny szczeniak. Ktoś zdążył nieźle mu dokuczyć, skoro do końca życia nie wyzbył się lęku przed człowiekiem. Fajny był.

Wysłałam dziś grudniową i z czystym sumieniem mogę skupić się na świętach. Jak ja tego nie lubię!

Link to comment
Share on other sites

Wybij sobie z głowy. Ja tylko chciałam powiedzieć, że jak się kogoś kocha, to sporo można znieść. 14 lat z Fikusiem to pryszcz, mnie TŻ znosi już 35. Zdarzają się amatorzy niebanalnych charakterów. Maksiu, nie daj się złamać jakiemuś behawioryście!

Wesołych świąt.

Link to comment
Share on other sites

Nie miałam czasu nic napisać, przepraszam dwa tygodnie walczyłam o dwa psiaki dziadki...nie udało się niestety.

U Maksia bez zmian mnie kocha coraz bardziej, Pan który nam czasem pomaga zaczął tolerować pod warunkiem że nie ma miotły czy innego dziwnego ustrojstwa. Nie da mu się dotknąć ale nie atakuje już z taką złością.

Nie wiem co mam więcej o nim pisać, nie są to jakieś drastycznie wielkie postępy ale ja jakieś widzę z tygodnia na tydzień. Pewnie Was to nie satysfakcjonuje bo nie ma w tym łał, tak jak pisałam może on potrzebuje innej metody może większego przymusu.

Waży więcej niż 10kg jutro stanę koło niego i sobie zaznaczę i Wam napiszę dokładnie do jakiego miejsca nogi sięga ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Hałabajówka']Mi sięga w kłębie pod kolano a ja mam 162cm.[/QUOTE]
A ile masz do "pod kolano"? :lol:
Pytanie wcale nie jest takie bez sensu bo ja np. mam krótkie nogi a moja koleżanka niby ten sam wzrost a nogi ma sporo dłuższe i nasze opisy typu "do kolan" zawsze kończą się pytaniem znajomych: KTÓRYCH KOLAN ????????

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...