Jump to content
Dogomania

***Waldemarowy obłęd w ciapki czyli - Popyrtany Pointer Gallery ***


Majkowska

Recommended Posts

Kastracja ma swoje plusy i minusy. Plusem tak, jak mówisz jest to, że "nie rozgląda się za sukami", w ogóle jakby nie istniały:loveu: gdzie wcześniej pisk i płacz. Za minus u nas uważam to, że pies mi się zrobił mniej pewny siebie, mniej stabilny. Potrafi radykalnie zmienić swoje zachowanie (niby można byłoby to podciągać pod jakiś poziom reaktywności itd.), ale żyje z nim i wiem, że to jest coś zupełnie innego. Przykład: olewa i olewał psy podbiegacze, szczekacze, małe, duże itd.. a dziś.. jakby mi ktoś w łeb strzelił! jestem z na nim na mieście, na psim wybiegu, potem rundka w parku, zrelaksowany super pracuje super kontakt wracamy więc puszczam go jeszcze na polanie w nagrodę.. siada mi przy nodze podbiega jakiś mały czarny a ten na niego startuje.. wołam, przyłazi siada koło nogi, siedzi.. utrzymuje kontakt wzrokowy...i nie zdążyłam nawet pomyśleć, że idziemy jak wpada w nas szczeniak bulla więc mój kontra.. (nie jest to typowa agresja, a pobudzenie, które wygląda tak, że leci na psa i go obskakuje, "kąsa", sam się nakręca) I tutaj pod co mam podciągać takie zachowanie? Miał takie "jazdy" jak dojrzewał i hormony buchały w nim raz tak, raz siak. A teraz? Okay, nie lubi jak pracujemy, a podbiega jakiś pies - ale wtedy olewa albo odgania natrętów kłapiąc zębami w powietrzu. Teraz to nie była praca, nie było zasobów do pilnowania (no chyba że Pańcia:cool1:). Z drugiej strony, nie jest jeszcze taki całkiem dorosły skoro pełną stabilną dojrzałość weimary osiągają około 4 roku.. Co ciekawe, mam wrażenie (a raczej spostrzeżenie:cool3:) że pomimo tej kastracji wszystkie hormony mu jeszcze "nie zeszły". Mogłabym powiedzieć, że widzę jak mu się to stopniowo dzieje, ale nie będę tu wspominać o anatomii:-D W każdym razie nie raz widziałam owy związek jego zmiany zachowania i pobudzenia właśnie w takim "momencie":diabloti:.

"Behawiorysta" to teraz taki modny trend by siebie tak nazywać.. Rozumiem, że ta od dalmatana to wyznawczyni teorii dominacji i przyciskania do gleby. No powiedzmy, że metodę dopasowuje się do psa - ale to raczej nie taka Pani(?) Mój może nie jest "miękki" ale przy glebowaniu, darciu ryja, szarpaniu czy wymuszaniu bo to JA PANI TAK CHCE wyłączy się, zestresuje, wkurzy, oleje i tyle z efektów.

A Walda muszą wpuścić!:mad: Trzymam kciuki i życzę dużo cierpliwości, bo wiem jak to się podróżuje z większym psem.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='nichya&nazir']Majkowska, aż się prosi żebyś tego baskera pokazała. Nie umiem tego ogarnąć wyobraźnią.

Dobrze, że implant a nie całkowite cięcie, bo jak sądzę to z radością wrócicie do stanu "przed". Ja po czasie widzę jak na mojego wpłynęła kastracja i zastanowiłabym się tysiąc razy jeszcze raz jakby było mi to dane:lol:

Wald zachowaniem i osobowością bardzo przypomina mojego Niucha. Dużo pracowaliście, miał dobry socjal, do psów super, nie jest to pies bardzo pewny siebie, startujący do innych i jak sama nie raz opowiadasz szybko robi piękne oczyska spaniela jak tylko Pańcia zła bo coś nawywijał. I tak właśnie u nas z takiej osobowości poszło to miejscami w lęki.. teraz częściej jest w stanie się czegoś wystraszyć nawet jak wcześniej miał z tym styczność, przy tym jest bardziej podejrzliwy, płochliwy ale co najgorsze ma mniejszą motywację do pracy, szybciej odpuszcza, szybciej się nudzi..
Przed zabiegiem dużo czytałam, bo coś mnie tknęło czy pies czasem nie staje się bardziej lękliwy, nie powiększają się jakieś lęki, nie obniża pewności siebie etc. i nic takiego nie znalazłam, co by stanowiło rzetelną wiedzę w 100% potwierdzoną.. i tak, teraz wiem na swoim przykładzie, a co ciekawe słyszę, znam przypadki i czytuję coraz więcej takich historii (także u suk), jakby nie było hormony nie są obojętne.

Nie rób tego Wartkuniii:loveu:[/QUOTE]



Mam kastrowanego psa i miałam jedną a teraz drugą sterylizowaną sukę. Zachowanie u psa się nie zmienia,poza zainteresowaniem sukami,jeśli nie jest kastrowany zbyt wcześnie.

Link to comment
Share on other sites

Nie generalizuję. Skłaniałabym się bardziej w tym kierunku, że u niektórych wcześnie kastrowanych psów, psów z problemami, psów niedojrzałych psychicznie itd. taki zabieg ma wpływ. Zresztą jakby nie miał to właśnie np. psy z problemami nie zmieniałyby swoich dotychczasowych zachowań.

Link to comment
Share on other sites

Majka, sorki, że dziś nie pomogłam, ale jak dostałam Twojego sms-ka to już byłam w drodze do Wieliczki :-(
Mam nadzieję, że jakoś się Wam udało dojechać:-(

Przy okazji zapraszam do małej księgarenki z której dochód chcę przeznaczyc na oddłużenie rehabilitacji gałązek Nurii

[URL="http://www.dogomania.pl/forum/threads/256925-Ksi%C4%85%C5%BCki-o-r%C3%B3%C5%BCnej-tematyce-dla-Nurii-do-7-IX-2014"]http://www.dogomania.pl/forum/thread...i-do-7-IX-2014[/URL]

Link to comment
Share on other sites

Dojechaliśmy , ufff, już myslałam że z tego zadupia się nie wydostaniemy...

Relacjonuję :
O 6.00 jak mi budzik zadzwonił i wyjrzałam przez okno (lało jak z cebra) , stwierdziłam że nie wybieram się nigdzie. Ciocia nie podzieliła jednak mojego planu i namawiała aż uległam dla świętego spokoju ( jakby potem przy wigilijnym stolle miało paść, że barszczyku nie będzie.
Oszczędziłam tylko Warchlaczkowi, i dobrze zrobiłam, bo zlało nas jak fix juz na dworcu.
Podróż była udana, oczywiście z akcentem, z którego zaśmiewam się co sobie przypomnę : wsiadłyśmy już do busa, oschłyśmy już trochę, jedziemy przez okoliczne wioseczki... wsiada staruszka w odświętnym stroju niczym z parady i spotyka drugą i nawiązuje się dyskusja. W momencie, kiedy gestykulując wypowiada słowa "wracam z sanktuarium" ,otwiera się jej (w środku zapchanego busa) z hukiem parasolka , puszczając na nas falę wody i skacze na ciotkę dziubiąc ją po twarzy i po oczach. Na to paniusia składa parasolkę z "uj, pszepraszszam" robiąc damulkowy dziubek i dalej nawija o sanktuarium jakie to wnętrze piekne, a jakie kwiaty pod ołtarzem stoją.... Komentarz ciotki był podły, ale całość sytuacji była taka że nie wiem nawet jaką drogą jechałyśmy bo ze śmiechu zryczałam się okropnie :roflt::roflt:
Od tego momentu mi się humor poprawił i już nawet jakoś mnie nie przeraziło jak nas kierowca wysadził w środku buszu i kazał iśc prosto w las po jakichś podmokłych bagiennych terenach.
Utytłane po pas wlazłyśmy do lasu i zaczęłyśmy zbiory. Efekt był super - bardzo dużo grzybów, w jakieś 3 h łażenia nazbierałam ok 10 kg - i cierpiętniczo to niosłam do domu w materiałowej siatce.
Po drodze zlało nas jak cholera - nagłe oberwanie chmury, takie że nawet nie było sensuwyciągać parasola, i to w momencie kiedy okazało się że przystanek busów , do którego przeszłyśmy pół wsi jest nieczynny i musimy drałować do nastepnego kolejne 5km:loveu:
Dopiero jak po jakiejś 1,5 h czekania w deszczu , bus przyjechał to poczułam się szczęśliwa i wręcz ocalona ;) Nawet mnie te grzybki ucieszyły, choc wczoraj robiłam je do ciemnej nocy.

[IMG]http://files.tinypic.pl/i/00568/xp4be5v6l6v0.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

Czyszczenie to jest kosmos...listki, patyczki, śluz, robaczki, gąsienniczki, stonogi, ziemia... :shake:
Mi najlepiej się zbiera dla kogoś, bo ani jeść nawet nie lubię, mogę ewentualnie małą porcyjke na jajko, albo prawdziwki do suszenia. A tak to daję i niech się ludzie cieszą ;)


Wrócę jeszcze do tematu kastracji -
zawsze mówiło się że trzeba zwierzątko kastrować jak najwcześniej nim się rozwinie płciowo,bo potem nie ma sensu jak już ma hormony rozbuzowane i tylko to gwarantuje stabilność. Teraz z kolei coraz częsciej słyszę że nie wolno kastrować zwierzaka przed jakimś tam określonym okresem dojrzałości. To ile to wg was - taki moment żeby pies był w wieku idealnym do kastracji, gdzie wyciszy mu się hormony do najmniejszego poziomu i gdzie nie zaszkodzi się jego psychice?

Link to comment
Share on other sites

Ja nie lubię grzybów, ale podziwiam za wytrwałość. Grzybobranie widać, że udane ;)

Co do kastracji to jest to sprawa indywidualna. Jeśli nie zależy nam na tym, jak pies będzie w przyszłości wyglądał to warto go ciachnąć przed pierwszym rokiem życia. Tylko trzeba sobie zdawać sprawę, że może z niego urosnąć wtedy olbrzym - hormon wzrostu po kastracji lubi szaleć. Jednak otymalnie jest, gdy ciachniemy go już po osiągnięciu dojrzałości. I tu u każdej rasy jest inaczej, ba u każdego osobnika. Dla jednego jest to 2,5roku, dla innych 4lata. Granicy górnej u psa nie ma, ale wiadomo, im bardziej będziemy to odkładać, tym większe ryzyko prostaty. ;) Dlatego moim zdaniem kastracja psa 3-5letniego jest takim optymalnym wyjściem.

Link to comment
Share on other sites

Wow! Piękne zbiory:lol:
Zacięcie musiałaś mieć nie ma co, ja w taką pogodę to jak PP - tylko pod krzaczek.

A co do kastracji - o takich skutkach, że pies rośnie więcej niż powinien nie słyszałam. Wiem, że ma to wpływ na rozwój kości w tym okresie i niedobrze jest właśnie kastrować dużych ras bo łatwiej o kontuzję, złamanie itp. A tak w ogóle to ostatnio przeczytałam, że przeprowadzone kiedyś badania wykazały, iż u psów po zabiegu jest większy % zachorowań na raka i problemów ze stawami i oczywiście tym częściej, im wcześniej były one wykastrowane.

Myślę, że każdy przed podjęciem tej decyzji szuka informacji, plusów i minusów. W necie jest wiele informacji sprzecznych i np. tak jak myślałam, że ma to wpływ na kościec pytałam, szukałam i spotykałam się z informacją, że NIE nawet od weta, tak teraz czytam, że 100% TAK i w ogóle były robione badania. ...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Majkowska']a możesz jakieś źródło do tych badan podać?[/QUOTE]

Chris Zink i in. "Evaluation of the risk and age of onset of cancer and behavioral disorders in gonadectomized Vizslas", Journal of the American Veterinary Medical Association, Feb. 2014.

[url]http://avmajournals.avma.org/doi/abs/10.2460/javma.244.3.309[/url]

Link to comment
Share on other sites

Ja, odkąd padła diagnoza ,że Amor jest chory to stałam się zwolenniczką kastracji i sterylek ( a wcześniej, bylam na tyle nieoświecona, ze uważałam to tylko za kaleczenie zwierzątka dla własnej fanaberii i ingerencja w jego naturę - choć nie popierałam nigdy jako takiego mnożenia na potęgę).
Obecnie widzę, że jest w drugą stronę - dawniej namawiało się,arugmentując że jest duże ryzyko choroby, psy się meczą chcąc do suki, teraz coraz więcej podważeń, rozmyślań czy aby na pewno potrzebna it i dyskusji ile to szkód nieodwracalnych na psychice i zachowaniu zwierzątka... Sama nie wiem co o tym myśleć.
U Amora kastracja przyniosła wiele dobrego - przede wszystkim go uratowała, bo nie sądzę że z nowotworem jąder i prostaty by długo pożył w pełni witalności i bez cierpienia, nawet jeśli byśmy go faszerowali lekami... Wyciszyła go też, stał się o wiele bardziej przyjazny,nie tylko dla psów ale i dla nas. Znacznie łatwiej szło go opanowac itd. Pewnie to też kwestia wieku, ale widziałam jak się zmieniał BEZ PRACY - poważnie, nie mieliśmy żadnego podejścia do niego, żadnej filozofii, o tyle o ile coś tam się wiedziało z książek,że jak pies ciągnie to trzeba założyć kolczatkę i samo się zrobi,nie wałkowałam z nim nic tak jak wałkuję to z Waldkiem,żeby ćwiczyc i przywiązywać wagę, wiedzieć po co to robię i chcieć go wypracować.
Zasadnicza rożnica jest taka między nimi - że Am był twardym psem, nieustępliwym,nie bał się nikogo, a jak już wpadł w furiię to go nakręcalo wszystko.
Wald to jest miętka pipetta i jeśli bym go miała tym "odebraniem samczości" go skrzywdzić to się wolę wstrzymać.

Choć chyba już go bardziej skrzywdzić nie mogłam niż jest skrzywdzony:evil_lol:
[IMG]http://files.tinypic.pl/i/00569/7llru7n8j1yj.jpg[/IMG]

Dziś u nas od rana leje jak z cebra.
Ok południa trochę zelżyło więc poszliśmy na spacerek. Wróciliśmy na dawne śmieci - na lotnisko.
(Cioteczki straszące mnie że tam jakieś bloki już stoją informuję, że nadal jest gdzie biegać.)
Wald oszalał do reszty i choć bywał gorzej niewybiegany to dobitnie oznajmił mi że dzisiaj wypada dzień, że powinniśmy jechać w pola ( a ja się umówiłam do Proszowic, po czym spałam do 9):roll:.
Nie biegał, on pracował, galopował w zastraszającym tempie cały czas łapiąc wiatr i nakłaniając mnie żebyśmy ścigali jakieś nieistniejące stworzonka. Usiłowałam go jakoś ogarnąć ale miałam słabą moc w tym wszystkim, bo niby mnie słuchał i wracał, ale średnio po 3 gwizdku i widać było że jest totalnie wkręcony w szukanie i nie może się odkręcić. Modlilam się tylko żeby mu jakaś zwierzynka nie wyskoczyła, bo czułam że dziś właściwie nie powinnam go spuszczać ze smyczy...
Nie wybiegał się i nie zgonił do trupa jak to ma w zwyczaju, ale trochę się przebiegł,aż nie przemokliśmy do reszty.
Jak wracaliśmy to podbiegł do nas jeszcze maly rudy zjeżony piesek, po czym jak Wald zrobił krok to zaczął zwiewać. Sam chyba nie mógł się zdecydowac czy się przyjaźnić czy uciekać ale trochę pogoniły. Wpadliśmy też na wilczaka (jak to Czesiek to proszę się zgłosić, nie będziemy się mijać kilometrami przecież ;) ) i tyle piesków. Aaaa zapomniałam, jeszcze jak kupowałam karmę to wpadła do sklepu jamniczka parówka, a dopiero za 5 metrów flexi jej pani, przerażona że mój ją pożre, ale ani on , ani jamniczka (pędząca tylko i wyłącznie do worów z karmą :D) nie miały ochoty na walki.

A ogólnie muszę powiedzieć że Wartkunia mi dziś rozświetla dzień. Jakież ono jest pocieszne, infantylne i urocze. Gonię zajęta sprzątaniem , schylam się do mopa, a tu czuję że coś mnie szturcha w wypięty tyłek i odkrywam że Wartkunia za mną stoi z dyskiem, z miną " ej , bo znalazłem to i możesz mi porzucać". Nie minęła chwila, maszeruję z wrzątkiem, a piesio wypluwa mi pod nogi piłeczkę, cudem utrzymuję równowagę , odkopuję ją na bok, a on wślizgiem łapie ją i przynosi zachwycony znowu " ej, już to znalazłem! dogoniłem ją! ale super, rzuć jeszcze raz! Jeszcze raz!!!" .
Wkręciłam psa w zabawki..:loveu:Dokładnie tak jak chciałam :roll:

Link to comment
Share on other sites

[IMG]http://files.tinypic.pl/i/00569/2sw1rpndrj9z.jpg[/IMG]

Nie ubrałam obroży do góry nogami, zdaje się wam :P
A może się odwróciła...:lol:

[IMG]http://files.tinypic.pl/i/00569/uhip9dda6i36.jpg[/IMG]
Większość zdjęć mam własnie takich...
[IMG]http://files.tinypic.pl/i/00569/5ot5b49zfl2o.jpg[/IMG]

Ale to nie dlatego, że z Wartkunią coś nieteges :D
[IMG]http://files.tinypic.pl/i/00569/lv8fhh3j0x38.jpg[/IMG]

[IMG]http://files.tinypic.pl/i/00569/9zcba9w0rjjw.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

Chyba czas na nowy aparat, bo ten się rozkraczył już całkowicie...

[IMG]http://files.tinypic.pl/i/00569/ugz8ws9l34v0.jpg[/IMG]

[IMG]http://files.tinypic.pl/i/00569/l6hpdmzh7dgs.jpg[/IMG]

[IMG]http://files.tinypic.pl/i/00569/7btuxo84ielx.jpg[/IMG]

[IMG]http://files.tinypic.pl/i/00569/t57qvce1nzw3.jpg[/IMG]

[IMG]http://files.tinypic.pl/i/00569/quc0jsfc73ye.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

[IMG]http://files.tinypic.pl/i/00569/xgsf269p5dog.jpg[/IMG]

[IMG]http://files.tinypic.pl/i/00569/g71ttg8wpcjq.jpg[/IMG]

[IMG]http://files.tinypic.pl/i/00569/9sge6oxlrln2.jpg[/IMG]

[IMG]http://files.tinypic.pl/i/00569/udpcwuzdjiuu.jpg[/IMG]
i sierota przed spacerkiem:loveu:
[IMG]http://files.tinypic.pl/i/00569/vgoyf8ea76on.jpg[/IMG]

Dziekuję za uwagę ;):)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='nichya&nazir']Nie generalizuję. Skłaniałabym się bardziej w tym kierunku, że u niektórych wcześnie kastrowanych psów, psów z problemami, psów niedojrzałych psychicznie itd. taki zabieg ma wpływ. Zresztą jakby nie miał to właśnie np. psy z problemami nie zmieniałyby swoich dotychczasowych zachowań.[/QUOTE]


Jestem przeciwna kastrowaniu psów niedojrzałych psychicznie. W USA kastrują szczeniaki.

Link to comment
Share on other sites

Waldek zawsze jest w formie :cool3:

[IMG]http://files.tinypic.pl/i/00569/varpprelj45u.jpg[/IMG]

[IMG]http://files.tinypic.pl/i/00569/vuw148y161xh.jpg[/IMG]

[IMG]http://files.tinypic.pl/i/00569/airgxzvfubl0.jpg[/IMG]


[IMG]http://files.tinypic.pl/i/00569/4etkczccr16j.jpg[/IMG]

A dziś na porannym spacerze spotkałam tego (chyba raczej to był on) "wyszkolonego westa". Na nasz widok wyhamował,został w tyle, a kiedy go mijaliśmy to rzucił się z zębami na Waldusiny tyłeczek. Dostał ochrzan i odmaszerował, a Wald zdezorientowany spoglądał na mnie czemu wszyscy gryzą go w dupcię :D
Mimo wszystko west nadal jest na mojej topliście fajnych osiedlowych psów, bo widziałam ile potrafi.
Gorzej że wieczorami zaczęłam wpadać na starszego pana z pieskiem pokroju tosy zmieszanej z dogiem (na wysokich łapach, raczej sportowy typ), który niezbyt panuje nad sytuacją - pieska puszcza i gdy wyjdziemy to jest loteria,czy go dogoni i złapie czy też nie i piesek nam pójdzie do gardeł, robi wrzask na całą ulicę " chodź tu! wracaj!! stój!!, zostaw!!!". Dobrze że tamten daje nam czas na ewakuację sikając majestatycznie po wszystkim dookoła, zadzierając ogon w chmury i spinając się do ataku....:roll:
Zaczynam w tym wszystkim jeszcze bardziej doceniać Waldka, za to że omija i tak bardzo ignoruje wszelkie przejawy furiactwa.



Za to w pracy miałam poranek cudowny...
Znów podchodzę pod drzwi, a tam...gówno.
Dopiero w pon wzywałam ekipę bo ktoś tak nasrał że nie dało się funkcjonować, a tu dziś powitalna niespodzianka.
To zdarza się regularnie, w sobotę miałam nawet przyjemność wpaść na pana z fujarą na wierzchu - otwarłam drzwi, a tu on sobie sika pod krzaczek z interesem w moją stronę, burknęłam tylko " co to k...., kibel?!", ale jakoś nie zrobiłam na nim specjalnego wrażenia, ani nie drgnął,a jak już skończył , strzepnął interes i odszedł spacerkiem.
Zwróciłam sie z prośbą o instalację monitoringu, zobaczymy jak się będzie srało do kamery....:angryy:

Link to comment
Share on other sites

kupa pod drzwiami...te Twoje przygody, Ty chyba żyjesz w innym wymiarze :D współczuję!

a co do westa i gryzienia w dupsko, to my mamy gorszy osiedlowy problem - faceta z psem (chyba suką) wyglądającą jak Twój Amor, tylko bardziej krępym, pisałam już o nich.

pies się tak wyrywa, że autentycznie się boję, a ma zasrane flexi :angryy: wczoraj szłam z Izą i Neską (i Patem) dróżką do moich bloków, a typ z tym dzikusem po drugiej stronie tej małej uliczki - pies mu się wyrwał na jezdnię :angryy: cały czas na smyczy.
duży chłop, a nijak sobie nie radzi, chciałam kiedyś do niego podejść, zagadać, wytłumaczyć, że może chociaż niech kupi kaganiec i porządną smycz, bo kiedyś tego psa puści...
facet widać, że się stara, ale wygląda bardziej mizernie, kiedy się z nim szarpie, niż ja - pies atakuje serio z chęcią mordu, dostaje szału, gość mu krzyczy "równaj" i naprawdę "czekam" na dzień, w którym mu się jednak wyrwie...

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...