Jump to content
Dogomania

O wyższości psów nad kotami - i odwrotnie ;-)


Behemot

Recommended Posts

Koszmaria: myślę i myślę... oczywiście, trochę się boję, że złapie jakieś choróbsko. Ale gdybym zakładała, że tak się stanie, to nie powinnam pozwalać wychodzic na dwór także psu, bo to raczej pies ma tendencje to zjadania jakichś podejrzanych, znalezionych w trawie rzeczy...

Pewnie zaraz się dowiem, że jestem nieodpowiedzialnym właścicielem i kot powinien przebywać tylko i wyłącznie w domu? ...

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 133
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Ja chyba nigdy nie przekonam się do kotów. Jeśli już wybiorę "towarzysza" dla żółwia wodnego, to wybiorę z pewnością dużego psa. Wczoraj moja koleżanka opowiadała, jak teściów kot, którym opiekowała się u siebie w domu w ciągu dwóch dni obsikał trzy ręczniki, kanapę i panele. Prawdopodobnie tak okazywał swoją rozpacz za brakiem właścicieli, bo jeszcze miauczał i drapał drzwi przez pół nocy. Dziewczyna nie wytrzymała weekendu i go wywiozła do rodziców. Może i nie ma co nabierać uprzedzeń, ale jak tak się nasłucha opowiadań znajomych, to ciężko nie przejąć podobnych obaw, co do kłopotliwego zachowania mruczków.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='daguerrotype']Koszmaria: myślę i myślę... oczywiście, trochę się boję, że złapie jakieś choróbsko. Ale gdybym zakładała, że tak się stanie, to nie powinnam pozwalać wychodzic na dwór także psu, bo to raczej pies ma tendencje to zjadania jakichś podejrzanych, znalezionych w trawie rzeczy...

Pewnie zaraz się dowiem, że jestem nieodpowiedzialnym właścicielem i kot powinien przebywać tylko i wyłącznie w domu? ...[/QUOTE]

z białaczką i FIV[kocim odpowiednikiem HIV] jest tak,że koty łapią to od SIEBIE.to choroby nieuleczalne,do zakażenia dochodzi kiedy koty walczą i kopulują.
ja nie widzę problemu w puszczaniu kotów-pod warunkiem że ma się zabezpieczony ogród,by nasz pupil nie wychodził samopas i żeby ogrodu nie odwiedzały bezdomne koty.lub wolierę.
przykład zabezpieczonego ogrodu,do pooglądania:)
[url]http://www.nemo.org.pl/koty-mainecoon-hodowla.php?menu=ogrod&hodowla_kot%F3w=maine%20coon[/url]

Link to comment
Share on other sites

Moje koty też wychodzą swobodnie na dwór. Często się o nie martwię, ale nie miałabym serca przestać je wypuszczać. Może to dlatego, że mieszkam w takim miejscu, ze ruch samochodów jest bardzo ograniczony, dookoła pola, psów bezpańskich raczej nie widać. Dwa z trzech moich kotów wychodzily chyba od zawsze. Jak zamieszkały u mnie to i tak większość czasu spędzają w domu, wychodzą głównie ze mną i psem na spacer.
Mam też dwie kocice u mojej mamy- te mieszkają w bloku. Jedna z nich nie wychodzi nawet na balkon ze strachu. Druga często tam przesiaduje i mam wrażenie, że czasem marzy, aby wyjść z domu i poznać świat zewnętrzny, chociaż praktycznie od zawsze mieszka z nami.

Link to comment
Share on other sites

Jeżeli chodzi o wychodzenie na dwór, to mój kot ma dopiero pół roku, nie wyszedł sam ani razu na zewnątrz i raczej nie będzie ;) sam się nawet nie interesuje wyjściem na dwór, nieraz drzwi były otwarte, to nic sobie z tego nie robił, przechodził jedynie obojętnie, bardziej ciekawi go taras, chociaż też to nie jest podziwianie z pasją i ogromną chęcią wyjście ;)
Co jak co, ale najlepiej się czuje na wełnianym drapaku z tyłkiem na grzejniku :p

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Koszmaria']komendy typu 'siad','chodź','leżeć' są [U]absolutnie[/U] u kotów wyuczalne!
ale to wymaga chęci;-)

[B][URL="http://www.dogomania.pl/members/106945-daguerrotype"][B]daguerrotype[/B][/URL],Ty się nie boisz że kot wychodząc na zewnątrz po prostu zginie-pod kołami auta np.?
nie mówiąc już o białaczce i FIV które może złapać od dzikich kotów...
[sorry za pogrubienie,wyszło tak jakoś;/]
[/B][/QUOTE]Oczywiście ,że są wyuczalne.Mój kot zna je doskonale,Zamiast na "chodź" reaguje na "do mnie",umie "zostań:,"daj łapę" i "połóż się"Co do wyłażenia na dwór,to on siedzi w domu,ale jak idę z psami i wołam "fuf idziemy na dwór"to wychodzi i poluje na małą sukę,ale nie odchodzi od nas.Zawsze jest max kilka metrów ode mnie.Na "do domu"leci pierwszy do drzwi.

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

[quote name='Wavix']Ja mam kota i w tej chwili dwa psy (suki w gruncie rzeczy). Oczywiście wszystkie są kochane, chociaż mam tego pecha że wzajemnie szczerze się nienawidzą. Tylko że koty to jednak nie jest to. Dlaczego? Ano z przyczyn praktycznych. Z kotem nie pójdę pobiegać na dwór, z psami - jak najbardziej. Kocura nawet przyzwyczajaliśmy do smyczy, ale co by się nie działo, zapierał się wszystkimi łapami i tylko patrzył, jak zwiać do mieszkania. Trzeba było odpuścić, przecież nie będę się znęcać nad zwierzakiem ;). Kota niczego nie nauczę. Nie, żeby był głupi - w życiu! - ale jemu po prostu NIC się nie chce. Sensem jego życia jest jedzenie i spanie, w tej właśnie kolejności.[/QUOTE]
Sensem życia jednego z moich kotów jest żarcie (a chudy jak szczapa :eviltong:), bycie głaskanym przeze mnie, barankowanie mnie, spanie ze mną, spanie na mnie oraz zabawa.
Inny da się pokroić w plasterki i posolić za puszczenie mu bieżącej wody. Dwa głaski nawet od obcego człowieka natychmiast budzą w nim wielką miłość. Na żarcie nawet nie spojrzy.

Wyciągasz wnioski ogólne na podstawie jednego przykładu, a z tymi stereotypowymi różnicami między psem i kotem bywa naprawdę BARDZO rozmaicie ;)

[quote name='Wavix']Kot mniej tęskni. Moja Afra wariuje ze szczęścia, kiedy wracam po 30 minutach. Kot po trzech dniach niewidzenia przychodzi i zaczyna się od niechcenia łasić.[/QUOTE]
Po moim wyjeździe pies też był osowiały, ale to kocica mocno schudła (z 4,6 kg, co przy jej ładnym umięśnieniu było znakomitą wagą, do 3,6 kg - ponad 20 proc. :shake:). Na dodatek gdy sprowadziłam całe stado do Szkocji, wszystkie cztery koty poznały mnie natychmiast, od pierwszego niuchu i pierwszego otarcia się o rękę, a pies na samym początku w ogóle nie zdradził, że mnie kojarzy :roll:

[quote name='Wavix']Psy są znacznie lepszymi przyjaciółmi. Kiedy leżałam chora w łóżku, Afra oddalała się ode mnie praktycznie tylko na siku i jedzenie.[/QUOTE]
Gdy zachoruję, koty natychmiast mnie obłażą, leżą na mnie, grzeją, jonizują ujemnie (rzecz wyjątkowo korzystna dla organizmu) i mruczą. To ostatnie to najlepsze lekarstwo :loveu:

[quote name='Wavix']No i kuweta. Jasne, można sprzątać, stosować najcudowniejsze odmiany żwirków, ale... i tak śmierdzi![/QUOTE]
U mnie, przy czterech sztukach, nie śmierdzi :cool3:. Duże znaczenie ma rodzaj żwirku, częstotliwość sprzątania, profilaktyka zdrowotna oraz żywienie. A także ewentualne pasożyty (warto przebadać).

[quote name='Wavix'][B]Czarna_Owieczka[/B], taki wynalazek o zapachu drewna to by się nam przydał.[/QUOTE]
Też mam, korzystam, bardzo sobie chwalę. Ekologiczne to to, bezpieczne (właśnie w razie zabawy w wykopaliska), ładnie pachnie na dodatek naturalnym drewnem. Żadne dziwo, chyba większość zoologików taki żwirek sprzedaje, wystarczy zapytać.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='daguerrotype']Koszmaria: myślę i myślę... oczywiście, trochę się boję, że złapie jakieś choróbsko. Ale gdybym zakładała, że tak się stanie, to nie powinnam pozwalać wychodzic na dwór także psu, bo to raczej pies ma tendencje to zjadania jakichś podejrzanych, znalezionych w trawie rzeczy...

Pewnie zaraz się dowiem, że jestem nieodpowiedzialnym właścicielem i kot powinien przebywać tylko i wyłącznie w domu? ...[/QUOTE]
Ależ oczywiście, że nie musi przebywać tylko w domu :)
Szelki i smycz, woliera, [U]porządne[/U] zabezpieczenie ogrodu - jest sporo metod, by pozwolić kotu cieszyć się i naturą, i bezpieczeństwem. Jeżeli mamy [U]uzasadnioną[/U] pewność, że futrzak od nas nie odejdzie, to w bezpiecznym otoczeniu nawet luzem ryzyko jest raczej niewielkie, być może dopuszczalne ;)

[quote name='engelina_88']Moje koty też wychodzą swobodnie na dwór. [B]Często się o nie martwię, ale nie miałabym serca przestać je wypuszczać.[/B] Może to dlatego, że mieszkam w takim miejscu, ze ruch samochodów jest bardzo ograniczony, dookoła pola, psów bezpańskich raczej nie widać. Dwa z trzech moich kotów wychodzily chyba od zawsze. Jak zamieszkały u mnie to i tak większość czasu spędzają w domu, wychodzą głównie ze mną i psem na spacer.
Mam też dwie kocice u mojej mamy- te mieszkają w bloku. Jedna z nich nie wychodzi nawet na balkon ze strachu. Druga często tam przesiaduje i mam wrażenie, że czasem marzy, aby wyjść z domu i poznać świat zewnętrzny, chociaż praktycznie od zawsze mieszka z nami.[/QUOTE]
:sad:
Szkoda wielka...

Jeszcze od biedy potrafiłabym zrozumieć wypuszczanie luzem psa - psa [U]skutecznie[/U] nauczonego uważnego przechodzenia przez ulicę, niepodchodzenia do obcych zwierząt, niezjadania niczego z ziemi.
Ale kota? :shake:

Już pomijam, że to nielegalne. Ale ta gra w rosyjską ruletkę kocim życiem wybitnie mnie zadziwia właśnie w wykonaniu ludzi, którzy psa też mają - i psa tak zwykle nie puszczają. Bo? Jedno istnienie ważniejsze od drugiego, że mamy ochotę, czas i możliwość o nie dbać, a przy innym się nie da? :niewiem:

Ja też "nie mam serca" ograniczać wolności mojemu psu, dla którego sensem życia jest bieganie, tropienie. On byłby najszczęśliwszy na świecie, gdybym pozwoliła mu realizować instynkt myśliwski, gonić za sarnami, lisami, polować na jeże... A potem przed oczami staje mi pies zaplątany w jakiś drut w lesie, umierający z pragnienia czy zimna. Albo wykrwawiający się na poboczu drogi, z wnętrznościami na asfalcie.

I nagle serce się znajduje. Najwyraźniej moja pikawa jest zbudowana z jakichś dziwnych materiałów, bo myślę w pierwszej kolejności o zapewnieniu zwierzakom życia, potem zdrowia i szczęścia.

Nawet nie pytam, czy straciłaś już jakiegoś wychodzącego kota. Jestem świeżo po lekturze wątku dziewczyny, która znalazła ciało swojego kota na poboczu małej uliczki - w "cichej, spokojnej okolicy" - zmasakrowane przez samochód (zmasakrowane nie tak na amen, podobno jeszcze trochę żył, ktoś go słyszał krzyczącego z bólu). Następnego kota będzie wypuszczać, bo przecież nie ograniczy biedakowi wolności, nie będzie go więzić w czterech ścianach. Nie ma serca tak go krzywdzić :roll:
Nie pytam, czy to mieszkanie w bloku ma osiatkowany balkon i okna. Po co mam się znowu denerwować...

Link to comment
Share on other sites

Jestem psiarą i kociarą. Przez moje progi przeszły w sumie 4 psy i 4 koty. Każdy pies i każdy kot był inny. Nieprawdą jest, że kota nie można niczego nauczyć. Moje koty nigdy nie chodziły po stole. Doprowadza mnie to do szewskiej pasji, gdy jestem w gościach w kocim domu i między ciasto a kawę wskakuje kot, najlepiej prosto z kuwety. Koty się uczą. Trzeba tylko poświęcić na naukę trochę czasu.
Jeden z moich kotów traktował suczkę jako zabawkę, robił slalom między jej łapami, przeskakiwał przez jej grzbiet, albo chował się za drzwiami i gdy podeszła stawał na dwóch łapach z przednimi łapami do góry i z głupkowatym wyrazem pyska. Inny z moich kotów odprowadzał mnie na przystanek. Niektóre gadają,wręcz pyskują, inne raczej milczą. Tak jak psy, każdy jest inny. Moglibyśmy założyć wątek, która z ras psów jest najlepsza i każdy miałby inne zdanie. Ludzie są różni i różne mają potrzeby i wyobrażenia na temat swojego pupila.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...