Jump to content
Dogomania

jak to wszystko pogodzić?


Hikaru

Recommended Posts

pamiętaj, ze kolczatka to narzędzie szkoleniowe, a nie obroża spacerowa i jako takie powinno być używane, ale na dorosłym psie a nie na małym szczylu. póki co wystarczy nagradzanie spokojnego chodzenia, tak żeby pies chciał być przy Tobie, bo jesteś fajna, a nie dlatego, ze jak odejdzie dalej to zaboli;)

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 143
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Z klatką problem jest o tyle duzy, ze musialaby byc naprawde wielka, a my mamy wybitnie male mieszkanie bo dwupokojowe 35m, z czego lazienka jest taka ze nawet umywalki w niej nie ma, bo ledwo sie miesci, szafki tylko wiszace, wiec kuwety nie mamy gdzie postawic. Mamy zamykana kuwete, ale niestety musi stac na ziemi a pies wklada do niej łeb i tyle. Taks samo przedpokoj, jest wrecz miniaturowy, stoi w niej szafa i nic wiecej, nawet szafka na buty nie wejdize, a co dopiero klatka. W naszym pokoju podobnie, nie ma na nia po prostu miejsca. A ze nie mozemy zamknac drzwi z przedpokoju do naszego pokoju bo ich po prostu nie mamy, myslelismy o tej bramce nieszczesnej.

Piesek bierze witaminy osteo vit i bral wlasnie rumen tabs,ale jak napisalam wchlanal cale opakowanie jednorazowo oO

Link to comment
Share on other sites

Bramka zdaje egzamin, o ile pies nie opatentuje sobie przechodzenia nad nią ;) U nas tak było. po jakims czasie nauczył się przez nią przechodzic/ przeskakiwać. Ale w waszym przypadku, może to być niezłe rozwiązanie. Warto poszukać takich bramek używanych.

A może warto pomysleć nad BARFem? Z tymi kupami mieliśmy podobnie, jak sukę przestawiliśmy na surowiznę, problem się skonczył.

Link to comment
Share on other sites

no to kup hurtem suszone żwacze wołowe...;-)
mozecie tez kupic duzy,ciezki kufer do ktorego wlozycie kuwete,otwor dla kota wytniecie na gorze-nawet jak pies wsadzi leb to nie dosiegnie do zawartosci.
cos jak to:
[url]http://www.zooplus.pl/shop/koty/kuwety_pielegnacja_kota/kuwety_kryte/321842[/url]
moze gdzies znajdziecie pudlo na kuwete[w pudle ni mialaby doczepionej gory]

Link to comment
Share on other sites

sluchajcie, mam problem. Kupilam psu taka duuza kosc naturalna do obgryzania (do tej pory dostawal male i je zjadal w 5min) ta jest naprawde ogromna. Dalam mu, chcialam go poglaskac, a on zaczal warczec, a jak probowalam zlapac kosc, probowal mnie ugryzc. Podobnie bylo dzisiaj z karmieniem, jadl z miski jakby ktos probowal mu zabrac, a jak chcialam poglaskac go po pyszczku przy jedzerniu (zeby sie upewnic wlasnie, ze nie jest agresywny) tez zaczal juz warczec,ale nie probowal ugryzc tak jak teraz. Normalnie sie wsciekl przy tej kosci. Nie wiem jak reagowac, zabralam mu obecnie kosc. Nie wiem, czy siedziec przy nim trzymajac ta kosc az sie nie uspokoi, czy jak reagowac na te jego wybuchy zlosci?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Hikaru']sluchajcie, mam problem. Kupilam psu taka duuza kosc naturalna do obgryzania (do tej pory dostawal male i je zjadal w 5min) ta jest naprawde ogromna. Dalam mu, chcialam go poglaskac, a on zaczal warczec, a jak probowalam zlapac kosc, probowal mnie ugryzc. Podobnie bylo dzisiaj z karmieniem, jadl z miski jakby ktos probowal mu zabrac, a jak chcialam poglaskac go po pyszczku przy jedzerniu (zeby sie upewnic wlasnie, ze nie jest agresywny) tez zaczal juz warczec,ale nie probowal ugryzc tak jak teraz. Normalnie sie wsciekl przy tej kosci. Nie wiem jak reagowac, zabralam mu obecnie kosc. Nie wiem, czy siedziec przy nim trzymajac ta kosc az sie nie uspokoi, czy jak reagowac na te jego wybuchy zlosci?[/QUOTE]

Wiesz, to działa trochę na zasadzie jak u nas ludzi- mamy wielką chcicę na coś dobrego, dajmy na to- na superowego nietłustego pączka, z superowym nadzieniem, a tu ktoś nam przeszkadza w jedzeniu i sprawia wrażenie, że zaraz nam to zabierze, pcha łapska nam na twarz, gdy my nie mamy w głowe nic innego poza tym cholernie smacznym pączkiem.

Twoj problem nie jest odosobniony, na forum bylo sporo tematow, wystarczy poszukac w dziale "Wychowanie". W skrócie wygląda to tak, że od dzisiaj pies dostaje żarcie z ręki (niektórzy wrzucają małymi porcjami do miski cały czas koło niej kucając), w dodatku za wykonanie komendy. Nic za darmo. U mnie ś.p suka musiała wykonać komendę siad/leżeć, ja wrzucałam do michy żarcie, odczekałam jeszcze kilkanaście sekund robiąc coś tam w kuchni i dopiero ją zwalniałam z komendy mówiąc "masz". Ale tu trzeba mieć juz opanowaną chociaż jedną komendę, opanowany mechanizm zwalniania z komendy.
Jednocześnie zapewniasz mu spokój przy jedzeniu, nie może być tak, że pies sie boi że zaraz mu coś zostanie zabrane albo ktoś go przyatakuje żeby mu to zabrać (kot, dziecko, Ty). Zabieranie powinno się odbywać w formie wymiany- zabierasz coś i dajesz w zamian coś tysiąc razy lepszego (tutaj sporo ludzi zaczyna od zabierania zabawek, stopniowo przechodząc na co raz bardziej upragnione przez psa rzeczy).

Ja tak z własnego doświadczenia powiem, że takie problemy pojawiają się zwłaszcza u psów (ale nie tylko u takich), które były zmuszone żreć z jednej michy z innymi psami, załącza się u nich jak najszybsze pochłanianie + warczenie gdy ktoś wykona ruch odebrany przez nie jako próba zabrania pysznego jedzenia.
U mnie Bilbo łapie agresora przy innym psie gdy ten się zblizy do michy z jego jedzeniem, a wspomniana suka z kolei atakowała i psy i ludzi jeśli się jej wtryniali w jedzenie. Bilbo tego zachowania nauczył się najprawdopodobniej w schronisku bo tam były 2 michy na kilka szczeniaków, suka z kolei była karmiona z jednej miseczki z resztą rodzeństwa i psiarni przez moją sąsiadkę.

Link to comment
Share on other sites

U Zofii Mrzewińskiej na blogu było takie rozwiązanie problemów z kośćmi, że ona dawała kość psu cały czas ją trzymając, żeby szczenię musiało jeść tuż obok dłoni. Ona trzymała kość, nie wyrywała, po prostu pies musiał znieść jej obecność podczas jedzenia. Róbcie to na zmianę z Twoim partnerem, żeby było po równo. Tak samo jedzenie z miski - dosypywane po łyżeczce/ziarenku - pies musi czekać i wiedzieć, że to Ty jesteś źródłem jedzenia. Inna opcja to właśnie część posiłku zużywać jako nagrody.

Link to comment
Share on other sites

Dziekuje za rady, stosuje sie do nich ale na efekty pewnie trzeba poczekac. Koscia sie znudzil i juz nie warczy przy niej. Najgorsze jest to, ze przestal sikac na podklady i sika wszedzie tylko nie tam, stoi i mi przy nodze sika, pod lozkiem sika i ucieka odrazu, jestem juz wymeczona fizycznie, wszedzie te siki jego...

Link to comment
Share on other sites

Wytrzymasz...:evil_lol:.
Jedna z moich ON-ek lała w domu niemal do 6-go miesiąca życia. A mam w pokojach wykładzinę dywanową (wtedy miałam też w przedpokoju) Prosiła o wyjście, i owszem. Ale czas od sygnału do lania to były sekundy. Nie było szansy nawet butów włożyć. I pewnego dnia podbiegła do drzwi, zaskomlała, usiadła i grzecznie poczekała, aż się ubiorę i wyjdziemy. Po następnych dwoch miesiącach (i ręcznym upraniu wykładziny; nie było wtedy piorących odkurzaczy) zapomniałam o psich sikach na podłodze.
Wesołych Świąt dla całego Stada ludzko-zwierzęcego.

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Hikaru ja to się dziwię, że tych zwierząt jeszcze nie oddałaś do jakichś domków, gdzie nie byłyby takim problemem... Nie chcę mówić, że życie na tak małej powierzchni ze zwierzętami i dziećmi nie jest możliwe, ale bez pomocy i jeszcze nie do końca poukładania "ludzkich spraw" jest trudne... Psa trzeba wychować tak, żeby czasem nie zaatakował dziecka, gdy to np. przypadkowo stanie przy jego misce. Wiadomo dzieci uczy się tez odpowiedniego zachowania w stosunku do psa...ale dzieci to zawsze dzieci. Nie przewidzisz wszystkiego. Poza tym pies będzie duży, a tu nie można pozwolić sobie na jego nieposłuszeństwo. Musi się wybiegać a z tego co widzę to nie masz za bardzo go gdzie spuścić. A co wtedy gdy pójdziesz do pracy? Pies będzie siedział sam w domu, nie wybiegany z nudów może narobić bałaganu... Czy nie wystarczyłyby ci na razie te świnki morskie? Na resztę zwierząt przyszedł by jeszcze czas, zwierzęta można mieć przecież zawsze... a lepiej je mieć jak się ma ustabilizowane inne rzeczy w życiu, dziecko podrośnie, zawodowo się ustabilizuje, ile godzin byłabyś w domu i czy masz na to czas... a co jak zajdziesz drugim dzieckiem w ciążę, co wtedy z psem, kotem?
Zdziwiło mnie też trochę, że nie chciałaś oddać kotka i pieska a przewinęło się w poście, że mogłabyś oddać świnki morskie, które były przecież pierwsze.... i też przywiązują się do ludzi. Pomóc zwierzętom można w różny sposób, niekoniecznie od razu nieprzemyślaną adopcją...

Ja sama opiekuję się psem, którego sama sobie do domu nie przyniosłam. Przyniósł go do domu mój tata, zupełnie bezmyślnie. Sąsiad wsadził mu szczeniaka do ręki a on go wziął. Obowiązki oczywiście spadły na mnie. Miałam serdecznie dosyć wychodzenia kilka razy ze szczeniakiem, który ciągle miał biegunki lub po prostu częsta potrzebę wypróżniania.. (i tak do 3-go roku życia... jakbym miała szczenię) Miałam wtedy około 20 lat, nie miałam jeszcze pracy, kończyłam szkołę, tym samym nie miałam kasy na chodzenie po wetach i wogóle psa nie chciałam i nie byłam gotowa na taką odpowiedzialność. Tato nie wziął wogóle pod uwagę, że zwierzę to obowiązek, spacery, koszty na karmę, na badania u weta, na leki. Poza tym byłam w takim momencie życia że pies był ostatnią rzeczą jakiej potrzebowałam (nie będę się rozpisywać nad moja osobistą sytuacją wtedy). Musiałam prosić tatę na pieniądze na weta, tłumaczyć że pies nie będzie jadł byle czego bo jest chory, po kilku latach dopiero wyszło że miał problemy z wątrobą i trzustką i to go bolało. Na spacery w środku nocy oczywiście nikt nie wyszedł oprócz mnie, mimo że pies się męczył, stękał itd.... Jak później miałam dorywczą pracę, to jak tylko w nocy wracałam brałam psa na spacer, za dwie godziny znów to samo. Chodziłam wciąż niewyspana i wyczerpana tą sytuacją.
Nie mogłam go nikomu wtedy oddać, bo to nie był do końca mój pies.... choć to ja się nim głównie zajmowałam. Mama zgodziła mu się na tego psa jak przyniósł, bo taki słodki ale oczywiście też nie wiedziała jak się zająć psem i jaki to obowiązek.

Pies nadal jest z nami, i nieraz jest ciężko z jego wyprowadzaniem jak są inne obowiązki. Jest już z nami tyle, że ciężko byłoby go oddać.

Choć gdyby to ode mnie zależało, gdy był malutki na pewno bym go oddała komuś kto kocha zwierzęta i umiałby się zająć chorym szczeniakiem, i mógł zapewnić mu lepsze warunki... . najlepiej dom z ogrodzonym trawnikiem, gdzie mógłby sobie codziennie biegać kiedy chce, ale spać musiałby w domu:)

Potem mojemu tacie wsadził ktoś do ręki kota, którego oczywiście też wziął bo taki fajny, prawie jak maskotka..... Tym razem na szczęście mama z nami po paru dniach kazała mu oddać gdzieś kota. Poszedł do lecznicy spytać czy ktoś by nie mógł go wziąźć. Na szczęście jakaś pracownica która mogła zapewnić mu utrzymanie, odpowiednie chrupki (był taki puchaty, pomieszany z jakimś rasowym) go wzięła. Jest mu tam na pewno o niebo lepiej niż jakby miał u moich rodziców.

Jak to wszystko pogodzić? Czasami jest ciężko i to wielka odpowiedzialność nie tylko za psa i kota ale i za życie całej rodziny z taką gromadką... no i za bezpieczeństwo dzieci...
Mi czasami ciężko było a i nieraz jest (bo nie zawsze jestem w stanie z nim wyjść), nieraz jak nie mogę psa wyprowadzić to muszę przypominać domownikom ze trzeba psa wziąźć na spacer, wciąż przypominać o kupnie leków (chyba że zdarzy się, że mam swoje pieniądze to sama kupuję..., jak mogę to kupuje też mu czasem karmę - tego już nie wytłumaczy że pedigree nie można mu dać....), dobrze że chociaż tato mu ugotuje ryż z mięsem...

Posiadanie psa, kota może wzbogacić nasze życie, ale wtedy gdy ma się na to warunki, jest się świadomym co to za sobą niesie...i że zwykle jest to sytuacja na kilka, kilkanaście lat, nawet 18,19 i 20 się zdarzy. No i jakaś podstawowa wiedza o zdrowiu psów, wychowaniu itd. na pewno nie zaszkodzi.
Dobrze, żeby to było bardziej wzbogacające niż męczące, bo się czegoś nie przemyślało zawczasu.... i męczy się kilka lat lub potem szuka domu dorosłemu psu, kotu, albo odpukac jak coś się stanie, pies zaatakuje itp. schronisko...

E: mój post to może taki bardziej przestrzegający, ale chciałam się podzielić moim doświadzczeniem... bardziej żeby ograniczyć pochopne decyzje innych, choć w mojej sytuacji to nie ja podejmowałam decyzje o adopcji, przygarnięciu itp..

Edited by lilia1983
literówki
Link to comment
Share on other sites

[b]Hikaru[/b] czy nadal może macie myszoskoczka? Jeżeli tak to [u]koniecznie[/u] dokupcie mu towarzysza z hodowli, tej samej płci. Myszoskoczki to zwierzęta stadne, muszą być trzymane przynajmniej w parach jednopłciowych, w terrarium/akwarium o wymiarach 60x30x40cm. W ogóle polecam zajrzeć tu: [url]www.gerbile.pl/forum[/url] Podziwiam również za wytrwałość, która przynosi ogromne sukcesy! Psisko śliczne, a ten wzrok... :p

Link to comment
Share on other sites

  • 4 weeks later...

[quote name='Dioranne'][B]Hikaru[/B] czy nadal może macie myszoskoczka? Jeżeli tak to [U]koniecznie[/U] dokupcie mu towarzysza z hodowli, tej samej płci. Myszoskoczki to zwierzęta stadne, muszą być trzymane przynajmniej w parach jednopłciowych, w terrarium/akwarium o wymiarach 60x30x40cm. W ogóle polecam zajrzeć tu: [URL="http://www.gerbile.pl/forum"]www.gerbile.pl/forum[/URL] Podziwiam również za wytrwałość, która przynosi ogromne sukcesy! Psisko śliczne, a ten wzrok... :p[/QUOTE]
Czy dla myszy pustynnych nie potrzeba wiekszego akwarium ,ja mialam w domu zawsze dwie siostry ,ale akwarium mam 150dl/50/50
Moja corka wspanaiale urzadzila podloze workowe ,tunele ,zakamarki z kamieni ,kartoniki po jajkach jako zakamarki doniczka do suchej trawy,krotka rura z kaminki itd

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...

Myszoskoczki miałam dawno, dawno temu i owszem były dwa :)
A co u zwierzyńca... Muszę powiedzieć, że w miarę dobrze. Gromadka zamiast się pomniejszyć, powiększyła się o kotkę, którą przygarnelismy, kotka pierwotnie mieszkała u mezczyzny który gromadził koty na potęge i w ogóle się nimi nie zajmował, byla schorowana, niedokarmiona i pogryziona. Kobieta która zabrala koty (rowniez jej rodzenstwo) temu mezczyznie, mowila ze nie wierzyła, ze przezyja,ale udalo sie i kotka mieszka z nami juz jakies dwa miesiące. Pokochaly sie z moim kotem natychmiastowo :)

Pies nauczył sie siusiać na dworze, rzadko zdarzy mu się zalatwic w domu, czasem tylko popusci, także wszystkie moje przeżycia wydają się jak koszmarny sen, naprawdę. Jedynie pies pokazuje pazur jak zostaje sam w domu, nie to, że niszczy, ale naprawdę na potęge wszystko sciąga z blatu. Wszystko, patelnie, garnki, te blaszki z gazu, deske do krojenia, łyzki drewniane już nam pozjadał, no wszystko co w zasięgu jego łap, a są naprawdę długie!~Najgorsze jest to, że dwa razy zdjał pokrywkę z garnka, pozalewał olejem całą kuchenkę, wychlał pół gara oleju i wszystko zarzy***. Ile było sprzątania, żeby podłoga niue była tłusta to historia nie do opisania. Oczywiscie staramy sie wszystko chować, ale no nie wszystko się da, bo i radio stoi i koszyk z duperelami na narożnej szafce i kocie miski, no mamy z tym problem. A jak kuchni nie rozbraja to łazienke, kosz wiklinowy doszczętnie zjedzony, papier toaletowy-najlepsza rozrywka. Myślę czy nie wstawic do kuchni kolejnej bramki,ale nie mamy tam futryny i nie wiem czy się bedzie trzymać na tynkowej ścianie. A w drzwiach łazienki czy nie wstawić okienka by koty przechodziły i łazienkę zamykać, nic innego mi do głowy nie przychodzi,ale to kolejne koszta, gdzie obecnie u nas krucho z kasą :<
Jeszcze synek noge połamał i już dwa tyg w gipsie ma całą nogę, także przez pierwsze dni ciężko było ze spacerami, ale generalnie już system wypracowaliśmy i dajemy radę. tu filmik kotków [URL]http://youtu.be/Q7b4hVyihs4[/URL] oraz parę zdjęć [IMG]http://imageshack.us/photo/my-images/827/psih.jpg/[/IMG][IMG]http://sphotos-d.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-ash3/843822_337299186379362_1336797768_o.jpg[/IMG][IMG]http://sphotos-e.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-frc1/858327_340769669365647_1266276049_o.jpg[/IMG][IMG]http://sphotos-f.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-ash3/17646_340769226032358_528604556_n.jpg[/IMG][IMG]http://sphotos-a.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-snc7/321388_330128587096422_737399963_n.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

Pies przygarnięty z ogłoszenia, wlasciciele musieli sie szybko szczeniakow pozbyc bo sprzedawali dom i nie mieli co z nimi zrobic. Matka wygladała jak przerosnięty gończy polski, 3 szczeniaki z umaszczenia jak małe bernardyny, jeden z umaszczeniem podpalanym jak u rottweilera, 3-4 zwykłe brązowe i ten jeden jak widac na zdjęciu, a ojca nikt nie widział. Także szczeniaki od koloru do wyboru.
NO niestety biega wciąż w tej kolczatce,ale zapewniam, że nie jest to sytuacja permanentna. Z szelek nam wyrósł bardzo szybko a kolczatka odziedziczona po amstaffie rodziców i tak ją wciąż nosi i naprawde nie mamy teraz kasy, na nową obrożę, ale za miesiąc dwa jak z tej wyrośnie kupimy mu normalną. Ostatnio wydatki mnożą sie jak chore, tak sie zbiegło w czasie że wszystkim się karma skończyła w jednym miesiącu, a kupujemy zawsze takie duże worki, dla swinek, psa, kotów plus żwirek gdzie każdy po 100+zł :< I pies mial zagrzybione uszy i weterynarz dokosiła nam najdroższy chyba lek na rynku,ale przyznam że w tydzień go wyleczył, i szczepienia kocie :( Nie jest tak, że nie mam pieniędzy żeby im zapewnić odpowiedni byt, po prostu chwilowo sytuacja wygląda tak a nie inaczej i różne są priorytety gdzie karma na pewno ma pierwszeństwo. Fakt ze psu idzie worek co miesiąc,ale takim świnkom wór starcza na pól roku, a kotom jak są teraz dwa, to miejmy nadzieje, że chociaż na 3-4 miesiące. Generalnie pies dobrze chodzi na smyczy,ale często go też spuszczam o ile okoliczności sprzyjają. Na zdj jest z psem rodziców, niestety mama jest po operacji kolana, ojczym ma drugie zmiany i muszę codziennie również z ich psem wychodzić, ale to dobrze, bo od małego często naszego psiaka spotykał i dzieki temu go toleruje w miarę dobrze, chociaż za towarzystwem nie przepada ;)

Link to comment
Share on other sites

tak kupuje wszystko w internecie takze mi pod drzwi dowożą i często na jakiś gratis się załapie plus do tego płacąc payu mam cashback :P

ps. niestety koty mi się pochorowały, jeden od trzech dni wymiotuje, czasem kichnie i tak jakby sie krztusi, myślałam, że kłaczki,ale nie widziałam ich w wymiocinach, do tego dzisiaj jest bardziej osowiały i nie ma apetytu. Kotka natomiast ma ogromny apetyt,ale w sumie zauwazylam ze ma taki napęczniały brzuch, szczególnie po jedzeniu, ma ok 5-6 miesięcy, rui nie miała, w ciazy raczej nie jest, sutków powiększonych nie ma. Poszlam z nimi do weta,ale nie zdazylam, zamknal wczesniej :( I teraz zauwazylam ze kot zwymiotował robakami, no masakra! Podejrzewam,ze i kotka ma robaki i najpewniej sie od niej zaraził. Pies oczywiscie zlizywał kocie wymiociny zanim zdążyłam sprzątnąc, więc musze wszystkich odrobaczyc. Dziecko zapewne też, ech :(

Edited by Hikaru
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...