Jump to content
Dogomania

jak to wszystko pogodzić?


Hikaru

Recommended Posts

Witam, jestem tu nowa.
Mam 24 lata, 2 letnie dziecko, narzeczonego oraz dwie swinki morskie, w takim pakiecie wprowadziłam się do nowego dwupokojowego mieszkania. Trochę tu się rozpisze, z góry uprzedzam.
Całe życie kochałam zwierzęta,od małego mialam ich pelno, majac 3 lata mama przygarnela nieduzego kundelka, potem przyszly chomiki, ptaszki,zolwie, rybki,. myszoskoczki,króliki i wiele innych. Wszystkimi zajmowałam sie sumiennie, potem przyszedł koniec basta za duzo, musialam to co zostało oddać. I wiecznie słyszałam "jak sie wyprowadzisz to bedziesz miala tyle zwierzat ile bedziesz chciala" i z takim przekonaniem i wieloletnim powtarzaniem przez rodzicow przy kazdej probie kupienia sobie zwierzaka, zyłam przez wiele lat. Potem urodzilam dziecko,zamieszkałam z tesciowa,narzeczonym. Mielismy sie wkrotce przeprowadzic i wiecznie byly klotnie i awantury, ze to wielki obowiazek bla bla, jakbym nie wiedziala, ze to jest obowiazek... Tak bylam zaślepiona chęcia posiadania psa i kota, ze nic nie robilam wieczorami tylko siedzialam na stronie palucha, psiego azylu, czy morusku pełna milosci by wyadoptować psa i kota, doszlo do tego ze przekabacilam narzeczonego by wyadoptowac po dwie sztuki, bo tyle potrzebujacych zwierzat.
Teraz przejde do sedna. Udalo sie, mieszkamy razem,piekne mieszkanie, nieduze ale ladnie urzadzone, po tygodniu go namowilam wbrew wszystkich sprzeciwom i pojechalismy po kotka i szczeniaka, wierzylam ze wszystko bedzie zylo ze soba w zgodzie.
I mam teraz cyrk na kółkach, problemy z głową,a mieszkanie wyglada tragicznie, dywany zasrane, zaszczane, pozwijane, smród olbrzymi, nic nie pomaga,woda z soda i octem, maka kukurydziana, vanish, odkurzacz piorący, nic. Tak sie cieszyłam na te zwierzeta, a teraz mam ogromny problem, pies gania kota, kot atakuje swinki (u tesciowej byl kot,ale tylko sie im przygladal,pewnie dlatego ze dorosły), pies szczeka tez na swinki, chce sie bawic z dzieckiem i rysuje go swoimi ostrymi kiełkami, kot jedynie cierpliwy,ale dzeicko potrafi nosic go do góry nogami,zal mi go, ale wszystkie je kocham. Jednak nawet nie mam czasu sie dzieckiem zajac, co wytre jedne siuski juz gdzies kupa lezy, albo nastepna kaluza. Wlasciwie sprzatanie po psie (wiem ze to sytuacja chwilowa) zajmuje mi 1/4 dnia. Doszlo do tego ze zaczelam wystawiac zwierzaki w ogloszeniach, potem jak ludzie sie zglaszali, nie potrafilam ich oddac, serce mi sie krajalo. Jednak od paru dni przybralo to tak na sile, ze nie potrafie sie z niczego cieszyc i nie potrafie tez ich oddac. co chwila mi sie zmienia "dam rade" i "nie dam rady", kolezanka po psychologii powiedziala ze mam kofnflikt wewnetrzny, ze chce je miec i jednoczesnie chce ich nie mieć. Stanelo na tym, ze dzis przyjezdza starszy pan po kotka, jeszcze tego nie odwolalam,ale mam juz takie mysli. Bo dziecko meczy kota, bo bdzie tam mial spokoj bez psa, bedzie jedynum zwierzakiem,tak to sobie tlumacze,ale kocham go i nie potrafie sie z nim chyba rozstac. NIGDY nie oddalam zwierzaka z wlasnej woli,dlatego teraz nie potrafie. Czy to dobre wyjscie, ze znalazlam mu dobry dom ? Boje sie, ze go zle bedzie pan traktował,a jak nie poswieci mu wystarczajaco duzo czasu?
Wiemn ze sama to na siebie sciagnelam wlasna glupota i zaslepieniem, ze zwierzaki moga cierpiec,ale uwierzcie mi checi mialam naprawde szczere.
Teraz pies, wiadomo wierny lojalny przyjaciel,ale z nacisku narzeczonego zamiast wziac doroslego ze schroniska stanelo na szczeniaku, bo chcial, syf i kila mogila, ale to przetrwam, bo spacery niedlugo. Wlasnie,ale co ze spacerami? Idzie zima, dziecko male, a jak beda wielkie mrozy albo nie daj Boze dziecko sie pochoruje,co ja zrobie? Dodam,ze to 8tyg szczeniak a wazy juz ponad 8kg,wiec bedzie wielki,ale takiego chcielismy. Nie dosc, ze nici z mojej misji ratunkowej dla psów w schronisku,to jeszcze same problemy, gdzie ja mialam rozum? I teraz nie wiem,czy oddac szczeniaka poki maly, mzoe znajdzie dom u ludzi z ogrodem, to dla niego chyba najlepsze rozwiazanie... Czy brnac w to dalej, moze sie uda jakos to wszystko pogodzic... Za 9 miesiecy dziecko idzie do przedszkola, a ja do pracy... Nie wiem,czy zdolam rano pies, dziecko do przedszkola,praca, wrocic znowu pies dziecko... Boje sie, ze przez to bede zaniedbywac dzeicko... Czy ktos z was mial takie obawy? Co radzicie? Wiem ze posypia sie slowa krytyki, jestem na nie w pelni gotowa. Doradźcie cos :(

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 143
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

oj hikaru-krytykowac nie będe,sama siebie juz"skrytykowałaś".jeśli nie radzisz sobie ze zwierzakami póki możesz,póki sa jeszcze młode oddaj.zrób to teraz niż za jakis czas jak zwierz bedzie większy.mam nadzieję że odpowiedza także osoby które może miały podobne sytuacje-tzn,jednoczesnie male dzieci,małe psy/koty i dały rade.
moim zdaniem toormalne,że pioes kot czują 'pociag"do świnek-w nateruralnych war.świnki byłyby dla nich pokarmem,czyz nie?co do dziecka-nie może traktowac tak zwierzat,dobrze o tym wiesz-stąd biora sie tragedie(pies gryzie dziecko,kot drapie po twarzy itd).
pomyśl może jeszcze za wcześnie na zwierzaki?

Link to comment
Share on other sites

to, co myślę na temat twojego postępowania - zachowam dla siebie.
uważam, że powinnaś oddać swoje zwierzęta, póki są jeszcze młode i nie przyzwyczaiły się do nowych warunków. Z czasem będzie tylko gorzej, dojdą nowe problemy, z którymi ty i twoje otoczenie sobie nie poradzicie. A ucierpią na tym zwierzaki i zapewne twoje relacje z najbliższymi...
myślę, że za jakiś czas, kiedy twoja sytuacja życiowa się nieco ustabilizuje i uspokoi (dziecko podrośnie, ty pójdziesz do pracy i będziesz miała stały, przewidywalny przebieg dnia), powinnaś przygarnąć starszego, statecznego kundelka, który być może mieszkał kiedyś w domu, z człowiekiem i z którym nie będzie takich problemów, jak ze szczeniakiem. Pamiętaj, że im pies starszy, tym mniejsze szanse ma na adopcję, więc na pewno zrobisz dobry uczynek.
prześwietl tylko, w miarę możliwości, nowych właścicieli i sprawdź, do kogo zwierzęta mają trafić, żebyś nie miała później wyrzutów sumienia i przez swoją nieodpowiedzialność nie zgotowała zwierzakom piekła na ziemi...

Edited by martasekret
Link to comment
Share on other sites

Sama mam pięciomiesięczne dziecko, zaraz się wyprowadzamy na swoje. Zawsze miałam 2-3 psy, teraz będą tylko nasze 3 szczury, a gdy odejdą - nie będzie innych zwierząt przez kilka lat, a ż syn i drugie, planowane dziecko nie podrosną i nie pójdą do przedszkola.
Trzeba podchodzić realnie do swoich możliwości. Oddaj maluchy, póki jest szansa, że nie będą cierpieć.




A tak swoją drogą gdzie Ty miałaś glowę? Serio, nie przemyślałaś kompletnie kwestii opieki nad zwierzakami? Nie wiedziałaś, że przedszkole, spacery, mróz? Mi się to w głowie nie mieści...

Link to comment
Share on other sites

Witaj. Sama jestem młoda, mam prawie 7mio miesięcznego synka, męża i zwierzęta.
Dwa szczury - samiec i samica, żółwia, trzy psy(dwie suki i jednego samca).
Powiem Ci tak. Jeżeli faktycznie jest taka sytuacja to żaden behawiorysta Ci nie pomoże bo to nie tyle ze zwierzętami problem co z samą Tobą. Jeżeli przyznajesz się do tego, że nie radzisz sobie i po Twoim poście można odnieść wrażenie zatracenia, przygnębienia etc. Biorąc na siebie tyle zwierząt do niedużego mieszkania czego się spodziewałaś? Anielskiego spokoju!?
Teraz tak: samiec mieszka z jedną z suk u teściowej(oba APBT). Nie mogą sobie beztrosko pobiegać, o zabawie tym bardziej nie ma mowy. Suka nie toleruje innych zwierząt koniec kropka. Nie da się jej zsocjalizować z innymi psami(szczególnie), kotami, gryzoniami itp. Musi być oddzielona. Druga suka(AST) natomiast mieszka z żółwiem i szczurami. Jedyne zwierzęta, które w pełni toleruje. Czasami samca też jak przyjeżdżam z nim do rodziców. A jeżeli coś jej się nie spodoba a często tak ma to jest wojna. Mimo wszystko nie oddajemy swoich zwierząt(szwagier zostawił nam też myszoskoczka dzikusa:diabloti:
Będąc dzieckiem miałam chyba wszystkie"zachcianki"oprócz papug, kanarków, węża. Nigdy nie oddaliśmy od tak sobie zwierzęcia. Oddałam kiedyś rybki do zoologicznego jak mi się porozmnażały, oddałam chomika i myszki chińskie koleżance bo wtedy zdechł Jej własny i uciekła mysz. Było to bardziej tak z przyjaźni(?).
Decyzja należy do Ciebie.
Gryf ma racje.

Link to comment
Share on other sites

Wydaje mi się, ze bardziej mnie po prostu to przeraża,niż, że sobie nie radzę. Aczkolwiek na pewno wszystko się pieknie nie układa. Pan dzis przyjezdza po kotka, mam nadzieje,ze bedzie mu tam dobrze. Narzeczony się nagle uparł, ze pies zostaje koniec i kropka. Prawdę mówiąc, dodaje mi to sporo sił i wiary, że jakos sobie poradze. Mam chętnych na świnki,ale one w sumie najmniej zawiniły i mieszkają już z nami jakis czas i szkoda, by je tak oddawać, podejrzewam, że jak kota nie bedzie to pies sie troche do nich przyzwyczai, z resztą psy mądre są można je nauczyć, tym bardziej nasz jest naprawdę bystry, nauczyłam go już komendy siad i waruj. Myślę, ze na razie stanie na tym, ze ten piesek i swinki zostaną, dam sobie jeszcze miesiąc,może jak pies juz sie zupelnie odzwyczai od robienia w domu, bedzie łatwiej i czyściej... tym bardziej ze moje dziecko tak szaleje z tym psem. Teraz spi z kotem, ten widok mnie dobija,ale jak sie zlamie i go nie oddam, to zaraz znowu będę mieć sytuacje kryzysową.
Naprawde jestem osobą w miare dojrzałą i mysle nad wieloma aspektami danej sytuacji,pierwszy raz mi sie tak zdarzyło nie przemyslec wszystkiego dokladnie. W swoich wyliczeniach nie wzielam pod uwage po prostu dziecka i siłą rozpędu wierzac ze dam rade ze spacerami i wszystkim, tak to sie skonczylo:(
Dziekuje w kazdym razie, za wszystkie rady...

tak sobie mysle,ze jak juz beda takie mrozy ze z dzeicikem nie bede mogla wyjsc,to najwyzej znajde kogos kto mi psa wyprowadzi przez ten okres, nie powinno to byc chyba wybitnie drogie, zakladajac ze mroz utrzyma sie pare dni,rano i wieczorem wyjde sama, bo narzeczony bedzie,jedynie w poludnie dobrze by bylo... To chyba nie jest przeszkoda nie do obejscia...

Little black-a jak ty sobie radzisz ze spacerami i malym dzieckiem gdy np nie moze wyjsc na dwor,bo jest chore?(odpukac w niemalowane)

Link to comment
Share on other sites

Jedno w domu, drugie na dworze. Nie mają zbytnio kontaktu ze sobą. Na spacery biore je jak mam tylko czas(przeważnie wieczorami). Czasami razem, czasami oddzielnie. Jak razem to ja + mąż. W bezpiecznej odległości. Poza tym same nigdy nie zostają. Zawsze ktoś jest w domu.
Druga suka mieszka na całkiem innym osiedlu z moimi rodzicami.

Mam dużo pomocy przy dziecku. Męża całymi dniami nie ma a ja mam pomoc od wielu osób. Poza tym mam mało problemowego synka :p

Link to comment
Share on other sites

Hikaru aj zauważam jeszcze jeden problem ale może się mylę popraw mnie jeśli tak jest. W twoich postach jest sporo tekstów typu "piesek sie nauczy" etc. "bez kota pies przyzwyczai się do świnek" etc. Kochana pies sam z siebie to nic nie zrobi i się sam niczego nie nauczy od tego ma ciebie i to ty musisz wypracować "olewanie" świnek, prawidłową zabawę z dzieckiem czy nieszczęsne sikanie w domu (wież mi samo nie przechodiz znam sporo dorosłych psów co potrafią się załatwić w domu i to ma niewiele wspólnego z ich mądrością). Moim zdaniem błędem było wzięcie od razu na siebie i psa i kota oraz że uległaś mężowi że ma być szczeniak to jednak znacznie więcej pracy...najlepszym wyjściem dla was byłby pies sprawdzony na DT młody ale nie szczyl. Inna spraawa że skoro poszliście na kompromis to ja mam jedno pytanie czy mąż zajmuje się psem i będzie z nim wychodził bo też masz ciśgle problem że mróz i wyjście z psem i dzieckiem a mąż nie może wyjść? albo zostać z dzieckiem.

Szczeniak ma być duży może jakieś szkolonko w niedalekiej przyszłości (wiem po przykładzie taty i chłopaka że wtedy faceci chętniej zajmują się zwierzakiem, jakoś łechcze to ich ambicję że pies się słucha i zaczyna sprawiać im to przyjemność)

Edited by PaulinaBemol
Link to comment
Share on other sites

Podobnie jak większość wypowiadających się tutaj,także uważam że powinnaś poszukać swoim zwierzakom nowych domów.

Sama jestem mamą 4,5 miesięcznego chłopczyka i mam w domu 3,5 letniego owczara. Z racji charakteru pracy męża znaczną część czasu spędzam sama(konieczność zostania w pracy dłużej,albo ściąganie do pracy nawet jeżeli ma teoretycznie wolne)z młodym i psem. Kwestie spacerów rozwiązuje następująco-wózek+pies/ewentualnie-nosidełko+pies jeżeli musze wyjść szybko(Paco ma niestety duże problemy gastryczne i częste biegunki,więc zdarza się że wychodzę z nim prawie jak ze szczeniakiem). Zdarza mi się także prosić o pomoc sąsiadów(kiedy młody jest już wykąpany,a Paco musi wyjść na cito)lub niestety czasem pies ląduje na balkonie i tam się załatwia(baaardzo sporadycznie,ale się zdarza...)-ale jest to dorosły pies,a szczeniaka trzeba najpierw nauczyć czystości żeby robić takie eksperymenty.

Link to comment
Share on other sites

Moja siostra miała taką sytuację.
Mając na głowie dwójkę dzieci(w wieku przedszkolnym) wzięła szczeniaka - suczkę labradora.Póki Luna była malutka to wszystko grało - względnie.
Jak nieco podrosła to zaczął się koszmar mni.właśnie z wyprowadzaniem.Bo dzieci chore,bo trzeba gdzieś zawieźć,bo prace domowe,bo pada się z sił po całym dniu...
Suka zaczęła być nadpobudliwa z braku ruchu i zajęcia ,nie było czasu na porządne szkolenie.Z dziećmi od pewnego momentu średnio mogła przebywać bo ważyła swoje i potrafiła przewrócić dziecko skacząc na nie.W czasie cieczki utrzymanie jej na smyczy graniczyło z cudem.Szalę przeważyło zajście siostry w ciąże(nie mogła wyprowadzać Luny na spacer bo było to niebezpieczne,suka ciągnęła jak traktor,skakała na nią) i suczka została oddana do domu z ogrodem w wieku 9 mc.

Na twoim miejscu bym zrobiła to samo póki szczeniak jest mały i nie ma złych nawyków wynikających z zaniedbania spowodowanego brakiem czasu.Później jak będzie starszy i wynikną jakieś problemy to ciężko będzie mu znaleźć dobry dom.
A decyzję o braniu nowego zwierzaka to bym odłożyła o kilka lat np:jak dziecko podrośnie i pójdzie do szkoły,będzie mogło być wdrażane do opieki na pieskiem.

Ogólnie wiadomo że dziecko + pies jest najlepszym co może być :-)Ja np:jestem osobą wychowaną bez zwierząt bo rodzice stawiali weto na psa przez lata i bardzo tego żałuję :(

Ale to musi mieć głowę,ręce i nogi - nie tak na hurra.Pies żyje nawet do 15 lat.
Pomyśl co będzie jak pojawią się kolejne dzieci.Czy wyrobisz z opieką nad młodym,pełnym energii psiakiem skoro już teraz jest z tym problem ?
Psu nie powiesz że dziecko ma dzisiaj temperaturę i przez to on nie wyjdzie na spacer.

Z drugiej strony skoro narzeczony chce zatrzymania psa to niech się włączy w opiekę nad nim(spacery).
Bez zaangażowania w opiekę drugiej osoby ja tego osobiście nie widzę i tak jak pisałam wyżej radzę oddanie pieska póki czas.

Link to comment
Share on other sites

moim zdaniem zrób sobie jakiś spokojniejszy wieczór usiądz i naprawdę zastanów się logicznie i na chłodno. Porozmawiaj z partnerem na ile może ci pomóc. nie wiemy czy panikujesz czy naprawdę n ie dajesz rady wiec nikt decyzji za ciebie nie może podjąć. Pamiętaj tylko że moim zdaniem prawdziwe wyzwania dopiero przed wami bo żeby wychodzić z psem i dzieckiem pies musi być naprawdę pod kontrolą zwłaszcza duży. A tu będziesz miała okres buntu przed sobą, młody samiec potrafi podnieść ciśnienie nie raz, wtedy zasikany dywan to pikuś. Psa będzie trzeba wyszkolić i sama nie dasz rady mąż musi się zaangarzować inaczej nie ma najmniejszych szans powodzenia. Jeśli jednak się zdecydujesz to w końcu będziesz miałą wspaniałego kompana dla siebie i dziecka ale te 1,5 roku to będzie ostra harówa.

Link to comment
Share on other sites

Pewnie oburzę niektóre ciotki na dogo :evil_lol:, ale uważam, że dziecko jest ważniejsze niż pies. Dopóki nie zorganizujesz sobie życia ludzkiego, trudni Ci będzie zaopiekowac się psim dzieckiem. Uwielbiam psy i mój pierwszy był "wymęczony" u rodziców mimo wyraźnych oporów mamy. Nota bene za nia potem chodził krok w krok. Na swojego drugiego psa, mimo wielkiej tesknoty zdecydowałam się dopiero, gdy mój syn poszedł do pierwszej klasy. Czekałam na to 10 ! lat. Warto było. Nie zamęczaj się, posłuchaj rad i oddaj psine w jakies dobre ręce. Porozmawiaj z partnerem, jeśli się tak upiera niech wezmie na siebie większa częśc obowiązków przy psie, bo sama nie dasz rady ze szczeniakiem dużej rasy. Nawet gdy niedługo dziecko pójdzie do przedszkola, zaczną się choroby wieku dziecięcego. Czasy Matki Polki minęły, a większe psy dorastaja dłużej.

Link to comment
Share on other sites

Przecież to oczywiste że wezmę na siebie tyle ile dam radę - sprzątanie, spacery, o szkoleniu również pomyślę.
Problemem jest czas mojej pracy w domu jestem przeważnie w okolicach 19:00.
Poza tym kocham tego psa i go nie oddam. Zapewnie mu wszystko co najlepsze.

Link to comment
Share on other sites

hm, my swoje a Royksopp (Hikaru?) swoje....
tylko nie zakładaj proszę za kilka miesięcy wątku w dziale "do adopcji"....
widzisz, ja nie mam psa właśnie dlatego, że pracuję często od 8 do 20. I mimo, że marzy mi się pies, to na tyle realistycznie oceniam swoje możliwości i siły, że przez najbliższych kilka lat psa mieć nie będę. Przerzuciłam się na koty, bo są "łatwiejsze" w utrzymaniu.

Link to comment
Share on other sites

No to super bo niestety ale to wcale nie takie oczywiste zwłaszcza że to partnerka chciała psa nie ty :eviltong:. Tylko wiadomo pracować trzeba nikt tego nie przeskoczy no i w sumie prawie cały dzień Hikaru zostaje sama z psem i dzieckiem. tak jak pisałam usiądźcie pogadajcie ustalcie dokładny podział ról. Jeśli stwierdzicie że dacie razem rade to poczytajcie, popytajcie o wychowaniu o dobrej szkółce. Ja tylko ostrzegam że na razie taki szczyl to nie problem one dopiero się zaczną. Nie należy jednak i zapominać o miłych chwilach jakie was spotkają.
Ja może się narażę ale moim zdaniem jeśli oboje się zaangażujecie (tylko na poważnie) i będziecie działać zgodnie z wcześniej ustalonym planem to może wam się udać. Łatwo nie będzie ale jak to zgrabnie ułożycie...Z drugiej strony żona już się załamuje...Naprawdę oceńcie sprawę na zimno bo wbrew pozorom psom nie wystarcza że je kochamy, mają znacznie więcej potrzeb.I naprawdę musicie podejśc do tego na poważnie a nie że jakoś będzie.

ps: nie wiem jak wasza praktyka w wychowaniu psów może to tu jest problem może jak się podszkolicie będzie lepiej?

Link to comment
Share on other sites

Widze, ze sie narzeczony pojawił. Kwestia jet wlasnie tego, ze czasowo jeszcze tylko on pracuje i tak jak wychodzi z domu po 6 rano, czesto z pracy wychodzi po 18 co skutkuje przybyciem do domu 19-20, wtedy planuje wieczorny spacer. Dlatego mnie przerazaja te spacery w ciagu dnia, gdy jestem zdana na siebie. Na szczescie moja mama mieszka 10min drogi ode mnie,ale tez moze byc z pracy o 15 a moze i o 17. Na szczescie moje dziecko ukochało sobie wychodzenie na dwór w każdą pogodę, ale mróz powyzej -10 na pewno nie jest dla niego dobry. Co do tresury,prawdę mówiąc nie myslalam o wynajeciu profesjonalisty. Do tej pory komend sama uczylam swoje psy (po kundelku przyszedl amstaff ktory zostal z rodzicami) koemndy siad, zostań, nie rusz, waruj, zdechl pies czy daj glos opanował do perfekcji, jedynie ciagniecia na smyczy nie udalo mi sie opanowac. Nasz obecny szczeniak nie jest ani strachliwy ani dominujacy na szczescie, nie wróze sobie tu problemów,ale wiem, ze roznie moze byc. Faktycznie pisalam,ze mam nadzieje,ze pies zostawi swinki w spokoju,ale mialam tu na mysli rowniez, ze wezme czynny udzial w tym, by go tego oduczyc, do wrzesnia przyszlego roku glownie jestem w domu,wiec chyba ten najintensywniejszy okres bede miala go na oku. Teraz załuje oczywiscie, ze wzielam wszystko na raz,ze nie sluchalam narzeczonego jak mowil, zeby poczekac. Jednak ten pies jest juz z nami i ciezko go byloby oddac:( za dwie godziny kotek jedzie do domu, nie wiem jak to przezyje...

Link to comment
Share on other sites

no niestety komendy ":sztuczki" są fajne i pomocne w budowaniu więzi ale mnie bardziej interesuję właśnie umiejętność zapanowania nad psem właśnie ciągnięcie na smyczy, ewentualna agresja do innych psów, szczyl jest malutki i dominacji nie będzie pokazywał przez najbliższe kilka miesięcy dopiero potem zacznie próbować i trzeba odpowiednio reagować. Nadmierna ekscytacja, skakanie na ludzi etc. Profesjonalista może okazac się zbędny ale warto się zastanowić.

Masz jakis pomysł jak będziesz uczyć załatwiania się na zewnątrz bo to wychodzenie na dwór co mniej wiecej co 2 godz na chwile łapanie szczyla pod pache jak próbuje coś zrobić i wyniesienie na trawę...mama mogla by pomóc? Ogólnie możesz na nią liczyć? Bo już wtedy byłoby łatwiej. Narzeczony już się zdeklarował :p

Jeśli będziesz miała takie wsparcie w realu to zaczyna być to coraz bardziej realne. Ale też musisz mieć masę cierpliwości i chęci a przy małym dziecku pewnie padasz ze zmęczenia. Ja przyznam że sobie tego nie wyobrażam, jestem w twoim wieku no ale ja sobie nie wyobrażam wzięcia odpowiedzialności za dziecko :lol:

Link to comment
Share on other sites

moglabym na nia liczyc na mame, jak juz wroci z pracy. Prawde mowiac nauka zalatwiania sie na dworzu to temat w który jeszcze musze sie zagłebic, szczerze nie spodziewalam sie ze az tak czesto bedzie trzeba z malcem wychodzic by nauczyl sie zalatwiac na dworze, postaram sie jak najczesciej. Dobrze, ze on calkiem sporo spi,jak dziecko spi to on tak samo idzie spac jak dziecko wstanie,dam mu jesc i bedziemy duzo wychodzic na dwór,na pewno nie bedzie narzekać ;) Poczytam jeszcze o tym,mam ksiazke Jak ułozyc sobie psa, wieczorem sie w nia zagłebie. Mam nadzieje, ze nie bedzie potrzeby korzystac z pomocy profesjonalnego trenera, ale jezeli pies zacznie byc agresywny w stosunku do innych psów,badz bedzie ciagnal na pewno sie na to zdecydujemy, poniewaz moj ast (ktory jest z rodzicami) wlasnie ma taki problem i nigdy bym nie chciala by sytuacja sie powtorzyla. nie ma zycia z takim psem...

ps. podobno kastracja w mlodym wieku pozwala ograniczyc w przyszlosci agresje,a ze to mieszaniec,to chyba jak najbardziej jest wskazane?

Link to comment
Share on other sites

No chyba nie będziesz mojemu poplecznikowi ucinała Życia;)
Co do praktyki - miałem w swoim życiu Kaukaza jak byłem dzieckiem (13-14 lat) i nie było problemu by rano wstać przed szkołą o 6 wyjść z psem, sprzątać po nim dawać mu jeść. Jestem odpowiedzialny za to co w życiu biorę na siebie. I każdą decyzję biorę na chłodno nie ma tu mowy o zachciankach. Wszystko zawsze sobie przemyślę - koszty,obowiązki, rezygnację z innych rzecz na rzecz czegoś ważniejszego.

Nie jestem jedną z tych osób która - "chce psa to se go wezmę i jakoś to będzie" wiem że pies wymaga tyle samo uwagi co dziecko.
Ale za x czasu zaowocuje to cudownym psem który będzie naszym najlepszym przyjacielem.
W życiu nie ma nic za darmo ale w wszystko co inwestujesz to owocuje w przyszłości.

Link to comment
Share on other sites

co do kastracji to poczytaj znacznie ułatwiłoby wam to życie. Natomiast dopiero jak już ukończy rozwój fizyczny wiec macie czas. Panowie zawsze mają z tym problem pies to nie człowiek i naprawdę nie jest tak przywiązany do swoich jajek. Jak to mawia moja Pani wet "Pan się uspokoi nie Pana jajka ciacham" . Poczytajcie i oceńcie.

To co pozostaje mi trzymać kciuki :p niech się zdrowo chowa i nie sprawia za dużo kłopotów.

Link to comment
Share on other sites

Skoro podjeliście decyzje, że piesek zostaje z Wami to trzymam kciuki :)
Sama mam niespełna 2 letniego synka i szczeniaka który ma 5 miesięcy. Ja też przez większą część dnia jestem sama w domu. Można pogodzić wychowanie dziecka i szczeniaka chociaż nie jest to takie łatwe...Ważne żebyś uczyła zarówno dziecko jak zachować się przy psie jak psa jak zachować się przy dziecku. My przygarnęliśmy Otta jak miał zaledwie 4-5 tygodni :P
Fakt teraz spacery są coraz trudniejsze bo zimno bo pada nie tak jak w lecie ale i to da się pokonać. Pada deszcz dziecko do wózka pod folie i na spacer zimno dziecko do wózka opatulić i na spacer przecież przy mrozie nie trzeba spacerować 3 godziny. Zrób kilka krótkich spacerów w ciągu dnia, a jak narzeczony wróci z pracy zostaw z nim dziecko, a Ty sie wybierz z psem na dłuższy spacer, poćwicz z nim i takie tam. Na pewno dasz rade :)

Link to comment
Share on other sites

Nie panikuj z tą kastracją. Pies nie będzie za jajkami tęsknił ;)

Moja córka kończy dziś 7 miesięcy, ale jak pojawiła się na świecie to przyznaję, ze psa trochę zaniedbałam. Trochę podupadła na posłuszeństwie, ale teraz już się bardziej zorganizowałam i jest ok. Do tego mam trzy koty, męża, studia i za dwa dni wracam do pracy. Przygotowywałam się na to już od jakiegoś czasu i teraz wiem, ze będzie ok. Wszystko da się pogodzić, trzeba tylko chcieć- a Wy chcecie, więc Wam się uda :)

U nas było jednak trochę łatwiej, bo Baja była dorosła, jak Marysia przyszła na świat. Odeszło nam więc uczenie czystości, posłuszeństwa itd. No i spacery mogły być wspólne.
Zima nie trwa wiecznie, a mrozów może wcale nie być takich wielkich.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...