Jump to content
Dogomania

czy wasze życie "poza domowe" się zmieniło odkąd macie psa?


maryszarda

Recommended Posts

  • 2 weeks later...

Czy się zmieniło? Radykalnie.
Minusy:
-Nieskazitelne mieszkanie trzeba było nagle sprzątać x razy dziennie :) Teraz gdy spadają liście z drzew a ja mam niufa i puli są momenty kiedy serdecznie mam dość. Ale mimo tego nigdy nie widać zdenerwowania z tego powodu. Po prostu westchnienie i jak nie mam siły to.... zamykam oczy i udaję że jest czysto :)
-Po pracy od razu do domu.
-Nieplanowane, nagłe wyjazdy na cały weekend odpadły bo jednak najpierw trzeba się zorganizować i znaleźć miejsce gdzie nas przenocują z psami.
-Mniej kasy na siebie .
-mimowolne podporządkowanie swojego życia psom.
- Utrata znajomych ( choć tego to nie wiem czy w minusy wpisać bo widać nie byli warci utrzymywania znajomości ;) ).
- Strach o psa ( identyczny ze strachem o dziecko ).
- Kupowanie samochodu pod psy.
- Kuowanie dywanów, kanap itd pod psy. Biały narożnik- moje marzenie- wydrukowałam sobie z internetu ;)
- Niemożność planowania niczego. Żadnych powaznych zakupów itp bo zawsze cos wtedy wypadnie i na psy trzeba wydać ;)
- Przy kupowaniu domu najmniej interesował mnie on sam. Oglądałam najbardziej ogrodzenie i jakość podmurówki pod nim oraz bezpieczeństwo jakie może zapewnić podwórko psom :) Potem domy oglądałam pod względem schodów. Odrzuciłam kilka które miały bardzo wysoki parter i sporo schodów do góry trzeba było wchodzić. Moje niufy kiedyś przecież będą się starzeć....

Plusy:
- Poznałam najwspanialszych przyjaciół pod słońcem! Takich na których naprawde można liczyć.
- Stałam sie bardziej cierpliwa i spokojna.
- Teraz kiedy TZ pracuje poza domem a syn dorosły sie wyprowadził nie jestem sama, a to bardzo ważne dla człowieka.
- Psy popchnęły mnie do spełnienia swoich wieloletnich marzeń. Mam swój dom. Okupiony wieloma wyrzeczeniami ale warto ;)
- Wyrwałam sie z marazmu codzienności życia ogromnego procentu ludzkiego. Z mamy i żony stałam się kobietą która potrafi coś innego robić niż tylko pracować i spełniać obowiązki. Nauczyłam sie czerpać radość z życia i brać je garściami ( nie przeczytajcie przypadkiem między wierszami że stałam sie samolubna- po prostu zaczęłam działać w dogoterapii i zajmować adopcjami psów a teraz też kotów powoli).
- Poznałam przyjemność jaką daje wyprowadzenie adoptowanych psów z ich demonów. To olbrzymia satysfakcja!
- Najpiękniejsze chwile w moim życiu wiążą się z moim TZte, synem i....psami ;) Czyli jestem bogatsza o cudowne doznania.

W podsumowaniu napiszę, że plusów dla mnie jest na tyle więcej i są na tyle wartościowe, że nie wyobrażam sobie teraz życia bez psów. To życie byłoby marazmem a nie życiem. Ale patrzę pod moim kątem widzenia. I nie kazdy człowiek jest w stanie poświęcić na tyle dużo dla psa, aby minusy były na tule małą cząstką żeby czerpać ogromną radość z życia z psem. To trzeba naprawdę bardzo chcieć i nie spodziewać się gwiazdki z nieba. Nic samo nie przychodzi :)

Link to comment
Share on other sites

A my z powodu psa kupiliśmy samochód.
Zawsze nam się wydawał zbędny -wszędzie można dojechać autobusem, pociągiem czy na nogach.
Ale w Karkonosze od nas jeździ tylko autobus - ja dość często jeźdzę w góry -zawsze zabieram psa.
No i mój pies w tym trzęsącym się autobusie na ostrych zakrętach miał chorobę lokomocyjną. Biedny był naprawdę.
Samochodem jedziemy powoli, delikatnie -i jest OK.

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]Minusy:
-Nieskazitelne mieszkanie trzeba było nagle sprzątać x razy dziennie :smile: Teraz gdy spadają liście z drzew a ja mam niufa i puli są momenty kiedy serdecznie mam dość. Ale mimo tego nigdy nie widać zdenerwowania z tego powodu. Po prostu westchnienie i jak nie mam siły to.... zamykam oczy i udaję że jest czysto :smile:
-Po pracy od razu do domu.
-Nieplanowane, nagłe wyjazdy na cały weekend odpadły bo jednak najpierw trzeba się zorganizować i znaleźć miejsce gdzie nas przenocują z psami.
-Mniej kasy na siebie .
-mimowolne podporządkowanie swojego życia psom.
- Utrata znajomych ( choć tego to nie wiem czy w minusy wpisać bo widać nie byli warci utrzymywania znajomości ;-) ).
- Strach o psa ( identyczny ze strachem o dziecko ).
- Kupowanie samochodu pod psy.
- Kuowanie dywanów, kanap itd pod psy. Biały narożnik- moje marzenie- wydrukowałam sobie z internetu ;-)
- Niemożność planowania niczego. Żadnych powaznych zakupów itp bo zawsze cos wtedy wypadnie i na psy trzeba wydać ;-)[/QUOTE]
Podpisuję się rękami i nogami pod tą wypowiedzią (sama mam niufa + dwa koty)

Plusy:
- Mniej się stresuję. Jeśli już coś mnie zdenerwuje to zawsze w jakiś magiczny sposób pojawia się kot albo pies i mnie "uspokaja"
- Nie mam już takiego ciśnienia na wygłaskany i wysprzątany dom, bo wiem, że nie ma to większego sensu :evil_lol:
- Zauważyłam, że rzadziej choruję (a jeśli już coś się przypałęta, to objawy są łagodne). Podobno to dzięki spacerom i przebywaniu na świeżym powietrzu.
- Moja mama przyjeżdża w odwiedziny raz w miesiącu, bo ona kocha żyć w sterylnych warunkach :diabloti:
- Czuję się bezpiecznie z moim niufem, choć wiem, że złodzieja oprowadziłby po domu ;-)
- Ogólnie jestem szczęśliwsza.
- Fajnie jest patrzeć jak pomagasz kolejnym psiakom (jestem bezpłatnym domem tymczasowym) wyjść z depresji, czy uczysz zaufania do człowieka.
- Jest się czasem z czego pośmiać, bo np. około 9-letni niuf postanawia zachowywać się jak szczeniak i udaje, że jest szybki, zwinny i lekki jak piórko :loveu:
- Moje dziecko od początku będzie miało przy sobie najlepszego przyjaciela (ja takiej możliwości nie miałam).

Nie wyobrażam sobie życia bez psów i kotów!!!

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Biedroneczka']
- Zauważyłam, że rzadziej choruję (a jeśli już coś się przypałęta, to objawy są łagodne). Podobno to dzięki spacerom i przebywaniu na świeżym powietrzu.[/QUOTE]
A w tym coś jest, nawet więcej niż coś :) To nie tylko przebywanie na świeżym powietrzu niezależnie od pogody - choć to też - ale także realny "przeciwnik" dla naszego systemu immunologicznego, który - okazuje się - jeśli ma co robić, to nie atakuje nas samych. Już są oficjalne wyniki badań, które wskazują, że ryzyko rozwinięcia się alergii u dzieci wychowywanych w domu ze zwierzętami jest niższe niż u tych "sterylnych" - ich system immunologiczny po prostu ma co robić i nie wariuje. (Oczywiście nie jest to recepta na już istniejącą i ewidentną alergię na zwierza.)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']Już są oficjalne wyniki badań, które wskazują, że ryzyko rozwinięcia się alergii u dzieci wychowywanych w domu ze zwierzętami jest niższe niż u tych "sterylnych" - ich system immunologiczny po prostu ma co robić i nie wariuje. (Oczywiście nie jest to recepta na już istniejącą i ewidentną alergię na zwierza.)[/QUOTE]

Też o tym słyszałam, szkoda, że ja się wyłamałam, bo mimo stałego kontaktu już za niemowlaka ze zwierzakami i mieszkania na wsi, i tak mam astmę oskrzelową. Szczęście w nieszczęściu- psy mnie nie uczulają, przynajmniej nie moje :cool1: ale już o kocie czy małych domowych futerkowcach to sobie mogę jedynie pomarzyć

Link to comment
Share on other sites

A ja nie wiem, jak się żyje bez psa, więc nie mam porównania, jak by to było. Nawet, jak mieszkamy teraz sami, bez psów, codziennie chodzimy na spacery z psami mojej mamy lub z suką teściów, a wychodzić nie wychodzimy, bo mamy malutkiego synka. No i mamy sprzątanie, bo mamy szczury. Także u nas zawsze bałagan, sprzątanie, obowiązki. Inaczej nie umiemy chyba :)

Link to comment
Share on other sites

Zmieniło.Zawsze miałam w domu psy,ale opieka nad nimi rozkładała się na kilka osób.
Z wielu rzeczy przychodzi zrezygnować jeśli pracuje się przez 8 h a pies spędza czas w domu. Po pracy nie mogę spotkać się ze znajomymi bo mam świadomość,że w domu czeka pies.Często rezygnuję ze spontanicznego wyjazdu...Wszystko zalezy jaki masz styl życia,jakie masz warunki i czy wyłącznie ty zajmujesz się psem.

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Dokładnie jak się mieszka samemu to psy komplikują życie w znacznym stopniu.Czasem nie mam ochoty nawet gdzieś wyjść ,bo sobie myśle ,że za parę godzin będę musiał wracać wyszczać kundle.Ale cóż bywa.
To też zależy od psa.Kaje można zostawić samą na cały dzień i luz.Lucas już trochę gorzej.A Czar jak żył to była masakra ,wystarczy ,że zachciało mu się mocniej lać czy kupe i zaczynał drzeć morde....

Link to comment
Share on other sites

u mnie się zmieniło tak jak u większości, po pracy do domu żeby psy wyprowadzić, meble kupuję "pod psy" czyli używane bo i tak zaraz wszystko jest w sierści i piasku. poznałam kilka fajnych "zapsionych" osób :), wszelkie wyjazdy są planowane albo z psami albo na zmianę (czyli jadę ja albo TŻ bo ktoś musi "dziećmi" się zajmować :D) większość nadwyżek pieniędzy pcham w psy własne lub tutaj na dogomanii pomagam finansowo. ogólnie psy ograniczają czasowo i finansowo ale mi to absolutnie nie przeszkadza bo w zamian mam wielkie pozytywne emocje. I przy psach ja w sobie odkryłam całe morze czułości i cierpliwości jakiej normalnie nie mam do ludzi. Może to źle o mnie świadczy, ale tak jest.

Link to comment
Share on other sites

No, trochę się pozmieniało. Od dzieciaka był ze mną pies, ale wiadomo - kiedyś była u nas zupełnie inna mentalność, typowo wiejska, więc żadnych zmian. Z obecnym psem... no, powiedzmy, że był on świadomym wyborem, przemyślanym. Zagłębiając się w towarzystwo psiarzy, poznałam dzięki dzieciakowi naprawdę fajne osoby, super psy i to dopiero początek - bo żyjemy ze sobą nieco ponad 2,5 miesiąca... ;). Kwestia wakacji też była przemyślana - z góry zakładaliśmy, że pies pojedzie z nami. Nie zostawimy go samego, więc trzeba szukać miejsca, gdzie przyjmą nas z takim pachnącym i nieliniejącym (no, teraz jeszcze trochę :diabloti:), pręgowanym świrkiem. Ale przyznam racje mojej poprzedniczce - pies uczy cierpliwości, przynajmniej u nas :).

Złe strony... chyba największą to jest strach o tego psiaka. On jest dla mnie jak młodszy braciszek, którego nigdy nie miałam, a którego bardzo mocno kocham.

Link to comment
Share on other sites

Trochę się zmieniło ale ja w stawaniu rano nie widzę przeszkód. Wychodzę z psami o 6.00 na pół godziny i mam dużo czasu dla siebie po szkole znowu na podwórko z czym też nie ma problemu bo siedzę sobie na murku z koleżankami i gadamy a psy załatwiają swoje sprawy. Gdy odstawie psy do 20 mam czas wolny i mogę wyjść się trochę zabawić lub odpocząć. Również gdy wychodzę z psami poznaje innych zwolenników psów ,a teraz to nawet moich kumpli dlatego wychodzenie z psem nie sprawia mi trudności :lol:.

Link to comment
Share on other sites

Zależy jak na to popatrzeć ;) u mnie w domu mieszkają cztery osoby, więc ktoś zawsze może wyprowadzić psa, ew. jeśli nie mam pewności czy ktoś jest w domu i dzwonie upewniam się kiedy i jak pies był wyprowadzony i oceniam sytuację, czy mogę wrócić do domu później czy nie koniecznie ... problem pojawia się w przypadku wyjazdów np na cały weekend, nie da się żeby wszyscy domownicy pojechali lub trzeba szukać zastępstwo na dwa dni ;P ale grunt to dobra organizacja ;)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...