Soko Posted May 16, 2012 Posted May 16, 2012 Bardzo możliwe, że pojedynczo. Ale powtórki są co rok z takich rzeczy, albo nawiązania, albo podane jako przykłady. Quote
Victoria Posted May 16, 2012 Posted May 16, 2012 treny sa na koncu 2 albo na poczatku 3ciej gimnazjum ;) na pewno nie w podstawowce ;p Quote
filodendron Posted May 17, 2012 Posted May 17, 2012 [quote name='Victoria']treny sa na koncu 2 albo na poczatku 3ciej gimnazjum ;) na pewno nie w podstawowce ;p[/QUOTE] Prawie na pewno ;) Sprawdziłam podstawę programową - w 5 klasie podstawówki przewidziane są wybrane wiersze klasyki polskiej, w tym Jana Kochanowskiego. Wybrane przez nauczyciela. Quote
a_niusia Posted May 17, 2012 Posted May 17, 2012 mam brata, ktory w tym roku konczy podstawowe. wiadomo, ze woli czytac inne rzeczy niz lektury szkolne, ale czyta lektury, bo matka go pilnuje i grozi mu szlabanem na komputer. nawet "oto jest kasia" przeczytal, chociaz mowil, ze to jest skandal, bo to jest lektura dla bab i chcial mi zaplacic, zebym przeczytala za niego kilka rozdzialow i mu opowiedziala. takich malych gnojkow to chyba jeszcze starzy powinni pilnowac, zeby czytali to, co nakazane. Quote
dziuniek Posted May 17, 2012 Posted May 17, 2012 (edited) Nie zaglądałam od wczoraj i już przyrosło parę stron!!! Ale chyba dyskutanci nie dojdą do porozumienia nigdy. Tyle tu opinii, że tylko skrobnę ogólnie:jeszcze raz powtarzam(nie będę cytować samej siebie), że lektury powinno się czytać, zanim staną się lekturami, tylko jak do tego nakłonić młodzież? Ale nie można uogólniać: moja córka czyta i pisze, od kiedy skończyła pięć lat(obecnie po filologii), druga dopiero teraz zaczyna znajdować przyjemność w czytaniu ( ma dwadzieścia lat), syn do tej pory wypracowania pisze ze streszczeniem lektury, a nie z lekturą. Wszystkim trojgu czytałam książki od dzieciństwa, a w domu jest pokaźny zbiór- tylko brać i czytać. Nie stać mnie, żeby kupować nowe(zresztą czasem nowe przekłady wołają o pomstę do nieba), ale regularnie przynosimy naręcza książek z kilku bibliotek i raczymy się nimi w każdej wolnej chwili(wannę zarzuciłam-szkoda książek). Ktoś tu na wątku powiedział, że bez znajomości literatury nie rozumie się np. filmu, bo zawiera wiele odniesień do różnych wątków. I to prawda: Parandowski może jest nudny (są lepsze pozycje przybliżające mity), ale do tej pory, a już jest XXI wiek, w zwykłych rozmowach ( no może nie wśród niekumatej młodzieży) wielokrotnie nawiązuje się do nieskończonej liczby pojęć, określeń, cytatów z mitologii. A ile czerpie współczesna literatura i kultura z Biblii! Bez tego wszystkiego ludzie stają się ubożsi, ich język bazuje na ubogim zasobie wyrazów (już nie mówię o specyficznej zdolności posługiwania się dwoma rzeczownikami staropolskim-mało kto wie, że pochodzi z tak zamierzchłych czasów- i łacińskim oraz jednym czasownikiem), czasem można by pomyśleć, że do porozumienia wystarczą zapożyczone zresztą OK, spoko itp. nowe twory. Język ubożeje, a odczuć przyjemność przerzucania się cytatami może tylko ktoś, kto zna ich źródło i znaczenie. To, czy się lubi Krzyżaków czy Trzy wieże, to sprawa osobista, książek na świecie jest tyle, że można wybierać i przebierać. Najważniejsze, to w ogóle czytać! I czerpać z tego wiedzę i przyjemność. W "Lalce" mogę znaleźć cytat na każdą sytuację życiową, humor Prusa jest niezrównany, Warszawa dziewiętnastowieczna cudowna, no o panna Łęcka głupia, ale dlaczego, dlaczego-szukajcie odpowiedzi w "lekturze". Nad Niemnem czytam właśnie dla tych opisów przyrody "szeroko nad błękitnym Niemnem" rozciągnionej (a to skąd proszę młodzieży?) Korzenie kultury wywodzą się z literatury, bez niej będziemy tylko osobnikami gatunku homo sapiens sapiens, który zdobywa pożywienie, je, trawi i rozmnaża się (można to robić bez znajomości "Romea i Julii", ale jak ubogo, jak ubożuchno, jak u małp (nie obrażając małp.)) Edited May 17, 2012 by dziuniek Quote
filodendron Posted May 18, 2012 Posted May 18, 2012 [quote name='dziuniek']jeszcze raz powtarzam(nie będę cytować samej siebie), że lektury powinno się czytać, zanim staną się lekturami, tylko jak do tego nakłonić młodzież? [/QUOTE] Hmm, zapytam o aspekt praktyczny - jest w tym kraju ktoś, kto potrafi przewidzieć kolejne posunięcia naszego ministerstwa edukacji narodowej? ;) A serio mówiąc, uważam, że niektóre lektury wprowadzane są zbyt wcześnie, więc tym bardziej nie bardzo - osobiście - widziałabym sens nakłaniania do ich czytania jeszcze wcześniej. [quote name='dziuniek'] Język ubożeje[/QUOTE] Pokażcie mi epokę, w której język mas był bogatszy. Nie wykształconych elit, ale ogółu, tego, co wiek temu - cytując Eco - tylko dziobał ziemię motyką pozostając od pokoleń w kompletnym analfabetyzmie. Kiedy był tak łatwy dostęp do edukacji, książki, słowa (także w internecie), kiedy takie masy ludzi przelewały się przez biblioteki za free? Tylko jedno się nie zmienia - narzekanie i marudzenie na młodzież. To jest ponadczasowe. Już Jan Długosz w swoich Rocznikach (XV wiek) biadolił na zepsucie obyczajów, zwyczaje młodych i to, że wszytko zmierza ku nieuchronnemu końcowi. Im był starszy, tym bardziej biadolił. Jaki procent młodzieży wiejskiej miało dostęp do nauczania na poziomie średnim w okresie międzywojennym, a jaki teraz? (Uwzględniając procesy urbanizacyjne.) No nie mówcie mi, że ich język był bogatszy niż obecnie :D Quote
LadyS Posted May 18, 2012 Posted May 18, 2012 No tak, język mas jest bardzo bogaty, ale ograniczony, nie rozwijający się - czyli znamy pulę słów i jej używamy, nie ucząc się jednocześnie nowych słów. Tego akurat się nie przeskoczy - po prostu znamy więcej słów, bo nie znaczy, że się rozwijamy ;) Quote
filodendron Posted May 18, 2012 Posted May 18, 2012 [quote name='LadyS']No tak, język mas jest bardzo bogaty, ale ograniczony, nie rozwijający się - czyli znamy pulę słów i jej używamy, nie ucząc się jednocześnie nowych słów. Tego akurat się nie przeskoczy - po prostu znamy więcej słów, bo nie znaczy, że się rozwijamy ;)[/QUOTE] A co robimy? Wszyscy odwalamy pańszczyznę i dalej ni hu hu? :) Za każdym wykształconym człowiekiem stoi sześć pokoleń równie wykształconych przodków? I od kiedy tak stoimy w miejscu? Oczywiście, że się rozwijamy. Rzeczywistość zmienia się tak szybko, że język MUSI się rozwijać, choćby tylko dlatego, że trzeba ponazywać rzeczy i zjawiska, których wcześniej nie było. Quote
LadyS Posted May 18, 2012 Posted May 18, 2012 Widać mamy różne na ten temat zdanie, moje jest wzięte z poziomu osoby, która ma w tym kierunku odpowiednie wykształcenie ;) Quote
filodendron Posted May 18, 2012 Posted May 18, 2012 [quote name='LadyS']Widać mamy różne na ten temat zdanie, moje jest wzięte z poziomu osoby, która ma w tym kierunku odpowiednie wykształcenie ;)[/QUOTE] Mam nadzieję, że nie jesteś nauczycielką. Nauczyciele, którzy marudzą na młodzież jak Długosz, to przekleństwo dzisiejszej szkoły. Gdy mój mąż pracował w gimnazjum i liceum, to zawsze powtarzał, że woli dzieciaki nawet na przerwie niż przesiadywanie w pokoju nauczycielskim, bo to tam można stracić wiarę w przyszłość ;) Quote
LadyS Posted May 18, 2012 Posted May 18, 2012 [quote name='filodendron']Mam nadzieję, że nie jesteś nauczycielką. Nauczyciele, którzy marudzą na młodzież jak Długosz, to przekleństwo dzisiejszej szkoły. Gdy mój mąż pracował w gimnazjum i liceum, to zawsze powtarzał, że woli dzieciaki nawet na przerwie niż przesiadywanie w pokoju nauczycielskim, bo to tam można stracić wiarę w przyszłość ;)[/QUOTE] Jestem z rodziny nauczycielskiej, ale na nauczyciela się nie nadaje, nigdy nie miałam powołania (choć może to śmiesznie brzmi - uważam, że nauczycielem powinno się być z powołania) i nigdy mnie do tego nie ciągnęło - więc nie, nie jestem nauczycielem. Pracuję w zupełnie innej "branży", i z tej pracy również wysnuwam takie, a nie inne wnioski ;) Quote
filodendron Posted May 18, 2012 Posted May 18, 2012 Dlaczego śmiesznie? Brzmi bardzo dobrze. Właśnie to jest nieszczęście dzisiejszych szkół, że wielu nauczycieli to ludzie, którzy nic innego nie potrafią ze sobą zrobić. Pokończyli jakieś tam studia, na uczelnie się nie załapali, dobrej pracy nie znaleźli, no to do szkoły. Nie lubią młodzieży, często się jej boją a powołanie mają głównie do brania L4. Wciąż jest za dużo takich "nauczycieli", ale to oczywiście młodzież jest wszystkiemu winna ;) Quote
LadyS Posted May 18, 2012 Posted May 18, 2012 [quote name='filodendron']Dlaczego śmiesznie? Brzmi bardzo dobrze. Właśnie to jest nieszczęście dzisiejszych szkół, że wielu nauczycieli to ludzie, którzy nic innego nie potrafią ze sobą zrobić. Pokończyli jakieś tam studia, na uczelnie się nie załapali, dobrej pracy nie znaleźli, no to do szkoły. Nie lubią młodzieży, często się jej boją a powołanie mają głównie do brania L4. Wciąż jest za dużo takich "nauczycieli", ale to oczywiście młodzież jest wszystkiemu winna ;)[/QUOTE] Hihi, bez przesady - tzn. bez przesady z tym, że młodzież wszystkiemu winna ;) Żeby nie było - ja nie mówię, że młodzież jest winna temu, ze nasz język jest jaki jest, bo pracuję zwykle z osobami od 20 do 40 roku życia i niestety, poziom jest lekko poniżej średniej, co na początku wprawiało mnie w zgrzytanie zębów,a obecnie jedynie śmieszy, bo cóż innego robić, jak się śmiać ;) Ale np. moja mama pracuje w szkole, w nauczaniu początkowym i z dziećmi niepełnosprawnymi umysłowo i fizycznie do stopnia średniego i widzę, że ja bym tak nie potrafiła - bardzo ją szanuję za to, co robi, bo widzę, że poświęca się całkowicie. I tu np. denerwuje mnie, gdy ktoś mówi, ze nauczyciel to pracuje od 8 do 15 maksymalnie i ma dwa czyste miesiące wakacji - bo moja mama wychodzi z domu po 7, wraca często przed 18, wakacji tak faktycznie ma moze 4 tygodnie (tak, aby nie robić nic w szkole), a w weekendy - sprawdzanie prac, zajęcia dodatkowe, jakieś kursy, studia. Tylko, ze jej się chce - i takich nauczycieli bym sobie życzyła w przyszłosci również dla moich dzieci, choć to raczej nierealne, żeby trafiła się cała taka obsada ;) Quote
filodendron Posted May 18, 2012 Posted May 18, 2012 [quote name='LadyS'] i takich nauczycieli bym sobie życzyła w przyszłosci również dla moich dzieci, choć to raczej nierealne, żeby trafiła się cała taka obsada ;)[/QUOTE] No nierealne. Ale szkołom warto się dobrze przyglądać, bo proporcje tych czy innych "typów" w gronie nauczycielskim rozkładają się różnie. Ja - statystycznie - jestem zadowolona z obsady w szkole córki (choć nie jest oczywiście tak dobrze, że tego czy tamtego nie wymieniłabym na innego ;)) Quote
sleepingbyday Posted May 18, 2012 Posted May 18, 2012 [quote name='LadyS']Jako polonistka pokuszę się o stwierdzenie, że bez przeczytania lektur co najwyżej możesz sobie wyobrażać, że wiesz. I nadal utrzymuję, ze nieznajomość podstaw literatury to powód do wstydu - nie mówię o przerabianiu na lekcjach, tylko o przeczytaniu. Ja tez nie lubiłam np. "Nad Niemnem", nużyły mnie opisy przyrody, ale przeczytałam, żeby zapoznać się z - jakby nie było - poniekąd kanonem literatury. To, że się przeczyta takie rzeczy nie oznacza, że trzeba je lubić - po prostu jestem zdania, że inteligentny i wykształcony człowiek może się pochwalić również znajomością podstaw literatury. Nie mówię, że ktoś musi czytac całą Trylogię czy kochać Kochanowskiego, ale twierdzenie, że się zna lektury tylko dlatego, że się je przerobiło na zajęciach - jest kpiną. Poznaje sie książkę przez czytanie jej - wtedy można wczuć się w styl, w epokę, w założenia; bez tego to jest jedynie wkuta wiedza, którą można powtórzyć, ale nic więcej nie da się z nią zrobić. Ale to nie ten temat ;)[/QUOTE] [quote name='LadyS']Ręce mi po tym opadły, szczerze mówiac :roll: Piękna motywacja, daje nadzieje na wykształcone i mądre społeczeństwo w przyszłości :roll: Dla mnie EOT w takim razie.[/QUOTE] dokładnie tak! [quote name='motyleqq']tyle że każdy co innego można uznać za podstawy ;) dla mnie np całkowicie wystarczająca jest znajomość dodawania, odejmowania, dzielenia i mnożenia, a jednak w szkole trzeba wiedzieć znacznie więcej. tylko jakoś do niczego mi się to dalej nie przydaje. ale cóż... 'szkoła przygotowuje nas do życia w świecie, który nie istnieje' ;)[/QUOTE] o kurka wodna.... [quote name='dziuniek']Nie zaglądałam od wczoraj i już przyrosło parę stron!!! Ale chyba dyskutanci nie dojdą do porozumienia nigdy. Tyle tu opinii, że tylko skrobnę ogólnie:jeszcze raz powtarzam(nie będę cytować samej siebie), że lektury powinno się czytać, zanim staną się lekturami, tylko jak do tego nakłonić młodzież? Ale nie można uogólniać: moja córka czyta i pisze, od kiedy skończyła pięć lat(obecnie po filologii), druga dopiero teraz zaczyna znajdować przyjemność w czytaniu ( ma dwadzieścia lat), syn do tej pory wypracowania pisze ze streszczeniem lektury, a nie z lekturą. Wszystkim trojgu czytałam książki od dzieciństwa, a w domu jest pokaźny zbiór- tylko brać i czytać. Nie stać mnie, żeby kupować nowe(zresztą czasem nowe przekłady wołają o pomstę do nieba), ale regularnie przynosimy naręcza książek z kilku bibliotek i raczymy się nimi w każdej wolnej chwili(wannę zarzuciłam-szkoda książek). Ktoś tu na wątku powiedział, że bez znajomości literatury nie rozumie się np. filmu, bo zawiera wiele odniesień do różnych wątków. I to prawda: Parandowski może jest nudny (są lepsze pozycje przybliżające mity), ale do tej pory, a już jest XXI wiek, w zwykłych rozmowach ( no może nie wśród niekumatej młodzieży) wielokrotnie nawiązuje się do nieskończonej liczby pojęć, określeń, cytatów z mitologii. A ile czerpie współczesna literatura i kultura z Biblii! Bez tego wszystkiego ludzie stają się ubożsi, ich język bazuje na ubogim zasobie wyrazów (już nie mówię o specyficznej zdolności posługiwania się dwoma rzeczownikami staropolskim-mało kto wie, że pochodzi z tak zamierzchłych czasów- i łacińskim oraz jednym czasownikiem), czasem można by pomyśleć, że do porozumienia wystarczą zapożyczone zresztą OK, spoko itp. nowe twory. Język ubożeje, a odczuć przyjemność przerzucania się cytatami może tylko ktoś, kto zna ich źródło i znaczenie. To, czy się lubi Krzyżaków czy Trzy wieże, to sprawa osobista, książek na świecie jest tyle, że można wybierać i przebierać. Najważniejsze, to w ogóle czytać! I czerpać z tego wiedzę i przyjemność. W "Lalce" mogę znaleźć cytat na każdą sytuację życiową, humor Prusa jest niezrównany, Warszawa dziewiętnastowieczna cudowna, no o panna Łęcka głupia, ale dlaczego, dlaczego-szukajcie odpowiedzi w "lekturze". Nad Niemnem czytam właśnie dla tych opisów przyrody "szeroko nad błękitnym Niemnem" rozciągnionej (a to skąd proszę młodzieży?) Korzenie kultury wywodzą się z literatury, bez niej będziemy tylko osobnikami gatunku homo sapiens sapiens, który zdobywa pożywienie, je, trawi i rozmnaża się (można to robić bez znajomości "Romea i Julii", ale jak ubogo, jak ubożuchno, jak u małp (nie obrażając małp.))[/QUOTE] to odpowiedź na cytat powyżej :-) Quote
Soko Posted May 18, 2012 Posted May 18, 2012 "Spoko" powiedziałam ostatni raz kilka lat temu. OK - częściej. Nadal nie uważam, by mój język był ubogi dlatego, że nie czytam lektur. Quote
filodendron Posted May 18, 2012 Posted May 18, 2012 A co jest złego w "spoko"? (Abstrahuję od hymnu euro.) W niektórych sytuacjach spoko jest całkiem OK ;) Jak ma młodzież mówić - "dla Boga, uspokój się waćpanna..." ? Za moich czasów mówiło się "klawo". Każde pokolenie ma swoje "klawo" i swoich bigbiciarzy - tak mówił mój ojciec na wszystko, co nie było Anną Jantar czy inną Ireną Jarocką :) Quote
dziuniek Posted May 18, 2012 Posted May 18, 2012 [quote name='Soko']"Spoko" powiedziałam ostatni raz kilka lat temu. OK - częściej. Nadal nie uważam, by mój język był ubogi dlatego, że nie czytam lektur.[/QUOTE] Nie chodzi mi o lektury, ale o książki w ogóle! I wybaczcie, człowieka oczytanego pozna się na pierwszy rzut...ucha. Na młodzież narzekał też Kraszewski (nie mylić z Krasickim i Krasińskim);). Dyskusja przeszła już na nauczycieli...Ja myślę, że trzeba być [B]pedagogiem[/B], a nie nauczycielem. Pedagog nauczy i wiedzy przedmiotowej, i wiedzy życiowej i kulturalnej. A wracając do tematu zwierząt: co byście zrobili z chłopczykiem, który wsadził kota do mrowiska i nakrył wiadrem; z facetem, który zagłodził psa przywiązując go do kaloryfera itd? Wprawdzie nie popieram absolutnie zasady"oko za oko..." ale chłopczykowi kazałabym potrzymać w mrowisku przez chwilę rączkę, żeby zobaczył, co odczuwal kotek, skoro umysłu mu nie starczyło do wyobrażenia sobie cierpienia zwierzęcia, a z facetem-nie wiem, na chwilę zrobiło mi się słabo, gdy o tym przeczytałam. Są tu jacyś psychologowie??? Quote
LadyS Posted May 18, 2012 Posted May 18, 2012 Mnie w sprawie tego chłopca najbardziej zaszokował brak jakiejkolwiek reakcji otoczenia, tzn. chłopaczek za parę dni (czy następnego dnia) przystąpił do... komunii św. To świadczy, jakich katolików wychowują niektórzy rodzice i w znacznej części księża ;) A i wspomniana szkoła tu nie pomoże - bo nauczyciel może coraz mniej ;) Quote
lika1771 Posted May 18, 2012 Posted May 18, 2012 [quote name='LadyS']Mnie w sprawie tego chłopca najbardziej zaszokował brak jakiejkolwiek reakcji otoczenia, tzn. chłopaczek za parę dni (czy następnego dnia) przystąpił do... komunii św. To świadczy, jakich katolików wychowują niektórzy rodzice i w znacznej części księża ;) A i wspomniana szkoła tu nie pomoże - bo nauczyciel może coraz mniej ;)[/QUOTE] Wczoraj na polsacie w wiadomosciach mowili,ze kilku chlopaczkow podpalilo bezdomnego...najpierw kotek,a pozniej... Quote
filodendron Posted May 18, 2012 Posted May 18, 2012 Smutne to bardzo, ale osobiście nie umiem się aż tak nad tym pochylić w kontekście długoszowego "zepsucia obyczajów". Sądzę, że tak było, jest i będzie. W pewnym sensie jest nawet lepiej, bo jest medialne nagłośnienie i ogólny sprzeciw - społeczne "potępienie" czynu. Kiedyś nikt by się nad kotem nie zastanawiał. Kiedyś takie wydarzenie w ogóle nie zaistniałoby medialnie. Quote
dziuniek Posted May 19, 2012 Posted May 19, 2012 [quote name='filodendron']Smutne to bardzo, ale osobiście nie umiem się aż tak nad tym pochylić w kontekście długoszowego "zepsucia obyczajów". Sądzę, że tak było, jest i będzie. W pewnym sensie jest nawet lepiej, bo jest medialne nagłośnienie i ogólny sprzeciw - społeczne "potępienie" czynu. Kiedyś nikt by się nad kotem nie zastanawiał. Kiedyś takie wydarzenie w ogóle nie zaistniałoby medialnie.[/QUOTE] Oczywiście, bestialstwo i znęcanie się nad zwierzętami i ludźmi istniało zawsze, mi chodzi o konkretny przypadek-jak zadziałać, żeby ten chłopak zrozumiał, co zrobił i nigdy więcej tego nie powtórzył. A wracając do wątku literatury i psów, każdy ślepy pies nazywa się Jurand (od tego ze Spychowa z Krzyżaków) i niech mi nikt nie mówi, że odnośniki do literatury nie egzystują w codziennym życiu, to się po prostu wykorzystuje automatycznie. Quote
filodendron Posted May 19, 2012 Posted May 19, 2012 [quote name='dziuniek'] A wracając do wątku literatury i psów, każdy ślepy pies nazywa się Jurand (od tego ze Spychowa z Krzyżaków) i niech mi nikt nie mówi, że odnośniki do literatury nie egzystują w codziennym życiu, to się po prostu wykorzystuje automatycznie.[/QUOTE] No nie wiem, czy w tym akurat wypadku większej roli nie odegrała pierwsza polska superprodukcja filmowa ;) Krzyżacy wiecznie żywi ;) A ile było wilczurów - Szarików :) Quote
ulana Posted May 19, 2012 Posted May 19, 2012 Nie zaglądalam na forum kilka dni, a tu taki ciekawy wątek się zrobił.:) [quote name='Soko'] Wiem, jakie były założenia epoki, co było dla niej charakterystyczne, czym cechowały się dzieła, które w niej powstawały. Tak samo jak historia muzyki .[/QUOTE] Soko pozwól, że zapytam – czy tak samo jak znajomość literatury traktujesz muzykę (bo o ile dobrze zrozumiałam jesteś w liceum muzycznym)? Naprawdę uważasz, że wyuczenie się ogólnych założeń typu – klasycyzm to homofonia, wyrazistość melodii, budowa okresowa i dbałość o formę powoduje, że naprawdę znasz ten okres? Co Ci dadzą słowa bez wysłuchania tej muzyki po prostu? Tylko słuchając możesz poznawać jej styl. To dotyczy każdej dziedziny sztuki. Literaturę poznajesz czytając ją, a nie o niej. Muzykę słuchając jej, a nie o niej. Malarstwo, rzeźba, teatr – wszystko działa tak samo. Zrobiłam sobie kiedyś taką listę dzieł, które powinien znać człowiek kulturalny. Przekrój pionowy – historyczny i poziomy – przez rożne dziedziny: malarstwo, literatura, muzyka, filozofia… Pokazałam mężowi – prawie dostał zawału. Stwierdził, że czuje się strasznym chamem, chociaż regularnie chadza do filharmonii. :) :) :) Quote
Soko Posted May 19, 2012 Posted May 19, 2012 ulana, nie napisałam nigdzie że ZNAM epokę. Wiem co jest dla niej charakterystyczne (przez krótki okres i pod warunkiem że sobie odświeżam), itp., ale z klasyki jedyny okres który mnie w całości interesuje to romantyzm ;) reszta wybiórczo. Nigdy nie napiszę, że znam jakiś okres, bo tak naprawdę po tygodniu po sprawdzianie mało co o nich wiem i średnio mnie to interesuje. To, co było później czerpane - to prędzej wchodzi, ale coś co jest tylko i wyłącznie w tej epoce nigdy mi w głowie nie zostaje bo, przyznam szczerze, nie jest mi to potrzebne do czucia się wartościowym człowiekiem, itp. Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.