Jump to content
Dogomania

Proszę odwołać....


Guest Mrzewinska

Recommended Posts

Vectro, te przysmaki itp. miały służyc temu,żeby suka skierowała na mnie uwagę a nie nagradzaniu jej brzydkich zachowań...Spotkałam sie też z opinią,że szarpanie psa za obrożę kojarzyć mu się z bólem na widok innego psa...Juz sama nie wiem - widać jestem skazana na opinię damulki z dziamgoczącą cholerą....Tyle,że zwierzaka nie spuszczam i starannie omijam wszystkie nieznajome psy,....

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gagata'] Juz sama nie wiem - widać jestem skazana na opinię damulki z dziamgoczącą cholerą....Tyle,że zwierzaka nie spuszczam i starannie omijam wszystkie nieznajome psy,....[/quote]
Zadam takie może glupie pytanie: Na pewno zna proste komendy. Nie mozesz jej kazać usiąść na widok zblizającego sie psa? Na siedząco sie nie da wyrywać i bardzo niekomfortowo sie jazgocze.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Piratka']witajcie:)
mój piesek jak pisałam w innym wątku jest u mnie od 2miesięcy. Nie do końca jeszcze reaguje na imię i ma awersję do innych psów na spacerach (wyjątek stanowią niektóre suczki:)). Uważam, że zdecydowanie to jeszze nie czas żebym spuszczała go ze smyczy, ale usłyszałam od bliskiej mi osoby, że właściele, którzy kurczowo trzymają psa na smyczy i go z niej nie spuszczają. Sami są winni agresji psa bo piesek na smyczy zazdrości temu bez smyczy:shake: i dlatego na niego szczeka. Powiedziała mi że to ja muszę mieć jakiś problem ze sobą:crazyeye:a pieski są szczęśliwe puszczone luzem, a chodzenie na smyczy to katowanie. A ja jestem wściekła, że czasami nie mogę wziąć mojego psiaka na łąkę, bo lata tam piesek bez smyczy i obroży a jego właściel na reaguje na moje prośby.:mad:[/quote]
[B][I]mnie trochę dziwi, że jest od 2 miesięcy i na imię jeszcze nie reaguje?trzymanie psa 2 miesiące na smyczy to faktycznie katowanie :shake:[/I][/B]
[B][I]ja Brutusa puściłam luzem juz 3 dnia...[/I][/B]
[B][I]pracujesz z psem nad przywołaniem?[/I][/B]

Link to comment
Share on other sites

Ja zawsze gdy widzę jakiegoś psa pojawiającego się na horyzoncie przywołuję moją sukę (10 miesięcznego szczeniaka Rhodesiana) i albo zapinam na smycz, albo cały czas powtarzam, że ma iść przy nodze. Sytuacja wygląda inaczej gdy spotykamy kolegę lub koleżankę mojej suni - wtedy jej nie wołam i zaczyna się zabawa ;)
Zdarzają się jednak sytuacje, kiedy jakiś pies pojawia się nagle, a moja suka jest ode mnie zbyt daleko, by zareagować na moje wołanie i kieruje się w stronę potencjalnego partnera do zabawy. Wtedy jestem pewna, że będę miała do czynienia z jednym z dwóch opisanych poniżej scenariuszy:
1. kiedy pies jest rasy średniej lub dużej słyszę zazwyczaj grzeczne "proszę zabrać pieska" i widzę, że Pani lub Pan przytrzymuje swojego pupila dopóki ja nie zapnę na smycz mojej suki, czasem zdarza się, że ktoś zacznie od razu od marudzenia
2. kiedy pies jest rasy małej słyszę zazwyczaj mało grzeczne, a nawet opryskliwe "niech pani zabiera tego psa! co to ma znaczyć żeby pies bez smyczy chodził!?! a ten amstaf to powinien mieć jeszcze kaganiec!!! zaraz na policję zadzwonię!" i widzę, że zazwyczaj Pani (na palcach jednej ręki mogłabym policzyć ile razy w takiej scenie brał udział mężczyzna) ciągnie swojego małego pieska za smycz do góry, żeby przypadkiem mój szczeniak go nie zjadł. Piesek zwisa w powietrzu na smyczy, dusi go obróżka, bardziej boi się tego co mu robi jego kochana pańcia, niż mojej suki, do której przyjaźnie merdał ogonkiem. Nie pomagają w takiej sytuacji żadne moje tłumaczenia, że to szczeniak, że nic nie zrobi itp. To, że podbiegam i od razu zapinam psa na smycz też nie ma znaczenia - zdarza się usłyszeć kilka wyzwisk:roll::roll:
Nie ma sensu tego komentować, bo ludzie są różni, bywają też bardzo dziwni...:roll::roll::roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Rinuś'][B][I]mnie trochę dziwi, że jest od 2 miesięcy i na imię jeszcze nie reaguje?trzymanie psa 2 miesiące na smyczy to faktycznie katowanie :shake:[/I][/B]
[B][I]ja Brutusa puściłam luzem juz 3 dnia...[/I][/B]
[B][I]pracujesz z psem nad przywołaniem?[/I][/B][/QUOTE]

tak katowanie, lepiej puścić i niech zeżre jakiegoś psa, wpadnie pod samochód lub ucieknie. To nie jest szczeniak, którego wychowasz mniej lub bardziej tak jak chcesz tylko dojrzały pies po przejściach.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='WŁADCZYNI']tak katowanie, lepiej puścić i niech zeżre jakiegoś psa, wpadnie pod samochód lub ucieknie. To nie jest szczeniak, którego wychowasz mniej lub bardziej tak jak chcesz tylko dojrzały pies po przejściach.[/quote]
[B][I]ale można iśc z takim psem hm...na szkolenie?na łąkę?do lasu?i kupić 15 metrową linkę żeby w racie czego nadepnąć na nią?z takim psem się pracuje a nie czeka aż zacznie przychodzić na zawołanie...[/I][/B]

[B][I]to wszystko to tylko dobra wola właściciela...każdy duzy pies musi kiedyś pobiegać a obowiązkiem właściciela jest zapewnienie aby i on i inne psy były w tym czasie bezpieczne...[/I][/B]

[B][I]wyobrażasz sobie, że Twój pies po 2 miesiącach mieszkania u Ciebie nie reaguje na swoje imię?dla mnie to nie do przyjęcia...to może znaczyć, że właściciel nie za bardzo interesuje się tym , że pies musi reagować na swoje imię...[/I][/B]

Link to comment
Share on other sites

Tak na szkoleniu jest tyyyle biegania. Chyba że masz na myśli przerwy w tym szkoleniu i wolną amerykankę i ustawianie się psów na wzajem? Mnie to nie kręci i unikam jak ognia.

W lesie myśliwi, na łące zwierzyna za którą pies może pobiec 15 mtrów linki śmignie obok Ciebie zanim się zorientujesz.

Każdy pies musi biegać bez względu na rozmiar, ale musi się to odbywać w bezpieczny dla psa, właściciela i otoczenia sposób.

Swojego psa mam od szczeniaka, nie wiem jak reagował by dorosły pies który może nigdy wcześniej nie pracował z człowiekiem i traktuje ludzi jako zło konieczne/boi się ich.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='uncanny']Ja zawsze gdy widzę jakiegoś psa pojawiającego się na horyzoncie przywołuję moją sukę (10 miesięcznego szczeniaka Rhodesiana) i albo zapinam na smycz, albo cały czas powtarzam, że ma iść przy nodze. Sytuacja wygląda inaczej gdy spotykamy kolegę lub koleżankę mojej suni - wtedy jej nie wołam i zaczyna się zabawa ;)
Zdarzają się jednak sytuacje, kiedy jakiś pies pojawia się nagle, a moja suka jest ode mnie zbyt daleko, by zareagować na moje wołanie i kieruje się w stronę potencjalnego partnera do zabawy. Wtedy jestem pewna, że będę miała do czynienia z jednym z dwóch opisanych poniżej scenariuszy:
1. kiedy pies jest rasy średniej lub dużej słyszę zazwyczaj grzeczne "proszę zabrać pieska" i widzę, że Pani lub Pan przytrzymuje swojego pupila dopóki ja nie zapnę na smycz mojej suki, czasem zdarza się, że ktoś zacznie od razu od marudzenia
2. kiedy pies jest rasy małej słyszę zazwyczaj mało grzeczne, a nawet opryskliwe "niech pani zabiera tego psa! co to ma znaczyć żeby pies bez smyczy chodził!?! a ten amstaf to powinien mieć jeszcze kaganiec!!! zaraz na policję zadzwonię!" i widzę, że zazwyczaj Pani (na palcach jednej ręki mogłabym policzyć ile razy w takiej scenie brał udział mężczyzna) ciągnie swojego małego pieska za smycz do góry, żeby przypadkiem mój szczeniak go nie zjadł. Piesek zwisa w powietrzu na smyczy, dusi go obróżka, bardziej boi się tego co mu robi jego kochana pańcia, niż mojej suki, do której przyjaźnie merdał ogonkiem. Nie pomagają w takiej sytuacji żadne moje tłumaczenia, że to szczeniak, że nic nie zrobi itp. To, że podbiegam i od razu zapinam psa na smycz też nie ma znaczenia - zdarza się usłyszeć kilka wyzwisk:roll::roll:
Nie ma sensu tego komentować, bo ludzie są różni, bywają też bardzo dziwni...:roll::roll::roll:[/quote]
[B][I]hmmm akurat nie każdy musi wiedzieć, że Twój pies nie jest groźny...ja ostatnio zmądrzałam i wiem , że niektórzy zwyczajnie boją się o swoje małe psiaki...jednak podnoszenie na smyczy do góry jest karygodne...dlatego ja jak widzę małego pieska na smyczy to od razu przechodze obok z Brutusem i nie pozwalam mu doskoczyć do psiaka...zreszta jak mały pies jest spuszczony to też łapię Brutusa bo małe psy często wpadają w panikę widząc większego psa i uciekają przed siebie gdzie popadnie...[/I][/B]

[B][I]najlpiej jak widzisz obcego psa to od razu łap swojego :p[/I][/B]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='WŁADCZYNI']Tak na szkoleniu jest tyyyle biegania. Chyba że masz na myśli przerwy w tym szkoleniu i wolną amerykankę i ustawianie się psów na wzajem? Mnie to nie kręci i unikam jak ognia. [/quote]

Ja sądzę, że chodziło jednak o pójście z psem na szkolenie żeby się czegoś nauczył a nie wybiegał...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='WŁADCZYNI']Tak na szkoleniu jest tyyyle biegania. Chyba że masz na myśli przerwy w tym szkoleniu i wolną amerykankę i ustawianie się psów na wzajem? Mnie to nie kręci i unikam jak ognia.

W lesie myśliwi, na łące zwierzyna za którą pies może pobiec 15 mtrów linki śmignie obok Ciebie zanim się zorientujesz.

Każdy pies musi biegać bez względu na rozmiar, ale musi się to odbywać w bezpieczny dla psa, właściciela i otoczenia sposób.

Swojego psa mam od szczeniaka, nie wiem jak reagował by dorosły pies który może nigdy wcześniej nie pracował z człowiekiem i traktuje ludzi jako zło konieczne/boi się ich.[/quote]
[B][I]Mam na myśli szkolenie psa pod względem słuchania się właściciela...czytałam posty Piratki i widze, że psa znalazła...ale nawet znajdę , która boi się ludzi można wychować...[/I][/B]
[B][I]to jest mały psiak, więc jeżeli właściciel ma refleks to bez pr0oblemu nadepnie na linkę...tylko takiego psa trzebA MIEĆ na oku...[/I][/B]
[B][I]można też iść na ogrodzony teren...w szkółkach PT powinny być ogrodzone tereny,...można się zapytać czy można skorzystać...tam puścić psa luzem i ćwiczyć przychodzenie na zawołanie,bawienie się np piłką...[/I][/B]

[B][I]to, że pies jest znajdą i boi się ludzi nie oznacza, że ma być pozbawiony psich przyjemności takich jak bieganie czy zabawea na świeżym powietrzu[/I][/B].

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Rinuś'][B][I]hmmm akurat nie każdy musi wiedzieć, że Twój pies nie jest groźny...ja ostatnio zmądrzałam i wiem , że niektórzy zwyczajnie boją się o swoje małe psiaki...[/I][/B][/quote]
Doskonale zdaję sobie z tego sprawę, dlatego napisałam, że od razu gdy zdarzy się taka sytuacja krzyczę z daleka, że mój pies jest niegroźny, dlatego też niezależnie od tego czy jest groźny czy nie, zapinam psa na smycz

[quote name='Rinuś']
[B][I]najlpiej jak widzisz obcego psa to od razu łap swojego :p[/I][/B][/quote]
Tak też robię, co napisałam na początku. Nie jestem jednak w stanie przewidzieć każdej sytuacji.

Link to comment
Share on other sites

A przeczytałaś wszystkie posty w tamtym wątku? A dokładniej to że Piratka owszem skorzysta z rady fachowca, ale zbiera na to pieniądze.

15 m linki to jest chwila, zakładając że pies nie stoi przy Twojej nodze i nie jest otyłym starszym psiakiem.

Pies który nie reaguje na imie i warczy na właściciela raczej nie będzie aportował piłeczki, prędzej zabierze i nie odda jeżeli wogóle się nią zainteresuje.
Zabawa dla takiego psa nie musi być przyjemnością. Tak jak głaskanie może nią nie być i chyba nie jest jeżeli pies warczy.

Jeżeli pies nie reaguje na imie, to jaka jest szansa na nauczenie go (teraz już)dużo trudnieszej umiejętności za jakie /ja/ uważam wracanie na komendę?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gagata']No dobrze, a ja nauczyć 2 miiesiecznego szczeniaka przychodzenia a na komendę? Wiadomo,że dopóki nie szczepiony, nie może całować się z innymi psami,więc socjalizacja ciut utrudniona....[/quote]
Powinien mieć kontakt z psami szczepionymi ;)
[QUOTE]Doskonale zdaję sobie z tego sprawę, dlatego napisałam, że od razu gdy zdarzy się taka sytuacja krzyczę z daleka, że mój pies jest niegroźny, dlatego też niezależnie od tego czy jest groźny czy nie, zapinam psa na smycz[/QUOTE]
Ja potrafię wtedy odkrzyknąć, że mój tak :eviltong: A tak serio - są różne psy i nie da się przewidzieć czy na pewno któryś nie zaatakuje. Skrajne są też reakcje właścicieli. Z jednej strony rozumiem właścicieli takich małych psów, że boją się, bo duży pies nawet z miłości może zrobić krzywdę, bo będzie mało delikatny, a z drugiej strony wychowują takie krzykacze, które naśladując reakcje właściciela będą zachowywać się nerwowo na widok każdego większego psa.
Właścicieli to utwierdza później, że ich piesek się boi (sami go tego nauczyli).
Druga sprawa, to psy podbiegające samopas, z właścicielem w odległości kilkudziesięciu metrów. Jeśli widzę chęć odwołania (mogę zrozumieć, że nie każdemu się udaje, ale się stara), próbuję zejść z drogi lub po prostu zatrzymuję się i czekam na właściciela. Jeśli nie... mój pies jest cierpliwy, ale do czasu. Szybciej mi może się cierpliwość do takiego pieska skończyć..

Link to comment
Share on other sites

[quote name='uncanny']Ja zawsze gdy widzę jakiegoś psa pojawiającego się na horyzoncie przywołuję moją sukę (10 miesięcznego szczeniaka Rhodesiana) i albo zapinam na smycz, albo cały czas powtarzam, że ma iść przy nodze. Sytuacja wygląda inaczej gdy spotykamy kolegę lub koleżankę mojej suni - wtedy jej nie wołam i zaczyna się zabawa ;)
Zdarzają się jednak sytuacje, kiedy jakiś pies pojawia się nagle, [B]a moja suka jest ode mnie zbyt daleko, by zareagować na moje wołanie i kieruje się w stronę potencjalnego partnera do zabawy[/B]. Wtedy jestem pewna, że będę miała do czynienia z jednym z dwóch opisanych poniżej scenariuszy:
1. kiedy pies jest rasy średniej lub dużej słyszę zazwyczaj grzeczne "proszę zabrać pieska" i widzę, że Pani lub Pan przytrzymuje swojego pupila dopóki ja nie zapnę na smycz mojej suki, czasem zdarza się, że ktoś zacznie od razu od marudzenia
2. kiedy pies jest rasy małej słyszę zazwyczaj mało grzeczne, a nawet opryskliwe "niech pani zabiera tego psa! co to ma znaczyć żeby pies bez smyczy chodził!?! a ten amstaf to powinien mieć jeszcze kaganiec!!! zaraz na policję zadzwonię!" i widzę, że zazwyczaj Pani (na palcach jednej ręki mogłabym policzyć ile razy w takiej scenie brał udział mężczyzna) ciągnie swojego małego pieska za smycz do góry, żeby przypadkiem mój szczeniak go nie zjadł. Piesek zwisa w powietrzu na smyczy, dusi go obróżka, bardziej boi się tego co mu robi jego kochana pańcia, niż mojej suki, do której przyjaźnie merdał ogonkiem. Nie pomagają w takiej sytuacji żadne moje tłumaczenia, że to szczeniak, że nic nie zrobi itp. To, że podbiegam i od razu zapinam psa na smycz też nie ma znaczenia - zdarza się usłyszeć kilka wyzwisk:roll::roll:
Nie ma sensu tego komentować, bo ludzie są różni, bywają też bardzo dziwni...:roll::roll::roll:[/QUOTE]

[B]uncanny[/B] - wytłuszczyłam fragment, ktory budzi moje niezadowolenie...
Wybacz, ja piszę z punktu widzenia osoby, której pies był atakowany przez pozbawione kontroli obce psy - a wtedy różowe okulary spadają i zaczyna się widzieć pewne sprawy pod innym kątem.

Nie rozumiem tego fragmentu... co to znaczy, że suka jest zbyt daleko, żeby zareagować na Twoją komendę np. 'wróć!'?

Jeśli Twoja suka nie reaguje na przywołanie - nie puszczaj jej w miejscach, gdzie możesz spotkać innych psiarzy!

Nie rozumiem też Twojego niezadowolenia z negatywnych reakcji ludzi, do których Twoja suka podbiega...
Mnie krew zalewa w takich sytacjach, ale nauczona (udało się:diabloti:) doświadczeniem - pienię się w środku i GRZECZNIE, SPOKOJNIE proszę o odwołanie psa.
Nie zmienia to jednak faktu, że jestem wqrzona jak diabli - NIE CHCĘ podbiegaczy bez mojej zgody!

Kiedy ludzie zrozumieją, że nie każdy kocha ich piesecka?!

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Juliusz(ka)']
Nie rozumiem tego fragmentu... co to znaczy, że suka jest zbyt daleko, żeby zareagować na Twoją komendę np. 'wróć!'?[/quote]
Tzn. że jest w odległości 10-20 metrów ode mnie. Wtedy nie zawsze przybiega ochoczo, kiedy ją wołam. Czasami muszę ryknąć na nią kilka razy i dopiero wtedy do niej dociera o co chodzi. To, że pies w końcu zaskoczy i zacznie wracać nie zmienia faktu, że w międzyczasie zdążę już usłyszeć jakiś głupi tekst. Przypominam, że moja suka jest jeszcze szczeniakiem.
[quote name='Juliusz(ka)'] Jeśli Twoja suka nie reaguje na przywołanie - nie puszczaj jej w miejscach, gdzie możesz spotkać innych psiarzy![/quote]
Innych psiarzy mogę spotkać wszędzie. No i bardzo chciałabym zobaczyć psa, który reaguje zawsze i wszędzie, niezależnie od wszystkiego na przywołanie swojego pana. Jeszcze bardziej chciałabym zobaczyć takiego RR.
Ja napisałam, że takie sytuacje nie są na porządku dziennym, bo zawsze kiedy widzę jakiegoś psa zapinam mojego na smycz lub wołam do nogi, ale nie jestem wróżką i raczej ciężko mi przewidzieć, że ktoś nagle wyjdzie z lasu ze swoim pieskiem.
[quote name='Juliusz(ka)']
Nie rozumiem też Twojego niezadowolenia z negatywnych reakcji ludzi, do których Twoja suka podbiega...
Kiedy ludzie zrozumieją, że nie każdy kocha ich piesecka?![/quote]
Moja suka nie podbiega raczej do psów, tylko idzie w ich kierunku zamiast w moim. Nie wiem czemu twierdzisz, że ona do kogoś podbiega. A co do mojego "niezadowolenia"...Może to ja jestem dziwna, ale jakoś nie lubię jak ktoś mnie wyzywa, dlatego że mój pies stanął np. 5 metrów przed psem idącym z przeciwka i się na niego patrzy i merda ogonem. Dlaczego właściciele dużych psów potrafią powiedzieć kulturalnie "proszę zabrać psa", a ci od małych szczekaczy krzyczą "wezwę policję zaraz", "weź se Pani k... tego psa, bo go zaraz pier..."??:roll:
Ja akurat wiem, że ktoś może nie chcieć żeby mój pies podchodził do jego psa i szanuję to, chociaż nie zawsze to rozumiem (np. jeśli psy wyraźnie chciałaby się razem pobawić). Ale jeśli ktoś się na mnie wydziera i zachowuje się jak totalny prostak to sorry ale dla mnie to przegięcie.

Zgadzam się w 100% z [B]an1a[/B]. "Z jednej strony rozumiem właścicieli takich małych psów, że boją się, bo duży pies nawet z miłości może zrobić krzywdę, bo będzie mało delikatny, a z drugiej strony wychowują takie krzykacze, które naśladując reakcje właściciela będą zachowywać się nerwowo na widok każdego większego psa."

Link to comment
Share on other sites

[quote name='uncanny']Tzn. że jest w odległości 10-20 metrów ode mnie. Wtedy nie zawsze przybiega ochoczo, kiedy ją wołam. Czasami muszę ryknąć na nią kilka razy i dopiero wtedy do niej dociera o co chodzi. To, że pies w końcu zaskoczy i zacznie wracać nie zmienia faktu, że w międzyczasie zdążę już usłyszeć jakiś głupi tekst. Przypominam, że moja suka jest jeszcze szczeniakiem.[/QUOTE]

Jeśli nie masz dopracowanego przywoływania - prowadź sukę na uwięzi/na lince terningowej.
Co do: 'moja suka jest jeszcze szczeniakiem' - a co to zmienia?:diabloti:
Pies powinine być pod kontrolą - jeśli nie jest, mniej lub bardziej negatywnych reakcji doświadczasz na własne życzenie...
'Wreszcie zaskoczy' - powiedz mi proszę, skąd obcy człowiek ma wiedzieć czy Twoja suka 'zaskoczy' czy nie?:crazyeye:[/QUOTE]

[quote name='uncanny']Innych psiarzy mogę spotkać wszędzie. No i bardzo chciałabym zobaczyć psa, który reaguje zawsze i wszędzie, niezależnie od wszystkiego na przywołanie swojego pana. Jeszcze bardziej chciałabym zobaczyć takiego RR. [/QUOTE]
To rasa zwalnia z egzekwowania przywołania??
RR nie wraca?
A każdy lab jest przyjazny;)


[quote name='uncanny']Ja napisałam, że takie sytuacje nie są na porządku dziennym, bo zawsze kiedy widzę jakiegoś psa zapinam mojego na smycz lub wołam do nogi, ale nie jestem wróżką i raczej ciężko mi przewidzieć, że ktoś nagle wyjdzie z lasu ze swoim pieskiem. [/QUOTE]
Proste rozwiązanie - dochodząc do skrzyżowania ścieżek przywołuj sukę profilaktycznie:)
Gdyby wszyscy się do tego stosowali świat byłby pięęękny:multi:

[quote name='uncanny']Moja suka nie podbiega raczej do psów, tylko idzie w ich kierunku zamiast w moim. Nie wiem czemu twierdzisz, że ona do kogoś podbiega. A co do mojego "niezadowolenia"...Może to ja jestem dziwna, ale jakoś nie lubię jak ktoś mnie wyzywa, dlatego że mój pies stanął np. 5 metrów przed psem idącym z przeciwka i się na niego patrzy i merda ogonem. Dlaczego właściciele dużych psów potrafią powiedzieć kulturalnie "proszę zabrać psa", a ci od małych szczekaczy krzyczą "wezwę policję zaraz", "weź se Pani k... tego psa, bo go zaraz pier..."??:roll:
Ja akurat wiem, że ktoś może nie chcieć żeby mój pies podchodził do jego psa i szanuję to, chociaż nie zawsze to rozumiem (np. jeśli psy wyraźnie chciałaby się razem pobawić). Ale jeśli ktoś się na mnie wydziera i zachowuje się jak totalny prostak to sorry ale dla mnie to przegięcie.[/QUOTE]
O kulturze wypowiedzi, a raczej jej braku:shake:, nie ma co dyskutować...
Jasne, że lepiej się słyszy: 'proszę odwołać psa!' niż wypluwane wulgaryzmy.
Tylko widzisz - na moje 'proszę przywołać!' reaguje może 10% psiarzy...
Więc po braku reakcji na miłe słowa - przechodzę do tych 'cięższych'... I wiesz co? Na takie coś reaguje zadziwiająca liczba ludzi:crazyeye:.
Dla mnie liczy się cel - zabranie zwierzaka. Miłych loodków mają w duszy, bluzgających się obawiają - bo może ja jakiś element społeczny jestem?:diabloti:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Juliusz(ka)']Jeśli nie masz dopracowanego przywoływania - prowadź sukę na uwięzi/na lince terningowej.
Co do: 'moja suka jest jeszcze szczeniakiem' - a co to zmienia?:diabloti:
Pies powinine być pod kontrolą - jeśli nie jest, mniej lub bardziej negatywnych reakcji doświadczasz na własne życzenie...
'Wreszcie zaskoczy' - powiedz mi proszę, skąd obcy człowiek ma wiedzieć czy Twoja suka 'zaskoczy' czy nie?:crazyeye:[/quote]
[/quote]
[B][I]eee Juliuszka nie przesadzajmy :p na 10 spotkanych psów na spacerze może jeden będzie perfekcyjnie przychodził na zawołanie...[/I][/B]
[B][I]mój pies tez jak oddali się ode mnie za daleko to udaje, że mnie nie słyszy...tyle, że ja nie mam tego problemu bo on do nieznajomych psów nie podchodzi...a małe omija szerokim łukiem bo to zwyczajne szczekacze :diabloti:[/I][/B]
[B][I]to, że pies nie zawsze przychodzi na zawołanie to nie oznacza,że ma chodzić wiecznie na uwięzi...[/I][/B]
[B][I]i nawet w najabrdziej odludnych miejscach może zawsze ktoś wyskoczyć z innym psem...[/I][/B]

[B][I][COLOR=red]uncanny [/COLOR][COLOR=black]ja z moim poprzednim psem miałam tak , że jak widziałam gdzieś daleko psa,a mój wiem, że jest agresywny to krzyczałam "stój" na tą komendę reagował...po czym ja szybko do niego dobiegała i zapinałam na smycz...też jest jakieś rozwiązanie :p[/COLOR][/I][/B]

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE][B][I]eee Juliuszka nie przesadzajmy :p na 10 spotkanych psów na spacerze może jeden będzie perfekcyjnie przychodził na zawołanie...[/I][/B][/QUOTE]
Niestety kultura w Polsce jest taka, że nikt o to nie dba ;) Problem w tym, że ludzie nie starają się nawet czasem przywołać psa bo "i tak się nie posłucha". Mój pies też czasem głuchnie, ale wydarcie się na pół parku działa - nie wiem czy mi jest wtedy bardziej głupio czy jemu :D Wołam później zachęcająco i przychodzi.
Linki też można użyć...
W przypadku psów nie przewidzi się do końca reakcji. Ja miałam spotkanie z posokowcem, babka do niego krzyknęła (szła kilkanaście metrów za nim), ja swojego usadziłam i czekałam aż psa zabierze. Była kilka metrów od niego i cały czas powtarzała, że nie wolno a pies-kamikaze rzucił się na mojego (oba w kagańcach).
Tu już nawet nie chodzi o to, że są w kagańcach i sobie nic nie zrobią...
1. mój pies może zrobić mniejszemu krzywdę
2. taki podbiegający pies psuje moją wielomiesięczną pracę z Nerem

Kilka już pogonił jak jakiś piesek chciał mu zabrać patyk..
[QUOTE][B][I][COLOR=black]ja z moim poprzednim psem miałam tak , że jak widziałam gdzieś daleko psa,a mój wiem, że jest agresywny to krzyczałam "stój" na tą komendę reagował...po czym ja szybko do niego dobiegała i zapinałam na smycz...też jest jakieś rozwiązanie :p[/COLOR][/I][/B][/QUOTE]
ja ze swoim też to robiłam, wiedziałam, że nie spuści swojej "ofiary" z oczu, żeby się odwrócić i przyjść. Wrzeszczałam "stój" lub "nie" i czekał aż go zapięłam na smycz.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Juliusz(ka)']Co do: 'moja suka jest jeszcze szczeniakiem' - a co to zmienia?:diabloti:[/quote]
Chociażby to, że zanim taki mało elokwentny człowiek zacznie bluzgać mógłby się chwilę zastanowić - wtedy może doszedłby do wniosku, że skoro widać że szczeniak to jest duża szansa, że 1. nie jest groźny i raczej nie zje tego cudnego yorka, który swoim szczekaniem robi w całej sytuacji najwięcej zamieszania 2. może nie przyjść na pierwsze zawołanie i nie jest to jeszcze powód do rzucania wyzwisk
[quote name='Juliusz(ka)']'Wreszcie zaskoczy' - powiedz mi proszę, skąd obcy człowiek ma wiedzieć czy Twoja suka 'zaskoczy' czy nie?:crazyeye:[/quote]
Nawet jeśli nie ma pojęcia czy to szczeniak, nie szczeniak, czy zaskoczy czy nie - to znaczy, że ma się drzeć przez moje "wracaj! stój! do nogi! itp." i bluzgać mnie??? No sorry bluzgać to można ewentualnie jak pies podbiegnie do tamtego (chociaż w większości przypadków jakby nawet podbiegł to pewnie nic by się nie stało), a nie jak stoi jak wryty i po prostu nie chce do mnie wrócić, ja podbiegam do niego i zapinam na smycz i nic się nie dzieje, bo psy się nawet nie powąchały!

[quote name='Juliusz(ka)']
To rasa zwalnia z egzekwowania przywołania??[/quote]
Niczego takiego nie napisałam. Chyba jednak zdaje Pani sobie sprawę z tego, że niektóre rasy (z racji swojego charakteru) są bardziej a inne mniej karne, jedna uczą się szybciej inne wolniej itd.? Dlatego też trochę wyrozumiałości by nie zaszkodziło.
[quote name='Juliusz(ka)']
Jasne, że lepiej się słyszy: 'proszę odwołać psa!' niż wypluwane wulgaryzmy.
Tylko widzisz - na moje 'proszę przywołać!' reaguje może 10% psiarzy...
Więc po braku reakcji na miłe słowa - przechodzę do tych 'cięższych'... I wiesz co? Na takie coś reaguje zadziwiająca liczba ludzi:crazyeye:.[/quote]
Zaprzecza Pani sama sobie. No chyba, że Pani osobowość jest tak zawiła i skomplikowana. Ja np. szybciej i z większym przekonaniem reaguję na słowa miłe niż na chamstwo. Na to drugie odpowiadam ... albo wcale albo tez chamstwem.

Link to comment
Share on other sites

[B][I]mój pies tez jak oddali się ode mnie za daleko to udaje, że mnie nie słyszy...tyle, że ja nie mam tego problemu bo on do nieznajomych psów nie podchodzi...a małe omija szerokim łukiem bo to zwyczajne szczekacze :diabloti:[/I][/B]
U mnie jest dokładnie taka sama sytuacja. Moja Fibi nie podbiega do innych psów - zdarzyło jej się to kilka razy może. Ja od razu jak zobaczę kogoś wyłaniającego się z jakiejś bocznej drogi drę gębę :lol: że ma stać i wtedy ona staje i czeka na mnie, ale już oczywiście nie wróci. Do psa też jednak nie podchodzi, no chyba że ktoś się nie zatrzymał i ciągle idzie w jej kierunku - wtedy kto pierwszy ten lepszy - albo ja ze smyczą albo ten ktoś ze swoim psem. No i jak ten któs mnie uprzedzi to już w ogóle nie rozumiem takich głupich reakcji i krzyków. Można chyba zaczekać 30 sekund zanim zapnę psa na smycz...
[B][I][COLOR=red]uncanny [/COLOR][COLOR=black]ja z moim poprzednim psem miałam tak , że jak widziałam gdzieś daleko psa,a mój wiem, że jest agresywny to krzyczałam "stój" na tą komendę reagował...po czym ja szybko do niego dobiegała i zapinałam na smycz...też jest jakieś rozwiązanie :p[/COLOR][/I][/B]
Ja wiem, że moja nie jest agresywna. Robię dokładnie tak samo.

Z mojego punktu widzenia wiele takich sytuacji mogłoby po prostu nie mieć miejsca, gdyby właściciele psów nie przesadzali. Bardzo często spotykam się z sytuacją, że pies aż wyrywa się żeby się pobawić, pobiegać z moim, miejsce ku temu sprzyja, psom nic nie zagraża, ale pani lub pan stanowczo pociąga psa za smycz i nie pozwala na żadne zabawy, czasem psu uda się podejść do mojego (którego też kurczowo trzymam na smyczy, żeby zaraz nie usłyszeć jaka głupia jestem), powąchać, pomerdać ogonem, ale pani lub pan mówi: "Azorek/Guciu/Perełka już wystarczy. Nie wąchaj pieska". Najlepsze jest jak na koniec taki człowiek doda: "no niech Pani wreszcie zabierze tego psa!" albo coś w tym stylu, a to jej/jego pies przyciągnął swojego właściciela do mnie, kiedy np. siedziałam ze swoim psem na ławce. Jakoś nie potrafię tego zrozumieć. Może ograniczona jestem...

Link to comment
Share on other sites

Bo padnę. Nic mnie nie obchodzi czy to szczeniak czy nie szczeniak, czy to RR czy nie RR, czy podchodzi blisko, czy staje metr do nas, czy jest agresywny czy nie - jeżeli nie ma się psa pod kontrolą i nie potrafi go odwołać to się go nie spuszcza. I tyle.
A nie ja potem muszę się martwić, czy mój pies mi się zaraz nie wyrwie, bo jakiś głupi pies go zaczepia, a właściciel mi krzyczy, że on nic nie zrobi. Ale mój zrobi. A wtedy miałabyś już wielkie pretensje, że pies poturbowany.

Miałam ostatnio taką sytuacje. Jesteśmy pod namiotem, nad jeziorem, w lesie. Oba psy przywiązane koło namiotu. I przychodzą sobie ludzie z trzema psami, oczywiście spuszczonymi. Cała trójka co jakiś czas podlatywała do Scoobiego (ale tak, że mój pies nie miał do nich dostępu). Scooby już cały najeżony, ale właściciele nic. W pewnym momencie jeden z psów przebiegł sobie po namiocie naszym i naszych sąsiadów. Nadal zero reakcji. W końcu się wkurzyłam i krzyknęłam do nich, że mają psa zabrać, bo źle się to dla niego skończy. Znowu zero reakcji. Chwilę później doszło do bójki, ale tamten pies (amstaffo-pitbullo podobny) przecenił swoje siły i Scooby go po prostu chwycił za kark i trzymał. Tata podleciał, żeby psy rozdzielić, ale tamten znowu wrócił. No to spuścił Scoobiego. Na szczęście mój pies akurat miał już tego psa gdzieś, poleciał przywitać się z suczką, a właściciele w końcu zabrali psa. Ale potem wielkie pretensje o wszystko, byliśmy już skłonni wzywać policję, bo takie teksty od nich leciały, że szkoda gadać. Najlepsze było 'psy załatwiłyby to między sobą' - taak, mój na smyczy, tamten luzem i gdyby nie refleks Scoobiego to nie wiem, jak by się to skończyło.
Ale dostali nauczkę, następnego dnia też byli, tym razem ze wszystkimi psami na smyczy.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ania&Psy']
A nie ja potem muszę się martwić, czy mój pies mi się zaraz nie wyrwie, bo jakiś głupi pies go zaczepia, a właściciel mi krzyczy, że on nic nie zrobi. Ale mój zrobi. A wtedy miałabyś już wielkie pretensje, że pies poturbowany. [/quote]
Skoro Pani pies jest agresywny i może być niebezpieczny proszę zakładać mu kaganiec. Będzie Pani miała zmartwienia z głowy.

Poza tym mój pies nie zaczepia, tylko ewentualnie spokojnie stoi i czeka na mnie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='an1a']
ja ze swoim też to robiłam, wiedziałam, że nie spuści swojej "ofiary" z oczu, żeby się odwrócić i przyjść. Wrzeszczałam "stój" lub "nie" i czekał aż go zapięłam na smycz.[/quote]
[B][I]dla mnie to jedna z lepszych metod...często psy z obawy o własny tyłek nie chcą się odwrócić do "wroga" tyłem...wtedy trzeba to wykorzystać jak soti i zapiąć psa :p[/I][/B]
[quote name='uncanny']Z mojego punktu widzenia wiele takich sytuacji mogłoby po prostu nie mieć miejsca, gdyby właściciele psów nie przesadzali. Bardzo często spotykam się z sytuacją, że pies aż wyrywa się żeby się pobawić, pobiegać z moim, miejsce ku temu sprzyja, psom nic nie zagraża, ale pani lub pan stanowczo pociąga psa za smycz i nie pozwala na żadne zabawy, czasem psu uda się podejść do mojego (którego też kurczowo trzymam na smyczy, żeby zaraz nie usłyszeć jaka głupia jestem), powąchać, pomerdać ogonem, ale pani lub pan mówi: "Azorek/Guciu/Perełka już wystarczy. Nie wąchaj pieska". Najlepsze jest jak na koniec taki człowiek doda: "no niech Pani wreszcie zabierze tego psa!" albo coś w tym stylu, a to jej/jego pies przyciągnął swojego właściciela do mnie, kiedy np. siedziałam ze swoim psem na ławce. Jakoś nie potrafię tego zrozumieć. Może ograniczona jestem...[/quote]
[B][I]jak ktoś podchodzi do Ciebie ze swoim psem, po czym mówi Ci że Ty masz zabrac swojego psa to takiej osobie mówisz, że to ona podeszła to niech ona odejdzie...proste :p[/I][/B]
[quote name='Ania&Psy']Bo padnę. Nic mnie nie obchodzi czy to szczeniak czy nie szczeniak, czy to RR czy nie RR, czy podchodzi blisko, czy staje metr do nas, czy jest agresywny czy nie - jeżeli nie ma się psa pod kontrolą i nie potrafi go odwołać to się go nie spuszcza. I tyle.
A nie ja potem muszę się martwić, czy mój pies mi się zaraz nie wyrwie, bo jakiś głupi pies go zaczepia, a właściciel mi krzyczy, że on nic nie zrobi. Ale mój zrobi. A wtedy miałabyś już wielkie pretensje, że pies poturbowany.
.[/quote]
[B][I]Czekaj czekaj...podejście na odległość 5 metrów,albo minięcie obcega psa w odległości 5 metrów to nic strasznego...jeśli jesteśmy swojego psa pewni...[/I][/B]
[B][I]zapinam psa na smyczi przechodzę na wąskiej ścieżce mijając się z obcym, psem w odległości 1,5 metra...to jest chyba gorsze rozwiązanie....ja np jeśli widze, że ścieżka jest wąska a idzie inny pies z właścicielem to pozwalam Brutusowi obejść ich dwójkę szerszym łukiem niż ma ta owa ścieżka...zapięcie na smycz i przejście koło nich może skończyć się dużo gorzej.[/I][/B]

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...