Tilia Posted February 14, 2008 Posted February 14, 2008 Właśnie- reakcja włąściciela w takiej sytuacji jest bardzo ważna. Bo wiadomo- zawsze moze sie zdażyć wypadek, pies sie wyrwie, kogoś można nie zauważyć itd wtedy - przepraszam i ok nie ma sprawy. Ale w tej sytuacji właściciel psa uważał całą okolicę za swoją własność i nie poczuwał się do odpowiedzialności za włąsne zwierzę, był arogancki i bezczelny.
marmara_19 Posted February 14, 2008 Posted February 14, 2008 znam osobe, ktora sie dziwi gdy panie z malymi peiskami maja "ale" gdy jej owczarek podchdozi do nich, bo przeciez on nic nie zrobi;/ dodam tylko, ze osoba ta jest od bardzo dawna dorosla..;/
Psiutka380 Posted February 14, 2008 Posted February 14, 2008 Gdy w tą niedzielę byłam na spacerze z moją sunią zobaczyłam olbrzymiego kundla chodzącego luzem. Myslałam że bezdomna bida ale miał obrożę. Wtedy usłyszałam wołanie jakieś kobiety, która krzyczała; Aza, Aza do nogi! Niespodziewanie suka zaatakowała Mikę. Naszczęście tylko lekkie pogryzienia które potem przemywałam płynem w domu. Okazało się że pani nie miała smyczy. Jej odpowiedź brzmiała: Aza jest tak oswojona że nie musi chodzić na smyczy. Myślałam że,...:mad:
an1a Posted February 14, 2008 Posted February 14, 2008 Oswojona? To mój pies jest dziki bo chodzi na smyczy? :D No tak przepraszam, 2 dni temu go wyciągnęłam z lasu :) Na stwierdzenie takich ludzi że pies jest grzeczny, oswojony itp. odpowiadam że mój ma wściekliznę. Odchodzą obrażeni, ale mi przecież nie zależy żeby mnie lubili :)
Psiutka380 Posted February 14, 2008 Posted February 14, 2008 Ten pies był wielości Labladora i do niego podobny. A moja sunia malutka i chodzi na smyczy. Nie mogła się bronić bo nosi kaganiec nylonowy. No właśnie to może moja sunia to agresor z ADHD bo chodzę z nią na smyczy?:diabloti::roflt:
Nalewka Posted February 14, 2008 Posted February 14, 2008 No jasne, że agresor :evil_lol: Zawsze, kiedy się zbliża awantura, każde zachowanie, jakiekolwiek by było, będzie źle odebrane. Dziś paniusia (babcia) idąca z 2-letnim wnusiem i małym białym terierem wrzeszczała, że mój pies jest agresywny i powinien chodzić na smyczy, w kagańcu i tam gdzie nie ma psów, i ludzi. I miała rację. Bo... ... Prot był na smyczy, byłam z nim na łące pod lasem i widziałam w zasięgu wzroku tylko tę paniusię i jej psa. Zrobiłam więc wszystko to, co paniusia uznała za bezpieczne. Tyle tylko, że terierek warczał, szczekał i rzucał się na większego od siebie, a paniusia złapała go na ręce, więc mały jeszcze wzmógł rwetes! Prot z zainteresowaniem wyciągał szyję, bo małe białe pachnie jak pies, wrzeszczy jak pies, a lata na wysokości 1,5 metra :crazyeye: Panusia złapała wnusia za kaptur, drugą ręką podtrzymywała wierzgającego psa na swej piersi i kręciła się jak fryga, żeby wnusio się w końcu nie wyrwał i nie spadł z wału, po którym szliśmy, żeby wózek nie spadł, albo nie odjechał, żeby pieseczek nie wyrwał się i nie odgryzł mojemu męskości... Na koniec wrzasnęła, że skoro ja ściągnęłam smycz swojemu psu, to znaczy, że to mój jest agresywny. Zapytałam grzecznie, czy miałam go puścić :evil_lol: Dodam jeszcze, że jestem dużą dziewczynką, a wyobraźnia podpowiedziała mi taki oto obraz: Mój Duży Pies rzuca się z zębami na Małego Psa na rękach u paniusi, zgryza ze szczętem małego psa, przy okazji gryzie paniusię, a po drodze tratuje wnusia. Horror? Nie, tak mogłoby być, bo paniusi zabrakło wyobraźni, zapomniała, albo nie wie, jakimi zaczepnymi psami są z reguły teriery, wsparła go swoimi wrzaskami i zachowaniem, po czym zasłoniła się małym bezbronnym wnusiem :cool3: A przecie kiedyś może spotkać naprawdę agresywnego psa, bez smyczy, kagańca i właściciela...
Bzikowa Posted February 15, 2008 Posted February 15, 2008 Wnioskuje, że mały biały terier był westikiem? :evil_lol: A dlaczego ta kobieta nie mogła po prostu odejść z psem skoro Twój był na smyczy? Aż tak ją ciągnął, ze nie mogła go utrzymać i musiała brać na ręce? :roll: Ja mojego biorę ale TYLKO jeśli zagrożenie jest realne - tj agresywny nieodwoływalny pies którego właściciel albo człapie 100 metrów dalej albo ma wszystko gdzieś. No i wtedy moj terier zachowuje sie podobnie.. Kiedyś mieliśmy taką sytuację z bokserem.. Biegł prosto na nas z warkotem i zjeżony - własciciela niet - więc biorę mojego ujadacza szybko na ręce i próbuje 'skrzywdzić' boksera (wygonić;)) jednocześnie drąc się do właściciela który zaczyna majaczyć na horyzoncie :roll: Bokser nas obskakuje wyrywając białemu futro. A biały tak się szamotał, ze myślałam, ze nie wytrzymam. Na szczeście właściciel przybył, wziął boksera i odszedł bez reakcji na moje darcie mordy.:roll:
Guest ursa81 Posted February 15, 2008 Posted February 15, 2008 Ludzie, którzy nie kochają psów... zauważyłam, że z nimi zawsze coś jest nieteges... :mad: Psiarze wszystko rozumieją :lol:
WŁADCZYNI Posted February 15, 2008 Posted February 15, 2008 Ja ostatnio widziałam panią ganiajacą westa po podwórkach bo nie chciał przyjść a na widok właścicielki bardzo szybko wyciągał nóżki celem ucieczki:evil_lol: zapsionych ostatnio widuję rzadko bo chodzę w dziwnych godzinach więc i uroczych spotkań nie ma. Zmieni się to kiedy będę mieć sucza bez szwów już bo spacerki dłuższe i w inne miejsca (pole mokotowskie:diabloti:)
Vermas Posted February 15, 2008 Posted February 15, 2008 Ostatnio jakoś mam spokój od "chamskich" dwunożnych przyjaciół:p:eviltong: Może dlatego, ze jak widzę nowego psa biegnącego na wprost mnie do puszczam suke luzem i jak "wilk za zającem":cool3: jaka ja wstrętna:evil_lol: wiem...
lorraine Posted February 15, 2008 Posted February 15, 2008 U nas cieczki dzien kolejny. Dzis odc. "Straz miejska" Pies sredniej wielkosci, owszem ubrany nawet w kaganiec i szeleczki ale calkowicie pozbawiony wlasciciela! Nigdzie nikogo, nikt nie wola, nikt nie gwizdze. Przez dobre pol godziny. Suka dobrze ze siku zdazyc zrobila, ale qpy juz nie. No i wreszcie zadzwonilam po ta biedna Straz Miejska. Tylko nie wiem co to da :roll: Macie jakies patenty na taka sytuacje? Kundel byl ostrozny i nie dalo sie go nawet kopnac (a mialam ochote!). Gaz kupic?
Patka Posted February 15, 2008 Posted February 15, 2008 ja w chwilach rozpaczy rzucam smyczą bardzo pomaga :evil_lol:
lorraine Posted February 15, 2008 Posted February 15, 2008 Tez o tym myslalam ale na smyczy byla suka. Nie bardzo moglam ja puscic bo moglaby odbiec ode mnie sie zapladniac (rozum traci od tej cieczki). A nie nosze drugiej zapasowej ;)
qeram Posted February 15, 2008 Posted February 15, 2008 W kilku postach wyczytałem że niektórzy właściciele suczek z cieczką próbują kopać zalecające się psy. Nie popieram takich metod.:mad: Jak miałem jeszcze nie sterylizowaną sukę to najlepszym sposobem było schylenie się niby po kamień i zamach tak jak by się chciało adoratora trafić. W 100% pomagało. Czasami miałem nawet kamień ale tak rzucałem żeby go nie trafić. Delikwent po takim zabiegu trzymał się z reguły na dystans. Jeżeli już kopnąć to właścicieli piesków biegających bez nadzoru. Pies nie jest niczemu winien, to silniejsze od niego.
WŁADCZYNI Posted February 15, 2008 Posted February 15, 2008 Kiedy skacze po mnie kilkadziesiąt kilo malmuta, na rękach mam sucza to ciężko się schylić pozostaje kop. Tak samo kiedy napastnik się rzuca z zębami. Albo gwałci moją nogę. dla mnie priorytetem jest bezpieczeństwo moje i mojego psa, a bydle które temu zagraża dostanie w pysk. Od psa silniejsze, ale na skretyniałych właścicieli często dopiero kopnięcie pupila działa, inaczej nie zareagują, tylko stoja/uciekają/uśmiechają się.
Guest ursa81 Posted February 15, 2008 Posted February 15, 2008 [quote name='WŁADCZYNI']Kiedy skacze po mnie kilkadziesiąt kilo malmuta, na rękach mam sucza to ciężko się schylić pozostaje kop. Tak samo kiedy napastnik się rzuca z zębami. Albo gwałci moją nogę. dla mnie priorytetem jest bezpieczeństwo moje i mojego psa, a bydle które temu zagraża dostanie w pysk. Od psa silniejsze, ale na skretyniałych właścicieli często dopiero kopnięcie pupila działa, inaczej nie zareagują, tylko stoja/uciekają/uśmiechają się.[/quote] :lol: Rozbawiła mnie wypowiedź. Nic dodać, nic ująć :lol:
Akadna Posted February 15, 2008 Posted February 15, 2008 [quote name='WŁADCZYNI']kantar nie uczy chodzenia przy nodze, tylko zapobiega ciąganiu właściciela.:)[/quote] [COLOR=RoyalBlue]Nie napisałam, że on samoistnie nauczy tego psa, ale gdy wzmocnimy nieciągnięcie w kantarku, możemy tego (nie ciągnąć)psa nauczyć ;)[/COLOR] [quote name='an1a']A da się założyć kantar pod kaganiec metalowy? [/quote] [COLOR=RoyalBlue]Chyba nie... trudno by było trzymać psa w takim "uzbrojeniu" nałożonym na siebie.... ja nie próbowałam....;)[/COLOR]
ASICA Posted February 15, 2008 Posted February 15, 2008 da sie załozyć metalowy kaganiec na kantar:cool3: kółeczko na dole wysuwa sie przez pręty.
saJo Posted February 15, 2008 Posted February 15, 2008 [quote name='an1a']Ale pomyślcie jakim przeżyciem dla psa jest cieczka :) [/quote] Znowu sie okazuje, ze mam dziwne psy, bo one jakos nie przezywaja cieczkujacych sie suczek. Pewnie, jak maja mozliwosc to powachaja czy suke czy siuski, ale nie ma problemu z powyciaganymi rekami (tzn bardziej powyciaganymi niz zwykle, bo ja leniuch jestem i moim psom troche brakuje do idealnego chodzenia na smyczy). To na pewno przez, to, ze nie bawia sie codziennie z innymi psami :evil_lol: [quote name='qeram']W kilku postach wyczytałem że niektórzy właściciele suczek z cieczką próbują kopać zalecające się psy. Nie popieram takich metod.:mad: [/quote] Na dzien dzisiejszy nie mam suki, ale!! Skreca mnie, jak widze dwie znajome panie, jedna z ulegla suczka tuz PO cieczce, druga z doroslym labem obskakujacym suczke, a wlascicielka pieska zero reakcji bo przecierz piesio ma byc reproduktorem i nie mozna go zniechecac :shake: na dodatek wlascicielka suczki tez nie reagowala, uwazala to za normalne. W zyciu nie pozwolilabym na cos takiego, bez wzgledu czy moje zwierzatko byloby obskakiwanym czy obskakujacym. qeram Wyobraz sobie sytuacje, mam dwa samce, jeden silny dominant, drugi raczej przecietny, w stadzie dzialaja bardz skutecznie. Teraz, kupuje suke (taki jest plan gdy pozwola mi na to warunki), suka dostaje cieczke. Zaznaczam, ze mam spore psy. Zgadnij co robia moje psy, gdy OBCY samiec bedzie probowal pokryc ICH suke :cool3: PS. Moje psy nie zwrocilyby uwagi na to, ze podnosisz kamien,nawet gdyby sie zdarzylo, ze jednak podbiegly by do Twojej suki, bo zerwala mi sie smycz czy cos tam innego.
darunia-puma Posted February 15, 2008 Posted February 15, 2008 to prawda nie zawsze rzucany kamień pomaga my czekamy na cieczkę shilli i już wiem ze jak zawsze chodze z psami razem z obojgiem to w czasie cieczki wolę nie narażać psów na starcia znam dobrze setha i wiem jaki jest bojowy teraz jak do nas podchodzi jakiś adorator to jest agresywny i gotowy do ataku a co dopiero jak shilla będzie miała cieczkę ?niewyobrazam sobie tego więc dla swoego i ich spokoju za tydzień lub dwa będą się szykowały osobne spacerki zawsze łatwiej będzie ściągnąć jakiegoś adoratora z shilli jak będzie sama niż zgrapywać ze ściany psa rozszarpanego przez setha
saJo Posted February 15, 2008 Posted February 15, 2008 [quote name='darunia-puma']niż zgrapywać ze ściany psa rozszarpanego przez setha[/quote] To go naucz lykac :evil_lol: PS. dla ludzi bez czarnego poczucia humoru: to byl zart :evil_lol:
*Monia* Posted February 15, 2008 Posted February 15, 2008 Przypomniało mi się jedno z "cieczkowych" wydarzeń z suńką. Jakoś musiałam Hexolinę wymęczyć mimo cieczki, więc wpadłam na genialny pomysł wybrania się na rower i to był błąd :roll:. Jechałam sobie spokojnie po wałach, gdzie akurat mało ludzi się kręciło, bo pora niespacerowa była, a nagle zobaczyłam psiaka. Zsiadłam z roweru, przytrzymałam suńkę i oganiałam się od psiaka. Przyszedł właściciel i wytłumaczyłam, że suńka ma cieczkę i żeby psiaka wziął na smycz i przytrzymał żeby za nami nie pobiegł. Właściciel grzecznie powiedział tak oczywiście, wziął psiaka i ruszyłam dalej. Nie zdążyłam odjechać nawet 20 metrów a psiak już był przy nas i o mało się nie zwaliłam z roweru na Hexę :angryy:. Tłumaczyłam żeby go przytrzymał a on zaraz psa puścił i do tego się cieszył później jak to jego piesek fajnie szybko biega jak mu zależy. Oczywiście za drugim razem już mu się nie spieszyło żeby zabrać psa, a Hexa tylko odskakiwała i tyłek chowała (na szczęście nie była chętna do amorów). Jak by nie można było psa dłużej przytrzymać........ Zła byłam wtedy nieprzeciętnie bo miało być tak fajnie a z obdrapanymi nogami wróciłam :shake:.
darunia-puma Posted February 15, 2008 Posted February 15, 2008 taaaaak fakt muszę nauczyć setha łykania w całości ihihhihihiihih
Greven Posted February 15, 2008 Posted February 15, 2008 wrrrrrrrr, cieczka u suki i "adoratorzy" :angryy: Suki mam sterylizowane, ale i tak temat podnosi mi ciśnienie, bo Axa przez długi czas nie była wysterylizowana i każda cieczka to był po prostu koszmar - furtka obsikana od góry do dołu, krzaki przy furtce uschnięte, ziemia rozdrapana. Za każdym razem 2-3 samczyki warujące od rana do nocy. Przez kilka dni w cieczce Axa miała chcicę. Wtedy potrafiła nie wysikać się całą dobę :roll: bo wystarczyło, że samczyk pojawił się w zasięgu wzroku, a ona traciła zainstersowanie wszystkim, poza nim. Doszło do tego, że w locie pakowałam sukę do zaparkowanego pod furtką auta i wywoziłam ją na pole pareset metrów od domu. Z nadzieją, że nie pojawi się jakiś "adorator". Psy potrafiły być tak zdesperowane, że mimo mojego odstraszania - ładowały się z marszu na sukę. Nie raz pociągnęłam z buta i nie wstydzę się tego. Chodziłam też po dzielnicy, szukałam właścicieli samczyków i grzecznie prosiłam, żeby trzymali swoje psy na posesji. Poskutkowało dopiero upierdliwe - po kilka razy dziennie - dzwonienie do straży miejskiej. Kilka razy zdażyło się, że przez furtkę wskakiwał do naszego ogrodu wielki czarny pies w typie bulla (tylko znacznie większy, podchodzący niemal pod doga). AGRESYWNY. Potrafił w środku nocy szturmować szklane drzwi na taras, albo rzucać się na drzwi wejściowe. Nie bał się przeganiania, reagował przywarowaniem i warczeniem. Jak teraz widzę samczyki koczujące pod bramami, klatkami schodowymi, furtkami - ogarnia mnie złość :angryy:
lorraine Posted February 15, 2008 Posted February 15, 2008 [quote name='qeram']W kilku postach wyczytałem że niektórzy właściciele suczek z cieczką próbują kopać zalecające się psy. Nie popieram takich metod.:mad: Jak miałem jeszcze nie sterylizowaną sukę to najlepszym sposobem było schylenie się niby po kamień i zamach tak jak by się chciało adoratora trafić. W 100% pomagało. Czasami miałem nawet kamień ale tak rzucałem żeby go nie trafić. Delikwent po takim zabiegu trzymał się z reguły na dystans. Jeżeli już kopnąć to właścicieli piesków biegających bez nadzoru. Pies nie jest niczemu winien, to silniejsze od niego.[/quote] Ten pies biegal bez nadzoru, wlasciciela nie bylo [U]nigdzie. [/U]Moich zamachow pies sie bal, ale wracal jak bumerang. Przez pol godziny. Tez nie popieram takich metod ale jak przez pol godziny suka sie nie moze zalatwic nawet to swiety stracilby cierpliwosc! Aha i jakby ktos proponowal suke wysterylizowac zeby sie adoratorzy nie platali to informuje ze suka byla sterylizowana ;) W schronisku, ostal sie ino kawalek jajnika - we wtorek wycinamy. Mam nadzieje ze to ostatecznie zakonczy ten rozdzial zycia. ps. A Fobia tez juz wariuje od tych samcow i od tego ze wredna pancia ich odgania, w glowie jej sie poplatalo i dzis probowala z desperacji pokryc swojego kumpla, jedynego psa ktory nie usiluje pokryc jej :D
Recommended Posts