zmierzchnica Posted December 24, 2008 Posted December 24, 2008 bonsai - a nie nawarczałaś na pana razem z Birmą? :diabloti: Ja za każdy głupi komentarz i każde głupie "piesku, hau hau" mam pretensje do ludzi, za nawrzeszczenie na mojego psa (prawda, że Twoja tymczasowiczka nie słyszy, ale sam fakt jest nieco oburzający) nie wiem co bym zrobiła (wolę się nie dowiadywać) :mad: Strasznie tego nie lubię. Jeśli mój pies komuś nie szkodzi - kontroluję go i nie stanowi zagrożenia - to innym dwunożnym wara od niego, nieważne co robi :diabloti: Poza tym krzyk pobudza tylko szczekanie (moja rzadko bywająca u nas babcia zawołała dzisiaj do psów "cicho bądźcie" - normalnie uspokoiłabym je w chwilę, po krzyku zajęło mi to o wiele więcej czasu :roll:)
bonsai_88 Posted December 24, 2008 Posted December 24, 2008 [B]Zmierzchnica[/B] może dodam, że dla mnie "Młoda się rozszczekała" oznacza, że szczeknęła parę razy... Birma prawie w ogóle nie szczeka na spacerach, wiec każde szczeknięcie to dla mnie już rozszczekanie :evil_lol:. Panu powiedziałam, że może sobie krzyczeć do woli, a Młoda i tak nie usłyszy... Swoją drogą suka ONa od tego pana zaledwie 3 razy zaatakowała Birmę, raz jak zaatakowała Birmę i Jagę jednocześnie została w końcu chwycona przez Birmę i... i pan w końcu nauczył się, do czego służy smycz :multi:. Teraz suka nadal biega po osiedlu luzem, chyba że JA idę :diabloti:... Tak więc do plucia sie od pana już sie przyzwyczaiłam i głównie to go olewam ;) A swoją drogą jak widzisz, że szczeka na ciebie jeszcze nie wychowany szczeniaczek to też się plujesz :razz:? Bo Młoda ma jakieś 4-5 miesięcy i szczeniakowatość jej z pyska bije :lol:...
zmierzchnica Posted December 24, 2008 Posted December 24, 2008 [B]bonsai_88[/B] - jak psy szczekają, to mi zupełnie to nie przeszkadza (no chyba że są bez smyczy i są agresywne), ale jak właściciele szczekają (notorycznie to się zdarza:razz:) to już bardziej :diabloti: Moje sucze, szczególnie młoda, boją się ludzi i każda ich durna reakcja (krzyk, niespodziewana próba głaskania) to dla mnie kolejne parę dni świrów suki na widok ludzi :shake: Tak więc głównie ludzie mnie doprowadzają do skrajnej irytacji. Ale w sumie to prawda, najlepiej głupie komentarze jest olewać, bo każda reakcja powoduje, że osoba komentująca się nakręca... tylko że mi jakoś się olewać nie udaje :evil_lol:
bonsai_88 Posted December 24, 2008 Posted December 24, 2008 Czy ja zawsze muszę mieć pecha :placz:... Właśnie jest u mnie przepiękna pogoda na dłuższy, wieczorny spacerek z psami między domkami :cool3:. Spuściłam obie dziewczyny i idę sobie wesoło... poćwiczyłam przywoływanie jednej i drugiej [Mała przybiega na klepnięcie w udo... trzeba tylko wyczaić moment kiedy się patrzy :lol:]. W pewnym momencie wyrastają przede mną 3 duże psy w typie ONa - same, bez właściciela :shake:. Nie miałam gdzie się schować przed psami, posadziłam dziewczyny na tyłkach, zapięłam Młodą [przecież w razie czego ona nie usłyszy, że ją wołam!], Birmę zostawiłam luzem. Psy podchodzą co raz bliżej, nagle 2 z nich zaczynają atak :crazyeye:. Moje dziewczyny nie mogły ich sprowokować! Birma patrzyła się na mnie, a o sprowokowaniu przez szczeniaka jeszcze nie słyszałam :razz:. Psy atakowały mnie z takiej strony, że nawet nie miałam jak uciec do czyjegokolwiek ogrodu :placz:. Ponieważ nie miałam wyjścia i panicznie bałam się o Małą pozwoliłam Birmie zaatakować :shake:. Młodej udało się odgonić te 2 psy od nas, mi z Małą udało się uciec do ogrodu. W tym momencie ruszył trzeci pies. Birma została odcięta ode mnie przez 2 psy :shake:. Jak tylko zamknęłam furtkę [cały czas byłam przygotowana na otwarcie furki dla młodej i wpuszczenie jej], to Birma zrobiła w tył zwrot i długą [jeszcze nigdy tak się o nią nie bałam]. Na szczęście była duuużo szybsza od goniących ją psów. Obiegła prawie całe osiedle domków [tam nie ma jak skrócić drogę, więc nie miała wyboru :roll:] i przybiegła od drugiej strony. Wpuściłam ją do ogrodu, w tym momencie psy znowu pojawiły się u wylotu ulicy, ale jak zobaczyły, że nie ma nas na ulicy to poszły spowrotem w stronę, z której przyszły. Ja zaczęłam dobijać się do ludzi z domku. Na szczęście otworzyli... poprosiłam ich, żeby zadzwonili do schroniska, bo po osiedlu biegają 3 duże, agresywne psy. Miała o tyle dużo szczęścia, że akurat syn wracał do siebie z wigili i podrzucił mnie samochodem pod mój blok. Inaczej chyba siedziałabym w tym ogrodzie do białego rana, bo panicznie bałam się, że psy znowu się pojawią :placz:. W domu obejrzałam dokłądnie Birmę - nie ma żadnego zadrapania. Gdyby nie ona to pewnie ja i Młoda byłybyśmy pogryzione :shake:...
AngelsDream Posted December 24, 2008 Posted December 24, 2008 [quote name='bonsai_88']Czy ja zawsze muszę mieć pecha :placz:... Właśnie jest u mnie przepiękna pogoda na dłuższy, wieczorny spacerek z psami między domkami :cool3:. Spuściłam obie dziewczyny i idę sobie wesoło... poćwiczyłam przywoływanie jednej i drugiej [Mała przybiega na klepnięcie w udo... trzeba tylko wyczaić moment kiedy się patrzy :lol:]. W pewnym momencie wyrastają przede mną 3 duże psy w typie ONa - same, bez właściciela :shake:. Nie miałam gdzie się schować przed psami, posadziłam dziewczyny na tyłkach, zapięłam Młodą [przecież w razie czego ona nie usłyszy, że ją wołam!], Birmę zostawiłam luzem. Psy podchodzą co raz bliżej, nagle 2 z nich zaczynają atak :crazyeye:. Moje dziewczyny nie mogły ich sprowokować! Birma patrzyła się na mnie, a o sprowokowaniu przez szczeniaka jeszcze nie słyszałam :razz:. Psy atakowały mnie z takiej strony, że nawet nie miałam jak uciec do czyjegokolwiek ogrodu :placz:. Ponieważ nie miałam wyjścia i panicznie bałam się o Małą pozwoliłam Birmie zaatakować :shake:. Młodej udało się odgonić te 2 psy od nas, mi z Małą udało się uciec do ogrodu. W tym momencie ruszył trzeci pies. Birma została odcięta ode mnie przez 2 psy :shake:. Jak tylko zamknęłam furtkę [cały czas byłam przygotowana na otwarcie furki dla młodej i wpuszczenie jej], to Birma zrobiła w tył zwrot i długą [jeszcze nigdy tak się o nią nie bałam]. Na szczęście była duuużo szybsza od goniących ją psów. Obiegła prawie całe osiedle domków [tam nie ma jak skrócić drogę, więc nie miała wyboru :roll:] i przybiegła od drugiej strony. Wpuściłam ją do ogrodu, w tym momencie psy znowu pojawiły się u wylotu ulicy, ale jak zobaczyły, że nie ma nas na ulicy to poszły spowrotem w stronę, z której przyszły. Ja zaczęłam dobijać się do ludzi z domku. Na szczęście otworzyli... poprosiłam ich, żeby zadzwonili do schroniska, bo po osiedlu biegają 3 duże, agresywne psy. Miała o tyle dużo szczęścia, że akurat syn wracał do siebie z wigili i podrzucił mnie samochodem pod mój blok. Inaczej chyba siedziałabym w tym ogrodzie do białego rana, bo panicznie bałam się, że psy znowu się pojawią :placz:. W domu obejrzałam dokłądnie Birmę - nie ma żadnego zadrapania. Gdyby nie ona to pewnie ja i Młoda byłybyśmy pogryzione :shake:...[/QUOTE] Nie sądziłam, że kiedyś pomyślę, że wyjdzie wam na dobre, że Birma nie zapomniała wszystkiego...
zmierzchnica Posted December 24, 2008 Posted December 24, 2008 [B]bonsai_88[/B] - makabra, nie zazdroszczę Ci :shake: Dobrze, że Birma sobie poradziła... Co za debil wypuszcza 3 agresywne psy? To chyba nie bezdomne zwierzęta, bezdomniaki zwykle nie atakują wszystkiego co się rusza... Masakra. Schronisko zapowiedziało przyjazd? Może wiesz,czy coś zrobią w tym kierunku?... Jejku, ale wam się "przygoda" trafiła, i to akurat na wigilię :angryy:
bonsai_88 Posted December 24, 2008 Posted December 24, 2008 Birma była niesamowita... najpierw, mimo warczenia psów była wpatrzona we mnie i nie reagowała, a później na jedno paniczne "Birma, OK" ruszyła do obrony... zachowała się lepiej i posłuszniej niż najlepszy pies obronny - po prostu idealnie... A czemu "ok"? Bo Birma mimo wszystko jest psem bez mała wiecznie "naładowanym", wystarczy jej pozwolić...
Saite Posted December 24, 2008 Posted December 24, 2008 Ale przygoda Bonsai! Dobrze, że tamte psiska nie były zdeterminowane i gotowe na eliminację Birmy, (tudzież Ciebie lub szczeniorki), no i że jej udało się je w rezultacie sprytnie wystawić. Miałyście szczęście, Bohaterki :loveu:
bonsai_88 Posted December 24, 2008 Posted December 24, 2008 [B]Saite [/B]właśnie rzecz w tym, że psy chciały wyeliminować Birmę - one się nie biły dla żartów :shake:. Atakowały też na serio - trochę mam z psami do czynienia, nie puściła bym na nie Birmy, jakby była szansa je jakąś odstraszyć :roll:. Tak samo nie dla żartów rzuciły się w pogoń za młodą, jak ta zaczęła uciekać... Dobrze, że moja bestia już nie raz się z psami biła, więc ma doświadczenie [ma pełno szram na ciele, do tego ja już parę razy widziałam jak rozkłada na łopatki większe i silniejsze psy :mad:], a do tego jest niesamowicie szybka... Chyba tylko dzięki temu nic jej się nie stało... bo czy tamte psy są całe to mnie w tym momencie nie obchodzi...
Saite Posted December 25, 2008 Posted December 25, 2008 Jestem pełna uznania dla Birmy Bonsai, ale masz chyba świadomość, że psy, które chcą zadać jak najdotkliwszą krzywdę czy uśmiercić, zrobią to szczególnie, gdy jest ich więcej niż jeden i nie należą do małych, tu bojowa postawa czy odwaga przeciwnika/ofiary nie ostudzi ich zapału, wręcz przeciwnie. Są psy, które walczą, by walczyć nawet, jeśli wygląda to groźnie oraz wymaga interwencji chirurgicznej i jest na szczęście znacznie mniejsza grupa tych, które się "nie cyrtolą" i interesuje je "efekt" (śmiertelny), ofiary takich psów często nie są nawet specjalnie poranione. Ja tam się cieszę, że Birma wróciła w jednym kawałku, bo jak zapewne wiesz przy ataku dwóch psów istnieje realne ryzyko choćby "rozerwania". Byłam zresztą i niestety świadkiem m.in. czegoś takiego. Jeśli ujmuję Birmie tzn. jeśli Ty to tak odbierasz, a ona przegoniła napastników gotowych dosłownie na wszystko dzięki przewadze fizycznej, doświadczeniu oraz uściskowi szczęk, nie doznając przy tym najmniejszego uszczerbku, to zwracam honor.;)
bonsai_88 Posted December 25, 2008 Posted December 25, 2008 [B]Saite[/B] toż ona ich nie przegoniła - ona najpierw ich zatrzymała na chwilkę [może 2-3 sekundy, nie więcej... grunt, że wystarczyło], a później udało jej się uciec - na szczęście mam bardzo szybkiego psa i pozostałe jej nie dogoniły, mimo że naprawdę próbowały... zdaję sobie sprawę, że jakby walka potrwała dłużej to psy mogłyby Birmie zrobić coś poważnego właśnie mn. przez chwycenie z 2 stron :shake:... właśnie dlatego tak bardzo się bałam, jak Birma mi zniknęła z oczu - nie wiedziałam, czy psy jej jednak nie dorwały... i tak jestem zdania, że ja [bo miałam te 2-3 sekundy na ucieczkę] i Birma [bo o dziwo wyszła bez szwanku] miałyśmy dzisiaj mimo wszystko niesamowicie duuużo szczęścia... A... z tym jak napisałam, że Birma zachowała się jak najlepszy pies obronny to mi o posłuszeństwo chodziło, nie o przegonienie psiaków :razz:... Ja uważam, że dzięki zwinności, doświadczeniu itp. itd. Birma miała większe szanse w unikaniu ran przez te parę sekund ;)
aina155 Posted December 25, 2008 Posted December 25, 2008 Całe szczescie ze Birmie nic sie nie stalo. Dobrze ze cala trojka wyszla bez szwanku z tej sytuajci, bo naprawde moglo sie groznie zakonczyc. Wczorja bylam na spacerku z FIona. Idziemy, widze ze trzy psiaki biegaja, ale sa z pania ktora je wola. Ludze sie wiec nadzieja ze je zabierze. No i owszem pani zabrala dwa psty a trzei (jaka Pusia, Pysia albo inna Sonia) leci w moja strone. Podlecial do Fiony, wachaja sie. Po swojej suce widze ze syt. jest napieta, chociaz Fiona na poczatku miala pokojowe zamiary, tamta tez marsczy nos. Ale widze ze pani po suke idzie i ja wola (oczywiscie nie slucha bo po co nauczyc psa ptzychodzenia na wolanie). I za chwile tamta zeby na wierzchu i probuje mi suczydlo za szyje zlapac. Odciagnelam Fione (ktora byla juz gotowa do obrony), podnioslam rece do gory, krzyknelam tupnelam i Pusia zwiala jeszcze szybciej niz przyleciala do nas (Fiona w tym momencie chamuje swoja chec obrony, bo nia ma pani co denerwowac jak krzyczy). Pani sie na mnie jak na wariata patzryla :diabloti: A na koniec jeszcze do pani krzyknelam ze agresywne psy to sie na smyczy prowadza, chociaz tak naprawde to wszystkie si powinno prpwadzac ale juz sie nie czepiajmy. Nie musze chyba mowic ze przepraszam nie uslyszalam?
AngelsDream Posted December 25, 2008 Posted December 25, 2008 Ja przestałam się czuć odpowiedzialna za cudze psy, które same podlatują do ataku... Pan wyszedł z klatki - doskonale widział nas i chłopaków, bo przeszedł za samachodami, ale swojego jamnika zostawił. Jamnik skoczył z zębami do Baaja, ja poluzowałam Celara zanim zaczął jazgotać. Jamnik zesztywniał, zabraliśmy psy z komentarzem - No proszę, do dwóch już nie był odważny. Tymczasem jego pan komentował coś o głupocie i wieku swojego psa - szkoda, że o sobie nie pomyślał.
Saite Posted December 25, 2008 Posted December 25, 2008 Ja tego od lat pojąć nie mogę, że odpowiedzialność spada na przewodników dużych psów w interakcjach mały pies kontra duży, mówię o sytuacji, gdy duży jest pod kontrolą, a mały nie. Twój większy, potencjalnie groźniejszy, to ty się pałuj i chroń za wszelką cenę niedopilnowanego, prowokującego kurdupla. A już jak masz więcej niż jednego psa, to w ogóle kaplica. U mnie nastąpił bunt już jakiś czas temu przeciw tej nierówności i nie jeden "mądry" właściciel już ode mnie usłyszał, dzięki temu jestem przez niektórych omijana szerokim łukiem i mam spokój. Niektórzy też widząc, co moje psy potrafią zrobić podbiegaczom przede wszystkim większych rozmiarów, odkryli zalety smyczy i przekonali się do jej stosowania. Są też tacy "dziwni" ludzie, którzy się naczytają jakichś publikacji o wychowywaniu psów i później wcielają tę nie do końca zrozumianą właściwie wiedzę w życie. Na osiedlu mam taką kobietę, która już pół roku mnie przekonuje, drąc się przez pół trawnika do mnie z odległości, że moje psy tylko tak warczą, ale gdyby im dać szanse się z bliska zapoznać z jej mikroskopijnym (szczekliwym) pieskiem, to by na pewno zareagowały łagodnie i go polubiły, tylko ja muszę dać im szanse. Prośby, by nas omijała i nie krzyczała do mnie (na co moje psy też reagują agresją) nie przyniosły skutku. Ta pani ostatnim razem, gdy ją widziałam zaczęła nas właściwie gonić. Teraz tylko czekam, aż się zacznie na nas czaić za którymś rogiem.:diabloti:
moon_light Posted December 25, 2008 Posted December 25, 2008 [quote name='AngelsDream']Ja przestałam się czuć odpowiedzialna za cudze psy, które same podlatują do ataku... Pan wyszedł z klatki - doskonale widział nas i chłopaków, bo przeszedł za samachodami, ale swojego jamnika zostawił. Jamnik skoczył z zębami do Baaja, ja poluzowałam Celara zanim zaczął jazgotać. Jamnik zesztywniał, zabraliśmy psa z komentarzem - No proszę, do dwóch już nie był odważny. Tymczasem jego pan komentował coś o głupocie i wieku swojego psa - szkoda, że o sobie nie pomyślał.[/quote] Czy jamnik jest rudy, i ma jakieś durnowate imie ? typu Fafik itp ?? ..bo znam taki duet(ten sam repertuar textów pana)..;)
DuzyTomek2007 Posted December 25, 2008 Posted December 25, 2008 Straszne macie spięcia widzę :cool3: Ja aktualnie mam 2 bestie sznaucer mini, które oczywiście gonią bez smyczy po łąkach. I spotkaliśmy tylko jednego psa -akitę- który mi pogryzł Ejka. Ale szybko je rozdzieliliśmy i spokój. Mój pies jak widzi, że duży jest agresywny to nie podchodzi. A ja na wszelki wypadek noszę żel pieprzowy coby obronić mojego przed jakimś zbójem :lol: Ale wiem, że w psim parku zdarzają się różne sytuacje. Niedawno amstaffka pogryzła konkretnie kundelka. Ale generalnie jeżeli ktoś ma agresywnego bądź zaczepnego psa to unika tego typu miejsc. Choć spięcia się zdarzają. Swoją drogą nie ma lepszego miejsca na socjalizację psów. Niejeden osiedlowy psi "kozak" dostał tam po uszach i złagodniał.
Martens Posted December 25, 2008 Posted December 25, 2008 I wszystko ok dopóki socjalizacja nie odbywa się wbrew woli któregoś z właścicieli :razz:
effcyk Posted December 25, 2008 Posted December 25, 2008 strasznie nie lubie takiego chamstwa wlascicieli innych psow, mialam kiedys kundelka sredniej wielkosci ale taki dosc masywny, niedaleko mnie mieszkał facet który tez mial kundla bardzo podobnej postury i wielkosci jak moj. Czesto jak chodzil ze swoim na spacery , spuszczal go i szczuł na mnie i mojego psa co konczylo sie bojką psów (facet jakis nienormalny ja mialam moze z 14 lat a facet w takim wieku ze mogłby byc moim ojcem...chyba jarał sie tym widząc jak sie psy gryzą )nawet pewnego dnia jechal rowerem jego pies kolo niego spuszczony, moj tata kosil trawnik przed domem i furtka byla otwarta a moj piesek wyszedl na ulice kręcąc sie kolo mojego taty. Facet podjechal oczywiscie zaraz rzucil "bierz go" , moj pies nie zareagowal bo zajal sie czym innym - tamten jak podlecial i rzucil sie na mojego to az sie od bramy moj pies odbil, moj tata od razu zaczął krzyczec na faceta ale tatmten to olał i odjechał dumny nie wiedząc z czego . Powiedzialam sobie "nie daruje chamowi" , dosłownie po kilu dniach idąc z basterem patrze znów ten sam kolo na rowerze szczesliwy juz ze jego pies zaraz nas zaatakuje, a ja psa ze smyczy , baster jak sie wściekl i sie rozpedził tak mu psa pogonił że faceta od tej pory juz z psem nie widzialam ..... potem miałam kundelka małego - bojazliwy troche ale wiadomo jak nas jakis zaatakowal to ja psa ne rece i jakos to bylo , niestety psiak zginął mi pół roku temu :-( . Dziś mam 2,5 miesiecznego czarnego labradora - no jego to juz na spacerze za jakis czas na ręce nie wezme :p. miejmy nadziejeze nasze spacerki beda spokojne:lol:
aina155 Posted December 25, 2008 Posted December 25, 2008 [quote name='DuzyTomek2007']Straszne macie spięcia widzę :cool3: Ja aktualnie mam 2 bestie sznaucer mini, które oczywiście gonią bez smyczy po łąkach. I spotkaliśmy tylko jednego psa -akitę- który mi pogryzł Ejka. Ale szybko je rozdzieliliśmy i spokój. Mój pies jak widzi, że duży jest agresywny to nie podchodzi. A ja na wszelki wypadek noszę żel pieprzowy coby obronić mojego przed jakimś zbójem :lol: Ale wiem, że w psim parku zdarzają się różne sytuacje. Niedawno amstaffka pogryzła konkretnie kundelka. Ale generalnie jeżeli ktoś ma agresywnego bądź zaczepnego psa to unika tego typu miejsc. Choć spięcia się zdarzają. Swoją drogą nie ma lepszego miejsca na socjalizację psów. Niejeden osiedlowy psi "kozak" dostał tam po uszach i złagodniał.[/quote] Na psiej łaczce to i moja suka gania bez smyczy, ale ta sytuacja o ktorj pislam to sie dziala powiedzmy na ulicy (tzn to nie jest droga tylko takie przejscie mieedyz trzema sasiadujacym budynkami). Owszem ja toleruje psie zapoznawanie ale na jakis sensownych zasadach a nie na ura brura rzuca sie na mnie obcy pies z zebami na wierzchu. Ostatnio to chyba jakas moda zapanowala na niewychowywanie psow. Albo wyprowadzanie oddzielnie smyczy i psa A tak poza tym to moja suka jest raczej z tych malych pieskow, 34 cm w klebie wiec tym bardziej sobie nie zycze rzucanai sie obcych wiekszych psow na nia. Bo wtedy ja staje sie grozna i tyle.
Chefrenek Posted December 25, 2008 Posted December 25, 2008 [quote name='Martens']I wszystko ok dopóki socjalizacja nie odbywa się wbrew woli któregoś z właścicieli :razz:[/quote] Dokładnie ja mam ciągle jakieś akcje ale się nie patyczkuję tym bardziej, że mam chorego psa i nie życzę sobie "cyrków" w postaci napaści świrniętego burka.:mad::mad::mad:
DuzyTomek2007 Posted December 25, 2008 Posted December 25, 2008 U nas na osiedlu mieszkał facet który robił podobnie. Szczuł psa a sam chował się za drzewem i cieszył się na widok gryzących się psów. Pewnego razu poszczuł swojego wilczura na gościa z dobermanem. Doberman ostro się postawił, wilczur uciekł a właściciel dobka wyjął gościa zza drzewa i skatował go porządnie- facet długi czas był w szpitalu. Wyprowadził się błyskawicznie. Od tego czasu praktycznie nie zdarzają się spięcie choć są u nas naprawdę dziwne zwierzaki np. bullterrier łagodny jak baradnek i wściekły labek gryzący wszystko co się rusza ( on zawsze na smyczy). A jednymi z najagresywniejszych psów jakie widziałem są... jamniki! Już parokrotnie byłem świadkiem jak jamnik złapał za łydkę przechodzącą osobę. Tylko ludzie o tym nie mówią bo głupio się przyznać że cię pogryzł jamnik :evil_lol: Ja najpierw satarm się rozmawiać a w razie ataku to żeluję napastnika (psu się krzywda nie stanie, pokicha trochę) a i właścicielowi nie pożałuję :eviltong:
Chefrenek Posted December 25, 2008 Posted December 25, 2008 [quote name='DuzyTomek2007']Doberman ostro się postawił, wilczur uciekł a właściciel dobka wyjął gościa zza drzewa i skatował go porządnie- facet długi czas był w szpitalu. Wyprowadził się błyskawicznie. [/quote] To mi się podoba.:oops::oops::oops::oops::diabloti::diabloti::diabloti::diabloti:
evel Posted December 25, 2008 Posted December 25, 2008 [quote name='DuzyTomek2007']A jednymi z najagresywniejszych psów jakie widziałem są... jamniki! Już parokrotnie byłem świadkiem jak jamnik złapał za łydkę przechodzącą osobę. Tylko ludzie o tym nie mówią bo głupio się przyznać że cię pogryzł jamnik :evil_lol:[/quote] ja wiem, czy najbardziej agresywne... raczej najbardziej "czepliwe"... :eviltong: miałam zły dzień, wracałam wieczorem do domu a tu jakaś babeczka wyprowadza sobie komórkę na spacer, patrzę, zza babki wylatuje jamnik drący japę i na mnie szarżuje, stanęłam sobie w miejscu, jamnik usłyszał ode mnie soczyste słówko na S :evil_lol: wyhamował i drze paszczę z bezpiecznej odległości a pancia do komórki "muszę kończyć" i machnęła na jamnika po czym się oddalili. nie można zamiast telefonu wziąć na spacer SMYCZY? :niewiem:
bonsai_88 Posted December 25, 2008 Posted December 25, 2008 [quote name='evl']nie można zamiast telefonu wziąć na spacer SMYCZY? :niewiem:[/quote] A mam ci powiedzieć jak wołamy w domu na komórkę? :diabloti:... Swoją drogą ja wczoraj to akurat plułam sobie w brodę, że wzięłam smycz [Birma i tak potrafi chodzić luzem przy nodze] zamiast komórki :evil_lol:
Recommended Posts