anuula Posted November 19, 2008 Posted November 19, 2008 [quote name='bonsai_88']Jeśli wiesz, że twój pies nie pogryzie drugiego, a co najwyżej lekko poturbuje [twoja sunia miała kaganiec, więc co najwyżej mogła szczeniaka tym porządnie trzepnąć za brak kultury :razz:], to jest to najlepsze wyjście[/quote] dokładnie tak :p ręce opadają jakie ludzie mają "pomysły na życie" :shake: jeszcze w poczekalni u weta rozwalił mnie pan, który beztrosko do nas podszedł ze swoją pociechą domagając sie by nasze psiaczki się poznały, obwąchały,pobawiły..... w poczekalni...u weterynarza...:razz: facet się obraził kiedy wyraziłam stanowczy sprzeciw...nie ma to jak sprzyjające warunki do załapania różnych cudacznych bakterioz...:cool1: no i standardowe puszczanie psa luzem " bo on nikomu krzywdy nie zrobi" grrrrrrrrrr....a co mnie to obchodzi, a może ja panicznie boję się obcych psów? albo najzwyczajniej w świecie sobie nie życze...? aaa i jeszcze najfajniej jest gdy co krok ktoś "życzliwy" rozczula sie nad twoim psiakiem, bo taki słodziak....i jak tu go nie pomacać... a grzecznie zwróć uwagę to przez pół osiedla ryczy jaka niedobra, okrutna dla psa jesteś :diabloti: yyyy a może ja serio jakaś nadwrażliwa?? :shake::shake::razz::angryy::diabloti:
Bzikowa Posted November 19, 2008 Posted November 19, 2008 ludzie naprawdę nie mają mózgów... :shake: już któryś raz wpuszczam do klatki (nie swojej, innej na osiedlu) małego rudego pieska, który sam się wyprowadza (tzn pani go wypuszcza żeby sobie pobiegał :roll:) - taaak, może jak jest cieplej to ten pies się od klatki oddala (nie wiem, widuję go od niecałego miesiąca) ale teraz sytuacja wygląda tak, ze kobieta go wypuszcza, piesek idzie zrobić co potrzeba na pobliski trawniczek i wraca pod klatkę gdzie siedzi trzęsąc się z zimna :roll: wiem bo raz widziałam jak go wypuszcza, blisko tej klatki jest łączka gdzie ja chodzę z Bzikiem ćwiczyć różne głupoty i to widziałam. I wczoraj przechodziłam tamtędy, rudy piesek znowu siedział pod klatką (a było w ch** zimno) więc podeszłam, wpuściłam przynajmniej do przedsionka i poszłam - po chwili wychodzi jego właścicielka i mi dziękuje z uśmiechem na ustach! Zamurowało mnie, że nawet nic jej nie powiedziałam. Ona naprawdę myśli, że w tym nie ma nic złego... Boże, gdybym miała wypuścić swojego psa luzem i nie wiedzieć co się z nim dzieje to bym zeszła na zawał po minucie... Nie rozumiem, po prostu nie mieści mi się to w głowie!
evel Posted November 19, 2008 Posted November 19, 2008 [quote name='Bzikowa']ludzie naprawdę nie mają mózgów... :shake: już któryś raz wpuszczam do klatki (nie swojej, innej na osiedlu) małego rudego pieska, który sam się wyprowadza (tzn pani go wypuszcza żeby sobie pobiegał :roll:) - taaak, może jak jest cieplej to ten pies się od klatki oddala (nie wiem, widuję go od niecałego miesiąca) ale teraz sytuacja wygląda tak, ze kobieta go wypuszcza, piesek idzie zrobić co potrzeba na pobliski trawniczek i wraca pod klatkę gdzie siedzi trzęsąc się z zimna :roll: wiem bo raz widziałam jak go wypuszcza, blisko tej klatki jest łączka gdzie ja chodzę z Bzikiem ćwiczyć różne głupoty i to widziałam. I wczoraj przechodziłam tamtędy, rudy piesek znowu siedział pod klatką (a było w ch** zimno) więc podeszłam, wpuściłam przynajmniej do przedsionka i poszłam - po chwili wychodzi jego właścicielka i mi dziękuje z uśmiechem na ustach! Zamurowało mnie, że nawet nic jej nie powiedziałam. Ona naprawdę myśli, że w tym nie ma nic złego... Boże, gdybym miała wypuścić swojego psa luzem i nie wiedzieć co się z nim dzieje to bym zeszła na zawał po minucie... Nie rozumiem, po prostu nie mieści mi się to w głowie![/quote] też tak mam u siebie w klatce, starsza kobieta wypuszcza małego podpalańca, żeby "se polatał"... :shake: szkoda mi go strasznie, no ale co mam zrobić... odwożę go windą na 9 piętro, bo on po schodach nie chadza...
WŁADCZYNI Posted November 19, 2008 Posted November 19, 2008 ja też wpuszczam do klatki starą pudliczkę - szkoda mi suki, staruszka już, chyba lekko niedowidząca i się sama wyprowadza...:shake: A obok ruchliwa ulica, na trawnikach żarcie z trutką etc ehh próbowałam rozmawiać z właścicielami to usłyszałam że napewno nie wpadnie pod samochód, oraz że nie zjada śmieci. Nie wyobrażam sobie tak wypuszczać psa - ja nawet na działce co trochę sprawdzam czy suka jest cała, czy wszystko gra i tak dalej.
sleepingbyday Posted November 19, 2008 Posted November 19, 2008 [LEFT]odkąd byłam mała mielismy sukę, kundelka, znajdę spod śmietnika (od szczeniaka). chodziła za wasnymi sprawami, lubiła siedzieć na masce naszego samochodu pod blokiem, odprowadzała mnie do szkoły i w ogóle. myślelismy, że jak mnie odprowadzi do szkoły (przez skrzyzowanie) ,pozałatwia swoje sprawy, to czeka pod klatką, duzo ludzi w okolicach 8 rano sie kręci, to ją wpuszczają. a na górze albo ktoś jeszcze był w domu, albo sąsiadka wpuszczała ją, bo zawsze miała klucze. dina wydawała z siebie jeden-dwa szczeki informujące, że wróciła :-). w każdym razie po latach się wydało - nie,żeby czekała, aż ktoś ja na klatkę wpuści. dozorca się wygadał, ze od lat, jak dina chce wejść, to go szuka na osiedlu i każe sobie otworzyć, prowadzi go do naszego bloku :-).[/LEFT] ale wiecie - to nie był pies smutnie siedzący na trawniku lub pod klatką, całe osiedle ją znało, wiedziała gdzie idzie, jak przechodzić przez ulicę, wszyscy ja poważali... no i nie wypuszczalismy jej w zimę.. poza tym wszystkim był to najbardziej inteligentny pies, jakiego znałam kiedykolwiek. jest to o tyle obiektywna ocena,że tego samego zdania był mój kumpel nie lubiący psów... rzecz jasna, że my się raczej do tego nie przyczyniliśmy :cool3:, to był samorodek i samouk. nie był to pies tresowany, czy uczony więcej niż podstawowe komendy. ale rozwiązywanie zadań, jakie stawiała przed nia rzeczywistość, kreatywność, szybkie kojarzenie - rany boskie, była genialna. mogłabym o niej opowiedziec mnóstwo historii... teraz bym zeszła na zawał, jakby zosia miała wyjść sama na spacer, ale o dinę po prostu się nie baliśmy nigdy i nie jest to tylko kwestia szczęścia, że nic jej się nie stało, wiem to, bo z nią zyłam, znałam. umarła jak miała kilkanaście lat. była słaba, miała padaczkę starczą, zmiany w mózgu pourazowe (Kuba -żebyś się w piekle smażył za to, ze ją ugryzłeś w głowę nad jej własną miską :angryy:). dina była z nami jak długo mogła, a jak już nie mogła, popełniła samobójstwo... i nic mi się nie pomyliło. stało się to mniej więcej rok po śmierci mojego ojca i nie pamiętam, żeby jakaś wiekszą różnica w bólu czy w żałobie była w rodzinie. to tak a propos wypuszczania na dwór samopas. dobrze, że w końcu coś o niej więcej opowiedziałam. zoske kocham do szaleństwa, ale dina... to jak pierwsza wielka miłość, która kończy się przez śmierć,a nie przez wygaśnięcie uczuć.
Martens Posted November 20, 2008 Posted November 20, 2008 U mnie na osiedlu połowa psów wyprowadza się sama, w tym jedna mała sunia z mojej klatki. Często ją wpuszczam do środka, gorzej, kiedy idę z moją suką. Tamta od razu cała się jeży a przy mijaniu reaguje agresją lękową, jakimiś żabimi podskokami i wściekłym warczeniem. Moja jest sztywna, zjeżona i próbuje na tamtą nie patrzeć, ale widzę, że aż się gotuje. A co w tym najzabawniejszego? Kiedy idę z moją suką a właścicielka tamtej akurat jest, w panice zabiera swoją na ręce albo na smycz, gna po schodach do domu żeby tylko się z moją nie mijały. A kiedy biedne maleństwo samotnie stoi godzinę czy dwie pod blokiem albo na klatce schodowej, nikt jakoś się nie martwi co będzie, jak akurat będę wychodziła na spacer z psem :roll: Koniec końców to ja mam korridę w wąskiej klatce z dwoma zapienionymi sukami.
anuula Posted November 20, 2008 Posted November 20, 2008 no, nie ma to jak samowyprowadzający się pies :diabloti: o najfajniej kiedy taka cholera przyatakowała mnie podczas wieczornego spacerku z sie sunią., kiedy ta miała cieczke ....cudnie się odgania takiego gnojka - przednia zabawa :mad: siły już nie miałam, i role się odwrociły :diabloti: złapałam padalca za wszarz i.. "zaprosiłam do domu" psiak był w kagańcu i z obrożą ale zero informacji o właścicielu.. na weekend powędrował do znajomych a że osiedle niewielkie ... w poniedziałek przed pracą ide do piekarni i co widzę? :) ogłoszenie o biednym zagubionym psiaczku i rozpaczającej rodzince tego samego dnia piesek do nich wrócił ale dosłownie krew mnie zalała, kiedy dwa dni później cała sytuacja się powtórzyła.. okazało się, że pies jest z tych samospacerujących na życzenie właściciela:shake: tym razem ładnie zadzwoniłam na policję :evil_lol: powiedziałam co i jak mili panowie przejęli psiaka i.... odprowadzili go do domku :evil_lol: dając piękne pouczenie "rozpaczającej rodzince" na początek pouczenie... :diabloti::diabloti::diabloti:
zmierzchnica Posted November 20, 2008 Posted November 20, 2008 U mnie wszystkie małe samce latają samopas :razz: Nieważne, czy marzną potem pod drzwiami, przeszkadzają innym czy rzucają się do nóg biegającym dzieciom. Większość była parę razy potrącana przez auto, z dwa były już pogryzione. I co? I nic :cool1: Dowiedziałam się teraz od znajomej, że na psią łączkę nieopodal przychodzi koleś ("skejt") z młodym astopodobnym. Bije psa, uderza smyczą, kopie, wrzeszczy na niego. Znajoma zwróciła mu uwagę, to dowiedziała się, że jest głupią pi..., ma spier... i uważać, bo za niedługo ten pies ją zagryzie. Mam dość :shake:
sleepingbyday Posted November 20, 2008 Posted November 20, 2008 jak nastepnym razem przyjdzie twn zakompleksiony debil, to najpierw zqołac policję, dac im czas na dojaz, ale troche zanim dojadą znów pogadać z tym tłukiem... :cool3:
zmierzchnica Posted November 20, 2008 Posted November 20, 2008 Szkoda, że ja na niego nigdy nie trafiłam :roll: W sumie, jakbym zaczęła z nim dyskutować, a akurat policja podjechałaby, kiedy takimi kwiatkami we mnie by rzucał... :diabloti: Obawiam się jednak, że tego człowieka spotkałam kiedyś. Widziałam w nocy, jak dwóch kolesi w tym typie szło z agresywnymi astami na psią, dość odizolowaną łączkę. Mam nadzieję, że po prostu chcieli, żeby psy sobie pobiegały :roll:
WŁADCZYNI Posted November 20, 2008 Posted November 20, 2008 A mundurowi nie przyjmą zgłoszenia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa? Tak żeby częściej rzucali okiem na takie łączki? poraża mnie głupota - jak nie samowyprowadzające się pieseczki to takie z przydurnym właścicielem który wyprowadza i psa i smycz, ale rozłącznie i bez kontroli werbalnej. W sumie to czekam aż niektórym w końcu coś się stanie - może wtedy dotrze, bo mam dosyć użerania się z nimi. :angryy:
Apbt_sól Posted November 21, 2008 Posted November 21, 2008 norma.. kude , mnie pani z sznaucerka suczka ktora łapymoich psow podgryza , straszy iz psy mi uspia , bo sa TE!! , TE złe.. a jje jest super... po 157754543322 wezwaniu zalapie ze trzeba odejsc... predzej jednak dostamnie buta.... brtalnie ale sukazyje.. a pani.. ma mnie za prostaczke bo jak to!!! jej pies grizie a moje się bronią!!:mad: to nie do przyjecia! :angryy:
Vectra Posted November 21, 2008 Posted November 21, 2008 u weta w poczekalni - wczoraj :diabloti: Mania ma 5 miesięcy :cool1: byłam ja , Mania , małżeństwo i pies - jakiś kundelek Mania na widok pieska , odstawiła taniec miłości , radości i wszelkich uległym przyjacielskich gestów .... Kundel warczał , pan do pani - trzymaj go krótko , bo tamten pies to z tych agresywnych :multi: :multi: i jak tu nie wybuchnąć śmiechem ? :evil_lol: bo dalej , w poczekalni pojawił się wujek weterynarz i Mania odstawiła taki sam teatr na jego widok ... wet wziął ją na ręce , wylizała go dookoła . powiedział do niej - Ty agresywny Marianie :loveu: i zaniósł Manie do gabinetu .. Bo Mania vel Marian , cieszy się jak debil , do wszystkie co żywe ..no kokietka pełną gębą :lol: ale to nie koniec , jak wychodziliśmy z gabinetu , to przylazł inny piesek . i ten sam kundel z małżeństwem i ten nowy , zajadły z wystającymi zębami ... już nie był agresywny , tylko pan do pani - przemówił - jaki odważny :loveu: Szkoda że nie było z nami Lalki , bo pewno by było lepsze szoł :evil_lol: Dodam , że Lalka absolutnie nie reaguje na zaczepki innych psów , ale jej wygląd paraliżuje "znawców" o by się działo :evilbat: w poniedziałek mamy kontrole u weta , nie omieszkam Lalki zabrać :diabloti:
zmierzchnica Posted November 21, 2008 Posted November 21, 2008 [quote name='WŁADCZYNI']A mundurowi nie przyjmą zgłoszenia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa? Tak żeby częściej rzucali okiem na takie łączki? poraża mnie głupota - jak nie samowyprowadzające się pieseczki to takie z przydurnym właścicielem który wyprowadza i psa i smycz, ale rozłącznie i bez kontroli werbalnej. W sumie to czekam aż niektórym w końcu coś się stanie - może wtedy dotrze, bo mam dosyć użerania się z nimi. :angryy:[/quote] Nie sądzę, by ich to zainteresowało. Zresztą, jeżdżą tam często, kiedy robią sobie przerwę :evil_lol: Wtedy stoją i stoją i stoją... Z pół godziny. I żaden właściciel pseudoasta, chcący sobie psa "poćwiczyć" wtedy tam nie chodzi zwyczajnie :razz: Vectra - koniecznie zdaj nam relację z wizyty :diabloti:
anuula Posted November 21, 2008 Posted November 21, 2008 [quote name='sleepingbyday']jak nastepnym razem przyjdzie twn zakompleksiony debil, to najpierw zqołac policję, dac im czas na dojaz, ale troche zanim dojadą znów pogadać z tym tłukiem... :cool3:[/quote] :cool1: ja bym uparcie filowała na gościa :mad: już jakiś czas temu pozbyłam się skrupułów i bez masełka wale pod 112 :evil_lol: zawsze można pozostać anonimowym a tacy kolesie są nie do przyjęcia :shake:
evel Posted November 23, 2008 Posted November 23, 2008 [quote name='Vectra']u weta w poczekalni - wczoraj :diabloti: Mania ma 5 miesięcy :cool1: byłam ja , Mania , małżeństwo i pies - jakiś kundelek Mania na widok pieska , odstawiła taniec miłości , radości i wszelkich uległym przyjacielskich gestów .... Kundel warczał , pan do pani - trzymaj go krótko , bo tamten pies to z tych agresywnych :multi: :multi: i jak tu nie wybuchnąć śmiechem ? :evil_lol: bo dalej , w poczekalni pojawił się wujek weterynarz i Mania odstawiła taki sam teatr na jego widok ... wet wziął ją na ręce , wylizała go dookoła . powiedział do niej - Ty agresywny Marianie :loveu: i zaniósł Manie do gabinetu .. Bo Mania vel Marian , cieszy się jak debil , do wszystkie co żywe ..no kokietka pełną gębą :lol: ale to nie koniec , jak wychodziliśmy z gabinetu , to przylazł inny piesek . i ten sam kundel z małżeństwem i ten nowy , zajadły z wystającymi zębami ... już nie był agresywny , tylko pan do pani - przemówił - jaki odważny :loveu: Szkoda że nie było z nami Lalki , bo pewno by było lepsze szoł :evil_lol: Dodam , że Lalka absolutnie nie reaguje na zaczepki innych psów , ale jej wygląd paraliżuje "znawców" o by się działo :evilbat: w poniedziałek mamy kontrole u weta , nie omieszkam Lalki zabrać :diabloti:[/quote] :evil_lol: niezłe niezłe. choć przyznam, że sama miewałam w swym życiu chwile zwątpienia co do bullowatych :oops: :siara:może dlatego, że spotykałam same 'dresiarskie' drące ryje i szamoczące się na smyczy egzemplarze, bo oto przed nimi jest pies/człowiek/kot/drzewo/ciężarówka? :hmmmm: ale od czasów szalonej kochanej Malibu z naszego schronu mi przeszło ;) i obecnie jestem cichą fanką Lalki... ;)
sleepingbyday Posted November 23, 2008 Posted November 23, 2008 to troche nie na temat, ale tez smieszne (i straszne) - idę z moja [B]gładkowłosą[/B] zosią do weta,a wet mnie pyta - to suczka czy piesek :evil_lol::crazyeye:?
Saite Posted November 23, 2008 Posted November 23, 2008 [quote name='sleepingbyday']to troche nie na temat, ale tez smieszne (i straszne) - idę z moja [B]gładkowłosą[/B] zosią do weta,a wet mnie pyta - to suczka czy piesek :evil_lol::crazyeye:?[/quote] Pogratulować weta... Nie odechciało Ci się wizyty?;)
WŁADCZYNI Posted November 23, 2008 Posted November 23, 2008 Mój wet też nie zagląda pod ogon ani na brzuch, tylko zaczyna od przywitania się z psem więc na początku też pewnie nie kojarzył płci. Żadna zbrodnia moim zdaniem. Vectra że Ty się nie boisz że w nocy Cię zagryzą:evil_lol:
evel Posted November 23, 2008 Posted November 23, 2008 [quote name='WŁADCZYNI']Vectra że Ty się nie boisz że w nocy Cię zagryzą:evil_lol:[/quote] tak w ogóle to jak z tydzień temu od koleżanki usłyszałam, że "pitbule i dobermany i rodwajlery" to mają tak, że im mózg rośnie a czaszka nie i że im czasem odpier... nawet od drugiego roku życia i zagryzają wszystko na swej drodze to się wymownie popukałam w czoło :evil_lol: cholera, miałam dobkę siedem lat i żyję... może jej po prostu mózg nie rósł? :hmmmm:
sleepingbyday Posted November 23, 2008 Posted November 23, 2008 [quote name='Saite']Pogratulować weta... Nie odechciało Ci się wizyty?;)[/quote] pobieralismy krew do analizy.. myslałam, ze to wszystko jedno, bo nie on ją bada. ale okazało sie, ze moja sucz ma krzywe żyły :cool3:, dwie nogi miała kłute. co prawda miała nie raz pobieraną krew i nie było problemów, ale może je sie żyły wykrzywiły... :razz: [quote name='WŁADCZYNI']Mój wet też nie zagląda pod ogon ani na brzuch, tylko zaczyna od przywitania się z psem więc na początku też pewnie nie kojarzył płci. Żadna zbrodnia moim zdaniem. Vectra że Ty się nie boisz że w nocy Cię zagryzą:evil_lol:[/quote] władczyni, jak pisałam, to nie było jego pierwsze spotkanie z zosieńką.... a pierwsze nie było rok temu.... choc jestem w stanie przyznać, że mozna to zrozumiec. dlatego po części uważam, ze to śmieszna sytuacja....
Vectra Posted November 23, 2008 Posted November 23, 2008 [quote name='evl']tak w ogóle to jak z tydzień temu od koleżanki usłyszałam, że "pitbule i dobermany i rodwajlery" to mają tak, że im mózg rośnie a czaszka nie i że im czasem odpier... nawet od drugiego roku życia i zagryzają wszystko na swej drodze to się wymownie popukałam w czoło :evil_lol: cholera, miałam dobkę siedem lat i żyję... może jej po prostu mózg nie rósł? :hmmmm:[/quote] dobka miałam 11 lat - kurde żyje :multi: :multi: lalka ma 5 , klementynka jakieś 2 lata ... czyli co , mam jeszcze szanse , że zostanę zagryziona ? :diabloti: pytanie , czy się nie boję .. to takie podstawowe , które zadaje 90% napotkanych ludzi :cool3: aaa dziś jestem w hurtowni - spożywczej ;) ktoś sobie z amstaffeczką przyjechał i dziewcze biegało po hali :loveu: no jak mogłam nie pogłaskać ? no jak ? jak to na cmok cmok , mało się nie zabiło własnym ogonem ze szczęścia :loveu: :evil_lol: głaszcze , całuje się , drapie , dałam ciastko ... podchodzi kobieta ... pyta , a co to za rasa pieska , fajny taki radosny i miły :loveu: mówię że coś jakby amstaff pani tak :crazyeye: :crazyeye: :crazyeye: dosłownie , wmurowało ją pyta że co ? no mówię aścina niemożliwe , amstaffy nie są takie łagodne :diabloti:
Saite Posted November 23, 2008 Posted November 23, 2008 [quote name='Vectra']dobka miałam 11 lat - kurde żyje :multi: :multi: lalka ma 5 , klementynka jakieś 2 lata ... czyli co , mam jeszcze szanse , że zostanę zagryziona ? :diabloti: pytanie , czy się nie boję .. to takie podstawowe , które zadaje 90% napotkanych ludzi :cool3: aaa dziś jestem w hurtowni - spożywczej ;) ktoś sobie z amstaffeczką przyjechał i dziewcze biegało po hali :loveu: no jak mogłam nie pogłaskać ? no jak ? jak to na cmok cmok , mało się nie zabiło własnym ogonem ze szczęścia :loveu: :evil_lol: głaszcze , całuje się , drapie , dałam ciastko ... podchodzi kobieta ... pyta , a co to za rasa pieska , fajny taki radosny i miły :loveu: mówię że coś jakby amstaff pani tak :crazyeye: :crazyeye: :crazyeye: dosłownie , wmurowało ją pyta że co ? no mówię aścina niemożliwe , amstaffy nie są takie łagodne :diabloti:[/quote] Ja to odnoszę takie wrażenie, że tak naprawdę nazwa rasy zaczęła funkcjonować jako jakieś "hasło-postrach" w oderwaniu od psów jako stworzeń. Osobiście nie znam bardziej zdeterminowanych przytulaków. Odnośnie takich historii, to do mojej mamy przychodzi czasem interesant z astkową dziewczynką, mama zawsze się wita z tą psinka entuzjastycznie, jednak współpracownicy patrzą na nią , jak na kogoś, kto życie niemal naraża wchodząc w bliski kontakt fizyczny z "tym mordercą". Ileż to się moja mama naprostowała tych chorych poglądów, ile natłumaczyła, ale ludzie swoje wiedzą. ;)
Vectra Posted November 23, 2008 Posted November 23, 2008 Dokładnie tak jest jak piszesz Saite :lol: Bardzo dużo istotek zwanych człowiek , nie ma pojęcia jak wygląda pit , ast ... o staffiku nie wspominam , bo bardzo wiele nie wie , że taka rasa jest :evil_lol: dużo razy już spotkałam się z tym zdziwkiem :cool3: pytanie - co to za rasa i nie możliwe :crazyeye: :crazyeye: mój dobek też bywał rottkiem , bo dobermany mają stojące uszy :p Kano miał nie kopiowane :cool1: ale czasem wpuszczam ludzi w maliny ;) bo jak widzę , że się z moim morderczym stworzeniem dobrze integruje , do tego nie ma zielonego pojęcia , że to TA rasa :evil_lol: i pyta co to jest ... to tam sobie wymyślam rase ... byle ast/pit nie było ..... i jest cacy :p po co kogoś wpędzać w stresy , że otarł się o paszcze psychopatycznego zwierza :diabloti: skoro się tak ładnie tulają :loveu: Bo może już pisałam , ale miałam kilka razy sytuacje , gdy ktoś mi niuniał bullowatego i zadawał to straszne pytanie , a ja dawałam tą najgorszą odpowiedź i delikwent blady uciekał w popłochu :roll: Inni są w szoku , że TAKI pies nie wyrywa na dzień dobry aorty z żołądkiem , tylko cieszy się i buzi daje .... strach ma wielkie oczy :evil_lol: lubię np jak ktoś nowy , obcy .. dzwoni do furtki i siłą rzeczy widzi komitet powitalny w oknie , składający się z 4 prosiaczków ..... Walczy jak lew by furtka nie była otwarta , do tego pyta przerażonym głosem , czy aby to okno wytrzyma i czy w razie jak nie wytrzyma , to czy furtka i ogrodzenie wytrzymają .... Już takim upierdliwcom , to odpowiadam , że staranować nie staranują furtki , ale przeskoczą bez większego problemu - furtka ma 180cm wysokości :diabloti: te kropelki potu na czole , ten niepewny błysk w oku .... Owszem te sytuacje są śmieszne ... z czasem bo jednak ja osobiście czuje niesmak tego rasizmu .... wręcz jest to przykre ... że tak bardzo ta rasa jest znienawidzona , tak owiana opowieściami .. Jeszcze oki doki , jak ktoś miał niemiłe doświadczenia z takim psem , ja wiem są niestety i bestie .... ale straszne jest jak ktoś nie widział takiego psa na żywo , nie głaskał ... tylko się naczytał , nasłuchał .... I psom w sumie też jest "przykro" bo one nie rozumieją , dlaczego niektórzy uciekają na ich widok , mimo że dają sygnały maksymalnie przyjacielskie , chcą się przywitać ... Pod bramą jak ktoś tam się przyplącze , a jesteśmy na podwórku , prosiaczki widzą GOŚCIE , GOŚCIE - tak nauczone by się witać ;) gdy ja podchodzę do gościa .. a gość wskakuje do auta , albo ucieka 5 metrów od bramy :shake: i te zawiedzione mordki .... no jestem podły gad czasem , bo ja widzę desperata który myśli że jak wskoczy do auta z otwartym oknem , albo ucieknie kilka metrów od bramy , to może czuć się bezpieczny - i przemawiam do nich - kolacja wam nawiewa :diabloti: a serio , to szkoda że takie osoby mają tak płytką wyobraźnie .. bo taki płotek z betonu 220 cm ... to czarnulki bez większego problemu pokonają jak by chciały zadek komuś wyszarpać , to by to uczyniły :lol: uciekać bullowatemu ? bezsensu ;) No jeden jegomość mi tam ćwierknął , że by na drzewo uciekł jak by je zobaczył bez płotu ... no nie mogłam mu nie pokazać , jak prosiaczki chodzą po drzewach :evil_lol: to tak można długo opowiadać ..
moon_light Posted November 24, 2008 Posted November 24, 2008 Chamstwo najbardziej popularne w mojej okolicy, to prowadzanie psów na flexi, podpuszczanie ich na całą długosć do mojego psa, a gdy już są dosłownie 5 cm od tego żeby się powąchać, szarpanie szybko do tyłu. Taki szarpany piesek leci 3 m niemal że w powietrzu. Ok, mój jest duży, można się bać o swojego pupila widząc doga niemieckiego..tylko... PO CO PUSZCZAJĄ TAK BLISKO ?NA CAŁĄ DŁUGOŚĆ SMYCZY? tak ciężko wcisnąć przycisk blokady? albo zmienić kierunek spaceru? Fifi chce pozniej gonić te psiaki, myśli że to taka zabawa... Sam kontaktu nie szuka z innymi, ale jak mu coś podchodzi prosto pod nos, po czym zamaszystym ruchem jest zabierane ... to robi takie smutne oczka:-((:evil_lol:), czasami mnie szarpnie za takim uciekającym obiektem na flexi... eh. Może ja też powinnam na flexi wyprowadzać ?hmm?;)
Recommended Posts