Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy?


Gosia>>>

Recommended Posts

I to jest racja. Jak nam pies zginą, pomimo ze w domu były dwa owczarki niemieckie, taką jazdę urządziliśmy w domu rodzicom, że po dwóch miesiącach poszukiwań zjawili sie z uciekinierem na rękach.
Takie dawne dzieje a tak dużo nauczyły - miłość do zwierzaków przelałam na męża!!

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 10k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='Okamia']ale to jest straszny widok... on był okrągły jak baryłeczka i z ledwością się poruszał :placz:[/QUOTE]
Sąsiedzi z bloku obok mają podobnie wyglądającego sznaucera olbrzyma :roll:
W dodatku wszystkie jego spacery wyglądają tak, że najpierw wychodzi on, a dopiero 10 minut później jego właściciel... Przez tego psa od dłuższego czasu nie znosze sznaucerów (miniatury i średnie tak, olbrzymy stanowczo nie) :angryy:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Okamia']bo są modne i mają niebieskie ślepia i śliczne puszyste futerko:angryy:

dzisiaj widziałam normalnie najgorzej wyglądającego huszczaka oprócz huszczaka na łańcuchu i w rodzinie patologicznej:placz:
huszczaka spasionego...:-o:placz::placz::placz: ale to jest straszny widok... on był okrągły jak baryłeczka i z ledwością się poruszał :placz:[/quote]

ja ostatnio widzialam podobnego malamuta:-( widac ze pies raczej mlody, strasznie gruby pan go ciągnąl za soba na flexi, szedł ze znajomymi z piwkiem i przy okazji psa wyciagnał ze soba na spacerek....

Link to comment
Share on other sites

Mnie dzisiaj koleś z labkiem wkurzył jak byłam z Aresem na spacerze. Jak kolesia zobaczyłam to złapałam Aresa i kazałam zająć się kijem. Koleś wchodząc na łączkę (i widząc nas) odrazu puścił psa i zajął się oglądaniem gazety :angryy:. Pies ruszył na nas i to ja musiałam zwiewać w wysoką trawę (mam uczulenie na ten rodzaj trawy i wysypki dostaję), żeby piesek mógł sobie biegać po tej niskiej trawce a właściciel iść spokojnie :angryy:. Następnym razem nie będę wspaniałomyślna i nie będę zwiewać. Jak ja miałam psa na smyczy i kontrolę nad nim to i tego samego wymagam od innych. Jak Ares jest bez smyczy i widzę psa to i tak go wołam żeby był blisko mnie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='*Monia*']Mnie dzisiaj koleś z labkiem wkurzył jak byłam z Aresem na spacerze. Jak kolesia zobaczyłam to złapałam Aresa i kazałam zająć się kijem. Koleś wchodząc na łączkę (i widząc nas) odrazu puścił psa i zajął się oglądaniem gazety :angryy:. Pies ruszył na nas i to ja musiałam zwiewać w wysoką trawę (mam uczulenie na ten rodzaj trawy i wysypki dostaję), żeby piesek mógł sobie biegać po tej niskiej trawce a właściciel iść spokojnie :angryy:. Następnym razem nie będę wspaniałomyślna i nie będę zwiewać. Jak ja miałam psa na smyczy i kontrolę nad nim to i tego samego wymagam od innych. Jak Ares jest bez smyczy i widzę psa to i tak go wołam żeby był blisko mnie.[/quote]


niektórzy nie myśla...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='BBeta']Sąsiedzi z bloku obok mają podobnie wyglądającego sznaucera olbrzyma :roll:
W dodatku wszystkie jego spacery wyglądają tak, że najpierw wychodzi on, a dopiero 10 minut później jego właściciel... Przez tego psa od dłuższego czasu nie znosze sznaucerów (miniatury i średnie tak, olbrzymy stanowczo nie) :angryy:[/quote]
[B][I]no ale ze względu na jednego psa nie możnha wrzucać całej rasy do jednego wora...bo dla mnie to jest chore...[/I][/B]
[B][I]to tak jak ja bym napisała, że nie nawidzę ONków i amstaffów bo te psy pogryzły mi Brutusa dosyć dotkliwie...[/I][/B]
[B][I]Ale u mnie na osiedlu mieszka bardzo dobrze wychowana suczka Onka,chodzi bez smyczy,jest usłuchana...uwielbiają się z Brutusem...jak siebie widzą na wzajem to szczęścia nie ma końca...suczka jak przechodzi koło naszego balkonu a Brutus na nim własnie leży to staje na tylnych łAPKAch i się wyciąga żeby się przywitać z Brutim...[/I][/B]
[B][I]I nie mogę powiedzieć, że jej nie lubię bo nie znoszę wszystkicj ONków...mam do tej rasy pewien uraz,ale nie wszystkie Ony są takie same.[/I][/B]

Link to comment
Share on other sites

Kabaret i cyrk na kółkach.

Wychodzę z Baajem - dławik, nowa smycz. Ostrożnie, bo mam dłoń po przejściach i nie mam takiej siły uchwytu, jak normalnie. Pies równa, nie ciągnie. Wchodzi na trawnik, siusia. Jeszcze w przykucnięciu, ale spostrzegawcza osoba pozna, że to chłopak. Siedzą dwa karki z jakims bullowatym. Bullowaty luzem, podchodzi do sikającego Baaja. Baaj sobie nie przeszkadza ;) I tu komentarz tego czegoś, bo ludźmi nie nazwę.
- Zobaczysz, jak tej suce wpieprzy...
Ja na samą myśl śmieję się w duchu, bo pies właśnie nos wkłada w strumyczek Baajowego moczu. Drugie coś na to:
- Zobaczysz jak się fajnie będzie szarpać na smyczy.

Niestety Baaj rozczarował publikę, odszedł na komendę.

Przeszliśmy słownie 5 kroków, gdy z klatki wyleciał na nas luzem szczekający fafik. Na szczęście jak to fafik szczekał z daleka, więc nie szkodzi...

Kolejne kilka kroków i na Baaja leci luzem puszczony samiec w typie ONka. Nie wytrzymałam, poluzowałam smycz, dałam Baajowi komendę [I]Biegaj[/I], samiec spuścił z tonu i zaczął zwiewać. Nagle pojawił się pan od psa. Pytam się, czy mam puścić swojego? A on do mnie, że owszem. Że jego jest grzeczny i nic nie zrobi. Na co ja mu, że mój może zrobić. A pan mi, że: dziecko psa trzeba wychować, albo kaganiec kupić. Delikatnie go uświadomiłam, że dzieckiem nie jestem, psa nie puszcza się luzem na osiedlu, a mój nie jest agresywny, ale może być... Niestety, kiedy wyszłam z TŻ parę minut później dzierżąć gaz pieprzowy pana już nie było. Szkoda.

Link to comment
Share on other sites

Ale po co dopuszczac do takich sytuacji?

Jezeli mam problem z czyims psem to mowie glosno i stanowczo "prosze zabrac psa". Jak nie dziala, to glosniej, czy cos przeklne, czy cos powiem o tej osobie... ;) Ale "czy mam spuscic swojego"?! NIGDY. Pies to nie jest maszynka do obrony czy Bog wie czego...

Link to comment
Share on other sites

Ja czesto uzywam stwierdzenia " to w takim razie puszczam swojego"
i musialabym byc chora psychicznie zeby to faktycznie zrobic... niestety ale z niektorymi ludzmi nie da sie po prostu inaczej...nie mam czasu i ochoty stac pol godziny z napietym psem proszac wlasciciela zeby zabral swojego pogryzaczo szczekacza...a taki tekst gwaltownie zmienia nastawienie niektorych ludzi... jak nie zmienia to zaczyna sie ostra wymiana zdan bo ja do cierpliwych nie naleze:evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Po raz - nie puściłam Baaja, nigdy nie puszczę. Za moim blokiem jest gigantyczna ulica, bardzo ruchliwa. Pomijając, że jest szansa, że by na nią wpadł, to mógłby zagonić tam takiego psa biegającego luzem bez przywołania.

Komu mialam powiedzieć, żeby zabrał psa, jak nikogo nie było na horyzoncie, a pan wyszedł z krzaków, jak już było po ptakach?

I gdzie napisałam, że gaz na psa?

A o psa się nie boję, on sobie poradzi. Gorzej jak zacznie sobie radzić za pół roku z takimi podbiegaczami, a kagańca nosić nie będzie, póki takie luzem biegające samce będą chciały go atakować.

Link to comment
Share on other sites

Gaz to na niektorych wlascicieli by byl przydatny czasem...:evil_lol:;)
Ja juz nie mam sil do Panius z yorkami.
Ide wczorajpo parku-pies na flexi.
Droge przeciely nam dwie paniusie z yorkiem...
Negro podszedl sie przywitac,yorek machal ogonkiem widac bylo ze tez chce sie poznac i pobawic.Nagle babka szarpie psa,to odwolalam Negra i kawalek odeszlam.A za soba slysze"nie wiem komu bym przyrżnela psu czy pani"
Ja wielkie oczy o co chodzi,patrze jak na idiotke na ta babe i tylko powiedzialam ze tragedia bo sie powachaly i poszlam:roll:
Ja rozumiem ze moze ktos sie boi o psa itd.Ale jak jej nie pasuje to mozna poprosic o odowlanie psa...
Eh ale coz,no przeciez yorki to nad psy-elita nie moze zadawac sie z byle spanielem:evil_lol::diabloti:
Szkoda ze niektorzy sa na tyle nienormalni ze nie widza ze yok to tez pies a nie zabawka:shake::roll:
Szkoda mi tylko takich maskotek:roll:

Link to comment
Share on other sites

Ludzie potrafią być niesamowitymi młotkami i uwierzcie że nerwy mogą puścić, po za tym jeśli mój pies zostałby zaatakowany przez drugiego a miałbym możliwość wcześniej zareagować i potraktować atakującego gazem to bym się nie zastanawiała tylko bym go użyła a już napewno nie szukałbym właściciela żeby zwrócić mu uwagę i może to okrutne ale wolałabym skrzywdzić innego psa niż narazić swojego na pogryzienie.
A co do chamstwa sytuacja z wieczornego spaceru: idziemy, widze z daleka psa biegnacego z naprzeciwka więc zapinam swojego i zmieniam kierunek. Tamten pies też zmienia kierunek i biegnie szczerząc się i szczekając do nas a za nim w odległości kilku dobrych metrów grupka łebków (16 do 18 lat) wiec zatrzymuje się z psem bo i tak nie mam szans stracić się z pola widzenia obcego psa i stanowczo domagam się odwołania psa i co i nic łebasek kilka razy od niechcenia zawołał pieska który i tak robił co chciał i poszedł z kumplami dalej tracąc psa z zasięgu wzroku więc uszykowałam sobie smycz tam gdzie większy karabinczyk i czekam sobie na pieska, piesek podchodzi dostaje szczała i z piskiem ucieka i okazuje się że dopiero po tym właścicel przypomniał sobie że trzeba psa zapiąć na smycz, szkoda że dopiero wtedy :angryy:

Link to comment
Share on other sites

[B][I]Angels Dream dziwie, że nie powiedziałaś tego tekstu "czy mam spuścić swojego" do tych ludzi od bullowatego psa...bałaś się, że pies sobie w razie czego nie poradzi?:razz:[/I][/B]

[B][I]A co do tego Onka...jeśli pies nie atakuje...to na co Ci gaz?[/I][/B]

Link to comment
Share on other sites

Coceromaniaczka ja też bym ci wpiep***** za puszczenia psa [tzn. podejście wystarczająco blisko], żeby się tylko powąchały...co innego jakbyś się najpierw spytała, czy psy mogą się przywitać. Nigdy nie wiesz... możne psiak był chory? A może nie lubił spanieli, ale nie wysyłał jasnych sygnałów [moja tak robi, też ciągle słyszę, że kłamię o jej agresji]

A co do chamstwa.... szłam wczoraj z Maciusiem i Birmą. Wracaliśmy zmęczni całą trójką ze spacerku. Nagle idący z nad przeciwka pijaczek odpiął Birmę [!] i trzasnąj jej parę razy. W ciągu sekundy leżał na ziemii [Birma bardzo często boi się obcych mężczyzn i reaguje na nic agresją jeśli ją zaczepiają], a ja odciągałam za skóę na tyłku [nie miała obroży - pijaczek ją odpiął] wściegkłego psa. Dobrze, że nie ugryzła tego faceta [aż sama sie dziwię]. Z tego co gościu krzyczał najpierw do Birmy, a później do mnie to "Burek [więc na 100% nie suka] uciekł mu i teraz, skoro go już znalazł, trzeba mu tak wpiep****, żeby do końca życia popamiętał". Jeszcze mnie policją straszył i mu powiedziałam, że bardzo się ucieszę, jak policję wezwie - zostałan napadnięta przez niego [bo jak to inaczej nazwać] i próbował ukraść mi mojego psa... szkoda, że nie miałam kasy na telefonie, bo sama bym zadzwoniła

Link to comment
Share on other sites

[quote name='NATKA']Ludzie potrafią być niesamowitymi młotkami i uwierzcie że nerwy mogą puścić, po za tym jeśli mój pies zostałby zaatakowany przez drugiego a miałbym możliwość wcześniej zareagować i potraktować atakującego gazem to bym się nie zastanawiała tylko bym go użyła a już napewno nie szukałbym właściciela żeby zwrócić mu uwagę i może to okrutne ale wolałabym skrzywdzić innego psa niż narazić swojego na pogryzienie.
A co do chamstwa sytuacja z wieczornego spaceru: idziemy, widze z daleka psa biegnacego z naprzeciwka więc zapinam swojego i zmieniam kierunek. Tamten pies też zmienia kierunek i biegnie szczerząc się i szczekając do nas a za nim w odległości kilku dobrych metrów grupka łebków (16 do 18 lat) wiec zatrzymuje się z psem bo i tak nie mam szans stracić się z pola widzenia obcego psa i stanowczo domagam się odwołania psa i co i nic łebasek kilka razy od niechcenia zawołał pieska który i tak robił co chciał i poszedł z kumplami dalej tracąc psa z zasięgu wzroku więc uszykowałam sobie smycz tam gdzie większy karabinczyk i czekam sobie na pieska, piesek podchodzi dostaje szczała i z piskiem ucieka i okazuje się że dopiero po tym właścicel przypomniał sobie że trzeba psa zapiąć na smycz, szkoda że dopiero wtedy :angryy:[/QUOTE]

Ja tam to doskonale rozumiem. Widzicie, jak się przeżyło atak na głowę szczenięcia i jedyną obroną były nasze kopy, to człowiek uczy się języka psów. Ten samiec szedł lekko przczajony, sierść postawiona na długości grzbietu, oznaczył teren, uszy położone. Widać było, że jeszcze się zastanawia, ale... Nie miałam wątpliwości, co wybierze. W momencie kiedy pusciłam Baaja z komendy noga i poluzowałam smycz, pies wyleciał na metr do przodu. Tamten już nie był taki odważny, próbował tylko bezskutecznie wskoczyć mojemu na tyłek.

Mam dorastającego samca. Oczywiście może być całkiem ok, a może być tak, jak zwykle w jego rasie. Za pół roku będzie rozstawiał podbiegające do siebie psy po kątach. Przepis jest jasny - na osiedlu pies ma mieć przynajmniej zapiętą smycz, to takie trudne? Kawałek dalej jest park, lasek - tam można psa wybiegać, a nie na chodniku, gdzie jeżdżą rowery, bawią się dzieci, ludzie chcą przejść. Ja chętnie pozwolę się Baajowi z psem powąchać, ale z normalnym i pod kontrolą właściciela, a nie z jakimś burkiem, co mi na psa wylatuje zza drzew. :mad:

Bo ten bullowaty nie był agresywny, a ten mieszaniec był. Gaz mi na wszelki wypadek, jakby do czegoś doszło, bo wiem, że mogło.

A i jeszcze jedno - ja się do pana odniosłam naprawdę miło. Spytałam, czemu mam się szarpać ze swoim psem, bo on nie może użyć smyczy i czemu pies biega luzem, skoro się nie odwołuje?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='bonsai_88']Coceromaniaczka ja też bym ci wpiep***** za puszczenia psa [tzn. podejście wystarczająco blisko], żeby się tylko powąchały...co innego jakbyś się najpierw spytała, czy psy mogą się przywitać. Nigdy nie wiesz... możne psiak był chory? A może nie lubił spanieli, ale nie wysyłał jasnych sygnałów [moja tak robi, też ciągle słyszę, że kłamię o jej agresji][/quote]
:crazyeye::roll: Taaa:cool3:
York sam sie wyrywal do Negra to po pierwsze, a po drugie ten pies byl chory...na traktowanie jak zabawke przez paniusie:roll::angryy:

Link to comment
Share on other sites

co do hamstwa to moj pies bardzo czesto po osiedlu chodzil bez smyczy, nigdy nie mielismy problemow bo do psow zwyczajnie nie podchodzil, chyba ze znajome suczki sasiadow, ale to sa ludzie ktorzy nie maja nic przeciwko, zreszta jesli oba psy sa luzem i ida do siebie z merdajacymi ogonkami to za co i na kogo krzyczec? :) obce psy go nie obchodzily takze nikomu w droge nie wchodzilismy.

Wrocilam do kraju po pol roku na chwilke, moja mama zajmuje sie psem, calkowicie go nie poznaje, ogluch calkowicie, spacer trwa zaledwie 5 minut bo pies chodzi krok za kroczkiem, mama wyprowadza go tylko na smyczy, bo nie uslyszlby wolania, jest naprawde juz bardzo słabym psem :-( 12 miesiecy temu wygladal o niebo lepiej, biegal, skakał, i w miare ok slyszal, wtedy pogryzl go pies, bardzo dlugo do siebie dochodzil, codziennie lecznica, codzienny stres, moj pies po wyzdrowieniu zmienil sie diametralnie juz nie biegal, nie cieszylk sie jak przed wypadkiem, sil mu ubylo... teraz jak wrocilam po pol roku zmiana jest jeszcze gorsza... :-( a mama idac z psem na spacer miala pecha ze jakis obcy kundel znow go zaatakowal, nie wiedziala co ma robic, nasz nie umie sie juz bronic a mama obcych psow sie boi.. tyle co naszego podniosla na smyczy do gory (pies chodzi w szelkach) i tamten w koncu odpuscil.. gdzie był właściciel tego cholernego psa? :roll: gdyby pies nie popuscil moj nie przezylby kolejnego ataku... rok temu wygladal tragicznie po tamtym psie, tak dlugo dochodzil do zdrowia, a teraz? jak on ma problemy nawet z chodzeniem, nie mialby sily walczyc o wlasne zycie :shake: takze ja owszem potraktowalabym obcego psa gazem czy kopniakiem, bo oncy gresywny pies mnie w ogole nie obchodzi, dla mnie wazniejsze jest zycie mojego psa, nie pozwolilabym mu cierpiec... :shake:

Link to comment
Share on other sites

Ano jest różnica między psem chodzącym luzem, który ignoruje inne psy. A psem, który sobie poprawia morale kosztem innych zwierzaków. Takie wypadki będą się niestety zdarzyć dopóki ludzie będą się pozbywać psów na zasadzie wystawić za drzwi i niech sobie radzi, a także wyprowadzać psy metodą - wypuścić i niech pobiega i się pobawi.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Cockermaniaczka']:crazyeye::roll: Taaa:cool3:
York sam sie wyrywal do Negra to po pierwsze, a po drugie ten pies byl chory...na traktowanie jak zabawke przez paniusie:roll::angryy:[/quote]

Że psiak się wyrywał i był olewany przez właścicielkę to jedno... ale że ty podeszłaś ze swoim "żeby się obwąchali" bez pytania się o zgodę to drugie...

Btw. moja suka jak chce psa zjeść to macha ogonem, a jak chce się bawić to warczy... ciekawa jestem za którym razem byś podeszła - pierwszym kiedy widzisz uśmiechniętego, łagodnie machającego ogonem psa, czy za drugim kiedy widzisz szczerzącą zęby, rozwarczaną potworę :evil_lol:...

Link to comment
Share on other sites

Pomijam, że niektore psy mają sygnały zaburzone w wyniku tego, co przeszły, a merdanie wcale nie musi oznaczać radości - zależy jak pies merda. Wszystko to sprawa względna uzależniona często od rasy i gabarytu psa. Bo komuś sie wydaje, że mały pies, to nic nie zrobi. Albo, że duży i łagodny, to spoko. A pies jest psem, zwierzęciem, któe może nas nie raz zaskoczyć miło lub nie. Wczoraj przeszliśmy z Baajem przez psią łączkę - tam mnóstwo psów lata, wszystkie luzem, nikt po nich nie sprząta, więc zaglądamy tam tylko po to, żeby sprawdzić jak Baajowi idzie nauka ignorowania. Żaden pies do nas nie podszedł, a jeden właściciel w popłochu zapinał swojego psa, bo Baaj postawił sierść na karku... Bywa. To akurat sygnał zabawowy, luźny. Ale był na smyczy, kontrolowany, nikogo nie zaczepił, nikomu nie przeszkodził.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zaba14']co do hamstwa to moj pies bardzo czesto po osiedlu chodzil bez smyczy, nigdy nie mielismy problemow bo do psow zwyczajnie nie podchodzil, chyba ze znajome suczki sasiadow, ale to sa ludzie ktorzy nie maja nic przeciwko, zreszta jesli oba psy sa luzem i ida do siebie z merdajacymi ogonkami to za co i na kogo krzyczec? :) obce psy go nie obchodzily takze nikomu w droge nie wchodzilismy.

Wrocilam do kraju po pol roku na chwilke, moja mama zajmuje sie psem, calkowicie go nie poznaje, ogluch calkowicie, spacer trwa zaledwie 5 minut bo pies chodzi krok za kroczkiem, mama wyprowadza go tylko na smyczy, bo nie uslyszlby wolania, jest naprawde juz bardzo słabym psem :-( 12 miesiecy temu wygladal o niebo lepiej, biegal, skakał, i w miare ok slyszal, wtedy pogryzl go pies, bardzo dlugo do siebie dochodzil, codziennie lecznica, codzienny stres, moj pies po wyzdrowieniu zmienil sie diametralnie juz nie biegal, nie cieszylk sie jak przed wypadkiem, sil mu ubylo... teraz jak wrocilam po pol roku zmiana jest jeszcze gorsza... :-( a mama idac z psem na spacer miala pecha ze jakis obcy kundel znow go zaatakowal, nie wiedziala co ma robic, nasz nie umie sie juz bronic a mama obcych psow sie boi.. tyle co naszego podniosla na smyczy do gory (pies chodzi w szelkach) i tamten w koncu odpuscil.. gdzie był właściciel tego cholernego psa? :roll: gdyby pies nie popuscil moj nie przezylby kolejnego ataku... rok temu wygladal tragicznie po tamtym psie, tak dlugo dochodzil do zdrowia, a teraz? jak on ma problemy nawet z chodzeniem, nie mialby sily walczyc o wlasne zycie :shake: takze ja owszem potraktowalabym obcego psa gazem czy kopniakiem, bo oncy gresywny pies mnie w ogole nie obchodzi, dla mnie wazniejsze jest zycie mojego psa, nie pozwolilabym mu cierpiec... :shake:[/quote]
[B][I]Żaba oczywiście Wasza sytuacja jest zupełnie inna...ponieważ macie psa starszego,schorowanego...[/I][/B]
[B][I]btw to ten piesek z Avka?:loveu:[/I][/B]
[B][I]ale ja w całej tej kotlowaninie bym się bała żeby swojego psa przypadkiem nie potraktować gazem...[/I][/B]

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.

×
×
  • Create New...