Jump to content
Dogomania

KANIS w nowym domu! trzymajcie kciuki, żeby tym razem się udało...


kakadu

Recommended Posts

  • Replies 1.8k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

kochani nie odzywalam sie bo czekalam na rozwoj wypadkow;
wczoraj wrocilam do domu przed 12 w nocy, bo warunki na drogach byly tragiczne i jechalysmy z kasia praktycznie 13 godzin (z przerwa na herbate w rudzie slaskiej)
dzis rano odstalam informacje od pani kasi, ze kanis zupelnie przestal chodzic; cala noc spal w lozku razem z oneczkiem rezydentem (nie ma miedzy nimi milosci od perwszego wejrzenia, ale tez sie nie zagryzly pierwszego dnia, a to daje nadzieje na przszlosc); jeszcze o 2 w nocy jego nowy pan wyszedl z nim na siusiu i kupke na dwor, a rano juz calkowicie tylne nozki odmowily wspolpracy; lezy, albo - zawolany- czolga sie; jedzenie i picie ma podstawiane pod pyszczek; po prostu dramat... nie wiem jak to bedzie, ale mialam zawiezc zdrowego, a przynajmniej chodzacego psa i wyszlo bardzo nie tak jak mialo wyjsc; oczywiscie kanis jest wynoszony na dwor na rekach i nikt z tego nie robi problemu, bo wszyscy go bardzo pokochali, ale tak tego zostawic nie mozna; nie mam na razie pomyslu co dalej; dr bissenik powiedzial, ze kanis u niego w lecznicy nie wykazywal zadnych objawow bolowych i trudno mu powiedziec co sie stalo;
wyglada to tak, ze wczesniej kanis chodzil, a teraz, po tych wszystkich staraniach przestal;
bez wzgledu na to co sie stanie nie ma mowy o powrocie kanisa do schroniska; poniewaz, panstwo wyraznie powiedzieli, ze decyduja sie przyjac chorego (ale chodzacego) psa i ocenili swoje mozliwosci finansowe jako wystarczajace na utrzymanie go w przyzwoitym stanie, o tyle od razu zaznaczyli, ze nie bedzie ich stac na zadne powazne ortopedyczne operacje, dlatego zdecydowalismy sie najpierw "naprawic" kanisa; nie wykluczone, ze kanisowi bedzie potrzebna jeszcze bardzo kosztowna pomoc chirurgiczna, na ktora tych panstwa nie stac, dlatego tez musze uznac, ze poniewaz nie spelnilismy ustalen umowy, [B]dom nalezy niestety potraktowac jako tymczasowy[/B] przy calym moim szacunku i wielkiej sympatii do niego; psu trzeba pomoc i to nie ulega kwestii; dom byl przygotowany na dozywotnie podawanie kosztownych suplementow diety, ale nie na interwencje chirurgiczna i to chwile po przyjeciu psa;
wstrzymajmy zatem oddech i poczekajmy co sie bedzie dalej dzialo;
wszystkim, ktorym przyjdzie do glowy napisac, ze dom powinien byc przygotowany na wszelkie wypadki i teraz musi sobie jakos poradzic przypominam, ze przez prawie 3 miesiace nie znalazl sie zadnen inny ktory by chcial psa przyjac; nalezy uszanowac decyzje o adopcji niepelnosprawnego psa przez panstwa z rudy slaskiej i, poniewaz ich stosunek do zwierzat jest naprawde godny nasladowania, pomoc im i psu, tak, aby mogli szczesliwie i dlugo zyc razem;

Edited by kakadu
Link to comment
Share on other sites

Mysle, ze nikomu nic podobnego do glowy nie przyjdzie., Dobrze, ze Kanis ma kochających ludzi i oczywiscie, ze trzeba pomoc zarorwno im jak i psu.
Ja mysle, ze dluga podroz mogła wpłynąc na takie pogorszenie sie formy Kanisa. Moze podanie jakichs srodkow przeciwbólowych spowoduje, ze Kanis podniesie sie na łapki.
Na pewno tez nalozył sie na to wszystko stres spowodowany zmianą otoczenia.
Jest bardzo dobry neurolog w Tychach, podam Wam namiary. ( tylko musze odszukac ).

Link to comment
Share on other sites

no to mamy problem; kanis rzucil sie na tych swoich niesprawnych lapkach na przechodzacego obok dżoka; poniewaz dzok jet od niego dwa razy wiekszy to pan ryszard natychmiast skoczyl, zeby je rozdzielic bo dzok by mogl zrobic kanisowi naprawde duza krzywde; teraz pan ryszard ma pogryziona reke, noge i brzuch; i do tego w sumie nie wiadomo ktory go tak urzadzil; nie wiem co dalej robic; pani kasia mowi, ze kanis caly czas ciezko dyszy jakby go cos bolalo bardzo; moze dlatego tak sie zachowuje; moze trzeba najpierw zaczac od wizyty u weta, dac te srodki p. bolowe i zobaczyc czy wtedy sie uspokoi; bo bol moze go jakos rozdrazniac; wszelkie rady mile widziane, bo zaraz bedziemy mieli do adopcji agresywnego, kulawego onka... :cool3:

Edited by kakadu
Link to comment
Share on other sites

No faktycznie , załamka całkowita.
Podaje Wam namiary na bardzo dobra panią wet - neurolog w Tychach.
Wiem, ze to kawałek drogi, ale warto pojechac, diagnostyka na miejscu i naprawde profesjonalne podejscie.
[URL="http://www.pszczyna.wpolsce24.pl/firma,587643,%22Arka%22+Przychodnia+dla+Zwierz%C4%85t+Violetta+Olender.html"]http://www.pszczyna.wpolsce24.pl/firma,587643,%22Arka%22+Przychodnia+dla+Zwierz%C4%85t+Violetta+Olender.html[/URL]
Jesli Panstwo mają samochod, niech zadzwonią i jadą. Kanisowi potrzebna jest pomoc.
Mam nadzieje, ze P.Ryszard nie ucierpiał az tak bardzo, a by musiał sam sie leczyc. Chyba kazdego z nas niejednokrotnie ugryzł pies.
Mnie , mój własny kilkakrotnie i to zawsze wtedy, gdy probowałam go ratowac z psich konfliktow. Jakos przezylam.

Edited by bela51
Link to comment
Share on other sites

Kakadu, wiem, że musi być ci bardzo ciężko w tej sytuacji. Wszystko się pogmatwało. To wielka sprawa, że ludzie nie kazali od razu Kanisa zabierać, bo umowa była inna. I jeszcze to pogryzienie. Cholerka. Prawdopodobnie Kanis z bólu dziabie, także przede wszystkim wet i przeciwbólowe i diagnoza, co jest przyczyną. Ale nic mądrego tu nie wymyślę i nie mam jak pomóc :( Czekam na dalsze wieści.............

Link to comment
Share on other sites

ja w sumie tez czekam, bo niewiele moge zrobic z takiej odleglosci; jedyne czego naprawde załuje to to, ze zgodzilam sie na wydanie niewykastrowanego samca (wrrrrr) do domu w ktorym juz jest jeden tez niewykastrowany; panstwo sie bali, ze kanis bedzie ciapowaty, a ja glupia ustapilam i teraz jest problem; moim zdaniem lepiej miec ciape niz agresora, z ktorym sobie nie mozna poradzic, ktoremu trzeba szukac nowego domu i w dodatku tak czy owak wykastrowac czyli znowu narkoza (niech to szlag...); a byla okazja, zeby go ciachnac podczas zabiegu przecinania tych nerwow; nawet doktor bissenik dzwonil do mnie podczas tej operacji, zeby zapytac czy go nie wykastrowac przy okazji, ale ja glupia sie nie zgodzilam, chociaz wszystko mi mowilo, ze to blad; no ale obiecalam przeciez psa z jajkami; to teraz mam za swoje, a wy razem ze mna; nigdy w zyciu juz nie pojde na taki uklad :cool3:
czlowiek sie uczy na bledach; a mam zasade, ze psy ida do domow niezdolne do reprodukcji; zawsze sie jej trzymalam; moze to odjajczenie by nie pomoglo, ale przynajmniej bysmy wiedzieli, ze zrobilismy wszystko;

Edited by kakadu
Link to comment
Share on other sites

Miałam nadzieję na dobre wieści z nowego domku, a tu wszystko się pogmatwało.
Dobrej rady nie dam, bo mi nic nie przychodzi do głowy. Mogę jedynie kciuki potrzymać, żeby jednak się wszystko ułożyło w nowym domu i żeby Kanis zaczął chodzić.
Kakadu trzymaj się.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='kakadu'](...) dzis rano odstalam informacje od pani kasi, ze kanis zupelnie przestal chodzic; cala noc spal w lozku razem z oneczkiem rezydentem (nie ma miedzy nimi milosci od perwszego wejrzenia, ale tez sie nie zagryzly pierwszego dnia, a to daje nadzieje na przszlosc); jeszcze o 2 w nocy jego nowy pan wyszedl z nim na siusiu i kupke na dwor, a rano juz calkowicie tylne nozki odmowily wspolpracy; lezy, albo - zawolany- czolga sie; jedzenie i picie ma podstawiane pod pyszczek; po prostu dramat... nie wiem jak to bedzie, ale mialam zawiezc zdrowego, a przynajmniej chodzacego psa i wyszlo bardzo nie tak jak mialo wyjsc; oczywiscie kanis jest wynoszony na dwor na rekach i nikt z tego nie robi problemu, bo wszyscy go bardzo pokochali, ale tak tego zostawic nie mozna; nie mam na razie pomyslu co dalej; dr bissenik powiedzial, ze kanis u niego w lecznicy nie wykazywal zadnych objawow bolowych i trudno mu powiedziec co sie stalo;
wyglada to tak, ze wczesniej kanis chodzil, a teraz, po tych wszystkich staraniach przestal (...)[/QUOTE]

Może jego zachowanie jest wynikiem może nie załamania, ale tęsknoty za dawnym miejscem i nie pewnością nowego ?
Pamiętam jak się Delu zachowywał przez pierwsze 2 tygodnie jak go wzięliśmy - siedział (araczej leżał) cały czas pod drzwiami ''płakał'', jeść też niezabardzo chciał, itp.
A co do tamtego ONka - rezydenta ;) to trzeba dać im czas :) To samo mieliśmy z Delem i z Nuką, kiedy się pierwszy raz spotkali :p nie wiem jak to określić, ale też nie pałali do siebie ani miłością ani niechęcią teraz po prawie 2ch miesiącach odkąd Nuka jest z nami, to żyć już bez siebie nie mogą :cool3:
Czas buduje relacje więc trzeba dać Kanisowi czas na poznanie właścicieli i kumpla do zabaw ;) Wierzę i mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze :)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...