Jump to content
Dogomania

SZEW, czyli Pan Cerowany - zacerował swą ostatnią ranę - na serduszku. Ma DOM!


Nutusia

Recommended Posts

Jak tam Rządziciel się miewa? Mróz go trochę przystopował? ;)

A przy okazji zaproszę do naszej nowej Wczasowiczki! ;)
[url]http://www.dogomania.pl/threads/222168-Ju%C5%BC-za-chwileczk%C4%99-ju%C5%BC-za-momencik...-od-soboty-przestaj%C4%99-si%C4%99-ba%C4%87!?p=18528390#post18528390[/url]

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 396
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Top Posters In This Topic

Posted Images

Rządziciel dobrze się miewa. Nadal wydaje z siebie groźne pomruki, które od razu są przez nas "nagradzane" wyrzuceniem z miejsca ich wydania. On już wie, że tak nie wolno, bo sam od razu robi się malutki, zanim ktoś zdąży krzyknąć, ale niepokorna natura (ma to po mnie :)) wciąż chce szefować. Czasem zaszczeka na swojego, kiedy wchodzi albo przechodzi koło wejścia, ale on jeszcze nie widzi tej osoby. To mnie zastanawia, bo jak podbiega i już widzi, że to swój, przestaje szczekać i się wita. Ale dopiero z bliska rozpoznaje domownika. Nie jestem więc pewna, czy nie ma problemów z węchem i może dlatego nie wyczuwa, na kogo szczeka. W takich sytuacjach nie krzyczymy na niego, bo rolą psa jest informować o nadchodzącym przybyszu i witać swojego, a ta reakcja jest u Szefa prawidłowa, przynajmniej z bliska.

Mrozu nie lubi, bo kto lubi z gołym brzuszkiem i marnym futerkiem na trzech łapach po zimnie ganiać? Tylko Pet nie może nacieszyć się zimnem, to go po prostu kręci :)!. Potem śmiesznie biega po domu z przymarzniętymi łapami. Arnold-grubasek, jest najlepiej przystowany do zimy, ale jemu bardzo dokuczają owczarkowe, sztywniejące stawy. Mam wrażenie, że niedługo całkiem odmówią posłuszeństwa :(. Tak źle mu na schodach... Lekarze tylko zastrzyki mu dają, wszyscy wiemy, że nie ma na to leków :(.

Link to comment
Share on other sites

O, i wszystko jasne! Trafił Rządziciel na... Rządzicielkę! Dlatego tak od razu między Wami pozytywnie zaiskrzyło! :)
Jak będę u Doktorów (a będę niebawem z naszą nową Wczasowiczką), to podpytam o ten węch, co to może być takiego... bo najwyraźniej coś musi w tym być. Co prawda nasze potwory też szczekają na gościa za drzwiami, choć powinny wyczuwać, że to ukochana Ciocia - a rzucają się na nią z miłością dopiero jak się drzwi otworzą i Ciocia zostanie wepchnięta do środka przez psi tajfun :)
Co do stawów - też to przerabiałam - z naszym Oskarem i z Tosią :( Trzeba ratować i wspomagać ile się da i dopóki się da, ale z tyłu głowy ma się świadomość, że to jednak wszystko do czasu :(

Link to comment
Share on other sites

[quote name='wawer']Los Szefa leży w Wawrze (tym warszawskim, ma się rozumieć ;)). W końcu, to ja jestem tu waderą :mad: i (.........)
Wychowałam czwórkę dzieci i cztery psy, że o mężu nie wspomnę :diabloti:, to i z maleńkim Szefuniem sobie poradzę, chyba ;). A razie gdyby... to od czego jest Dogo :evil_lol:?[/QUOTE]

Cioteczko Szanowna!

[B]W podziwie dla Waćpani [/B][B]tkwię[/B][B]![/B] :lol:

Czy Cioteczka przypadkiem nie organizuje[I] [COLOR=darkorchid][B]turnusów wakacyjnego poprawczaka[/B][/COLOR][/I] dla psów (oraz ewentualnie dzieci)? ...bo chętnie bym skorzystała. :evil_lol:

Takiemu jednemu :diabloti:owi, warcząco-gryzącemu strachliwemu nerwusowi by się przydał...
[URL="http://www.dogomania.pl/threads/189215-Kajtun-potrzebuje-behawiorysty-apelujemy-do-deklarowicz%C3%B3w-o-drobne-wp%C5%82aty%21?p=18479789&viewfull=1#post18479789"]http://www.dogomania.pl/threads/189215-Kajtun-potrzebuje-behawiorysty-apelujemy-do-deklarowicz%C3%B3w-o-drobne-wp%C5%82aty!?p=18479789&viewfull=1#post18479789[/URL]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='inka33']Cioteczko Szanowna!

[B]W podziwie dla Waćpani [/B][B]tkwię[/B][B]![/B] :lol:

Czy Cioteczka przypadkiem nie organizuje[I] [COLOR=darkorchid][B]turnusów wakacyjnego poprawczaka[/B][/COLOR][/I] dla psów (oraz ewentualnie dzieci)? ...bo chętnie bym skorzystała. :evil_lol:

Takiemu jednemu :diabloti:owi, warcząco-gryzącemu strachliwemu nerwusowi by się przydał...
[URL="http://www.dogomania.pl/threads/189215-Kajtun-potrzebuje-behawiorysty-apelujemy-do-deklarowicz%C3%B3w-o-drobne-wp%C5%82aty!?p=18479789&viewfull=1#post18479789"]http://www.dogomania.pl/threads/189215-Kajtun-potrzebuje-behawiorysty-apelujemy-do-deklarowicz%C3%B3w-o-drobne-wp%C5%82aty!?p=18479789&viewfull=1#post18479789[/URL][/QUOTE]

Kajtun "to zwykły kochany kundelek, któremu ktoś złamał serce", jak napisano na jego wątku. Podobnie jak Szew, który chciał szefem zostać, bo z lekka mu odbiło ;), a został tylko Szefem :evil_lol:. To też czorcik - kochany, ale uparty. Coraz mniej się upiera, już nie chce nas gryźć, ale po obszczekaniu swojaka poza widokiem wstydzi się i glupio mu bardzo.

Turnusów nie organizuję :lol:. Nie jestem behawiorystą i tylko na wyczucie traktuję zwierzaka. Pewnie popełniam przy tym błędy, ale morze cierpliwości, którą mam wrodzoną z lenistwa pewnie, czasem te błędy koryguje. Nie zawsze. Czarny Arnold chyba już nigdy u nas nie zaszczeka po psiemu, na swoim. Nigdy nie zaszczekał... :(. Po operacji wstaje tylko na dwór albo do miski. Miska dla niego nie ma dna. Będzie jadł póki coś w niej znajdzie i nie czuje zaspokojenia. Najwyżej zrobi kilkuminutową przerwę, a potem od początku. Tylko tym jest obecnie w stanie się zainteresować, w przerwach spania. Śpi mocnym snem co najmniej 22 godziny na dobę. Co do wychodzenia na dwór, to też nie tak, że woła. On nie umie i już nie nauczy się wołać. Po prostu, jak się podnosi, to my go chyc - na dwór. Sika itp., a potem stoi pode drzwiami, żeby go wpuścić. Nie chce chodzić w ogóle, wcześniej też tylko na siłę chodził. Wczoraj, kiedy syn wziął go do wanny na umycie ubrudzonych "portek", cztery razy skupał mu się w tej wannie. Wcześniej uciekał, żeby go na dwór nie wypuszczać, więc myśleliśmy, że mu się nic nie chce. Potrafi nasikać w domu i nie wykazuje zażenowania tym, co zrobił. Już dwa dywany wyrzuciłam, a dzisiaj, w środku nocy nalał jak z fontanny na pół mieszkania. Z 50 l wody zużyliśmy, żeby to jako tako zebrać z kilku dywanów i z podłogi. Nie mam już do niego siły, prawdę mówiąc. Ciężko mu się poruszać, to rozumiem, ale żeby tyle żreć, bo trudno to nazwać jedzeniem? Nie pomaga odpędzanie, żeby pozostałe psy nakarmić. Łazi po śmieciach domowych (mam remont i nie mogę na bieżąco obsłużyć sześciu osób) i rozdziera nam torby na podwórku. Waży z 50 kg, a ma posturę rotwailera na krótkich łapach. Naprawdę niefajnie wygląda. Ja też jestem gruba, ale u mnie to akurat nie od jedzenia i nie rozumiem, jak można wrzucić w siebie kilo żarcia na jedno podejście i jeszcze szukać jedzenia. Skarżę się, ale to duży pies i mało z nim kontaktu. Głównie śpi albo je. Już nawet do mnie prawie nie podchodzi jak wcześniej. Nie uśmiecha się, nie przytula. Tylko maszyna do trawienia taka... bezosobowa :shake::-(. Dzieci zmuszają się już chyba do popieszczenia go, córka praktycznie go "nie trawi". Jedynie mąż i ja wykazujemy cierpliwość dla niesprawnego, autystycznego chyba staruszka. Szkoda, że jest z nami tak krótko (nie ma jeszcze dwóch lat), bo pewnie niedługo odejdzie, a nie zdążyliśmy się nacieszyć jego psią naturą, bo nigdy jej u nas nie ujawnił :shake:. Taki tam, pluszowy miś... do kochania ;). Jednak do kochania.

Jak widzisz, nie jestem taka godna podziwu. Zwyczajnie kocham zwierzaka, ale bez zbytniej egzaltacji.

Edited by wawer
Link to comment
Share on other sites

Jedno jest pewne - starość się panu bogu nie udała (i zęby, jak mawiała moja znajoma dentystka). Arnold z pewnością był kiedyś "normalnym psem". A teraz starość i chyba nie najróżowsza przeszłość dają o sobie znać. I tylko się cieszyć trzeba, że na tę podłą starość nie został sam, w schronisku albo u ludzi, których by jego los nie obchodził nic a nic. A o szczęściu Szefa to już w ogóle nie wspomnę, bo szóstka w totku to mały pikuś przy tym, jaki on los na loterii wygrał, że go Ludzie przy tej drodze zauważyli (choć dziesiątki innych minęło obojętnie), że go Doktorzy do kupy poskładali, a nie uśpili "mało rokującego, kosztownego przypadku" i trzymali pół roku w lecznicy, że go Wawerek wypatrzyła i teraz wybacza jego "szefowskie" zapędy...

Link to comment
Share on other sites

To fakt. Szefuś miał więcej szczęścia niż rozumu ;), że go Ktoś, dobry Ludź do serca przygarnął wtedy, gdy umierał przy drodze. Potem to już tylko splot szczęśliwych zdarzeń. My za to mieliśmy szczęście wziąć wcześniej Arnolda z Psiego Anioła, kiedy nasz kochany przybłęda, Astro, odszedł po dwunastu latach. Arnold też był prawie zabity przez człekokształtne potwory, kiedy jego dobry Ludź znalazł go w krzakach i oddał do innych dobrych Ludzi, a ci go do życia przywrócili i na Allegro wystawili... za złotówkę ;). Szukając na necie informacji o moim czarnuszku, trafiłam na Dogo i dopiero wtedy naprawdę poznałam bezmiar psiego nieszczęścia i smuteczków. I kolejnych dobrych Ludzi, którzy mają w sobie więcej niż ja miłości, bo nie tylko fizycznie pomagają mniejszym i zagubionym, ale jeszcze są w stanie oddać potem to swoje kochanie innym. Ja bym tak nie umiała. Raz pokochane, moje jest i tylko nieszczęście mogłoby mnie zmusić do oddania tej miłości innym do kochania. Podziwiam osoby prowadzące domy tymczasowe, zwłaszcza te bezpłatne. Dla mnie to nieosiągalny stan wyższego stopnia miłości, taka nirvana chyba, której nie umiem pojąć ani zrozumieć, więc tylko podziw zostaje ;). A ja tylko to moje stadko jestem zdolna pokochać, zwykłą miłością. Arnolda też. Bez niego nie byłoby mnie tutaj, nie miałabym kochanego Szefuńcia i tylu ogoniastych przyjaciół. Kogo bym wtedy miziała? No,... mam jeszcze Peta z Palucha :evil_lol:!

Edited by wawer
Link to comment
Share on other sites

Tak jest! Ja też mocno wierzę w to, że wszystko jest zapisane w górze, a co za tym idzie wszystko jest po coś... Ja też trafiłam najpierw na forum bokserze przez zupełny przypadek. Stamtąd na owczarki w potrzebie, gdzie na samej górze był wątek Tośki, a stamtąd na dogomanię. Dodam, że byłam wtedy po raz pierwszy w życiu na jakimkolwiek forum...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='wawer']Kajtun "to zwykły kochany kundelek, któremu ktoś złamał serce", jak napisano na jego wątku. Podobnie jak Szew, który chciał szefem zostać, bo z lekka mu odbiło ;), a został tylko Szefem :evil_lol:. To też czorcik - kochany, ale uparty. Coraz mniej się upiera, już nie chce nas gryźć, ale po obszczekaniu swojaka poza widokiem wstydzi się i glupio mu bardzo.

Turnusów nie organizuję :lol:. Nie jestem behawiorystą i tylko [B][COLOR=darkorchid]na wyczucie traktuję zwierzaka[/COLOR][/B]. Pewnie popełniam przy tym błędy, ale [B][COLOR=darkorchid]morze cierpliwości[/COLOR][/B], którą mam wrodzoną z lenistwa pewnie, czasem te błędy koryguje. Nie zawsze. (...........)

Jak widzisz, nie jestem taka godna podziwu. [B][COLOR=darkorchid]Zwyczajnie kocham zwierzaka, ale bez zbytniej egzaltacji.[/COLOR][/B][/QUOTE]

[COLOR=purple][I][B]Może to jest właśnie sedno...? [/B][/I][/COLOR]

[B][COLOR=darkorange]Podziwu godna [COLOR=black][U]jesteś[/U][/COLOR][/COLOR][/B] - przez serce i cierpliwość do zwierzaków oraz za wychowanie czwórki dzieci. :Rose: A kto nie popełnia błędów? Ten, co nic nie robi!

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...